Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1
Tullusion

2009-09-29 01:04

"Doliczywszy się 32 lat wspomniał swojego stwórcę, który zginął mając 24 w Wielkiej Wojnie, która tak jak wszystko nie miała żadnego sensu."

Dla mnie liczba 24 nie ma tutaj sensu, ponieważ niczego nie określa. Rozumiem, że chodziło Ci o wiek, ale nie każdy jako hobby traktuje czytanie wypracowań szkolnych gimnazjalistów.

"Nikt nie wiedział, o co walczy i raz był po jednej stronie, a raz po drugiej, o ile w ogóle były jakieś strony."

Istnieją dwie strony - lewa i prawa. Chyba, że masz na myśli jakieś strony konfliktu - ale - ponownie - tutaj trzeba doprecyzować, co masz na myśli.

Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby nie pojawił się krasnolud zwany Cobaltem. Cobalt, który początkowo zarabiał na życie jako płatny najemnik, stał się później wzorem dla niejednego mieszkańca Imperium Gidy.

"(...) stworzył armię przy pomocy, której wprowadził pokój i porządek (...)

Bez przecinka.

"Imperium Gidy, nazwane tak od stolicy, która zwała się Gida"

A to numer!

"Na północnych granicach Imperium toczyły się ciągłe walki, a wojna była wszechobecna. Za granicą były albowiem tereny Wielkiego Kapy, który pragnął zająć miejsce Cobalta."

"Od czasów utworzenia przez krasnoluda stałych sił zbrojnych wojna obrała bardziej wyrazisty kierunek."

Mam nieodparte wrażenie, że były to siły zbrojne złożone z artystów malarzy...

"Po stronie Kapy walczyły ogry, nekromanci, szkieletowy, wampiry, smoki oraz inne istoty nielubiane przez ludzi. Natomiast w wojskach Cobalta można było spotkać nie tylko ludzi i krasnoludów, ale również elfy, karły i reptiliony."

Zaryzykowałbym zdanie, że karły i reptiliony są nielubiane przez ludzi nawet bardziej od smoków. I co to są "szkieletowy"?

"Tereny stolicy, Gida, nie należał do żadnego księstwa. Był to teren neutralny."

A teraz uzgodnijmy, proszę, przypadki poszczególnych rzeczowników - sprowadź wszystko albo do mianowników, albo do dopełniaczy oraz rodzaj i liczbę czasownika.

"Azib wspominając te historie nigdy nie spodziewał się nigdy, że wszystko kiedyś połączy się również z jego historią."

Apel do Ciebie Króliku - czytaj to, co napisałeś i bądź sobie surowym korektorem. "Tę", "historię", o jedno "nigdy" za dużo.

"Pomimo, że spora część reptilionów walczyła po stronie Gidy, ludzie uważali tą rasę za kolejnych wysłanników chaosu." a "Nic też dziwnego, że wizerunek ich rasy był podzielony."

Te zdania częściowo się wykluczają - pierwsze sugeruje w miarę jednolicie negatywną opinię, drugie dopuszcza ambiwalencję zdania na temat tej rasy.

"Do miast nigdy nie wchodził, a na czarnym rynku znajdującym się niedaleko Napelinu nikt nie interesował się ani nim, ani wieloma mu podobnym osobnikom. Tam też sprzedawał zrabowane przedmioty, konie, a także skóry z upolowanych zwierząt."

Primo - rynki znajdowały się zazwyczaj w miastach... ale nasz bohater się na nie nie zapuszczał. Jakże więc mógł, paradoksalnie, wytrzeć stopami kamienie rynkowe?
Secundo - "wieloma mu podobnym osobnikom" pozostawię bez komentarza. Kłania się wewnętrzne sito krytyki...
Tertio - nie twierdzę może, że konie mają tablice rejestracyjne, ale mimo wszystko sprzedaż konia skradzionego w bliskiej lub nawet średniej odległości od skupisk ludzkich nie mogłaby przejść niezauważona. Zwierzę było widywane, zapamiętane, właściciel się nim chwalił, toteż od razu wychwycono by zaskakujące podobieństwa - a znając specyficzny schematyzm opowieści, byłby to sam bezpośrednio przez rzezimieszka poszkodowany...

