Gorące DysputyŚwiątynia Mahadevy - muzyka - "Czego aktualnie słuchacie?" |
---|
Silveres27.12.2014Post ID: 78813 |
Temat inspirowany tym z przesławnego stolika literackiego (jak mogę to zareklamuję, a co!). Pewnie większość Jaskiniowców ma podobne stany upojenia muzycznego, co i ja. Czasem znajdujemy zupełnie nowy, nieznany nam do tej pory kawałek, którego możemy słuchać i tysiąc razy z rzędu - pominę już fakt, że potem zwykle na samo jego brzmienie chce nam się wymiotować. Może, z racji otwarcia tematu, i ja zacznę. Choć o Toolu słyszałem już od dawna, to jakoś nigdy wcześniej nie zainteresowałem się nim na poważnie. Po jakimś czasie grzebania w internecie zakupiłem płytkę (Lateralus - polecam, bardzo klimatyczna) i... na tym się skończyło. Kilka dni temu znalazłem singiel Right in Two i faza na Toola wróciła. Świetny zespół, świetna muzyka i równie świetne teledyski. Proszę jednocześnie o nie spamowanie samymi nazwami piosenek/linkami. Jeśli ktoś chce brać udział w dyskusji niech napisze 2-3 zdania na temat utworu/zespołu/tekstu/teledysku/etc. |
Dagon27.12.2014Post ID: 78815 |
Hmm... z pojedyńczych utworów, ostatnio bardzo zaintrygowała mnie piosenka z napisów końcowych filmu "Oblivion"("Niepamięć" po polsku bodajże?), który to ostatnio miałem okazję obejrzeć. |
Tarnoob28.12.2014Post ID: 78821 |
W tym momencie mam słuchawki na uszach i słucham „Keeper of the 7 keys, Part I„ zespołu Helloween z 1987 r. To był jeden z pierwszych zespołów power metalowych na świecie, a to jeden z pierwszych power metalowych albumów. Zawiera nieśmiertelny utwór „Future World”, wymieniany wśród najlepszych w tym gatunku. Jest także „I’m alive”, które było wznawiane później przez gitarzystę i wokalistę zespołu Rhapsody – to Luca Turilli, od którego zaczęła się moja przygoda z power metalem dzięki linkowi od Xela. ;-) Sama zawartość – jak to power metal – gitary elektryczne i basowe, rytm na zestawie perkusyjnym (choć nie podam dokładnie taktu), tenorowy i dość krzykliwy wokal Kaia Hansena, wreszcie wolniejsze i nieco melancholijne fragmenty na złapanie oddechu przed tryumfalnym, wielkim finałem utworu. |
Hubertus29.12.2014Post ID: 78823 |
Ooo, temat podobny do sławnego kiedyś Co na CD... :D Mi dziś towarzyszą Winter Carols zespołu Blackmore's Night, jest to brytyjska kapela grająca renesansowy folk rock. Brzmią bardzo klimatycznie, ale nie typowo jak z wiejskiej bałałajki, utwory są z rockowym, a nawet, miejscami metalowym, pazurem. Nazwa pochodzi od nazwisk pary małżeńskiej tworzącej trzon kapeli. |
Viking15.02.2015Post ID: 79432 |
Witam wszystkich! Od 30 stycznia niemal nieustannie towarzyszy mi album niemieckiego zespołu powermetalowego Blind Guardian - Beyond the Red Mirror, a moim ulubionym utworem z tej płyty jest The Throne - ponad siedmiominutowy kolos przepełniony niesamowitymi partiami orkiestry oraz chwytającymi za serce wokalizami (ach, te chóry!). Szczerze polecam, zarówno ten kawałek, jak i cały album. |
Fimrys21.02.2015Post ID: 79480 |
Od dłuższego czasu przeszukuję internet w poszukiwaniu chwytliwych kawałków klasycznych oraz operowych. Dziś znalazłem prawdziwe arcydzieło, które od razu przypadło mi do gustu i wpadło w ucho. Mowa o operze Aleksandra Borodina "Kniaź Igor". Już od rana oblega moje głośniki. Polecam to dzieło nie tylko fanów tego gatunku, ale wszystkim spragnionym nuty "epickości". |
Dagon30.09.2015Post ID: 81026 |
