Gorące DysputyTropiciele rzeczywistości - polityka i społeczeństwo - "Czy będziesz głosować w wyborach?" |
---|
Infero3.09.2007Post ID: 18896 |
Nie pytam się tu, na kogo będziecie głosować (jeśli w ogóle będą te wybory), pytam się tu czy pójdziecie do urny? Wiem, że jest to obywatelski obowiązek, ale w tej sytuacji naprawdę nie mam „ochoty” na ten obowiązek. |
Strażnik słów Moandor3.09.2007Post ID: 18897 |
Zawsze uważałem, że warto iść na wybory. Swoim głosem mogę coś zdziałać, zmienić. I nic to, że jest tylko jeden na miliony. Zdaję sobie sprawę, że mogę powiedzieć sobie - to tylko jeden głos, jeden w tą czy w tą, nie ma różnicy. Zdaje sobie również sprawę, że osób mających taki dylemat mogą być dziesiątki/setki tysięcy. A to już jest ilość głosów, która może coś zdziałać. Nie powiem, że ostatnie wydarzenia chęci chodzenia na wybory mi nieco nie osłabiły, bo tak. Zagłosowałem, miliony zagłosowało, ale nie szanuje się głosów wyborców. Każą nam przyjść jeszcze raz, bo nie mogą się dogadać. Swoją niemoc najlepiej zrzucić na wyborców. Tylko wyborcy nie po to wybierali parlament na 4 lata by w połowie terminu znowu się stawiać przy biało-czerwonych skrzynkach. Kampania to gra na emocjach. Nie liczy się to, co możesz zrobić, tylko obiecujesz złote góry jednocześnie dyskredytując pozostałych. Każdy rozumny człowiek wie, że to co obiecują przed wyborach a to co realizują po, to jak biały i czarny kolor, zrealizowana obietnica przedwyborcza - rasowy oksymoron. Ale mimo wszystko głosowanie to moralny obowiązek. Daje mi możliwość późniejszego marudzenia na władzę. Poszedłem, wygrali inni, nie udało się, ale próbowałem. Inaczej ktoś kto narzeka, lecz nie poszedł na wybory. Nie chciałeś, nie umiałeś podjąć decyzji, schowałeś głowę w piasek? To milcz teraz!!! Także pójdę, i zagłosuję ponownie na tę samą ekipę. Ostatnie dwa lata nie zmieniły mojego zdania. Rząd się nie skompromitował jak przekonuje opozycja. Życzę tylko serdecznie Andrzejowi L. i Romanowi G. politycznej emerytury. Jeśli kogoś winić za obecną sytuację to ich najbardziej. |
Infero3.09.2007Post ID: 18899 |
Moa uważasz, że rząd się nie skompromitował – według mnie wcześniejsze wybory już świadczą o jego kompromitacji. |
Strażnik słów Moandor3.09.2007Post ID: 18900 |
Wcześniejsze wybory będą dlatego, że nikt w sejmie nie chce, nie ma woli uzdrowić sytuacji. Platforma grzmi o kompromitacji rządu i cieszy się z sondaży, licząc, że wybory dadzą jej przewagę w przyszłym parlamencie. Za nic nie zgodziliby się powiedzmy podać rękę i wspólnie z teraźniejszą ekipą wziąć odpowiedzialność za Polskę. To jest walka o władzę, a nie o dobro Polski. |
Takeda3.09.2007Post ID: 18911 |
//"Gdyby wybory cokolwiek zmieniały byłyby już dawno zakazane"// W przypadku nowych wcześniejszych wyborów, będę zmuszony złamać moją żelazną zasadę oddawania nieważnych głosów, cóż obecne władze mnie do tego zmuszają, kolejne lata w wykonaniu PiS-u to już tylko tragedia. Mniejsze zło, większe zło to bzdura, jestem już zmęczony tym co dzieje się w sferze politycznej, obywatelskie obowiązki od dawna mam głęboko z tyłu, dokładnie w tym samym miejscu gdzie ma mnie każda władza, jednak fanatyzmu nie cierpię, dlatego mój głos tym razem będzie ważny i zrobię to z ciężkim sercem, bo mierzi mnie ta cała sytuacja. |
Kanclerz Grenadier4.09.2007Post ID: 18923 |
