Oberża pod Rozbrykanym OgremZatęchłe Archiwum - "Ballada: Pierwsze Prawo Otchłani (BALLADA ZAWIESZONA)" |
---|
Sevorn4.03.2007Post ID: 9286 |
Sevorn równie głośno co Isli przełknął ślinę... [i:ff86b622ee]Jak ja nie lubię magii... owszem jest czasem przydatna, ale wolałbym znaleźć "normalne" wyjście... ehh[/i:ff86b622ee] Pomyślał Sev. Dobrze wiedział, że wchodząc w portal Nami raczej niczym nie ryzykuje, ale zawsze wrodzona ostrożność co do czarów dawała o sobie znać. - Ehh... chodźmy, lepsze to niż sterczenie tutaj i czekanie aż nadejdą kompani o tych - półelf wskazał ręką na martwych strażników. Nami zauważyła, że tak jak dawniej Sevorn odnosił się do magii raczej sceptycznie (ale nie do osób nią władających). - Chodź Sev - powiedziała elfka - nie masz czego się bać... Wiem, że nie lubisz portali, ba.. jak Ty to mówisz "tej waszej całej magii", ale naprawdę czasami się przydaje. Właśnie w tej chwili jest czasami - Nami uśmiechnęła się i zrobiła krok w kierunku portalu, a za nią pomaszerował czarny kot. - No to chodźmy - rzekł Isc i też skierował się w stronę portalu - Isli - zapytał się niepewnym głosem Sev - ale Ty ten tego przejdziesz ostatni dobra? - Nie ma sprawy - odparł elf - no to ruszaj. - Chwilka.. wezmę chociaż tą krzywą szabelkę - Sev schylił się i podniósł broń, która jeszcze całkiem niedawno należała do jego oprawcy. Zrobiło mu się smutno... nawet bardzo gdy pomyślał, że w chwili przejścia przez portal przepadnie cały jego ekwipunek - ehh... stęknął... biedny łuk... - Co tam szepczesz? - zapytał Islington - A tak a propo to jest dobry pomysł, żebyś wziął ze sobą jakąś broń... mimo tego, że nie jest najwyższej jakości.. - Nie.. nic, nic tak tylko myślałem nad swoją bronią - półelf uśmiechnął się smutno - no ale...może kiedyś ją przez przypadek odnajdę. Teraz ważniejsze jest życie waszych przyjaciół... No to raz kozie śmierć - Sev poszedł za Nami i Iscem... |
Denadareth4.03.2007Post ID: 9287 |
Wyszli z portalu... i znaleźli się w pięknej celi więziennej. - Ta wasza magia... Mówiłem że... - Wszyscy jak na komendę się uciszyli ale do kraty nikt nie podszedł. - Możemy się jeszcze zastanowić kim są ci ludzie i czemu więzili Sevorna... - zaczęła Nami - świątynia miała być opuszczona... - |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9288 |
- No to Sev, kilka minut szczerości. Czemu Cię tu więziono? I co to do czorta jest za miejsce? - zapytała Nami, przy czym po cichu wyciągnęła katanę. |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9289 |
-To w tej chwili nieistotne - mruknął Isli stając koło drzwi, które nagle otworzyły się. Islington nie myślał długo i uderzył łokciem twarz osobnika, który otworzył drzwi. Problem tkwił w tym, że twarzy nie było i zamiast to potknął się i przewrócił. Zobaczył tylko Nami skaczącą ku niemu z kataną. |
Sevorn4.03.2007Post ID: 9290 |
