Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "Czym kierujesz się przy zakupie książki?"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > Czym kierujesz się przy zakupie książki?
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

21.03.2008
Post ID: 25736

Temat luźny, ale wg mnie ciekawy.

Oto człowiek staje przed półkami księgarskimi wypełnionymi po brzegi najróżniejszymi książkami. Ogląda, kilkukrotnie okrąża regały ze swoimi ulubionymi gatunkami książek. I wreszcie, albo wychodzi z pustymi rękami, albo dokonuje wyboru.

I właśnie nad momentem wyboru chciałbym się chwilkę zatrzymać. Co ma wpływ na to, co wynosimy z księgarni?

Przyznam, że jestem dość ostrożny przy zakupach książkowych. Rzadko zdarza mi się kupić coś 'w ciemno'. Gdy mnie jakaś pozycja zaciekawi zazwyczaj później w domu przeglądam recenzję w Internecie, komentarze osób, które przeczytały książkę. Czasami zdarza mi się odwrotnie, kupić jakąś pozycję, gdyż była gorąco polecana na jakimś forum. Często zdarzało mi się kupować książki, które przeczytałem już wcześniej. Wtedy wiem co kupuję i nie ma problemu.

Czytałem dziś pewien artykuł, w którym autor postawił tezę, że recenzje nie mają dziś prawie żadnego znaczenia, że lwia część ludzi kupuje książkę bądź to na podstawie zasłyszanej w telewizji reklamy, bądź, że zobaczyli ją na bilboardzie, a najczęściej na podstawie okładki, informacji zawartej na niej i lekturze jednej lub dwóch stron powieści, najczęściej pierwszych.
W moim przypadku niewiele się zgadza, ale niejednokrotnie byłem świadkiem, jak ludzie kupują prezenty książkowe dla bliskich. I tu jest już więcej prawdy w słowach autora artykułu. 'Wnuczek lubi fantastykę, może pan mi coś doradzić?' Księgarz pokazuje babci całą półkę z fantastyką, babcia jednak każdą z książek pierwszy raz widzi na oczy. Kupi cokolwiek, co ładniej wygląda (chyba, że przezorny wnuczek dał babci listę tytułów).

A jak jest z tym kupowaniem u Was?

Robal

Robal

21.03.2008
Post ID: 25741

Przed kupnem książki sprawdzam tytuł w internecie. No, chyba, że znam autora i wiem, że dobrze pisze, to nie muszę się zastanawiać. Nie lubię kupować książki w ciemno. Tylko jako prezent dla znajomych kupuję nieznanego dla mnie autora. Potem się pożyczy, może będzie dobry :).

Ynaf

Ynaf

21.03.2008
Post ID: 25750

Jest wiele przyczyn, którymi kierujemy się przy zakupie książki:

1. Reklama - nawet, na myśl nie przychodzi, że nie kierujecie się reklamą przy zakupie!
Jest to jeden z podstawowych czynników, które wpływają na zakup, ponieważ reklamy wywierają wpływ na podświadomość. Dlatego są one wszechobecne w życiu każdego człowieka. Zresztą reklamy są naszym informatorem, głownie to dzięki nim wiemy, kiedy dana książka wchodzi na rynek.

2. Nasze zainteresowania - miłośnik fantasy, chyba nie kupi romantyki. Oczywiście ta opcja działa na odwrót, chociaż możliwe jest aby fan fantasy, zakochał się w romantykach. No, ale generalnie rzecz biorąc jest to najważniejszy czynnik, który decyduję o zakupie danej książki.

3. Cena - Może to śmieszne, ale tak jest naprawdę! Ceny wzrastają, a wielu ludzi teraz nie stać na książki, woląc poczekać, aż w wypożyczalni pojawi się owa książka. Jest to jeden, z iście ważnych czynników...

Reasumując: jasno nie da się określić czynników, które decydują o zakupie książki. Owszem zainteresowania są bardzo ważne, ale dochodzi jeszcze np: kwestia ceny...
Takie jest moje zdanie na ten temat.