Cóż, nie ma czegoś takiego jak większe czy mniejsze zło - zło to zło. Demokracja jak dla mnie jest zła z założenia niestety i piękne slogany typu, że nie wymyślono lepszego ustroju, tylko potwierdzają to twierdzenie. Obecna sytuacja nawet nie zasługuje na komentarz. Poziom absurdu osiągnął poziom nigdy chyba nie notowany (nie wiem jak w innych krajach bywało...). |
Strażnik słów Moandor4.09.2007Post ID: 18944 |
Czym się różni głos nieważny od nie pójścia w ogóle głosować? Głos z samej swojej definicji powinien być ważny. Nieważny jest niemy, cóż on wnosi? Jest uchyleniem się od podjęcia decyzji. |
Codhringher4.09.2007Post ID: 18945 |
Głosować w wyborach trzeba, ponieważ inaczej samemu się na tym źle wychodzi - nawet jeśli trzeba wybierać spośród tej naszej bandy idiotów i kryminalistów. Nie trafia do mnie sens oddawania głosu nieważnego - w tym wypadku pobudki ideologiczne nie przeważają u mnie nad zwyczajnym lenistwem. Co najgorsze, nowy rząd będzie prawdopodobnie rządził w podobnej atmosferze jak obecny, niezależnie kto w nim zasiądzie. A taka medialna zawierucha praktycznie uniemożliwia prowadzenie merytorycznej kampanii wyborczej (zakładając optymistycznie, że ktoś w ogóle jest taką zainteresowany) i utrudnia podejmowanie jakichkolwiek sensownych decyzji, bo cała uwaga polityków i opinii publicznej jest skupiona na wzajemnym obrzucaniu się błotem. Obecny rząd mnie zawiódł, bo o ile wszystkie jego "genialne" pomysły typu amnestie maturalne, itd były do przewidzenia, to liczyłem, że chociaż wpakują za kratki część kryminalistów z poprzedniej ekipy - a tu figa. |
Takeda5.09.2007Post ID: 18975 |
Ogólnie rzecz biorąc Moa, głos nieważny jest pewnego rodzaju manifestacją naszego zdania o kandydatach i partiach biorących udział w wyborach. Jeśli jednak ktoś nie pójdzie na wybory to w obecnym systemie większościowym głos nieoddany idzie na zwycięską partię, póki co nie mamy systemu jednomandatowego. |
Strażnik słów Moandor5.09.2007Post ID: 18980 |
Można tak manifestować swoje zdanie, wszak mamy demokrację. Tylko z prawnego punktu widzenia jest to równoważne z tym, że podczas wyborów będziesz sobie siedział na kanapie i oglądał TV nie idąc głosować. Frekwencja w ostatnich wyborach wyniosła zdaje się mniej niż 40%. Na PiS głosowało z tej grupy mniej niż 30%. To ile to na oko byłoby wszystkich uprawnionych do głosowania? Jakieś 12%? Niewielka liczba w skali kraju, a jednak zapewniła swojej partii zwycięstwo. |
Żywiołak Piwa Vandergahast6.09.2007Post ID: 18991 |
Trzeba pójść głosować, żeby później móc chociaż narzekać. Jeżeli nie pójdę i nie oddam głosu, to znaczy że przez najbliższe 4 lata będę milczał. Nie będę mógł skomentować żadnego posunięcia władzy. Ani amnestii maturalnej, ani podobnych bzdurnych wymysłów. Niegłosowanie oznacza dla mnie, poza oczywistym określeniami, jak głupota i skrajny debilizm, także brak zainteresowania życiem politycznym. Nie jest tak, że nie ma partii na które nie warto głosować. Ludzie po prostu nie znają ich programów wyborczych. Jak dawno temu organizowaliśmy w szkole prawybory to zagłębiliśmy się w programy partii, i można tam, poza stekami bzdur, znaleźć prawdziwe smaczki. Niestety, ludzie wiedzę o programach partii czerpią z billboardów, wypowiedzi w mediach i wyzwisk którymi politycy się nawzajem obrzucają. Idąc 2 lata temu na wybory byłem pewny że powstanie POPIS, i że generalnie będzie ok. Nowe partie, świeże spojrzenie, jak nie gospodarka, to chociaż przestępców powsadzają. Jakże się zawiodłem. Najbardziej, poza tym że jednak wygrał PiS, przeraziły mnie ich braki kadrowe. Właściwie żadnych fachowców. Premierem