Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4
Farmerus

2003-05-05 22:42

Moja uczynna siostra, w ramach dnia dobroci dla starszych braci, stworzyła (wedłóg mych sugestii)

MAPĘ ŚWIATA, W KTÓRYM ROZGRYWA SIĘ MOJA OPOWIEŚĂ„†.

Jeśli ktoś chce wspomóc swą wyobraźnię, niech zaglądnie :-). Docelowo, mapę chcę "ulepszyć", ale póki co jest jaka jest.

Za ewentualne problemy z wyświetlaniem odpowiada Blazifigus (:-)) i do niego proszę słać pretensje.

Przy okazji dziękuję memu kozłu ofiarnemu (czyt. Blazi) za pomoc jaką mi okazał.

Faramir (2003-05-11):
Toś mnie wyprzedził Farm:) Ja też mam mapę do jednego świata - tylko muszę teraz historię całą opisać! :)

Ale jak na razie obrazek sie nie wyświetla...

Galador

2003-05-08 00:31

Nie pamiętam już dokłanie, w którym momencie przestałem się z Pagietem utożsamiać... Zresztą, to nieważne. Może po prostu źle odebrałem Twoje opowiadanie.

Farmerus (2003-05-08):
Heh...
Zdarza się najlepszym :-).

Pozdrawiam

Guinea

2003-05-09 22:05

Dobre opowiadanie, choć momentami nieco przydługawe...

Powody zdrady niezbyt jasne - to wygląda jakby król chciał i był w stanie pokonać wszystkich wrogów, a jego syn, Pagiet oraz inni wielmoże uparli się, żeby go powstrzymać.

Bitwa mało emocjonująca, gdyż już przed jej rozpoczęciem zdradziłeś wynik - sądzę, że mogłaby być ciekawsza dla czytelnika, gdyby nie znał rezultatu.

Aha, i widziałem jakiegoś paskudnego orta, ale gdzieś mi się zapodział - jutro poszukam ;).

Farmerus (2003-05-10):
Zacznę od końca :-).

Za wyszukanie orta z góry dziekuję i obiecuję, że natychmiast poprawię. Jak zapewne już wcześniej zdązyłeś zauwazyć (choćby po postach) mam z nimi dość dużo problemów, więc cieszę się, ze był tylko jeden :-D.

Bitwa: W sumie racja. Ale trudno jest ukryć wynik, jeśli opowiada ją ktoś, biorący w niej udział. Przeżył, więc prawdopodobnie wygrał. Oczywiście to nie musi być jednoznaczne...
W każdym razie zwrócę na to uwagę i spróbuję poprawić. Jeśli tylko mógłbyś powiedzieć (napisać) co dokładnie zdradziło Ci jej wynik, bardzo ułątwiłbyś mi pracę...

Zdrada: Niejako jest właśnie tak, jak mówisz. Tylko, że wielmoże nie byli pewni tego, czy te wojny w rzeczywistości wygrają. Poza tym, zanim Gerolg objąl tron, mieli bardzo duży wpływ na władzę (co prawda wspomniane jedynie, ze władza centralna w państwie była słaba, ale nie chiałem się nad tym rozwodzić za długo) i chcieli powrotu tej sytuacji. Nie podobało im się także wprowadzenie podatku wojennego oraz upokożenie (ich synowie zrównani w praach z chłopami).
Jednak najwazniejszym powodem, było przeswiadczenie, ze obalając (zabijając) Gerolga, ratują kraj od wojny z całym światem, czyli od całkowitego zniszczenia. Bo mimo tego, ze Czerwie dobrze radziły sobie z barbarianami czy elfami (na równinach), nie oznaczało od razu tak łatwego podboju Elmirin (elfy w lesie to całkiem inna bajka) czy Gonladu (krasnoludy w górach i jaskiniach tym bardziej).
A tak juz całkiem na marginesie, nikt nie powiedział, ze wielmoże nie postąpili głupio i krótkowzrocznie. Ja osobiście raczej nie posądzałbym ich o zbyt wielka inteligencję. Jak to było w polsce. Liczyła sie prywata. Dobro kraju, na drugim (albo i dlaszym) miejscu... Niestety.
Jednak masz chyba trochę racji (zwłąszcza, że to już kolejne takie stwierdzenie) o niejasnych powodach zdrady.
Spróbuję je nieco wyraźniej zarysować.

