Gorące Dysputy

Ruchome obrazy - film - "Miasto 44 - geniusz, czy klapa narodowa?"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Ruchome obrazy - film > Miasto 44 - geniusz, czy klapa narodowa?
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Silveres

Silveres

24.09.2014
Post ID: 77790

Przyznaję, że po polskiej produkcji nie spodziewałem się wiele - kto stara się być nie bieżąco z filmami kręconymi przez naszych rodaków, ten na pewno wie, że może jeden na dziesięć (co w branży filmowej jest dość słabym wynikiem, patrząc na koszty, jakie kręcenie wspominanych zżera) jest w stanie konkurować z kinem zagranicznym. Osobiście wciąż żyję w przeświadczeniu, że najlepsze są filmy powstałe przed rokiem 2000, jednak jest to moja osobista dygresja.

Na film Miasto 44 - bo o tej produkcji mowa - wybrałem się ze względu na namowy znajomych, którzy twierdzili, że od dawna nie widzieli tak dobrego filmu. Przyznaję, że bardzo mnie to zaintrygowało, więc czym prędzej kupiłem bilet.
Sam się sobie dziwię, ale nie żałuję. Idąc tam spodziewałem się kolejnej, płytkiej produkcji o miłości z wojną w tle. Zostałem zaskoczony. Czy mile, czy nie, tego jeszcze nie wiem. Choć film przynajmniej kilka razy sprawił, że miałem ochotę wyjść z sali (scena z dubstepem w tle, pocałunek tuż przed lufami niemieckich karabinów), jednak muszę przyznać, że nie dało się nie wyczuć tego klimatu wszechobecnej grozy i strachu. Od dawna żaden film nie wywołał we mnie tylu emocji - również sprzecznych.
Miasto 44 jest filmem niezwykle bojkotowanym w mediach. Narzekanie na płytkie przedstawienie powstania, czy produkcję w stylu Rambo (huh?) to tylko dwa pierwsze wyniki, które wyskoczyły dziś wieczorem po wpisaniu w Google tytułu filmu.

Do tych, którzy mieli okazję obejrzeć Miasto 44, lub też dopiero planują wybranie się do kina - chciałbym wiedzieć jakie jest Wasze zdanie w związku ze sposobem przedstawienia powstania wybranym przez reżysera? Macie jakieś osobiste refleksje, czy przemyślenia?

Od siebie dodam jeszcze tyle, że na pewno zapamiętam ten seans na długo. To jest efekt, który ciężko osiągnąć we współczesnym, medialnym świecie, tym większe jest moje zdumienie. Mam wrażenie, że Miasto 44 długo nie da o sobie zapomnieć na rynku filmowym.



Źródło wspomnianej teorii spiskowej

Grenadier

Kanclerz Grenadier

25.09.2014
Post ID: 77794

A ja mam straszne opory przed pójściem do kina.
W zasadzie powinienem z obowiązku - nie tyle patriotycznego czy dziennikarskiego - ale by zobaczyć, mówiąc trywialnie, co konkurencja sknociła ;)
Sam reżyser mnie mile połechtał, bo w wywiadzie radiowym dla Trójki powiedział, że czytał mój scenariusz ort! lat i zdziwiony był, że film nie trafił do realizacji (chociaż wszelkie umowy były podpisane). Ja wiem, dlaczego tak się stało, ale to akurat nie jest w temacie.
Polskie kino wojenne ostatnich lat - może z dużą dozą ort! oprócz Westerplatte - to generalnie wpadki, a po obejrzeniu "Obławy" obiecałem sobie, że filmy wychwalane przez media i nagradzane na festiwalach będę omijał szerokim łukiem. Poziom debilizmu w tym "dziele" według mnie sięgnął poziomów stratosferycznych, chociaż sama historia zapowiadała się ciekawie.
Z powstaniem, a w zasadzie Powstaniem, jest ten problem, że każdy z nas jeszcze długo będzie mieć swoje na ten temat zdanie, ale żeby tylko na tym pozostało, to niestety Powstanie włazi w politykę, a tego, z szacunku dla ofiar i zniszczeń, nie potrafię zaakceptować, ani nawet przyjąć do wiadomości. I chociaż w ocenie zrywu bliżej mi do Zychowicza niż jego krytyków, to z niesmakiem patrzę jak spór czysto historyczny i historiozoficzny przeradza się w podjazdy ad personam, gdzie "zdrajca" jest jeszcze dość łagodne. A przecież można zarówno oddawać hołd, jak i głośno zastanawiać się nad sensem i celowością, nad niuansami i ukrytymi motywami. Na tym polega studiowanie przeszłości i wyciąganie wniosków - to wiedza na poziomie definicji, a nie żadne aj waj.
Dlatego chyba poczekam na premierę tv. Nie mam za wielkiej ochoty być odpytywany ze swojego ort! do filmu Komasy - powiem tylko tyle, że bardzo się cieszę, że powstał, że nakręcono go z rozmachem (oczywiście znaj ort! mocium panie - jak powiedział Sobolewski - jest to wspaniała imitacja wielkiego kina) - bo jakoś dzieła kameralne nam bardzo kiepsko wychodzą...
Się rozpisałem, jak za dawnych jaskiniowych czasów ;)

