Poszukiwanie prawdy
1 2 | ||
Jesteś na stronie 1. | Następna |
Aquian powolnym krokiem podszedł do budynku. Zatrzymał się na progu. Wyciągnął miecz, przygotował się do uderzenia i wszedł do izby. W środku panował nieprzenikniony mrok. Chłopiec postąpił jeszcze jeden krok do przodu i nagle usłyszał dźwięczne:
- Klik - to odezwała się płytka w podłodze
Zdążył tylko pomyśleć, że właśnie popełnił życiowy błąd, kiedy wielka strzała zakończona czerwonym grotem przeszyła jego serce. Upadł na ziemie i leżał tak chyba godzinę. Tak mu się przynajmniej wydawało. W rzeczywistości nie minęła nawet minuta. Poczuł, że jednak żyje.
Wstał. Dotknął miejsca, w które trafiła go strzała. Nie znalazł tam nic. Spojrzał w to miejsce i spostrzegł, że strzały rzeczywiście tam nie ma. Wybiegł na zewnątrz wskoczył na konia i już miał zamiar odjechać, kiedy usłyszał w głębi sali skrzekliwy śmiech.
- Ha ha, powinieneś poćwiczyć uniki, chłopcze. - Aquian zobaczył dobrze znaną mu sylwetkę przygarbionego starca.
- Nie p-przybyłem tutaj, ż-żeby się ze mnie śmiano. Przyniosłem t-to, co chciałeś. Wiedz, że k-kosztowało mnie to w-wiele trudu. Musiałem z-z-zabić stra... - Nie dokończył, bo w tej chwili starzec przerwał jego wywody:
- Nie obchodzi mnie jak! Obchodzi mnie, żeby nikt nie widział powiązania tej sprawy ze mną! - Głos starca stawał się coraz bardziej groźny - A teraz dawaj!
- J-już j-już, o wielki m-magu Endrigornie - chłopiec wyciągnął z tobołka wielki krwistoczerwony rubin - c-czy teraz b-będę mógł poznać p-prawdę o sobie? Kim byłem zanim z-znalazł mnie Endrion?
Tutaj trzeba przerwać opowieść i powiedzieć co nieco o bohaterze naszej powieści, Aquianie. Jak się pewnie domyśliłeś, czytelniku, jest on młodym rycerzem. Kiedy był w wieku około trzynastu lat znalazł go na pustyni, nieprzytomnego, myśliwy Endrion. Zaniósł go do własnego domu, nakarmił i napoił, aż chłopiec odzyskał przytomność. Nie pamiętał nic ze swojej przeszłości. Myśliwy nauczył go władać mieczem, rozpoznawać tropy i polować na dzikie zwierzęta. Pewnego dnia, w rocznicę znalezienia go przez myśliwego na pustyni, spotkał starca, który obiecał mu, że powie, kim jest, jeżeli ten przyniesie mu rubin światła. Wyznaczył mu datę i miejsca spotkania. Ten dzień wypadał dzisiaj.
- Nie, jeszcze ci tego nie powiem, musisz mi przynieść jeszcze niebiańską laskę mądrości, zanim dowiesz się, kim byłeś, jesteś i jakie jest twoje przeznaczenie. A teraz idź!
- Czy m-mogę zzadać pytanie?
- Ech, pytania, pytania. Kiedyś ten świat był lepszy. Nikt nie zadawał zbędnych pytań. Ale dobrze, mów!
- Czy m-możesz wyleczyć mnie z j-jąkania się?
- Jeżeli to pomoże twojej misji, to tak. Stój i nie ruszaj się przez chwile! - Mag wyciągnął zza paska różdżkę i wycelował ją w Aquiana. - Ermitor denator jakolos dizastors perto! - Kiedy Endrigorn wypowiadał te słowa różdżka zaświeciła najpierw czerwonym światłem a potem niebieskim. - Czy teraz ci lepiej?
- Chyba tak. Czy już się nie j-jąkam?
Mag trochę się zakłopotał, ale zanim chłopiec zorientował się, że coś poszło nie tak, kazał mu ruszać po niebiańską laskę. I Aquian odjechał szczęśliwy podśpiewując sobie:
- Już się nie j-jąkam! Już się nie j-jąkam!
Jesteś na stronie 1. | Następna | |
1 2 |