Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "[J.K. Rowling] - twórczość" |
---|
Maghdar19.09.2009Post ID: 48582 |
Napewno większość z Was przeczytała wszystkie, a przynajmniej kilka z serii książek o Harrym Potterze autorstwa J.K.Rowling. "Harry Potter" był jej życiowym sukcesem, lecz co się stanie teraz, po zakończeniu pisania dalszych przygód o Chłopcu ze znamieniem w kształcie błyskawicy na czole? Czyżby miała w planach kolejne opowieści przygodowo-fantastyczne? Serdecznie zapraszam do dyskusji o tejże autorce i jej utworach! |
Nebirios19.09.2009Post ID: 48583 |
Książka osobiście mi się spodobała. Jest pełna ciekawych sytuacji. Jest na pewno lepsza od filmu. Słyszałem że autorka ma zamiar pisać o synu Harry'ego choć to pewnie bzdura. |
Maghdar19.09.2009Post ID: 48585 |
Jeśli przeczytałeś ostatnią część to wiesz zapewne, że wspomina o synach i córce, ale nic większego. Mi do gustu jednak przypadły tylko 2 filmy z 6 jak na razie lepszych wg. mnie od książki. |
Samuel20.09.2009Post ID: 48590 |
Filmy to jak dla mnie namiastka tego, co znajduje się w książkach. Tak więc twoje twierdzenie Maghdarze "Mi do gustu jednak przypadły tylko 2 filmy z 6 jak na razie lepszych wg. mnie od książki. " jest dla mnie najzwyczajniej w świecie dziwne. Widziałem tylko jedną postać, która na srebrnym ekranie prezentuje się lepiej niż w książkach a jego imię to... Bond. James Bond. Najsłynniejszy agent specjalny, o którym powieści są dla ludzi specyficznych. Ot, zwyczajna tandeta literacka, która nawet dobrze nie wpływa na odmóżdżenie. Na ten moment, gdyby wziąć książkę do ręki i popatrzeć na to co dzieje się na ekranie to radę by dał "Więzień Azkabanu" oraz "Czara Ognia". Reszta pozycji jest tak uproszczona, że bardziej się chyba nie dało (No, gdyby zmienili imiona bohaterów, to mielibyśmy do czynienia z zupełnie innymi filmami). Filmowy "Zakon Feniksa" to trzydziestominutowe wycie Daniela o tym, że nikt go nie rozumie (Szczerze? Trzy czwarte krytyków nie rozumiało o co temu smarkaczowi chodzi...) w filmie nawet nie został podjęty choć jeden wątek, dlaczego tak rozpacza... Ktoś powie "Śmierć Syriusza", tak... ta retrospekcja zajęła pełne 30 sekund, po czym raz na godzinę o tym wspomniała Hermiona... Więc o co tyle krzyku? Nie wiadomo. Film się skończył. Po zakonie, przyszedł czas na kandydata startującego w wyborach rozczarowania roku "Książe pół-krwii" to dopiero jest pomyłka adaptacyjna... Którą nikt ze znanych mi krytyków nie zniszczył licząc na to, iż jest to wstęp do "Insygniów śmierci". Tylko jak oni wyjaśnią wielką Potterowską manię odszukania horcruxów, skoro w HBP zostały one zminimalizowane bardziej niż wątek z fasolkami wszystkich smaków w części pierwszej? Jak zaczną Insygnia, skoro nikt nie powiedział Harryemu "przyjedź na ślub!" Czy "do zobaczenia w wakacje." Liczę, że jakoś wytłumaczysz mi swoją tezę, że DWA filmy są lepsze od książek. |
Maghdar20.09.2009Post ID: 48603 |
Wiesz Samuelu, na przykład mnie bardziej przekonał film drugiej części: "Harry Potter i Komnata Tajemnic" niż książka. Jeszcze po Syriuszu nie "wyje". ;) |
Opiekun Osady Tullusion20.09.2009Post ID: 48604 |
A według mnie "Książę Półkrwi" to najlepsza adaptacja Pottera z dotychczasowych. Najmniej w niej cukierkowatego Hogwartu, kolorowych strojów, szafowania do obrzydzenia efektami specjalnymi i puderku na noskach głównych bohaterów. Szósty film jest ambitniejszy, doroślejszy, ma nieco poważniejsze przesłanie - i to w nim cenię, obok aktorstwa - które w tej ekranizacji jest zdecydowanie lepsze niż we wcześniejszych - oczywiście pomijam tutaj drętwą trójkę bohaterów i ich rasiakowatych kumpli. Poza tym jest o wiele przystępniejszy dla niedzielnych czytelników aniżeli "Czara ognia" czy "Zakon Feniksa". Co zaś dotyczy książek - to mimo wszystko niezła rzemieślnicza robota - bez rewelacji, ale skomponowana z zachowaniem większosći reguł, które opasują ten typ literatury. Z pewnością znacznie lepsza niż wszystkie te szmirowane Eragony, Gorlany czy zmierzchające wampirki (żeby tak urzeczywistniła się wizja z Blade'em, którą wszyscy zapewnie widzieli na demotywatorach...). |
Samuel20.09.2009Post ID: 48608 |
"Harry Potter i Komnata Tajemnic" książkowo prezentuje się niczym młody Sherlock Holmes w świecie magii z upośledzonym Watsonem i z dziewczyną u boku co by nie posądzono o pastisz. Fakt, faktem przedstawiony w filmie Gilderoy Lockhart (w tej roli Kenneth Branagh (Henryk V, Hamlet)) jest wprost genialny i wcielił się w postać profesora wprost po mistrzowsku. Ach... Edit:
"Najlepsza" pod względem dostosowania i uproszczenia fabuły, wycięcia wielkiej ilości wątków (Chwała za wycięcie scen gdzie hormony buzują w łepetynach szesnastolatków!) tak, że ktoś kto nie oglądał i nie czytał nic syngowanego znakiem Harry Potter jest w stanie obejrzeć film i go zrozumieć, ale powiedzmy sobie szczerze: Nie ma co rozumieć.
