Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "Czy sława aby na pewno jest dobra?" |
---|
Silveres20.11.2014Post ID: 78166 |
Dosłownie kilka minut temu zdałem sobie sprawę z ciekawej zależności. Czy sława i szum wokół danej pozycji, a nawet całej serii, aby na pewno jest czymś dobrym? Z jednej strony chyba tak. Jeśli książka jest ciekawa, fabuła nietuzinkowa, świat żywy, a postacie specyficzne - warto, by trafiła do jak najszerszego grona odbiorców. W końcu im więcej osób ma okazję dostać w swe ręce coś, co wyszło spod pióra prawdziwego mistrza, tym lepiej. Zarówno dla nich - gdyż zaspokoją swój głód literatury, rozwiną własne umiejętności, zabiją nudę i wiele, wiele innych - jak i dla autora. Przecież wyniesie go to na piedestał, a wtedy nierzadko prestiż idzie w parze z pieniędzmi. Jednak każdy medal ma dwie strony. Osobiście mogę podać dwa przykłady serii, które odrzucają mnie od siebie właśnie z powodu sławy, jaka je otacza. Władca Pierścieni i Harry Potter. Światowe bestsellery, wielbione przez wielu, traktowane jako obowiązkowe pozycje każdego czytelnika. A jednak nie sądzę, bym przemógł się do przeczytania ich. Więc, czy sława aby na pewno jest czymś dobrym? A może lepiej, gdy serią zachwyca się grupa wiernych fanów, którzy naprawdę ją doceniają? |
Grodmar21.11.2014Post ID: 78167 |
Zgadzam się z tobą Silveresie. Owszem, lubię Harrego Pottera jako książkę. Władcy Pierścieni jakoś nie mogłem przełknąć. Hobbita akurat lubię, Gry o Tron jeszcze nie czytałem. Teraz czytam CHERUBA - świetna |
Mateusz21.11.2014Post ID: 78168 |
Jestem w stanie się zgodzić. Często dobre książki w prosty sposób potrafi zniszczyć choćby wpisanie do kanonu lektur. O ile sława raczej nie zmieni odbioru książki po jej przeczytaniu, to może mieć wpływ na to czy po nią w ogóle sięgniemy. Władcę pierścieni przeczytałem z powodu prywatnej fascynacji ekranizacjami. W przypadku Harry'ego Pottera mam dokładnie to samo co ty. Te książki stały się tak rozpoznawalne, że po prostu nie chce mi się czytać czegoś co wszyscy znają, a w dodatku tematycznie jakoś średnio mnie pociąga. Ciekawy temat. |
Irydus21.11.2014Post ID: 78169 |
Jak dla mnie nie jest problemem czy książka jest znana, czy nie. Dobra książka jeśli jest popularna to dobrze, więcej ludzi po nią sięgnie i przeczyta, więcej ludzi się dokulturni :P Taką serią dobrą i sławną jest na przykład "Pieśń Lodu i Ognia". Sięgnąłem po nią zanim powstały seriale i nadal do niej wracam. Serial też śledzę, bo zwyczajnie jest dobrym widowiskiem, nawet jeśli odbiega nieznacznie od fabuły książek. Innym przykładem jest kiepskiej jakości literatura, która jest sławna :P Jakiś czas temu była wielka moda na Eragona, roztrąbiono dookoła, że napisał ją genialny dzieciak i w ogóle wielką reklamę zrobiono, a sama książka okazała się nie być zbyt wielką literaturą. Raczej bym powiedział, że strasznym gniotem, bo im bardziej się w nią zagłębiałem, tym bardziej mnie odrzucała :/ Generalnie większym problemem ze sławną literaturą jest to, że szybko jest poddawana sfilmowaniu, lepszemu lub gorszemu (z reguły to drugie) To powoduje, że dobra literatura, źle sfilmowana robi się nagle odrzucająca. |
Mateusz21.11.2014Post ID: 78171 |
Jeśli Eragon był gniotem to co powiedzieć o ekranizacji? Z tą serią mam dobre skojarzenia bo zacząłem ją już bodaj w podstawówce. Nie miałem raczej wtedy zbyt dużych wymagań. Książki były lekkie i wciągające. Największa wadą był brak nowatorskich pomysłów. Całość stanowiła miks znanych już pomysłów z innych dzieł fantasy. |
