14.10.2012
|
- Dobrze, będę pierwszy - uśmiechnął się Oberżysta. Imię: Hayven
Nazwisko: Cóż, nie mam... ale niech będzie "van Hikm"
Broń: Młot bojowy, sztylet
Rasa: Czarodziej, ale tutaj to jest bez znaczenia. Trochę jak człowiek, trochę jak elf.
- Dobra, komu mam skopać tyłek najpierw?
|
14.10.2012
|
- Wybacz, ale prócz oficjalnej pierwszej walki, która jest planowana pomiędzy dwoma osobami znanymi mnie, każdy musi wypełnić po raz pierwszy ten kwestionariusz - podał Hayvenowi pergamin i pióro. Kwestionariusz Imię i Nazwisko:
Wiek:
Pochodzenie:
Broń:
Sztuki walki:
Zajęcie:
|
15.10.2012
|
Hayven wyrzucił wypełniony przed chwilą przestarzały formularz i zaczął wypełniać ten otrzymany od Irhaka. Imię i nazwisko: Hayven (nazwiska bez, w alternatywie może być "van Hikm" lub "el Safir")
Wiek: 43 lata
Pochodzenie: miejsce urodzenia - Al-Safir w świecie Ashan, faktyczne pochodzenie - świat Vadaria
Broń: młot bojowy - Miażdżyciel (na plecach), sztylet przypięty do pasa
Sztuki walki, Zajęcie: WTF?
- A jak mam określić sztuki walki i zajęcie? O co w tym chodzi?! - zapytałem głośno Irhaka.
|
15.10.2012
|
- No jaką formę walki preferujesz. Karate, kendo i tego typu ustrojstwa. Możesz zawsze wpisać nieokreślone. No i czym się zajmujesz? Wojaczką, sadyzmem, kierujesz oberżą - Irhak zachichotał.
|
15.10.2012
|
- Moim zdaniem to to podpada pod masochizm - wymamrotał Lays pojawiając się za plecami zgromadzonych w kłębach karmazynowo-morskiego dymu z delikatną nutą ecru.
|
15.10.2012
|
- Nie tylko tobie - odparł Irhak. - Z tego wszystkiego powstanie baza danych walczących, aby nie trzeba było wypełniać kwestionariuszy co chwila. Może w przyszłości będzie nawet przeniesiona w sieci - zaśmiał się.
|
16.10.2012
|
Po chwili Hayven oddał Irhakowi wypełniony formularz: Imię i nazwisko: Hayven (nazwiska bez, w alternatywie może być "van Hikm" lub "el Safir")
Wiek: 43 lata
Pochodzenie: miejsce urodzenia - Al-Safir w świecie Ashan, faktyczne pochodzenie - świat Vadaria
Broń: młot bojowy - Miażdżyciel (na plecach), sztylet przypięty do pasa
Sztuki walki: Trochę krasnoludzkiej, trochę elfickiej, a trochę tradycyjnej sztuki ashańskich Magów.
Zajęcie: wnerwianie Pikodragona bronienie się przed zdziabążeniem kierowanie Oberżą, siedzenie przy Ognisku
Po wręczeniu formularza czarodziej zapłacił zovvutowi 5 sztuk złota i odszedł w stronę Oberży.
|
16.10.2012
|
Imię i Nazwisko: Tabris
Wiek: ∞
Pochodzenie: 7 niebo
Broń: Ostre jak sztylety pazurki, kły
Sztuki walki: Drapanie, gryzienie
Zajęcie: bieganie za motkiem, polowanie na impy
|
16.10.2012
|
- Dziękuję bardzo. Twoje dane zostały zapisane i czekaj na walkę. Najbliższe rozpoczną się za tydzień najwcześniej.
|
17.10.2012
|
Imię i nazwisko: Silveres aka Shaded
Wiek: 26 lat
Pochodzenie: Wyspa Gorn
Broń: Sejmitar noszony przy lewym boku oraz trzy sztylety, z czego jeden ukryty w cholewie prawego buta.
Sztuki walki: Capoeira
Zajęcie: Złodziej, pożeracz kartofli.
|
25.10.2012
|
- Nienawidzę tej papierkowej roboty.
Irhak siedział nad papierami dotyczącymi pierwszej oficjalnej walki na arenie Kotliny Wojowników. Miał nadzieję, że zarówno Hellscream jak i Fergard, którzy są na liście kandydatów jako pierwsi, się zgodzą rozegrać to przedstawienie. Skrzydlaty już nieraz słyszał o walkach tego orka, którego już okrzyknięto mianem Niezwyciężonego.
Nagle rozbrzmiał huk i to dość niedaleko Kotliny. Z początku się tym nie przejął, gdyż w tamtym rejonie często dochodziło do jakiś wybuchów. Wszak mieści się tak przybudówka Gildii Magów, gdzie o dziwo częściej stacjonowali jacyś alchemicy testujący nowe roztwory. Dopiero narastająca wrzawa spowodowała, że zainteresował się co się wydarzyło. Wyszedł i pierwszym kogo spotkał był... oberżysta Hayven!