Nieco przydługawe...: Niestety. Niedawno zdałem sobie sprawę (czytając swą opowieść i co niektóre posty), ze mam duże skłonności do rozciągania txtu, mimo ze nie ma takiej potrzeby. Trudno jest mi z tym walczyć, ale robię postępy (chyba).
W kazdym razie, solennie obiecuję, że po zakończeniu (na dniach ostatnie 2 rodziały - potem juz tylko epilog) przeczytam całość i spróbuję ją poskracać. Rozdiał V-ty będzie skrócony na 101%.

Słowo końcowe: Serdeczne dzięki za przeczytanie. Wiem, że nie było to łatwe (z uwagi na długość i jakość) i tym bardziej wdzięczny jestem za cierpliwość.
Niezmiernie cieszy mnie też, że się podobało. Te słowa, tak niespodziewane, są jednocześnie wspaniałą nagrodą za moją "pracę" :-D.

Pozdrawiam

Guinea

2003-05-10 06:36

Ów ort - "Nie zwarzali" - przez ż powinno być (rozdział 6 wg numeracji osadowej)

A wynik bitwy ujawniłeś w prologu - jak król dostał strzałą.

Farmerus (2003-05-10):
Ort poprawiony.

A co do prologu, to raczej kiepściawo będzie. Cała historia opiera się na tym, że Gerolg zginął (i to bardziej, niż mogłoby sie wydawać) i niespecjalnie mogę ten fragment usunąć z początku.
Już prędzej skrócę opis bitwy do tego stopnia, zeby czytelnik nie oczekiwał po nim emocji. W założeniu miał on (opis) zaspokoić ewentualną ciekawość czytelnika odnośnie tego, jaka to scena i walka była w prologu przedstawiona. Nie chciałem tam zaskakiwać itd (choć byłoby to miłym akcentem).
Ale muszę o tym jeszcze pomyśleć, kilka rzeczy dokładniej zaznaczyć, kilka pomniejszych wątków zlikwidować...

Boję się też coraz bardziej, że za bardzo rozrzuciełem po całym opowiadaniu fragmenty dotyczące ogólnej hostorii państwa. Bo tak na prawdę, całość poznacie dopiero po ostatnim rozdiale. I bedizecie ją sbie musieli poskłądać z opowieści Pagieta, jego kilku przemyśleń, rozmów i... (ostatni rozdiał).

Ale zobaczymy, jak to wyjdzie na końcu.

Pozdrawiam i dziękuję za pomoc :-).

Farmerus

2003-05-11 16:35

Guineo, mam prośbę...

Czy wytknąłbyś mi fragmenty, które najbardziej przydługawe są? Zajął bym się nimi w pierwszej kolejności...

Chyba, że opowieść jest przegadana ogólnie, bez konkretnych jej części. Wtedy mam problem :-).

Pozdrawiam i z góry dziękuje za pomoc.

Faramir

2003-05-11 17:20

Przeczytałem, aczkolwiek sam rozdział piąty... na dalszy ciąg na razie brakuje mi czasu...

Śmieszną literówkę znalazłem ;)

Stolica zbroiła się z gorliwością godną obozu woskowego - śmieszna literówka :)

Poza tym... naprawdę się ta historia mocno rozciągnęła! Mam wrażenie, że aż za mocno! W kilku miejscach brakuje ogonków (np. maja) i co mogę powiedzieć...?

Na pewno jedno: opis samej bitwy - świetny! Czyta się go dobrze, i dość plastycznie przedstawiony! A na pewno dokładnie! ;) Pierwszy raz widzę, by ktoś w Osadzie tak dokładnie i szczegółowo przedstawił jedną potyczkę!

Poza tym, kilka fragmentów trochę nuży, ale ta bitwa to rekompensuje...

Ogólnie ocenę utrzymuję a następne rozdziały poczytam jak znajdę czas i chęci ;).

Tymczasem weny życzę!

Farmerus (2003-05-11):
:-).

Zaczynam uśmiechem, gdyz mi twarz rozjaśnił.

A to z kilku powodów:

1) Literówka rzeczywiście śmieszna :-).
2) Miło mi bardzo, że się podobało.
3) Śmaić mi się chce, gdy tak zastanawiam się, co mam z tym wszystkim zrobić. Jednym bitwa się podba, innym nie. Kogo słuchać?

Co do nużenia i rozciągnięcia się:
Wiem, wiem, wiem... I biję się w piersi. Dała znać o sobie moja skłonność do lania wody. Początkowo nie miał być ów rozdiał aż tak długi. Ale wyszło jak wyszło...
Jak już obiecałem, spróbuję to poprawić, kiedy już zakończę całość (moze w przysłym tygodniu ostatni rodział już będzie). Nie wiem tylko, jak mi to wyjdzie, ale spodziewam się, że skrócenie na pewno utworkowi nie zaszkodzi.

