Oberża pod Rozbrykanym OgremZatęchłe Archiwum - "[Stenogram] Kiedy rozum śpi" |
---|
Silveres4.01.2015Post ID: 78924 |
16:22 Ignis Dobra. 16:22 Crux [No. Panie, panowie, jak piszecie coś poza sesją, to zamykamy w znacznikach.] 16:22 Crux [Przedstawienie musi trwać.] 16:23 Bychu I pamiętaj, to, że podsumowałaś na 16:00 nic nie daje. Bo wcześniej sugerowałaś 16:30, więc się na to prędzej nastawią wszyscy leniwi 16:23 Bychu [ kk, nawiaski] 16:23 Ignis [kk] 16:24 Bychu [Ty lepiej sprawdź czy Ci Nico nie uciekła :P] 16:24 Ignis Dobra. Mechanika ekspres: Gracze deklarują kiedy używają darów Znużenia i Szaleństwa. Na Znużenie nie rzuca się Kością. Na Szaleństwo - tak. 16:24 Ignis [nie uciekła] 16:24 Crux [ciąga Nico za ogonem.] 16:25 Crux [ogonek*] 16:25 Nicolae [nie uciekłam, czekam grzecznie :P] 16:25 Bychu [Nie licz na rewanż SIlv :V] 16:25 Crux [x]] 16:25 Ignis Jakieś eksprespytania? 16:25 Crux Nope. 16:26 Lasombra [o, odlagowało się.] 16:26 Nicolae [i ptaszek się odznaczył! No co za...] 16:26 Bychu [tak, może Wam lagować, uroki Ogniska] 16:27 Crux [Wszystko tutaj jest work in progress, Bych, staramy się, jak możemy :V] 16:27 Bychu [Wiem przecież, już nawet JB nie cisnę za to :V] 16:27 Ignis Crux, wyskakując z okna, wbrew pozorom nie trafiłeś na ziemię. Znalazłeś się w piachu, wzbudzając potężną falę. Nie dostrzegasz wokół siebie nic więcej, oprócz popiołu i pyłu. Słyszysz jakieś głosy, zmieszane i złączone ze sobą. Dostrzegasz też postać kobiety w niedalekiej odległości. 16:28 Crux [Dostrzegam ją przede mną, a za mną jest ściana, tak?] 16:28 Ignis [Nie. Nie ma wokół ciebie nic, oprócz piachu] 16:28 Crux No dobra, podchodzę do niej. 16:28 Ignis [No, pustynia. Plaża bez morza. Piach. Wszędzie.] 16:28 Bychu [W ogóle gracze tutaj mają się walić czy współpracować?] 16:28 Crux - Dzień dobry. Ma pani może suchy chleb dla konia? 16:28 Crux [Nie bij :P] 16:30 Ignis Kobieta cię ignoruje. Zamiast tego podchodzi do wysokiego jasnowłosego mężczyzny w mundurze NKWD. Nie rozumiesz tego, o czym rozmawiają; wkrótce po przestudiowaniu tabliczki oboje kierują się we wskazanym kierunku. Cały czas cię ignorują, jakbyś nie istniał. 16:30 Crux Idę za nimi. Jeszcze raz, czy dwa staram się zwrócić ich uwagę. Jeśli nie poskutkuje, to po prostu za nimi idę. 16:32 Ignis Po chwili oboje znikają po przekroczeniu bramy - wejścia do miasta. Po prostu ich nie ma. Wszystko było twoim złudzeniem. Ulice są puste, widzisz jedynie nielicznych przechodniów, snujących się w okolicy. Dostrzegasz także patrol dwójki policjantów . Instynktowie wiesz, że należy ich unikać. 16:33 Crux [Zaraz zaraz. No to nie było nic, sama pustynia. Potem nagle tabliczka, a teraz brama miasta? :V] 16:33 Ignis [początek miał być z Izą razem, ale sobie poszła] 16:33 Crux [Meh.] 16:34 Crux Staram się zaczepić jakiegoś przechodnia. 16:34 Ramesay [ Jestem. ] 16:34 Ignis [a kiedy to napisałam to jescze była] 16:34 Ramesay [ Czekam jedynie. ] 16:35 Ignis Zaczepiasz niewysoką, kruchą dziewczynę, która tak jak ty wydaje się być zagubiona w tym mieście. To Iza. Policjanci również zaczynają się wami interesować. Podchodzą do was, pytając o dokumenty 16:35 Ramesay - Um. Cześć. 16:35 Crux Wyciągam z wewnętrznej kieszeni marynarki swoje dokumenty - paszport, dowód osobisty, etc. 16:36 Crux - Proszę bardzo. 16:36 Ramesay Wyciągam z kieszeni dowód i wręczam go policjantowi. 16:36 Crux - W ogóle, to mogą mi państwo powiedzieć, gdzie jesteśmy? 16:36 Crux - Co to za miasto? Chyba nigdy wcześniej tu nie byłem. 16:37 Ignis Policjanci szukają wszelkich możliwych uchybień w dokumentach, ale nic nie znajdują. 16:37 Ignis - Jak to pan nie wie, skąd pan przyszedł? W jaki sposób się pan tutaj znalazł? 16:37 Ignis Zainteresowanie policjantów rośnie. 16:37 Crux - Wszedłem przez tę bramę - wskazuje palcem. 16:38 Ignis [tura: Naipierw wypowiedź/reakcja Cruxa, zaraz Izy] 16:39 Crux [Iza, teraz Ty] 16:41 Ignis Zaczynacie rozumieć, że wpakowaliście się w poważne kłopoty, zadając pytania wprost. 16:41 Ignis Policjanci zacieśniają wokół was uścisk. 16:42 Crux Powoli się wycofuję. 16:42 Crux Łapię tę dziewczynę za rękę i odbiegam gdzieśtam, przed siebie - po zauważeniu, że policajnci coś knują. 16:43 Ignis [Iiizaaa] 16:43 Ramesay - Hej! Moment! Mieszkam tu! 16:44 Ignis - Proszę nam podać adres. 16:44 Crux [Fuck? A zresztą...] 16:44 Ignis Policjant łapie Ramesay za ramię, trzymając ją mocno. 16:44 Crux Puszczam ją i uciekam. Nie mój problem. 16:45 Ramesay Kopię policjanta w brzuch i biegnę przed siebie. 16:45 Ignis Rozbiegliście się w dwie różne strony. Jeden z policjantów zgiął się w pół, skutecznie kopnięty, natomiast drugi biegnie za dziewczyną, próbując ją dogonić. Nadal mają wasze dokumenty. 16:46 Crux Gdy zdałem sobie sprawę, że nie oddali mi dokumentów, zawracam i biegnę za nim. [Który je ma, ten leżący?] 16:46 Ignis [Obaj] 16:47 Ramesay Używam daru Szaleństwa by przeteleportować się pod mój dom. 16:47 Crux No to najpierw wyrywam to, co trzyma ten leżący. A potem biegnę za tym drugim. 16:47 Ignis Rzut k6. 16:47 Iza Rex rzuca kością k6 i wyrzuca 3. 16:49 Ignis Crux: Policjant posłusznie, bezwolnie oddaje ci dokumenty. Równocześnie drugi rozejrzał się zdezorientowany, szukając dziewczyny. Dostrzega Ramesay pod jednym z adresów w okolicy. Równocześnie wychodzi z niego Nekros. 16:49 Crux [Moja tura?] 16:49 Ignis Wpadacie na siebie, wpychasz Nekrosa z powrotem do domu. 16:49 Crux [Mogę?] 16:49 Ignis [Tura Nekrosa] 16:49 Crux [Meh.] 16:49 Ignis [Nekros, ty, Iza] 16:49 Nekros - Panie, coś pan ocipiał?! Wypad mi stąd! 16:50 Nekros Odpycham go na ulicę 16:50 Ignis Ją* 16:50 Nekros [Imię mnie zmyliłio, sorki] 16:51 Crux No to ja wyskakuje z rozpędu i - jako, że jestem mistrzem tysiąca i jednej sztuk walki - kolanami wjeżdżam w plecy policjanta. Chcę go powalić i odebrać mu dokumenty. 16:52 Ramesay -Niech cię cholera! 16:52 Ignis Policjant wypuszcza z rąk dokumenty, które porywa niemal natychmiast wiatr. Ramesay wpada na ciebie, Crux, ściągając się pod swoim ciężarem z pleców policjanta. 16:54 Ignis Nekros, jako jedyny masz szansę na złapanie dokumentów. 16:54 Nekros A, to łapię, co mi tam 16:56 Ignis Nagle pojawia się wysoki, jasnowłosy mężczyzna w mundurze NKWD, który wyrywa z rąk Nekrosa dokumenty i zaczyna je przeglądać. To ten sam mężczyzna, którego ty, Crux, widziałeś na pustyni. Policjant próbuje się podnieść na nogi. 16:56 Ignis [Nicolae, Crux, Iza, Nekros] 16:56 Ignis W zasadzie, szedł powoli, powolutku, ale nawet go nie zauważyliście... 16:57 Nicolae - Po co wam ten pośpiech? - Mówię spokojnym tonem, jakby przebieg sytuacji nie sprawiał na mnie większego wrażenia. 16:58 Crux - A żeby cię cholera - lekko wkurwiony uderzam łokciem policjanta w tył głowy. 16:58 Crux Chcę go ogłuszyć, żeby nie wstał. 16:59 Ignis Zgoda. Policjant mdleje, trafiony skutecznie w potylicę. 16:59 Ignis [Iza, Nekros] 17:00 Ramesay - Jesteś niezbyt mądry, prawda? Mniejsza, znam niezłą kryjówkę. Idziesz? 17:01 Ramesay Idę na tyle wolno, by mógł mnie dogonić. 17:01 Ignis [do kogo mówisz?] 17:01 Ramesay [ Do Cruxa ] 17:02 Nekros - Wy to tak zawsze, przeciwko policji występujecie, czy tylko tak teraz? - spokojnym, już tonem zwracam się do dwójki, któa tak szaleńczo gnała - A pan co mi tutaj wyrywa papierki, co znalazłem? - to już do nowego przybysza 17:02 Ignis [Nick, C, I, Nekros] 17:03 Nicolae - A ma pan dowód, że pan znalazł? - Wzruszam ramionami, nadal przeglądając dokumenty. - Spokojnie, proszę. 17:04 Crux Wstaję, jak gdyby nigdy nic, oscentacyjnie ignoruję zaczepkę, pytanie i podchodzę do tej dwójki. Sprawdzam czyje dokumenty mam. 17:05 Ignis Crux, uświadamiasz sobie znów, w przebłysku pamięci, że już tego mężczyznę - Nicolae - wcześniej widziałeś. Równocześnie jeden z policjantów, ten kopnięty, zaczyna dochodzić do siebie, zerka w stronę Izy. 17:06 Crux [No a czyje dokumenty trzymam?] 17:06 Ramesay Wracam się i patrzę Nicolae przez ramię. - Ten jest mój. - wyciągam dowód z ręki policjanta i biegnę w swoją stronę. 17:06 Crux [Aha, czyli swoje?] 17:06 Ignis [już tylko swoje] 17:07 Ignis Policjant zdążył w locie złapać Ramesay za kostkę. Wygląda na to, że nie zamierza odpuścić. Równocześnie zaczyna się wydzierać na całą ulicę, chcąc wezwać kolegów po fachu. Słyszycie również niepokojące szeleszczenie gazet.. 17:07 Nekros - A czemu pan w ogóle ma mundur NKWD, przecież ja nie mieszkam w Rosji?! 17:08 Nekros - Ach przepraszam na moment - pochodzę do tegoż budzącego się policjanta i ryms go w ryj 17:09 Crux [Nekroś, piątka x] ] 17:09 Ignis [Nick, C, R, Nekros] 17:09 Crux [Chcemy we dwójkę achievów za pierwszą krew :P] 17:09 Ignis [achievy to wy dostaniecie później] 17:09 Nekros [No nie będzie baran krzyczał, jeszcze mi rodzinę obudzi] 17:10 Ignis Szeleszczenie gazet staje się coraz głośniejsze. 17:10 Nicolae Nie zwracam większej uwagi na to, co mówi Nekros; wiem, że zbliżający się szelest nie zwiastuj niczego dobrego. Zwracam się do wszystkich: - Jeśli nie chcecie skończyć swojej... przygody... w tym momencie, radziłbym wam pójść za sobą. 17:11 Crux Wzruszam ramionami. Skoro mam do wyboru niezrównoważoną dziewczynkę, albo NKWDowca, to idę za panem w mundurze. - A dokąd, jeśli można wiedzieć? 