- Co tu się wyrabia, na wszystkie bóstwa Eotii?! Znowu kogoś zmutowaliście?
- To nie nasza robota - odparł zagadnięty. - Jak już to tych nędznych alchemików - wskazał na jęczących alchemików.
- Tia, ale co tu się dzieje? - spytał nieco poirytowany zovvut.
- W stronę kotliny zmierza wielka jaszczurka. Oto, co się dzieje.
- Nie po to ją odrestaurowałem, abyście teraz ją rozwalili! Zaraz go nie będzie - wyciągnął swój miecz. - Nie mam czasu, aby się z tym użerać! Czeka mnie przygotowanie walki otwarcia! A jeszcze wszystkim sam się zajmuję! Przydałaby się jakaś pomoc - westchnął. - Przynajmniej ten jaszczur już tu nie wróci.
- Po to tu jesteśmy. Żeby go załatwić, zanim tu nabroi - tłumaczy Hayven ze stoickim spokojem. - Mam pewien plan...
- Wy i te wasze plany. Pewnie ten stwór to też był czyjś plan tylko wymknął się spod kontroli, prawda? Pewnie nawet Twój pomysł - skomentował sceptycznie Irhak.
- No, jak zwykle - odparł ironicznie rozmówca. - Ale my tu gadu-gadu, a stwór jest coraz bliżej.
Nastąpiło nieznaczne poruszenie wśród magów. Widać było, że chcą tego jaszczura pochwycić. Skrzydlaty miał już tej sytuacji serdecznie dość. Przypadkiem spojrzał w stronę towarzyszy Hayvena. Ujrzał w ich oczach determinację, ale nie aby zabić, lecz aby schwytać. Być może wykorzysta jeszcze tego jaszczura w przyszłości.
- Nie przeszkadzać mi! - rzucił w ich kierunku i stanął naprzeciw szarżującego jaszczura. - Chire to unare, Kageyoshi! - Irhak uniósł miecz, a jego ostrze zabłysło i rozproszyło się w płatki kwiatów, które w jednej chwili zmieniły się w pył. Po chwili jednak część z pyłu zmieniła się z powrotem w coś co przypominało płatki kwiatów wiśni.
Skrzydlaty wyprostował rękę i wyciągnął przez siebie, trzymając w niej samą rękojeść jakby wskazywał jaszczura. Wszystko co było kiedyś ostrzem uderzyło w jaszczura, raniąc go dosyć mocno. Stwór upadł, ale widać było, że go to tylko rozjuszyło, bo kiedy tylko ostrze powróciło, powstał i ruszył na nowego przeciwnika. Irhak odwrócił się na pięcie i poszedł do budynku areny, mijając po drodze Hayvena, przy którym schował miecz do pochwy.
- Będzie żyć - przekazał mu i w tej samej chwili jaszczur zatrzymał się, a wszyscy ujrzeli jak przez niemal całe ciało przebiega szrama, z której sączy się obficie krew. Nikt nie widział jak ani kiedy to się stało, ale każdy, kto to widział, wiedział, że to zovvut coś zrobił. Wielu odprowadziło go przerażonym wzrokiem.
Każdy dostał co chciał. Oni stwora, a ja spokój. Przynajmniej mogę dokończyć tą przeklętą robotę papierkową!
|
25.10.2012
|
Bychu wpłacając 30 monet za wstęp dorzucił także 70, aby móc prowadzić tutaj swój biznes.
- Żyła złota! - myślał sprzedawca gorczycy i ogórków podczas rozstawiania stoiska. Bychu zaraz po rozłożeniu stoiska rozpoczął nabór na sprzedawcę.
- Pamiętaj sprzedajemy tylko ogórki i gorczycę, za coś ekstra wzmocnionego, trzeba dobrze zapłacić - mówił do nowego pracownika biznesmen.
|
25.10.2012
|
Irhak spojrzał na pieniądze i... zwinął je do sakwy. Wręczył Bychowi jego przepustkę na arenę i nic nie wspominając o tym, że jego biznes nie będzie tu tolerowany, wyszedł w poszukiwaniu Hellscreama Niezwyciężonego i Fergarda.
|
25.10.2012
|
Olewając działalność swojego interesu stwierdza.
- W sumie, może lepiej sprzedawać napoje wysokoprocentowe legalnie...
Bychu pobiegł do recepcji i powinął zezwolenie na trunki szlachetne.
- No teraz jest dobrze - po tych słowach Bychu zostawił jeszcze 130 monet na ladzie.
- Teraz jeszcze tylko reklama - hodowca podbiegł do recepcjonisty - nie potrzebujecie przypadkiem sponsora na walki?
|
26.10.2012
|
Hayven jak każdy lepszy mag posiadał swoje Oczy rozmieszczone w strategicznych punktach. Dlatego więc natychmiast zauważył, co robi Bychu w Kotlinie Wojowników. Natychmiast teleportował się tam, przyłapując hodowcę na gorącym uczynku.
