Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Kotlina Wojowników"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Kotlina Wojowników
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Agon

Agon

4.04.2011
Post ID: 61334

Chwiejący się pod wpływem licznych ciosów w głowę wróg nie był już tak groźny dla Agona. Mroczny elf podbiegł do Ariesa i za pomocą sztyletu zrobił mu ranę w nodze, przebijając przy tym tętnicę udową. Z rany zaczęła tryskać krew, a że lała się bardzo szybko i obficie, wróg zaczynał tracić siły.
- Jeśli nie chcesz się wykrwawić na śmierć lepiej się poddaj - powiedział Agon z uśmiechem odskakując od przeciwnika.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

4.04.2011
Post ID: 61335

Aries zmierzył szerokość rany, po czym sięgnął do pleców i wyrwał z trzaskiem swój długi na pół stopy kolec.
Po czym wbił go w ranę.
Chitynowe apogeum szpanerstwa zatamowało krew. Tłum oszalał, Daeva coś wył, ale co z tego. Bazaltovy nie słyszał tych rozemocjonowanych głosów. Obrócił się szybko bokiem i sprokurował skrzydło, które wytrąciło Agonowi sztylet z ręki. Sprokurował ogon, który oplótł się wokół dłoni elfa, paraliżując je. Dłoń DeMenthora sięgnęła Agonowego gardła. Aries złapał je i ruszył powoli do krańca Areny... po czym łupnął czołem Agona w ścianę.
Honor nie pozwalał na pokonanie nieprzytomnego, wobec tego Aries oddalił się, wyjął z płaszcza mały garnuszek, trochę węgla i jakieś zioła. Podusił je przez chwilę, a następnie położył na ranie, która zaczęła się goić.
Bazaltovy wyjął kolec. Krew już nie ciekła. Noga jednak ciążyła... Ćwierćsmok postanowił odciążyć ją, korzystając ze skrzydeł. Teraz, zamiast chodzić, podlatywał. Nie pozwalał Agonowi na dojście i atak w zwarciu.
Aries użył odświeżacza do ust.
W następnej chwili kula ognia o zapachu mięty pieprzowej leciała w stronę elfa.

Agon

Agon

4.04.2011
Post ID: 61336

Agon leżał półprzytomny, w ostatniej chwili przewalił się na drugi bok unikając kuli ognia. Czując orzeźwiający zapach mięty odzyskał świadomość. Wyciągnął kuszę i zaczął strzelać w kierunku ćwierćsmoka. Wpadł na chory pomysł by zadać Bazaltovemu jak najwięcej bólu i celował w ciążącą nogę. Tak bardzo pragnął zobaczyć jak cierpi jakaś istota, jednak rozum podpowiadał co innego, zmienił więc cel i teraz strzelał w skrzydła by utrudnić oponentowi poruszanie się.
W końcu uszkodził skrzydło i z satysfakcją patrzył jak Aries staje na nogach narażając się na ból. Mroczny elf wycelował i tym razem trafił w oko.
- Trzeba było mnie dobić, póki byłem nieprzytomny honorowy głupcze - zaśmiał się szyderczo. Po czym zaczął rzucać w przeciwnika sztyletami trafiając w rękę, skrzydło i brzuch.
- Mam dzisiaj niebywałe szczęście, ten strzał w oko nawet nie był zamierzony. Biedny smoczuś i co teraz zrobisz? Poddasz się? - Agon był już zmęczony ale czuł, że może wygrać.

Nebirios

Nebirios

5.04.2011
Post ID: 61337

Neb patrzał jak Elf drapał Ariesa jakimiś sztylecikami. Pan biedny smoczuś ruszył w kierunku Elfa, który najwyraźniej nie spodziewał się ataku. Jednym uderzeniem Aries złamał żebra Elfa, Neb uśmiechnął się. Cóż widać, że Elfy nie potrafią walczyć z honorem. Demon chciał szczerze sprawdzić jaki to Elf poczuje ból gdy stanie do walki na miecze z Nebem. Spojrzał jeszcze na arenę gdzie pan Mroczniś padał pod ciosami w pół żywego Ćwierćsmoka.

Agon

Agon

5.04.2011
Post ID: 61339

Po solidnych ciosach Ariesa Agon leżał bez ruchu na ziemi. Miał doszczętnie połamane żebra, poobijane kończyny, a z nosa lała mu się krew. Każdy normalny elf w takiej chwili by się poddał ale nie Agon. Mroczny wyciągnął swój ostatni sztylet, nasączył go trucizną i poczołgał się w stronę ćwierćsmoka by zadać ostateczny cios. Nie czuł już bólu, za nic miał sobie uszkodzone żebra, pragnął jedynie zniszczyć wroga.
- Zobaczymy jak poradzi sobie w prawdziwej walce, bez zasad. Zabiję go. Wszyscy naziemcy zasługują jedynie na śmierć - mruknął Agon. Za nic miał sobie słowo dane Daevie. Nie mógł ścierpieć porażki, po chwili jednak się opanował, bo przypomniał sobie po co tu przybył. Wstał, schował zatruty sztylet i wyciągnął bicz. Zaczął okładać nim wroga, jednak ten nic sobie z tego nie robił.
Wyglądało na to, że zajadłość mrocznego elfa nie może się równać z siłą i doświadczeniem Bazaltovego.

