Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "Kondycja współczesnej fantasy" |
---|
Strażnik słów Moandor30.10.2006Post ID: 5622 |
Topic ten jest kontynuacją ciekawego wątku z ogólnego forum IJB pt: „Za co cenimy fantasy”. Dyskusja toczyła się zgodnie z tematem, aż do momentu pojawienia się dość ostrej krytyki gatunku. I tu pojawiło się istotne dla nas pytanie: W jakim kierunku zmierza obecna fantastyka? Moje wrażenie, jeśli chodzi o dzisiejszych pisarzy jest mniej więcej takie, jak w pewniej reklamie: idą na ilość. Bo w gruncie rzeczy fantastyki już się nie pisze, ją się produkuje, przynajmniej w większości, żeby nie generalizować zbytnio. Jeżeli fantasy ma nas ‘odrywać od rzeczywistości’, przenosić do pięknych krain, do lepszego świata fantazji, to nie można wrzucać do tego gatunku negatywnych zachowań zaczerpniętych z naszej kultury, to nie kosz na śmieci! I na koniec jeszcze jedna kwestia, która była już po trosze omawiana, mianowicie, kwestia wartości gatunku fantasy.
Zapewne większość z Was śledziła topic: „Za co cenimy fantasy”, nie będę tutaj zatem wklejał wypowiedzi stamtąd. Jeśli ktoś nie śledził, proponuję to zrobić, a na dalszą część tej interesującej dyskusji zapraszam tutaj. |
Kanclerz Grenadier31.10.2006Post ID: 5645 |
Ciekawa teza z tymi harlekinami, ale poniekąd wypada się zgodzić. Zrobiłem sobie rachunek sumienia i przeanalizowałem ile książek fantasy czytałem ponownie smakując już nie treść ale styl czy odkrywając to, co przy pierwszym "połykaniu" uleciało uwadze. No i bilans wypada niestety na niekorzyść fantasy. Ale sądzę, że to naturalne. W momencie, gdy dany typ literatury staje się dobrze sprzedawalnym towarem - za pióra i klawiatury chwytają w większości ci, których powinno się trzymać od czytelników z daleka. No i zalew tandety, bo każdemy się wydaje, że jest co najmniej Tolkienem... |
Żywiołak Piwa Vandergahast1.11.2006Post ID: 5653 |
Męczy mnie jedna myśl. Odnośnie tandety, oczywiście. Czy więcej szmirowatych powiastek powstaje przez to, że autorzy muszą umieszczać swoje powieści w konkretnym światach - Dragonlance, Forgotteny i innych przerostach treści nad formą i odwrotnie, czy z powodów wręcz przeciwnych. Mianowicie, czy większości obecnych powieściopisarzy, którzy biorą się za fantasy nie przerasta stworzenie spójnego świata? Czy nie jest tak, że budują świat dla konkretnej opowieści, ciekawego nawet motywu, ale ciężkiego do ponownego użycia w ewentualnej kontynuacji, w związku z czym kolejna powieść wiąże się z przebudową nakreślonej juz rzeczywistosci? Nagminną praktyką jest dodawanie po prostu nowej rasy, kontynentu, brata, siostry czy innego krewnego "Wielkiego Zła" który ma powód by się mścić - pożal się Mahadewo (i Kiblosie :]) toż taka praktyka nawet grach komuterowych powoduje u zainteresowanych odruch wymiotny. |
Skryba Morgraf2.11.2006Post ID: 5656 |
Wina leży w dużej mierze po naszej stronie. Bo jesteśmy, trzeba to sobie powiedzieć, kiepską publicznością. Jesteśmy wielka zgrają udawaczy. Jesteśmy jak małe dzieci, które przebierają się w ciuchy dorosłych i udają swych rodziców strojąc miny przed lustrem. Czas dojrzeć. Cały fandom fantazy uporczywie próbuje naśladować tzw. Mainstream, kopiuje jego zwyczaje, periodyki, nagrody. Jednocześnie jest tak silnie poddany prawom rynku, że oryginalna myśl jest tłamszona przez pośpiech. Tolkien pisał “Władcę..” około siedmiu lat. Napisanie “Ulisesa” zajęło Joycowi dwadzieścia pięć lat wytężonej pracy. Współczesny autor fantastyki piszę dwie, trzy książki w rok. Choćby taki człowiek był Szekspirem i Tołstojem w jednym, tempo pracy musi go stłamsić. Ale prawa rynku sięgają jeszcze dalej. Jednym z kluczowych aspektów kształtowania się dobrej literatury jest krytyka literacka. Jak ona wygląda w światku fantazy? Kiedy ostatnio czytaliście rzetelną i dogłębną recenzję powieści fantastycznej? Jak często interesy wydawnictw i koneksje między pisarzami wypaczają recenzję? Czy nagrody środowiska nie wydają się wam kółkami wzajemnej adoracji? Bez krytyki z prawdziwego zdarzenia literatura zmienia się w bagno, z którego nie sposób wydobyć rzeczy naprawdę wartościowych, szczególnie gdy pisarstwo stało się tak masowe. |
