Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1
Ururam Tururam

2003-04-07 11:18

Bardzo ładna, klasyczna, by nie rzec klasycystyczna, ;-) bajka z morałem. Krótka, a treściwa, podoba mi się naprawdę.
(Galador nie byłby sobą jakby paru domów rozpusty do tej bajki nie włożył...)

Galador (2003-04-07):
Po prostu nie mogłem się oprzeć, by tego nie zrobić...:)

Infero

2003-04-09 13:49

Fajna bajeczka. W porownaniu z koncem początek troszeczke za "słodki", ale dzieki temu nie spodziewałam się takiego zakonczenia.

hadżdżi Dawud az Gossarah

2003-04-09 16:53

Bajka.
Napisana lekko i z polotem.
Przesłanie być może banalne, ale akceptowalne.
Ocena bardzo dobra.

Sir Tomi

2003-04-12 17:05

Fajne, ale spodziewałem się tragicznego zakończenia.
Większość opowiadań w Osadzie kończy się tragicznie.
Udowadniamy pogląd starożytnych o wyszości tragedii nad komedią. Skąd w nas takie zamiłowanie do klęski?

Czy łzy smutku, są więcej warte od łez radości?
To taka sobie luźna uwaga, Twoje opowiadanko jest naprawdę dobre.

Farmerus

2003-04-14 16:23

Bajka...

...miła odmiana. Krótko, zwięźle i na temat.

Co prawda nie jest to mój ulubiony gatunek, ale uznaję wartość tego dziełka. Za wymowę i formę. Choć treść nie do końca mnie zadowala. ALe nie można mieć wszystkiego.

Ocenka: 4 + (plus)

pozdrawiam

P.S.
UT, o tym samym pomyślałem. Echh ten Galador. Stary, dobry, osadowy rozpustnik :-))).

Ann

2003-04-15 00:35

Nawet, nawet - choć wolę Twój pierwotny repertuar:)
Oświeć mnie jednak - Każda bajka ma swój morał, przesłanie, naukę lub coś jakkolwiek to nazwać, w tym stylu. No więć poszukałam tu morału i mi wyszło tak - jeżeli kiedykolwiek spotkasz w lesie umierającego maga , to nawet do niego nie podchodź! Chyba, żeby dobić rannego. I nieważne jak miękkie masz serce - mag twój wróg - odwdzięczy ci się tak, że w pięty pójdzie (zdaje się, ze drzewa zaczęły od stóp?:).

Galador (2003-04-17):
Morał odczytałaś prawidłowo:)

Są jednak tacy (i to mnie dziwi), którzy uważają, że żomot jest sam sobie winien. Przywiązał się za bardzo do artefaktu, który jest przecież tylko rzeczą i... uzależnił się od niego. Nie potrafił już znaleźć szczęścia w sobie, nie potrafił też szukać szczęścia w kontaktach międzyludzkich (tudzież międzyorkowych). Zresztą, był półorkiem i jeszcze przed historią z Kwiatem Radości mieszkał sam.

Kto wie, może już wtedy był nieszczęśliwy. Może już wtedy maczuga przestała mu wystarczać za jedyną towarzyszkę życia. Może miał dość samotności?

Wiedział, że szczęście dawane przez Kwiat Radości, jest sztuczne, że oddala go od poznania prawdziwego szczęścia... Jednak nie wierzył w prawdiwe szczęście i zadowolił się jego namiastką.

O magu wiemy niewiele, właściwe nic, ale może i on był człowiekiem nieszczęśliwym? Może nie spełniał się w kontaktach z innymi ludźmi? Może nie potrafił kochać? I nie był przez nikogo kocahny? W sumie okazał się szczęśliwcem. Ponieważ potrafił wyrzec się, z takim trudem zdobytego Kwiatu, uniknął od niego uzależnienia. Może nigdy nie znalazł szczęścia, ale przynajmniej miał szansę by je znaleźć.

żomot tej szansy nie miał, bo dał się przez Kwiat omamić. Uwierzył szczęściu, które tak naprawdę szczęściem nie było. Nic nie może wywołać szczęścia prawdziwego. To musiał być tylko stan pewnej ekstazy. Stan, w którym nie pamięta się o smutkach.

Jak widać, można to opowiadanie z łatwością przenieść w dobrze nam znane realia. Czy my też nie próbujemy uciec od własnych problemów, od poczucia osamotnienia? Czy nie chcemy zapomnieć o tym, co nas boli? Popaść w uzależnienie wcale nie jest trudno... Szczególnie gdy się nam w życiu nie układa.

Jednak sztuczne zapewnienie sobie szczęścia, a raczej zapewnienie sobie nieczułości na nieszczęścia, jest działaniem dobroczynnym na bardzo krótką metę. Prowadzi do coraz większego lęku przed rzeczywistością, a kiedy zmuszeni jesteśmy znów spojrzec na świat bez różowych okularów, okazuje się, że możemy nie wytrzymać tego widoku. Tak jak żomot.

Kiedy zaś chcemy oderwać się od rzeczywistości na stałe, kiedy chcemy uciec od świata, od ludzi, nawet od nas samych... czeka nas pewna zguba.

Ale, jak powiedziałem na wstępie, najważniejszym przesłaniem tej bajki jest ostrzeżenie przed magami. Uwaga! Te małe pokurcze, studiujące magiczne księgi, są naprawdę groźne;)

Ururam Tururam

2003-04-17 11:13

Hehe, widzę że trafnie odczytałem oba przesłania tej bajki. :-) I dlatego nie żałuję wystawionej szóstki. No, Galadorze, masz juz u mnie dwie. (Choć jedna - ta za "K.M." ciut się chwieje.)

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1