Pocieszę także, że to jedyny tak długi rozdział, i że kolejne są już krótsze.

Teraz bieżam poprawić wosk i poszukać ogonków :-).

Dzięki za czytanie mnie.
I ostrzegam przed dalszym ciągiem. Pozostałym czytelnikom nie specjalnie przypadł on do gustu, dlatego też spieszę z przestrogą.
Przygotuj się na zmianę nastroju z początku dzieła.

Pozdrawiam gorąco :-D.

Faramir

2003-05-11 20:26

hehe, to ja może trochę rozwinę temat...

To, że mi się spodobało, także i mnie cieszy. Choć nie jest to dzieło wybitne, to jednak nie męzyłem się specjalnie czytając je... Czasami ;).

Zaraz do tego wrócę. Teraz bitwa...

Powiem ci, co mi się w niej podoba. Przede wszystkim - dokładność! Jestem pewien, że myślałeś nad nią napawdę długo. Zauważ jak w innych osadowych dziełach są opisane bitwy... Na pewno nie aż tak szczegółowo jak u ciebie. To mi się, mówiąc szczerze, cholernie spodobało. To całe zaplanowanie, to jaką miałęś wizję tej potyczki... Ale, ale!
I tutaj wkradają się małe błędziki, a dokładniej to jedna niedogodność, która się zowie...

Przejdźmy do następnego punktu ;).

Chodzi mi o to Farm, że ty lubisz pisać rozwlekle, to widać. Co samo w sobie nie jest złe... gdy się pisze książki. Widać już po Twoich komentarzach w osadzie, że lubisz się rozpisywać, wszystko dokładnie analizować ;). Cóż, zacna to cecha, ale niekiedy trochę utrudniająca życie. Cożem mogę powiedzieć? Chyba tylko, nic na to nie poradzisz, a stylu tak łatwo się nie zmienia. A jeśli będziesz próbował pisać bardziej krótko, to... cóż, obawiam się, że moze ci to do końca nie wyjść...Po prostu, najłatwiej i najlepiej (!!! - czyt. najbardziej dostępnym jezykiem) pisze się wtedy, gdy piszesz od siebie. A jeśli ty piszesz rozwlekle, to tak będziesz pisał lepiej.

Moim zdaniem, nie wiem czy zrozumiałeś sedno mojego - bzdurnego zresztą - wywodu ;). Ale chodzi mi o to, ybś nie zmieniał stylu swego. Bo mieć własny styl i się go trzymać to już coś. I w końcu ktoś ten styl doceni.

A jeśli będziesz próbował pisać na siłę, nie tak jak lubisz, to, to się nie uda. Więc, pozostań sobą. Bo wtedy pisanie sprawi ci więcej przyjemności. Bo powiedz w sumie, dla kogo bardziej piszesz, dla siebie, czy dla nas?

Znam odpowiedź...

Ufff... odszedłem od tematu ;).

POwiem jeszcze tak, jal znajdę czas, to na pewno poczytam kolejne rozdziały, i na pewno nie będe się sugerował tym, że, np. komuś się nie spodobały - trza być asertywnym, ot co! ;)

Farmerus (2003-05-11):
A więc, to aż tak bardzo widać...

Heh...

Zgadza się. Rozwlekły Lejwoda to ja. I rzeczywiście, mimo szczerych chęci do pisania konkretnów, rozwijam txty nadmiernie.
I masz racje, że stylu zmieniać nie będę, bo to sensu nie ma (doskonale rozumiem Twój, wcale nie bzdurny wywód :-D). Jedyne co mi jak na razie przychodzi do głowy, to zakończyć swą przygodę z pisaniem (po dokończeniu Epizodu), gdyż nie jestem do tego po prostu stworzony.

A skrócić i tak spróbuję. Co innego od razu pisać krócej (dla mnie niewykonalne :-D ), a co innego skracać coś, co już istnieje (trudne, ale możliwe - łatwiej mi pracować nad juz gotowym txtem).

Że nie jest to dzieło wybitne, wiedziałem od początku. Nigdy takim także być nie miało. To, ot taka próba mych sił w pisaniu...
Ani zwycięzka, ani przegrana (nawiasem mówiąc:-) ).

A co do "I tutaj wkradają się małe błędziki, a dokładniej to jedna niedogodność, która się zowie..."
Czy chodzi o znużenie długością?


Pozdrawiam

P.S.
A za to "czasami", kiedy to nie męczysz się przy czytaniu mnie, to masz krechę (oto i ona: ___ ) ;-) heheheh...

