Gorące DysputyOlimpia - sport i sprawność fizyczna - "Sztuki walki" |
---|
Kordan1.02.2010Post ID: 52798 |
Ty się śmiej a ostatnio koło jakiejś szkoły (nie pamiętam osiedla) zadźgali gościa 30 centymetrową kosą. Jak kiedyś odwiedzisz moją zacną dzielnicę, to mogę Ci pokazać, miejsce pamięci tego chłopaka. Kiedyś z kolei koła Multikina gościowi wydłubali nożem, żepkę bo nie chciał dać na piwo... |
Darkena1.02.2010Post ID: 52799 |
Wy wszyscy ćwiczycie sztuki walki w celu obronienia się przed kupą dresów? No to powodzenia hahahahahaha. Ja trenuję dla czystej przyjemności i satysfakcji, nie mam jakiegoś celu samoobronnego. W tym przypadku można polegać na technikach: strzał w jaja, palec w oko, albo poszerzanie uśmiechu, do tego szybkie kończyny dolne, nie trzeba przez lata nic trenować, żeby zgłębić tajniki tych niesamowitych chwytów. I tak nie jestem w stanie pokonać rosłego chłopa, używając technik z Kyokushin, CA, nawet Street Boxingu. Atemi w twarz nie zawsze zadziała i wtedy nici z techniki. Ja po prostu sama z siebie unikam sytuacji zagrożenia, jeśli wracam nocą, to staram się z kimś, jeśli sama, to mam oczy dookoła głowy i przeważnie coś ostrego w kieszeni, a nawet głupie klucze mogą życie uratować, jak nie ma już szans na ucieczkę. Chyba niektórzy nie wyrośli jeszcze z Chucka Norrisa. Trenowanie sztuk walki w celach samoobrony to trochę, jak wierzenie we wszystko, co powiedzą w telewizji. Wychodzi Bruce Lee i pokonuje 20 chłopa, nawet się nie pocąc. To bajki są, panowie. Ciężko tu powiedzieć, która z tych dyscyplin byłaby najbardziej skuteczna w walce z zaskoczenia na ulicy, tutaj należy to rozpatrywać raczej pod względem sparingów między różnymi tymi stylami (np. Karate vs Ju Jitsu), a nie na zasadzie skuteczności przeciwko stadu kwadratowych jegomości z łańcuchami i kastetami. Sztuki walki na pewno wyrabiają refleks i pewne dobre odruchy, mające na celu ochronę wrażliwych miejsc, więc nie jest to takie bezużyteczne w praktyce, ale lepiej nie sprawdzać. |
Kordan1.02.2010Post ID: 52802 |
Masz całkowitą rację, aczkolwiek zawsze lepiej mieć jakieś umiejętności aniżeli takowych nie posiadać. Zdziwiona japa łysego jegomościa, kiedy ląduje w kontenerze na śmieci to na pewno nie zapomniany widok ;) Natomiast co by o takim Chucku Norrisie nie mówić, to jest to mimo wszystko szpenio, który potrafi nakopać. Swego czasu widziałem jakiś filmik z festiwalu na którym właśnie wystąpił Chuck, przeciwko kilku gościom. To że walka była ustawiona było raczej pewne, ale samo to jak się Strażnik Teksasu ruszał już potrafiło wzbudzić podziw a wymierzenie komuś, przez niego strzała z zamiarem zrobienia krzywdy mogłoby być baaaardzo niebezpieczne dla zdrowia. A jeżeli chodzi o sztuki walki traktujące o samooboronie, to jak dla mnie bardzo ciekawa jest Krav maga. Samo to że jest to technika izraelska, już czyni tą sztukę interesującą. Jest to system bezpardonowy opierający się nie na honorowym kłanianiu się sobie i bla bla bla, tylko na całkowitej skuteczności przy pomocy wszelkich dostępnych środków. Kopniak w kroczę, splot słoneczny czy palcami po oczach są jak najbardziej wskazane. |
Opiekun Osady Tullusion1.02.2010Post ID: 52804 |
W podstawówce żem trenował był lat kilka karate kyokushin-kai, dochodząc do niebieskiego stopnia wtajemniczenia, aliści głównie z powodów braku motywacji i kolizji z innymi zajęciami ćwiczenia porzuciłem. |
