12.06.2008
|
Krewal lekko się wkurzył na krasnoluda.
Do jasnej ciasnej! Odebrał mi moją fuchę. To ja jestem od kapturów i siadania w rogu!
-Te krsnaluu, znaczy, jak masz na imię!? I w ogóle, co robisz na moim mrocznym miejscu w rogu?
W tym też jednak momencie poczuł w nozdrzach syrenkę.
-a dobra, siedź, ale dzisiaj ostatni raz. Ja lecę na syrenkę! Bubeuszu, masz i dla mnie kufelek ?
Po czym przyłączył się do reszty.
|
12.06.2008
|
-Na imię mam Durin. I już będę pamiętał, żeby następnym razem dostawić krzesło dla ciebie - odrzekł krasnolud.
|
16.06.2008
|
-Niewątpliwie ciemne kąciki oberży są najchętniej okupowanymi miejscami w całym budynku - rzekł czarodziej - ale proszę tutaj bez takich sytuacji, oberża jest dla wszystkich i nikt nie ma wyłączności na żadne miejsce. A piwo oczywiście, już niosę. -Zimny kufelek świeżutkich, Kuszących jak nigdy Syrenek.- uśmiechnął się, wracając i stawiając przed Krewalem napitek.
-Na czymeśmy skończyli?- spytał, siadając z powrotem na swoim miejscu.
|
16.06.2008
|
Ptakuba będzie nas molestował, dopóki nie przeczytamy Legend Eiranu czy jak to się nazywa... Witaj Vokialu, Krewalu, Durinie.
A co do miejsc w ciemnym rogu, to ja nigdy nie lubiłem tak siedzieć. Tam jest mnóstwo pająków...
|
16.06.2008
|
Przystanął przed wejściem. Spojrzał na szyld i westchnął.
*Tyle lat... To miejsce bardzo się zmieniło...* Pomyślał.
Poczynił kilka kroków i otworzył skrzypiące drzwi. Wszedł do środka. Wewnątrz panowała przyjemna atmosfera. Rozmowy biesiadujących, muzyka bardów i wesoło trzaskający ogień w kominku przywołały wspomnienia ze starych dobrych czasów. Dobre wspomnienia skończyły się na białym fartuchu i kuchni Ilnessa.
*Brrrr....* Ifryt otrząsnął się i jeszcze raz spojrzał na zgromadzonych próbując dostrzec znajome twarze. W końcu stwierdził z przygnębieniem, że nie ma tu nikogo ze starych znajomych... Już miał zawrócić, kiedy kątem oka ujrzał swojego dobrego przyjaciela, który siedział przy jednym ze stolików. Zdecydowanym krokiem ruszył w jego stronę, a uśmiech zagościł na jego ukrytej pod szmaragdowym hełmem twarzy. - Witaj Bubeuszu! - zawołał już z daleka. Kilku biesiadników odwróciło się i podejrzliwie popatrzyło w jego stronę.
|
16.06.2008
|
-Hell!- zawołał uradowany czarodziej, z mety zapominając o jakichkolwiek Legendach. Czym prędzej wstał i pośpieszył przywitać ifryta.
-Ty też tutaj!? Co za niesamowite spotkanie! Siadaj tu zaraz, już Ci Syrenkę niosę, mów, co w świecie słychać, tyle się pozmieniało od starych czasów...
|
16.06.2008
|
- Chwała synom ognia! - krzyknął od swego stołu gremlin Brimstone - może się panowie do mnie dosiądą? Porozmawiamy o trapiących te światy sprawach...Aha, ja za syrenki dziękuję, mam swój napitek - to mówiąc, Brim upił łyk ze swej piersiówki.
|
16.06.2008
|
- Zaiste! Masz rację magu... Zaraz, zaraz Syrenki? - oprzytomniał ifryt. - Dobrze wiesz, że wolę ssdeRy. Macie takowe? - zapytał Bubeusza puszczając oko.
Arcymag z zafrasowaną miną chwycił się za brodę.
