Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Gildia Nekromantów - normalności wstęp wzbroniony!" |
---|
Mateusz28.10.2013Post ID: 75477 |
GILDIA NEKROMANTÓW II NORMALNOŚCI WSTĘP WZBRONIONY! Wymagana choćby znikoma wiedza na temat przebiegu części pierwszej PROLOG: Dyrektywa Niebios Znudzony Bóg siedział na złotym tronie. Przeszło od dwóch lat patrzył w dal obojętnym wzrokiem. Zastępy aniołów, świętych i błogosławionych próbowało wszystkiego by rozweselić Stwórcę. Na daremno. Bóg chyba sam nie wiedział czego mu brakowało. Kosztował przeróżnych win i wykwintnych potraw lecz na jego ustach nie gościł uśmiech. Był zwyczajny piękny dzień mimo, że od zarania dziejów nie można doświadczyć tu upływu czasu. Wszystko w promieniu kilkuset mil od polany uległo destrukcji. Przez chwilę panował tam niebyt. Jednak moment później miejsce nabrało rysów. Wyglądało dokładnie jak stare a jednak panował tam nowy klimat... * * * Włóczykij obudził się w cieniu drzewa. Mrużąc niebieskie oczy wymacał bukłak. Pociągnął kilka łyków wody i niepewnie wstał. Przeciągnął się i ziewnął przeciągle: |
Nekros28.10.2013Post ID: 75478 |
- Uższsz... karwasz twarz... w tę i nazad... jak mnie łupi w krzyżu... - Narzekał ork leżący przy kamieniu. |
Base Dragon28.10.2013Post ID: 75480 |
Zasadowy Smok na wieść o powstaniu Gildii Nekromantów wzleciał w przestworza i usiadł na najwyższym budynku. Wydał potężny ryk, a na niebie zaczęły pojawiać się chmury. Po chwili ziemię skropił deszcz stężonego wodorotlenku sodu i potasu - typowych zasad. Martwe ciała w okolicy rozpuściły się pod wpływem żrącej mieszaniny. |
Sirius28.10.2013Post ID: 75481 |
Na pewnej brzozie siedział sobie pewien wampir, po trochu popijał sobie dziwną nalewkę kupioną od jeszcze dziwniejszego szamana. |
Base Dragon28.10.2013Post ID: 75482 |
Zasadowy Smok zauważył włóczykija, orka i elfiego wampira. Ich obecność nie godziła w jego zasady, była z nimi w miarę zgodna. Jednak Smok miał w głowie plan, by uczynić świat pełnym zasad, a kto w zasadowym środowisku nie wytrzymał, ten ginął. |
Sirius28.10.2013Post ID: 75484 |
Wampir dalej będąc pod wpływem dziwacznej nalewki, która nie dość, że pomieszała mu rozumienie miejscowych zwyczajów to w dodatku po której świat nabrał niesamowitych kolorów podszedł do Base Dragona. W oczach Siriusa smok nabrał barwy fenoloftaleiny połączonej z substancją o wysokim PH, poklepał on różowiutkiego smoka po różowiutkim pysku, a zaraz potem zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyjął z niej niewielki pakunek, gdy wąpierz rozwijał zawartość tak delikatnie jakby znajdowała się tam święta relikwia Jaskini wszyscy obecni z lekkim przerażeniem obserwowali cóż czarny rycerz może tam trzymać. Po chwili uniósł ręce w których znajdowała się... |
Mateusz29.10.2013Post ID: 75487 |
Włóczykij przetarł zmęczone oczy dłonią. Resztą zawartości bukłaku wylał na głowę. Zimna woda szybko go rozbudziła. |
Nekros29.10.2013Post ID: 75488 |
Ork oblizał się, chałwa była wyjątkowo smaczna. |
Sirius29.10.2013Post ID: 75491 |
- Chodzi Ci o tę krowę o niesamowicie barwnym umaszczeniu? - Spytał Sirius? |
Mateusz29.10.2013Post ID: 75492 |
Wędrowiec, Ork i Wampir skierowali się w stronę budynku z ciemnych kamieni. Lata świetności miał dawno za sobą, jednak wciąż prezentował swoisty majestat. |
Taro30.10.2013Post ID: 75503 |
