Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 3
WWalker

2002-07-25 15:54

Komentarz z czasów Tawerny.

Nie mógł sobie w żaden sposób skojarzyć tego miejsca.
skojarzenie jest powiązaniem dwóch rzeczy, bardziej prawidłowo byłoby "przypomnieć" albo "Miejsce to nie budziło w nim żadnych skojarzeń."

Przecież by mnie tu nie zostawili?, zaczynał podejrzewać. Nie, nie. Nie było to może najlepsze podejście, ale ufał im. Zbyt wiele razem przeszli. Poza tym był równie biedny jak oni, więc to w ogóle nie wchodziło w rachubę.
Nie mogę się domyslić co nie wchodziło w rachubę. Z kontekstu wynika, że zostawienie go przez towarzyszy. Ale jaki to ma związek z jego stanem majątkowym?

Staruszek powrócił do swojej czynności, rysował patykiem jakieś wzorki na piasku. Wydawało się to całkowicie go pochłaniać. Zniechęcony, podniósł się z ziemi.
Ostatnie zdanie nie dotyczy już staruszka ale nie podałeś nowego podmiotu więc brzmi jak by to staruszek podniósł się zniechęcony.

Wyjął z głębi szat niewielki patyk i narysował na ziemi kilka prostych symboli. Przyglądał się temu oniemiały...
to samo co poprzednio - nie nazwałeś ani nie określiłeś nijak głównego bohatera i stąd te problemy ze zmienianiem podmiotu bez poinformowania o tym czytelnika.

Z dala od innych usypisk, na obszarze spowitym największym cieniem. Rozkopaną połać ziemi pokrywały kamienie. Rozrzucone niestarannie, jakby z niechęcią. Kopców było sześć.
1. Jaki sens miało mieć to pierwsze zdanie? Co z dala od usypisk? Może między pierwszym a drugim zdaniem powinien być przecinek a nie kropka?
2. To zakończenie nie jest tajemnicze, jest po prostu niezrozumiałe. Co to znaczy "rozkopaną połać ziemi pokrywały kamienie"? Czy tam był dół - bo "rozkopane", czy górka - bo "pokrywały". Jaki to miało związek z tym, że on jako szósty trup sobie chodził po ziemi? Gdyby było pięć kopców i jeden dół to rozumiałbym, że ktoś go wykopał i chwilowo ożywił, ale tak?

Oślepiło go jasne światło. Potem zaległa ciemność. Czuł, że spada. Coraz niżej i niżej.
Dopiero za którymś odczytaniem tego fragmentu zrozumiałem, że oślepiające go nagle światło nie mogło być naturalne, bo naturalne cały czas świeciło przecież tak samo. Ale kilka razy wcześniej pisałeś o słońcu i świetle i czytelnik wpada w pułapkę zastanawiania się o co nagle chodzi z tym światłem. Zasygnalizowałbym w tym zdaniu, że tym razem chodziło o jakieś inne światło (efekt czaru?). Jeśli zaś chodziło o normalne światło i jego wampiropodobną reakcję na nie to też nie jest jasne czemu akurat w tej chwili coś się zmieniło w odbieraniu oświetlenia przez bohatera.

Ogólnie opowiadanie napisane ładnym, dojrzałym stylem, dokładnie takim samym jak "Po prostu służba" ale słabiej zakończone. Szkoda również, że znowu jest to tylko krótki epizod. Czyta się dość przyjemnie choć nie ma tu takiego napięcia jak w ww. "Służbie". No i chyba trochę niepotrzebnie przeładowane niecenzuralnymi "k..."

Guinea

2002-07-25 16:49

Komentarz z czasów Tawerny.

Opowiadanie ciekawe, tylko nie podoba mi się jeden fragment: "Odwrócił się na bok z przytłumionym jękiem. Znalazł tam nieco cienia. " - gdzie znalazł ten cień? na boku? czy na jęku? Wiem, że chodzi o to, że jak się odwrócił to znalazł się w cieniu, ale trochę niefortunnie to wyszło. Może lepiej zrobić z tego jedno zdanie?

Poza tym opowiadanie jest ciekawe, a nadmiar słów na k... miał zapewne zaprezentować poziom umysłowy głównego bohatera. W każdym razie gratuluję pomysłu.

Wodzu

2002-07-25 18:57

Komentarz z czasów Tawerny.

Przyznam, że jest to opowiadanie pisane pospiesznie, podobnie jak "Służba". Obiecałem coś większego, jak tylko zakończę ostateczną redakcję. Na razie wprowadziłem do tekstu "Ostatniego" kilka poprawek, myślę, że na lepsze. Co do słówek na "k..", wskazują one na pewien typ ludzi do których należy bohater. Możliwe, że nieco z tym przesadziłem.
Aha! Ponieważ "bohaterowie" są bezimienni, gdzieniegdzie pojawiają się kłopoty dotyczące określenia wykonawcy danej czynności. W takich sytuacjach na ogół wspomagałem się akapitami...

