29.07.2014
|
W tym momencie jak ten wilk, o którym mowa znikąd pojawił się Hayven.
- Co... kto... Mianownik! - czarodziej nie kontaktował z rzeczywistością. - Aach, cześć Silv! Nie spodziewałem się, że ktoś się tutaj pojawi. Poczułem to, no i dlatego tu jestem, bo już się bałem, że ktoś chce coś ukraść - bo w jakim innym celu ktokolwiek miałby tutaj przychodzić?
- Chcę walczyć - odpowiedział Silv.
- Z kim? Z tym naelektryzowanym pająkiem? - wskazał stawonoga Hayven.
- Nieee, ze smokiem!
- Z jakim smokiem? - zastanawiał się Oberżysta.
- Z Kryształowym! Z samym Crystal Dragonem! - odpowiedział elf.
Czarodziej stęknął.
- A czy rzeczony smok potrafi korzystać z magii? - zapytał.
- No, raczej tak. Jak coś to możesz go sam o to zapytać. O patrz, idzie tutaj! - rzekł Silveres.
- ŻE CO?! - Hayven zrobił przerażoną minę i popatrzył w stronę wejścia na Arenę tak, jakby smok miał zamiar się przez nie przecisnąć. - Masz świadomość, że stworzenie tego rozmiaru może zmieść Arenę Magów z powierzchni ziemi?!
- Cóż, myślałem, że arcymagowie z Ashanu potrafią sobie z tym poradzić - zakpił Złodziej Czasu.
- Phi - wyrwało się Oberżyście, który złożył ręce i zaczął zataczać młynki złączonymi dłońmi. Kręcił coraz szybciej, wywołując pęd powietrza. Zerwał się porywisty wiatr, który przybierał na sile z każdą sekundą. Piasek i kurz zalegające Arenę uniosły się i przesłoniły świat Silveresowi. Ruch rąk Hayvena zlał się w jeden okrągły kształt, a elf poczuł trzęsienie ziemi pod swoimi stopami. Upadł na ziemię, a w międzyczasie dłonie Oberżysty zwolniły, po czym on sam opuścił je wzdłuż tułowia. Pył opadł, a oczom Silveresa ukazała się Arena Magów - niby taka sama, ale dwa... trzy... cztery razy większa, niż przedtem! Teraz żaden smok nie mógł już zagrozić temu na poły historycznemu obiektowi - w każdym razie nie nieumyślnie.
- Jak chcesz, to mogę wam posędziować, i tak nie mam nic lepszego do roboty - rzekł Hayven jakby nigdy nic, otrzepując szatę i wąsy z kurzu.
|
2.08.2014
|
Smok wynurzył się z cienia rzucanego przez wrota areny, lecz mimo zapewnień oberżysty machająć swym masywnym, kryształowym ogonem zdołał porysować jedną ze ścian. Na widok odpadającej płaskorzeźby oberżysta zdenerwował się nieco, lecz był świadom, że jego moc magiczna pozwoli mu owe uszkodzenie naprawić. Kiedy tylko kryształowy smok znalazł się w zasięgu promieni słonecznych, odbił je swą kryształową powłoką w kierunku elfa. Oślepiony Silveres jęknął od nadmiaru promieni słonecznych, które odbijał weń smok. Hayven widząć całą sytuację utworzył pole magiczne, jednak utworzył je z czystej ciemności, która skutecznie zatrzymywała światło. Był jednak świadom, że nie może bez przerwy trzymać go przed elfem, dlategoż pole przeobraziło się w pocisk, który oberżysta wysłał prosto w słońce. Nagle całą osadę wypełniła nieprzenikniona ciemność, lecz i tu zaradził oberżysta, tworząć wokół areny kule światła, które wystarczyły, aby elf i smok byli w stanie cokolwiek zobaczyć. Kule na szczęście nie wytwarzały dość silnych promieni, dzięki czemu smok nie był w stanie oślepić Silveresa.
- Czy to ty elfiku osmieliłeś się wyzwać jednego z najpotężniejszych smoków tego świata?
- Jak najbardziej smoku - Odpowiedział z szyderczym uśmiechem Silveres.
Smok warknął.