- Znająć życie to zbyt wiele czasu nie mamy, więc po krótce opowiem jak się tutaj znalazłem. Nie wiem czy mi uwierzycie, czy nie, ale prawda jest taka, że znalazłem się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. A mianowicie jak wiecie... znaczy się jak Nami wie jestem wędrowcem... "wolnym strzelcem". Podróżuję wzdłuż i wszerz wszelkich krain. Kiedyś najmowałem się do różnych zadań.. nie zawsze jakby to określić...hmm..legalnych i honorowych. Zaprzestałem tego.. i od tego czasu podróżuję sam i dbam tylko o swoje sprawy.. No może nie zawsze tylko o swoje. Tym razem chciałem zbadać rejony Gór Pazura gdyż nigdy wcześniej tu nie byłem. Pewnej nocy zostałem zbudzony.. *Sev uśmiechnął się lekko.. Teraz ta sytuacja troszkę go bawiła* tylko po to żeby za chwilkę dostać obuchem w głowę i stracić przytomność. Po ponownym przebudzeniu byłem już w celi, w której siedziałem dopóki Wy mnie nie uwolniliście. - Ha.. to takie buty - przerwał Sevovi Isli - mam takie drobne pytanie.. zanim pojawił się ten karzeł.. mówiłeś, że to wcale nie świątynia wolności. To co to jest? - No więc z tego co zdążyłem się dowiedzieć podczas mojej wyprawy dawno temu odbywały się tu praktyki Demonologów, a świątynia poświęcona była bogini Badb... jeżeli nie wiecie jest to bogini zemsty, nienawiści i wojny.. przedstawiana w postaci czarnego kruka... spójrzcie na chwilkę na sklepienie tej celi - Sev zadarł głowę do góry - widzicie? Malowidło przedstawiające czarnego kruka z krwiawiącym sercem w dziobie - półelf opuścił głowę i kontynuował - Tak więc... jeżeli to co powiedział mi szaman z wioski nieopodal to zgodnie z prastarą przepowiednią bogini ta ma się odrodzić podczas najbliższego przesilenia Marsa... zgodnie z moją wiedzą nastąpi jeszcze w tym miesiącu. Do tego potrzebne są jakieś artefakty...ale jakie, gdzie je znaleźć, jak wyglądają, gdzie je dostarczyć nie mam pojęcia... Gdy Sevorn skończył z korytarza po prawej dobiegły jakieś głosy... zdecydowanie nie należały one do ludzi... przynajmniej żywych... |
Dragonthan4.03.2007Post ID: 9291 |
Drag zgłupiał całkowicie. Pierwszy raz zdarzyło mu się, jako łowcy, zgubić się w lesie... Po paru godzinach błąkania się bez celu, skierował się w góry. |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9292 |
Islington zerwał się gotów do walki, Nami z wyciągniętą kataną stanęła pod ścianą a Sev czekał przyczajony do skoku na przeciwnika, który miał zaraz pojawić się w drzwiach. Drzwi otworzyły się i zamiast przeciwnika ujrzeli błysk błękitnego światła, który ogłuszył ich wszystkich. Po chwili siedzieli w tej samej celi jednak zakuci w magiczne łańcuchy. |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9293 |
- Rozwiąż nas, albo jedno z nas i zmierz się z nim w uczciwym pojedynku tchórzu - stwierdziła prowokująco Nami. Mężczyźni spokojnie przysłuchiwali się tej rozmowie. Znali już ciętość języka Nami, więc nie ruszało ich to. Isli był pół przytomny od uderzeń. - Nie, nie rozkuję was, ale odepnę od ściany i pójdziecie ze mną. Niech Ci będzie, przedstawię się. Jestem Tagan, jeden z najwyższych kapłanów Badb. - powiedział Tagan Wyprowadził ich z celi. Za drzwiami stało 3 osiłków. |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9294 |
Islington poczuł ból głowy, kiedy odwiązano mu oczy. W dodatku teraz widział wszystko zamazane. |
Sevorn4.03.2007Post ID: 9295 |