Ingham

2002-07-25 22:20

Komentarz z czasów Tawerny.

Bardzo to przyjemne jest. Bardzo lekko się czyta.
Dobry pomyślik ładnie napisany. Styl, jak zwykle, nienaganny. Przejrzyste formułowanie myśli. Zrozumiały, mimo, że nie ubogi, język.

Co do zakończenia, nie zgodzę się z WWalkerem - jest bardzo ładne, bo nie wyolbrzymiane na siłę. Mnie bardzo udeżyło. Naprawdę przeszedł mnie dreszczyk. Na początku myślałem, że poszedłeś na łatwiznę i wykorzysałeś motyw bardzo popularny w cRPG - w pułapkę zwabia Cię staruszka lub piękne dziewczę, które później zamienia się w hydrę.
Wodzu doszedł do fianłu tak, jak powinien - prosto, krok za kroczkeim, nie lawirował pomiędzy zawiłymi zwrotami i komplikującymi myślami.

Gdy czytam to opowiadnie po raz drugi, odkrywam w nim genialność prostoty dojścia do celu.

Ale żebyś sobie nie myślał:
- "Zaczął walić bezładnie w drewno rękami i nogami, miotając przy tym najpaskudniejsze epitety, pod adresem gospodarza, jakie mu tylko przyszły do głowy."
szyk zdania nie gra. Po mojemu lepiej byłoby: "Zaczął walić bezładnie w drewno rękami i nogami, miotając przy tym najpaskudniejsze epitety, jakie mu tylko przyszły do głowy, pod adresem gospodarza,."
Hmm... to by było tyle moich uwag :)

Dla mnie jest świetne!
Lepsze od "Po prostu służba..." (nie ma tu tej głupiej siatki ;)). I na lepszą ocenę zasługuje.

Lopez

2002-07-26 08:26

Komentarz z czasów Tawerny.

Ogólnie podoba mi się to opowiadanko, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach :)

Niezrozumiała także dla mnie jest końcówka, kilka razy musiałem ją przeczytać zanim jako-tako załapałem. Opisu tych kopców i kamieni nie rozumiem nadal.

Czytając nie mogłem się też połapać w czasie.
Bohatera obudziło słońce (brak cienia), wnioskuję z tego, że ubudził się najpóźniej w południe. Potem troche się pokręcił po okolicy i wiosce (piszesz coś o jednej godzinie), porozmawiał ze staruszkiem, 10 minut miał do cmentarza, jak tam się znalazł był już wieczór. Chyba nie jest zgrany czas z drogą. Już jak tam szedł "jego cień stawał sie coraz dłuższy" - ciekawe, że to zauważył, skoro szedł tylko 10 minut.

No i ten nadmiar wulgaryzmów. Rozumiem, że chciałeś podkreślić język i osobowość bohatera, ale w ten sposób (nie obraź się) pokazujesz chyba troche swój język. Wielcy pisarze chyba nie używają aż tylu dosadnych słów w tak krótkim tekście :)

Wodzu (2002-07-26):
Z tym czasem to fakt, nie dopracowałem tego. A co do słownictwa, to poza wypowiedziami bohatera nie znajdziesz ich nigdzie indziej w teksćie...chociaż faktycznie, może nieco przesadziłem..

Grenadier

2002-07-26 11:27

Komentarz z czasów Tawerny.

No może wstrzymam się od używania substancji na w. ;)
Ale jest niezłe, to fakt.
Uwagi:

- "całym swym ciężarem" - kiedyś udało mi się zwalić na kogoś całym nie swoim ciężarem, a on zwalił się połową swego ciężaru. Po paru piwach to było...

- "Mieli tu zaczekać na jakichś twardzieli, którzy dla zemsty spalili niemal całą wioskę pewnego paniska. Że niby porwał do siebie i zgwałcił czyjąś córkę, czy jakoś tak. Wielmoża wziął sobie to upomnienie do serca, ale chyba nie w tę stronę co trzeba. Zamiast skruchy okazał niebywałą przedsiębiorczość wyznaczając astronomiczną kwotę za głowy tych mścicieli z Koziej Wólki" - sory winetu, ale nie łapię, chciaż czytam w kółko. Gwałt był upomnieniem..., zaraz, eee, aha, nie, qrde, rozumiem. Eh, piwa, piwa, może rozjaśni... Kłopot polega na tym, że zdanie o gwałcie poprzedza to o upomnieniu i na logikę biorąc należy rozumieć, że to owa czynność karalna była przestrogą.

