Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki" |
---|
Getyr2.02.2005Post ID: 12603 |
- A słyszeliście, że gdyby nie Ogony Skorpen to legendarny zabójca smoków Dracon nie wypełnił by swojej misji...? - spojrzał na zebranych i zobaczył ich zdziwione twarze - no tak myślałem, muszę was więc chyba trochę oznajomić z tą ciekawą historią. Musicie bowiem wiedzieć, że w Tatalii "Legenda Dracona" należy do najpoczytniejszych książek...no, ale wracając do historii... Getyr odkaszlnął i zaczął się bawić filiżanką po herbacie, którą już zdążył wypić.... |
Denadareth2.02.2005Post ID: 12604 |
Słuchacze wyrazili uznanie dla opowieści Getyra gdy rozległ się cichy syk... Denadareth (znów w smoczej - choć zmniejszonej postaci) podpełznął do minotaura. - Niech więc przeklęte będą Ogony Skorpen... - w oczach Dena zamigotały płomienie - zaś Dracona inaczej nie nazwę jak tylko barbarzyńcą i najemnym rabusiem - - Te smoki zagrażały wszystkim - zawołał ktoś - Nie wątpię - wysyczał Den - że Dracon wielu pomógł dokonując tego jakże szlachetnego czynu... tej rzezi jak ja wolę to nazywać - smok powiódł spojrzeniem po zebranych po czym się uspokoił - wiele z tych smoków zasługiwało na karę, szczególnie te rdzawe... ale na niebo Araucanii to nie powód by prowadzić krucjatę przeciwko całej rasie... a zbrodnią było przelanie krwi Błękitnej Matki... nawet ja przybysz z innego świata wiele o niej słyszałem... - Denadareth odwrócił się i podpełzł bliżej kominka. |
Dragonthan2.02.2005Post ID: 12605 |
- Te smoki nikomu nic złego nie uczyniły - rzekł Drag widząc jak rozmowy ztaczają się na inną drogę - A Dracon drogi Getyr`ze nie był zabójcą z powołania, lecz zwykłym najemnikiem szukającym ino okazji by zabić jakiegoś smoka... |
Getyr3.02.2005Post ID: 12606 |
- Nie popadajmy w obłęd - powiedział Getyr widząc, że niektórzy nie darzą sympatią Dracona - to, że zabijał całe chmary Smoków można między bajki włożyć. Raptem jeden Kryształowy, kilka Rdzawych wbrew powszechnej opini, że opanowały one kilkadziesiąt kopalni i były ich setki, jedynie Bajkowych zabił ze trzydzieści..., no i jeden Błękitny...., chociaż Błękitnego strzegło wiele innych smo..., a niech to!!!! Sam już nie wiem, a wszystko przez te Ogony Skorpen... Gdy to powiedział, nagle przypomniał sobie co zrobił dziesięć minut temu, spojrzał na stół przy którym siedział, a na nim zobaczył talerz z soczystymi Ogonami Skorpen. Czym prędzej zabrał się do spożywania posiłku... |
Thompson3.02.2005Post ID: 12607 |
- Jakie znowu legendy?! Przecież z Draconem dopiero co walczyliśmy ramię w ramię... - powiedział, po czym dodał: |
Mistrz Islington3.02.2005Post ID: 12608 |
- Pytałeś kto to jest. - włączył się nagle do dyskusji Isli |
Dragonthan3.02.2005Post ID: 12609 |
- Gdybyśmy chcieli wytępić wszystkie smoki na tym świecie nie starczyłoby tylu łowców na to... Poza tym jakie miałbym potem zajęcie hehe - zaśmiał się Drag |
Denadareth4.02.2005Post ID: 12610 |
- To prawda... ze wszystkich "Łowców Smoków" tylko Drag nie budzi we mnie ognia - Den "zmarszczył brwi" - pomijając fakt, że nie znoszę gdy je przy mnie pieczeń ze smoka... ale to mała wada - - Co do polowań na smoki... nie obnoszę się trofeami jak ci pogromcy ale niejednego rycerzyka spaliłem. Uwierzcie, że nie starczyłoby wojowników z całej ziemi by wytępić mą rasę... - kontynuował Den - Cały Den - mruknął Isli - Zawsze tłumaczy że smoki stanowią zbiór indywidualności ale nie jeden rodzaj, że się nie identyfikuje ze smokami Antagrichu a jak tylko mu do dyskusji pasuje to już "ma rasa"... - |
Thompson4.02.2005Post ID: 12611 |
Thompson na chwilę popadł w zamysł... Tak, wspominał coś, że gdy bywał w akademii, to lubił wypadać by zapolować na Smoki... Czekaj... Tak, wydaje mi się, że o tobie też coś wspominał - zwrócił się Thompson do Dragonthana. |
Getyr4.02.2005Post ID: 12612 |