Jako, że w pracy przez ostatnie tygodnie słuchaliśmy Trójki, miałem okazję podłapać kilka kawałków, których absolutnie się tam nie spodziewałem. Nie ma co, w dobie komercjalizacji zapomniałem już co to radio, w którym nie puszczają 4x dziennie jednej piosenki, bo akurat jest na to szał. Radio, w którym prowadzona jest, rzeczowa audycja z normalnym natężeniem głosu prowadzącego. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony i polecam, każdemu kto w pracy ma możliwość posłuchania radia. Prawdziwy oldschool w pełnym tego słowa znaczeniu :) |
Thanathos10.10.2015Post ID: 81080 |
Ostatnio natrafiłem na rodzimy zespół Agressiva 69. |
Architectus1.06.2016Post ID: 82046 |
Szukałem odpowiedniego stolika do zagadnienia jakim chciałem się podzielić i ten uznałem za odpowiedni. Poszukuję dwóch utworów na jakie natrafiłem na youtubie trzy lata temu, jednak utraciłem je poprzez egzystencjalne zawirowania w postaci usunięcia na tej stronie konta wraz z playlistami. Większość wartościowych utworów odzyskałem, jednak tych dzieł, pomimo usilnych prób, nie odnalazłem. Pozostały mi jedynie tropy, w oparciu o które nie mogę ich odnaleźć. Pierwszy jest polskiego rapera, który w dniu nagrywania kawałka miał młodzieńczy głos. W tle była kolorowa grafika, być może okładki albumu lub EP-ki, niezmieniająca się przez cały czas trwania utworu. Natrafiłem na niego dzięki opcji wyboru odtwarzania podobnych utworów, tuż po "Bądź sobą" Grupy Operacyjnej, "Siła w jedności" Krochola oraz AMV-ek przedniego anime grozy "Hellsing" w wersji studia GONZO. Z tego co pamiętam, treść tekstu dotyczyła kierowania się trendami mody, pozostawania sobą, i chyba zakładania masek. Drugi jest utworem anglojęzycznym zagranicznych wykonawców, gdzie śpiewa mężczyzna oraz kobieta. Tekst jest bardzo zbliżony do tego, zawartego w piosence "If I Were A Boy" Beyonce, i dotyczy tych samych komplikacji w komunikacji międzyludzkiej. Wydaje mi się, że jego tytuł zawiera w sobie podział czegoś dwubiegunowego i śnienie o występowaniu w przeciwnej roli, która i tak nie nastąpi, gdyż bodajże ogień nie stanie się wodą. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje opisy są niedokładne, jednak uważam, że ktoś z Was mógł przejawiać podobne zainteresowanie tematami poruszanymi w tych utworach, dlatego proszę Was o pomoc. Aby nie pozostawić poczucia pustki w swoim poście podzielę się z Wami zespołem jaki aktualnie słucham, a także przychylę historię jego poznania. Mianowicie, dzisiaj w nocy Hobbit obdarował mnie muzycznym odkryciem (raz jeszcze serdecznie Ci za nie dziękuję!), jakim jest zespół Agalloch, grający muzykę nazywaną mianem połączenia folku, dark i doom metalu, który po dwudziestu latach grania zakończył działalność dwa tygodnie temu. Przez ten czas artyści nagrali wiele przemawiających do mego serca kawałków. Słuchając ich utworów czuję dom, w znaczeniu angielskiego słowa "home", a także że nie jestem odosobniony w odczuwaniu bólu. Przykładem ich twórczości jest piosenka "Not Unlike The Waves", której tekstu interpretację pozostawię Wam. Edit: |
Wiwernus1.02.2018Post ID: 83995 |