Kanclerz Grenadier3.11.2006Post ID: 5658 |
Wszystko to racja, racja i jeszcze raz racja. Coraz częściej przechodzę obok półki w księgarni z wiadoma zawartością najzupełniej obojętnie. Czasem zerknę, czy nie ma czegoś nowego Martina czy Pilipuka i koniec. Z drugiej - a to właśnie efekt braku porządnej krytyki - nie wiem do końca czego szukać. Nie stać mnie czasowo, by spędzić przy półce długie godziny i przeczytać po parę stron z każdej nowości (bo czytanie listów polecających na okładkach raczej jest bezsensu) i wybrać coś, co mnie poruszy. Brakuje poważnego przewodnika po współczesnej fantasy - przewodnika łatwo dostępnego i rzetelnego, bo wydania papierowe gazet i periodyków mają zasięg minimalny. Zresztą - działa widzialna ręka rynku - recenzje są sponsorowane albo właściciele czasopism boją się krytykować za bardzo, bo nie dostaną darmowych książek od wydawnictw. Ale - naszła mnie też pewna myśl. Może by tutaj, w Osadzie, zapoczątkować dział recenzji. Przemyślanych, dopracowanych itp. Żeby to nie były jednozdaniowe recenzje w stylu "dobre, polecam", ale chwalące gdy jest za co i mieszające z błotem, gdy się należy. Mamy przecież niezłe tradycje w recenzowaniu własnych prób literackich i z tego co pamiętam, to lekko autorom u nas nie było :) |
Strażnik słów Moandor10.11.2006Post ID: 5854 |
Ten problem od dawna chodzi mi po głowie. Bo to dokładnie tak jest jak pisze Margraf. I dobitnie wyraził to Ryszard Kapuściński w swoim Lapidarium V:
Nie mówię, że to źle, że autorzy dużo piszą, bo literatura lekka, rozrywkowa też jest potrzebna. W końcu jak czuliby się, dajmy na to, miłośnicy Sapkowskiego gdyby wydawał jedną powieść na 5 lat. Zatem pojawia się zasadnicze pytanie: pod jakim kątem spoglądać na fantasy. Czy z lupą w ręku doszukiwać się w książkach jakichś wyższych wartości, głębszego sensu, czy też, przymknąć oko i traktować fantasy jako odskocznie od rzeczywistości i okazję do przyjemnego spędzania np. jesiennych wieczorów.
Piękno odchodzi a z nim odchodzi magia, główny magnes fantasy. Jednak czy to wszystko co powiedziałem wyżej oznacza, że fantasy traci popularność, staje się niemodna? Czy będzie powoli znikać z księgarń? Póki co chyba się na to nie zapowiada. |
Mistrz Islington14.11.2006Post ID: 5929 |
Nie zgodze się ze stwierdzeniem, że papierowa fantastyka zmierza ku końcowi. |
Strażnik słów Moandor14.11.2006Post ID: 5952 |
Myślę, że nie będzie to pełnokrwiste fantasy, więcej, takiej hybrydy nie zaliczałbym do fantasy. Fantasy są to opowieści mające więcej wspólnego z baśniami niż z dziełami typu Mroczna Wieża, to gatunek eskapistyczny, stroniący od techniki. Każda kolejna przeczytana polska książka fantasy tylko potwierdza moje przekonanie, że język literacki jest dziś inny, bardziej uboższy w słowa, skrótowy. Drugą wyraźną tendencją, jest odchodzenie od fantasy stricte „tolkienowskiej”. Andrzej Sapkowski jeszcze się w tych ramach mieści. Mimo, iż jego uniwersum zbytnio nie przypomina Śródziemia (nawet zaryzykuje stwierdzenie, że bardziej przypomina jego negatyw), znajdujemy szereg cech wspólnych: elfy, krasnoludy, czarodzieje, zamki, królestwa, etc. Bardzo skrótowo można powiedzieć, że akcja umieszczona jest w czasach podobnych do średniowiecznych (choć, to też jest zbytnie uproszczenie) z dużym naciskiem na rolę przyrody w utworze. Popularnością cieszy się nurt, który można nazwać historycznym fantasy. Akcja tych książek osadzona jest w realiach, które miały miejsce w rzeczywistości, bądź zawierają elementy rzeczywistości. Przykład: „Operacja ‘Dzień Wskrzeszenia’” Pilipiuka, cykl o inkwizytorze Piekary, czy trylogia Sapkowskiego. Pojawiają się książki opisujące historię alternatywną, jak „Krzyżaki poker”, albo też możliwe wersje przyszłości: „Allah 2.0”, „Przenajświętsza Rzeczpospolita”. Nie jestem przeciwnikiem takiego stanu rzeczy. Każdy ciekawy pomysł, dobrze opowiedziany uważam za wart przeczytania. Ale jednocześnie czuję pewien wewnętrzny smutek, że czysto baśniowe światy odchodzą ustępując pola hybrydowym połączeniom przeszłości i przyszłości z elementami fantastycznymi. |