Nami

Mistrzyni Zagadek Nami

21.03.2008
Post ID: 25751

Osobiście:
- nazwisko autora - jeśli znam to super, jeśli nie to wypytuję mojego ulubionego pana na stoisku, chociaż ostatnio znajomość nazwiska zawodziła..
- często otwieram książkę, gdzieś w randomowym miejscu i czytam ze dwie strony - aby poznać styl, dialogi, zasób słownictwa
- okładka i ja to nazywam 'zajawką' na końcu książki
- no i szczerze powiedziawszy większość książek mam z fabryki słów, na półce stoi jeszcze kilka od RH+, Prószyńskiego, Wydawnictwa Literackiego i Zysk-Ska, ale to i tak bardzo mała liczba w porównaniu z Fabryką.

Jeśli w książce powiedzmy 'zakocham się' po przeczytaniu kilku stron to nie ma możliwości abym jej nie kupiła, obojętnie na cenę, poczekam, nazbieram, ale ona i tak będzie moja :]

btw. aby nie było żadnych nieporozumień - ja czytam tylko fantasy, znaczy się czytam więcej ale kupuję tylko fantastykę i.. książki językowe, ale to ze względu na studia ;)

Moandor

Strażnik słów Moandor

22.03.2008
Post ID: 25757

Kilka rzeczy do zdania przedmówców dopowiem. Po kolei.

1. Reklama - nawet, na myśl nie przychodzi, że nie kierujecie się reklamą przy zakupie!
Jest to jeden z podstawowych czynników, które wpływają na zakup, ponieważ reklamy wywierają wpływ na podświadomość. Dlatego są one wszechobecne w życiu każdego człowieka. Zresztą reklamy są naszym informatorem, głownie to dzięki nim wiemy, kiedy dana książka wchodzi na rynek.

Oczywiście reklama wpływa na potencjalne zakupy. Ale...
- nie wierzę, że zobaczywszy reklamę w telewizji lub na bilboardzie ktoś przy najbliższej wizycie w księgarni książkę zakupi nie kierując się żadnymi innymi kryteriami poza wymienionym. Reklama jest co najwyżej tylko jednym z wielu czynników. Pełni rolę informatora, jak zauważył Ynaf, może zwrócić uwagę na książkę, sprawić, że się nią zainteresuję. A potem i tak zerknę do internetu, by zobaczyć o czym książka jest, poczytać opinię innych.
- nie oszukujmy się, w mediach książki reklamowane są rzadko.

2. Nasze zainteresowania- miłośnik fantasy, chyba nie kupi romantykaka. Oczywiście ta opcja działa na odwrót, chociaż możliwe jest aby fan fantasy, zakochał się w romantykach.
No, ale generalnie rzecz biorąc jest to najważniejszy czynnik, który decyduję o zakupie danej książki...

To nie do końca tak jest, przynajmniej nie w moim przypadku. Wszak literatura jest tak bogata i piękna, że ograniczać się tylko do jednej jej gałęzi byłoby barbarzyństwem. ;)
To kryterium oczywiście jest znaczące, ale moim zdaniem nie najważniejsze. Do swojej biblioteczki kupiłem zarówno Diunę, jak i Przeminęło z wiatrem, Hobbita, ale i Wichrowe Wzgórza.
Każda dobra książka ma szansę znaleźć się na mojej półce, niezależnie od gatunku w zasadzie (aczkolwiek jakieś drobne wyjątki są).

3. Cena - Może to śmieszne, ale tak jest naprawdę! Ceny wzrastają, a wielu ludzi teraz nie stać na książki, woląc poczekać, aż w wypożyczalni pojawi się owa książka. Jest to jeden, z iście ważnych czynników...