nauczyciel fizyki, szarą eminencją specjalista od socjalistycznego prawa pracy, Fotyga(łomatko), szefem NBP spec od budowli z pustaków(choć to głupol, to jednak sądząc po konferencjach korzysta głównie z wiedzy doradców, dobre i to), minister rybołówstwa który ma odpowiednie kwalifikacje bo mieszka na morzem... mógłbym tak naprawdę długo, ale wybrałem te co przaśniejsze przykłady. Aha, no i Ziobro, największa porażka po Fotydze. Wiem że szary wyborca tak nie mysli, ale mimo dobrego programu(który większość partii ma taki sobie), potrzeba też odpowiednich kadr do realizowania go. W chwili obecnej obawiam się że jednymi partiami z odpowiednim zapleczem są Po i LiD. Jeszcze PSL w odpowiedniej koalicji chyba miałby dostatecznie dobrą kadrę. Martwi mnie, że mimo że niska frekwencja w ostatnich wyborach spowodowana była ostrą kampanią wyborczą, ta zapowiada się na jeszcze ostrzejszą. Po cichu liczę, że Po i PSL razem styknie na zmontowanie koalicji, wtedy podział ministerstw byłby w miarę łatwy i może by się nie żarli. Ciekawi mnie, czy w kuluarach sejmowych PO, SLD, PSL i jakieś ułomki nie zmontowały po cichu jakiejś koalicji, która jutro w 1 głosowaniu przejmie władzę, Tusk przyjdzie z kartką, odczyta ministrów, pójdzie do Lecha, ten to zatwierdzi, bo nie ma wyjścia, Tusk wróci do sejmu, wybiorą komisje śledcze i jeszcze tego samego dnia się rozwiążą pozostawiając PiS na lodzie. Marzy mi się taki scenariusz, ale wątpię by nasze elity polityczne był równie cwane co mój pokrętny umysł :] |
Trang Oul9.09.2007Post ID: 19079 |
Ja nie zamierzałem iść na wybory. W końcu jeden głos niczego nie zmieni, poza tym co to za różnica, czy zagłosuję na jednego złodzieja, czy na innego. Ale niedawno przekonałem się, że jednak warto pójść na wybory. Miałem w klasie wybory na przewodniczącego. Dzięki mnie został nim piękny sukkub, a nie "rozrywkowy" kolega. Pierwszy raz mój głos był decydujący. |
Infero9.09.2007Post ID: 19081 |
Po waszych postach stwierdziłam, że jednak pójdę głosować. Nie chce puszczać pustego, albo błędnego głosu (według mnie to bez sensu, albo się głosuje, albo się zostaje w domu i grzeje fotel), nie wiem na kogo zagłosuje, mam nadzieje że wśród tego błota znajdzie się jakaś perełka, no przynajmniej coś co wygląda w miarę rozsądnie. |
Strażnik słów Moandor9.09.2007Post ID: 19087 |
Nie wiem czy śledziliście debatę sejmową nad samorozwiązaniem. Wielu mówiło, padały różne słowa. Mnie trafiła do serca wypowiedź Marka Jurka. Najmądrzejsza wypowiedź jaką usłyszałem tego dnia i równocześnie całkowicie zgodna z moimi poglądami. |
Takeda9.09.2007Post ID: 19095 |
Bardzo mnie denerwują wypowiedzi w stylu "nie byłeś na wyborach to nie masz prawa się teraz odzywać", za przeproszeniem gówno prawda, to co mam iść na siłę wybierać? Czy może na zasadzie głosuję na tych, żeby ci inni nie dorwali się do żłobu, jeśli nie ma partii z którą mógłbym się utożsamić, wyrażającej moje poglądy i w swoich szeregach posiadającej członków przynajmniej w miarę przyzwoitych to po prostu nie ma sensu na kogokolwiek głosować. To jest tak samo jak w tym pseudo-dowcipie o dwóch Żydach, którzy poszli na lody jeden dostał kulkę, a drugi z automatu, to ja dziękuję za taki wybór. Co do Marka Jurka, cóż widać już, że kampania się rozpoczęła (z resztą wszyscy politycy już słownie ją prowadzą), pamiętam jeszcze czasy AWS, czy nawet wcześniejsze rządy, gdzie nie był on taki mądry, zmartwiony o losy narodu i kraju, dobro ojczyzny leży tylko tym karierowiczom na sercu raz na cztery lata, jakby nie patrząc od lat 80 większość ludzi przewijających się politykę, sejm, senat i kolejne rządy to te same osoby, czasem mam wrażenie, że najlepszym wyjściem byłoby zrównanie z ziemią budynków sejmowych podczas zaprzysięgania prezydenta kiedy jest całe zgromadzenie narodowe. Obawiam się, że bez poważnej wymiany pokoleniowej nowej jakości mieć nie będziemy. |