- Niestety, nie mogę Ci zapewnić tego luksusu... - odrzekł bezradnie rozkładając ręce.
- No cóż, w takim razie zadowolę się zwykłą wodą. - rzekł wciąż uradowany Hell. Obaj wolnym krokiem podążyli w kierunku kuchni. - Widzę, że zastępujesz Fristrona na stanowisku oberżysty? Czemuż to władca wielkiej Twierdzy siedzi w oberży i serwuje wszystkim jedzenie? Czyżby nowe hobby? A może to wpływ Kącika Gastronomicznego? - zachichotał.
- Nic z tych rzeczy! - Zapewnił zakłopotany i zaczerwienieony Bubeusz. - Poprostu Frist poprosił mnie o przysługę...
- No tak, magowie muszą trzymać się razem. - przerwał wciąż śmiejąc się ifryt.
- ...a Nimnaros ma się bardzo dobrze. Nie sądzę, aby moja wizyta tutaj wpłynęła negatywnie na stan mojego miasta. - dokończył arcymag. Na jego twarzy również zagościł uśmiech. Hell zaraził go swoim niebywałem dobrym samopoczuciem.
Bubeusz podał obiecaną wodę ifrytowi i obaj zawrócili w stronę stoliku.
- Co u mnie... W sumie nic ciekawego... Ostatnio wybrałem się na parę polowań... - zaczął ifryt. Jego szmaragdowa zbroja byłskała raz po raz.
- Polowań? A co, w Kąciku Gastronomicznym zabrakło dziczyzny? - zapytał uśmiechając się towarzysz.
- Nie. Powiedzmy, że to moje nowe hobby. Poza tym, zajęcia Łowcy Nagród nie wiele różnią się od zwykłych polowań...
|
17.06.2008
|
-No proszę, ifryt znalazł sobie hobby.- uśmiechnął się czarodziej, lecz uśmiech z jego twarzy natychmiast spełzł. Mag spojrzał na przyjaciela krytycznie. -I co robisz z zabitymi zwierzętami? Nie pochwalam zabijania dla rozrywki, dobrze o tym wiesz.
|
17.06.2008
|
Półbies rozejrzał się po Oberży. Wszystko było tak, jak wcześniej, z jedną różnicą: Bubeusz rozmawiał z nowoprzybyłym gościem. Wyglądał na ifryta. Półbies upił trochę Kwaśnej Smoczej i obserwował nieznajomego...
|
17.06.2008
|
Hellburn uśmiechnął się tajemniczo.
- ... a kto powiedział, że poluję tylko na zwierzęta?
Zapanowała chwila milczenia. - Polujesz... na ludzi!? - zdumiał się i zarazem przeraził Bubeusz.
- Tak, za głowy niektórych można zostać sowicie wynagrodzonym, a kilka monet więcej w sakwie zawsze mile widziane. - odpowiedział ze stoickim spokojem ifryt.
Arcymag przez chwilę oniemiał. Wcześniej nawet przez myśl mu nie przeszło, że jego przyjaciel mógł zabawiać się w Łowcę Głów.
- Przecież Ty niszczysz ludzkie istnienia! - wykrztusił wreszcie zszokowany mag.
- A czymże jest życie, jeśli nie walką o przetrwanie? ...a przetrwają tylko najsilniejsi... - spoważniał Hell. Ifryt powoli odwrócił się i spojrzał na jednego z nieznajomych. Jego oczy błysnęły złowieszczo. - Doskonale rozumiem Twoje obawy Bubeuszu. - wrócił do rozmowy. - Ale czego można się spodziewać po ifrycie niegdyś będącego na usługach Kreegan... - ostatnie słowa wypowiedział niezwykle cicho, tak aby tylko arcymag mógł je usłyszeć. Ifryt mrugnął wesoło oczami.
|
17.06.2008
|
-Jeżeli dla Ciebie życie to tylko walka o przetrwanie...- zaczął czarodziej lekko naburmuszony, lecz urwał w połowie i westchnął. -Chociaż niektórzy ludzie faktycznie nie zasługują na życie. Mam nadzieję, że tylko na takich polujesz.- zakończył pokojowo i szybko zmienił temat, nie chcąc usłyszeć potencjalnego zaprzeczenia.