Tutaj zgadzam się z Nami, jeżeli książka jest warta by ją kupić i jeśli mam na to wielką chęć cena nie gra praktycznie roli (oczywiście w granicach rozsądku). Lubie mieć pod ręką książki, które darzę sympatią, przywiązuję się do nich. Nie wyobrażam sobie na przykład, bym musiał biegać do biblioteki za każdym razem, gdy miałbym ochotę zajrzeć do Władcy Pierścieni. I jeszcze nie być pewnym, czy akurat w bibliotece jest czy może ktoś wypożyczył.
Druga rzecz, lubię do książek wracać. A wtedy nie ma to jak mieć ją własną na półce. Jeśli ktoś czyta książki tylko raz, na zasadzie przeczytać i zapomnieć, wtedy owszem biblioteka jest lepszym wyjściem, a i pieniądze pozostaną w kieszeni.
Oczywiście to wszystko co powiedziałem tyczy się książek, które są dla mnie ważne, lub gdy bardzo zaciekawi mnie jakaś recenzja.

Nami

- nazwisko autora - jeśli znam to super, jeśli nie to wypytuję mojego ulubionego pana na stoisku, chociaż ostatnio znajomość nazwiska zawodziła..
- często otwieram książkę, gdzieś w randomowym miejscu i czytam ze dwie strony - aby poznać styl, dialogi, zasób słownictwa
- okładka i ja to nazywam 'zajawką' na końcu książki

Nazwisko autora... owszem, wydaje mi się, że ma to duży wpływ. W końcu jak przeczytaliśmy kilka jego książek i nam się spodobały jest duża szansa, że kupimy następną. W ten sposób kupiłem kilkanaście książek Kapuścińskiego, 4 tomy Piekary o Mordimerze (wprawdzie mam zastrzeżenia do tej serii, ale bardzo dobrze się ją czyta, no i tu oczywiście zadziałało prawo serii, jak masz jedną książkę z cyklu to wypada kupić kolejną i tak dalej.), 3 książki Dukaja, nie wspominając już Tolkiena.
Ale nazwisko autora nie działa w każdym przypadku. Oczywiście kupię 3 tom Pana Lodowego Ogrodu Grzędowicza, ale nie czuje potrzeby posiadania w domu pozostałych jego książek.

Okładka - też zwracam na nią uwagę. Są w księgarniach takie książki, które odstraszają mnie od spoglądania w ich stronę. Jest taka seria w takich bardzo żywych i bijących po oczach kolorach, różowym, czerwonym, żółtym, pomarańczowym. Są to w dużej mierze bardzo dobre książki, ale nikt nie zmusi mnie do kupna egzemplarza w takiej okładce.
W drugą stronę - są okładki, które mogą mieć decydujący wpływ na to czy kupimy czy nie, w przypadku gdy się wahamy.

Tabris

Tabris

22.03.2008
Post ID: 25765

Pierwszą rzeczą, którą biorę pod uwagę jest autor. Autor stanowi u mnie formę klucza, nigdy nie kupuję książek autorów, których nie znam. Drugą ważną rzeczą jest opis z tyłu książki, dzięki niemu mogę się zorientować o czym jest akcja, pamiętając, że jest on oczywiście tendencyjny.

Takie rzeczy jak okładka grają niewielką rolę, cena też nie jest aż tak istotna; kupuję książki na tyle rzadko, że z reguły stać mię na zakup nowej.

Grenadier

Kanclerz Grenadier

22.03.2008
Post ID: 25797

"Lubię tylko te piosenki, które znam"

A skąd znasz nazwisko autora? Samo z siebie powstaje w umyśle? Wybacz złośliwość, ale jak dodajesz do swojej biblioteki nowych autorów? Czy może masz tylko jednego, którego znasz kilka (naście, dziesiąt jego pozycji)?

"Jakbyś miał tylko dwie książki, to byś nie musiał szukać"

Powiem szczerze, ale nie rozumiem takiego zamykania się. Kupując książki zawsze staram się znaleźć coś nowego - np. ostatnio trafiłem na pisarza, którym wcześniej nigdy nie słyszałem, Rosjanina Wiktora Pielewina. A stosując Twoja metodę powinienem wraz z tysiącami innych wrzucić go do kosza...