- A zatem dobrze - kontynuował wypowiedź kryształowy smok - przyjmuję twoje wyzwanie. Za moment zaczniesz żałować swych słów.
|
2.08.2014
|
Elf ukłonił się przesadnie nisko w stronę swego oponenta, po czym uśmiechnął się szczerze. Od dawna ciekawiły go umiejętności smoków. Słyszał wiele legend i wspaniałych opowieści o tych majestatycznych istotach. Teraz wreszcie będzie miał okazję sprawdzić, czy są prawdziwe. "Lepiej dla niego, żeby były..." - na twarzy kotokształtnego pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Jednak tym razem nie był on cyniczny, czy szyderczy. Elf po prostu czerpał niewypowiedzianą radość z faktu, że zaraz stanie do walki. Podniecenie jakie temu towarzyszyło było tak wielkie, że, gdyby Silveres nie stał się istotą niemal całkowicie wykreowaną z magicznej energii, to zapewne teraz nie mógłby usiedzieć w miejscu.
A jednak stał spokojnie, wyprostowany i całkiem rozluźniony. Nieosłonięta żadną zbroją, czy - jak to kiedyś lubił się nosić - kurtką, klatka piersiowa z lekkością unosiła się w górę i opadała w dół. Było to jednak tylko przyzwyczajenie - zmiennokształtny nie musiał już oddychać, po prostu lubił to robić. Nie czuł również bólu. To właśnie dlatego nadchodząca potyczka wydawała mu się tak ciekawą i niepowtarzalną okazją. On - gdy chciał - nie czuł bólu fizycznego, a - niezwykle twarda - kryształowa skóra smoka najpewniej potrafiła odbijać znaczną część zaklęć. Zaklęć konwencjonalnych, rzecz jasna. A, warto nadmienić, elf nigdy za osobę konwencjonalną się nie uważał. I to właśnie był jego as w hipotetycznym rękawie.
- Intrygujące - mruknął, zastanawiając się, jakąż to niespodziankę szykuje dla niego smok.
Spojrzał wyczekująco na Hayvena, który miał stać się arbitrem ich walki. To na jego barkach spoczywał obowiązek rozpoczęcia pojedynku. Silveres nigdy nie wątpił w umiejętności swego przyjaciela, toteż cieszył się, że właśnie on będzie sędzią.
|
2.08.2014
|
Hayven skrzyżował ręce na piersi.
- Zanim rozpoczniecie walkę, musimy ustalić kilka zasad - rzekł Oberżysta. - Po pierwsze, nikt z Was nie może opuścić Areny Magów aż do zakończenia pojedynku.
Po drugie, pojedynek toczy się do momentu kiedy jeden z was podda się lub nie będzie mógł go kontynuować.
Po trzecie, żaden z was nie może usiłować zabić oponenta. Próba wyrządzenia trwałej bądź wyjątkowo okrutnej krzywdy przeciwnikowi będzie karana dyskwalifikacją i zakazem walk na Arenie Magów do odwołania.
Po czwarte, każdy z Was może wybrać tylko trzy spośród wymienionych przeze mnie szkół magii. Podczas pojedynku będziecie mogli rzucać jedynie zaklęcia wchodzące w skład wybranych przez Was szkół magii. Możecie łączyć szkoły magii, aby rzucać zaklęcia w kombinacjach, jednak w skład kombinacji mogą wchodzić tylko żywioły, które wybierzecie.
Po piąte, nie możecie używać żadnych broni niemagicznych - czy to białej, czy to drzewcowej, czy to dystansowej. Wyjątkiem jest ekwipunek, który zaczarujecie podczas walki.
Po szóste, każda akcja to jedno, powtarzam: jedno zaklęcie bądź jakakolwiek inna akcja. Opisujecie jakie zaklęcie rzucacie bądź jaką akcję podejmujecie, a ja oceniam prawidłowość, styl wykonania, stopień trudności i wreszcie - jej powodzenie. Najpierw obaj piszecie, co robicie, następnie ja opisuję skutki. W każdej kolejce kolejność będzie zamieniana, może się też zmieniać pod wpływem przebiegu walki. O tym, kto zacznie, zdecyduje rzut monetą.
Przewiduję rzuty kością na Ognisku
Po siódme, w razie niepodejmowania żadnej akcji przez tydzień od ostatniej wypowiedzi dotyczącej danego pojedynku, postać może spotkać dyskwalifikacja w niezbyt przyjemnych okolicznościach.
Hayven przerwał na chwilę, aby złapać oddech.
- Trzy szkoły magii, którymi będziecie się posługiwać, musicie wybrać spośród: Magii Ognia
Magii Powietrza
Magii Wody
Magii Ziemi
Magii Światła
Magii Ciemności
Magii Ciała
Magii Ducha
Magii Umysłu
Od razu ostrzegam, że jeśli będziecie próbowali powalić przeciwnika pierwszym zaklęciem, to najprawdopodobniej się to Wam nie uda, a potężniejsze zaklęcia mogą pochłonąć nawet dwie akcje.