Szare niebo i wiatr, opadające liście i nieco podmokła ziemia - była jesień. Wóz z trzema pasażerami zaprzęgnięty w dwie kobyły wlókł się powoli. Na przodzie powoził ogro podobny karzeł, obok którego zasiadał zapryszczony człowiek z krótkimi tłustymi włosami i "końską" mordą. Taro leżał na wozie, przykryty szerokim kocem. Od długiego noszenia hełmu jego włosy były nieestetycznie ulizane i nie miał w zasadzie kiedy udać się do kogoś, kto je skróci. Na wozie znajdowały się również nieliczne już prowianty, głowa upolowanego cyklopa i szkatułka ze złotem. Droga na Olimp i z powrotem była długa, ale zebrane złoto pozwoli przeżyć najbliższy rok. Taro chciał w ZASADZIE wziąć również pozostałe głowy, ale okoliczni mieszkańcy nie zgodzili się. Mało tego, o tę jedną musiał się targować i za "jedyne" 500 szt. złota oddano mu ją. Do tego była to ta najgorsza, której oko zostało okaleczone wcześniej bełtem. Cóż, zawsze to jakieś trofeum, niemniej mieszkańcy Hellady nie czczą bohaterów tak jak się powszechnie wydaje. Mogli jechać prosto lub skręcić w prawo. Skręcili. Gdyby pojechali prosto mogliby przejechać obok dawnej Gildii Nekromantów, z której pozostały tylko opuszczone ruiny. Po kilkudziesięciu minutach powolnej jazdy dotarli wreszcie do chaty Taro. - Owczar, zaprowadź konie wraz z powozem tam gdzie trzeba. A ty Gothicdiego wnoś szkatułkę i głowę, bo nie dostaniesz kolacji! |
Mateusz30.10.2013Post ID: 75509 |
Tymczasem trójka wędrowców wcieliła w życie genialny plan Siriusa i weszła do gmachu przez, co prawda wyłamane z zawiasów, ale wciąż drzwi. W środku było ciemno. Na szczęście Włóczykij świecił przykładem. |
Taro31.10.2013Post ID: 75517 |
Gdy Gothicdiego i Owczar odjechali oddać konie i wóz (były wynajęte) Taro wszedł do swojego domu. Tego mu brakowało - powietrze przesiąknięte zapachem kawy z mlekiem, którą pił od lat. To mu przypomniałem zdarzenia sprzed paru lat, gdy chciał wraz z Mateuszem oraz Hirem stworzyć organizację walczącą z Gildią Nekromantów. Ostatecznie nie zdołali wykonać jakichkolwiek znaczących akcji, jednak Gildia rozpadłą się poniekąd sama w wyniku wewnętrznych sprzeczek ich członków. Wojownik ściągnął z siebie zużyte ubrania i zakładając nowe spojrzał na siebie w lustrze. - Ale mam klatę. Jak Nebirios! - stwierdził wyraźnie z siebie zadowolony. Gdy założył to co miał założyć stwierdził, że napił by się czegoś. Niekoniecznie kawy z mlekiem. Jednak picie alkoholu w pojedynkę nie należy do najambitniejszych sposobów umilania sobie czasu. Postanowił więc udać się do Oberży Hayvena, która od jakiegoś czasu rozkręciła na dobre swoją działalność. Niemniej nawet w tak renomowanych miejscach zdarzają się jatki, założył więc na siebie lekką płytową zbroję, a do pasa przypiął topór i krótki miecz.Były naostrzone i od dawna nieużywane. - Jeśli jakieś agonopodobne stworzenie spróbuje ze mną czegoś, pożałuje. Hm, w sumie powinienem otrzymać list od Agona. A tu nic... - powiedział i się zamyślił przez chwilę - Trudno, poczekam jeszcze tydzień, może dwa. Zamknął drzwi na klucz i mając w sakwie sporo złotych monet udał się błotnistą (niestety) drogą do gospody. Liczył, że spotka po drodze Mateusza lub kogoś znajomego. Miało się jednak stać inaczej, bowiem Mateusz wraz z towarzyszami wszedł w tym czasie do budynku dawnej Gildii. Zarówno przyjaciół, jak i wrogów pozostało w okolicy tak naprawdę niewielu. Hiro zajmował się nie wiadomo czym, Alkarin po samodzielnych próbach ataku po prostu zniknął. Agon nie dał znaku życia od długiego czasu. Nebirios i Naadir... Taro myśląc o nich zastanawiał się czy ich obecne działania wzbudziłyby w nim ryczący śmiech czy też grozę. Byli jeszcze Valori Krzysiowich, ale oni też zniknęli Bóg wie gdzie. - Było, minęło. I