Darkena1.02.2010Post ID: 52807 |
Co do Krav Magi imponująca jest jej skuteczność, ale nie ćwiczyłabym jej w życiu ze względów ideologicznych. Krav Maga to nauka zabijania i nie toleruję jej, tak samo, jak wojska. Szanuję osoby, które ją ćwiczą i chylę przed nimi czoła, ale sama się nie podejmuję. Poza tym brakuje mi tu właśnie takiego mistycyzmu, tych wszystkich ceremonii, którymi są przepełnione wschodnie sztuki walki, to jest w nich bardzo ważne moim zdaniem. Dzięki temu tworzy się taki trochę inny świat. Tak samo, jak na stażu CA byłam zmuszona do zajęć ze Street Boxingu - odmówiłam wykonania połowy technik. Jest to dla mnie absolutnie nie do przetrawienia, by kopać leżącego, lub wydłubywać mu oczy. Dziedziny walki (już nie nazywam tego sztuką) przepełnione agresją i nienawiścią są i będą mi obce. I do tego worka właśnie włożyłabym Krav Magę i Street Boxing. Ale żeby nie było - sztuka łagodna, tak jak Aikido powinna być według mnie uzupełniana o wiadomości z czystego karate, lub innego ofensywnego, przynajmniej jeden czysty trening ataków na miesiąc ze względu na to, że aby móc się dobrze obronić - trzeba poznać istotę ataku, siłę, napięcie mięśni i tak dalej. Wielu zatwardziałym aikidokom tego brakuje, a przy okazji odmawiają nauki ofensywy ze względu na ideologię Aikido, zapominając, że Morihei Ueshiba - ich wielki mistrz stworzył Aikido właśnie na bazie swoich umiejętności w zakresie kontaktowych sztuk walki. Ktoś, kto jest już wkręcony w takie rzeczy powinien się rozwijać moim zdaniem dwutorowo. |
Hellscream1.02.2010Post ID: 52808 |
A nawet trzytorowo, rzekłbym. Piękno wszystkich (no dobra, bardzo dużej części) azjatyckich sztuk walki polega na równomiernym rozwoju ciała, umysłu i ducha. Choć taki Street Boxing, Sambo czy Krav Maga pewnie mają większe zastosowanie praktyczne dla szarych chlebojadów, to nie pozwolą się człowiekowi rozwinąć duchowo. Kordan, dodałem emotę coby nie wyszło zbyt poważnie, coby nikogo nie urazić...Teraz przynajmniej wiem, że stereotyp/przesąd nowohucki miał przykre podstawy w faktach... A co do Krav Magi jako nauki zabijania - też trochę krzywdzący pogląd. Krav Maga, podobnie zresztą jak Sambo, jest z założenia sztuką walki dla służb specjalnych (odpowiednio Mossad czy Specnaz), tak wiec sama z siebie stawia przeżycie użytkownika jako cel nadrzędny, dość brutalnym czasami kosztem. Ciekawym tylko, czemu Maga stała się taka popularna, podczas gdy o Sambo mało kto słyszał. Pewnie dlatego, że Ruscy mają więcej oleju w głowie w kwestii "wypuszczania na świat" niebezpiecznych systemów bojowych. |
Volkolak2.02.2010Post ID: 52809 |
Niezła ta Krav Maga. Trochę brzmi jak "Krew Maga", hehe. ;) Satysfakcja satysfakcją, ale sztuki walki powinny nam się też przydać w sytuacji zagrożenia. Mój znajomy, który jest członkiem drużyny wczesnośredniowiecznej "Arkona", posiadł wiedzę o technice walki nożem. Kiedyś jak miał pojedynek z dresem, to wbił mu nóż w rękę i pociągając z całej siły, prawie całą mu ją rozerwał. :P Teraz gdy tamten go widzi, to zaraz przechodzi na drugą stronę ulicy. :D |
Taro2.02.2010Post ID: 52811 |