Fergard

Fergard

5.04.2011
Post ID: 61341

Daeva spojrzał na stary zegar ścienny wiszący w kabinie komentatorskiej. Wskazywał godzinę szóstą sześćdziesiąt sześć. Oj tak, ten stary zegar wybijał tą godzinę tylko w pewnym bardzo skrajnym przypadku.
Gdy ktoś pogwałcił zasadę numer jeden.
- SZABLA! - Publika obejrzała się zaciekawiona, zaintrygowana, co mogło rozwścieczyć Daevę. Nim ktokolwiek jednak zdążył zareagować, na arenie był już ten niebieskoskóry wojownik w czarnej zbroi płytowej. Ruszył w stronę nieco zagubionego w sytuacji Agona, po czym chwycił go pancerną rękawicą za głowę i rymnął nim o ziemię, aż pękła obsydianowa podłoga.
- Mroczny elfie Agonie, zostałeś uznany winnym pogwałcenia zasady numer jeden, której treść głosi "Walka na śmierć i życie zabroniona" - Wycedził Spirańczyk, celując w biednego elfa palcem. - Kusza to jeszcze pół biedy, ale gdy celuje się nią tak, by zabić, to jest poważne wykroczenie. Wobec pierwszego w historii Kotliny wykroczenia tego kalibru, przegrywasz tę walkę walkowerem i zostajesz zawieszony jako wojownik na czas następnych dwóch walk. Wyprowadzić mi to ścierwo! - Niebieskoskóry darował już sobie maltretowanie Agona, który i tak całą twarz miał we krwi, i tylko założył mu nelsona, po czym wyprowadził z areny, akompaniowany przez kompletną ciszę wytwarzaną przez zszokowanych widzów.
"Trzeba będzie naprawić to uszkodzenie, a także zreformować zasady." Pomyślał ponuro demon, patrząc na ślad po głowie Agona.
- A ty, Ariesie J. DeMenthorze, wygrywasz walkowerem swe starcie. Szkoda tylko, że widzowie musieli oglądać tak niehonorowe i godne karczemnej burdy widowisko - Spirańczyk zamiótł swymi rozłożystymi skrzydłami, po czym zniknął w głębi budynku, zostawiając zebranych w stanie permanentnego szoku.

Krzysiowich

Krzysiowich

5.04.2011
Post ID: 61342

- Skoro to pierwsze takie wykroczenie, to mogliby zrobić zniżkę na następną walkę. Tak jak to zrobili w przypadku pierwszego remisu - Krzysiowich ni zażartował, ni powiedział na poważnie.
Wstał i poszedł w stronę wyjścia. Nagle zmienił trochę kierunek i skierował się do kasy biletowej.
- Rezerwuję miejsce na trybunie na czas następnej walki - Rzucił srebrną monetę do kasjera i odszedł.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

6.04.2011
Post ID: 61356

Bazaltovy tylko czekał na ogłoszenie pogwałcenia zasady numer jeden.
Prawdę mówiąc, WoGle nie miał ochoty na żadną walkę, dlatego wciąż tylko podpuszczał Agona.
- Ej, Neb! Lepiej odbierz wygraną od bukmachera!

Kanako

Kanako

13.04.2011
Post ID: 61526

Zaciekawiony gwarem Kanako poszedł w stronę areny. Kiedy tam wszedł, ukradkiem spojrzał na zamieszanie, szukając kogoś, kto by mu to wytłumaczył.
- Co tu się dzieje? - zapytał sam siebie zaciekawiony.

Pikodragon

Pikodragon

14.04.2011
Post ID: 61554

Krasnolud zastanawiał się co to za miejsce. Jakoś było tu pusto - chyba przez zakaz wejścia Agonowi. Wojownik już miał kogoś wyzwać, ale.., ale.. Zakaz używania magii?!
To był nóż w plecy. Jego oręże, to głównie magiczna broń - ćwiczył tylko walkę nimi. Gdyby walczył normalnym młotem, to z pewnością by przegrał. Od razu posmutniał i opuścił to miejsce.