- Co tu się wyrabia? - Oberżysta od razu przeszedł do sedna.
- A nic... zakupy robię... - wykręcił się Bychu.
- Wątpię - skomentował Hayven. - Co to niby ma być?! - wyrwał projekt reklamy z ręki Bycha. - Konkurencja? Proponuję ci coś lepszego. Jeśli chcesz, możesz dostarczać gorczycę i spirytus do Oberży, wszystko za stosowną cenę. Jeśli zaś nie... - Oberżysta zwrócił wzrok w kierunku Wielkiego Rowu.
- Okey, ale ma być wyraźnie napisane, że to ode mnie... - odpowiedział Bychu.
- A jakie stawki proponujesz? - zapytał Hayven.
- 60% tego, za ile Wy będziecie to sprzedawać... Niech będzie 50%, w sumie reklama na produkcie itd...
- No to jesteśmy umówieni. Ale jeśli jeszcze raz ciebie na tym przyłapię, marny twój los - podsumował mag, po czym wrócił do Oberży.
|
26.10.2012
|
- Łał, nie wiedziałem, że mamy Wielki Rów w okolicy... Super, dzieciaki Virgi zawsze chciały pójść tam, gdzie będzie echo. - powiedział Bazaltovy, wpłacając 30 sztuk złota. - Zawołaj mnie, gdy coś zacznie się tu dziać - zwrócił się do Irhaka, po czym puścił do niego oko i odszedł.
|
26.10.2012
|
- Niedawno cię jedna rzecz ominęła - z uśmiechem mruknął pod nosem Irhak, zgarniając 130 dodatkowych monet zanim ktokolwiek o nich sobie przypomni.
|
17.09.2014
|
Zrezygnowane westchnienie. Kiedy to ostatni raz Fergard Stratoavis odwiedzał Thomeheb? Rok temu? Dwa, trzy? A może tych lat upłynęło już tak wiele, że on sam nie pamiętał dokładnej daty?
Półdemon spojrzał na smętne pozostałości jednego z jego największych projektów: Kotliny Wojowników. Wtedy nie myślał o tym, że pewnego dnia spakuje wszystkie swoje manatki i już nigdy nie powróci w te rejony, zostawiając swą chlubę i dumę w, jak mu się wydawało, odpowiedzialnych rękach. Jak widać przeliczył się. Ta sama posadzka z dwimerytu, którą dawno temu wykładał arenę, teraz zaniedbana i popękana tu i tam. Ktoś nawet zostawił tu rdzewiejący miecz wbity w miękką ziemię pod warstwą antymagicznego kamienia. Stratoavis pozwolił sobie na kontrolne uchwycenie rękojeści. Nierówna, ciężka we władaniu. Oręż, którym można było od biedy kogoś zarąbać, ale nie był to miecz, który on dopuściłby do walk w tym miejscu. Gdzie się podziali tak wojownicy, jak i jego wspólnicy? Co stało się z jego zastępcą i gremlinem, bez którego prawdopodobnie Kotlina upadłaby dużo szybciej, Silasem Brimstone? Gdzież był czempion tej areny Grom Hellscream? Gdzie byli ci wszyscy miecznicy, zabójcy i insze rodzaje autoramentu?
Usiadł na obsydianowej posadzce, wzdychając. Gdyby wsłuchać się w szmery wiatru, zapewne usłyszałby on echa wiwatów rozentuzjazmowanej publiczności oraz swoje własne płomienny komentarz, którym okraszał niemal każdą walkę...
Kotlina Wojowników była trupem, którego nie byłby w stanie wskrzesić. Nie tym razem. Mógł co najwyżej oddać jej honor jak na wojownika przystało. Podniósł się z ziemi, powoli dobywając obu rdzawoczerwonych ostrzy spoczywających do tej pory na jego plecach, po czym ponownie omiótł wzrokiem opustoszałe, zrujnowane trybuny. Potem oddał się magii tego miejsca. Jedno cięcie za drugim, półdemon tańczył wraz ze swoimi mieczami, przemieszczając się przez arenę tak płynnie jakby był rozbuchaną rzeką aniżeli istotą ludzką. Atakując nieistniejących przeciwników w tym szaleństwie zapomniał się kompletnie, tracąc poczucie pory dnia czy cudzej obecności.
Nic jednak nie trwa wiecznie. Rytuał musiał zostać zakończony prędzej czy później. Z ostatnim tnącym powietrze świstem Stratoavis zatrzymał się, spoglądając na ten smutny, rdzewiejący miecz, który zapewne tkwił w ziemi już dobrych kilka miesięcy, jeśli nie lat. Półdemon przeniósł wzrok na popołudniowe niebo. Słońce zaczynało już zachodzić, kładąc krwawą łunę na horyzoncie, a więc i na Kotlinie jako takiej. Pogoda tego dnia była zwyczajnie wspaniała.
|