17:11 Crux Nie pytam 'dlaczego?', bo to oczywiste, skoro w dziub dostała dwójka funkcjonariuszy. Ale to nie pierwszyzna. 17:11 Crux dziób* 17:12 Crux dziub* 17:12 Crux [dafq, nie wiem] 17:12 Ignis [dziób. Iza] 17:12 Crux [A jednak] 17:12 Nicolae [dziób ;d] 17:12 Ramesay - Ech. Źle mi się to widzi. - idę jednak za członkiem NKWD. 17:13 Nekros - Meh, jak tu zostanę, to przysporzę kłopotów rodzinie, też pójdę 17:14 Ignis [Jacy grzeczni wszyscy, ma się tę aurę munduru] 17:14 Crux [Za mundurem pann... albo lepiej nie] 17:14 Nicolae - Do miejsca, w którym powinniście być w miarę bezpieczni. W miarę. Wszystko zależy od was. 17:14 Nekros [Eeee ja tu mam rodzinę i dzieci ;D] 17:14 Bychu [ Nekros, rozpierdol coś, bo się nudzę :< ] 17:15 Nekros [Byszek, spokojnie, to się jeszcze zrobi] 17:15 Nicolae [Bychu, nie podjudzaj ;d] 17:15 Ignis Musicie się pospieszyć. Wkrótce znikacie w labiryncie uliczek, słyszycie za sobą brzęczenie dzwonków rowerowych. Jesteście ignorowani przez mijane patrole, Wkrótce rozpościerają się przed wami bramy, jak napis na nich głosi - szpitala psychiatrycznego. 17:16 Bychu [ No ale kurna, Nekros, zajeb komuś tak bez powodu :< serio usypiam :<... Mogłem zrobić kartę furiata mordercy i zabijać jak leci :<] 17:16 Nekros - Mam co do tego złe przeczucia 17:16 Crux - Bezpieczni? W szpitalu psychiatrycznym? 17:17 Nekros [Bychu, Ty nie czytałeś jaka jest moja postać 'pod spodem' :D] 17:17 Crux [A Ty nie wiesz czym zajmuje się moja x] ] 17:17 Ignis [Iza, Nick] 17:17 Ramesay - Tak kończy się słuchanie NKWD. - zerkam coraz częściej na bok. 17:18 Bychu [ Silva pewnie gwałci małych chłopców bo jest księdzem, a Nekros zrobił idiotę który jak się boi to bije kogo popadnie ] 17:18 Bychu [A przynajmniej tak mi się kojarzycie xD] 17:18 Nicolae - Niesłuchanie mnie skończyłoby się gorzej - stwierdzam zaciskając usta w wąską kreskę i przechodząc przez bramę. Czekam aż pozostali wejdą do środka. 17:19 Crux [Kojarzę Ci się z księdzem? :s ] 17:19 Bychu [ Z imienia Twojejpostaci tak, zboczuszku] 17:19 Ignis W drzwiach od razu pojawia się przełożona szpitala - wysoka, ciemnowłosa kobieta, którą także już wcześniej widziałeś, Crux. Słychać jakieś wrzaski w tle i komentarze 17:20 Nekros [Hmhmhm, niezbyt trafny strzał Bychosławie ;p] 17:20 Crux [Lol, Crux był naczelnym kucem JB] 17:20 Ignis "czego się drze, nigdy nie brała w żyłę!?" oraz komentarze pielęgniarek. Gazeciarze zatrzymują się przed bramą waszego szpitala, ale nie chcą wejść do środka. 17:20 Ignis [Crux, Iza, Nekros, Nick] 17:21 Crux [Hympf. No to mam sytuację.] 17:21 Crux Wchodzę do środka, pewnym krokiem. 17:21 Crux - Właściwie to kim Ty jesteś? Jakimś dewiantem, lubującym się w niezrównoważonych psychicznie ludziach? 17:22 Ignis [Iza, Nekros, Nick] 17:22 Ignis Kobieta parska śmiechem, odsuwa się, wpuszczając was do środka. macha ręką, żebyście się pospieszyli 17:22 Ignis - No szybciej, halo! Tu się pracuje, nie płacą mi za trzymanie drzwi! 17:23 Ramesay - Heh... No i kaplica. - wchodzę szybko do środka, rozważając opcję ucieczki. 17:23 Ramesay - Po trupach do celu... 17:23 Ignis [Nekros, Nick] 17:24 Nekros Zaciskam pięści, mięśnie na twarzy mi drgają, micząc wchodzę 17:24 Ignis - Tylko nie zacznijcie mi się bić pod drzwiami, dopiero co podłoga została umyta! - ostrzega kobieta, zamykając drzwi. Gazeciarze nie zdążyli wejść do środka. 17:24 Ramesay [ OK, jeszcze ta tura i będę musiała kończyć, zgoda? ] 17:25 Ignis [zgoda - to jeszcze Nick, Crux i Ty] 17:25 Nekros [A-a-a-ale ja jeszcze nic nie zniszczyłem ;<] 17:25 Ignis [będziesz miał okazję] 17:25 Crux [Nekros, Iza idzie, ale my gramy] 17:25 Nicolae Wchodzę ostatni, na moment zatrzymując się obok przełożonej. Kładę rękę na jej ramieniu i nachylam się w jej stronę, rzucając jej kilka słów w nieznanym reszcie języku. 17:26 Ignis Kobieta uśmiecha się, kiwając głową. Równocześnie zerka w bok na Izę, patrząc z troską. 17:26 Ignis - Czy wszystko w porządku? A wy, chodźcie dalej. Nicolae, zaprowadź ich do mnie. 17:27 Ignis [Crux, Iza, Nekros, Nick] 17:27 Nekros spluwa i mruczy *radzieckie !#$!@* 17:27 Crux - Nie. Nigdzie nie pójdę, dopóki nie wyjaśnicie mi gdzie jestem, co się tu dzieje i kim wy jesteście. 17:28 Ignis [Iza - kończysz tę turę] 17:28 Ignis Kobieta rzuca wam tylko przelotne spojrzenie, wzrusza ramionami. - Mój mąż powinien wam odpowiedzieć na te pytania. -bez słowa ciągnie Ramesay do ambulatorium. Widać, że coś jest nie w porządku. 17:29 Ignis Równocześnie przez salę wlecze się powoli żółw, o którego wywraca się pielęgniarka, właśnie prowadząca jakiegoś staruszka na wózku. 17:29 Ignis [Nekros, Nick] 17:30 Bychu [Nekros, masz okazję zajebać żółwia jak ustaliliśmy wcześniej... nie zawiedź mnie. ] 17:30 Ignis [heheh, żebyście się nie zdziwili] 17:30 Ramesay - W porządku? He, he, he! Nie!- biorę żółwia na ręce. 17:31 Ignis [Nekros, Nick. No panowie] 17:32 Nekros - O Ty lewackie ścierwo! Tak mi tutaj kierwa pod nogi podchodzić?! - darł mordę Nekros w stronę zółwia - Ja CI kierwa pokażę zaraz! NIe będziesz mnie tutaj ustawiać po kątach, mówić gdzie mam iść lafiryndo jedna, gadaj kim jesteś, gdzie nas wysyłasz i kim jesteście. Gadaj, ale rozpierdolę tego zółwia w drobny mak! 17:32 Nekros Kolejna część już do babki przy wejściu 17:33 Crux [Módl się, żeby ten żółw nie wyciągnął gnata ze skorupy :P] 17:33 Ramesay [ Fajnie było. Żegnajcie, miłej gry i dobrego wieczoru ] 17:33 Crux ['gnaj] 17:33 Ignis [Miłego wieczoru] 17:33 Nekros [Siemsa] 17:34 Ignis Żółw wyrywa się Ramesay, gryząc ją w rękę, po czym spada na podłogę, odpełzając gdzieś w bok. 17:34 Nicolae Przez chwilę przyglądam się Nekrosowi, i łapię go za kołnierz. - Nie jesteś u siebie, chłopczyku. Zachowuj się. - Jak na razie nie robię nic poza tym. 17:34 Ignis Ramesay zostaje zaprowadzona w bok do ambulatorium przez przełożoną. 17:34 Nekros złorzeczy pod nosem *daj coś kobiecie* 17:35 Nekros - Weź łapę, antychmiast, ostrzegam Cię 17:35 Ignis [Crux] 17:35 Ignis Sytuacja się zaostrza. Nawet wredny wyraz pyska żółwia, który podpełza do Nekrosa, świadczy o jego złych zamiarach. 17:36 Crux Podchodzę do tej dwójki i popycham ich w przeciwne kierunki. 17:36 Crux - Uspokójcie się. 17:36 Ignis [Nick, Nekros] 17:37 Nicolae - Jestem spokojny - stwierdzam sucho, otrzepując rękaw z niewidzialnych pyłków, a następnie zwracam się do Nekrosa. - To było twoje jedyne ostrzeżenie. 17:37 Ignis Staruszek na wózku tylko się śmieje, obserwując całą sytuację. "Weźcie pozbierajcie swoje zęby i dofinansujcie szpitalnego dentystę!". Siostra, złorzecząc pod nosem, oddala się. 17:37 Ignis [Nekr, C, Nick] 17:38 Bychu [idę w coś pograć, będę zerkał, Nicolae, zajeb Nekrosowi, serio ;p] 17:38 Nekros - I vice versa, czerwony pomiocie, dotknij mnie jeszcze raz, a coś stracisz - pattrzę pod nogi, a tam zółw. Odpycham go nogą. 17:38 Crux [Akurat zaczyna się masakra siekierą, motyką, Nekrosem... a jednak nie :P] 17:38 Ignis Żółw rzuca się do twojej kostki, gryząc ją boleśnie. 17:39 Ignis [C, Nick, Nekr] 17:39 Crux Odkopuję żółwia w kąt. 17:39 Crux - Wyjaśnicie wreszcie o co w tym wszystkim chodzi? 17:40 Nekros podskakuje rzycząć *Dziabnął mnie! Widziałeś, dziabnął mnie!" 17:40 Ignis Kobieta wychodzi z ambulatorium, łapie żółwia, głaszcząc go po skorupie. "No już spokojnie, Januszku" 17:40 Crux [TO BYŁ JANUSZ?!] 17:40 Nicolae - Miałem zamiar to zrobić, ale ktoś - rzucam znaczące spojrzenie w stronę podskakującego Nekrosa - postanowił to opóźnić... Mniejsza. Za mną proszę. 17:41 Nicolae [ŻÓŁW JANUSZ <3] 17:41 Crux [ <3 ] 17:41 Bychu [ śmiech śmiech czy coś teraz ma być? ;d] 17:42 Ignis - Rozsądniej byłoby tak zrobić. Nie mamy takich złych zamiarów... Chociaż sądząc po krzykach, teraz można byłoby mieć wątpliwości. - kobieta uśmiecha się lekko, wskazując wam salę naprzeciwko. - Hol szpitala to nie jest bezpieczne miejsce, by rozmawiać publicznie. 17:42 Nekros - Dokąd i po co? - obstawiam przy swoim - Janusz? Naprawdę? Dajcie temu zółwiowi skarpetki i sandały to będzie dobrym Januszem. Je pewno tylko cebule - kpiłem 17:42 Ignis - Chyba, że chcecie zostać wydani w ręce policjantów przez którąś siostrę albo pacjenta? 17:42 Ignis [Crux, Nick, Nekr] 17:42 Nicolae [Nekros, omg, to było piękne] 17:44 Nekros [Poniosło :D] 17:44 Crux - No i dobra - idę za ruskiem. 17:45 Nicolae Prowadzę ich do gabinetu przełożonej i wpuszczam ich do środka. Zanim wejdę, czekam, aż oni zrobią to pierwsi. 17:46 Nekros patrzy w prawo i w prawo 17:46 Ignis Nic nie ma. Nie ma tam nawet niebezpiecznych rzeczy. Gabinet jest prosty, skromny, pełno dokumentów 17:46 Nekros - Sam tu nie będę stał - odchodzę za zbieraniną - Ale życie mogę sobie umilić - po drodze kopię wózek dziadka. - nie będziesz się tu szczerzył, staruchu. - Wchodzę 17:47 Nekros w środku bierze trzy głęboki wdechy, przymyka oczy, na moment się odcina od innych 17:48 Ignis - O ty chuju! A żeby ci wózek w dupę! - wkurzony dziadek krzyczy za tobą. Przełożona, na plakietce której widać imię Mircea, wręcza Janusza Nicolae, po czym idzie pozbierać dziadka. 