Żywiołak Piwa Vandergahast9.09.2007Post ID: 19097 |
Dokładnie tak, Takeda. Skoro nawet nie próbowałeś zmienić swego losu na lepsze, to jak możesz na niego narzekać? Natomiast zgadzam się co do tego że przydałaby sie wymiana pokoleniowa. Tylko, że skoro młodzież jest uprzedzona do polityki i nie interesuje się nią, już mniejsza o wybory, to jak ma się ona dokonać? Znam paru ludzi z rozmaitych młodzieżówek, jeden robi to ze szlachetniejszych pobudek, jeden robi partii reklamy i stronki zbierając do cv, a reszta jest bo są darmowe wyjazdy, kiełbaski i piwo. Ale że poszli tam tylko w celu by coś zyskać, to wynajdują coraz to nowe okazje by się piąć w górę i w końcu to oni będą nami rządzić. To niezbyt zachęcająca perspektywa, nawet jak się jest ich znajomym. A może nawet tym bardziej. Bardziej wierzę że opinii publicznej uda się wychować tych polityków co ich teraz mamy. Ale i tu potrzebna jest większa aktywność, samo pisanie na forum nie wystarczy. |
Strażnik słów Moandor10.09.2007Post ID: 19099 |
Człowiek nie idzie na wybory, albo mu się nie chce, albo uważa, że nie ma kogo głosować. Ale jeśli nie głosował, dlaczego potem czuje się zobowiązany do krytykowania? Miał swoją szansę by coś zmienić, miał w rękach przez ten jeden dzień wielką władzę. Nie skorzystał. Żeby Ci wszyscy sfrustrowani, którzy nie głosowali poszli na wybory, gdyby frekwencja wzrosła do 60% czy więcej, wtedy kto wie, jaki rozkład głosów byłby w sejmie. Wiem, że partii Marka Jurka nie spieszy się do wyborów i jego wystąpienie było kierowane tym po części faktem. Ale jednak powiedział mądrze. |
Kanclerz Grenadier18.09.2007Post ID: 19387 |
Nie do końca ci sami ludzie zasiądą. Jak dowodzi praktyka 300 z nich już się na Wiejskiej nie pojawi, to takie jednorazowe strzały spowodowane przede wszystkim ordynacja wyborczą, według której mając zaledwie kilka tysięcy głosów za sobą można zostać reprezentantem narodu... A teraz coś dla tych, co to to wola nie iść na wybory. Dwa lata temu na PiS zagłosowało 3 185 174 osoby, czyli zaledwie 10,59 proc. uprawnionych do głosowania. Na PO 2 849 259 czyli 9,41 proc., na Samąbronę 1 347 355 - 4,46 proc., na SLD 1 335 227 - 4,42 proc., na LPR 940 762 - 3,11 proc., na PSL 821 656 - 2,72 proc.. Czyli około 18 proc. wyborców wybrało nam koalicyjny rząd! Rząd rządzący 40 milionowym narodem miał poparcie zaledwie 18 proc. społeczeństwa! Skoro ma być inaczej i rząd ma być naprawdę reprezentacyjny dla społeczeństwa - trzeba głosować. |
Strażnik słów Moandor18.09.2007Post ID: 19396 |
Tak niestety jest. A wyniki wyborcze podawane w TV są mylące. Bo podają tylko procent spośród głosujących, a nie wszystkich uprawnionych do głosowania. Tak naprawdę choć wygrało PiS z prawie 30% głosów, nie jest to jeszcze powód do zachwytu, gdyż jak nam przytoczył Gren, to tylko nieco ponad 10% ogółu uprawnionych. |
Takeda20.09.2007Post ID: 19494 |
Demokracja teoretycznie polega na prawie wolnego wyboru, również czy w wyborach zamierza sie głosować, ale w sumie o coś innego mi chodzi. PS: Mój ulubieniec, premier z Krakowa odszedł od polityki, chlip. |