nie wróci. Cóż, przynajmniej jest spokój. Choć trzeba przyznać, że przedłużający się okres spokoju potrafi być zabójczy, jeśli człowiek nie znajdzie sobie innego zajęcia. I po jaką cholerę gadam sam do siebie? Ehh. Po kilkunastu minutach trafił wreszcie do Oberży Hayvena. Zbliżał się wczesny wieczór, i sporo miejsc było jeszcze wolnych. Przeszedł przez próg i dał ogrowi strażnikowi złotą monetę za możliwość wejścia (takie opłaty zapewniały, że ludzie nie będą przychodzili na pogaduchy nie dające oberżyście zysku). Za barem nie było jednak Hayvena tylko gremlin bez nakrycia głowy. Było jeszcze widno, a jasny wystrój oberży potęgował ten efekt. Wojownik usiadł w jednym z narożników, rozłożył prowiant i zaczął kroić szynkę. Nie była tak dobra jak w dawnych czasach, ale to nadal szynka z jednorożca. Rozejrzał się po sali i poza paroma bogatszymi wieśniakami zauważył ze znajomych tylko Owczara i Gothicdiego pijących wódkę i dojadających ostatnie kawałki chleba. Przez chwilę przemknęła mu myśl aby pokręcić się po ruinach Gildii i sprawdzić czy nie zostało tam coś wartościowego. Przy obecnych cenach wypadałoby się zaopatrzyć w większą ilość gotówki. Doszedł jednak do wniosku, że to bez sensu - złodzieje i inni poszukiwacze przygód pewnie od dawna zgarnęli co tylko się dało. Tak pogrążony w swoich myślach spędził dwie godziny, dokupując jeszcze drugą flaszkę. Niestety nikt kogo chciałby zobaczyć się nie pojawił. Chciał wstać od stołu i wtedy zdał sobie sprawę, że dawno już nie pił. - Ooo eezuuu... Dafno ie piłym... kszyfaa taa podłoka. Był naprawdę nieźle narąbany. Mimo to trafił do wyjścia, sprawdził czy ma klucze do domu i skierował się do chaty na spoczynek. Słońce zachodziło co dodało jesiennemu krajobrazowi uroku. - szczoooby nasza sława... kozackaja sława... - podśpiewywał sobie sobie mając nadzieję, że to odciągnie jego uwagę od pragnienia zwymiotowania. Nagle spostrzegł, że drogę zagrodzili mu dwaj mężczyźni. Jeden był naprawdę wysoki i umięśniony, miał rogaty hełm i szeroki pałasz, choć ubiór mimo chłodnej pory roku pozostawał skromny i odsłaniał sporo ciała. Drugi miał brodę i coś na kształt chusty używanej przez pustynnych nomadów. - Hej, ty tam, pijak! Jam jest Piro, a to mój towarzysz, Ratinis. Jesteśmy tu nowi i szukamy mężczyzny imieniem Taro. Gdzie on może być? Ruszyli pewnym krokiem w kierunku przeciwnym, z którego wracał Taro. Sam się teraz zastanawiał, jakim cudem Piro go nie poznał? Przecież dał mu kontrakt bezpośrednio, w cztery oczy. Widocznie zawdzięczał życie paskudnym włosom, nieobciętym paznokciom i ogólnemu zaniedbaniu. Gdyby doszło do walki, to w takim stanie nie miałby najmniejszej szansy na przeżycie. Kto wie czy nawet na trzeźwo mógłby pokonać barbarzyńcę i maga w pojedynkę. - jesstę szczenściarzę!... Po dłuższym marszu dotarł do swojego domu i nie zrzucając ekwipunku padł na łóżko. - jutoo.... jutoo pójdee.... - i zasnął. |
Mateusz31.10.2013Post ID: 75518 |
-Notatek, listy zapisanych! Musimy ujawnić nazwiska! Wędrowcy zabrali się do przeszukiwania pierwszego pomieszczenia. Był to niewielki pokoik ze skromnym umeblowaniem. Potwierdzenie dokonania transakcji Dostawca: Oberża "Pod rozbrykanym ogrem" Przedmiot transakcji: Koszt: 2750 aurusów Podpisano: -No, no... Nieźle. - mruknął Włóczykij |
Nekros8.11.2013Post ID: 75594 |
- Mają rozmach sku...rczybyki. Sobie używali tutaj widzę wcześniej.- rzekł Nekros, po czym rozmarzył się. |
Mateusz8.11.2013Post ID: 75596 |