17:48 Nekros na twarzy już nie ma złości, rysy się wygładziły, a grymas znikł, chociaż morda dalej kaprawa 17:48 Ignis [Crux, Nick, Nekr] 17:49 Nekros [Zaraz tak wózkiem i to penetrować analnie] 17:49 Crux [No ale co ja mam zrobić? Jestem w gabinecie i czekam aż ktoś się ruszy.] 17:50 Crux Opieram się o ścianę gabinetu. - Może by tak szybciej? 17:50 Ignis [Możesz sobie głaskać Janusza] 17:50 Crux [Ale nie ja go mam, tylko Nicolae] 17:51 Nicolae - Masz mnóstwo czasu - wzruszam ramionami i odstawiam żółwia na podłogę. - Czy ktoś z was ma jakiekolwiek pojęcie gdzie jest i jak się tu znalazł? - Niby pytanie retorycznie, ale wypadałoby je zadać. Na wszelki wypadek. 17:51 Bychu [No, Silv, głaskaj janusza] 17:51 Crux [Poza tym... Głaskanie Janusza brzmi, jak.. no :D] 17:51 Nicolae [bychu, to mi się źle skojarzyło :D] 17:51 Nicolae [Crux piąteczka haha :D] 17:51 Nekros podchodzi do Janusza 17:51 Crux [haj fajv] 17:51 Crux - Na miłość boską. Zostaw tego żółwia, 17:52 Nekros Słuchaj, nasza znajomość źle się zaczęła, chciałbym zacząć od nowa. Jestem Nekros i obiecuję, ze kupię CI nowe Kuboty, jak tylko będę mógł sobie na to pozwolić 17:52 Ignis Mircea po chwili wchodzi do gabinetu, zamyka za sobą drzwi. Zajęła miejsce za swoim biurkiem, obserwując spokojnie zbieraninę. 17:52 Ignis - Do rzeczy. Skąd jesteście i jak się tu znaleźliście? 17:53 Nekros podnosze głowę znad zółwia, mruczę * Ooo przyszła, lafirynda jedna*. Staram się pogłaskać zwierza 17:53 Crux - Uważaj. Toto groźny przeciwnik jest. 17:53 Ignis Żółw, jakby rozumiejąc określenie, którego użyto wobec jego pani, ponownie gryzie Nekrosa. Tym razem w palec. 17:53 Ignis [Nick, Nekros, Crux] 17:54 Nekros - Ja to wiem, dlatego chcę go na naszą stronę przecią.... O TY KURWISZCZU JEDEN..*ufff pufff, nei nie, spokojnie, uffff, wdech, wydech, ufffff, spokój* Dobrze, innym razem uzgonimy, kto jest samcem alfa 17:54 Crux [ Nekros, umieram x] ] 17:54 Nicolae - Zadałem... właściwie to zadaliśmy wam pytanie. Słucham. A ty tam przestań dręczyć żółwia. 17:54 Nicolae [Necros vs Żółw ostateczne starcie] 17:54 Crux [ Obstawiam żółwia x] ] 17:54 Nicolae [dyszka na żółwia] 17:55 Ignis Janusz leniwie odpełza w stronę biurka do swojej pani. Równocześnie ty, Nekros, zaczynasz przypominać sobie te bardziej bolesne wspomnienia. Mimowolnie przypominają ci się, wzbudzając w tobie ból, żal i gniew. 17:55 Ignis - Pytanie i odpowiedź. Chyba że przestaniemy się bawić w dobrych Samarytan. 17:56 Ignis [Crux, Nekros, Nick] 17:56 Nekros zostawiam zółwia, mam nadzieję, ze doceni mnie i zechce się zaprzyjaźnić. Spokojny, spoglądam w kierunku Mircei 17:56 Crux - Hm. Wyskoczyłem przez okno. Potem znalazłem się tutaj. 17:57 Nekros - Czemu przyprowadziłeś nas akurat tutaj? - pytam się Nico 17:57 Bychu [ Było moim celem złe skojarzenie czynności którą lubi Silv ;p ] [specyfika Bycha ;p] 17:57 Nicolae - Pytanie i odpowiedź, słyszałeś. Jak się tu znalazłeś? - Zwracam się do Nekrosa. 17:57 Ignis - Nick! 17:57 Crux [ Uważaj, jak poczuję się urażony to dam Ci bana na internet, dopóki nie przyjdziesz przeprosić pod biurko :P ] 17:57 Nekros [ - Silveres, co robiłęś wczoraj wieczorem? - Aaaaaa nic, tylko Janusza głaskałem] 17:57 Ignis Kobieta zaczyna się niecierpliwić. Huknęła pięścią w stół, wstając. Zaczęła się też denerwować. 17:58 Nekros - Przepraszam bardzo, czy jesteś zaślepiony swoiją czerwienią? Przypraowdziłęś mnie tutaj sprzed mojego domu.... 17:59 Nekros - A gdzie jesteśmy? Tego nie wiem, tabliczka głosiła, że szpital psychiatryczny. 17:59 Nekros - Teraz WY wyjaśnijcie o co mi chodzi. Mam ważne włąsne sprawy do załatwienia 18:00 Bychu [ Ej Silv Silv, ja wiedziałem, że masz zbereźne ciągutki ale żeby CHŁOPA zapraszać pod swoje biurko? Niby mi coś mówili, że Ty to tutti-frutti jesteś, ale aż tak perfidnie dawać to do zrozumienia? Wstydź się. ] 18:00 Nicolae - Uspokojsa, ljubimaja - klepię kobietę po plecach, po czym odwracam się do pozostałej dwójki. - Twoje ważne sprawy mogą poczekać. Nie jesteś już w domu. 18:01 Ignis - Dobra. W skrócie: Tutaj jest świat Koszmarów. Nie jesteście w tym swiecie, w którym żyliście. To tak na dobry poczatek. 18:01 Nekros - Jak to nie? To nie jest Radom?! - zrywam się - Gdzie ja do urwy nędzy jestem? 18:01 Ignis Kobieta ostatecznie zdenerwowała się i zniecierpliwiła. 18:01 Ignis [Crux, Nick, Nekr] 18:01 Crux [Dlaczego wiedziałem, że Nekros będzie grać z Radomia... :D] 18:01 Crux - A coś więcej? 18:01 Nicolae [dobrze że nie z Sosnowca :P] 18:01 Crux [True story :P ] 18:02 Nicolae - Coś więcej? Jesteście w świecie koszmarów, i jeśli zaśniecie, cóż... - Wzruszam ramionami. - Po prostu starajcie się tego nie robić. To samo z policjantami. 18:02 Crux - Jak się stąd wydostać? Czym są te koszmary? I jak to mamy nie zasypiać? 18:02 Ignis - Jeśli zaśniecie, już się nie obudzicie... Jeśli będziecie mieli pecha. 18:03 Ignis Kobieta uśmiecha się lekko, rozbawiona, po czym kontynuuje: - Koszmary to wasze lęki. Wkrótce je spotkacie. 18:03 Crux - Kobiety... Odpowiadają tylko na ostatnie pytanie. 18:03 Nekros - Czy da się stąd wrócić? 18:03 Ignis - Być może. Jeśli będziecie mieli takie szczęście i traficie na odpowiednie drzwi. 18:03 Crux - Jakie dzrzwi? 18:03 Nekros - Jakie odpowiednie drzwi? Gdzie są? 18:03 Crux drzwi* 18:03 Ignis Janusz leniwie pełznie z powrotem do swojego pana. Równocześnie jakiś kruk obserwuje was zza okna i kracze drwiąco. 18:04 Nicolae - Zanim o to zapytacie, otwieranie każdych po kolei to też nie najlepszy plan. Prędzej to oni znajdą was, niż wy odpowiednie drzwi. 18:04 Crux - A to co za ptaszysko? Mateusz? 18:04 Crux - Oni? 18:04 Nicolae - Policjanci. Albo koszmary. Na koniec i tak wyjdzie na jedno. 18:04 Ignis - Nie znam tego ptaszyska, to nie moje. - kobieta macha ręką. - Oni? Koszmary. Policjanci. Psy gończe. Cokolwiek, tak właściwie. 18:05 Ignis - Musieliście mieć jednak jakiś cel, by się tu znaleźć. 18:05 Ignis - A więc? 18:05 Crux - Zapytasz szaleńca jaki cel miał w tym, że stał się obłąkańcem? 18:06 Nicolae - Nie pojawiłbyś się tutaj nie mając celu. 18:06 Nekros - Żeby spełnić swój cel, muszę się stąd wydostać 18:07 Crux - A kim wy jesteście? 18:07 Nicolae - Niekoniecznie. Spełnienie swojego celu może równie dobrze oznaczać, że tu zostaniesz. Jak ja i ona. 18:08 Ignis - Jeśli ci się uda. - kobieta uśmiecha się smutno. - Trafiłam tutaj najpierw. Byłam pracownicą szpitala. To było w 1937 roku, stopniowo NKWD zaczynało się mną interesować. Nie mogłam już spać. Nie mogłam już też dłużej tak funkcjonować. Trafiłam tutaj przypadkiem, ale nie mogłam już stąd wyjść. 18:08 Nicolae - A ja poszedłem za nią - dokańczam. - Można powiedzieć, że tak jakoś wyszło. 18:08 Ignis [Nekros, Nick, Crux] 18:11 Nekros M-m-muszę wykarmić swoją rodzinę, zadbać o ty, by mieli w co się ubrać, a wszystko przez moich przełożonych, przez włądzę, przez tych, którzy pławiąc się w luksusach uniemożliwili mi i moim rodzicom żyć spokojnie, ustawy dla Waszego dobra ha-ha Jedna partia chce dobrze ha-ha Milicja to Wasi przyjaciele ha-ha Tylko teraz tyram jak wół, na dwie zmiany, a i tak lewdo wiążę koniec z końcem. Jedyne czego pragnę to wyzwolić się spod nich, nie pozwolić im dłużej tak działąć, ja wiem, ze jest wielu takich, jak ja, wystarczy, że usłyszą głos, że nie są sami... 18:11 Ignis [mówisz na jednym wydechu? :D] 18:11 Ignis Nekros, mówiąc na jednym wydechu, zaczyna się lekko podduszać. 18:11 Nekros [Dokładnie :D 18:12 Ignis Kobieta kiwa głową. Wygląda na to, że to rozumie, w zasadzie nawet mu się nie dziwi. 18:12 Nekros zmęczony, łapię powietrze 18:13 Nicolae Słucham w milczeniu, po czym patrzę na Cruxa. - A ty? Co ciebie tu sprowadziło? 18:13 Crux Patrzę po zgromadzonych, po czym spokojnie podnoszę Janusza za skorupę. Odwracam go do góry nogami i odkładam na ziemię. 18:14 Crux - Być może jest coś takiego. Ale czy to ważne? 18:14 Ignis - No cóż, jeśli nie zrealizujesz celu, nie wrócisz. 18:15 Crux - Dobrze wiedzieć. 18:15 Nekros ratuję Janusza od machania łapkami w powietrzu 18:15 Ignis Równocześnie szyby pękają, rozbite w drobny mak. Odłamki sypią się na biurko, w stronę obecnych - Nekrosa, Cruxa, Nicolae. Drzwi wypadają z zawiasów z głośnym trzaskiem, do pokoju wpada wysoki mężczyzna w wypłowiałym izraelskim mundurze. 18:16 Nekros [Och tak] 18:16 Ignis Żołnierz pospiesznym szarpnięciem przyciąga do siebie Cruxa, po czym wycofuje się, używając go jako tarczy. 18:16 Crux [Lol? Brońcie mnie.] 18:16 Ignis - Krok dalej, ruch, strzał, a będziecie mieli sieczkę. - Dziadek macha granatem. 18:16 Crux [Ten, który mnie trzyma nim macha?] 18:17 Bychu [Nekros... wiesz co robić, plox, zrób coś gwałtownego i głupiego... plox <3] 18:17 Ignis W tym czasie drugi przykuca przy oknie, opierając się o parapet, ma na celowniku przełożoną. 18:17 Ignis [ta. Tura Nekros, Nick,Crux] 18:17 Ignis [Tak, macha sobie cytrynką] 18:18 Nekros jako, ze był schylony, trzymając żółwia. Drze mordę "WY TEGO PRZY OKNIE, JA TEGO W DRZWIACH" i równocześnie jeb zółwiek w izraelskie ścierwo. 