Z pamiętnika wojownika

"Gdzie się uczyłem? Na ulicy bólu i na podwórku złych przerw"

To było dawno. Byłem wtedy młodzieńcem. Pamiętam, że lubiłem wędrować po lasach. Tak naprawdę to nie ja ich znalazłem, to oni mnie znaleźli. Lubiłem ich towarzystwo, a oni widać lubili moje. Nawet nauczyli mnie swojego języka, a przede wszystkim pomogli, gdy potrzebowałem pomocy...

"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie."

Wracałem w nocy ze spaceru po lesie. Było ciemno. Nagle usłyszałem krzyki dobiegające od strony mojej wioski. Pognałem przed siebie ile sił w nogach. Po chwili zobaczyłem łunę i poczułem dym. Wiedziałem, że nie zdążę, ale musiałem spróbować. Wbiegłem do wioski. Wszędzie było pełno orków, które mordowały wieśniaków. Mordowały, bo jak inaczej nazwać atak na bezbronnych ludzi w środku nocy? Poczułem gniew. Gniew, jaki rzadko czuję. Złapałem jednego orka i rzuciłem nim w ścianę pobliskiej obory. Uderzył z takim impetem, że roztrzaskał sobie głowę. Wyszarpałem szablę z martwej ręki i z krzykiem rzuciłem się na ich dowódcę. Ciąłem na oślep dopóki uderzenie w tył głowy nie zwaliło mnie na ziemię. Zobaczyłem tylko orki padające wokół mnie z szarymi brzechwami strzał wystającymi z ich ciał.

"Nawet najlepsi czasem coś zepsują... nawet ty."

Gdy się obudziłem słońce było wysoko na niebie. Leżałem przykryty po szyję kocem, na jakimś wozie. Głowa bolała mnie sakramencko. Ledwie udało mi się rozejrzeć. Zobaczyłem znajome twarze. Lorin i Finrel pochłonięci rozmową szli obok wozu.
-Witajcie przyjaciele- wystękałem

-Witaj Morvinie, widzę, że po ciężkiej walce lubisz długo pospać- uśmiechnął się Lorin

-Żałuj, że siebie nie widziałeś! Co w ciebie wstąpiło? Walczyłeś tak zaciekle, że sam rozniosłeś Galeka razem z jego obstawą! Polowaliśmy na niego od miesiąca...

-Co...co z resztą ludzi?

Popatrzyli na siebie smutno. - Niestety, nasz oddział nie zdążył. Elfy są teraz wciągnięte w wojnę na całym zachodzie. Więcej nie mogliśmy zrobić. Zabierzemy cię do Ralistal. Odpoczniesz i zdecydujesz, co robić.

"Koniec Imperium nie będzie straszny. Będzie żałosny..."

Ach, Ralistal, miasto zielonych kopuł, wydaje mi się, że nie byłem tam od wieków...

"Co najpiękniejszego?

Miejsce..."

Dużo myślałem zanim tam dotarliśmy. W ataku orków zginęła cała moja rodzina. Jako jedyny cel stawiałem sobie zemstę. Pewnej nocy zapytałem Finrela czy elfy pozwolą mi się przyłączyć do ich walki. Powiedział, że w sytuacji, w jakiej się znajduje przekonanie Wyższej Rady nie powinno być zbyt trudne.

"Wiele bitew zostało wygranych, zanim padł pierwszy cios. Gdy twoje oczy spotkają jego oczy, a on wie, że jesteś gotów zapłacić krwią. Twoją krwią, jego krwią, dla ciebie to bez znaczenia. Stawiasz na szalę wszystko..."

Oddział, do którego mnie przydzielono został wysłany z misją dywersancką nad samą rzekę Varr. Mieliśmy zniszczyć most na granicy terytorium orków. Wpadliśmy w zasadzkę. Zginął nasz dowódca. Wraz z trójką innych żołnierzy, zdołałem wykonać zadanie. Z satysfakcją patrzyłem jak cały szwadron wilczych jeźdźców wpadł do rzeki, gdy most zniknął w błysku wybuchowej mieszanki, przygotowanej przez elfich alchemików. Wróciliśmy do Ralistal.