Podobno kiedyś mojego senseja zaczepiła jakaś trójka dżentelmenów pod kościołem. Doszło do tego, że dwaj mieli połamane obie ręce, a trzeci uciekł. Nie wiem czy go tego nauczyli na karate. Ogólnie i tak był silny, bo jak kopnął kolegę trzymającego tarczę, to ten się zgiął... A my jak siebie kopaliśmy, to tak jakoś lajtowo było... Jak ktoś chce obejrzeć kilka walk Mas Oyamy TUTAJ jest link. |
Darkena2.02.2010Post ID: 52813 |
Spoko, spoko, ale jeśli chodzi o sytuację zagrożenia - nie wystarczy tylko ostry trening przez wiele lat. Trzeba mieć jeszcze talent i pewne prezenty od matki natury. Ja osobiście wiem, że nie poradziłabym sobie w sytuacji zagrożenia, ale mam jeden przydatny gift - wysoką odporność na ból zadawany od uderzeń i kopnięć. Czyli teoretycznie mam większe szanse, by się wyrwać nawet po serii ciosów w brzuch, bo mnie nie nokautują od razu. Ale wiem, że talentu do pokonania kogoś w walce z zaskoczenia nie posiadam wcale i tak na prawdę niewielu ćwiczących go ma. Tutaj mówię o tradycyjnych sztukach, jak karate i aikido, jak ktoś chce być skuteczny, to idzie na Krav Magę, ale mi to do szczęścia niepotrzebne :). Zresztą kto by mnie tam chciał atakować - pieniądzów nie mam, a w sumie w wyborze między życiem, a komórką zdecydowanie wygrywa to pierwsze, więc tu raczej nie prałabym się o to, żeby za wszelką cenę uratować telefon. Tak naprawdę trzeba robić wszystko, żeby tej rzeczonej walki unikać, bo co z tego, że ktoś ślicznie robi przejścia, dźwignie, ciosy, skoro przeciwnik na ulicy nie jest tak przewidywalny, jak uke na treningu i do tego często jest jeszcze uzbrojony w niekonwencjonalne bronie, jak żyletkowe ogony, przed którymi nie ma skutecznej obrony. |
Hellscream2.02.2010Post ID: 52820 |
Krav Maga też nie jest taka super zajedwabista. :> Generalnie w walce typem, który bić się nauczył na ulicy i przy okazji też na niej wychował oraz nie ma oporów przed wyrządzeniem komuś poważnej krzywdy dla głupich pięciu dych w portfelu to i tak się nie ma zbyt wielkich szans. Co do powyższych opowieściach o nożach, łamaniach gnatów i takich tam...Szczerze żal mi ludzi, którzy szwendają się po mieście, szukając okazji by komuś wpier****ć. Jakby nie mieli nic lepszego do roboty. Wracając do przywołanych noży wbijanych w ręce - mój kuzyn należy do bractwa rycerskiego, mierzy trochę ponad 2 metry i wazy gdzieś na oko ze 120 kilo. Gdy wracał z jakiegoś tam zgromadzenia ichniego i banda "kinderdresów" chciała go napastować, podciągnął jedynie sprzączkę od paska, aby ładniej im zaprezentować swój półtoraręczny miecz. Jak widać, czasami wystarcza perswazja. :> Pracowałem kiedyś, tak jeszcze oddając, z pewnym zamościaninem. Z dobrego domu, bogaci rodzice, on sam też ułożony, spokojny, politechnikę skończył. Generalnie ojciec miał sieć hoteli i był (za)bardzo opiekuńczy, więc ów człowiek pracował bo chciał. Wołali na niego "Dziura". Czemu? Ano bo Dziura spędzał bardzo dużo czasu na siłce, aby później, gdy z kumplami kibolami pójdzie na ustawkę, położyć innego kibola "na hita". A po ustawce zwykł iść na miasto i szukać przysłowiowej dziury w całym. Stąd ksywka. Generalnie zgadzam się też z Darkeną, że najlepsza walka to taka, która kończy się zanim się zaczyna. No, to by było tyle w tym quasi-offtopowym poście. |
Yeti2.02.2010Post ID: 52825 |
Z fronta? Są kopnięcia stworzone do wytrącenia noża, a front kick do nich na pewno nie należy :p Zależy zaobserwować również jak trzyma noża przeciwnik, aby móc go wytrącić nie stracić zdrowia ;) |