PS. Cytaty są z "kultowych filmów", które w zasadzie powinny być dla Ciebie obce i bezwartościowe, bo powstały zbyt dawno i masz prawo ich nie znać. A zatem - do kosza?

Tabris

Tabris

23.03.2008
Post ID: 25798

Jak poznaję nowych autorów? Zaraz, zaraz, dobre pytanie, przeprowadźmy zatem, logiczne wręcz niesłychanie, rozumowanie:

Gorące Dysputy -> Osada "Pazur Behemota" -> Grododzierżca Moandor -> Politechnika -> Elektrotechnika -> Technika + Elektronika -> Urządzenia + Elektronika -> Radio i Telewizja + Elektroniczność -> Media elektroniczne

Morgraf

Skryba Morgraf

24.03.2008
Post ID: 25842

Tabris

logiczne wręcz niesłychanie, rozumowanie

Jak już chcesz używać języka logiki do “wyzłośliwiania się” to rób to, proszę, z głową.
Następujące implikacje z twojego rozumowania są fałszywe:

Osada "Pazur Behemota" -> Grododzierżca Moandor
Politechnika -> Elektrotechnika
Urządzenia + Elektronika -> Radio i Telewizja + Elektroniczność
Radio i Telewizja + Elektroniczność -> Media elektroniczne

Kiepskie wnioskowanie. No chyba, że to tylko ciąg luźno powiązanych skojarzeń niczego, rzecz jasna nie dowodzących i z logiką nie mających nic wspólnego.

Koniec offtopicu.
Głównym bodźcem do wyboru lektury jest dla mnie funkcjonowanie jej tytułu w kulturze, czy może lepiej: świadomości. Są tytuły książek o których treści nic nie potrafimy powiedzieć, a mimo to tytuły znamy. Gdzieś krąży fama, że dan książka to arcydzieło. Podobnie z nazwiskami autorów. Czasem trafiamy na zupełną chałę, patrz Cohelio, ale czasami można w ten sposób odkryć wartościową literaturę. Można to kryterium określić mianem “owczego pędu” czy też “presji społecznej”, jak się komu podoba.
Drugi mechanizm to szeroko pojęte “polecanie”. Na ten przykład Van polecił mi kiedyś Pratcheta, przeczytałem, spodobał się. Wszelkiego rodzaju serwisy typu Biblionetka czy nasze Gorące Dysputy są tu niezastąpione.
Właściwie nigdy nie kupuje książek których autora nie znam, a samego tytułu także nie kojarzę. Eksperymentuje tylko i wyłącznie na książkach z biblioteki, nie wyrzuca się pieniędzy w błoto.

Grenadier

Kanclerz Grenadier

24.03.2008
Post ID: 25855

Dokładnie, staram się polegać na opinii osób, które cenię nie tyle za podobny do mojego gust, ale ze względu na to, że mają swoje zdanie i potrafią go bronić. Zresztą metoda sprawdza się nie tylko w odniesieniu do książek :)

Infero

Infero

25.03.2008
Post ID: 25914

Nigdy nie kupiłam książki (dla siebie) w ciemno. Zawsze znam albo autora, albo tytuł.
Jeśli przeglądając książkę w księgarni stwierdzam, że może być interesująca sprawdzam ją – szukam o niej czegoś w necie, lub pytam znajomych i ewentualnie później ją kupuję. Nie zawsze trafiam dobrze, tzn. nie zawsze książka polecana przez znajomych jest interesująca, ale to nie zdarza się często.

Tullusion

Opiekun Osady Tullusion

27.03.2008
Post ID: 25951

Co ma wpływ na to, co wynoszę z księgarni?... Przede wszystkim jest to subiektywna ocena tytułu, na którą składa się, zazwyczaj, kilka czynników. A szansę na korzystną diagnozę ma każda książka - nie warto przekreślać jej tylko dlatego, że jest nam nieznana, nic o niej nie wiadomo - to przecież grzech pierworodny każdej publikacji (i niejednokrotnie to my będziemy tymi "co przekonują" i opiniują).