18:18 Nekros [Proszę bardzo, zółw strike] 18:18 Ignis Janusz, jakkolwiek jest żółwiem, zaczyna przeraźliwie kwiczeć w starciu z twarzą mężczyzny. Równocześnie Izraelczyk rzuca odbezpieczonym granatem, który spoczął sobie w szklanym, okrągłym akwarium. 18:19 Ignis - Chodu, rany boskie! 18:19 Nekros /ME SPIERDALA 18:19 Nekros [meh nie działą z capsem, a tyle dramatyzmu było] 18:19 Nicolae Wyciągam pistolet i strzelam facetowi pod oknem w głowę, łapię przełożoną pod rękę chcąc wyciągnąć ją z pokoju. 18:20 Bychu [ Nie ma rzutów na takie rzeczy? meh, jaka bieda, nic nie spierdoliliście :/ ] 18:20 Ignis [jest na szaleństwo] 18:20 Ignis [a obecnie nikt tego daru szaleństwa nie używa] 18:20 Crux Wychodzę na zewnątrz i odbiegam nieco, cały czas trzymając się blisko ściany. 18:21 Crux [Bo nie wiem, przynajmniej ja, że coś takiego mamy? :P] 18:21 Nekros [sam sobie wybierałeś xD] 18:21 Ignis Hej hej Crux, trzymał cię ten Izraelczyk. 18:21 Ignis A ty sobie spokojnie wychodzisz? :D 18:22 Bychu [ Serio bieda jak każdy strzał się udaje... I rzut żółwiem... ] 18:22 Nekros [Ej no, to był element zaskoczenia :D Spodziewałbyś się, ze ktoś w Ciebie miotnie zółwiem? ] 18:22 Crux [Przecież Nekros walnął w niego żółwiem? A jak nie on, to w niego strzelili? A jeśli nie, to nas wypchnęli z pokoju, gdy chcieli się wydostać? :P] 18:22 Nicolae [ja tam mam dar znużenia na celne strzelanie bychu :P] 18:23 Nicolae [ale wciąż jesteś wewnątrz budynku chyba? xd] 18:23 Crux [no tak, ale na korytarzy, poza gabinetem :P] 18:23 Ignis [Ale Nick nie opisał, że się wyrwał z pokoju, a ja nie napisałam, że Dziadek cię puścił, nawet mimo tego, że ma żółwia na twarzy :P] 18:23 Crux [trzymał granat, skoro go odbezpieczył to musiał użyć drugiej ręki, bo na twarzy miał żółwia, ergo, zęby odpadają :P] 18:24 Ignis [odbezpiecznył wcześniej ;p dobra, łap mnie za słowka dalej :D ] 18:24 Ignis Szklane akwarium pękło na drobne kawałki, rozsypały się też dokumenty. Niewysoki, rudy Izraelczyk w mundurze generała, siedzący przy oknie, uchylił się przed pociskiem. To były ledwie sekundy, wszakże zdążył. Wsunął się do pomieszczenia, ignorując ślady zniszczeń. 18:24 Ignis - Słabo. 18:24 Crux [i stał z odbezpieczonym granatem...? :D] 18:24 Ignis Janusz boleśnie gryzie napastnika w nos. 18:25 Ignis [Szybko rzucił, nie :D] 18:25 Ignis [Wyobraź sobie jednocześnie akcję że rzuca, a tu Janusz na twarzy] 18:25 Crux [no dobra, ale wcześniej mnie trzymał, więc musiał mnie puścić :D] 18:25 Ignis [Nie zrzucił sobie Janusza z twarzy, to się nazywa poświęcenie] 18:26 Crux [ Lol, SzSz x] ] 18:26 Nekros jest z siebie dumny, wiedział, zeby użyć zółwia 18:26 Crux [ No i dobra, kto ma turę?] 18:26 Nekros NO dobra, ale tam jest jeszcze jeden, zdejmujemy go, czy ucieamy? 18:26 Ignis Już już. 18:27 Ignis Nick, Nekros, Crux 18:28 Ignis Nickowi i Mircei nie udało się uciec, gdyż drzwi nadal tarasował izraelski pułkownik. Z drugiej strony Generał odepchnął Nekrosa w stronę okna, rzucił się do drzwi, by doścignąć uciekającego Cruxa. 18:28 Crux [Dobra, ten granat w ogóle coś zrobił?] 18:28 Nekros [Masz wcześniej napisane ;f] 18:28 Crux [Pytałem o straty w ludziach :D] 18:28 Ignis [uhum, wcześniej] 18:29 Ignis [Odłamki posypały się na Nekrosa, Nicka i Mirceę x)] 18:29 Nicolae Rzucam się za Izraelczykiem. - Znowu mi się w paradę wpierdalasz! 18:30 Ignis - Kurwa, jak zwykle ruskie zorganizowanie. - skwitował z niesmakiem pułkownik, zdejmując sobie żółwia z twarzy. Ciepnął nim na biurko, nim rzucił się w pogoń za Cruxem. Wyjął swojego Magnuma, celując w niego i starając się go trafić. 18:31 Ignis Rudzielec, chcąc uniknąć Nicolae, wpada na Nekrosa, wypychając go przez okno 18:31 Ignis [Nekros, Crux, Nick] 18:31 Nekros -Ooooo kuurwaaaaAAaaaAaaAaAaa - staram się czegoś chwycić, najlepiej parapetu 18:32 Ignis Nekros: Chwilowo nikt nie może ci pomóc. 18:33 Crux Wyciągam pistolet, odbezpieczam i strzelam generałowi w nogę, burzch i głowę. 18:33 Nekros [Dlatego też staram się pomóc sam sobie :D] 18:35 Ignis [Generał jest w gabinecie pod oknem, za którym wisi Nekros. Pułkownik goni ciebie. 18:35 Ignis Nekros, wisząc za oknem na parterze i wyjąc jak potępieniec, wzbudza zainteresowanie pensjonariuszy pobliskiego zakładu pogrzebowego. 18:35 Crux [Napisałaś, że generał chce mnie dorwać... Meh. No to generała] 18:35 Ignis [Ale nie zdążył, bo ty jesteś na korytarzu :D] 18:35 Nekros -Oooo witam, witam! Soneczny mamy dzień, nieprawdaż?! 18:36 Ignis [Tak żeś szybko spierdolił, że co on, speed power miał włączyć? :D] 18:36 Crux No to wychylam się przez drzwi i strzelam do izraelczyków. 18:37 Ignis - Oż ty! W dupę się nie strzelało za moich czasów, nawet wrogom! - wpieniony pułkownik, rzucając się ku tobie, z rozmachu dając ci z łokcia prosto w nos. Cios sprawił, że upuszczasz pistolet. Generał natomiast osuwa się w stronę biurka, brocząc krwią. 18:37 Ignis [Nick, Nekros] 18:37 Ignis - I tym chcecie nas zatrzymać? - pułkownik chichocze. - To nie tak działa... 18:38 Nicolae Korzystając z tego, że pułkownik jest rozkojarzony Cruxem, zamierzam się żeby go uderzyć. 18:38 Nicolae [prawy sierpowy czak noris stajl ;d] 18:38 Nekros Ja to spróbuję się wdrapać do środa 18:39 Ignis Pułkownik zamroczony wypada z gabinetu na korytarz, wpadając na jakąś siostrę. Droga z gabinetu została odblokowana. 18:39 Ignis Staruszkowie pokazują Nekrosa palcem "ho ho, za naszych czasów to się nawet na drzewo wspinało!" 18:41 Ignis [Crux, Nick, Nekros] 18:41 Crux Zrzucam go z siebie. Jak mi się udaje, to wyciągam nóż i chlastam dziada. 18:42 Nicolae Wyciągam przełożoną z gabinetu, i ciągnę ją do wyjścia, po drodze łapiąc też Cruxa. 18:43 Ignis Izraelczyk w mundurze generała powoli się podnosi, zamroczony. Nie został śmiertelnie ranny, ale też nie kontaktuje zbytnio, co się dzieje. To samo dotyczy jego podwładnego. 18:43 Ignis - Kurwa, pochlastali mnie jak szynkę wielkanocną... - mruczy pod nosem pułkownik. 18:44 Ignis Generał w tym czasie wychyla się przez okno, bijąc Nekrosa po łapach książką. 18:44 Nicolae [skacz Nekros, najwyżej sobie nogi połamesz XD] 18:44 Nekros jako chłopak z Radomia rzuca swoistą 'kurwę', I drze się 'JANUUUUUSZ POMUUUUSZZZZ' 18:45 Ignis Żółw gryzie generała w kostkę. 18:45 Ignis [Crux, Nick, Nekros] 18:45 Nekros - Dzięki Janusz! 18:45 Ignis ...A generał bije cię mocniej po łapach, żebyś tylko puścił parapet. 18:46 Crux W biegu podnosi swój pistolet i daje się ciągnąć. 18:46 Ignis - Nick! Zapomnieliśmy o żółwiu! - kobieta zatrzymuje się. Zamroczony pułkownik i tak nie zareagował. Spojrzała za siebie niepewnie. 18:46 Nicolae - Żólw sobie bez ciebie poradzi! - odpowiadam szybko, zmuszając ją, żeby się ruszyła. 18:46 Ignis - Weź Janusza, ty i Nekros szybko nas znajdziecie - dodała pośpiesznie, ciągnąc Cruxa za ramię i prowadząc go za sobą. 18:46 Crux [Ratuj Janusza, kurde bele!] 18:47 Nicolae [dobra już już, ide po Janusza :C] 18:47 Bychu [Jebać Nekrosa, ratujmy żółwia!] 18:47 Crux [Idę z Tobą, don't worry] 18:47 Nekros [Bychu, ale zółw ratuje mnie ;D] 18:47 Nicolae Zrezygnowany puszczam przełożoną i zawracam w stronę Nekrosa i Izraelczyka. 18:48 Crux Wyrywam się i daję w długą za Nicolae. 18:48 Ignis - Faceci... 18:48 Crux - Swoich się nie zostawia! 18:48 Crux [Ale Nekrosa walić x] ] 18:48 Nicolae [misja ratunkowa jest dla żółwia, proste. xd] 18:48 Nekros [Zapamiętam ;p] 18:49 Ignis Generał w końcu ze zrezygnowaniem puścił książkę, orientując się, że to nie zadziała. Zamiast tego złapał żółwia, trzymając go przed sobą jako tarczę. 18:49 Ignis - Krok dalej. 18:49 Crux [Kto się rusza?] 18:50 Ignis [już to miałam pisać :D Nekros, Crux, Nick] 18:50 Crux [Nekros, zaskocz skubańca od tyłu, skoro jest do nas odwrócony!] 18:51 Nekros Wciągam się przez okno, wyrywam mu zołwia i kieruję się do drzwi 18:51 Nekros [Zółw jest teraz moim przyjacielem, lepszy towarzysz od Was :D] 18:51 Ignis Generał z westchnieniem rozczarowania sięga po pistolet i ładuje ci magazynek w tyłek. 18:51 Ignis No dobra, wcale nie. Jeden pocisk. 18:51 Nekros NO KURWA NO NIE 18:52 Nekros padam trzymając się za tyłek 18:52 Ignis - Następnym razem będzie w głowę. - z tymi słowy rudzielec wyskakuje przez okno. Janusz kwiczy. Koniec I aktu. 18:52 Bychu [Ignis nie umie MGować, chodzi żeby graczy dojebać a nie ich po tyłku stymulować pociskami :<] 18:52 Crux [No nie, daj mi ruch dokończyć :/ 18:52 Ignis [No wiesz... x)] 18:52 Bychu [Nekros to na pewno lubi, więc wiesz...] 18:52 Nekros [Bychu nie każdy jest jak Ty pedałem...] 18:52 Nicolae [bo Ignis jest dobrym MG, to ja tu jestem tym złym, który próbuje zabić graczy od początku. *pamiętna sesja wampira*] 18:53 Ignis Zamroczony pułkownik prostuje się, trafiając Cruxa w kostkę. Spieszy się, nie celuje dokładnie, drugi pocisk leci w stronę Nicolae. 18:53 Ignis Pułkownik jest na wprost drzwi. 18:53 Ignis Od gabinetu... W którym i tak już jesteście, bo pobiegliście za żółwiem. x) 18:53 Nekros [Zagramy w Neuro, to masz techmorwę z krzesła ;D] 18:53 Crux [Oszukujesz. Miał być mój ruch :s] 18:53 Ignis [Dobrze, twój ruch, Nekrosa i Nicka x)] 18:53 Nicolae [techmorwę z krzesła? XD] 18:54 Crux [Przed tym kutafonem. Chciałem mu odebrać broń ;_;] 18:54 Bychu [ co ma ładowanie naboju do orientacji? >.