Krzysiowich

Krzysiowich

14.04.2011
Post ID: 61557

Krzysiowich niezauważenie stanął obok Kanako i oparł się o kolumnę.
- Gdyby nie ten zakaz używania magii, może bym się szarpnął na udział - powiedział.
Zaskoczony Kanako odwrócił się Krzysiowicha.
- Samą bronią białą bym nie dał rady z niektórymi lepszymi - mówił dalej nekromanta trzymając w ręku nóż i nawet nie szczycąc Kanako spojrzeniem. - Co innego magia...

Kanako

Kanako

14.04.2011
Post ID: 61562

Pół elf zamyślił się na chwile.

-Walki powiadasz... Gdzie mógłbym zapisać się na którąś? -zapytał zaciekawiony mierząc wzrokiem Krzysiowicha . Po chwili spojrzał na swoje miecze i uśmiechnął się łobuzersko. -Chętnie sprawdził bym się w walce z tutejszymi

Pikodragon

Pikodragon

14.04.2011
Post ID: 61563

Raczej wątpię byś znalazł osobę chętną do walki - gdyby tak było, to by nie było tu tak cicho. Niestety, tutaj brakuje wojownika już od wielu dni.

Fergard

Fergard

14.04.2011
Post ID: 61565

Z cieni trybun wyłonił się Daeva.
- Osoby skłonne do walki są ZAWSZE - Zaakcentował ostatnie słowo znacząco, wskazując na sylwetkę Szabli, obecnie siedzącego na trybunach i gwiżdżącego jakąs melodyjkę. - Poza tym, odnoszę wrażenie, że zaszło nieporozumienie. Broń magiczna jest dozwolona, pod warunkiem rzecz jasna, że mówimy tu o broni lekko raptem umagicznionej, a nie miotającej kulami ognia... Cholera, muszę przeredagować zasady, tamten zbiór jest mocno nieaktualny... - Daeva złapał się za brodę. - Co do walk magicznych z kolei, niedaleko jest Arena Magów pod patronatem Ericka Evernisa, ale obawiam się, że przędzie ona jeszcze gorzej niż moja Kotlina.

Kanako

Kanako

14.04.2011
Post ID: 61566

-Więc, drogi Devo z wielką chęcią wezmę udział w walce z kimkolwiek - stwierdził pewnie Kanako po czym spojrzał na arenę

Pikodragon

Pikodragon

14.04.2011
Post ID: 61567

Ale tego "kogokolwiek" brakuje. A lewitujący młot to chyba mocnomagiczna broń, prawda?

Agon

Agon

14.04.2011
Post ID: 61573

Agon przybył ponownie do Kotliny Wojowników by sprawdzić, czy toczy się tu jakaś ciekawa bitwa. Niestety nic się nie działo.
- Ech oberwało mi się. Kusza jest zbyt niebezpieczna? Celowałem z głowę masz rację, wpadłem w jakiś szał zabijania ale to tylko dlatego, że przeciwnik był dla mnie zbyt trudny w uczciwej walce.
Co myślisz o stworzeniu areny do walk w stylu dowolnym w której można by użyć i magii i siły.
Wtedy osoby, które nie są ani wielkimi wojownikami, ani potężnymi magami, a łączą technikę walki z pewnymi magicznymi umiejętnościami również miałyby jakąś szansę zwyciężyć.
No i oczywiście jeśli wszystko by się rozwinęło, a myślę, że napalonych do walki wędrowców jest wielu, to miałbyś kolejne źródło dochodów. - Powiedział Agon z pewnym lękiem w głosie. Zwracał się bowiem do Daevy.

Nebirios

Nebirios

15.04.2011
Post ID: 61580

Nebirios zadowolony wracał ze swoją nagrodą, gdy po drodze zobaczył Agona który bełkotał coś do Daevy.
- No cóż... Czego on znowu chcę? - pomyślał na głos. Obok zobaczył dwoje wojowników, pierwszy był Krasnoludem, a drugi Elfem od którego czuć było krwią Demona. Zadowolony Neb podszedł do osobników i zagadał.
- Któryś z zacnych wojowników chętny na walkę? - spytał krótko.

Kanako

Kanako

15.04.2011
Post ID: 61584

Kanako zastanowił się przez chwile mierząc Demona wzrokiem. Po krótkim zamyśleniu na twarzy Elfa zagościł łobuzerski uśmiech.
- Mogę nawet teraz! - powiedział po czym, obnażył dwa miecze. Jedno z ostrzy było krótsze o przynajmniej połowę. Oba były zdobione.

Proszę zwracać uwagę na kropki - Fergard

Pikodragon

Pikodragon

15.04.2011
Post ID: 61591

To może być dobra walka. Z chęcią się przyjrzę - powiedział krasnolud zupełnie zwykłym tonem, nie obojętnym ani ze zbytnim zapałem. Patrzał na swój biały, pełen run młot i czekał aż walka się rozpocznie.

Dłuższe posty proszę i trochę bardziej opisowe... - Sulia