Faramir

2003-05-12 19:22

Troszkę widzę trzeba jeszcze rozjaśnić ;)

Mówisz tak...: "Jedyne co mi jak na razie przychodzi do głowy, to zakończyć swą przygodę z pisaniem (po dokończeniu Epizodu), gdyż nie jestem do tego po prostu stworzony."

Nie załamuj mnie, proszę! Spójrz: to że piszesz rozlegle wcale nie oznacza, że piszesz źle! Chce Tobie po prostu uświadomić, że taki jest Twój styl - pisać rozlegle! I tyle! A to, że w taki sposób piszesz wcale nie przekreśla tego, zebyś mógł pisać dobrze! Poza tym, czy wiele jest książek, gdzie są same konkrety? Nie ;). A jeśli tak, to prędzaj jest to opowiadanie;). A więc tak, chcę ci tylko powiedzieć, byś nie rezygnował z pisarstwa z tego powodu, że piszesz rozwlekle. To Twój styl, nie zmienisz go, ale możesz udoskonalić.

A więc pisz człowieku, bo pisanie przyjemnośc sprawia samo w sobie! Choćbyś i pisał do szuflady!

Ale pisz!

No ;).

Co do tego zdania, którego nie dokończyłem... ja go tylko na pierwszy rzut oka nie dokończyłem, ponieważ dokończeniem tej myśli jest kolejny akapit ;).

Miła ta krecha ;).

Farmerus (2003-05-13):
Się jeszcze zobaczy...

W każdym razie nie miej czasem wyrzutów sumienia. Nie mam zamiaru zaprzestać pisania z powodu Twojego, lub czyjegokolwiek komentarza.

To tylko i wyłącznie decyzja podyktowana zdrowym rozsądkiem i dobrem czytelników. Po co brać się za coś, do czego się człowiek nie nadaje. Są od tego lepsi.
Ja wrócę lepiej do swoich liczb poukładanych w równe kolumienki... :-)))...

Ale nie wykluczam, ze od czasu do czasu coś tam naskrobię (pomysłów mam wiele), ale raczej do szuflady, niż do publikacji...
Dla czystej przjemności pisania i przelewania natłoku mych myśli na "papier".

Pozdrawiam

P.S.
Dzięki za troskę :-).

Ion

2003-05-19 21:09

Opowiadanie bardzo ciekawe Farmeusie. Nie wiem tylko vczemuś taki skromny;) Zdażają się co prawda nieco przydługie fragmenty, ale nie są one nudne, w przeciwieństwie do niektórych dzieł niektórych autorów. Tak więc w pełni zasłużona 5. Oby tak dalej. Pozdrawiam.

Farmerus (2003-05-20):
... (zamurowało mnie)

Dziękuję :-).

Grenadier

2003-05-26 00:54

Że też ja nie mogę tego skomentować ani ocenić. Autorze - więcej wiary w siebie... Spójrz na średnią - nic Ci to nie mówi? A widziałeś u siebie ten najbardziej załamujący komentarz czyli "dobre, krótkie, fajnie się czyta, 5" ...

Farmerus (2003-05-26):
:-)

Jeśli o mnie chodzi, nie widziałbym niczego złego w Twojej ocenie, mimo, iż widziałeś pierwotną wersję początku (więc i tamtejsze błędy), co zawazyłoby na niej in minus. W końcu nie tylko dobre opinie mnie interesują. Konstruktywna krytyka moze mi wyjść tylko na zdrowie :-))).

Tak swoją drogą ciekawym, czy zdziwionyś rozwojem fabuły. Pamietam, że miałeś na kierunek owego rozwoju pewien pomysł, który się jak widać nie sprawdził (z tego się cieszę :-D).

Co do średniej...

Zbyt wiele razy widziałem, jak świetne opowieści mają średnie słabe (żatwa robota, Srebrne skrzydło - do niedawna) i niezbyt porywające utwory średnie extremalnie wysokie (przykładów nie przytoczę). Dlatego bardziej liczą się dla mnie komentarze...

Własnie zdałem sobie sprawę, ze jestem niekonsekwentny... W końcu komentarze przeważnie mam pochlebne...

No ale, w kazdym razie, bałem się dużo gorszego odbioru, więc cieszę się z tego co jest :-D.

I za Twe słowa dziekuję.

Pozdrawiam


P.S.
A tak właściwie, to kto zdecydował o tym, ze Twa funkcja łaczy się z niemożnoscią komentowania i ocenienia. Ja w tym nie widzę niczego złego, mimo iż często znasz dzieła od strony warsztatowej. Ale to przeca nic złego :-)...

Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4