Hellscream2.02.2010Post ID: 52826 |
Zakładam, że wiesz jak wygląda glan. Taki oto pięknym butem został napastnik kopnięty, przy to którym kopnięciu nóż wbił się w podeszwę buta. Nie pamiętam czy od frontu czy od boku, nie chce mi się dzwonić. "Front kick"....Front Kick! Kocham ludzi używających cokolwiek dziwnych nazw. Front kicki, low kicki, mid kicki...Flying Dragon Kicki, Hoovering Falcon Triple Kicki, Volkov Clutche, Double Elbowy, Slicing Sobaty czy Tarantula Stingi. Ludzie, to nie jest Tekken, kopniak w bebechy jest wystarczająco dokładnym i jasnym dla każdego określeniem. Zresztą najbardziej efektywnym kopnięciem jest IMHO swojski krakowiaczek, czyli "cios z pięty wymierzony w twarz przeciwnika", jak to kiedyś mój dobry przyjaciel nazwał. Notabene byłą to mądrość przekazana mu przez jego senseia z aikido. :> |
Yeti2.02.2010Post ID: 52827 |
Pistoletem też trzeba się umieć posługiwać ;) Wprawdzie może nie mieć pozwolenia na broń (chyba że wiatrówka albo coś podobnego), a uwierz mi, są techniki (samoobrona) na wytrącenie pistoletu. Po za tym nie może zawsze chodzić z kałachem i amunicją (na uczelnię na przykład :p ), więc zawsze trzeba mieć umiejętności. Poza tym jak ktoś umie i chce to pielęgnować, to zawsze osiągnie cel. A za koszenie trawników na pewno nie wyżyje (pamiętaj że trzeba zapłacić kaczorowi podatek, ubezpieczenia,rachunki,rodzina,jedzenie i cała masa innych). |
Yeti2.02.2010Post ID: 52828 |
Co do tych nazw chciałbym dodać że front kick to po angielsku. Gdybyś usłyszał nazwy koreańskie (job ciagi, jab ciagi, qrio ciagi) którymi włada mój trener to byś dopiero się nadziwił :p |
Kordan2.02.2010Post ID: 52829 |
Nie trzeba umieć. Prosty trep nie będzie miał problemu z puszczeniem Ci ołowiu z kolano, nawet jeżeli nie miał z bronią wcześniej kontakt. A techniki samoobronne na wytrącenie pistoletu na nic się nie zdadzą jak przeciwnik jest nawet 2 metry przed Tobą. Chyba że kopiąc, Twój but stanie się bronią miotaną. Wątpię aby JG chciał kosić trawnik "Kaczorowi" |
Darkena2.02.2010Post ID: 52830 |
Istnieją techniki obrony przeciw broni palnej, ale bądźmy szczerzy - po pierwsze w znakomitej większości przypadków, gdy człowiek znajdzie się faktycznie w takiej sytuacji to nie jest w stanie zrobić nic innego, jak szczanie ze strachu w pory. Po drugie - dłoń trzymana na spuście jest szybsza. Najbardziej skutecznie (chociaż i tak z małym prawdopodobieństwem) można się obronić, jeśli przeciwnik przytwierdza lufę do głowy, czyli znajduje się w krótkim zasięgu, ale trzeba pamiętać, że w tym człowieku buzuje adrenalina. Gdy wyczuje najmniejszy ruch, to zadziała nie tyle jego umysł, co układ nerwowy, ciągnąc za spust. Skuteczniej można obronić się przed nożem. Co prawda można zostać pokaleczonym, ale jest to możliwe, bo w takim przypadku ofiara może zyskać małą przewagę. Umysł ma więcej czasu, by włączyć "chęć przeżycia", a sam człowiek nie odczuwa automatycznej rezygnacji, jak przy broni palnej, bo ma większą szansę, żeby się obronić. Panie Yeti, pan nie bądź taki cwaniaczek - zadymiaczek. Rozmawiasz z osobami, które jednak się troszeczkę rozeznają w temacie. |
Hellscream2.02.2010Post ID: 52831 |
AK-47 to pistolet maszynowy. Wiem, czepiam się, ale Tabris wrócił i roztacza aurę...