< Ja bym powiedział bardzo sado-maso, a nie homo ;p No ale skoro Ty masz takie skojarzenia to nie wnikam głębiej ;p ] 18:54 Nekros [Techmorwa to takie skurwysyństwo, co może przyjmować dowolny kształt :D] 18:55 Nicolae [eee klasa :D] 18:55 Crux [Czyli skończyliśmy? :P] 18:55 Nekros [NO nawalaj dalej, a nie] 18:55 Crux [On mię strzelił w kostkę, czy tylko uderzył?] 18:56 Ignis [trafił cię w kostkę] 18:56 Ignis [bum, po kosteczce] 18:56 Bychu [Nekrtos, Real przegrał z Valencią 2:1 xDD] 18:56 Crux [Ale z pistoletu, czy uderzył...?] 18:56 Nekros [Srala Madrit ;D] 18:56 Ignis [ Zamroczony pułkownik prostuje się, trafiając Cruxa w kostkę. Spieszy się, nie celuje dokładnie, drugi pocisk leci w stronę Nicolae. -> drugi pocisk. A pierwszy? No.] 18:57 Crux [No dobra, dobra.] 18:57 Crux [Grzyb mu w dupsko] 18:57 Crux Staram się ignorować ból, dorwać go i zrobić użytem z tych wszystkich ćwiczeń walki wręcz - odebrać broń i obezwładnić. 18:58 Ignis [Nekros, Nick] 18:58 Ignis Pułkownik jest za daleko. Uśmiecha się szyderczo, wycelował w ciebie ponownie, zamierzając ponownie trafić. Jesteś w końcu wymarzonym celem. To i tak tylko ułamki sekundy. 18:58 Crux [To chuj.] 18:59 Nekros rzuca za tym skurwielem książką. Dużą i ciężką. 18:59 Crux Nagle przyśpieszam. Baaaardzo. ;) 18:59 Bychu [ z rozwaloną kostką niejesteś w stanie na nogę stanąć, trust me, miałem złamaną w 3 miejscach ;d] 18:59 Ignis Rzut k3. 18:59 Ignis k6* 18:59 Crux rzuca kością k6 i wyrzuca 1. 18:59 Crux [bum ;3] 18:59 Nekros Leld 18:59 Ignis Przyspieszenie osiąga jakiś poziom staruszka, który nie wie, w którą stronę ruszyć. 18:59 Crux [Lel? Przecież im mniej tym lepiej jest w sesjach?] 19:00 Ignis [Tak, ale Bychu ma rację x)[ 19:00 Nekros [TO nie Nauero :)] 19:00 Ignis [Możesz najwyżej szybko skakać na jednej nodze] 19:00 Crux [Ale to dar szaleństwa... No bez żartów. Mam najlepszy możliwy wynik i utykam jak staruszek?] 19:00 Bychu [Silv, uwierz mi, że na nogę nie staniesz bo się zaraz wypieprzysz, a pewnie pocisk boli jak złamanie, ogólnie ci się noga sama ugina ;d i okłady wiele nie pomoagają ;d ] 19:01 Bychu [Skakanie też sprawia ból, najmniejszy ruch tej nogi sprawia, serio...] 19:01 Nekros Spokojnie, jest jeszcze moja książka, Ignis jakie skutki? :D 19:01 Bychu [Ignis, CD jest w AC xD XDXDXDXD zwołać Ci go? ALbo coś przekazać? xD] 19:01 Crux [Fuck. Mówisz mi tu o logice, Bych, a mój dar szaleństwa może osiągać prędkośc światła. I nie wspominałem, że muszę się ruszać. Może moje cząsteczki się same przemieszczają? :P] 19:02 Crux [Kończmy tą turę, Ty tu wołaj CD, żeby dostał zjebkę] 19:02 Ignis Książka trafiła pułkownika może nie w głowę, ale w splot słoneczny. To wystarczy. Pistolet jest na podłodze. 19:02 Crux [Gimmie!] 19:02 Ignis Dobra, Nick, ratuj ich, spierniczamy i zamykamy sesję. 19:02 Nekros [Silv, jako ten który miał chemię rozszerzoną. Twoje cząsteczki, a w sumie każde cząsteczki się non stop poruszają ;)] 19:03 Crux [Ale nie non stop przyśpieszają do prędkości światła, nie? :D] 19:03 Nekros [No to jest niemożliwe ;f] 19:03 Bychu [Ignis, weź go opierdol tak solidnie, co? :) PLOX :)] 19:03 Nicolae Wyjmuję pistolet i strzelam w pułkownika. 19:03 Crux [Tak jak czytanie w myślach i teleportacja, nie? :D] 19:04 Ignis Dobra, sesja tymczasowo zakończona. |
Silveres19.07.2015Post ID: 80553 |
Poproszę o przełączenie się na ogniskówki. Tradycyjna po jedej sesji xD Dwóch Po dwóch Nekros nie umie liczyć x) Dwóch? :o Dwóch? Ja od razu mowie ze nie pamiętam co się działo Tak xD A ja pamiętam Na wasze nieszczęście, mwahaha. Chociaż ty jedna ;d A tak. W czasie drugiej przyszli kumple i musiałem iść, więc się wysadziłem x] https://www.youtube.com/watch?v=bSrf8EgSyDg A słońce wtedy zachodziło... Cornet: Budzisz się za kratami. Twoje rany, odniesione podczas poprzedniego starcia, zostały opatrzone. Nie wiadomo, jak długo już przebywasz w tym miejscu. Obserwacja pomieszczenia informuje cię, że zamek jest mocny, a zawiasy zardzewiałe. Nie czujesz się aż tak źle, chociaż diabli wiedzą, czy to z powodu wątpliwej opieki, ale jednak opieki, czy z jakiegoś innego powodu. A może to z powodu jakiegoś kruka, który zapamiętale dziobie zamek twojego więzienia. Może to początki choroby psychicznej? [już gracie?] [Bychu ogarnięty ja kzwykle xD] [not sure if... to już, czy Ignis coś jeszcze pisze?] [nope. Nekros i Agnieszka dostaną swoje startery później.] [napierdalam w FIFĘ, kupiłem Boatenga za Lewego xD [aha... a gdzie jakaś akcja, żebym mógł zareagować? Obecnie to się obudziłem i się nie wydostanę. I w sumie tyle] [no wiesz, możesz krzyczeć jak dziewczyna] krzyczy, jak mała dziewczynka... [jak się budzisz w jakimś nieznanym miejscu, to co robisz najpiew? x)] sprawdza, czy nie boli go tyłek... [sprawdzam, czy jakaś laska nie lezy koło mnie, poźniej portfel i telefon. ] stwierdza, że - Mahadevie dzięki - nie boli. Więc podchodzi do zamka. szuka kruka. Nekros. aż podskoczył Nekros: Nadal jesteś biedny i jeszcze bardziej brzydki. Siedzisz właśnie w ambulatorium, woniejąc na cały szpital jakąś maścią na pokrzywy. Pokrzywy w świecie, gdzie rozum śpi, są bardziej złośliwe; pielęgniarka z maseczką na twarzy właśnie niesie ci do wypicia syrop z barszczu Sosnowskiego. Równocześnie dostrzegasz żółwia Janusza, drepczącego leniwie przez korytarz w twoją stronę... By zaraz zniknąć w jakimś ciemnym worku, narzuconego przez niezidentyfikowanego napastnika, który uciekł. nuci "Przyjacieluuu, byłeeś mi naprawdę bilskiii... PRZYJACIELUUUU" Pani ten syropek to sobie weźmie I sama wypije, a polecam sobie okład najlepiej zrobić Gdzie uciekł fagas z Januszem? W stronę drzwi wyjściowych, które są na wprost ciebie. Siedzisz w ambulatorium, drzwi są otwarte, widzisz korytarz i na końcu drzwi do upragnionej wolności. Huehue, i'm out wychodzi żwawym krokiem Piguła: - Ale panie, gdzie mnie pan idzie! Pielęgniarka próbuje zatrzymać cię w miejscu. W pizdu pani! [znokautuj ją Nekros XDD] Nick: Już kolejną godzinę szukasz Janusza, którego nie możesz znaleźć. Żółw, który przetrwał z wami wiele lat, zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach i dobrze wiesz, że wcale nie poszedł sobie na jakieś pancerzykowate panienki. Wiesz, gdzie przebywa Cornet jak i Nekros; obaj są równie podejrzani, chociaż Cornet w nieco mniejszym stopniu. Słyszysz jakieś zamieszanie, standardowe marudzenie Nekrosa "Pani ten syropek to sobie weźmie" i już wiesz, że zaczną się problemy z ulubionym pacjentem twojej małżonki. A może on wie, gdzie jest Janusz? [Zawsze chciałem, żeby zatrzymała mnie w czasei,a nie miejscu ;/] Idę do Nekrosa, Cornet nie ucieknie, a skoro tamten się awanturuje to lepiej jego pierwszego przemaglować. [lapete na ryło mu wypierdol, mówię Ci, będzie fajnie] [żadnego bicia pielęgniarek ;p] O kierwa! Toż to zlot świrusów! Cornet: Kruk wpatruje się w ciebie mętnym, acz całkiem inteligentnym wzrokiem. Przestaje pracowicie dziobać zamek. [Crow is a lie!] próbuje pogłaskać piórka... Prawdopodobnie wywęszył lepszy interes, tak jak na przykład możliwość wyrwania twojego serca na gorąco. - Dej pan panie złotóweczkie na chlebek! Cześć, mały. Kruk: - Panie kierowniku! wzrusza ramionami i zarzuca zlotóweczką. [Widać, ze ma w tym wprawę, zoopedofil] [Ale w kruka to chyba mało co wejdzie... D:] Kruk kradnie złotówkę. Po chwili pojawia się niewysoki gość, ten sam, którego miałeś okazję zobaczyć pierwszy raz w gabinecie Nicka - niewysoki rudzielec w izraelskim mundurze. [Kolejna z doświadczeniami] [Złotóweczka wejdzie] I: - Ty tam, pod ścianę, nie próbuj uciekać. -obrzuca cię pogardliwym spojrzeniem. Zaraz zamek puszcza, jesteś wolny. Równocześnie słyszysz tupanie nóg i dostrzegasz szarpiący się worek w kształcie żółwia. [+3 do pojemnosci o jezu xd\ Moje uszanowanie, panie mundorowy. [ekhem... pojemne kruki... :D] [ a to dodo mnie były śmiechy jak chcieliśmy gwałcić i wysadzać ludzi psami.] postanawia zmienić strategię... [Widzisz, nie majo poczucia humoru] Kierowniku... Księciuniu... [i dystansu!] Daj no na winko. [O wypraszam sobie, pozwoliłam wam wybuchać psy xD] Izraelczyk obrzuca cię zdziwionym, zniesmaczonym spojrzeniem, nim wchodzi do celi i szturchnięciem klucza dźga cię w klatkę piersiową. [Ostatnio w Toruniu mnie i ziomka zaczepił typowy punkowiec "Zbieram na tanie. dobre, polskie winko"] - Nie odstawiaj żula, jak Hugin, tylko wychodź, nie mamy czasu. [ dlaczego Ignis ma żydów w sesji? ] [Bo mogę. Żul Żyd ma sens.] [Potrzeba opału] [A i tak dobrze że go nie nazwałam Mateusz[ potyka się wychodząc. [Martyna bardziej pasuje do żydówki] opiera się o szefunia. przeszukuje szybko kieszenie księciunia. [takiej, która ma psa zakopanego pod drzwiami] wstaje i idzie dalej. Izraelczyk nawet tego nie zauważa, idzie za tobą, starannie cię pilnując. Labirynt korytarzy jest, jak widzisz, dość rozległy. Za wami nadal biegnie kumpel rudzielca z szamoczącym się workiem. Nekros. [btw: znalazłem coś?] [nie, żyd