Hayven

Hayven

25.09.2014
Post ID: 77802

Ja jadę z klasą w przyszły wtorek. Gdybym miał sam jechać, pewnie bym wybrał coś innego - ale skoro jest okazja, to korzystam. Nie spodobały mi się specjalnie zwiastuny (j.w. - miłość z wątkiem wojennym w tle, ponad wszystko i ciągłe powtarzanie tematu, który już wszystkich męczy), ale cóż - trzeba zobaczyć, o co naprawdę chodzi i dopiero potem wydać osąd :)

Hejnewars

Hejnewars

25.09.2014
Post ID: 77803

Film średni według skłaniam się raczej ku klapie. Całowanie się podczas ostrzału w dodatku pociski zawracają ort! trafiały na jakieś pole magnetyczne... To jeden z niewielu przykładów nieudolności reżysera... Żałuję trochę że poszedłem na ten film ponieważ tych kila scen niszczy mi cały ort! nie pozwala się wczuć i robi z niego ort! przynajmniej w moim odczuciu...

Silveres

Silveres

25.09.2014
Post ID: 77804

Szczerze mówiąc, moje odczucia po zobaczeniu tej sceny były zbliżone do Twoich, Hejnewars. Coś we mnie się burzyło na myśl o tym, że w taki film reżyser wplótł tak głupi wątek. Później - gdy, jak to mam w zwyczaju, narzekałem sobie po seansie - ludzie zaczęli mi tłumaczyć, że była to piękna metafora. Że reżyser chciał nam przekazać to, jak wielka jest moc miłości... Zacząłem się zastanawiać, analizować, oceniać, porównywać.
Z tego knucia pojawiła się pewna myśl. Początkowo nie chciałem jej do siebie dopuścić, a jednak teraz wiem już na pewno.
W moim odczuciu film był dobry i zapewne wybiorę się do kina raz jeszcze. Zestawiwszy ze sobą wszystkie plusy i minusy, zdecydowanie więcej jest plusów. Włosy stające dęba w scenie przemawiania do zebranej młodzieży świadczą same za siebie. Zaś nieudolności reżyserskiej - o której wspomniałeś - nie dostrzegam. Nawet te tandetne sceny były zaplanowanym działaniem, nie przejawem braku doświadczenia, czy nieznajomością reżyserskiego rzemiosła.
Z dwojga złego Miastu '44 bliżej do geniuszu niż do klapy.

Hejnewars

Hejnewars

25.09.2014
Post ID: 77805

Każdy ma swoje zdanie. Ale te sceny nawet w taki kontekście niszczyły mi po prostu klimat filmu. Jednak jeżeli bym wyciął te sceny mogę ten film uznać za naprawdę zacny. Btw. Według mnie nie do końca wielka miłość wygląda jak w tych scenach. Według mnie wielka miłość wygląda raczej tak jak na reszcie filmu.

Silveres

Silveres

26.09.2014
Post ID: 77814

Sęk w tym, że mi dalej nie podoba się ta scena i wciąż uważam ją za tandetną. Po prostu nie chcę skreślać całego filmu przez jeden fragment, nawet tak - metafora, czy nie - głupi.