Sekcja muzyczna w Osadzie nie jest martwa, ale zauważalnie sztywna. Postanowiłem ją rozruszać cyklicznymi, co miesięcznymi rekomendacjami albumowymi. Ten miesiąc to 77 nowych odsłuchanych albumów, które przywróciły mi wiarę, że wciąż wiele jest do odkrycia. Odkryłem New Age, świetne zastępstwo dla skostniałego ambientu; wróciłem do city popu; znalazłem albumy, które pewne gatunki zdefiniowały mi na nowo. Lista Tier III The Paragons - On the Beach – Rocksteady – 1967 Refused - The Shape of Punk to Come – Post-Hardcore? - 1998 Pilot - From the Album of the Same Name – Pop Rock – 1974 Thomas Bergersen - Sun – Modern Classical – 2014 The Chick Corea Elektric Band - The Chick Corea Elektric Band – Jazz / Fusion – 1986 Haruomi Hosono – Hosono Hosono – Folk Rock – 1973 Haruomi Hosono and The Yellow Magic Band – Paraiso – Psychedelic Pop / Exotica / City Pop – 1978 Dominique Guiot - L'univers de la mer – Progressive Electronic – 1983 Tier II 10. David Naegele - Dawning of the New Age – New Age – 1983 9. The Devin Townsend Band - Accelerated Evolution – Progressive Metal – 2003 8. Rabih Abou-Khalil - Bitter Harvest – Arabski Jazz – 1984 7. Toshiki Kadomatsu – Gold Digger (With True Love) – City Pop / Synth Funk – 1985 Tier I 6. Roy Wood – Starting Up – Pop Rock? - 1986 5. Sanodg & B.K.O – Tekken 3: Playstation Soundtrack – Big Beat – 1998 4. Pilot – Morin Heights – Progressive Pop / Rock – 1976 3. Alice Coltrane – Turiya Sings – New Age – 1982 2. Satellite Young – Satellite Young – Synthwave (New Retro) / J-Pop – 2017 1. George Benson – Live at Montreux – Jazz / Pop-Jazz – 1986 |
Architectus21.04.2019Post ID: 85637 |
Za radą Wiwernusa podzielę się z Wami albumami muzycznymi, które mają specjalne miejsce w moim sercu i najczęściej goszczą w mych domowych głośnikach. Podzielam wrażenia swego przedmówcy, ponieważ poznając nowe brzmienia także odczuwam jak twórczość ludzka jest niesamowita, wciąż dostarczając mi zadziwienia. Przy czym zauważenie jak sztuka przemijająca wolniej niż doznawane własne doświadczenia jest pocieszające i kojące. The Jimi Hendrix Experience - The Best of - 1997 Agalloch - Pale Folklore - 1999; The Mantle - 2002 Lenny Kravitz - Lenny - 2001 Fort Minor - The Rising Tied - 2005 Flyleaf - Flyleaf - 2005 RED - End of Silence - 2006 Exist Trace - Recreation Eve - 2008 Alcest - Ecailles de Lune - 2010; Les Voyages de l'Ame - 2012; Kodama - 2016 Royal Republic - Save the Nation - 2012 |
Bubeusz17.05.2019Post ID: 85660 |
Za zachętą Architectusa podrzucę kilka swoich typów muzycznych, ale ponieważ od wielu lat słucham już raczej tylko casualowo, będzie to lista nie płyt, a wykonawców właśnie. Postaram się wyszperać ciekawostki, żeby nie zanudzać tym, co wszyscy znają. Ismael Lo - Poznany w czasie wyprawy do Maroko, zachwyca głębią i siłą emocji. Jego muzyka jest właśnie taka, jaką cenię najbardziej w tzw. "world music": czuć w niej pierwotność i ludowość, ale bez wiochy i darcia papy. Profesjonalnie i z klasą. Playing for Change - świetna inicjatywa, niezwykły klimat, duży powiew świeżości i kreatywności, a przy tym i wyczucia, bo połączyć tak wiele światów w pojedynczych utworach wcale nie jest łatwo. Słuchając, jak instrumenty z Japonii współgrają z tymi z Brazylii, a w tle ciśnie afrykański chórek, naprawdę ma się poczucie, że świat się jednoczy. I to jest piękne. Calle 13 - nie wiem, jak opisać ten zespół. To byłoby coś w rodzaju hip-hopu, ale na tyle alternatywnego, że zdecydowanie wartego uznania nawet przez osoby z hip hopem nie mające nic wspólnego. Uwielbiam tego faceta właśnie za to, że nie daje się wsadzić w szufladę, a do tego buduje autentyczny, portorykański klimat - i ma poczucie humoru. DelaDap - lubię zespoły ciężko klasyfikowalne. Ten można by uznać jako coś w stylu gypsy electro swingu. Połączenie dziwne, ale wszystkie te rzeczy mają jedną cechę wspólną: noga do nich sama chodzi. W kombinacji otrzymujemy zatem prawdziwą bombę taneczną. Chambao - kobieta dojrzała o ciekawym głosie i repertuarze, wchodzi lekko w nutki new age, dla mnie zwłaszcza urzekające są kawałki inspirowane muzyką arabską. Wciąż nie znalazłem swojego ideału w tym rodzaju muzyki, ale ona gdzieś wokół niego krąży. I póki co wystarczy, pięć to i tak dużo, jeśli chciałoby się każdemu poświęcić choć trochę uwagi. |
