Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "THE RPG story"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > THE RPG story
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

27.03.2004
Post ID: 13221

-Dosyć tego. Jak mówił Khul Gharel "Słowa nie poparte czynami nie mają żadnego znaczenia". Wiadomo mi, że za sprawą stoją nekromanci, więc wyruszam w stronę Bramy Szkieleta. Jak wiecie jest to jedna z nielicznych bram prowadzących do świata umarłych. Może na miejscu się czegoś dowiem. Kto idzie ze mną??
Wrzasnął skrytobójca. Wszyscy oniemieli, nikt nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Z początku zaczęły się szepty ... "Brama szkieleta" ... "On jest szalony" ... "chyba ma rację"... w końcu ktoś się odezwał:
- Ja idę.
Cobalt zerknął w kierunku grupki, z której doleciał go ten głos. Wyłonił się...

MiB

MiB

30.03.2004
Post ID: 13222

*... MiB*

- Ja pójdę! - rzekł, a wszycy zgromadzeni osłupieli.

*Po chwili konsternacji dało się słyszeć szepty "Jak to?", "Dlaczego?", "Przecież przed chwiląskakali sobie do gardeł!".*

- Tak, pójdę z Tobą, tak na wszelki wypadek, wolę mieć Cię na oku, żebyś przypadkiem nie zdradził jakichś ważnych informacji nekromantom!

*MiB podszedł do Skrytobójcy i stanął koło niego. Nikt nigdy nie śmiałby przypuszczać, ze MiB stanie po jednej stronie barykady ze skrytobójcą, z którym chwilę wcześniej walczył na śmierć i życie...*

Simba

Simba

16.04.2004
Post ID: 13223

Po długim zastanowieniu z chóru rozległ się pół ryk ja idę!
Wszyscy aż podskoczyli i się zdumieli.
Lew zaczynał wyjaśniać że Skrytobójcę z kąś zna i będzie z nim iść gdzie się da. I że ma pewne coś co mu może pomóc w czasie walk ale to w ostateczności. I powiedział także że nikomu nie powie co to jest.
Tak więc wszyscy we trójkę byli gotowi w podróż.
Aż nagle spostrzegli zapewne złego ducha gdyż był za oknem i przyglądał się wszystkiemu co się dzieje.

Iscandel

Iscandel

2.05.2004
Post ID: 13224

Tymczasem Fuuzy zwalniał, wiedział że w tej okolicy mogą kręcić się zwiadowcy wroga, postanowił dalszą drogę przebyć jadąc przez puszczę.

Powoli zapadał zmrok...

Fuuzy postanowił rozstawić małe obozowisko, wiedział, że nieumarli nie zapuszczają się aż tak daleko w głąb puszczy, więc nazbierał suchego drewna i zaczął rozpalać ognisko.
Nagle usłyszał szelest. „Czyżby nieumarli” pomyślał, „nie, pewno to jakieś zwierzę” i kontynuował swoją pracę.
Znów szelest. Tym razem był pewien, czuł czyjeś spojrzenie na sobie, powoli kierował się w stronę swego miecza, który leżał oparty o drzewo, lecz postać zauważyła to i zaatakowała…
Dwie strzały przeszyły powietrze i, trafiając w szatę Fuuzy'ego, przygwoździły go do drzewa.
„To był błąd” pomyślał Fuuzy. Zauważył skąd strzały zostały wystrzelone. Intuicyjnie zerwał szatę, która przytwierdzała go do drzewa, dobiegł do miecza i zaczął szarżować w stron,ę skąd wyleciały strzały.
Po paru krokach widział już swojego oprawcę, co dodało mu jeszcze sił w nogach, biegł coraz szybciej i szybciej. Zamachnął się i trafił...
To była pułapka. Fuuzy trafił w pień okryty szatą. Gorączkowo rozglądał się po okolicy. Zauważył go. Siedział na drzewie, które ominął atakując pień. Chciał go zaatakować, lecz nie mógł się ruszyć.
„Co jest” pomyślał „przecież jestem odporny na tak słabe zaklęcia jak unieruchomienie istoty”, w tym samym czasie tajemnicza postać zeskoczyła z drzewa i powoli kierowała się w stronę Fuuzy'ego.
Kiedy postać wyszła z cienia Fuuzy krzyknął:
- Ale ty nie jesteś nieumarłym!
- Nieumarłym też coś... nazywali mnie już pustelnikiem, zwany też byłem zielarzem, kiedy...
Podczas długiego ględzenia tejże postaci Fuuzy spostrzegł amulety na jej nadgarstkach i wypływającą z nich moc. Domyślał się, że dzięki nim efekt tak pospolitego czaru został wielokrotnie zwiększony do takich rozmiarów, że dosięgnął nawet jego.