"Właśnie zbliżała się pora wyruszenia na szlak. Azib ubrał swoje łachmany, dzięki którym przypominał zwykłego podróżnika oraz skrywały jego postać jaszczura."

Błąd konstrukcji zdania złożonego. Sugerowana budowa: "Azib ubrał swoje łachmany, które skrywały jego postać jaszczura, dzięki czemu przypominał zwykłego podróżnika".

"Pożywił się i przygotował nieco prowiantu i wody na drogę. Schował sztylet za pas, złapał swój dwuręczny topór bojowy i wyruszył."

I schował ten dwuręczny, duży, ciężki topór do kieszeni obok prowiantu i wody, najwyraźniej nie potrzebującej żadnego pojemnika ani manierki? ;)

"Droga od schroniska do szlaku zajmowała mu przeszło dwa dni. Przejście dżungli nie było łatwym zadaniem i chociaż reptilion posiadał już swoje szlaki musiał dość często z nich zbaczać, aby ominąć nowe zarośla, nowe jeziorko albo po prostu na polowanie."

Zaskakująca dynamika i skala przeobrażeń biogenicznych oraz geogenicznych. ;)

"Po wyjściu z puszczy skierował się na wschód, do Napelinu. Idąc szlakiem przez ponad godzinę zaczął się zastanawiać, na kogo tym razem trafi."

A czytelnika ciekawiłoby raczej, na kogo trafił wcześniej...

"Miecze lśniły w słońcu jak brzytwy, co oznaczało wprawionych w boju ludzi."

Dotychczas to właśnie wyszczerbione, skorodowane oręże świadczyły o wprawieniu w boju - metal często używany degraduje się, zaś wypolerowany na połysk i wolny od jakichkolwiek rys wskazuje raczej na niedoświadczenie i narcyzm jego użytkownika (może lepiej byłoby nazwać takiego rycerzyka - kolekcjonerem?...)

"Azib posiadając głównie przewagę zwinności swojego ciała nigdy jednak nie obawiał się ludzi. Stanął na środku drogi i czekał, aż ludzie się zbliżą."

Jak dotąd, usilnie starałeś się nas przekonać o tym, że rasa ta ogólnie, a Azib w szczególności, raczej omijali ludzi i starali się nie wchodzić im w drogę...

"W swoim płaszczu ze spuszczoną głową wyglądał jak żebraka."

Słownik Doroszewskiego ani synonimów nie wiedzą, co lub kto to żebraka. "Żebrak" jest im już znany.

"Rękawy bezwładnie wisiały i nie można było odgadnąć, że są puste."

Że -> czy. Tym bardziej, że w następnym zdaniu: "Reptilion, bowiem pod płaszczem trzymał już przygotowany swój topór."

O tym, że jest dwuręczny, duży, ciężki i najwyraźniej potrafi przemieszczać się samodzielnie z kieszeni pod płaszcz już nie wspominam.

"Azib, nie odpowiedział, stał dalej z głową opuszczoną i czekał na kopniaka."

Czysty masochizm!

W tym romantycznym akapicie o łuskach odbijających promienie zachodzącego słońca brakuje kilku przecinków.

"Drugi człowiek nie interweniował, czekał chyba na rozwój sytuacji."

Klasyczny mankament każdej kreskówki, filmu, animacji, w której ten pozytywny bohater MUSI wygrać z całą armią złych, którzy, nie wiedzieć czemu, atakują pojedynczo - nigdy w grupie, aby broń Mahadevo nie sprawić herosowi trudności. To jest całkowicie nieefektywne, nierealne i niespotykane zachowanie. Czy to na wojnie, czy w ulicznej walce.

"Cios poszedł tym razem od dołu a człowiek mierzył w szyję, co nie było najmądrzejszym posunięciem. Azib po prostu się schylił (...)"

