Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Gildia Alchemików" |
---|
Volkolak17.10.2009Post ID: 49550 |
W tym samym czasie, gdy Maghdar zawieszał tablice w Osadzie, drużyna śmiałków walczyła z hordą Kumaków, próbujących zrobić sobie kolację z ich przyjaciela - Laysandera. - Teraz! Do ataku! - krzyknął Volk i wyskoczył z krzaków wyciągając swój wielki miecz. Reszta zrobiła to samo. Neb zapłonął ogniem ze złości, a magiczna laska Hira błysnęła jasnym światłem. Kumaki widząc to, przerwały ceremonią i głupio spojrzały na siebie, po czym ruszyły do ataku. Wampir zrobił zamach swoim czerwonym orężem i przeciął na pół pierwszy szereg szturmującego wroga, światło z laski Druida oślepiła resztę, a z Demona buchnęła fala ognia, spalająca wszystkie Kumaki na węgiel i przy okazji podpalając drewno pod kotłem z Laysanderem w środku. - Aaaaaaa! Gotuje się! - wrzeszczał Mag. W tym samym momencie, wędrowcy odczuli silny powiew wiatru, a korony drzew ugięły się pod jego naporem. Z oddali zaczął dobiegać odgłos szumiącej wody. Oczy wojowników wyszły na wierzch, gdy ujrzały wielką falę nadciągającą z północy. - Uciekajmy! Biegnijcie tak szybko jak możecie! - rozkazał wystraszony Druid i popędził na ślepo przed siebie, a reszta bez większego zastanowienia się, zrobiła to samo. Człowiek nie przestawał wrzeszczeć, gdy Demon złapał go za rękę i wyciągnął z całych sił, a następnie zaczął szybko ciągnął za sobą nie zauważając, że Laysander jest cały w warzywach. Fala bezlitośnie podążała za nimi i była coraz bliżej, przewracając wszystkie drzewa. Znajdowali się już na końcu lasu, kiedy zauważyli ciemną grotę na uboczu. - Szybko! Schowajmy się tam! - wskazał na pieczarę Druid. W ostatniej chwili wskoczyli do kryjówki, gdy olbrzymia ilość wody z hukiem uderzyła w ich schronienie i wpadła do głębokiego urwiska za lasem. - Chwała Bogom! Niech żyją nieustraszeni bohaterowie! Przeżyliśmy! Udało nam się! - cieszył się nieprzerwanie Demon. |
Laysander17.10.2009Post ID: 49551 |
- Wyy, wyy głupcy... To jest jama szamana kumaków... patrzcie tam, to ich król - mówiąc te słowa wskazał oblepionym cebulą palcem na gigantyczna żabę wielkości behemota... Bez przesady. PGR mamy od tego. - Sul |
Nebirios17.10.2009Post ID: 49553 |
- Hmmm. Jeśli nie wiecie to w koloni spotkamy dużo nieprzyjemnych rzeczy. Oprócz Kha Beletha mamy jeszcze tłum wojsk, heretyków i tak dalej. |
Maghdar18.10.2009Post ID: 49556 |
Las Śmierci dzięki naszym bohaterom "wyłysiał" zarówno w kreatury jak i w drzewa. |
Hiro18.10.2009Post ID: 49562 |
Nebirios, patrząc na golema zatarł ręce, nie ukrywając radości. - He he he... teraz deser po trudnościach... - zaczął, ale urwał, gdyż Volk przerażonym wzrokiem znacząco wpatrywał się w kępę krzaków spowitą ciemnością. Demon zdumiał się, ale po chwili na jego twarzy także uwidocznił się wyraz przerażenia... Pozostali członkowie wyprawy popatrzyli zdumieni na krwiopijcę i demona. Lecz po chwili zrozumieli, co było powodem ich strachu. Nad kępą krzaków, na którą patrzył Volk, jak gdyby nigdy nic lśniły szarawym światłem wąskie, pozbawione źrenic oczy. Ot, po prostu jakieś stworki, pomyślałby mniej doświadczony żółtodziób. Ale nasi podróżnicy wiedzieli, co to oznacza. Coraz więcej takich oczu wyłaniało się z gęstwiny lasu. W ciszy rozległ się przeraźliwy skowyt. - Banshee... - wyszeptał druid. |
