Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "THE RPG story" |
---|
Fuuzy10.12.2002Post ID: 13121 |
Tak, w końcu jest, czekałem na to długo. W końcu można zacząć. Więc niech ktoś zacznie historie, a reszta sama się rozkręci. :D |
Voldo10.12.2002Post ID: 13122 |
Była ciemna noc lecz gościom karczmy to nie przeszkadzało. Nie mieli ochoty ruszyć się ze swoich miejsc ani nawet zamówić nowy kufel piwa. Czas leciał. Coraz więcej osób kołysało się sennie na ktołkach. Wreszcie ostatni zwalił się ciężko na ziemię. Drzwi, zwykle ta skrzypiące, otworzyły się bezszelestnie. Do gospody wkroczyła wysoka, zakapturzona postać. Jednak nawet mrok skrywający jej twarz nie mógł ukryć błyszczących krwawym ogniem oczu. Oczy bezgranicznie złych. Fuuzy obrócił się z jękiem na drugi bok lecz się nie obódził. Nikt nawet nie przypuszczał co ma się zdarzyć tej nocy. Była to rzecz straszna, mogąca zawarzyć nad równowagą naszego świata. A wszyscy którzy mogli to powstrzymać, leżeli nieświadomi kto nad nimi stoi. Demoniczna postać wyciągnęła swój miecz. Miecz wykuty w piekielnej kuźni. Posiadający moce które ocenić może tylko potężny mag ciemności. Rzaden wojownik lub wojowniczka dobra nie może go wziąść do ręki bez poniesienia ceny: Spaczenia duszy i przejścia na stronę zła. |
Milesss11.12.2002Post ID: 13123 |
Miecz zaczął palić się niebieski i zimnym ogniem. Wszyscy poczyli jak tracą energie życiowoł. Oczy zakapturzonej postaci świeciły się coraz jaśniej. Aż nagle... |
wersalus11.12.2002Post ID: 13124 |
wampir spojrzal na reszte rady nekromatow |
Admirał Tarband11.12.2002Post ID: 13125 |
Tarband obudził się zlany potem. To znów ten sen, coś złego się szykuje a ja nie mogę temu zapobiec. |
Dżinn ixcesal11.12.2002Post ID: 13126 |
Ixcesal siedzial pograzony w ksiegach, studiujac wnikliwie rodzialy o pradawnej wojnie z nieumarlymi. Opisy historyczne jakby za dotknieciem zlej mocy utracily wszelkie sprecyzowania geograficzne. Ani slowa o miejscu potyczek... |
Voldo12.12.2002Post ID: 13127 |
Miecz świecił coraz silniej zsyłając na śpiących koszmary. Kręcili się oni niepokojnie. Wyczuwali że to co pokazano ich oczom jest prawdziwe. Demon zaśmiał się złowieszczo. To samo uczyniła postać z nocnych wizji. Zauważyli grobowiec.Znajdował się on na zapomnianym cmentarzysku. Jednak coś było nie tak. Był otwarty. Przy nim stała a raczej unosiła się w powitrzu postać. Emanowało od niej tak wielkie zło że było zdolne sparaliżować stojących najbliżej. Rozległ się zgrzyt. Do pana zniszczenia podeszła druga sylwetka trzymająca miecz. |
Fuuzy12.12.2002Post ID: 13128 |
Spod kołdry wysunęła się poczochrana głowa elfa. Wstał i słysząc głosy zbiegł na dół karczmy. |
Admirał Tarband12.12.2002Post ID: 13129 |
- W rzeczy samej Fuzzy To mówiąc spojrzał na sale, oznaki wczorajszego świętowania były aż nazbyt widoczne. |
Voldo12.12.2002Post ID: 13130 |
- Nie rozumiem jednak- zabrała głos Voldo- kto zesłał na nas ten sen, bowiem sam fakt że ktoś tego dokonał jest oczywisty. Jaki miał powód żeby pokazywać nam wydarzenia z tego cmentarza. Może... nie to głupie. |
Milesss12.12.2002Post ID: 13131 |
Tymczasem nadszedł dzień i wszyscy chwilowo zapomnieli o koszmarach Ale w pewnej krainie noc nie ustępuje nigdy... |
wersalus12.12.2002Post ID: 13132 |
- Panie moge zadac pytanie? - zapytal przestraszony szkielet. |
Dżinn ixcesal12.12.2002Post ID: 13133 |
Ixcesal obudził się jak zwykle przed wschodem slonca. Coz to za karczma? - powiedzial na glos, przypominajac sobie sen... Snic o sniacych ludziach... - teraz juz byl pewny ze jest to wyrazne przeslanie. |
Sandro13.12.2002Post ID: 13134 |
Na schodach rozległo sie ksrzypienie. Po chwili dołączyło do niego klekotanie kości. Schodził Sandro. - Sandro - odezwał sie Fuuzy - wszyscy tutaj mieliśmy sen o demonie. Czy wiesz cos o tym? Sandro usiadł przy pierwszym stoliku, i dopiero wtedy sie odezwał: - Dzieje się coś bardzo niedobrego. Bardzo. Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale jest możłiwe, że stoją za tym moi pobratymcy... nieumarli... chyba nawet wiem kto dokładnie... nie sadziłęm, że przezył Rozliczenie... dawniej sie przyjaźniliśmy, tak... nie przeszkadzajcie mi przez pewien czas, jeśłi mam racje, to grozi nam ogromne niebezpieczeństwo, muszę pomyśleć. |
