Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "Tolkien najlepszy?" |
---|
Mortai14.03.2005Post ID: 18514 |
A ja się podpisuje pod tym i muszę stwierdzić, że: BRAWA za tego posta! Jestem pod wrażeniem!!! |
Mastorious14.03.2005Post ID: 18515 |
Ja wykorzystałem twórczośc Tolkiena w wypracowaniu o temacie: "List do Twójego idola (czy jakoś tam)" na teście próbnym gimnazjalnym (w częsci humanistycznej oczywiście :D) i przyznam że jestem wdzięczny Panu Tolkienowi 15/17 punktów. :D |
Damiaen15.03.2005Post ID: 18516 |
Heh, ja "wykorzystałem" Tolkiena dwa lata temu na teście właściwym, gdy jako zadanie była charakterystyka ulubionego bohatera literackiego. Rzeczonym bohaterem był oczywiście Frodo Baggins... Punktów dużo, oj dużo... :) |
Mistrzyni Zagadek Nami15.03.2005Post ID: 18517 |
Hehe ja pisałam tą samą charakterystykę. Widać tutaj, że postacie tolkienowskie mogą się przydać wielokrotnie i to w różnych tematach. Nie zawsze da się stworzyć taką osobowość aby pasowała do danego wymogu. Tak wiem bohaterowie są czarni i biali ale i tak dobrze się na ich podstawie pisze wypracowania. |
Strażnik słów Moandor15.03.2005Post ID: 18518 |
Powiedziałaś to Namiś tak jakby to było coś złego. Bohaterowie spod znaku Szachownicy wcale nie są gorsi od bohaterów kolorowych... A jesli jednak są, niech mi ktoś to spróbuje udowodnić, a nie tylko sie czepiacie... :) |
Mistrzyni Zagadek Nami15.03.2005Post ID: 18519 |
Czy ja napisałam, że to źle że są czarni i biali? Nie przecież i to nawet nie było moją intencją. Nie widzi mi się znów targować i udowadniać kolejnej osobie jacy bohaterowie są kolorowi, wieloznaczni i w ogóle cudowni. Ktoś ma swoje zdanie ja mam swoje, nie mam zamiaru go do swojego przekonywać. Niech myśli sobie co chce. |
mah15.03.2005Post ID: 18520 |
Dodane później :
Oryginalna treść: |
Crazy15.03.2005Post ID: 18521 |
Pomagał, ale dla swojego własnego zysku -by zaprowadzić Hobbitów do pajęczycy. Ale to właśnie u Smeagola możemy zaobserwować walkę 'dobrego' ze 'złym', podczas dochodzenia do gór Mordoru. |
Mortai18.03.2005Post ID: 18522 |
Ja bym Boromira zaliczył do dobrych bohaterów. Bez niego naprawdę trudno byłoby dojśc do Amon Hen. A pierścień działa tak na wszyskich (prawie), więc nie trzeba się dziwić, czemu jego też ogranęła "żądza pierścienia". Ogólnie Boromir jest wporządku. |
mah18.03.2005Post ID: 18523 |
Zastanawiają mnie dwa ostatnie posty, Crazy pytał o to do jakich bohaterów zaliczyć Boromira, i napisał :
Nie pisał czy był dobry, czy zły. To oczywiste, że był dobry, wszak, czy w drużynie pierścienia był ktoś zły?? Ja go nie zaliczę do "Śnieżnobiałych". Raczej do szarawych. I jeszcze co do opini że pierścień działał na wszystkich (napisane było prawie), to ja bym określił, że działał na niektórych. np. nie działał na pozostałych hobbitów, Faramir też go nie chciał zagarnąć, Aragron, Gimli i Legolas. Nie mówiąc już o tysiącach innych nie wymienianych z imion bohaterów. |
Saruman1.07.2005Post ID: 18524 |