Def18.10.2009Post ID: 49567 |
Nagle drzewa zaczęły szumieć, a między nimi przelatywały pojedyńcze sporawe cienie... |
Maghdar18.10.2009Post ID: 49569 |
Klon anioła rozpłynął się w ciemnościach nocy. Volk, uleczony wstał i podszedł do towarzyszy. W tym właśnie czasie golem został powalony prawym sierpowym demona. |
Nebirios18.10.2009Post ID: 49578 |
Neb uśmiechnął się. Wszyscy rzucili się na kumaka i opętanego Laya. Neb ciął kumaka w nogę, bestia przewróciła się. |
Maghdar18.10.2009Post ID: 49579 |
Czubek wieży w Osadzie znów zajaśniał tą samą czerwienią co przedtem. Po raz wtóry wystrzelił z niego promień trafiając prosto w "twarz" kumakowego władcy. Siła z jaką oberwał poniosła go na koniec jaskinii i jeszcze dalej... Ocucony już Lays zaczął wszystkich częstować chipsami i dziękować. Po jękach wydobywających się z głębi jaskinii, mogli wywnioskować, że wstrętny płaz został zneutralizowany. |
Hiro18.10.2009Post ID: 49580 |
- O cholibka! - wrzeszczał Hiro - Co to było?? Przecież jego oczy wyglądały wprost IDENTYCZNIE jak oczy Banshee... Chyba każdy myślał, że to on? a raczej to? Towarzysze pokiwali twierdząco głowami. Jedynie Lay nie bardzo wiedział, o czym druid mówi, więc znów zajął się wcinaniem chipsów. - Może rozbijemy obóz? przyda się nam mały odpoczynek - zaproponował Volk. - Dobry pomysł - mruknął druid - Szczerze mówiąc po naszych obfitych przygodach zaczyna mnie strzykać w krzyżu. Dobra, ale ja lecę do tej jaskini, gdzie odrzuciło naszego kumaka. Zbiorę jego piżmo... Wszyscy spojrzeli na niego ze zdumieniem i wstrętem. - ... jest mi potrzebne do niektórych eliksirów - wyjaśnił. - Aha, Volk, piękny cios... - dodał, patrząc na "zdechłego" golema, którego ręka nadal zawzięcie podskakiwała i wydawała dziwne odgłosy. |
Nebirios18.10.2009Post ID: 49589 |
Demon czytał jakąś księgę, oraz co kilka chwil łykał eliksiry. |
Volkolak19.10.2009Post ID: 49622 |
- Ciągle tylko nieumarli! Mam już dosyć żywych trupów! - denerwował się Hiro. Żywe kości szły z otwartymi szczękami w przeciwnym kierunku, gdy tuż przed nimi, z plującego lawą urwiska wyskoczył Czarci Lord. Szkielety widząc Demona zatrzymały się i poodpadały im żuchwy. - Agrrrrrrrrr! Nieumarli! Ciągle tylko jakieś ścierwo z Deyji! Zjadłbym jakiegoś człowieka albo chociaż niziołka. Lord Kha-Beleth już dawno nie sprowadzał nowych niewolników, hehe. - warczał Demon gulgocząc. Volk, Hiro, Neb i Lays stali jak wryci patrząc na olbrzymią i płonącą żywym ogniem - bestię. Nekromanta wreszcie zdobył się na odwagę i krzyknął: - Żądamy widzenia się z władcą tej krainy! |
Nebirios19.10.2009Post ID: 49630 |
- Władca Śmierci i książę północnej prowincji Sheog!-ryknął demon. |
Volkolak20.10.2009Post ID: 49647 |
- No! Mam nadzieję, że już więcej nie zobaczymy tego Czarciego Lorda. - powiedział Volk, zadowolony z pozbycia się bestii. Przemierzali ognistą krainę cienia. W powietrzu unosiły się gorące opary, pełne siarki i dymu. Niebo było czerwono-żółte i nieustannie miotało gromami. Ich oczom, ukazywały się wulkany - małe, średnie i duże. Wszystko pokryte było grubą warstwą popiołu. Poza odgłosami burzy, słychać było ryki demonów dobiegające z oddali. Gdy wojownicy usiedli, aby odpocząć - Neb zaczął opowiadać. - Słuchajcie uważnie. - zakomunikował. |