Tymczasem w karczmie:

Aerilien wstała i rzekła:
- Miałam wizję.
Wszyscy (którzy byli w stanie), spojrzeli na nią i czekali co powie dalej
- Nasz zbuntowany elf znalazł towarzysza i to nie byle jakiego.
- Byle tylko się nie pozabijali - rzekł szyderczo Sandro przeczytawszy myśli Aerilien.
- Jako w pewnym sensie pobratymcy…..
- Bądźmy dobrej myśli - przytaknął Sandro
Aerilien zaczęła opowiadać swoją wizje reszcie osób zgromadzonych wokół niej, a co spostrzegawsi dostrzegli lekki uśmiech na twarzy Sandro...

Postać stojąca przed unieruchomionym Fuuzym kontynuowała dalej:
- ...osoby swego czasu mylnie ludzie mówili do mnie druidzie a prawda jest taka, że jestem półelfem.
Na chwilę przerwała, po czym stanowczym głosem rzekła:
- Zwą mnie Iscandel, a teraz mów co robisz w moim lesie???!!!

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

2.05.2004
Post ID: 13225

Cobalt nie czekał na reszte...

- Nie chcą, nie pójdą... a jak zmienią zdanie to nas dogonią. - rzekł do MiB'a. I wyszli z karczmy razem z lwem.

W karczmie ogólnie panowała cisza, którą po chwili przerwała Aerilien słowami "miałam wizje"... Ale trzy osoby już tego nie słyszały... Ruszyli na południe... prosto ku Bramie Szkieleta...

W tym tygodniu zacznę znowu kontynuować opowieść, ale chce się upewnić czy na prawdę nie ma więcej osób chętnych do Bramy Szkieleta podążać... Ewentualnie można stworzyć dwie ścieżki opowieści... w tym celu jednak chyba był by potrzebny drugi topic ;) pozdro

Eru

Eru

4.05.2004
Post ID: 13226

Do karczmy wszedł jak gdyby nigdy nic Eru, usiadł przy barze i zamówił sok jabłkowy. Karczmarz spojrzał na niego ze zdziwieniem, a Eru odpowiedział, że piwa nie pija.

Elf słyszał dookoła siebie przyciszone rozmowy i szepty, więc spytał go co się stało.
- To ty nic nie wiesz?
- A co mam wiedzieć?
Tamten opowiedział mu historię kilku ostatnich dni. Eru słuchał z zapartym tchem i z kazda chwilą coraz szerzej otwierał oczy.
- I sami, tylko w trójkę, bez pomocy magicznej ruszyli w stronę Bramy Szkieletu? - zdziwił się Eru
-Tak

Eru sokoncentrował sie próbójąc magicznie odnaleść miejsce pobytu trójki, ale nie mógł.
- Co się dzieje?
Ktoś z tłumu rzucił: -Bariera!
- Ahh.... jak sie przez nia przedostać? - spytał elf.
- Z tej strony trzeba po prostu przez nią przejść, ale z tam tej strony musi cie ktoś wciągnąć - odpowiedział lisz.
-Aha, czyli wystarzczy jeden zdrajca po tej stronie żeby armia nekromantów dostała się do środka? - spytał się ironicznie.

Wychodząc Eru powiedział jeszcze:
- Ehh, tylko gadają ale nic nie robią........ aaa już wiem: wzmacniają barierę; "Pracować musi ktoś, aby inny spać mógł" - elf uśmiechnął sie z drwiną.