Trudno to wytłumaczyć, ale dzieło warte kupna narzuca mi się w jakiś sposób samoistnie - czy to intrygującą okładką, formatem, konceptem graficznym czy też, mówiąc trywialnie - po prostu będąc w odpowiednim miejscu i czasie w zasięgu wzroku. Ta wstępna sedymentacja pozwala oddzielić ziarno od plew; cecha przydatna zwłaszcza podczas targów czy wizyty na coraz powszechniejszych bazarach książkowych. :)

Bardzo ważnymi kryteriami są, rzecz jasna, zainteresowanie tematyką oraz estyma, jaką darzę autora lub atencja dla instytucji - publikatora. Recenzje branżowe, a także znajomych są również pomocne i zachęcające, ale nie decydujące - nonkonformizm był i jest spiritus movens postępu.

W przypadku natknięcia się na książkę o tytule jednoznacznie kojarzonym z inną muzą - dużo przychylniej patrzę na nią w przypadku, kiedy to ona posłużyła za podstawę do adaptacji - wystarczy porównać utwory "W księżycową jasną noc" Whartona (na podstawie której powstał obraz) czy "Stowarzyszenie umarłych poetów" Kleinbaum (adaptacja filmu). Pierwowzór zawsze o niebo lepszy od konwersji.

Oczywiście, cała procedura nie ma zastosowania w przypadku poszukiwać upatrzonej z góry pozycji - wtedy po prostu do gry włącza się Merlin, Empik lub insza księgarnia... I to by było na tyle.

Grenadier

Kanclerz Grenadier

27.03.2008
Post ID: 25955

Grzechem byłoby nie zgodzić się z przedmówcą. Dodam jeszcze inny przykład - kupowanie z głową rzeczy małowartościowych.

Otóż - zbieram wszelkie publikacje dotyczące generała Świerczewskiego. Mam w planach (a raczej w marzeniach) napisanie jego nowej biografii - zresztą naukowa nigdy się nie ukazała (to opowieść na inny stolik). W latach 40, 50 i 60-tych ukazało się w Polsce całkiem sporo pozycji o nim, jednak już wtedy miały one wartość makulatury. Niemniej, gdy coś takiego w dobrym stanie mam okazję kupić to kupuję, niejako do kolekcji i do bibliografii. Zresztą - znając temat nawet z takich pozycji można między wierszami wiele wyczytać. Posiadam w zbiorach wydaną po polsku jego pracę doktorską (w ZSRR to się inaczej nazywało) i w recenzji oponenta obrony jest wiele cennych uwag na temat generała. Aż dziw, że to przeszło przez cenzurę, bo nie są pochlebne.

Zbieram także tak zwane "czerwone kruki" czyli ciekawostki z PRL - klasyków komunizmu itd. Wartości poza wagą papieru nie ma to praktycznie żadnej, ale mogę się np. pochwalić pierwszym polskim wydaniem "Dzieł Lenina" albo kompletnym polskim "Dzieł Stalina" - tego nie ma już w bibliotekach. Zbieram to nie dlatego, żem komuch, ale nie zgadzam się nigdy na niszczenie książek. Po prostu.

Ghulk

Ghulk

27.03.2008
Post ID: 25969

W moim mieście w bibliotekach jest 106 dzieł Lenina, więc one wcale nie znikają. O wybieraniu prz mnie książek napiszę później.

Haart

Haart

28.03.2008
Post ID: 25974

Przy zakupie książki na pewno nie kieruję się okładką i tytułem. Raczej patrzę się na opinie i komentarze innych czytelników oraz na recenzje. To chyba tyle. Krótko i zwięźle.
Pozdrawiam.