Faramir13.12.2002Post ID: 13135 |
Do karczmy powoli wkroczył pewien człowiek. Usiadł przy jednym ze stolików i zamówił śniadanie. Oczy miał pokrążone, widać, że źle spał w nocy. -Źle się czujesz? - Po prostu źle spałem, miałem taki zły sen... Dalej nie trzeba było mówić - wszyscy wiedzieli jaki to musiał być sen... |
Admirał Tarband13.12.2002Post ID: 13136 |
W dawnych czasach poznałem Mistrza Magii Tajemnej Ixcesala Nie będzie to łatwe. Na drodze czeka nas wiele niebezpieczeństw. A więc pytam: |
Faramir13.12.2002Post ID: 13137 |
Faramir wolnym krokiem podszedł do Tarbanda. -Witaj! Mówisz, że szykuje się jakaś wyprawa? Hmmm... myśle, ze z chęcią Ci pomogę. I tak ostatnio nie mam co robić więc jakieś urozmaicenie mi pomoże. Przyjmiesz mnie do tej grupy? |
Fuuzy13.12.2002Post ID: 13138 |
-poczekajcie przyjaciele - począł mówić Fuuzy - nie wiemy nawet z czym mamy doczynienia, a wy już rwiecie się do bitki, tu potrzeba przemyślenia i rozwagi - rzekł elf i upił łyk z manierki |
Sandro13.12.2002Post ID: 13139 |
Sandro poderwał sie, słysząc, jak gawiedź rozmawia o wyprawia. - Nie - powiedział - z demonami mamy do czynienia, lecz z nieumarłymi. Demon był jedynie wysłannikiem, senną wizją, mająca nas przestarszyć. Wiem, kto działa w ten sposób. Ech -Sandro usiadł, i ciagnął: - Finneas Vilmar. Mój były przyjaciel. Kukiełkowy król Deyi. Ech... Vilmar mimo swego beztalencia miał jedną zaletę: potrafił zebrać wokół siebie innych zapaleńców, często bardzo zdolnych. Gdy Deya przygotowywała sie do wojny z Bracadą, do której, przez Rozliczenie, nie doszło, Vilmar miał gotowy genialny plan, na który pomysł podsunął mu jeden z owych zapaleńców, młody, zdolny wampir. Tuż przed inwazją cała armia Bracady miała ulec zbiorowej hipnozie. W nocy żołnierzy miały nękać koszmarne sny, które odbierałyby im całą zdolnosc walki. Pokłóciłem sie z Fineasem. Uważałem wojnę z Bracadą za niepotrzebną. Finneas nazwał mnie głupcem. Mogłem go z łatwoscią zabić. Moja moc była wielokrotnie większa od jego. Wiedziałęm jednak, ze za nim stoją murem dzieisatki zdolnych Nekromantów. Ich połączonej mocu już bym nie podołał. Wycofałem sie więc ze wszelkich z nim stosunków. Miałem własne plany. Sandro zadumał sie, lecz po chwili kontynuował: - Jestem pewien, ze to Finneas Vilmar stoi za waszym snem. Musiał przeżyć Rozliczenie, a co gorsza, przeżyć je musieli także jego stronnicy. Ukryli sie gdzieś, a Finneas znowu dąży do dominacji. Ten sen jest tego dowodem. O ile szybko czegoś nie zrobimy zaczna dziać sie rzeczy straszne! Będziemy potrzebowali pomocy najlepszych magów i najdoskonalszych wojowników. Mówicie o Ixcesalu. Rzeczywiscie moze sie przydać. Wyprawa jednak jest zbyt ryzykowana, trzeba go ściągnać tutaj. Natychmiast skontaktuje sie z nim w sposób magiczny, wybaczcie mi. to powiedziawszy Sandro wszedł na schody. Po chwili klekotanie stało sie ledwo słyszlane, wkrótce zrobiło sie cicho. Wszyscy przetrawiali w mysłach słowa Lisza. |
Sandro13.12.2002Post ID: 13140 |
Koścista ręka Sandra zamknęłą drzwi małego pokoju. "ciekaw jestem, czy Finneas wie, że tu jestem. Jeśłi nie, mocno się zdziwi." Lisz usmiechnął się w duchu "biedny dureń, niczego sie nie nauczył. Żądzą władzy dla samej żądzy władzy. Co za bezsens. Ale może stanowic zagrozenie. Jeśli jego stronnicy są tak potężni, jak w chwili, gdy odchodziłem z Deyi, nie mogę tego lekceważyć. Ten Ixcesal... hmm, jego imię wydaje mi sie znajome. Kojarzy mi sie z łysiną... nieważne, mam nadzieje, ze umie nawiazywać łącznosc astralną" Sandro stanął na środku pokoju. Nagle przestał sie poruszać. Głowa opadał, lecz reszta szkieletu stała jak zamurowana. Lisz nawiązał kontakt. |