- "No to wsiedli na konia, sześciu zaprawionych rębajłów, i ruszyli w pogoni za tamtymi. Było ich pięciu, zdaje się. Bułka z masłem. Sześciu uzbrojonych po zęby zbójów kontra pięciu rozzuchwalonych kmiotków." - jak poprawiam teksty przed drukiem, to za takie coś autor dostaje po wypłacie, a na szczotce (próbny wydruk strony w gazecie) zaznacza się to jako "styl". Pięciu - sześciu się za często przeplata i może wprowadzać zamęt w głowach. To jest niezły pomysł na opis, ale zmuszanie na siłę czytelnika, by zwalniał przy czytaniu najczęściej oznacza, że tekst nie jest doczytywany do końca, lecz ląduje w koszu... Warto tu wprowadzić jakieś zdanie, może podkreślające kontrst, może jakaś ironia, by te pięć, sześć nie było za blisko.

A może się czepiam na siłę ;)
Dalej jest już o wiele lepiej. Całkiem nieźle nawet.
Te czasowe zawirowania nie są wcale tak bardzo widoczne. W sumie gdyby nie poprzednik, to bym ich nie zauważył. Za to z tym zakończeniem coś faktycznie jest nie tak. Ja nie łapię.... Piwa poproszę...

Rajst

2002-07-27 12:06

Komentarz z czasów Tawerny.

Jeżyk opowiadania jest nienaganny, nawet te przekleństwa pasują do charakteru głównego bohatera, tyle że opowiadanko jest po prostu NUDNE!!! Już kiedyś, gdzieś pisałem, że w tak krótkich tekstach, czytelnik musi czuć akcję, a nie męczyć się mozolnym przebiegiem wydarzeń. Jak dla mnie (znowu przekornie niż wszystkim) najbardziej podobała się końcówka, bo coś się tam przynajmniej wydarzyło. Myślę, że zamiast tej chwili refleksji, w której to nasz umarlak przypomniał sobie całe zdarzenie, lepiej by było jakbyś od początku zaczął od tego, np. ta banda ucieka przed kimś tam, docierają do tej wioski i zabawiają się będąc pewni, że zgubili pościg. Potem zaczyna się jatka itd. itd. Oczywiście to wszystko musiałbyś opisać i na pewno zrobiłoby się z tego nieco dłuższa opowieść, ale przynajmniej (jeśli dobrze by to było opisane) czytelnik nie zanudziłby się na śmierć podczas czytania.

P.S. Ingham
Nie poznaję kolegi, zawsze to Ty byłeś tu pierwszym krytykiem (czepiałeś się dosłownie wszystkiego), a tu cosik nie tak z Tobą widzę. Jedyne zdanie, do którego miałeś jakiekolwiek zastrzeżenia jest jak najbardziej prawidłowo sformułowane przez autora. Jestem również przekornego zdania niż Twoje, że to opowiadanie jest lepsze od "Poprostu służba..." - zresztą noty mówią same za siebie.

Ingham

2002-07-27 23:18

Komentarz z czasów Tawerny.

Ludzie się zmieniają drogi Rajście.
Moje czepialstwo zastąpił z powodzeniem Grenadier. Ma wątpliwości do każdego zdania. Do tego dochodzi Guinea i Ty. Wystarczy tego. Ja swoją rolę spełniłem;)

A to opowiadanie jest naprawdę świetne! Nie mogłem przez nie zasnąć! Rozmyślałem nad nim i dochodziłem z każdym fragmentem do wniosku, że jest genialne.

Rajst

2002-07-28 10:33

Komentarz z czasów Tawerny.

No nie, czyżbyś spasował? Popraw mnie jeśli się mylę, ale to właśnie Ty tu jesteś recenzentem (w każdym bądź razie tak pisałeś o sobie na forum), a skoro tak to powinieneś być obiektywny, nieprawdaż? Czyżbym tak bardzo Cię uraził, kiedy skrytykowałem Twoją osobę na forum?

Co do opowiadania to oczywiście jest napisane w dobrym stylu, ale naprawdę jest nudne nie zauważyłeś tego? Tam nic się nie dzieje, to co napisał Wodzu nadaje się do dłuższego opowiadania, a nie jako całość (przynajmniej ja tak myślę).

Jeżeli chodzi o moje komentarze ? nie wiem czy zauważyłeś, ale nie ?czepiam? się każdego zdania (no chyba, że naprawdę mnie jakoś razi jego treść lub forma), ja staram się dawać opinię taką, powiedzmy, bardziej ogólnikową (wyjątkiem była może dyskusja z Guineą, ale to była dyskusja, zarówno on jak i ja broniliśmy swojego stanowiska, na tym to polega). Tak w ogóle to żałuję, że nie wszyscy autorzy opowiadań odpowiadają na komentarze :(.

Na Twoim miejscu nie dawałbym tak od razu za wygraną, tylko walczył o swoją pozycję, którą kiedyś zdobyłeś, ja w każdym bądź razie nie mam zamiaru Ci jej odbierać :). Poza tym to każdy popełnia jakieś błędy prawda?

Grenadier

2002-08-27 16:47

Komentarz z czasów Tawerny.

żał, awansowałem, mówcie mi "czepialski"... ;)

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 3