Opowieść o Prawdziwym Bohaterze

O odwadze, sercu mężnym
Wielkiej wierze, duchu prężnym
Strachu co się w umysł wkrada
Ta historia opowiada...

Pośród krzewów, pośród drzew
W starożytnym lesie
Tajemniczy, cichy śpiew
Wieść straszliwą niesie

"Wśród zamętu i chaosu

Z piekieł wypełzł diabła brat
Taka oto wola losu
I zagłada czeka świat

Śmierć tu Panią od dziś będzie

Jej kościste dłonie dwie.
Przerażenie gości wszędzie
W każdym sercu, aż na dnie

Lecz nadzieja żyje jeszcze!
Wciąż ktoś pomóc może wam!
Wielkie śmierci zdjąć z was kleszcze
Gotów walczyć za świat, sam"

Wiara w serca powróciła,
W bohatera ze snów wszech
Przerażonych nasyciła
Podtrzymując zimną krew

Wybawiciel przybył świata
Złota zbroja, ostry miecz
By pokonać diabła brata
By pokonać pewną śmierć

Ruszył więc, by przeznaczeniu
Czoła stawić, biesa ściąć
Modlił w duchu się jedynie
"Szczęście moje, ze mną bądź"

Idąc w przód jak opętany
Idąc na sam świata kres
Znając los swój opłakany
Idąc tam gdzie czeka bies

Tam gdzie bagno jest rozmiękłe
Gdzie się nie zapuszcza nikt
Tam gdzie dusze są przelękłe
I gdzie już nie żyje nic

A nad światem niczym omen
Zwisły chmury tak jak kat
Stał nad duszą potępioną
Co dożyła już swych lat

Gdy bohater wszedł w ciemności
A świat zniknął jak we śnie
Poczuł pustkę samotności
I nie wiedział czego chce

"Czy być wiernym, świata bronić?

Czy uciekać może stąd?
Łzę nad życiem swym uronić?

Gnać na ostateczny sąd?

Skąd te nagłe wątpliwości?!"
Opanować zdołał się
"To dla domu, to z miłości

Ryzykuję życie me!

To jedyna jest nadzieja
Że zwyciężę biesa dziś

Jam jedyną jest nadzieją
Na co czekam? Czas mi iść!"

Wiedząc już co celem jego
Po co żyje, po co żył
Wezwał biesa okrutnego
Gotów walczyć po kres sił

Lawy desz, piorunów grzmoty
Snopy ognia, głuchy jęk
Elektryczne, jasne sploty
W serce wkradł się w końcu lęk

"Głupiś Ty człowieku mały

Że przychodzisz w progi me

Zaraz spłoniesz ogniem cały
Ja pochłonę żywcem cię!"

"Giń demonie! Giń! Na wieki!

Nadszedł koniec rządów twych!
Zamknij straszne swe powieki!
Nie dam świata do rąk złych!"

Pełen gniewu, nienawiści
Mieczem ciął demona
Przeznaczenie wnet się ziści
Gdyż go nie pokona

Strumień ognia, głośny wrzask
Bohatera jęki
Suszonego bagna trzask
Koniec już udręki

Bohatera nie zapomnę
A na koniec powiem Wam
Tysiąc razy zginie tchórz
A bohater umarł już...