nawet brud w kieszeniach sprzedał] [Tylko parę nabojów do karabinu Tavor, klucz do niewiadomoczego i parę biedaziaren z bułki dla kruków] [ale znając ciebie zaraz zrobisz z tego miotacz ognia] [to prawie jak broń] [Ale klucz w sensie do zamka, czy jakiś do napraw/kombinowania? Bo wtedy drtio zrobi z tego broń] Nekros: W swoim pościgu za Januszem wpadasz na Nicka, który wcale nie wygląda na zadowolonego. Nadal śmierdzisz maścią na pokrzywy, aczkolwiek pielęgniarka już sobie odpuściła. Wiesz, że porywacz uciekł głównym wyjściem i tylko tyle wiesz. Zdążyłeś dostrzec tylko jego mundur od tyłu - oraz charakterystyczne pagony, które sugerują, że porywaczem był jeden z dwóch gości, którego spotkaliście podczas waszej pierwszej wizyty w tym świecie. [do zamka] [Hm... Jest dziurka na smycz/kółko?] Z drowi mi kuhwa, tam mi przyjaciela zabrali! omija, biegnę dalej [nie.] [to w takim razie da się z tego strzelać] [x] [z klucza? :o] [I nabojów. I bułki, trzeba Ci tylko zapaliczki Silv] [dobra ogarnijcie sie z tym off-gamem xD] [to da się załatwić] Nick: Nekros, ofiara którą zamierzałeś upolować, nagle zaczyna przed tobą w niewyjaśnionych okolicznościach uciekać, krzycząc coś o przyjacielu, którego mu zabrali. [to są szczegóły, a nie off] To ja gonię nekrosa, proste TATO! TATO! GWAŁCICIEL! [To jest istotne, jak ktoś Cię będzie chciał zgwałcić a Ty będziesz miała naboje, klucz i zapalniczę to się obronisz. O ile gwałciciel da Ci dość czasu x)] Wyjście prowadzi was tylko na ulicę, z której droga wprost prowadzi do 25 dystryktu. Nick sam zamknął tam Corneta. Macie wybór iść albo naprzód, albo pobiec ulicą w przeciwną stronę, omijając szpital i kierując się w stronę targu, jak głosi tabliczka. Co się tak za mną szlajasz?! Źółwia mi zajebali! Ty na pewno coś o tym wiesz! Widziałżęch go! Szedł do mnei z tym uśmieszkiem na pysku [i jeszcze cyka blyat powinnam była dodać xD] A kto go jeb w worka I uciekł tutja Jakbys mi nie stał an dodze jak ten kołek, to możę i bym złapał, a tak to idi na hui! Czyli co, nie widziałeś gdzie poszedł? Nie macie zbyt dużo czasu, z każdą chwilą odległość między wami zaczyna się coraz bardziej oddalać. Wkrótce szansa na odnalezienie Janusza zniknie... O ile już nie przepadła. Cornet. Cornet: Drugi mężczyzna szybko was dogania. Kruk zasiada ci na ramieniu, podszczypując przy tym lekko twoje ucho. Cała wasza czwórka zagłębia się w labirynt, by po jakimś czasie wyjść na przestrzeń targu, który wygląda jak gdyby rodem z bajki. Możesz znaleźć tu wszystko... I równie łatwo zniknąć w tłumie z fantami, które znalazłeś. Może będą coś warte, kto wie? Przyjacielu *do izraelczyka* kim jest ten rudzielec? Boję się rudych... udaje panikę... oddycha głębiej opiera się o rudego Izraelczyk nr 2, tym razem ciemnowłosy i podobny do typowego Araba, też patrzy na ciebie z niesmakiem. Równocześnie trzyma mocniej worek z szamoczącym się żółwiem w środku. drugą ręką powtarza sztuczkę z kieszenią - To mój dowódca. I zabieraj łapy z jego kieszeni, bo ci ją utnę! [SIlv w końcu ma kumpli] [yay!] Dobrze, dobrze, przyjacielu. [Rudych...] [na lepszych niech nie liczy] zaczepia przechodnia Czy ty też widzisz tego kruka? [wciśnij koran do ręki jakiemuś przechodniowi xDDDD] [nie mam koranu :c] Zostajesz trzepnięty po głowie workiem z żółwiem. Równocześnie Janusz wierzgnięciem kopie cię po uchu. Worek wyrywa się z rąk Izraelczyka, by następnie leniwie spróbować odpełznąć. próbuje się ukryć w Krzakach... Przechodzień spogląda na ciebie uważnie: - Niestety nie, synu. Chcesz porozmawiać o Bogu? czekał na to. z zaskoczenia wyrywa się do biegu, porywa worek i szybko skręca za stragan. I kolejny. I kolejny. I następne. [powiedz, że tak, że chcesz. niech gnis kombinuje] przy okazji zrzuca kruka. Na wszelki wypadek. [kurde :c] Za tobą biegnie wspomniany ksiądz, który przy okazji trzepnął bezbożników swoją Biblią. Obaj Izraelczycy próbowali was gonić, niemniej jednak zgubili się w gąszczu straganów. Wkrótce słyszysz za sobą okrzyk "zaczekaj!", a także dostrzegasz ślepy zaułek. Żandarmi również zaczynają się tobą interesować, gdyż wzbudzasz zamieszanie, tak jak Janusz. Nekros [Bych, będziemy rozmawiać o bogu] [idę po Mateusza] [chyba, że wziął mnie za ministranta :C] [Pewnei ma bitą śmietanę] Nekros: Kłócicie się nadal, nawet nie wybraliście kierunku, w którym się udacie. Jest to zapewne nadzwyczaj profesjonalne działanie. Ulica stopniowo zaczyna się zagęszczać, mieszkańcy wybierają się na niedzielne spacery rodzinne. Hoy! Idę w prawo, za głosem serca, rozumu i nienawiści do lewactwa! Dzieci, rodzice, psy, koty i żółwie... [Silv, podrywaj księdza] Innymi słowy wybierasz drogę w stronę baśniowego targu. Nick Ja dalej idę za Nekrosem, jeszcze znajdzie żółwia i nie odda jak go nie będę pilnować Dostrzegasz, że Nekros w swoim zwariowanym jestestwie kieruje się w stronę baśniowego targu, miejsca, o którym wiesz, że znajdziesz tam dosłownie wszystko Dostrzegacie z daleka zamieszanie na obrzeżach, a także zainteresowanie żandarmerii, którzy zaczynają stopniowo kierować się w stronę centrum konfliktu. Handlarze nadal zajmują się swoimi sprawami, jak gdyby nic się nie działo i nic ich to nie obchodziło. Ludzie również ignorują wydarzenia. [Handlarz Mirek też tam jest?] Nick, wiesz, że ta obojętność jest charakterystyczna dla tego świata; ludzie żyją ustalonym torem, nic nie zmieniając. [mooooże x)] [ale to już może Silv sam napisze, na kogo wpadnie, a pozwolę mu!] [najpierw zrobię coś księdzu ]:->] Chodź Nekros, zobaczymy co się tam dzieje [zaczynam się bać o księdza...] A idi, niechaj będzie Przedzieracie się przez uliczki, ignorując żandarmerię, która zresztą nawet nie wypytuje Nekrosa o dokumenty. Autorytet Nicka robi swoje. Cornet [jesteśmy z księdzem w ciemnym zaułku, da?] [da czy nei da, oto jest pytanie ;x] [tak jest. A jeszcze żandarmeria się interesuje tymi nierządnymi czynami...] [ciemny zaułek i ksiądz... brzmi groźnie] Świętobliwy mężu, rozbieraj się. [ja tu miałam przyzwoity pomysł, a wy... x)] Ksiądz zatrzymuje się, zaszokowany. Wpatruje się w ciebie wielkimi oczami, nic nie rozumiejąc. Masz pięć sekund, potem tracisz przytomność. - Ależ synu, jakie to ciemne, mroczne myśli krążą po twojej głowie? Apage, Satanas! [Silv ma tęczę na profilowym, a Ty się przyzwoitości spodziewałaś? Ja mam chociaż Orzełka wtle, to bym nie pedałował] uderza księdza w głowę [mam tęczę? fu] [Moje podczas juwenaliów robione, to w tle mam opary alkoholu, prawilnie] Księdzu wylatuje Biblia z rąk, uderzając cię w stopę. Osuwa się po ścianie zemdlony. [a nie masz? Kurna, wygl;ądasz na takiego, co ma xD] [xD] na szybciora przebieram się w jego sutannę, podnoszę biblię i idę w tłum. Rozebrany ksiądz leży sobie spokojnie w zaułku, tam gdzie go zostawiłeś. Dostrzegasz kątem oka, że ktoś kieruje się w twoją stronę. Żandarmeria widząc cię w sutannie jeszcze bardziej zwiększa zainteresowanie. Ż: Dokumenty! Niech bóg będzie z wami, synkowie! Ż: Dokumenty! - podnosi głos. wbiega w tłum, rzucając w żandarmów biblią. [Niech żandarmy będą pedałami-fetyszystami na księży] Nekros, Nick: Widzicie Corneta w sutannie, z Biblią w ręku, jak rzuca nią w pechowego Żandarma. No cóż, sutanna nie gwarantuje zbyt szybkiego biegu, z drugiej strony będzie wam łatwiej go złapać. Janusz wierci się pod sutanną Corneta, co widzicie w formie ruszającego się bandziocha. Dobra, ty z lewej, ja z prawej... /me cap delikwenta z prawej [lol] [Czy Silv wsadził sobie żółwia w gacie? O matko... Jemu się serio nada profilowe tęczowe xd] [w brzuch :o] [no cóż, nie napisał, gdzie go wsadził... x)] [alien żółw edition] [Tęczowe i jeszcze z flagą greenpeace w rogu] [ bo uciekł.] [Bychu, przestań rozmyślać o moich gaciach :o] [ja o żółwiu, o niego się martwię, Ty wyglądasz na przesadnie zadowolonego] [żółw wciąż jest w worku] [a gdzie masz worek?] [masz rację, noszenie czegoś w worku wcale nie budzi podejrzeń] [na brzuchu, sama mi go tam przed chwilą wcisnęłaś, nie?] [otóż to] [dobra HALO ratujmy janusza] Nekros, Nick: Nekros Próbujesz złapać księdza - Corneta z prawej strony. Jednocześnie żandarmeria za wami zaczyna myśleć i łączyć fakty, co sprawia, że zaczynają stopniowo zamykać wszystkie wyjścia z targu. Równocześnie Janusz, nadal w worku, wypełza spod Cornetowej sutanny. próbuje* A raczej - wypada. Grawitacja to ciężka sprawa. Łapię żółwia, są rzeczy ważne i ważniejsze JANUUUUUUŻ! jest już zadowolony i radosny Ale, ale Czekajta, pany CZo te mundurowe suki robią? Jak widzisz, przegrupowują się, zajmując miejsca wokół wyjść. [będzie wpierdol, oddajcie im Silva i spokój] Równocześnie dwa kruki spadają na głowę Nekrosa i Corneta, dziobiąc zawzięcie i wrzeszcząc coś o winnym chlebku. [To było pytanie do moich :C] Aha! wyciąga ziarenka i rzuca prosto w twarze mundurowych Wołajcie kumpli, kruki! Ty kurwo! Ty padalcu! Kruk złośliwie dziobie Nekrosa w ucho, jak gdyby chcąc mu je oderwać. Janusz przytula się do swojego wybawcy. Żandarmi zostają unieszkodliwieni przez kruki - żule, które rzeczywiście zainteresowały się ziarnami. Równocześnie jeden z