-Strasznie się tutaj zmieniło, nie uważasz?- zapytał.- Nowy wystrój, nowe twarze, inna atmosfera...- czarodziej przebiegł oczami gdzieś po suficie oberży.
|
17.06.2008
|
Hellburn pokiwał głową jednocześnie jadąc palcami po nowym, dębowym stoliku.
- Powiedziałbym więcej. - zaczął powoli. - Zmieniło się zbyt dużo. Twarze twarzami, zawsze miło poznać nowe, ciekawe persony, ale brak starych wyjadaczy wprowadza w raczej posępny nastrój... Ahh, ile bym dał żeby zasiąść jeszcze raz z w tym doborowym towarzystwie i uraczyć się jakże wspaniałym jOjOwym mocnym!...
- To prawda, ale czas leci. Każdemu. Lepiej więc patrzeć w przyszłość niż oglądać się za przeszłością. - rzekł Bubeusz klepiąc kompana po plecach.
- Hmmm... Masz całkowitą rację, przyjacielu. Jak zwykle, zresztą. - ożywił się ifryt. - Zajmijmy się tym co jest, by przyszłość była świetlana. - zakończył tym iście politycznym stwierdzeniem. - Hmmm. Może wrócimy do stolika przy którym wcześniej siedziałeś?
|
17.06.2008
|
Tabris dobrze się czuł w Oberży. (nie karczmie!) Oto rozmawiała dwójka Weteranów, coś jak żywe skamieliny; idealne do złapania i przebadania. Badaczem był oczywiście Anioł.
-'tajcie panowie - zagaił
-Czemu, szlachetny Bubeuszu, nie było Cię tu tak długo?
|
17.06.2008
|
-O, Hellburnie, ty żałujesz, że stare czasy nie powrócą, ale Tak naprawdę każdy ma powody do żalu. Weterani dlatego, że znają stare czasy, są ich uczestnikami, ale te już nie powrócą. Ale i młodzi mogą żałować tego, że nawet nie poznali starych czasów i już nie mają szans. A wiedzą, że warto by było być tu wtedy, parę lat temu.
|
18.06.2008
|
-Jasne, oczywiście- odrzekł mag i przeszli do stolika, przy którym siedzieli wcześniej, tak, że teraz wszyscy rozmówcy byli zgromadzeni przy jednym.
-Widzisz - zwrócił się do Anioła - powodem opuszczenia przeze mnie tej mieściny było zapewne to, co odciągnęło większość starych twarzy... Nie wiem, czy jesteście tego świadomi, ale swego czasu straszne rzeczy działy się w Jaskini.
-Niesamowite, do jakiego stopnia udało się ją odbudować, prawda?- wtrącił się Hellburn, obserwując nową kondygnację sufitu w oberży.
-Tak, naszemu jaskiniowemu diabłu i reszcie ekipy należy się dozgonny szacunek za to piękne dzieło.- przytaknął Bubeusz, ale bez entuzjazmu. -Tylko, że wraz ze starymi ścianami, wiecie, jak to jest, uleciała też połowa tego magicznego, niesamowitego klimatu, którym były przesiąknięte. Owszem, jest ładnie, ale jest nowo. Wszyscy wiemy, jak wielkie wrażenie robią na nas stare, zmurszałe, wiekowe budynki skrywające wiele tajemnic historii, a jakie dla kontrastu nowe, świeżo zbudowane domy.
-To nie tylko wina ścian, ale i ludzi, którzy tchórzliwie pouciekali w najtrudniejszym momencie.- mruknął Hellburn.
-Masz rację przyjacielu. I muszę przyznać, że i mnie zaczynają gryźć wyrzuty sumienia, że zostaw...
-Przestań bzdury wygadywać!- przerwał mu ifryt. -Tak miało być, tak było zapisane w gwiazdach. Gdyby nie to, nie powstałoby Nimnaros. Bubeusz uśmiechnął się ze zrozumieniem.