Po przejściu przez barierę, Eru odkrył pobyt drużyny i natychmiast się do nich teleportował. Kiedy się obok nich pojawił, spojrzeli na niego dziwnie.
Cobalt zapytał:
- Kto ty jestes?
- Jestem Eru, mag umiejący się bardzo dobrze posługiwać łukiem - odpowiedział elf - idę z wami do Bramy. Dlaczego żeście nie zabrali ze sobą maga?
- Bo się żaden nie zgłosił - odpowiedział MiB
- Bardzo się cieszymy, że ktoś jeszcze się do nas dołączył - dodał Simba

Tymczasem w karczmie nastało poruszenie, wszyscy szeptali pomiędzy sobą: - Co teraz zrobią Sandro i inni? Czy zostaną z nami? Czy ruszą za drużyną? Czy może zrobią coś innego?

MrRabitt, dla jasności, posługuję się postacią z fRPG

Sharra

Sharra

5.05.2004
Post ID: 13227

Przed drużyną, jak gdyby nigdy nic pojawiła się piękna kobieta. Grupa usłyszała dźwięki lutni. Gdy osoba ta przybliżyła się, muzyka ucichła.

- Dzień dobry, nazywam się Sharwyn i słyszałam, że szykuje się tu przygoda.

Cobalt westchnął.
- Czy ty też chcesz się do nas dołączyć?

- Inaczej bym tu nie przychodziła, to logiczne.

- A co potrafisz?

- Jestem bardem, moje bojowe pieśni podniosą wasze morale. Poza tym potrafię nieźle walczyć za pomocą miecza dwuostrzowego. Znam się także na magii leczniczej, co może wam się przydać.

Na twarzach członków drużyny pojawiły się uśmiechy.
- No, no... Drużyna rośnie. Witaj w grupie, Sharwyn.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

6.05.2004
Post ID: 13228

I tak oto piątka podróżników postanowiła ruszyć ku Bramie Szkieleta. Tak jak się Cobalt spodziewał nekromanci postanowili ich śledzić. Pierwszym objawem ingerencji nieumarłych był atak szkieletów podczas jednego z postojów. Na szczęście drużyna łatwo sobie z atakiem poradziła i odparła atak. Niestety MiB został ranny... I tutaj całe szczęście, że dołączyła się Sharwyn. Po kilku godzinach diabeł był jak nowo narodzony i gotowy do dalszej drogi... Równie pomocna okazała się pomoc Eru, który dzięki swej mocy otworzył mały teleport i drużyna mogła zaoszczędzić dwa dni drogi...

Po małych przeprawach przez lasy, bagna i góry drużyna dotarła do wzgórza, za którym znajdowała się Brama Szkieleta.

-Tutaj odpoczniemy - zarządził skrytobójca. - A jutro wejdziemy w drogę, z któej podobno nie ma powrotu... jeśli któeś z Was ma zamiar się wycofać, to niech to zrobi teraz... Potem możemy się jedynie 3mać razem i polegać tylko i wyłącznie na sobie.

Iscandel

Iscandel

7.05.2004
Post ID: 13229

Iscandel cały czas uważnie wpatrywał się w schwytanego przez siebie elfa
-w twoim lesie jak to-odezwał się Fuuzy
-a no jedynym mieszkańcem okolicznych ziem jestem ja i zwierzęta, które tu żyją-odpowiedział spokojnie Iscandel
-to cię jeszcze nie czyni panem tego lasu – odburknął Fuuzy
- niech będzie to jednak nie zmienia mojego pytania co tu robisz
-podróżuje do Leylanda
- czemu więc nie podróżujesz głównym traktem
-tam mógłbym trafić na patrol nieumarłych
-chyba ich się nie boisz- powiedział myśląc „przecież wyczuwam w nim wielką moc”
-oczywiście że nie po prostu moja misja wymaga dyskretnych działeń
-misja??
W tym momencie Fuuzy opowiada Iscandelowi historie ostatnich dnii.
Kiedy kończy Iscandel odpowiada.
-hmmm ciekawe też miałem ten dziwny sen hmmmm postanowiłem
ruszam z tobą- wypowiada dziwną formułe podczas której Fuuzy odzyskuje zdolność ruchu.......

Ps właśnie o to mi chodziło Króliku teraz ballada toczy się wokół trzech wątków podóży twojej, mojej i wydarzeń w karczmie to nada balladzie nieco dynamiki przynajmniej tak mi sie wydaje :D :D :D

Sharra

Sharra

8.05.2004
Post ID: 13230

Sharwyn nie mogła zasnąć. Wstała z posłania i spojrzała na Szkieletową Bramę.