Dagon21.11.2014Post ID: 78172 |
Popularność jest moim zdaniem dobra do pewnego momentu. Kiedy promuje coś co wybija się ponad przeciętność. Nie ukrywajmy, Władca pierścieni jeszcze przed ukazaniem się filmów był znaną książką. Nawet taki książkowy ignorant jakim byłem w gimnazjum, wiedział co to za pozycja. A filmów nie było wtedy jeszcze nawet w planach. Problem zaczyna się wtedy kiedy dzieła miałkie zyskują poklask mas. Niestety właśnie takie twory łatwiej trafiają do większej ilości odbiorców. Są łatwiejsze w odbiorze w związku z tym łatwiej zyskują popularność. I koło się zamyka. Heh... w zasadzie tak się narodziła popkultura. |
Hayven21.11.2014Post ID: 78175 |
Sława? Raz dobra, na ogół zła. Jeśli coś się zbyt często powtarza, to to powszednieje. O ile niektóre tytuły wręcz uważam za konieczne do przeczytania właśnie ze względu na otaczającą je sławę, o tyle popkultura mnie odrzuca. Przykładem niech będą Igrzyska Śmierci - bardzo ciekawa książka, a film... hmm, jakby tu powiedzieć - w ogóle nie oddaje jej ducha i złożoności. Szkoda, że kiedy coś staje się bardzo popularne, to traci wiele ze swojego uroku; coś, co mogło nam się swego czasu wydawać "tylko naszą" lekturą, staje się czymś tak oklepanym, że aż wymiotować się chce na samą wzmiankę o tym ;) |
Silveres22.11.2014Post ID: 78177 |
Jeśli chodzi o Eragona, to miałem niewątpliwą przyjemność sięgnąć po tę pozycję około drugiej klasy gimnazjum, a więc stosunkowo niedawno. Pamiętam więc dzieła Paoliniego całkiem nieźle i nie zgodzę się, żeby Dziedzictwo można było nazwać gniotem. Później nawet wróciłem do niego ponownie, a to już coś. Na myśl przychodzi mi jeszcze jedna seria książek, która - właściwie to w ostatnim czasie - zdobyła sporą sławę. Mowa tu oczywiście o Pięćdziesiąt Twarzy Greya. :) Co ciekawe, oprócz tego mam znajomą, która nie cierpi Pratchetta. Nigdy nie czytała żadnej z jego książek, ale ich nie cierpi. Pewnie i ja się do tego przyczyniłem, gdyż swego czasu całkiem sporo jej o nim opowiadałem. Dla mnie jej niechęć jest całkowicie niezrozumiała (to przecież Świat Dysku!), ale jednocześnie dzięki temu wiem, jak to jest być po drugiej stronie "bariery". |
Tabris24.11.2014Post ID: 78199 |
Fakt, że dzieło jest znane przeszkadza chyba bardziej niż kiedyś. Z jednej strony żyjący w zunifikowanym świecie ludzie zrobili się czuli na punkcie swojej wyjątkowości i robienie rzeczy robionych 'przez wszystkich' jest niemodne. Z drugiej strony to, że jest znane daje się bardziej odczuć. Zwłaszcza w wypadku filmów, seriali. Pojawia się mnóstwo obrazków, memów, gifów i co tam jeszcze z produkcji. Osoby nie znające utworu już się z nim stykają, powierzchownie, ale jednak. A po co zajmować się czymś co już znamy? Sława dziełu nie przeszkadza, ale może przeszkodzić odbiorcom. |
Takeda20.12.2014Post ID: 78725 |
Oczywiście, że sława jest dobra, przynajmniej dla autora dzieła ;) Pozwala to takiemu twórcy skupić się na tworzeniu dla odbiorcy, co jest istota pisania jak to w przedmowie do "Diuny" pięknie ujmuje Herbert. Mamy co prawda także druga stronę medalu i autor zamiast skupić się na tworzeniu, zaczyna robić masowy chłam, jak chociażby King, który w pewnym momencie zaczął pisać pod kątem przyszłych ekranizacji co odbiło się bardzo na poziomie twórczości. Niestety, albo stety, dziś o sukcesie nie decyduje zawartość, tylko w dużym stopniu kreacja przez media. A po co zajmować się czymś co już znamy? Tabrisie, jeśli sprawia nam to przyjemność głupotą byłoby nie wracać do ulubionych miejsc, postaci, czynności itd. |