Misterne RękopisyHistoria pewnej podróży |
Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 | |
---|---|
Grenadier2004-06-10 01:25 |
Tak, no to teraz będzie lanie... Drodzy oceniający - i ty drogi autorze. Usiądź wygodnie, bo będzie troszkę bolało (aha, mała uwaga, - to jest wersja uwag przed twoimi poprawkami wraz z Hexe - uznałem, że warto je dac w takiej wersji ku przestrodze):
1. "Przy ognisku panowała niezmącona niczym cisza... Niczym, prócz charakterystycznego odgłosu wydawanego przez żerującego gdzieś pośród okolicznych traw świerszcza" - buhahahah, żerujący świerszcz, pewnie hałasował jak czołg... Świerszcz jak je, to go nie słychać. A słychać czynnośc zupełnie odmienną. Ale przecież u ciebie była niezmącona cisza...
8. "Jednak nie licząc ustawicznie rzucanych na wsze strony" - archaizm, kojarzy się z owadami.
Uffff. Najgorsze jest to, że to były tylko te większe wpadki. Na razie nawet jak dla mnie nie warto wystawiac oceny, bo jest to o niczym. Ot z lasu wylazł facet z kotem, a ci przy ognisku w kompletnej ciszy hałasowali przy mięsie z mutanta. I nic więcej się nie dzieje, bo scenę łożkową też mozna na razie pominąć - jakis napalony facet wlazł do pokoju slepej dziewki i nic. Siedzi tylko. Zreszta - gdybym miał oceniać to chyba domyslasz się, co bym dał.
To na razie tyle. Poczekam... Damiaen (2004-06-10): |
Guinea2004-06-13 11:34 |
Niezwykła opowieść. Dawno nie widziałem takiego pięknego przykładu czystej i niczym nieskażonej grafomanii. Generalnie rzecz ujmując, w bardzo rozbudowanych zdaniach wielokrotnie złożonych, zawierających spore ilości słów długich, trudnych i archaicznych, a także niewątpliwych przykładów własnego, niekonieczne udanego słowotwórstwa, nietrudno o błędy powodujące wypaczenie całego sensu rzeczonego zdania, co doskonale widać na załączonym opowiadaniu.
Co by tu jeszcze... No tak. Słabo. 3. :))) |
Ghost2004-06-26 22:02 |
Dam... Z całym szacunkiem... Pisz krótsze zdania. Może i obecne wyglądają poetycko i ładnie, ale często brak w nich sensu. A i tak to co wyrabiasz w niektórych akapitach to swobodna grafomania.
Nie wiadomo też co tu się tak właściwie dzieje. Jak wspomniał Grenadier - ktoś hałasuje w ciszy przy ognisku, kot wielki jak kalosz przeciętnego mężczyzny rozwala gałęzie z wielkim hukiem. Potem jakiś napaleniec włazi do pokoiku niewidomej niewiasty w przezroczystym stroju.
Znalazłem też śmieszną niedoróbkę:
Oceny nie wystawiam. Liczę, że nastąpi poprawa w następnych rozdziałach.
|
Aiwelosse2004-06-27 00:54 |
Nigdyś nie poznał imienia Złego, jesliś nie czytał posta Aiwego :))) Już błędy wytykam, przynajmniej te na rzut pierwszy oka widoczne :)
Z rzeczy językowych: "...wpatrując się w unoszący się ku górze snop dymu..." - zakręcił się w kółko, trafił celnie i skamieniał jak głaz. Masło maślane.
Osoby niewidome mają bardzo czuły słuch: jakby ktoś im drzwiami zaskrzypiał, to by się darły lepiej niż szewki kieszeni. No i myślę, koniec końców, że neiwidoma kobieta to nadal kobieta - podniosła by krzesło, to nie mężczyzna, to skarpetki tygodnia na łózku nie spędzą :)
Wracając jednak do oceny samego dzieła: rację ma Grenadier, tu nie dzieje się nic. najbardziej emocjonującym momentem jest opis niewidomej, upadek pierwszy i czarno-białego kota, felis domesticus. A to na dwa rozdiały stanowczo za mało.
Ocena: trzy. Ani mocne, ani słabe. |
Sharra2005-01-01 19:40 |
Hm... Hm... CZwóreczka będzie, bo niedokończone, a ja nie lubię być trzymana w napięciu. |
Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 |