"Więc to tu. Tu spełni się moje przeznaczenie."

Ścisnęła amulet z rubinem i dwoma szafirami, prezent od jej nieżyjącego ukochanego.

"Pomszczę cię! Nieumarli zapłacą za wszystko!"

Eru

Eru

8.05.2004
Post ID: 13231

- Cobalcie, uważam, że powinniśmy poczekać trochę więcej niż jeden dziń - zasugerował elf - wiem że sprawy źle stoją, ale ja muszę się zregenerować, a i zebrać trochę dodatkowej mocy, tak na wszelki wypadek. Nie wątpię tez w to, że Sharwyn też przyda się więcej mocy, a i ty, jak i MiB, i Simba też potrzebujecie odpoczynku i psychicznego przygotowania. Nie wiem jak stoimy z prowiantem, bo wątpie, że po drugiej stronie będzie coś do jedzenia..... - Eru zawiesił głos.
- Może i masz rację - odpowiedział Cobalt - ale tylko jeden dodatkowy dzień.
- Jes jeszcze szansa, że ktoś się do nas przyłączy bo narazie kiepsko to widzę - dodał diabeł.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

8.05.2004
Post ID: 13232

- Dobrze zatem... Załóżcie tu obóz, a ja ruszę zbadać dokładnie Brame Szkieleta... Musimy poznać wroga, żeby nas nie zaskoczył.

I Cobalt ruszył w las. Nikt się nie sprzeciwił. Wszyscy wiedzieli, że ma rację. Poza tym najlepiej nadawał się właśnie do tego typu zadań. Powrócił po trzech godzinach...

- Mam dobrą i złą wiadomość. Zacznę od tej złej... W czwórke nie mamy abslutnie żadnych szans przejść przez Bramę. Jest bardzo dobrze pilnowana... Garnizon nie umarłych w Bramie jest pełny. Ale udało mi się znaleźć ścieżke w górach.... Bardzo stroma i bardzo niebezpieczna, ale myśle, że mamy większe szanse na przejście jeśli udamy się właśnie tą ścieżką...
- Ty decydujesz Cobalcie. - odrzekł MiB
- A zatem postanowione. Jutro każdy wyrusza w poszukiwaniu prowiantu na drogę... msuimy mieć zapasy, bo po drugiej stronie będzie ciężko o jedzenie... to świat nie umarłych i zgadzam się w zupełności z Eru, że musimy uzupełnić siły i zapasy... nie ma co się porywać, czasem warto poczekać, zatrzymać się na chwile...

Eru

Eru

8.05.2004
Post ID: 13233

Wrrrrrrrrrrrrrrrrrau! - rozległ się ryk Simby.
- Cobalcie, a o mnie to już zapomniałeś?
- Nie, nie zapomniałem - odpowiedzaił skrytobójca - po prostu myślę, że powinieneś zostać tu i przekazać informację innym lub jesli ktoś przyjdzie nowy to... - w pół słowa przerwał mu Simba
- NIE, NIE i jeszcze raz NIE, idę z wami i basta.
- Nie krzycz tak, panie lwie, bo nas nieumarli zauważą - krzyknął Eru.
- Dobrze już, dobrze.

Kiedy inni rozbijali obóz Eru przygotowywał magiczną obronę. Zaraz za obozem wyczarował magiczną tarczę.
- Powinna wytrzymać w przypadku patrolu jakiś szkieletów, ale z magią ... cóż nie da sobie rady - pomyślał Eru. Drugą aurę mag postawił mniej więcej kilometr od obozum aurę wykrycia. - To przynajmniej powiadomi nas o niebezpieczeństwie - pomyślał elf. Po powrocie do obozu zwrócił się do wszystkich:
- Jeśli usłyszycie charakterystyczne buczenie, to natychmiast obudźcie innych. Oznaczać to będzie, że ktoś przedziera się do nas.

Simba

Simba

10.05.2004
Post ID: 13234

- Hmmmm.. mam pytanie MiB. W czasie wojen czy nie mógłbyś jakoś nakłonić, jako diabeł, dusz, które zabierasz do piekła, aby nam pomogły?

MiB na to:
- Zastanowię się nad tym pytaniem.

