Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1
Grenadier

2007-03-07 13:07

Nareszcie mogę się wyżyć. Drżyjcie autorzy ;)

Ale do rzeczy.
Pierwszy akapit jest przeładowany informacjami. Czasem zupełnie zbędnymi. Czytelnik ma przez to kłopoty, ze zrozumieniem co gdzie kiedy. Przykład:
"Tego dnia, kiedy lord Dershall le Frauncess przybył do mojego obozu na obrzeżach miasta Greedwall, niedaleko stolicy imperium zrozumiałem, że ma dla mnie i mych ludzi misje." - obóz był na obrzeżach miasta czy niedaleko stolicy imperium? Zreszta - jakie to ma znaczenie?

"Podszedł do małego stolika przy którym czytałem stare księgi podając mi do ręki pergamin, odszedł do zamku na wzgórzu Fellirog." - za takie zdanie w szkole stawiaja lufy. Lord nie może wykonywać trzech rzeczy na raz: podchodzić, wręczać i odchodzić...

"Rozwinąłem go i zacząłem czytać zawartą w nim treść:" - no zazwyczaj tak była, że jak cos jest zapisane, to zawiera jakaś treść. Masło maślane...

Trzy zdania i trzy porażki, a to tylko pierwszy, krótki zresztą akapit.

Czytałem dalej, ale szybko sobie odpuściłem. Niestety, szkoda mojego czasu na to. Po pierwsze - to jest śmieszne, a ma być poważne chyba? Po drugie - masa literówek. Po trzecie - zdania budowane są sprzecznie z zasadami języka polskiego. I to już powinno wystarczyć. Nie wystawię na razie oceny.

DruidKot

2007-03-07 13:36

Witam,

Krótkie opowiadanie na wolne piętnaście minut. Przeczytać i zapomnieć.

Sporo błędów interpunkcyjnych, logicznych, językowych... Punkt dla Ciebie, że ortograficznych chyba nie było. Przewaga zdań pojedynczych, które moim zdaniem bardzo ograniczają płynność czytania. Zbędne w moim odczuciu wprowadzenie konkretnych bohaterów, którzy NIC nie wnoszą, a tylko nazywają się i skierowują na siebie uwagę czytelnika [aha, Iksiński... trzeba zapamiętać, pewnie dalej odegra jakąś ważną rolę...].

Podoba mi się zwięzłość przekazu. Krótka historia - krótkie opowiadanie. Tylko po co aż sześć rozdziałów? Ja bym dał całość w jednym pewnie, zmniejszyłoby to ryzyko, że pozorna długość będzie odstraszać czytelników ;).
Dalej... za plus uważam opisy przeżyć wewnętrznych głównego bohatera [a tak właściwie... to dziki i bezlitosny barbarzyńca, czy żądny zysku konkwistador?], chociaż niektóre były trochę przesadzone. Może to już moja wyobraźnia, ale podobał mi się konflikt wewnętrzny bohatera - z jednej strony potrzeba miłości i wrażliwość, a z drugiej chęć bycia postrzeganym jako bezlitosny i dumny.
Podobało mi się zakończenie.

Właściwie całą tą historię można by rozwinąć do kilkakrotnie dłuższej. Ty wybrałeś formę zwięzłego opowiadania - Twoje prawo, jesteś autorem.
Jak na debiut jest całkiem przyzwoicie, chociaż wymaga to wielu poprawek. Przeczytaj całość kilka razy i popraw. Albo daj sobie spokój, wyciągnij wnioski i próbuj pisać coś innego ;). W każdym razie życzę powodzenia.

Wczoraj, świeżo po lekturze wystawiłem czwórkę. Dziś ocenę obniżyłem na dostateczną. Mimo wszystko to chyba dość wysoka nota.

Pozdrawiam,
DruidKot

Moandor

2007-03-09 08:41

Moim zdaniem Tee Jay, w twoim opowiadaniu wydarzenia dzieją się zbyt szybko. W pierwszym krótkim rozdziale bohater dostaje list od przełożonego, z rozkazem obrony jakiejś Osady. W drugim już tam jest, a po kilku miesiącach już zbudował wielki zamek. Nie sądzisz, że to za szybko?
Sauron odbudowywał Barad Dur ponad kilka wieków. Oczywiście nie porównuje Czarnej Wieży z zamkiem w osadzie z Twego opowiadania, ale mimo wszystko budowa zamku w kilka miesięcy wydaje mi się niemożliwa. Albo na tej budowie pracowali najlepsi inżynierowie na świecie.

Pomysł uważam za całkiem interesujący, ale wykonanie już mniej. Ale nie będę Cię krytykował. Pierwsze opowiadanie nie zawsze wychodzi najlepiej, sam się o tym przekonałem. Ale jeśli nie zarzucisz pisania i będziesz próbował ulepszać swój styl, na pewno dojdziesz do wprawy.