Mistrz Islington11.12.2006Post ID: 6588 |
W tym temacie mówiono o tym, że ciągle powiela się w różnych formach ten sam świat fantasy. Zelazny wymyślił "Amber", ale już od kilku osób usłyszałem, że jest "za prosty" Dlaczego? Nie wiem. Może te hybrydy Moandorze to właśnie pewien krok, po którym pojawi się następny, ponieważ żeby powrócić do tradycji fantasy najpierw literatura fantastyczna musi z niej wyjść i pójść w zupełnie innym kierunku. Aby następnie wybrać ze swej rodzicielki to co najlepsze i na tym się wzorować. A gdybyśmy zapomnieli na chwilę o Tolkienie i Sapkowskim. |
Strażnik słów Moandor25.12.2006Post ID: 6818 |
Słowa te pochodzą z ksiązki Waltera Moersa: Miasto śniących książek. Mogą być interesające z punktu widzenia naszej dyskusji o fantasy. Uważam w każdym razie, że zawierają nutę prawdy w sobie. |
Denadareth4.01.2007Post ID: 7013 |
Moandorze, zwróć uwagę na jedną ważną rzecz - pisarz takiego formatu jak Tolkien, pisarz który potrafi stworzyć tak sugestywny świat rodzi się raz na wiek. Może rzadziej. Dlatego też nie można oczekiwać, że inni pisarze stworzą drugie Śródziemie - nie znaczy to jednak, że ich książki są do niczego. George R.R Martin obecnie jest moim ulubionym pisarzem fantasy. W jego książkach jest wiele cech za którymi na przepadasz: świat nie jest "piękny", jest za to okrutny i bezlitosny. Często (niemal zawsze) zwycięża zdrada a nie honor. Elfów i krasnolodów nie uświadczysz. Ale ten świat również jest bardzo sugestywny i dokładnie opisany. Jego historia sięga daleko w przeszłość, podobnie jak Śródziemie posiada swoje legendy, przepowiednie, ruiny z dawnych dni. Do czego dążę? Do wniosku który bynajmniej nie będzie odkrywczy - że fantasy się zmieniło. A sądzę, że zmieniło się bo zmieniły się wymagania czytelników - którzy nie chcą już jasnego podziału na dobro i zło, chcą by światy fantasy były bardziej zbliżone do naszego, bardziej "szare". Dlatego też nawet tak dobrze opisany świat jak Martina nie będzie taki jak Śródziemie - raz, że Martin mniej niż Tolkien koncentrował się na opisie świata; dwa, że pisarze boją się, że coś podobnego do Śródziemia obecnie by się nie przyjęło. Żeby nie było nie porozumień dodam, że ja również należę do tych czytelników Moandorze, o których się raczej ninajlepiej wyrażasz - irytuje mnie jasny podział na dobro i zło, lubię "pełnokrwiste" postacie. Tylko, że zgodzę się z Tobą w jednym - chcąc tworzyć tych "pełnokrwistych" bohaterów wielu autorów idzie w złym kierunku. Jak zauważyłeś dodają chamstwo, wulgarność i egoizm. Tymczasem nie tędy droga. Wspomniany przez Ciebie Elrond, jak i np. Aragorn (Gandalf moim zdaniem już mniej) są po prostu doskonali - moim (niekoniecznie skromnym) zdaniem - postacie te byłyby ciekawsze gdyby miały więcej wad. I jak mówiłem, nie chcę by Aragorn przeklinał co 5 linijek ale by częściej się mylili, wahali. Tacy dla mnie są "pełnokrwiści" bohaterowie, jednak i tak znacznie wolę postacie Tolkiena od jakiś rozbójników czy innych harnasiów, którzy nie mają żadnych ideałów, mordują kogo się da, a którzy coraz częściej są głównymi postaciami książek fantasy. Hmmm, zrobił się z tego po części post o przedstawieniu bohaterów w fantasy... ale ma to związek z kondycją tej literatury współcześnie więc kasować nie będę. Mam nadzieję, że zrozumiecie coś z tego cokolwiek chaotycznego wywodu. Pozdrawiam |
Strażnik słów Moandor18.02.2007Post ID: 8082 |
Wreszcie ktoś kto mnie rozumie. :) Bez wątpienia współcześni twórcy piszą według innych zupełnie kryteriów niż te, którymi kierował się Tolkien. Czytając Władcę... ani razu nie przyszło mi do głowy pomyśleć: 'kurde, znowu postacie jakieś wyidealizowane, nuda'. Takie postacie są także w literaturze potrzebne.