- Mam nadzieję, że obaj zrozumieliście zasady? - zapytał na końcu Hayven - I który z Was chce rzucać monetą?
|
2.08.2014
|
Całe podniecenie opadło z elfa, gdy usłyszał, że w jego walkę wprowadza się jakieś ograniczenia. Z początku chciał zaprotestować i spróbować przekonać arbitra, by pozwolił mu korzystać z pełni jego mocy, lecz - zobaczywszy kamienną twarz Hayvena - dał sobie spokój.
- Umysł, duch i ciało - westchnął zmiennokształtny. - I, oczywiście, moje standardowe umiejętności, czyli wszelka manipulacja samą istotą magicznej energii.
Skończywszy mówić, elf powoli cofnął się na jeden z krańców areny. W pamięci Silveresa pojawiły się obrazy z pierwszej walki jaką stoczył w Osadzie. Kolejny raz tego dnia na jego ustach ukazał się mimowolny uśmiech. "Ciekawe jak bardzo udało mi się rozwinąć od tamtego pojedynku." - tamte czasy wydały się zmiennokształtnemu niezwykle odległe. Choć w rzeczywistości minęło zaledwie kilka lat.
- Mogę zaczynać, jeśli nie masz nic przeciwko? - westchnął z nostalgią w głosie, po czym dodał na tyle cicho, że nikt poza nim samym nie mógł usłyszeć. - Tym razem nie przegram.
|
2.08.2014
|
Smok również wydawał się nieco bardziej ponury, kiedy usłyszał, że nie może użyć całej swej mocy, która została w nim zaklęta przez magów z Bracady.
- ciało, ziemia, powietrze - warknął smok.
Z miny Hayvena widać było, że zaakceptował wybór. Kiedy kryształowy smok cofał się na swoje miejsce, warknął tym razem do Silveresa:
- Wkrótce pożałujesz tej walki, żałosny elfiku - skierował wzrok na Hayvena - To możemy zaczynać?!
|
3.08.2014
|
Hayven klasnął w ręce.
- Tylko nie pogryźcie się! - zażartował. - Skoro obaj akceptujecie regulamin i obaj zgadzacie się, aby Silveres rozpoczął walkę - do dzieła!
Z ręki czarodzieja w niebo wystrzeliła świetlista kula i rozprysła się na wiele mniejszych światełek, które oświetliły dodatkowo Arenę Magów.
- Pojedynek uważam za rozpoczęty! - zawołał Hayven i zniknął, choć smok i elf wciąż odczuwali jego obecność tak, jakby był przy nich, mimo że już go nie mogli zobaczyć.
|
3.08.2014
|
- Pojedynek uważam za rozpoczęty! - doszło uszu Silveresa, który tylko na to czekał.
Elf powoli ruszył w stronę przeciwnika. Im bliżej smoka się znajdował, tym bardziej niematerialny się stawał - tak, że po kilku krokach można było przejrzeć go na wylot. A po kolejnych zniknął całkowicie. Wprawdzie smok stał niewzruszenie i czekał, to jednak nie miał najmniejszej szansy przewidzieć tego, co przygotował dla niego zmiennokształtny.
Silveres już w tym momencie kumulował w sobie coraz to większe pokłady energii. Gdy już wytworzył odpowiednią jej ilość, swym zmysłem magicznym zamykał ją i odkładał do ponownego użycia. W ten sposób mógł zmagazynować ogromne ilości magii.
- Mam cię - elf zmaterializował się tuż za smokiem. - Pokaż, że twoje przechwałki były coś warte.
Już chwilę później zmiennokształtny znalazł się na grzbiecie smoka i, używszy magii do wzmocnienia swej siły, złapał oponenta za masywny kark. Siłując się ze swym przeciwnikiem elf czekał tylko na okazję, by unieruchomić go, przyciskając jego głowę do podłoża areny.
|
4.08.2014
|
Tymczasem na Arenę weszła postać w brązowej szacie z kapturem zakrywającym jej twarz. Skierowała swoje kroki do wolnego miejsca na widowni. "To będzie ciekawe widowisko" mruknęła, po czym zdjęła kaptur. Okazało się, że to młoda Reptilionka. Usadowiła się wygodnie i czekała na rozwój starcia.
|
5.08.2014
|
Niewzruszony atakiem elfa krzyształowy smok zaśmiał się, po czym skierował spojrzenie w kierunku Silveresa.