Prowadzeni byli dosyć długo. Na pewno podczas "spaceru" wędrowali na zewnątrz budynku, gdyż odczuwalny był powiew chłodnego wieczornego wiatru. Po paru, a może i parunastu minutach weszli znowu do budynku i natychmiastowo sprowadzeni zostali gdzieś w dół... Jeszcze minęli parę zakrętów i zatrzymali się. - No to koniec naszej wędrówki - powiedział kapłan, po czym dodał - zdejmijcie im opaski z oczu. Gdy tylko to zrobiono drużyna zobaczyła, iż znajduje się w ogromnej, okrągłej sali. W jej centralnym miejscu znajdował się ołtarz ofiarny, przy najodleglejszej ścianie zauważyć można było posąg kobiety - demona - trzymającej w jednej ręce sztylet w drugiej zaś kielich. Na podłodze i na ścianach wymalowane były dziwne znaki, a na ścianie czarny kruk. Poza tym sala miała tylko jedno wejście i była pusta (nie licząc paru osiłków pełniących straż koło posągu). Isli zemdlał..... - Isli wstawaj - Sev delikatnie szturchnął nogą maga - Isli wstawaj !!! nie możesz w takim momencie zemdleć ! - Spokojnie, niebawem powinien się obudzić... - powiedziała Nami Isli jak na złość dalej leżał zemdlony... coś mu się chyba śniło... a może to była jawa? - Jak widzicie jesteśmy w komnacie ofiarnej wszechmocnej Badb... - zaczął powoli kapłan - Nie, nie bójcie się, nie będę Was składał w ofierze... przynajmniej nie w tej chwili... - A kto powiedział, że się boimy - wrzasnęła elfka - gdybym tylko miała wolne ręce to pokazałabym Tobie jak wygląda strach... Tagan podszedł do Nami... chwycił ją za szyję... po czym puścił, zrobił krok do tyłu i kontynuował dalej... - Więc, mimo, że JAK NARAZIE nie zabiję Was, to nie przyprowadziłem was tutaj bezcelowo. Jak widzicie posąg Wszechmocnej Badb trzyma w rękach sztylet i kielich... brakuje jeszcze amuletu, który zawiśnie na jej szyi... - I na cholerę nam to mówisz skoro i tak zamierzasz prędzej czy później nas zabić? - zapytał Isc - No, więc mówię wam to właśnie, dlatego, że i tak nie stanowicie żadnego zagrożenia dla realizującej się przepowiedni... tylko i wyłącznie dlatego. Chcę żebyście wiedzieli na co się porwaliście. - Zaraz, zaraz, przecież nas nie obchodzi żadna śmieszna świątynia i żadna śmieszna bogini. Chcemy tylko odnaleźć naszych znajomych, którzy zaginęli w tych rejonach. - wtrącił się Isc - A ja tutaj jestem całkowicie przypadkowo - dodał Sev i poczuł, że i tak mu nikt nie uwierzy, a do tego robi z siebie głupka... - Śmieszycie mnie... Zabrać ich i wrzucić do celi... każdego do osobnej... - rozkazał Tagan Po chwili cała nasza gromadka prowadzona była korytarzami. Najpierw w jedną z odnóg zboczyli strażnicy wraz z Sevem. Po minięciu kolejnych paru zakrętów z Nami... i tak po kolei... - No to ten tego, może jakoś się dogadamy panowie? - zagadnął łowca do prowadzących go dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn... Niestety nie dostał żadnej odpowiedzi, po czym wylądował w celi... [i:9f19796d90] No ładnie... niedawno się wydostałem z jednej, żeby teraz zostać wtrąconym do następnej[/i:9f19796d90]... pomyślał Sev... usiadł... położył się i zasnął... |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9296 |
- Nie jest tak źle - odprał Islington próbując rozwalić drzwi swojej celi. Sevorn poszedł w jego ślady i po chwili obaj wydostali się z celi - Czas to zakończyć - odparł groźnie Islington uwalniając jednocześnie Nami i Isca. - Co się tam dzieje? - usłyszeli odgłos z góry. |
Dragonthan4.03.2007Post ID: 9297 |
Drag i Alavander szli już 6 godzin w ciemnościach. |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9298 |
Nami kazała wszystkim wyjść i zamknęła się w celi Islingtona. Po chwili słychać było mały wybuch i osmalona Nami otworzyła reszcie drzwi. W ścianie była dziura na wielkość gnoma, czyli taka przez którą każdy z więźniów zdołałby się przecisnąć. |