żandarmów podbiega do Nicka. korzystając z chwili konsternacji Nekrosa nad sensem życia, wymija żandarmów i ucieka ze straganu [tak w skrócie wygląda ta sesja http://kwejk.pl/obrazek/2386835/heheszki-w-parku.html ] - Szefie, co mamy.. [Bychu... :D] [Poprowadź sesję następnym razem ^_^] Nick. [prowadzę jedną w AC. jej motywem przeowdnim po pierwszej sesji stała się kupa ] [to może lepiej nie ;p] Wyciągam pistolet i strzelam do kruków [pamiętam jak mieliśmy jedną sesję chyba w cold city i na miejscu zbrodni znalezlismy wielką kupę, okazało się potem że to wilkołaczyca zrobiła XDDD] Które nadal dziobią żandarmów. Dobry hint, zabijasz i kruki, i żandarma. Ups... Valar morghulis Żandarmi wpatrują się oszołomieni w swojego kolegę, zanim wycofują się z powrotem na swoje miejsca. Nadal blokują teren targu. Janusz leniwie wypełza z ramion Nicka. Cornet. Nie masz już żółwia, nie masz ziarna, masz za to kłopoty. I bezpośrednie sąsiedztwo świra. [Którego świra?] [Nekrosa x)] Nekros nadal trzyma cię za ramię. pada na ziemię, zrzucając sutannę - przez co Nekros zostaje z czarnych łachem w ręku. EM człowieku ja nie preferuję w chłopcach, możęsz się ubrać [Lolz, mam pod tym swoje ubrania? Czemu wy chcecie mnie całą sesję gwałcić i rozbierać?] [fetyszyści] Czyżbyś nie zapiął sutanny na żaden guzik? Zostajesz w samych gaciach. Jeden z żandarmów wypisuje ci mandat za obrazę cielesności w miejscu publicznym. Janusz go dotykał.... [Nie napisałeś nic o tym, że zostawiłeś sobie pod spodem ubrania. x)] [nie napisałem, że się rozbieram. Poza tym myślisz, że miałbym czas na zdejmowanie swoich ubrań? x]] Weź tam umyj tego zółwia lepiej potem Ty policyjny kmiotku [no ale to chyba logiczne ze je zostawil, ksiądz przeciez tez nie nosi sutanny na gołe ciało] [Masz wprawę w rozbieaniu się przy księdzu xDD] [kto cię tam wie... :D ja tam nie wiem jak mafiosi szybko rozbierają ludzi, żeby ich posłać do betonu] [wiem, żartuję :D] Zaraz sytuacja się powtarza, jak gdybyście oglądali film; tym razem jednak Cornet ponownie upada na chodnik, już w swoich ubraniach. Po mandacie ani śladu. Bandyci! Panowie żandarmi! Księdza napadli! Świętobliwego męża! W służbie bogu! Ratujcie! Szczym ryj walę fagasa w ryj Rzut k3 ;p gra w papier-nożyce-kamień i pokazuje papier. [k6 i dzielisz przez 2] [nie, tu nie chodzi o użycie specjalnej zdolności] [to co mam zroić?] [chcę tylko określić poziom obrażeń tego ciosu D:] [no to wróż sobie z papier-nożyce-kamień ;) ] W trakcie jak tamci dwaj się biją, macham na jednego z żandarmów, żeby podszedł. [;d] Żandarm posłusznie podchodzi do ciebie, jednak trzyma się na bezpieczną odległość, pamiętając o tym, co zrobiłeś z ich kolegą. - T - tak, sir? Proszę uspokoić panów. Żandarmi nieufnie spoglądają na bijącą się dwójkę, wszakże podchodzą. Dwóch z nich wyjmuje kajdanki, jeden skacze na plecy Nekrosa, przygwożdżając go i do ziemi, i do Corneta. Ż: - Ręce! Puszczaj mnie! skopuje z siebie tę dwójkę poirytowany, zaczyna widizeć mgłę, czerwoną w sumie Cornet, też k3. gra w papier-nożyce-kamień i pokazuje papier. Poprawka: k6. rzuca kością k6 i wyrzuca 3. Nie skopujesz dwóch rosłych cielsk z siebie, osiągasz tylko tyle, że kopiesz Nekrosa gdzieś w okolice brzucha. Żandarm nadal się trzyma. [Nekros, grubasie ;s] Nekros: Twoje ręce na tym dziwacznym rodeo zostają wykręcone, a przynajmniej jedna. Zaczynasz odczuwać coraz większą agresję, co jest zresztą dość typową reakcją dla ciebie. przez zęby wypluwa z siebie "teraz się kurwo doigrałeś" [Nie wiem jak obwieścić, ale znużenie włączyło, dar ten cały ;D] [spoko, to jeszcze tylko opisz ten szał... x)] [Kiedy z tego się nic nie pamięta!] przestaje widzieć, przed oczami ma czerwone plamy, całą mgławicę /czuje jak nadkruszył sobie zęba od ściskania szczęk [w jaki sposób atakujesz tego żandarma?] [komuch jeden, czerwwień widzi] sięga drugą ręką do mordy delikwenta i wydłubuje mu oczy [kot nie był socjalistą za młdou, ten jest draniem :D] [kto*] [Nekros jako Góra która jeździ... ;p] No cóż, w ataku szału działasz może niezbyt delikatnie, ale za to skutecznie. Pechowy żandarm w parę sekund opada na twoje plecy jak bezwładna szmaciana kukła, już skutecznie unieszkodliwiony na całe życie. I śmierć. skopuję skurawisynów z (nie)rozebranego prawieksiędza Jesteś zmęczony trochę bardziej, niż zwykle, ale nic dziwnego. Taki atak skutecznie wyczerpuje energię. Nick. Ksiądz - Cornet dalej sobie leży.. [A ja myslałem, że to długie i zrobię łaźnię krwi ;c] [pkt spada o określoną wartość po każdej turze, każdy gracz ma 8 pkt znużenia] [teraz masz 7, bo ci odjęłam 1 za akcję, ale nadal możesz wykorzystać resztę] Przez chwilę po prostu się przyglądam Nekrosowi, a potem zaczynam bić mu brawo [wiec tak to działa!] [to było zbyt piękne żeby nie klaskać] Pod wpływem tych braw Janusz wypada ci z ramion i z obrażonym fuknięciem odpełza gdzieś w bok. [mówiłaś że janusz wypadł wcześniej xd] [Janusz Schroedringera] [Racja, sorry] Janusz gdzieś odpełzł i ponownie nie ma go w eterze ani bezpośrednim sąsiedztwie. Cornet: Leżysz i słyszysz nie dość że sapanie Nekrosa, to jeszcze jakieś klaskanie w tle [Gdzie moja sutanna?] Nie czujesz już takiego ciężaru jak wcześniej, gdyż Żandarm i to, co zostało z jego głowy, leży tuż obok ciebie. Dobra, panowie ,ale na serio, ogarnijcie się trochę, tylko zamieszanie robicie [Między wami] zabiera sutannę i szybko zakłada ją na siebie... Leżysz nadal pod Nekrosem. rzuca z siebie Nekrosa, wstaje, ubiera sutannę i otrzepuje się z kurzu. Zostałeś wcześniej przez niego przygnieciony, gdyż pechowy żandarm napadł na Nekrosa od tyłu, próbując mu wtedy wykręcić ręce. [Myślałem, że wstał, żeby zrobić z niego papkę] [sięgnął tylko do tyłu] Nekros: Zastajesz całkiem ciekawy widok. Cornet ponownie w ubranku księdza, niewzruszony, opanowany Nick, który obejrzał spektakl z waszym udziałem, i wkurzeni żandarmi w tle. Reasumując, znowu nie ma Janusza, ja muszę jutro wstać do roboty, żona na mnie czeka z jedną bułką na kolację, do tego kawałek trawnika sąsiada To ja się oddalę panowie, miłego! Cześć. To do zoba za tydzień, nie? odwraca się i odchodzi pogwizdując "Purple Rain" Jak zawsze. Nick. merda zza krzaków ogonem. [ x] ] Hohoho, Ignis pacnął ogniskowicza o imieniu Kammer z taką siłą, że delikwent pojawi się dopiero 2015-07-19 17:55:04. Nie robię nic, żeby ich zatrzymać; co się odwlecze, to nie uciecze Z drugiej strony żandarmi zablokowali całkowicie wyjścia. Jest też również inna opcja; mogą użyć tajemniczych drzwi, które, jak głosi tabliczka, prowadzą nie wiadomo dokąd. Drzwi znajdują się wszędzie, nie tylko tam, gdzie powinny być, ale również w chodniku, na dachu czy pomiędzy dwoma straganami. [chyba że już chcecie koniec x)] Jeżeli któreś z nich są na prawo, to mogę pójść Ja z żadnych po lewej nie skorzystam. Niestety nie ma podziału na prawackie i lewackie drzwi, ale możesz się przekonać, czy nie wpadniesz do lewackiego piekła. idzie do drzwi po swojej prawej stronie, byle nie skręcać w lewo Cornet: Tak jak Nekros, masz wybór - albo dać się aresztować, albo wyjść przez jedne z rozlicznych drzwi. również idzie w stronę drzwi po prawej. Inne niż te Nekrosa. Buenos Dias panowie z Oddziału Prześladowania Obywateli! Wasz kolega to dopiero początek! tuż przed wejściem zabiera losową rzecz z straganu obok. znika w drzwiach w rynnie [co zabrałeś?] [paczkę orzeszków?] [no to zabrałeś sobie paczkę orzeszków.[ [chwila zw] analizuje strukturę anamorficzną interferencji prakseologicznej... [cokolwiek się stanie, nie pacaj Herolda] Cornet: Trafiasz tam, gdzie wcale nie chciałeś trafić, a mianowicie do jakiejś ciemnej kanciapy, która należy do Izraelczyków. Obaj z zaskoczeniem odrywają wzrok od kart, w które grali, i wpatrują się w ciebie w zaszokowaniu. [bo znowu się wykrzaczy] [wiem że to jest Herold właściwy :D] cofam się z powrotem do drzwi. Nekros: Trafiasz za kraty. A raczej, znalazłeś się w celi, która została skutecznie zakratowana, a zamki są całkiem nowiutkie i ładniutkie. [ja zw na moment] rzuca pod nosem 'cyka blyat' [Cyka blyat - wyraża więcej niż tysiąc słów] [btw, czy Iza Rex nie miała też grać?] [U r damn rajt] lekko kopie drzwi [miała, ale nie odpisywała mi] Rudy: Nie tak szybko, ptaszku. Zostań tutaj, chyba, że chcesz skończyć znów w pudle w 25 dystrykcie. A chyba niespieszno ci do spotkania z naszym drogim pułkownikiem Nickiem? Rudzielec mruży oczy i zerka w stronę drzwi, które stają się zablokowane. Czy jest suchy chleb dla konia? Nie? Żaden z panów nie ma? To ja przepraszam, że przeszkodziłem. Psst: ten rudy ma dwa asy idzie w stronę wyjścia R: I tak nigdzie się nie wybierasz, my też nie, więc chodź tu, przestań odgrywać idiotę i porozmawiaj z nami, bo nie mam ochoty ścigać was po całym mieście tylko dlatego, żebyście mi znowu uciekli. Rudzielec wskazuje ci miejsce obok siebie. Moje warunki są następujące: Zagramy w makao. Jak wygram, idę wolno. Jak nie, będę współpracować. Przyjaciel rudzielca rzutem kart na stół nachyla się, górując nad tobą. Dostrzegasz tylko jedno oko; drugie jest sztuczne. Można łatwo dostrzec, że