Thanathos28.07.2019Post ID: 85790 |
Ostatnio wróciłem do zespołu "In this moment". |
Architectus28.12.2019Post ID: 85994 |
Wpadłszy dziś ponownie na matematyczną gałąź rocka spośród muzycznych archiwów, wykopałem progresywną post-hardcore'ową kapelę o przykuwającej - przynoszącej mi na myśl skojarzenie z ponownej próby wyrażania życzliwości - nazwie Secondsmile, która pochodzi z Bridport, miasteczka targowego - słynącego z wytwórstwa lin - w południowej Anglii, nieopodal morskiego Kanału Angielskiego/La Manche. Jej twórczość była wydawana w niezależnej wytwórni nagrań Big Scary Monsters, założonej w 2001 roku oraz specjalizującej się w kołyszących się brzmieniach, mającej na swym koncie współpracę z kilkoma wybijającymi się w swej twórczości artystycznymi przedsięwzięciami muzycznymi, takimi jak La Dispute, Meet Me in St. Louis, czy Tubelord. Wracając do meritum, Secondsmile założona w 1995 roku, jeszcze gdy jej członkowie uczęszczali do szkoły średniej, dopiero po tym, gdy 2002 roku zastygła w kompletowaniu składu zespołu, odnosiła sukcesy wydania płyt, aż do oficjalnego zakończenia kariery muzycznej w 2009 roku. Najpierw, z początkiem 2003 roku kapela zaprezentowała swoje dwuutworowe nagranie demonstracyjne z nutą screamo, mające zaszczyt zaistnieć na falach stacji radiowej BBC One, następnie w 2004 roku - minialbum "I Am Not Romeo; You Are Not Juliet", oraz dwa albumy długogrające: "Walk In To The Light And Reach For The Sky" - w 2006 roku; i "Years" - w 2008 roku. Formacja ta, w swych wirtuozeryjnych działaniach artystycznych składała hołd rozbudowanym kompozycjom muzycznym, nawet pozwalając na wkradanie się jazzowej improwizacyjności. Wokal artystów w połączeniu z zestawem zastosowanych instrumentów nadawał jednolicie wyrazisty blask kontemplatywnym słowom piosenek. Ich muzyka balansowała na pograniczu art rocka, jednak nie przekraczając granicy przyjemnego dla mych uszu powtarzającego się rytmu, pięknie wparowując się do umysłu i pozwalając na oddanie się intelektualnej rozrywce. Dla wstępnego zapoznania się z graniem omawianego zespołu podzielę się z Wami wokalowo wysoce ekspresyjnym utworem Angel with a stitched shut mouth zawartym w demie tej kapeli. Na przestrzeni lat artyści pokazali jak wykształcili swój unikatowy sposób na granie post-hardcore'u, w którym się zakochałem. Zespół na stałe zagościł w ponownie odsłuchiwanej przeze mnie muzyce. |
Agon23.01.2020Post ID: 86027 |
Heroes of Slammin' and Jammin' 3 to powinno lecieć podczas turniejów w Heroes 3 |
Architectus31.10.2023Post ID: 88469 |
Dokonałem melomańskiego rozpoznania, aby znaleźć zwiększające radość kontemplacji jutrzejszego święta piosenki i przygotowałem dla Was wypełnioną nimi symbolicznie nagraną składankę, na wspólną podróż w finałową noc Księżyca Grzybowego Lasu. O sztuce tworzenia takich miksów powstały nawet książki, na polskie tłumaczenie których czekam. Strona A: Strona B: |