Mirabell

Mirabell

28.03.2008
Post ID: 25982

A ja się kieruję po pierwsze: dostępnością dzieła, po drugie: ilością czasu, jaką aktualnie dysponuję. Tak naprawdę jest mnóstwo, mnóstwo książek, które chciałbym przeczytać i niewiele, które chciałabym mieć na własność (miedzy innymi dlatego, że rzadko czytam książki po kilka razy... zawsze wygrywa jednak u mnie jakaś nowa, ciekawa pozycja. Chyba, że chodzi o poezję). Nie jestem zwolenniczką kolekcjonowania makulatury, raczej wolałabym dobrze wyposażone biblioteki i systemy wymiany nieczytanych książek (w Krakowie próbują chyba coś takiego wprowadzić). Owszem, chciałabym mieć kilka książek, do których na pewno bym wracała (marzy mi się jakieś ładne wydanie dzieł Szekspira, najlepiej dwujęzyczne), mam też trochę kupionych już po pierwszym przeczytaniu (WP ;)), kilka nowości, których wejścia do bibliotek nie mogłam się doczekać i trochę dzieł z różnych „gazetowych” serii. Ale tak naprawdę tzw. literaturę piękną kupuję rzadko. Przede wszystkim właśnie dlatego, że większość rzeczy, które mnie interesują mogę w końcu wypożyczyć i w związku z tym w księgarni wybieram takie, których w bibliotece nie znajdę. Owszem, fajnie byłoby mieć własną „Panią Bovary”, ale jeszcze lepiej „Tabula rasa” Pinkera, bo to ciężko w jakiejkolwiek bibliotece dostać (jak już jest, to kolejka na co najmniej pół roku). A ze względu na niewielkie zasoby finansowe obu sobie nie kupię.

No i niestety zawsze dochodzi ten drugi czynnik. Ze względu na specyfikę studiów mój czas wolny jest czasem wolnym od czytania właśnie i w ciągu roku akademickiego nie czytam książek, które sama sobie wybrałam (choć inni dość często wybierają za mnie całkiem dobrze :)). Jak tylko skończy się sesja, znoszę sobie z bibliotek nowe lektury. Zawsze więc zastanawiam się, czy jest sens kupować w marcu kolejną książkę „do przeczytania w wakacje”? I którą najprawdopodobniej da się pożyczyć? Wybieram zatem albo nowości ulubionych, sprawdzonych autorów, albo książki naukowe, o których wiem, że są ciekawe, warte nabycia i przydadzą się jeszcze (tak mam zamiar kupić „Etnologię religii Szyjewskiego czy Pinkera właśnie). No chyba, że akurat jest spotkanie z jakimś ważnym dla mnie autorem i mam szansę na miłą pamiątkę w postaci autografu (tak dziś nabyłam „Kartotekę” Różewicza).

A co chcę kupić, zawsze wiem (mam raczej problem z tym, czy kupić to, tamto czy siamto... najczęściej wychodzę wtedy z niczym :P). Działa tu i system „polecania” (bardzo dobry... szczególnie, jeśli polecający może zaprezentować próbki polecanej książki ;)), i poszukiwania własne, najczęściej w bibliotekach. Nie kupuję w ciemno, nawet jak przeczytam o czymś (zdarza mi się szukać książek, o których przeczytałam w innych książkach). Raczej wybieram to, z czym się już zetknęłam, choćby przez przymusowe przeczytanie kilku rozdziałów przy jakiejś okazji.