Racja ale zauważ, że wiele osób nie wiedziało o posiadaniu pierścienia przez Froda, tudzież widzieli go tylko kilka razy tudzież mieli silniejszą psychikę (Aragorn,), tudzież byli świadomi śmiertelnego zagrożenia (Gandalf) , tudzież nie podróżowali kilka miesięcy z pierścieniem kilka metrów od siebie (jak np. Boromir i reszta dużyny) tudzież wrodzony brak chęci dominacji (hobbici). |
Strażnik słów Moandor24.08.2007Post ID: 18526 |
Reaktywacja tematu cieszącego się dużym powodzeniem na starym forum. Miło będzie powspominać stare czasy, a i z pewnością będzie można dodać coś do dyskusji. Wszak ludzie się zmieniają, poglądy się weryfikują. |
Tabris29.02.2008Post ID: 24660 |
Czy Tolkien jest pisarzem najlepszym? Na pewno to on stworzył literaturę fantastyczną. Jak złośliwie stwierdził Whitehead filozofia europejska stanowi ciąg przypisów do Platona. To samo można powiedzieć o fantastyce; ostatecznie Tolkien stworzył podstawę i każdy kto był po nim musi odnieść się do Jego twórczości. Tym niemniej w Jego twórczości widać dawne brzmienia; ślady po odach i eposach starogermańskich, na których Tolkien świadomie oparł Władcę Pierścieni i Sillmarilion . Wiele osób zarzuca światu Tolkiena nierealność Jego świata, taką swoistą ahistoryczność. Jest to nieprawda. Osoby, które to przeczytały Silmarion mają opisaną Wojnę o Sillmarile. Widać tam bardzo dobrze do czego doprowadza niezdecydowanie i spory u jednych, to nie tylko bajka ale prawdziwa historia. Także swoiste zarzuty o to, że dobro wygrywa w wyniku hm odgryzienia palca Frodowi przez Golluma. I dodatkowo, ze jeszcze Gollum musiał się przewrócić. No cóż, powiem tylko tyle, że wszystkie zjawiska historyczne mają trzy przyczyny; długoterminową, średnioterminową i krótkoterminową. Przyczyną długoterminową była ‘Odwieczna” wojna Saurona i elfów, ludzi. Zmagania dobra i zła wydarzenia sprzed tysiącleci a przede wszystkim błąd Isildura. Przyczyną średnioterminową było powstanie drużyny/zakonu Pierścienia i wzrost potęgi Saurona i Sarumana, oraz wypowiedzenie przez nich wojny Rohanowi i Gondorowi. A przyczyna krótkoterminowa? Potknięcie Golluma to taki sam głupi przypadek jak niedźwiedź, który uciekł z klatki czy udający pijaka łysawy pan... Innym zarzutem wobec Tolkiena jest Jego naiwna wizja świata, wszystko biało-czarne i takie nieżyciowe. Należy zauważyć, że literatura Tolkiena ma charakter bardzo dydaktyczny, ma nas uczyć o życiu jakie powinno być, a nie jakie jest. Ma nas przygotować bowiem, czasem trzeba zapomnieć o szarości świata i zacząć widzieć w barwach biało-czarnych. Ponad to fantastyka, wiedzę o życiu nabywa się żyjąc, a nie leżąc w łóżku. Inną rzeczą jest uniwersalizm Tolkiena. Jeżeli autor zamierza stworzyć literaturę uniwersalną, czytaną zawsze to musi trochę odwspółcześnić książkę, którą piszę. O ile w książkach AS-a nawiązanie do współczesności jest wyraźne to u Tolkiena bynajmniej nie. Za trzydzieści lat bardziej aktualna stanie się literatura Tolkiena. Ostatecznie to Tolkien jest nr 1 od pięćdziesięciu lat. O innych zaletach wspominać nie będę, bo Moandor i Morgraf i inni zrobili to za mnie. Zatem Tolkien jest najlepszym autorem fantastyki. Ale czy moim ulubionym? Nie |
Strażnik słów Moandor1.03.2008Post ID: 24701 |