- Ty, masz zamiar skruszyć mój kryształowy kark?! Jeśli myślałeś, że walka ze mną będzie łatwa, to poważnie się mylisz.
Smok począł napinać grzbiet, kumulująć w nim energię, z której powstał. Po chwili wydał z siebie ogłuszający ryk, a z jego grzbietu w szaleńczym tempie zaczęły wyrastać cienkie i niesamowicie ostre kryształy - wprost w kierunku elfa, który spoczywał na smoku.
|
5.08.2014
|
Zaklęcie Silveresa było tak potężne, że smok padł na ziemię, wypuszczając powietrze z pyska z głośnym świstem. Przez chwilę leżał ogłuszony, lecz po chwili kryształy, które wyrastały z jego grzbietu w trakcie upadku, wystrzeliły. Było ich dziesięć, z czego sześć trafiło w ciało kotowatego elfa i przebiło go na wylot, wylatując wysoko w powietrze. Wszystkie kryształy wbiły się następnie głęboko w ziemię, znacząc miejsce walki. Mimo że Silveres nie poczuł bólu, silne uderzenie kryształów zaburzyło jego strukturę, przez co elf spadł ze smoka, potrzebując chwili, aby odetchnąć. Kryształowy smok wciąż leżał na ziemi, bez władzy w kończynach, podczas gdy Złodziej Czasu otrzepał się z kurzu, wstał, okrążył smoka i przygotował się do wymierzenia następnego ciosu.
|
5.08.2014
|
Silveres potrzebował krótkiej chwili, by dojść do siebie. Niemiłosiernie kręciło mu się w głowie po ataku smoka. Musiał przyznać, nie docenił go i nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Choć wciąż był pewny swej wygranej, to jednak postanowił bardziej uważać na przyszłość. Sporo cennej energii magicznej marnuje się na takie zabawy.
- Mhm - mruknął tylko, gdy zobaczył swoją podziurawioną powłokę. Wprawdzie już po chwili skupienia puste miejsca zostały wypełnione, to jednak elf stracił cenny czas. A czas nie czeka na ociągających się. Kto, jak kto, ale osoba tak ściśle z czasem związana jak tegoż Złodziej musi wiedzieć takie rzeczy.
Gdy otoczenie przestało wirować, a oponent nie dwoił się już w oczach, zmiennokształtny ponownie ruszył do ataku. Nie zastanawiał się zbyt długo nad tym, co zrobić - zadziałał instynkt. Relikt dawnych lat, które spędzał na niezbyt chwalebnych uczynkach. Choć - trzeba oddać temu należne honory - relikt bardzo przydatny.
Elf ponownie przeszedł w swą eteryczną powłokę, stając się całkowicie niewidzialnym nawet dla tak dokładnych oczu, jak smocze. Odsunął się od swego przeciwnika i przygotowywał swój następny ruch. Czekał.
W międzyczasie postanowił przypuścić atak na umysł smoka. Nie sądził, by ten - nie będąc wtajemniczonym w arkana magii umysłu - był w stanie obronić się przed frontalnym natarciem nań. Jednak takie działanie zdradziłoby jego pozycje - a przynajmniej bardzo ułatwiło jej odszukanie. Toteż kotopodobny spróbował po cichu rozpocząć przekaz, mający na celu umożliwienie odczytu myśli przeciwnika.
|
5.08.2014
|
Iza Rex zerwała się z miejsca i zaczęła szukać kogoś, kto prowadzi zapisy. Od dawna nie walczyła, a te wszystkie potyczki pomogły podjąć decyzję. Podeszła więc do Hayvena i spytała się:
- Dzień dobry, mam nadzieję, że nie przeszkadzam? Chciałabym powalczyć, więc jeśli byłaby możliwość zapisania się...
|
5.08.2014
|
Smok dostrzegł, że elf po raz kolejny wykonuje tą samą technikę, przynajmniej tak mu się zdawało. Nieco zirytowany monotonnością kryształowy smok wypalił do Silveresa:
- Jeśli myślisz, Ze jesteś bezpieczny w swej bezcielesnej formie, to grubo się mylisz!
Ponownie zaparł się, jakby miał zamiar coś do siebie przyciągnąć. I faktycznie, w smoka uderzyły pioruny, które jednak nie wyrządzały mu krzywdy. Kryształowa powłoka monstrum została otoczona siatką piorunów. Następnie smok przyłożył łapy do ziemi, po czym zaczął niezbyt głośno warczeć. Co chwilę warkot smoka stawał się coraz głośniejszy, aż wreszcie wydał z siebie ogłuszający ryk. Z każdego kawałka ziemi areny wystrzeliło mnóstwo kryształowych kolców, jednak te również były otoczone siatką piorunów. Smok tylko czekał, jak odreaguje złodziej czasu.
|
8.08.2014
|
Hayven odwrócił się w stronę Izy.