Sevorn4.03.2007Post ID: 9299 |
- Tak zróbmy! - zaśmiał się Sev, chociaż cała sytuacja nie wydawała mu się bynajmniej wesoła - Najlepiej z Twoich włosów kolego... Nami spojrzała karcącym wzrokiem na obu rozbawionych towarzyszy - Może zamiast tracić czas i energię na bezcelowy i bezsensowny śmiech pomyślelibyście raczej o tym, że jeżeli się stąd szybko nie wydostaniemy to czeka nas bardzo kiepski los? - Wiecie, co? - wtrącił się Isc... w tym momencie elfka pomyślała, że chociaż on jeden oprócz niej zachował zimną krew... - ten pomysł z włosami wcale nie jest głupi. Isl z Sevem popatrzyli na siebie, później na Isca... i wszyscy trzej wybuchli gromkim śmiechem... Nami załamała ręce i z politowaniem pokręciła głową... Gdy nasza wesoła gromadka zanosiła się tak radosnymi dźwiękami drzwi otworzyły się, a w nich ukazała się postać strażnika. Dało się zauważyć, że za pierwszym stało paru następnych. - Co się tutaj dzieje? - ryknął strażnik Sev podszedł do niego zanosząc się dalej śmiechem... - No bo słuchaj - ha ha ha - wiesz chcieliśmy stąd uciec - ha haha ha - no i myśleliśmy jak - ha hahahahahaha ha - przepraszam, ale nie mogę - hahahahahahaha - uff... no i tak myśleliśmy, co mamy zrobić no i ten tutaj - wskazał palcem Islingtona - wymyślił, że zrobimy linę z włosów - hahahahahhaha... Strażnik zrobił zdziwioną minę... i stał chwilę w bezruchu, no, bo jak można mieć taki dobry humor będąc więzionym. Fakt ten wykorzystał Nami posyłając w kierunku drzwi kulę energii, która ogłuszyła strażnika i dwóch następnych stojących za nim. Jeden, którego nie dosięgła zaczął biec w kierunku głównych drzwi. Iscandel szybko zorientował się w sytuacji, wziął od nieprzytomnego strażnika nóż i rzucił w kierunku biegnącego, trafiając go w plecy. Po czym ten upadł, ale jeszcze żył... |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9300 |
Islington szybko dopadł do półprzytomnego strażnika i zaczął mówić: |
Dragonthan4.03.2007Post ID: 9301 |
- Ehh... - narzekał Alavander - nie cierpię gąszczu... |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9302 |
Za radą podejrzanego strażnika odzyskali swoją broń i wsiedli do obiektu zwanego windą. |
Ghost4.03.2007Post ID: 9303 |
- Hmm. - westchnął Anthony. - Będzie padać. KABOOM! Anthony nie miał już miecza w ręku. Trzymał jakiś ogromny piorun. |
Mistrz Islington4.03.2007Post ID: 9304 |
- Słyszeliście? - spytał Islington |
Denadareth4.03.2007Post ID: 9225 |
A więc zaczynamy... osoby biorące udział w balladzie Grupa I Grupa II Rozdzielenie drużyny jest celowe i chwilowe... nie mam nic przeciwko temu by drużyna się połączyła ale najpierw niech będzie jak jest. - Hm... zadanie wygląda na proste. I pomyśleć że mamy za nie dostać tak dużą sumę - zamyślił się Cobalt - Nie, nie, nie Den ! - powtórzyła z naciskiem Nami - tu nie chodzi o to że odmawiamy Ci pomocy, po prostu stwierdzam, że zbyt mało wiemy. Gdy cała trójka wyszła z karczmy Nami i Iscandel dziwnie spojrzeli na Islingtona, który przez cały czas nie odezwał się ani słowem... pogrążony w jakiś ponurych myślach. Islington wciąż miał przed oczami oczy swego przyjaciela Dena... dawniej płonące ogniem teraz niemal całkowiecie wyblakłe... |