Powszechnie wiadomo, że przeciwnikowi, celującemu w szyję od dołu, daje się szarmanckim ukłonem ostatnią szansę trafienia prosto i centralnie w czerep...

"(...) i uderzył potężnym impetem w bok przeciwnika (...)"

Jaki to rodzaj broni, ten impet?
Musiałem przegapić ostatnie reformy językowe, bo dotychczas "impet" stanowił siłę rozmachu, ruchu, biegu i używany był z przyimkiem "z"...

"Reptilion uśmiechnął się, widząc przerażoną minę człowieka, odrzucił topór i wyjął swój sztylet jednocześnie rzucając się na przeciwnika. Szybkim zwinnym ruchem złapał go w połowie i trzymając w powietrzu podciął mu gardło."

Zagadka - ile kończyn potrzeba do tego, by jednocześnie stabilnie stać, złapać człowieka w połowie, trzymać w powietrzu i jednocześnie ciąć sztyletem pilnując, by nadal trzymać go w pasie (połowie) oraz żeby nieszczęśnik nie zasłonił gardła (czymś trzeba mu te ręce odtrącać...)?

No cóż, liczę na ciąg dalszy opowiadania, bo póki co, kończy się w szczerym polu - nie traktuję ostatniego akapitu jako pełnowartościowego zakończenia całego tekstu, ponieważ warunków bycia pewnego rodzaju zwieńczeniem opisanej przez Ciebie historii po prostu nie spełnia. Dlatego też, póki co, wstrzymam się z oceną, pod rozwagę oddając te rozważania na temat błędów, które uznałem za stosowne Ci przekazać.

Mr. Rabbit

2009-09-29 03:07

Tull, jestem pod dużym wrażeniem i Wielkie podziękowania Ci za ten komentarz składam. Usiłuję przepisać opowiadanie, które pisałem kilka lat temu, kiedy jeszcze w Jaskini byłem i bardziej się fantasy interesowałem. Tego typu komentarz pozwoli mi poprawić błędy i być może uniknąć ich w kolejnych częściach tekstu. A mam jeszcze sporo do przepisania. Postaram się jednak najpierw wprowadzić poprawki zgodnie z Twoim komentarzem do tego co już jest. Mam nadzieję, że jest gdzieś tutaj opcja edycji :).

O ile to możliwe, proszę nie zamieszczać nowych komentarzy do momentu ukazania się drugiej części ;). Wystarczy to co napisał Tull.

Pozdrowionka.

Tullusion

2009-09-29 09:42

Cieszę się, że tak spokojnie i użytkowo przyjąłeś sporządzoną przeze mnie listę błędów. Staram się kontynuować tradycję Grenadiera, Mirabell i jaskiniowców, którzy przed laty także w ten wyczerpujący sposób komentowali opowiadania.

Zyrpak

2009-09-29 21:14

Bardzo często niepoprawnie używasz znaków interpunkcyjnych. Gubisz się przy układaniu dłuższych zdań.

Weźmy pierwsze:
"Azib obudził się, kiedy wzeszło nad horyzont słońce i przeciągnąwszy się zaczął rozmyślać ile to już lat włóczy się po świecie."

Znaczy się rozumiałbym to tak: Azib się obudził, potem słońce wzeszło nad horyzont i przeciągnęło się, potem zmieniło rodzaj na męski i podczas wszczynania refleksji na temat swojej wiekowości coś, ale nie wiadomo co, bo koniec zdania.

Przecinek tu jest niepotrzebny, oddziela tylko treści, które powinny być ze sobą połączone. Słońce umieściłbym przed słowem "wzeszło".