jest w furii. [Oho, nie zadzierałbym, juz jeden dzisiaj miał furię!] [ale on ma tylko jedno oko, więc się nie liczy] Jednooki: Przestań pieprzyć od rzeczy i słuchaj, bo nie będę się powtarzał. Nie jesteś stąd, tak? My też nie. Jesteś z XXI wieku, sądząc po twoim dziwacznym zachowaniu, my z XX. W moim i twoim interesie jest stąd się wynieść w miarę nieuszkodzonym. [No, może cię zobaczyć tylko jednym] Co macie do zaoferowania? *konspiracyjnie* Rudzielec przewraca tylko oczami, mamrocząc pod nosem "boże daj mi cierpliwość do tego idioty". - Ochronę przed pułkownikiem Nicolae i jego żandarmerią, a także drogę do wyjścia. To wystarczy, czy dać ci jeszcze pół księżniczki? Dobra. Ja mogę zagwarantować paczkę z orzeszkami *kładzie wspomniany towar na stół* Jaki jest plan? Nekros. w tak zwanym międzyczasie, penetruje kieszenie sutanny... Kopiesz zamek, wszakże słyszysz też czyjeś obrażone mamrotanie w kącie. "Ciszej tam!". W kącie siedzi jakiś żul, opatulony jakimś złachmanionym czarnym pierzem, zupełnie takim samym, jak tym od kruka. [może znajdę jakiś różaniec albo wodę święconą] - I tak się nie wydostaniesz w ten sposób. Długo pan tu już siedzisz? [fajki i zapalniczka byłaby niezła *podpowiada*] Paaaaanie, będzie chyba z kilka lat. A może miesięcy. A może dni, sam już nie wiem. Wiem tylko tyle, że się tu obudziłem. Sam żem próbował wyjść, ale pułkownik Ceausescu za skutecznie dba o bezpieczeństwo osadzonych. [masz tylko różaniec ;p] No to w pizdu, jak klasyk mawiał. Aa skąd te pierze u pana? [warto próbować] A nie wiem, może mi sami dali i przynieśli, ale co ja jestem, szwaczka jakaś, żeby poduszki pierzem wypychać? Diabli wiedzą. Widać, że żul niezbyt przytomnie odbiera rzeczywistość. Niemniej jednak wstaje, otrzepując się od piórzysk, i podchodzi do zamka. No to Heniuś, jakies pomysły? - Umiesz pan wyłamać ten zamek, wydłubać, wykopać albo co? [odsuń się! on zaraz zrobi kamehamecha!] Albo zawiasy, są już trochę zardzewiałe. próbuje wyrwać drzwi z zawiasów K6 rzuca kością k6 i wyrzuca 4. Udaje ci się trochę nadruszyć zawiasy, które z żałosnym piskiem zaczynają reagować na twoje poczynania. Wystarczyłoby jeszcze jedno pociągnięcie albo kopniak, żeby je wywalić kompletnie. Heniu! Jebajnij je! Ż: - I tak to nic nie da. Jesteśmy w 25 dystrykcie. To labirynt korytarzy... Żul próbuje je pociągnąć, ale jest zbyt słaby, żeby to osiągnąć. Tak czy siak, pechowy więzień nie jest najlepszym kompanem do wyłamywania zamka. Zamiast tego wraca z powrotem do swojego kąta, jak przeciętne żulowate emo. znowu rzuca pod nosem cyka blyat [Proszę, neich to będzie zaklęcie, które otworzy te drzwi] [ja bym próbował "sezamie otwórz się] [http://kwejk.pl/obrazek/2386749/tymczasem-w-cs-go.html] [nope. Nie jesteś czarownikiem, tylko butologiem stosowanym.] Drzwi dalej sobie wiszą, jak gdyby nigdy nic. w okrzykiem "Cyka blyat!" butuje te zardzeiwałe zawiasy Zawiasy puszczają skutecznie, z głośnym hałasem uderzając w podłogę, roznosząc przy tym zewsząd echo. Masz szansę ucieczki, z tym że nie znasz tego labiryntu korytarzy, a w każdej chwili możesz wpaść na Nicolae lub jego popleczników. Korytarz prowadzi w trzy strony, lewo, do środka i w prawo. Równocześnie na ramieniu zasiada ci kruk. [prawo, prawo!] idi tylko w prawo [jak dotąd prawactwo nigdzie do dobrego miejsca go nie zaprowadziło:D] [moja ulica murem podzielona...] Kruk doprasza się o złotóweczkę na chlebek, wino i inne sprawy. Nie dostrzegasz niczego interesującego, oprócz kolejnej pary dziwacznie pomalowanych drzwi, które są zdecydowanie niedopasowane do więziennych krat. Jesteś bardziej zmęczony, zarówno walką jak i ucieczką. Możesz je zignorować i iść dalej; możesz je wybrać i trafić nie wiadomo dokąd, o czym się już przekonałeś, gdy przeszedłeś przez tamte. Kruku, odwal się! Sam biedny jestem! [zara, zara... jakie inne sprawy?] [MAM PRAWO WIEDZIEĆ NA CO POSZŁA MOJA ZŁOTÓWECZKA!] [DAWAŁEM NA WINKO!] [tego już ci kruk nie powie!] zrezygnowany wchodzi w pierwsze lepsze drzwi, po prawej stronie, naturalnie Drzwi w prawo, jako drzwi prawackie, zawsze prowadzą na manowce i drogę niemoralności, nierządu i innych lewackich grzechów, takich jak socjalizm... A nie, to nie te drzwi. Trafiasz tam, gdzie Cornet; widzisz go przy stole wraz ze wspomnianymi Izraelczykami, gdy z nimi rozmawia w miarę spokojnie. Drzwi, przez które wszedłeś, ponownie są zablokowane, więc nie możesz wyjść. R: - No proszę. Cały burdel w komplecie. Proszę do stołu. C-c-co kurwa?? Znowu ten pedozoofil? z fetyszem na księży? o.O dosiada się W co gramy? Makao. Harda partia. Jednooki: Co wyście się uparli na grę! W nic, do nędzy waszych matek, nie gramy! R: Bez nerwów, panowie... Chcielibyśmy omówić strategię ucieczki. Chyba zdążyliście się przekonać, że wasz przyjaciel żółw Janusz jest wrogim szpiegiem? Tak. *pokerface* Prawie udało mi się go uprowadzić i utopić w worku. mając tylko jedną kartę w ręce krzyczy 'MAKAO' Niestety misja została przerwana. mruge do rudego Przemycal go w gaciach Obaj mężczyźni krzywią się z obrzydzeniem, słysząc o tej metodzie przemytu. Tajne misje wymagają poświęceń. R: Dobra, nieważne, bez szczegółów. Wiecie więc, że wszędzie tam, gdzie łazi ten żółw, pojawia się jego właściciel. Diabli wiedzą, czy zamontował temu żółwiowi jakiś swój NKWDowski nadajnik, czy po prostu wie, gdzie ten żółw łazi, fakt faktem, że macie się teraz wystrzegać żółwia. Zrozumiałe czy nie? siąpi nosem, szura butami i zagryza paznokcie Ale JAkby to poweidzieć... To mój przyjaciel.... Zdrajca! Oddawaj orzeszki! Rudzielec spogląda na Nekrosa z niesmakiem. R: To tylko żółw, a nie człowiek. De facto pułkownik Ceausescu, albo po prostu Nick, jak go nazywaliście, wcale nie jest waszym przyjacielem. Im dłużej będziecie przebywać w tym świecie, tym dłużej będziecie stawać się tym czymś, czym jest on: Koszmarem. To też zrozumieliście czy nie? Oczywiście.... R: Wiecie, czym są koszmary czy nie? To było jasne od samego początku. Nosi skarpetki nie do pary. kiwa głową. R: Pogratulować, jeśli skarpetki nie do pary to twój największy koszmar. - jednooki zanosi się złośliwym rechotem, po czym kontynuuje, zastępując przyjaciela. I jakoś tak śmeisznie mruga lewym okiem J: Koszmar to osoba, która zbyt długo przebywała w tym świecie. Nie zdołała z niego stąd wyjść, została tu uwięziona. Jedni zasypiają tutaj na zawsze i budzą się jako Koszmary, inni... Od samego początku nimi są, nawet w tamtym, "naszym" świecie. To dlatego ma mundru NKWD! myślał, że to taki kamuflarz... J: Im dłużej tu jesteście, tym bardziej się podobni do nich stajecie. Czy udało wam się w ogóle odejść stąd, odkąd go spotkaliście? Z twarzy wygląda nieco na akwizytora. Jednooki kiwa głową, słysząc o mundurze NKWD. [ja ci dam akwizytora XDDD] [ :* ] [kamuflarz, braciszku? :c] Bardziej jak ziomek z biura podróży Odejśc stąd? W jakim sensie? [wszyscy pójdziecie do łagru :c] J: No chyba z biura podróży w jedną stronę. Do zoo? J: Stąd do waszego świata. Za pierwszym razem się spotkaliśmy w... niezbyt miłych okolicznościach. Później zniknęliście, nie mogliśmy was znaleźć, więc zastanawialiśmy się, czy trafiliście z powrotem do swojego realnego, rzeczywistego świata XXI wieku. Jednooki paca Corneta po głowie pięścią, stosując piąchologię antyidiotową. upuszcza różaniec... W bardzo niemiłych.... CHyba tak, opatrzył mi ktos te rany w kńcu podnosi różaniec. J: Uznaliśmy, że rozsądniej będzie zmyć się we czterech. Stąd można uciec jednymi z tych drzwi, o godzinie 25, które znajdują się na baśniowym bazarze. Rudy ze zmarszczeniem nosa obwąchuje Nekrosa, wyczuwając maść na pokrzywy. I barszcz Sosnowskiego. R: No tak, czuć. Opatrywała was pewnie jego żona, prawda? Wybacz. Pierdnąłem. wytęża pamięć jakoś tak sie do niej zwrócił, więc chyba tak Właściwie to co to jest godzina 25? Rudzielec skinął głową z zadowoleniem widząc, że Nekros więcej ogarnia od swojego świątobliwego przyjaciela. jest jak przyczajony tygrys, ukryty smok. [i rozjechany padalec :D] [właśnie! :D] J: Godzina 25 to godzina, kiedy oba światy stykają się ze sobą, ten realny, wasz prawdziwy, i ten, w którym jesteśmy teraz tutaj. Poza godziną 25 nie możemy nigdzie uciec, gdyż te drzwi, którymi przyszliście, przeniosą was gdzie indziej. O godzinie 25 przeniosą was do naszego świata... Tylko musimy dowiedzieć się od handlarzy na targu, które z tych drzwi będą tymi właściwymi. Oni wiedzą. Skad wiedzą? R: A teraz wynocha spać. Wystarczy nam już koszmarów. Jeśli tu nie śpicie, męczycie się, a jeśli męczycie się, pewnego dnia zaśniecie na zawsze. R: Nie wiemy. Po prostu wiedzą. Nigdy nie odkryliśmy dokładnej reguły. chowa orzeszki i karty do wewnętrznej kieszeni sutanny. Jeszcz pogramy w makao, nie? Jednooki łapie Corneta za rękę, wykręcając mu nadgarstek. J: Oddaj karty. Nawet nie wiesz, ile są warte, głupku. oddaje karty. Ale cichcem zachowuje jednego asa. [po obiad byłem] Jednooki pozwala mu na to bez słowa. Po chwili otwiera inne drzwi, prowadzące do drugiego pokoju, wskazuje im materace. - Spać. Ale to już. Macie zregenerować siły. [iiii koniec sesji :P] |