- Ależ oczywiście. Wystarczy, że wyzwiesz kogoś na pojedynek, a ów podejmie rękawicę. Czy jest ktoś, z kim chciałabyś walczyć? * * * Atak Silveresa na umysł smoka zakończył się niepowodzeniem. Był to najprawdopodobniej skutek konstruktowej struktury ciała Kryształowego. Elf nie był w stanie przewidzieć następnego ciosu przeciwnika, jednak temu też się nie powiodło. Większość kryształów wyskoczyła w powietrze i rozsypała się na całej powierzchni Areny, rozładowując się. Jedyny z nich, który trafił w Silveresa, nie był w stanie wywołać jakichkolwiek szkód w mistycznej strukturze ciała kotowatego. Tę rundę miał zacząć Kryształowy Smok.
|
11.08.2014
|
- Hmm... - zamyśliła się Iza - chciałabym walczyć ze zwycięzcą tego pojedynku. O ile on się zgodzi, oczywiście.
|
15.08.2014
|
Chciałbym oficjalnie dodać do regulaminu nowy punkt - w razie niepodejmowania żadnej akcji przez tydzień od ostatniej wypowiedzi dotyczącej danego pojedynku, postać może spotkać dyskwalifikacja w niezbyt przyjemnych okolicznościach.
|
16.08.2014
|
Smok przyparł się na kolanie - od wieków nie zdarzył się nikt, kto był w stanie walczyć na równi z kryształowym smokiem. Czyżby ten elf był potężniejszy niż się wydawał? Jednak konstrult nie docenił swojego przeciwnika. Lecz szybko niepewność przeobraziła się w smoku w pewność siebie, albowiem wiedział , jak zaskoczyć Silveresa. Jego kryształowa forma zaczęła się rozpadać, niekiedy ściekać w ziemię. Po chwili jedynym śladem po smoku był a skrystalizowana kałuża. Smok zdekrystalizował się! Teraz miał tylko nadzieję, że na tyle zaskoczy to elfa, że nieuważnie przeistoczy swą niemateralną formę w cielesną.
|
16.08.2014
|
Silveres, kryjąc się w rogu areny, wyczuł zawirowanie magii wokół smoka. Najwyraźniej ten próbował atakować ponownie. Cóż... Elf był bardziej niż pewien, że przeciwnik nie jest w stanie zrobić mu krzywdy. Niewiele jest istot, które potęgą potrafiły mu dorównać. A reszta nie miałaby łatwej przeprawy z stworzeniem składającym się z czystej magii.
"W ten sposób chcesz się bawić..." - uśmiechnął się w duchu. - "A może tylko próbujesz wywabić mnie z kryjówki, hm."
W tym czasie kryształowy smok zdążył zdeformować się do niewielkiej kałuży.
- Dobrze więc - powiedział elf, ukazując się w bezpiecznej odległości od smoka. - Zagram w twoją grę. Ale dodam własne zasady, pozwolisz?
Po tych słowach zza postaci zmiennokształtnego na lewo odmaszerował kolejny. Idealna kopia Silveresa. A następnie jeszcze jedna, w prawo. Cała trójka ustawiła się po różnych stronach czegoś, co chwilę temu było ogromnym smokiem.
- Zebrałem już dosyć magii, by zacząć prawdziwą walkę. Atakuj, jaszczurko - wypowiedziała równo cała trójka.
|
18.08.2014
|
Gdy smok zdekrystalizował się, jego płynna forma rozlała się na wielkiej powierzchni, choć wciąż pozostawała zwarta dzięki sile napięcia powierzchniowego. Naprzeciw nieco dziwnie wyglądającej kałuży czegoś, co niegdyś było kryształowym smokiem, stanęły trzy postacie - Silveres, Silverese i Siłvęs. O ile Silverese stanowił niemal idealną kopię Silveresa, o tyle Siłvęs zamiast kociego miał psi pysk. Gdy Silveres i jego kopia zaczęli mówić, Siłvęs jedynie zawarczał, a przy słowie "jaszczurka" kłapnął wściekle zębami. Na polu walki zapanował swego rodzaju impas. Po jednej stronie stało trzech zmiennokształtnych, a po drugiej rozlewała się czerwona kałuża. Kto zdecyduje się go przełamać?
|