-Wróciłeś, zrehabilitowałeś się pracą w oberży.- dodał Hellburn. -Nie roztrząsaj już tego. Skupmy się na tym, co jest.
-A są.. Nasi nowi przyjaciele.- uśmiechnął się mag, spoglądając na innych gości siedzących z nimi przy stoliku. -Wiesz co, przyjacielu - zwrócił się do Ptakuby - ja też żałuję, że nie dane mi było uczestniczyć w pierwszych działaniach podejmowanych przez pierwszych Jaskiniowców. Wcale nie jesteśmy tutaj tacy najstarsi... Ojcowie założyciele otoczeni są mgłą prastarej tajemnicy, są objętymi czcią legendami, kto wie, czy jeszcze żywymi... Ach, jakże dawno się to musiało dziać...- zadumał się stary czarodziej i jak zawsze w takich chwilach, sięgnął do saszetki po swoją starą, wysłużoną fajkę, która większość wspomnień dzieliła razem z nim. -Możesz? Dzięki.- zwrócił się do Hellburna, który z uśmiechem tylko włożył do niej palec.
Bubeusz zaciągnął się i wypuścił z ust kłąb białawego dymu, który roztoczył się nad stolikiem, leniwie falując w powietrzu. Zapachniało nienazwanym ziołem, a zapach ten znali tylko ci, którzy znali także starego maga.
|
18.06.2008
|
//No, ja wiem, że ojciec-założyciel Moandor żywy nie jest - stwierdził spokojnie Tabris - zaiste, większość tych co była na początku została po czasie Ciszy, - stwierdził - a Ci co się później dołączyli nie zawsze zostali...Skorek! - krzyknął nagle - ...Co tu robi robactwo? Zaiste, niegdyś to mapy robili, biedronki nazywano Bożymi Krówkami. A teraz? Latają jakieś zmutowane biedronki dwudziestojednokropkowe...//
|
19.06.2008
|
//Łowca nagród. Od początku wiedziałem że skądś go znam.//
Toteż Krewal wstał od stolika, pociągnął jeszcze jeden wielki łyk i ruszył do rozmawiających.
Gdy był już blisko, przypomniał sobie osobnika.
-Hell? Hmmm.. kopę lat. Pamiętasz mnie? Pracuję dla gildii?. Trudnimy się tym samym, usuwaniem ze świata szkodników.
Po czym kwaśno się uśmiechnął.
Tymczasem przysłuchiwał się wspomnieniom Arcymaga.
-Ha, stare czasy powiadacie. Pamiętam, gdy zaglądnąłem tu parę lat temu. Jaskinia była iście wielka. Nie mogłem nigdzie trafić, ale ludzi też niewielu chętnych do pomocy było. Jednak wszystko się zmienia. Mhmm.. coś się kończy, coś się zaczyna...
|
19.06.2008
|
Ifryt zamyślił się.
- Hmmm... nie wydaje mi się abym cię gdzieś widział. - rzekł powoli marszcząc czoło. - Chyba zaszło małe nieporozumienie. Nie pracuję dla gildii, poprostu z nudów zacząłem polować i przy okazji zarabiać przy tym monety. Nigdy się tym nie trudniłem... - Hell uśmiechnął się. - No może kiedyś, ale wtedy to było na własną rękę. - dodał tajemniczo.
Bubeusz zakrztusił się dymem.
- "Na własną rękę"?? - arcymag uśmiechnął się tajemniczo.
- Cicho! - Hellburn spojrzał błagalnym wzrokiem na przyjaciela.
- Oj, dobra, dobra, żartowałem... - Bubeusz uśmiechnął się jeszcze bardziej.
|
20.06.2008
|
-W takim razie pomyliłem Cię z innym Ifrytem. Tak czy siak, miło mi Cię poznać. No to zdrowie z okazji tego spotkania. Bubeuszu, może użyczysz mi troszkę tytoniu?
|