Nebirios20.10.2009Post ID: 49657 |
- Jakieś 20 tysięcy lat temu wydarzyło się coś niespodziewanego, urodziłem się ja. Byłem następcą tronu, według przepowiedni byłem synem Urgasha. Wkrótce Kha Beleth wysłał wojsko do wioski, w której mieszkałem. Nikt nie przeżył, na moich oczach mordowano cywili, może dlatego ból mnie wzmacnia, no cóż jakoś wzięto mnie do niewoli. Byłem gladiatorem. Kiedy pierwszy raz wszedłem na arenę przeżyłem tylko ja - bez żadnego zadrapania. Zdobyłem sławę jako najlepszy gladiator. Kha Beleth dał mi w nagrodę wolność i hrabstwo. Nie wiedział, kim jestem. Był ślepy w swoich działaniach. W końcu się zbuntowałem i wtedy napadły elfy. Tak poznałem Hiro. Razem wędrowaliśmy po świecie - opowiedział Nekromanta. |
Volkolak21.10.2009Post ID: 49681 |
- Oręż godna podziwu Neb, ale nietypowa nazwa, bo śmierć to nasza domena - nieumarłych. - powiedział Volk, oglądając miecz Demona. |
Maghdar22.10.2009Post ID: 49691 |
Druid miał właśnie zacząć mówić, gdy niezydentyfikowany obiekt latający przeciął powietrze ze świstem. Było dosyć ciemno, więc wędrowcy z trudem WoGule widzieli zarysy. Druid uniósł swą laskę w górę i rzucił światło na unoszący się w powietrzu list. Volk i Hiro wiedzieli już od kogo. "Mam nadzieję, że nie wpadliście jeszcze w kłopoty. Krew pobierzcie na samym końcu. Zdobądźcie dla mnie również kły, pazury i łuski tej bestii. Tylko TYM narzędziem zdołacie przeciąć skórę smoka." Skończywszy czytać w jego ręku pojawił się biało-czarny sztylet, wysadzany szafirami. W jego drugiej dłoni pojawił się woreczek obwiązany sznureczkiem z włosia mantikory. |
Def23.10.2009Post ID: 49717 |
W Gildii Magh po wyczerpującej pracy przysiadł sobie, i zaczął rozmyślać, gdzie się podział Def. Tymczasem owy elf walczył ze swoim szaleństwem, raz to się gdzieś pojawiał i znikał, a w Osadzie, i pobliskich lasach zaczęły krążyć owe wężowate istoty szukając ofiar. Magh miał dziwne wrażenie że to cienie błąkające się w okolicy to sprawka Defa... i gdy tak myślał nagle rozmysły przerwał mu nadpalony świstek papieru. wziął go w rękę i zaczął czytać niestaranne i bardzo powykrzywiane pismo... Magh, nie mam czasu aby wyjaśniać, ale musisz zgasić wszystkie światła w Gildii, i zabić mantikorę. Nie zbliżaj się poza granice, będzie tam niebezpiecznie... Po czym świstek spłonął purpurowym ogniem... |
Volkolak23.10.2009Post ID: 49730 |
W międzyczasie, gdy Maghdar czytał list, drużyna wędrowców przemierzała kolonie demonów. Volk nie miał pojęcia, do czego służy przedmiot wysłany im przez anioła. - Nie rozumiem! - krzyknął wampir. - Dlaczego ten woreczek ma służyć pilnowaniu mnie? - zastanawiał się. Gdy dotarli na miejsce ich oczom ukazało się olbrzymie jezioro ognia. Było gorące, a lawa miała żółtą barwę. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach siarki. Co chwila słychać było bulgotanie, a samo jezioro otoczone było czarnymi wzgórzami. |
Maghdar23.10.2009Post ID: 49739 |
Przy budynku Gildii, nieopodal wieży na łańcuchu uwiązana była pociecha Stowarzyszenia Alchemików. W tym samym czasie przed jeziorem ognia. |