Yeti, uwierz mi, ja jestem pewnie starszy od 99% userów tego forum (jak policzyć Grenia i UT jako nieaktywnych to pewnie jestem najstarszy...) i śmiało mogę założyć, że ja sztuki walki zacząłem trenować kiedy ty jeszcze w planach byłeś. WIęcej, ja ćwiczyłem takie wytrącanie pistoletu (w wojsku strzeli do mnie ślepakami) i nie jest to ani proste, ani łatwe w wykonaniu. Tego, że miejsca na błędy nie ma to Ci chyba nie muszę mówić. No chyba że odbijasz kule nadgarstkami...
No dobrze, zły przykład. Ale za 500 złotych tygodniowo za zagniatanie ciasta w piekarni (na czarno ofc) to już wyżyć można.
Zjem Cię za uznanie mnie za ignoranta nie znającego takich podstawowych pojęć jak "kick" czy "front". Argh! *Viscious Hellscream on the rocks mode on* Podsumowując, postawię diagnozę - Przedawkowałeś filmy z Jetem Li, Brucem Lee czy Jackie Chanem. To są naprawdę ciekawe i widowiskowe filmy, ale nie są zbyt realistyczne. Kiedyś z powodu takiego przeceniania swoich możliwości krzywda ci się stanie. |
Yeti2.02.2010Post ID: 52834 |
Nie uważam siebie za jakiegoś grom wie kogo,ale jedynie chciałem powiedzieć (napisać ;) ) że trzeba ZAWSZE polegać na swoich umiejętnościach, a NIE ZAWSZE mamy kałasznikow pod ręką. I nie jestem żadnym cwaniaczkiem, jak to uznał kolega w poście powyżej, właśnie w realu staram się nie bić za byle co (są tacy co za byle co się sapią, ale tylko do młodszych i to tylko bandami, żal dla nich), ale gdy trzeba to trzeba. Oglądałem pare filmów z kung-fu (sam pokonuje 10 wrogów), takie sytuacje raczej nie są możliwe (ponoć mistrzowie świata w sztukach walki tak potrafią), lecz chciałem powiedzieć ŻE SZTUKI WALKI SĄ DOBRE I Z OGÓŁU NIEZAWODNE, JEŚLI JEST SIĘ W TYM DOBRYM.Broń palna jest niebezpieczna, lecz ludzkie ciało również :) |
Hellscream2.02.2010Post ID: 52835 |
To z kałasznikowem to był przykład, ironiczny przykład, przecież wiemy, że Fergard nie będzie latał po warszawskich przedmieściach z kałachem...A zresztą kto wie. :P
Yeti, że tak spytam - ile masz lat, wzrostu, wagi, ile z niej to mięśnie? Tak orientacyjnie nawet, gdyż stojąc naprzeciw silniejszego i cięższego dresa z nożem (się czepiliśmy tych dresów :P) nie masz zbyt wielkich szans na wykopanie mu noża, przynajmniej jeśli dres zareaguje na zamach do kopnięcia tak jak powinien zareagować napastnik - dźganiem. Porzucają już te noże i kosy wszelkich kształtów i rozmiarów, ajk wyobrażasz sobie wykopanie pistoletu napastnikowi oddalonemu od Ciebie o 2, może 3 metry? Kopniesz go w dłoń z takiej odległości? Skrócisz dystans jednym susem i liczysz że nie strzeli? |
Ghulk2.02.2010Post ID: 52836 |
Zasady DnD mówią o magicznej dwudziestce... I wbrew pozorom, choćbyś miał nie wiem jakie zdolności walki, nie masz szans na zrobienie czegoś nieprzyjemnego np. 6 dresom. Najlepszą taktyką walki jest ucieczka, pamiętaj. No i w sumie, odpowiedni wizerunek też pozwala uniknąć kontaktu... |