Diamentowy topór

- Już?

- Jeszcze nie, czekajmy, aż spiją się do reszty. Zresztą, coś taki niespokojny Adas?

- To mój pierwszy skok na miasto - rzekł z napięciem człowiek ubrany w ciemny płaszcz z kapturem zarzuconym na głowę.

Siedzieli w ukryciu przeszło z godzinę, gdy wśród nocnej ciszy odźwierni urządzili sobie koncert.
- Już - Stalowa ręka wstał ze swego miejsca i wśród ciemności otaczających mur zbliżył się do bramy, chwilę później dołączył do niego Pogromca.

- Wiesz co masz robić? - krasnolud spojrzał na zakapturzona postać, po czym ustąpił jej miejsca. Adashley dobył swego miecza i z wielka łatwością rozwalił drzwiczki w bramie.

-Nie, no panowie! Jak my się yeep! Teraz wytłumaczymy co się z drzwiami stało? Yeep! - Odźwierni byli zdziwieni tym incydentem i patrzyli to na siebie to na dwóch gości.

-Pa...yeep! nowie. Trza... było zapukać yeep! Aa a-psik! Dziękuję. Zachowujecie się jak yeep! Wła..., włamy, wyłamywacze.

Dwóch zakapturzonych ludzi patrzyło na spitych strażników z wyraźnym obrzydzeniem.
-Chyba trzeba ich uciszyć - szepnął krasnolud pokazując linę koło topora

-Nie będziemy używać topora, nie przyszliśmy tu zabijać.

-Ja tylko pokazuję, sznur koło topora.

-Tehor! On maja topór, popatrz jaki duży. - jeden ze strażników schylił się by podziwiać ostrze broni jednego z włamywaczy.

-Panowie strażnicy nie macie może dwóch chust? I dwóch kawałków sznura takiego długiego na jeden metr?

-Mamy, oszywiście, że mamy! Zaraz Adip przyniesie.

Po chwili ze strażnicy wyszedł chwiejnym krokiem strażnik, już na progu chciał coś rzec, jednak sprawiało mu to trudność i dopiero gdy był blisko towarzysza zdołał cokolwiek powiedzieć.
-Sznura nie ma, ale są dwie chusty.

...---===---...

-Nie wiedziałem, że w tym mieście mieszkają tacy naiwni ludzie. Żeby samemu się kneblować...

-To tu - skinął głową na wysoki mur - Trzeba się wspinać, masz sprzęt? - popatrzył na rosłego mężczyznę, lecz on tylko pokręcił przecząco głową - Mogłem jednak ich na maszcie powiesić, no skoro ty nie masz niczego, to tym gorzej dla nich - Bimbur dobył swego topora i popędził na frontowe drzwi.

Wnętrze budynku było niezwykle przestrzenne, wysokie marmurowe kolumny u szczytu były zdobione przeróżnymi wzorami. Na każdej ścianie widniały freski, oraz przeróżne obrazy. Gdzieniegdzie salę ozdabiały rycerskie zbroje.
- Czy to nie dziwne, że drzwi były otwarte?

- Panuje pokój, zresztą kto by się ośmielił wtargnąć do tak dobrze strzeżonego bud... aa... a-psik!

- Ech, ci ludzie, zawsze kichają gdy nie trzeba - Stalowa ręka ścisnął mocniej rękojeść swego topora. Ze wszystkich stron było słychać kroki strażników. Obydwoje pobiegli w lewy korytarz i już nie bojąc się o hałas staranowali drzwi do komnaty.

- Czy to, to? - Ze zdziwieniem spytał Adas.

- Tak, to jest to - Posępna twarz krasnoluda rozpromieniła się. Podbiegł do gablotki i stłukł szybę. Sięgnął ręką by dobyć swej zdobyczy. - Diamentowy topór jedyny znak władcy krasnoludów. Ileż to wieków temu zostały on nam skradzione?

- No dobra, wzruszająca historia, ale chcę ci przypomnieć, że ściga nas z pięćdziesięciu strażników - mówiąc te słowa Adashley ściągnął kaptur oraz zacisnął mocniej rękę na rękojeści swego miecza -Tędy! - krzyknął wskazując głową na okno.

- Wy ludzie miewacie szalone pomysły.

- Lepiej mieć szalone pomysły niż paść trupem w tej nierównej walce.

Dwóch włamywaczy stało teraz na dachu małego budynku dobudowanego do skarbnicy. Rozglądali się gorączkowo za jakąś drogą do ucieczki.
- Popatrz w lewo.

Krasnolud pokręcił głową
- Nie, to nie ta strona - poprawił go Adas.

- Na co czekamy? Biegiem! - Krasnolud popędził w stronę wskazaną przez towarzysza. Oboje wspięli się na mur...

- ...zeskoczyliśmy z niego i przybiegliśmy tu jak najszybciej umieliśmy - dokończył Bimbur.

- Cieszę się, że wasza współpraca układa się tak dobrze -rzekł zadowolony Złota pięść - A jeszcze bardziej cieszę się z odzyskanego topora. Dzięki niemu będę mógł powrócić do kopalni i przejąć władzę z rąk tego maminsynka, bękarta. A co do was to mam dla was drugie zadanie...