Tolkien jako fantasta miał także swobodę w tworzeniu swojej opowieści. A dziś każdy autor musi uważać by nie być posądzonym o kopiowanie z Władcy Pierścieni. Rzekłbym nawet, że twórcy boją się pisać o orkach, krasnoludach, elfach, gdyż od razu krytycy przykleją ich tekstom odpowiednią etykietkę. Tolkien jaki pisarz fantasy... To też nie do końca jest prawdziwe. Dzisiaj zwykliśmy go tak określać, gdyż od jego powieści utworzył się ów nurt. Jednak w czasach Tolkienowi współczesnych termin ten jeszcze nie istniał. On po prostu pisał książkę, zawarł w niej swoje zainteresowania mitami północy i filologią, poprzez pisanie realizował swoją pasję. Mam za to do niego ogromny szacunek jako do pisarza. I być może dlatego, że pisał o tym, na czym się znał, książki jego są tak wyjątkowe i zdobyły sobie milionowe rzesze miłośników. Dziś widać wyraźnie że fantastyka to głównie pisanie na zamówienie, kontrakt z wydawnictwem. Napisz książkę, o czymkolwiek chcesz, weź pieniądze i bierz się za kolejną, może o czymś diametralnie różnym. Ciężko mi sobie wyobrazić, aby w ciągu roku można było napisać genialną książkę. A co taki średnio czas autorzy wypuszczają swoje kolejne powieści. Rozumiem to, pisanie to forma zawodu, a żyć za coś trzeba. Ale w takiej perspektywie długo jeszcze nie znajdzie się w Polsce książka, która choćby tylko zbliżyła się do poziomu utworów Tolkiena. Bedą pojawiać się kolejne opowieści o Mordimerze, o Jakubach Wędrowyczach, kuzynkach czy innych naszych rodzimych 'bohaterach'. Kiedyś, gdy temat ten był jeszcze w pełni rozkwitu bezkrytycznie uważałem J.R.R. Tolkiena za największego z autorów parających się fantastyką. Trochę mniej jej wtedy czytałem a świat Władcy Pierścieni bardzo mnie zafascynował. Dziś patrzę na to w nieco szerszej perspektywie, ale wciąż nie spotkałem książki fantastycznej, która zrobiłaby na mnie takie wrażenie co Władca Pierścieni kilka lat temu. Faramir znalazł swojego G.R.R. Martina, a dla mnie Tolkien będzie, już pewnie zawsze, numerem jeden. Zarówno najlepszym jak i ulubionym. I nie z powodu jej ogromnej popularności filmu Jacksona. Miałem to, moim zdaniem wielkie, szczęście, że biorąc do ręki Władcę Pierścieni nie wiedziałem o niej praktycznie nic. Owszem, zacząłem czytać tuż po premierze kinowej Drużyny Pierścienia, ale nie miało to aż takiego znaczenia. Odkrywałem magiczny świat Śródziemia od początku, jak robiły to przede mną miliony ludzi, zanim ukazał się kinowy hit Petera Jacksona. Teraz dużo trudniej jest zachwycić się Tolkienem, odkryć w pełni piękno jego świata. Wyobraźnia czytelnika, który bierze Władcę po raz pierwszy skażona jest wizją reżysera, wszędobylskimi gadżetami, kalendarzami z Gandalfem, Aragornem czy Legolasem, kubkami po Coca Coli z ich podobizną, całym tym wytworem masowej produkcji. Czy są jeszcze tacy ludzie, którzy przystając w empiku przy półce z fantastyką i biorąc do ręki Władcę Pierścieni powiedzą sobie - Władca Pierścieni, ciekawe o czym jest ta książka, klasyka fantasy, ale jakoś nigdy nie miałem okazji przeczytać. W moim przypadku tak to właśnie było. |
Infero1.03.2008Post ID: 24747 |