-Mam lepszy pomysł. Chodźmy do Oberży. Dziś jemy i chlejemy na rachunek właściciela! * * * 23 minuty później. Podziemia Gildii. -Ja cie sunę, w mordę jeża! - krzyknął ork. Jeszcze raz przyjrzeli się konstrukcji. Był to niewielki prostopadłościan. Zmieściły by się w nim może cztery, góra pięć osób. Całość zawieszona była na jakiejś długiej i grubej linie. Zgrzyt dźwigni, potem chwila dziwnego dudnienia i machina ruszyła. Z początku powoli, konstrukcja zaczęła przesuwać się po linie zawieszonej w wydrążonym tunelu... |
Sirius9.11.2013Post ID: 75598 |
Eksploratorzy gildii byli już całkowicie pewni, że tajemniczy tunel prowadzi do tajemniczych wielce rozległych magazynów oberży. Gdy dojeżdżali do końca tunelu usłyszeli bolesne dla uszu i świadczące tylko o jednym głosy typu "looooool", albo "rzał przestancie mi banować konta!!1!" lub jeszcze "robie zapasowe ognisko bo na tym mnie nie chcą". Cała trójka spojrzała na siebie i zaczęli szeptać... |
Taro9.11.2013Post ID: 75601 |
Taro spał jak zabity i choć brak ruchów ciała na to nie wskazywał, w głowie wojownika zaczęły się różne sny. Najpierw, że mógł się wznieść na kilka metrów w górę wysiłkiem woli, jednakże niezbyt wysoko, bowiem bał się ewentualnego upadku. Mógł jednak latać i przemierzać Krainy. Leciał przez okoliczne pola, dość daleko od jego domu. Zobaczył namiot a w nim Piro obejmującego Ratinisa pod jednym kocem. Bał się jednak odkryć koc, więc odleciał w innym kierunku. Jego oczom ukazał się budynek dawnej gildii i choć nie stało się nic nadzwyczajnego czuł, że ma ona jakieś ważne znaczenie. Nagle nad dachem pojawiła się dłoń i wskazała inny kierunek. Oberża pod Rozbrykanym Ogrem... Taro poczuł, że tam powinien szukać swego przeznaczenia. Choć wzdrygał się na samą myśl, że mógłby wypić jeszcze więcej. Chciał odlecieć, ale ręka otworzyła się i po tym geście śniący nie mógł już odlecieć. - Dooooowieeeeesz ssssięęę... - powiedział nie wiadomo skąd demoniczny szept. Taro został ściągnięty jakąś niewidzialną siłą na ziemię i nagle został otoczony przez dwa Demony. Nebirios i Naadir! Jeden go złapał, drugi zaś tłukł mocno po brzuchu i choć płytówka, którą nosił nie zginała się, czuł mocny ból. Nagle coś go szarpnęło! Obudził się i zwymiotował na podłogę. - choleaaa... ulało się! |
Mateusz12.11.2013Post ID: 75632 |
-Takie rzeczy tuż pod nosem Oberżysty? - zdziwił się głośno Włóczykij. Wtedy bohaterowie uświadomili sobie, że dyskusja z trollami faktycznie pozbawiona jest wszelkich podstaw i sensu. Ork i wampir spojrzeli przerażeni na Włóczykija. * * * -Chyba mamy przechlapane... - pomyślał Mateusz. To podsunęło mu pewien sposób. Postanowił zaryzykować: |
Nekros13.11.2013Post ID: 75645 |
- Hy hy hy Mateusz wajchę przełóż, hy hy hy - zasucharzył Nekros. - Spotkać trolle, dawno mi się to nie zdarzyło, a wędrowałem wiele. Był to bardzo niefortunny rzut. Przewrócił wszystkie stojąca pod tą ścianą beczki i skrzynie. W części była oliwa, która rozlała się i zajęła ogniem od lampy, którą trolle pozostawiły w kącie. - Cóż, panowie proponuję odwrót w trybie natychmiastowym! - zakrzyknął Sirius i wziął nogi za pas. Wielki Maraton Bohaterów na Kacu rozpoczął się. Gorączkowe poszukiwanie schodów zakończyło się stratami w postaci przypalonych podeszwach, podróż w górę osmaleniem kapelusza Mateusza, a nagłe wybiegnięcie na podwórze "Oberży pod Rozbrykanym Ogniem" przewróceniem się i efektownym lądowaniem oraz przemiłą wiązanką słów zielonoskórego. - Dobrze, że Obezys...- zaczął mówić Sirius, po czym zobaczył otwierające się drzwi od Oberży. * * * Ciszę rozdarł jeden okrzyk, wyraźnie orczy głos. |