Getyr przez cały czas przysłuchiwał się rozmowie, co nie przeszkadzało mu w delektowaniu się pysznymi Ogonami. Po raz kolejny potwiedziła się jego opinia, że oberża to miejsce fantazjowania...; Dragonthan znał osobiście Dracona, Thompson podawał mu miecz w walce z Błękitnym, teraz w dodatku rozmawiał z jakimiś niewidzialnymi postaciami, niedługo nawet Den powie, że znał np. Mutare. Wyraźny wpływ środków odurzających można było zaobserwować bez problemu, no, ale po to jest karczma, tudzież oberża jak kto woli. Nie wypadało nic innego jak samemu opowiedzieć jakąś bajkę - Nie chcę się chwalić, ale ostatnio, to było bodajże w Stremgeth grałem w kości z ... ehm, ...eee, powiedzmy Kilgorem. Muszę powiedzieć, że nieżle grał, a raczej, że po prostu dopisywało mu szczęście, tak czy inaczej ogołcił mnie prawie ze wszystkiego... - Getyr spojrzał po sali i zobaczył, że każdy się śmieje - ..., ale ja naprawde go spotkałem... |
Thompson4.02.2005Post ID: 12613 |
Tak... - odparł Thompson - ... słyszałem, że barbarzyńcy bardzo oszukują jeżeli chodzi o gry. To pewnie przez te podkowy, które mają pozawieszane na szyjach. Słyszałem, że to na pamiątkę. Jak ci ginie koń na wojnie, czy coś takiego... Hmm... w zasadzie jakby na to nie patrzeć - bahaterskie - powiedział Thompson. Ale zmieńmy temat, a nasze troski i wspomnienia zatopmy w kuflu piwa - barman, piwo dla wszystkich! - zawołał Thompson chwytając czwarty już z kolei kufel piwa. |
Getyr4.02.2005Post ID: 12614 |
Getyr wziął piwo i zaczął pić. Po pierwszym łyku zaczął badac dokładnie smak Nie minęło dużo czasu gdy Getyr nagle krzyknął - A niech to, jednak z Krewold..., moczopędne jak sto diabłów - i wybiegł z Oberży |
Mistrz Islington4.02.2005Post ID: 12615 |
- Co do krasnoludów - zaczął Isl |
Bubeusz5.02.2005Post ID: 12616 |
Bubeusz obserwował przez cały czas rozmówców, a kiedy Getyr wybiegł z oberży, zdziwiony zamówił kolejny kufelek, ciekaw co będzie się działo dalej. W karczmie tymczasem tańce ustały i zawrzało z wszystkich stron wesołymi rozmowami. |
Getyr5.02.2005Post ID: 12617 |
Nie minęło dużo czasu gdy drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wleciał Getyr. Rozejrzał się wokoło, przestaszonymi ślepiami..., nagle zatrzymał wzrok na ciemnym końcu sali. Pobiegł tam szybko i złapał przedmiot, który najwidoczniej był mu bardzo potrzebny. Była to miotła do zamiatania podłogi - Zaraz ją przyniosę z powrotem..., jak przeżyję - i znowu wybiegł jak oszalały z karczmy, dało się jescze słyszeć jego słowa gdy był już na zewnątrz - ... Broń się!!.... |
Thompson5.02.2005Post ID: 12618 |
Czekaj - zawołał Thompson. Już był przy drzwiach, wyjrzał na zewnątrz i zamarł. Nastepnie pobiegł do baru, wypił jeszcze jedną kolejnę (na odwagę) i wybiegł na zwenątrz ze słowami na ustach: za Ojczyznę!!! |
Getyr5.02.2005Post ID: 12619 |
Wszyscy w oberży słyszeli jak na zewnątrz rozgrywa się jakaś walka. Trzask łamanych kości, krzyki przeplatane przekleństwami - Ty bestio!! - dało się słyszeć głos Getyra Nagle znów dało się słyszeć odgłos, jakby coś zostało złamane... - Oby to nie była moja miotła - odezwał się Ilness wyraźnie zirytowany tym co się działo przed jego oberżą - Przklęte Diablisko!! - Ktoś krzyknął... Przez drzwi z hukiem wleciał do środka Thompson, a na nim siedział mały Chowaniec przypominający nieco świnię, zaraz za nimi wpadł Getyr i zaczął okładać "potwora" miotłą. Trzeba tu dodać, że piwo wyrażnie zadziałało na Getyra i częściej trafiał Thompsona niż małego diablika... |
Dragonthan5.02.2005Post ID: 12620 |
- Co się tam wyprawia? - powiedział Ilness obawiając się losów wejścia do karczmy... |
Thompson5.02.2005Post ID: 12621 |
Thompson złapał chowańca za szyję i przydusił. Następnie zorientował się w sytuacji i zwrócił się do Getyra: |
Getyr5.02.2005Post ID: 12622 |
Sytuacja była dramatyczna, Chowaniec robił co chciał; skakał po stołach to znowu po głowach Getyra i Thompsona, a Ilness krzyczał, że przytafiło mu się coś takiego pierwszy raz... - Masz tu wodę święconą ? - zwrócił się Getyr do Ilnessa Ale woda święcona była juz niepotrzebna; Chowaniec leżał w rogu Oberży. Trzeba bowiem dodać, że mała bestia była strasznie łasa na alkohol i nawet gdy się biła to w tym samym czasie łapczywie piła co się dało... - Chyba go załatwiliśmy - powiedział Getyr Rzeczywiście wszystko było zdemolowane... |