Już bardzo dawno temu przeczytałam „Władcę Pierścieni” i „Hobbita”, ale do nich później wracałam, dopiero niedawno przeczytałam „Silmarillion” i „Dzieci Hurina”, jestem w trakcie czytania „Niedokończonych opowieści”. Tolkien nie jest moim ulubionym autorem fantasy, ale cenie go za olbrzymią fantazję i wiedze. Nie lubię czarno – białych książek, ale w przypadku dzieł Tolkiena jakoś nigdy nie było to, w moim odczuciu, na pierwszym planie, ponieważ czytając „Władce...”, „Hobbita”, czy nawet „Silmarillion” poraziła mnie wspaniałość opowiadanej historii, bogactwo przedstawianego świata i mnogość ewentualności ciągnięcia, rozbudowania -już we własnej głowie, dzięki własnej wyobraźni- wspaniałej przygody. Czego nie lubię u Tolkiena? Nie lubię niedokończonych wątków. Ten autor zawarł, to coś w swoich książkach, co powoduje naturalny niedosyt u czytelnika w takich sytuacjach. Brak co najmniej wyraźnego „odcienia szarości”, tu chodzi mi o bohaterów książek. Jeśli chodzi o pomyłki i przeoczenia autora –co do niektórych faktów- nie ma to dla mnie znaczenia. |
Thausael5.03.2008Post ID: 24999 |
Gdyby nie Tolkien fantasy nie wyglądało by dziś tak jak wygląda. W sumie do wypowiedzi Moandora nie trzeba nic dodawać o tym genialnym człowieku. Czy jest najlepszy ? Nie wiem, trudno mówić o najlepszym pisarzu fantasy. Każda książka dostarcza innych wrażeń i wprowadza w kompletnie inny świat. Pewne jest że jest jednym z najlepszych i bezwarunkowo zasługuję na miano wybitnego twórcy. W przeciwieństwie do was, moi poprzednicy mnie nie zraża masowa produkcja szklanek z postaciami z władcy pierścieni. Czy mnie śmieszy ? Owszem. Jednak przeżycia które dostarczyła mi ta książka pozostaną w mojej pamięci i nic nie jest w stanie ich usunąć czy choćby zamazać. "Nie lubię niedokończonych wątków." napisała Infero. U mnie jest na odwrót. Właśnie te niedokończone wątki dodają uroku dziełom Tolkiena, jak i są przyczyną godzin rozmyślań o jego twórczości. |
Strażnik słów Moandor5.03.2008Post ID: 25005 |
Bo nie powinna. Głupio byłoby obrazić się na książkę z powodu rynkowych gadżetów. Aczkolwiek takie opinię się zdarzają. Oceniając powieści Tolkiena warto także przypomnieć sobie biografię J.R.R. Tolkiena, zapoznać się z panującymi ówcześnie realiami. Polecam tu którąkolwiek z biografii autora oraz książkę H. Carpentera pt. Inklingowie. Tolkien, Lewis, Charles Williams i ich przyjaciele, to byli wszyscy ludzie, którzy kochali literaturę, była częścią ich życia. I to nie tylko zawodowego. Spotykali się także po pracy, w mieszkaniu Lewisa, w barze. I przy kuflu piwa dyskutowali o literaturze, omawiali i czytali dzieła, które sami tworzyli. Znajdźmy dziś ludzi, którzy przy kufelku rozmawiają o książkach. Ciekawe to były czasy, aczkolwiek zarazem ciężkie, wiadomo, II wojna światowa. Ci ludzie, Tolkien, Lewis, pisali swoje książki z pasji. Stało się jednak, że dzieła przeżyły swoich twórców zdobywając milionowe rzesze miłośników. I to zauważcie, w czasach, kiedy nie było ekranizacji, internetu. Dzieła żyły i nadal żyją swoim życiem. |
Tabris8.03.2008Post ID: 25130 |