EDIT: Moa, no cóż, każdy ma swój sposób obcowania z literaturą. Zresztą sama nie zawsze się stosuję do tego, co napisałam powyżej... ot, ostatnio weszłam do Taniej Książki i wyszłam z Auto da fe, które przeczytam pewnie dopiero w lipcu... ale musiałam, no :)

Moandor

Strażnik słów Moandor

29.03.2008
Post ID: 26010

Nie jestem zwolenniczką kolekcjonowania makulatury, raczej wolałabym dobrze wyposażone biblioteki i systemy wymiany nieczytanych książek

Makulatury owszem, ale w przypadku książek, które szczególnie sobie cenię, nie zgadzam się. Ja w przeciwieństwie do Mi lubię do niektórych książek wracać, lubię mieć je pod ręką i wiedzieć, że mogę do nich sięgnąć, gdy tylko najdzie mnie ochota. Ograniczenia w funduszach sprawiają, że starannie wybieram to, co kupuję. Ale są także antykwariaty, w których zdobyłem po dobrej cenie wiele książek z dzieciństwa.

Lubię kupować książki. W rodzinie czasem mówią: po co wydajesz tyle pieniędzy, są biblioteki przecież. Ano są, i korzystam, ale raz, nie zawsze to co chciałbym przeczytać jest w bibliotece, a po drugie, co już powiedziałem wyżej, niektóre książki po prostu muszą stać na mojej półce.

jOjO

Hetman jOjO

9.04.2008
Post ID: 26516

- są pewne tematy, które mnie interesują (wcale niemało ;) ) i takich książek wypatruję,
- są pewni autorzy (tu nie tylko beletrystyka, ale i pozycje popularnonaukowe), których pióro poznałem i takich książek wypatruję,
- są czasopisma (i media elektryczne), gdzie czasem spotkam omówienie jakiejś pozycji (ale nie forma nachalnej lekramy, jeno np: cytowanie, bądź odwołanie się do danej pozycji (a dotyczy to zwłaszcza literatury popularnonaukowej) i takich książek wypatruję,
- są osoby (nie zawsze to ludzie ;) ), którzy o pewnych książkach rozmawiają, polecają, jeśli coś dla mnie znaczą to zapamiętuję tytuły i takich książek wypatruję,

Podobnie jak Moandor pewne książki po prostu muszę mieć, tak już mam.

Leryn

Leryn

29.05.2008
Post ID: 28700

Ja rzadko kupuję książki. A jeśli już...
Przede wszystkim muszę uznać, iż ta książka naprawdę mi się podoba i nie znudzi, jeśli przeczytam ją jeszcze kilka razy. Nie kupię przecież czegoś, co mnie nudzi ani po to, by postawić sobie na półce, by kurzyła się przez wiele, wiele lat. Dobrze mi po prostu wiedzieć, że będę mieć jakąś książkę pod ręką, by sięgnąć do niej w dowolnej chwili. Chociaż wiele osób się dziwi, po co je kupuję ;> A ja podałam już powód, dlaczego.

To jest dla mnie najważniejszy czynnik. Nie zasięgam opinii innych osób, które już tę książkę czytały - ważne jest dla mnie to, co ja sądzę o tej książce. To są moje zasady, i, jak widzę, sprawdzają się.

Jednak - tak jak niektórzy - niektóre książki po prostu muszę mieć ^^

Moandor

Strażnik słów Moandor

29.05.2008
Post ID: 28712

Leryn

Nie zasięgam opinii innych osób, które już tę książkę czytały - ważne jest dla mnie to, co ja sądzę o tej książce. To są moje zasady, i, jak widzę, sprawdzają się.

Leryn, ale skąd wiesz, czy książka Ci się spodoba jeśli jeszcze jej nie czytałaś, skąd wiesz, co sądzić o danej książce? :) Przed zakupem zawsze warto jakiś wywiad zrobić, jeśli nie znajomi to np. Biblionetka czy komentarza na serwisach internetowych. To oczywiście nie musi być decydujący argument, ale może pomóc. Ciekawi mnie co o danej książce myślą inni. A opinie są często różne. Weźmy Lód Dukaja. Czytałem opinię zarówno takie, że książka jest arcydziełem, jak również, że długawa i zanudzająca. Ale jednak przekonałem się do zakupu. Brzydko wygląda, bo to cegła straszna, ale okładka książki, mistrzostwo. :) Zawartość także wysokiej klasy, choć jeszcze nie doczytałem do końca.