- Grrr... Nie na wiele wam się przydam skoro ani nie znam czarów ani nic...Poza tym, tą ścieżką pewnie nie przejdę, zajmuję za dużo miejsca i ścieżka jest wąska...

MiB

MiB

10.05.2004
Post ID: 13235

- Simbo, nie martw się na zapas, nie warto. A co do przejmowania dusz- przykro mi, ale nie mogę tu pomóc. Ja, jako diabeł, mam władzę nad duszami w piekle, natomiast nieumarli to istoty zmarłe, ale nadal posiadające dusze- ich dusze nie wędrują ani do piekła, ani do nieba, tylko pozostają na ziemi, dlatego też nie mam nad nimi władzy.

Dobra, Ja idę poszukać czegoś do jedzenia.

*Jak powiedział, tak uczynił. MiB zabrał swą nowiutką, lśniącą, kuriozalnych rozmiarów kosę sprężynową i poszedł w las.
Diabeł chodził i rozglądał się dobrą godzinę, ale niczego specjalnego nie znalazł- ot kilka grybów i jeżyn, ale sam nie był 100% przekonany, czy nadają się one do spożycia.
Nagle zauważył drzewo, a na nim pszczeli ul. MiB zbyt długo się nie zastanawiał, położył swą kosę pod drzewem, a koło niej zebrane runo i podszedł do ulu. Wyciągnął ręce go góry, by chwycić za ul, gdy wtem, w krzakach przed sobą, usłyszał ryk i anisię spostrzegł, a wypadł z nich olbrzymi niedźwiedź. Zwierzę pędziło wprost na piekielnika, który nie wiedział co robić- nie uda mu się uciec przed rozpędzonym zwierzęciem, zwłaszcza, że rana na jego nodze nie do końca się zrosła i nie odzyskał pełni sprawności w niej, nie mógł użyć swej kosy, gdyż leżała ona oparta o drzewo. Postanowił jednak nie poddawać się. Stanłą w pozycji bojowej z wyciągniętymi rękoma przed siebie. Szarżująca bestia obiegła diabła i stanęła na wprost niego, odcinając mu drogę ewentualnej ucieczki. MiB miał przed sobą niedźwiedzia, a za sobą drzewo. Powolnymi ruchami cofałsię w kierunku swej kosy. Gdy był od niej o jakieś 6 kroków niedźwiedź zaczął ponownie szarżować na niego. Piekielnik rzuciłsię w kieruunku swej kosy, złapał ją, lecz jak tylko się odwrócił ujrzał pysk bestii na wyciągnięcie ręki od swojej rogatej głowy. Diabeł już myślał, że to koniec, gdy...
Arrrrgrgrgrgrgrhhhhhhh....... ze strony, z której przyszedł MiB wyszkoczył Simba i rzucił się na szyję niedźwiedzia. Impet uderzenia powalił zwierza na ziemię obok Diabła, który nie zastanawiał się długo, otworzył swą kosę i wbił jej ostrze w brzuch bestii.
Niedźwiedź zaryczał z bólu. Simba zwolnił uścisk szczęk i odskoczył od jego gardła. Niedźwiedź jeszcze chwilę poryczał i zdechł.

- Simba, dziękuję Ci, uratowałeś mi życie, jestem Twoim dłużnikiem.
- Co się stało? - dobiegł znajomy głos z miejsca, z którego przed chwilą wyskoczył lew- MiBie, Simba, nic Wam nie jest? - wyłonił się Cobalt, a za nim reszta kompanii.

- Nie, ale o mały włos- powiedział MiB i uśmiechnął się, jednocześnie klepiąc Simbę po grzywie- chyba znalazłem prowiant. Dużo prowiantu - i wskazał na leżącego niedźwiedzia.

Eru

Eru

10.05.2004
Post ID: 13236

Eru przelewitował martwego zwierza do Obozu.
- Zastanawiam się, po jakiemu go urządzimy.
- Najlepiej chyba ususzyć.
- A Słońce? - pytał się dalej elf
- A od czego mamy maga?
- No dobra, ale tylko samo wysuszenie, reszta należy do was.
Drużyna zabrała się za obdzieranie niedźwiedzia ze skóry i krojenie mięsa na porcje. Po wykonaniu tej ochydnej czynności, Eru nakazał umieszczenie mięsa na jednym z dużych kamieni, po czym wyczarował magiczną kule promieniującą dużym światłem.
- Ale i tak zajmie to kilka godzin, więc mamy czas wolny.
Eru tymczasem zabrał się za ręczne wykonywanie łuku, kołczanu i kilkudziesięciu strzał.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

10.05.2004
Post ID: 13237

- Mam nadzieję, że to światło nie ściągnie na nas kolejnych kłopotów - rzekł Cobalt pytająco na maga...
- Niestety, tego nie mogę zapewnić. Już i tak nadwyrężam swoje mocę, a najgorsze jeszcze przed nami...