Czy w ocenie twórczości Tolkiena należy kierować się czasami w których żył? Moim zdaniem jest to przesadzone. Ostatecznie Jego twórczość to głównie fantastyka, więc nie jest to potrzebne. Po pierwsze wynika to z uniwersalności Jego literatury, gdyby to miało znaczący wpływ na Jego twórczość, obecnie Jego popularność byłaby mniejsza - trudniej zrozumieć dzieło sprzed pięćdziesięciu lat. Oczywiście otaczająca go rzeczywistość implikowała pewne rzeczy, ale nie miała decydującego wpływu na kształt świata, który opisywał. Po drugie czytelnicy jego dzieł rzadko znają się profesjonalnie na literaturze, na tyle by wiedzieć co mogłoby inspirować pisarza, ale mimo tego go z chęcią czytają. Tym niemniej warto znać jego życie prywatne i to co miało wpływ na jego twórczość, ale bez tego jego twórczość jest równie dobra i czytelna. |
Strażnik słów Moandor8.03.2008Post ID: 25131 |
Nie mówię, że kierować. Ale przynajmniej pobieżna znajomość życia J.R.R. Tolkiena pozwoli szerzej spojrzeć na jego twórczość, poznać jej genezę, okoliczności w jakich powstawała. To zresztą całkiem ciekawe doświadczenie. Mnie na przykład bardzo zaciekawiły początki Władcy Pierścieni na rynku wydawniczym. Były to jeszcze czasy, w których Tolkien jeszcze żył. Podobało mi się to, że nie wykorzystywał popularności swej książki do robienia pieniędzy. Nadal, mimo sukcesu, był tym samym człowiekiem, skromnym profesorem z Oksfordu, mimo, iż jego sytuacja finansowa zdecydowanie się poprawiła. Ciekawe są początki pierwszych stowarzyszeń, klubów tolkienowskich. Miłosnicy Władcy Pierścieni zaczęli się łączyć mimo o wiele skromniejszych możliwości porozumienia się ze sobą. Początki amerykańskiego stowarzyszenia były takie: nastoletni wówczas David Plotz ze zdumieniem obserwował pojawiające się na przystankach autobusowych komentarze do ksiażki Tolkiena. Ponieważ pojawiały się dość regularnie wpadł na pomysł i umieścił w tym miejscu informacje o spotkaniu miłośników Władcy Pierścieni, podał miejsce. I ludzie przyszli, nie znali się wcześniej i także żaden z nich nie był autorem listów z przystanku autobusowego. Ludzie spontanicznie łączyli się. Łączyła ich ukochana książka. Tak więc być może historia życia Tolkiena i to co działo się wokół jego książek za jego życia być może nie pomogą ci lepiej zrozumieć twórczość autora czy bardziej polubić jego książki, ale doskonale pokazują jak wielką siłę oddziaływania miał Władca Pierścieni i jak wielka jest to książka. Dla mnie jest to wielce interesujące. |
Kanclerz Grenadier8.03.2008Post ID: 25135 |
Chwileczkę - czasy, w których żyje pisarz ZAWSZE są obecne w jego książkach. W przypadku Tolkiena obie wojny światowe, w których w mniejszym lub większym stopniu brał udział, odcisnęły się przede wszystkim na Władcy Pierścienia. Okropieństwa wojny sprawiły przede wszystkim to, że Władca powstawał tak długo. Tolkien widział co się dzieje na świecie i na kartach trylogii jest to obecne. Bez tej wiedzy zrozumieć Władcę nie sposób - to nie jest zwykła fantasy - to protest przeciwko wojnie jako takiej. Gdyby była to tylko piękną bajka - nie zdobyła by tylu czytelników wśród dorosłych, nie pisano by o niej traktatów i poważnych prac naukowych. Była by niczym więcej niż Harry Potter - czytanka na dobranoc dla dzieci i młodzieży. |