Krew i Ostrze

1 2 3 4 5 6
Jesteś na stronie 1. Następna

ROZDZIAŁ I
WYPRAWA

Tego dnia, kiedy lord Dershall le Frauncess przybył do mojego obozu na obrzeżach miasta Greedwall, niedaleko stolicy imperium zrozumiałem, że ma dla mnie i mych ludzi misje. Podszedł do małego stolika przy którym czytałem stare księgi podając mi do ręki pergamin, odszedł do zamku na wzgórzu Fellirog. Rozwinąłem go i zacząłem czytać zawartą w nim treść:

„Kapitanie Sylvarin se Deccis, Ty i Twoi ludzie to najlepsi strażnicy naszych ziem, na których zawitał po latach krwawych konfliktów pokój. Mam do Ciebie prośbę byś wraz swoimi ludźmi wyruszył na okrętach kolonistów na nowy ląd. Twoje umiejętności przydadzą się w wyszkoleniu młodych strażników i pomogą w ochronie zabudowań. Twoje zadanie jest proste, póki osada nie będzie miała dobrze rozwiniętych umocnień obronnych i przeszkolonych wojowników zostaniesz tam i będziesz doglądał rejonu wokół osady. Twoi dawni towarzysze będą czekali na Was w porcie Thrittwoll. Życzę powodzenia w wyprawie.” Na wieść, że spotkam Thorha, Metira i ją... Alexis, serce me zaczęło bić szybciej. Ale nie pora wspominać stare dobre czasy, gdy razem walczyliśmy z hordami Ghuumsha. Ten stary ork sprawił, że lewe oko me nie ujrzy już nigdy świata.

Czas powiedzieć ludziom, że wyruszamy. Wyszedłem z namiotu i ogłosiłem spotkanie na placu głównym obozu.

Słuchajcie ludzie! Jesteśmy najlepsi i czas znów pokazać tym imperialistom kto włada wojnami. Bracia klanu Dergha, naszego przodka i wielkiego woja, słuchajcie ten ich „lord” co miecza unieść nie potrafi, znów wysyła nas gdzieś. Do innego świata, na odległą ziemie za Wielką Wodą. Czas się zbierać do Thrittwoll i nie lękajcie się śmierci to ona lęka się NAS!!
Na te słowa oddziały krzyknęły głośno i zaczęły się zbierać do wymarszu. Po zaledwie dwóch godzinach moi ciężko zbrojni jeźdźcy i piechurzy ruszyli w stronę Thrittwoll, by spotkać się z przeznaczeniem. Po dwóch dniach marszu weszli główną bramą i ludzie na ich widok zaczęli chować się do domów, gdyż mieli złą sławę wojownicy Dergha w tej części świata. Znani byli jako nie znający lęku, walczący do ostatniej kropli krwi w żyłach. Zabijali przed służbą w imperium wiele ludów tych ziem. Lecz nie czas na historię świata Arho. Gdy żołnierze przejeżdżali przez osadę do portu, śmiali się z ludzi uciekającymi przed nimi do swych domostw. Gdy cała kolumna żołnierzy wchodziła na okręty, spotkałem się z swymi towarzyszami. Lecz tylko Alexis wyszła mi na spotkanie. Gdyż inni żywili uraz do mnie, że nie okazałem litości tym, którzy uciekali z pola bitwy, a nie należeli do mego klanu. Alexis podeszła i uśmiechnęła się do mnie. Ja tylko uśmiechnąłem się do niej i zawróciłem w stronę okrętu. Wszedł na okręt wraz z resztą swych ludzi. Alexis weszła ostatnia na pokład i odpłynęliśmy. Morze było spokojne przez pierwsze dni, ale nagle zerwał się wiatr, który porwał w otchłań Wielkiej Wody jeden okręt. Po przeczekaniu burzy zauważyliśmy, że nikt nie przeżył, a zakuci w stal rycerze Dergha poszli na dno. Lecz na szczęście jeźdźców i kolonistów nie było na tym okręcie, tylko te mieszczuch, które walki nigdy nie widziały. Kolejne dni były ciche. Wiatr lekko poszumiwał, gdy przed nami ukazał się majestatyczny ląd, z osadą rozmiaru obozu jednej armii. Po dopłynięciu zeszliśmy na ląd w porcie w rozpoczętej budowie osady Ironhall. Dni mijały spokojnie. Lecz nikt nie wiedział co kryje tropikalna dżungla tego świata.


Jesteś na stronie 1. Następna
1 2 3 4 5 6