Życzę powodzenia w dalszej pracy,

Z pozdrowieniami,
Moandor

PS: po przeczytaniu ostatnich zdań ostatniego rozdziału wnioskuję, że historię tę opowiada przybysz z zaświatów. Bohater najpierw opowiada, że zginął z ręki bestii (skoro zginął nie może tego opowiadać), a potem mówi: tak się kończy moja historia, jakby siedział w Karczmie i zakończył opowiadanie o swoich przygodach. A przecież wcześniej umarł... Widzę tu brak konsekwencji w prowadzeniu narracji.

Infero

2007-03-09 19:16

Kiepskie to strasznie. Radzę napisać to całkowicie od nowa.
Po pierwsze: przeładowane informacjami (zbyt dużo w tak krótkim tekście).
Po drugie: straszne błędy stylistyczne, zły dobór słów i określeń.
Po trzecie: strasznie naiwnie usiłujesz to opowiadać.
Po czwarte: brak jakiegokolwiek klimatu, nastroju, barwy (a tego już nie potrafię wybaczyć).
Nie będę więcej wymieniać braków i błędów.
Napisz to jeszcze raz, całkowicie od nowa, a jak już napiszesz przeczytaj i pomyśl nad każdym zdaniem: czy jest dobrze zbudowane, czy dobrze dobrałeś słowa, czy nie zamieściłeś tam zbyt dużo nie potrzebnych informacji. Spróbuj zbudować klimat, to on sprawia, że chce nam się dalej czytać, że interesuje nas ten świat z opowiadania.
Oceny nie wstawiam. Czekam na lepszą wersje.

Tullusion

2008-04-21 21:25

Mocno infantylne; zarówno historia, jak i język opowiadania. Pełno drobnych potknięć stylistycznych, językowych (na kształt maszkar pokroju tej: "Ludzie najpierw żyli dobrze, zabijając ataki tych bestii. Ale nastały czasu śmierci. Bestie ruszyły w jednej hordzie i wyniszczały osady. Modlitwy do bogów im nie pomagały."), o interpunkcji i niedbałości szlifierskiej też wypadałoby wspomnieć. Zastanawiające, że facet, który bezlitośnie wyrzynał wrogów, niezależnie od statusu społecznego, płci i wieku, roni wiadro łez, trzymając w rękach czaszki dzieciątek.

Na koniec zaś zdanie, które mnie rozbroiło całkowicie i zrzuciło razem z krzesłem: "Gdy wstała powiedziała mi, że było jej przyjemnie i jak dopłyniemy do rodzinnych stron chętnie, by to powtórzyła. Ja tylko uśmiechnąłem się i dałem jej śniadanie." Cała praca, niestety, nie odbiega od tej konwencji.

Przykro mi... Dwa.

Samuel

2009-02-08 11:17

Już na samym wstępie mam pytanie do autora.
Co Sylvarin rozwinął w pierwszym akapicie? Zamek na wzgórzu Fellirog, lorda Dershalla czy może jednak pergamin?

Idąc dalej... Twoje, twoje i jeszcze raz twoje... Poza tym jak na lorda, to ma strasznie ograniczone słownictwo.

Wg. mnie wojnami władał Ares, Mars oraz Asator. Ponadto miło by było jakbyś dialogi jakoś oznaczał, na ten przykład niechaj i będzie polska "-". ;)

Nie ma też jak zachęcić swych kamratów okrzykiem "wysyła nas gdzieś"...

"(...)nie lękajcie się śmierci to ona lęka się NAS!!(...)" - zuchwały chłopiec...

Nigdy nie widziałem by stacjonujące wojsko w dwie godziny zwinęło obóz i było gotowe do wymarszu...

Ponownie jestem zaskoczony... z taką prędkością budować wielkie fortyfikacje... zamek w pół roku, do tego mury... Chyba, że budowali z piasku, to przyznam się bez bicia, że umiem szybciej.

Dziwnym jest też, że dopiero po roku wojsko postanowiło zrobić zwiad pobliskich terenów...

Opis walki pozostawię bez komentarza...

Rozdział piąty, nie wiem jak można to w ogóle nazwać rozdziałem... niemniej, dawno tak nie rechotałem ze scen miłosnych.

Bestiogory... cóż za enigmatyczna nazwa rasy, winszuję pomysłowości i uprzejmie będę się upraszać o podanie genezy tego pomysłu :)

Na sam koniec rzeknę, błąd logiczny goni błędy w składni do tego dochodzą liczne powtórzenia, aż płakać mi się chce...

Ps. Gren, ja wytrwałem do końca, przeczytaj "rozdział czwarty" jest uroczy :P
Ps2. Tull jestem ostrzejszy... Jeden.

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1