Niepewni jutra, wszyscy zasiedli w kole i zaczęli rozmowy. Nie rozmawiali o przyszłości, o nieumarłych czy o Bramie Szkieleta... rozmawiali o przeszłości... opowiadali swoje historie... wspominali... śmiali się... Poczuli powiązanie jakieś... Ta misja ich zjednoczyła i sprawiła, że chcieli się na wzajem lepiej poznać.

Iscandel

Iscandel

10.05.2004
Post ID: 13238

- Jak cię zwą przyjacielu? - zapytał Iscandel
- Fuzzy, po prostu Fuuzy...
- No więc Fuuzy pozbieraj się, zaraz ruszamy.
- Zaraz!! Przecie dopiero co ognisko zacząłem rozpalać……..
- Uwierz mi. znam te lasy. To niebezpieczna okolica, niedaleko znajduje się polana jednorożców…
- Jednorożce zazwyczaj są pokojowo nastawione.
- Obecność nieumarłych źle na nie wpływa. Nikt nie wie, jak mogą się zachować na nasz widok, a poza tym znam skrót, dzięki któremu jutro będziemy na miejscu, a twoja ..ehe.. nasza misja wymaga szybkości.
- Masz rację, poczekaj chwile tylko się przygotuję.

Fuuzy spakował prowiant i zatarł wszelki ślady ich obecności i wsiadł na konia.

- Dobrze, prowadź więc Iscandelu....

[size=9:e4d2a09bf4]Ps Czy to prwda że Fuuzy przestał pisać w The RPG Story :?: Jeśli tak to mam mały problem co do towarzysza :?
Ps2 Sorki że znowu piszę dialog, następnym razem bedzie o wiele mniej rozmów[/size:e4d2a09bf4]

Sharra

Sharra

20.05.2004
Post ID: 13239

Nagły atak nieumarłych zaskoczył wszystkich. Zombie były ze wszystkich stron, MiB dostrzegł grupkę liszów - czarowników.

-Sharwyn, śpiewaj! - krzyknął Eru. W tej samej chwili zaczął rzucać serię potężnych zaklęć ochronnych.

-Dobrze - powiedziała Sharwyn i zaczęła śpiewać pieśń o honorze, odwadze i poświęceniu.

Nagle muzyka ucichła. Wszyscy obrócili się i zobaczyli, że Sharwyn umiera. Arcylisz rozbił kamień o jej głowę.

-Sharwyn! Uzdrawiający krąg! - krzyknął Eru. Bardka wstała. Zacisnęła obie dłonie na swoim dwuostrzowym mieczu. MiB mógł przysiąc, że w jej oczach dostrzegł wściekłość, której nie powstydziłby się arcydiabeł.

-Co jej jest? - zapytał Cobalt.

-Można to nazwać ubocznym efektem mojego czaru. Wpadła we wściekłość, co oznacza, że nieumarli nie mają z nią żadnych szans.

-Eru! Umiesz łączyć zaklęcia? - krzyknęła pani bard.

-Jasne! - odkrzyknął mag.

-Rzucaj jakieś zaklęcie obszarowe! Kulę ognia!

-Kula Ognia!

-Uderzenie Dźwiękowe!

Zaklęcia połączyły się i utworzyły olbrzymią falę uderzeniową. Wszelkie nieumarłe życie w okolicy, nie licząc oczywiście Szkieletowej Bramy, zgasło.

Ilness

Oberżysta Ilness

22.05.2004
Post ID: 13240

- Hmm, imponujące! Doprawdy imponujące... - rzekł Ilness. Podszedł do maga i poklepał z uznaniem po plecach. Poczęstował go łykiem wina ze swego bukłaka i zajął się swoimi sprawami.