Jak się ma chęć zbliżania się światów fantasy do naszego z chęcią oderwania się od rzeczywistości, którą to tak wielu deklaruje pytani, dlaczego czytują fantastykę? |
Strażnik słów Moandor26.08.2007Post ID: 18572 |
Kilka lat temu, gdy stawiałem swe pierwsze kroki w Osadzie w Gorących Dysputach aż wrzało od rozmów o fantastyce. Dzięki temu miałem możliwość poznać wiele ciekawych pozycji, o których w innym przypadku pewnie nawet nie wiedziałbym, że istnieją. Dziś poziom owych dysput znacznie się ochłodził. Czy można to uznać za przejaw znudzenia fantastyką wśród Osadników? Może gatunek ten ma już za sobą swoje złote lata. Oczywiście ja tak nie uważam i od czasu do czasu zawsze pośród fantastyki znajdę coś miłego memu sercu. I tak jak kilka lat temu Władca Pierścieni był drogą memu sercu książką (gdy dopiero zaczynałem przygodę z fantasy) tak jest i dziś (po przeczytaniu wielu pozycji z gatunku). Wprawdzie współczesny polski rynek fantasy oddala się od tego, co dla mnie w tym gatunku najdroższe, jednak jest wiele pozycji starszych, po które zawsze mogę sięgnąć. Wszak przez dziesięciolecia wiele tego napisano. Zatem jak to jest? Przejadło się, znudziło? |
Dinah11.03.2009Post ID: 42028 |
Jeśli chodzi o mnie, myślę, że to niestety naturalna kolej rzeczy. Teraz społeczności sieciowych jest mnustwo, młodsze pokolenia, wychowane na reklamach, pokemonach i power rangers często nie potrafią przysiąść na moment, skupić się, odpocząć. Sms'y, emoty, upraszczanie języka. To nieuchronne zmiany.
Morgraf ma rację, w 100%. Czytam sporo ostatnio, czyta mi się powieść bardzo przyjemnie, lecz po pół roku nie potrafię sobie przypomnieć imienia głównego bohatera. Nie pamiętam, o czym była Książka. Tylko nie wiem, czy po części nie wynika to z tego, że na początku mojej przygody z fantastyką, wszystko było dla mnie nowością. Odciskało większe piętno w moim umyśle. W szarych latach mojej młodości o dobrą powieść było okrutnie trudno. Teraz można wybierać, przebierać, mamy dostęp do całej Światowej literatury i to jest piękne. Chyba wyszłabym ze swojej roli, gdybym nie starała się zawsze szukać pozytywnej strony :) |
Strażnik słów Moandor19.08.2009Post ID: 47186 |
Ja również za takimi nie przepadam. No chyba, że padam z nóg i w tym momencie chciałbym poczytać sobie coś łatwiejszego w odbiorze.
Oczywiście, ale dzięki rozwojowi techniki nie jesteśmy skazani na szukanie igły w stogu siana. Zawsze można się podeprzeć opiniami recenzentów w sieci, wrażeniami z lektury wielu czytelników, którzy swoimi spostrzeżeniami nie omieszkają się w necie podzielić. Jeśli nie jestem pewien co do danej książki, zawsze przeglądam takiego rodzaju wpisy by wyrobić sobie przynajmniej ogólna opinię. Bo dobry człowiek w mętnych zdarzeń tłumie, Można sparafrazować ten dwuwiersz J.W. Goethego i powiedzieć, że mimo wielkiego rynku książki fantastycznej, mimo natłoku książek dobry czytelnik poradzi sobie z wyszukiwaniem tych perełek, które wszyscy tak lubimy. :) Żeby tak jeszcze wraz z rozwojem rynku czas dany nam na czytanie również mógł się jakimś magicznym sposobem zwiększać. :) |
Volkolak19.08.2009Post ID: 47290 |
Wszystko to co najlepsze wymyślił już Tolkien i na jego wyobraźni opierali się inni pisarze, chociaż w pewnej mierze opierał się na mitologii skandynawskiej tworząc swoje uniwersum. Ja jestem za klasyką i japońskich dziwactw nie lubię. Wiedźmin mi się podoba, bo mitologię słowiańską też bardzo lubię noi mamy swoje fantasy. :) |