Co do merytorycznej treści:
Musisz dużo myśleć i wszystko dobrze rozplanować zanim jeszcze cokolwiek zaczniesz pisać. Wielki Kapa chce zająć miejsce Cobalta - dla mnie "Wielki Kapa" brzmi jak imię szamana jakichś prymitywnych istot - na przykład ogrów. Przydałoby się szerzej opisać relacje panujące między tymi dwoma postaciami. W dodatku na armię tego pierwszego składały się szkielety, wampiry, ogry i smoki - misz-masz. Wypadałoby jakoś uzasadnić taką rozbieżność w motywacjach armii. Ogry są w powszechnym wyobrażeniu tępę i w dość dużym stopniu pozbawione zdolności logicznego myślenia, z kolei szkielety są kontrolowane przez nekromantów, a nekromantów łatwo sobie zjednać poprzez złe, podstępne działania (to taki uproszczony model). I teraz tak: jak Wielki Kapa pogodził nekromantów i ogry żeby nie wyrzynali się nawzajem? W ogóle jak ogry i nekromanci względem siebie się mieli na terenie, z których ich pozyskał? Ogry żyją, a szkielety i wampiry są trupami łaknącymi krwi i zemsty - czy pochodzą z tego samego obszaru? Tutaj można zadać dużo pytań, a Ty potraktowałeś to jako wyliczankę. Zainteresuj się trochę wiedzą o społeczeństwie, historią i naukami pochodnymi coby swój świat dobrze ukształtować. Fizyka i astronomia będą Ci zbędne, bo nie dopuściłeś się aż takiej generalizacji przy kreowaniu swego świata, by opisywać planetę, na której dzieje się akcja, ale "Było dwóch typów, jeden miał w armii białe smoki, elfy, krasnoludy, gnomy, wilkołaki i orków, drugi natomiast niebieskie smoki, wiedźmy, druidów, rycerzy i enty" brzmi trochę komicznie.

Ja bym na Twoim miejscu na początek posłuchał jakichś wykładów Miodka, pouczył się gramatyki i poczytał jakąś stronę w stylu http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/

Następnie pouczył się biologii (nie tylko z książek - oglądaj sobie dokumentalne filmy na youtube - będzie to dla Ciebie przyjemniejsze i w dodatku wpadnie Ci do głowy jakiś pomysł na własną kreaturę ze świata fantasy. Na przykład obejrzysz sobie filmik o pająkach, usłyszysz jak syntezują jakiśtam jad w odwłoku i już masz jakiś zalążek z którego może się wylegnąć coś na miarę ettercapa.)

Potem WOS-u i historii - żeby dobrze stworzyć osnowę polityczną dla swojej opowieści.

Jeśli zastosujesz się do moich wskazówek to osiągniesz same korzyści - po pierwsze znajdziesz motywację do nauki w szkole, a po drugie będziesz pisał lepsze opowiadania i czerpał dużo satysfakcji.
__
Pozdrawiam.

Mr. Rabbit

2009-09-30 04:14

:) :) przyznaję szczerze, uwielbiam jak się rozpisujecie. Mam po dziurki w nosie opinii na zasadzie jednego, dwóch zdań. Oby więcej takich komentarzy.

Zyrpak, co do gramatyki z przykrością muszę przyznać rację. Władanie poprawnie językiem nigdy nie należało do moich mocnych stron. Zresztą taki ze mnie człowiek, że potrafi zrobić wszystko, ale we wszystkim można znaleźć dużo lepszych ode mnie. Jednak trzeba ćwiczyć i się uczyć.

Natomiast co do opisu świata... hmm... no tutaj trzeba by się zastanowić. Na razie zamieszczone jest kilka akapitów, co w rzeczywistości stanowiło mniej więcej połowę pierwszego rozdziału. Czy opisywać wszystko jak leci z samego początku, czy razem z opowiadaniem rozwijać niektóre wątki, tajemnice. Z początku mniej, więcej chciałem nakreślić jak wygląda sytuacja.

Co do Wielkiego Kapy, cóż... pisałem to za czasów, kiedy grałem w Tibię, buahahaha... może to wystarczy jako komentarz ;).

Dziękuję za cenne uwagi, oby takich więcej.

Pozdrawiam
Mr. Rabbit

Tullusion

2010-09-11 18:27

Skoro nie ma drugiej części, to sobie ocenię - trzy.

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1