"Nie poddawaj się! Na Boga nigdy się nie poddawaj!"

Powierzono mi dowództwo nad małym oddziałem tzw. Tancerzy Wojny. Byli to jedni z najniebezpieczniejszych elfich wojowników. Najniebezpieczniejszych dla wrogów oczywiście. Rozbiliśmy oddział wroga transportujący zakładników. Uratowaliśmy wtedy około setkę ludzi. Wtedy także poznałem Ją. Zakochałem się bez pamięci, niestety także bez wzajemności.

"Miłość to znaczy popatrzeć na siebie;

Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy;
Bo Miłość jest tylko jedną z rzeczy wielu..."

Wstąpiłem do zakonu, aby walczyć jako paladyn. Myślałem, że jako rycerz boga pozbędę się moich problemów. Przeszedłem głębokie załamanie. Stwierdziłem, że nie zależy mi już na życiu. Przyjąłem chętnie prawie samobójczą misję. Miałem ruszyć na zwiad, na granicę Mglistych Bagien. Z ledwością przeżyłem. Uratowałem także ponownie jedyną osobę, na której wówczas mi zależało. Historię tą zapisałem w innym dzienniku. Przeżyła, ale ja musiałem ją w sobie zabić. Musiałem zabić w sobie to, co do niej czułem, albo zabić siebie...

"Możesz zabijać wszystkich i wszystko, ale i tak nie zabijesz uczuć"

Moja walka w poszukiwaniu zemsty trwała miesiącami. Gdy wojna się skończyła wróciłem do Ralistal. Tam zawsze miałem przyjaciół. Tam zawsze miałem schronienie. Teraz tam był mój dom. Przeżyłem tam ładnych parę lat. Ale spokojne życie nie było dla mnie. Byłem żołnierzem. Byłem dobry w tym, co robiłem i robiłem to dobrze.

"Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono..."

Wraz z Lorinem, Finrelem i nowo poznanym magiem Drakusem wyruszyliśmy na północ. Podróżowaliśmy przez śnieżne pustkowia. Każdy pomagał każdemu. Teraz byliśmy drużyną. Byliśmy poszukiwaczami przygód, gotowymi zginąć za dobrą sprawę, nawet głupią, ale dobrą. Przygody, które wtedy przeżyliśmy nauczyły nas wielu rzeczy. Między innymi, że nie każdy, kto wygląda na złego, taki jest w rzeczywistości.

"Masz władzę by zabijać, ale nie masz władzy by negocjować..."

"U nas zabijanie jest negocjacją..."

Zdobyliśmy wtedy sławę. Bogactwa nie chcieliśmy. Ale ten czas nie przyniósł tego, czego oczekiwaliśmy. Wciąż czuliśmy niedosyt. Nikt z nas nie wiedział, czego naprawdę chce. Wtedy popełniliśmy błąd. Przeliczyliśmy się. Próbowaliśmy udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych...

"Nikt nie zostaje z tyłu, słyszysz!? Wszyscy wracają do domu..."

"Nas nie można rozwiązać! Można, zabić, ale nie rozwiązać..."

Tylko ja przeżyłem.

"Człowieka nie można pokonać, można go zniszczyć, ale nie pokonać..."

"Nie zostaliśmy stworzeni po to żeby przegrywać..."

Teraz, gdy o tym myślę wolałbym wtedy zginąć. Ktoś powiedział, że to było nam przeznaczone, ale nie miał racji. Przeznaczenie nie istnieje. Jedyną pewną rzeczą w życiu jest śmierć...

"Życie? Życie jest tylko układanką śmierci..."

"Co najmocniejszego?

Śmierć

Co najstraszniejszego?
Śmierć

Co najpewniejszego?
Śmierć

Co najniepewniejszego?
Śmierć

Co najpożądańszego?
Śmierć..."

Teraz, gdy jestem już zmęczony, gdy przygody nie są już dla mnie pozostaje tutaj. Teraz Pazur Behamota jest moim domem. Znalazłem tutaj przyjaciół, ale nie znalazłem nikogo kto byłby w stanie zapełnić pustkę jaka jest we mnie. Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę...

"I see... Where? In my mind04˘s eyes0¦"