Bądź co bądź, spodobają Ci się Insygnia Śmierci, tam winno tego być jeszcze mniej. |
Maghdar20.09.2009Post ID: 48611 |
No, bo widzisz drogi Samuelu, zakładając ten temat miałem za główny cel dokonania literackie tejże pani i jej przyszłe dzieła. Ale zawsze można założyć podobny temat, ale gryzłby się z tym. ;] |
Opiekun Osady Tullusion20.09.2009Post ID: 48613 |
To racja, że sceny z Emmą Watson są płaskie, ale na szczęście aktorka rekompensuje to nam ubywającymi płaskościami własnymi. ;) "Insygnia śmierci", mimo dosyć niefortunnego tłumaczenia, bo jednak użyte w oryginale słowo nie ma swojego odpowiednika w języku polskim, były najlepszą książką Rowling... i mam nadzieję, że Yates nie wykastruje swojego filmu o dwie godziny, jak to już zrobił przy okazji Księcia - zresztą nie zapominajmy, że postanowiono rozbić tę część na dwa filmy i wyciągnąć podwójną kasę od potteromaniaków. |
Samuel20.09.2009Post ID: 48624 |
Tull, wydaje mi się, że już w przypadku Zakonu Feniksa należało rozbić film na dwie części, bądź wydać DVD z wersją reżyserską. |
Kastylia21.09.2009Post ID: 48644 |
Ja tam o filmach się w zasadzie nie wypowiem, bo nie oglądałam ani Zakonu ani Księcia, a wcześniejsze wiedziałam, ale mnie nijak nie zachwyciły, nie trzymają się książek, a charakteryzacja też jest, jaka jest - Harry z filmu ma niebieskie oczy! |
Maghdar21.09.2009Post ID: 48650 |
Bo części filmowe 1-3 nie są takimi dokonaniami jak na przykład Zakon Feniksa czy Książę Pół-Krwi. Oglądnij na necie 5 i 6 część to przekonasz się, że nie są ideałami, ale są lepsze od 2 czy 3. |
Kastylia21.09.2009Post ID: 48654 |
Wiesz, tylko że te niebieskie oczy to miał Harry na zdjęciach z Zakonu właśnie, a i we wszystkich wcześniejszych filmach, także takie miał! |
Maghdar21.09.2009Post ID: 48655 |
Ja osobiście nie przyglądałem się Radkliwowi i nie wiem jaki ma kolor oczu, ale Harry ma zielone, więc być może to jest jakieś niedoglądnięcie. Takich detali nie raczyli uwzględnić. |
Samuel21.09.2009Post ID: 48661 |
Takich detali jest znacznie więcej, przykładem są tu oczy Harryego, co też jest ciekawe, gdy wspominana jest matka Pottera, to w cudowny sposób ma zielone oczy (Magia, a co!). Słynna jest też afera ze Zgredkiem, którego podobieństwo do byłego obecnie prezydenta Rosji, odnalazła prasa jakże by inaczej wpierw rosyjska, a później ogólnoświatowa.
Najmniej mogę się przyczepić do pierwszych trzech ekranizacji. Są bardziej wierne i zawierają o wiele większą liczbę wątków przeniesionych na srebrny ekran. Fakt, faktem jest to też związane z objętością samych książek jak i z ich zawartością. Czara Ognia może i jest prawie dwa rany grubsza od Więźnia Azkabanu, ale niektóre wątki są tak rozwleczone, niczym zwłoki jakiejś istoty potrąco0nej przez pociąg. Przykład pierwszy z brzegu: Wizyta Harryego w łazience prefektów. Coś czemu w książce poświęcono cały rozdział w filmie dało się ująć w dwie minuty. Schody zaczęły się wraz z Zakonem Feniksa i zmianą na stołku reżyserskim... Powiem szczerze, Yates nie jest wybitnym reżyserem, jak i seria o Złotym-Chłopcu-Gryffindoru nie jest porywającą i górolotną częścią literackiej sztuki. Niemniej jak to napisał Stephen King we wstępie do eseju Houellebecqa "W każdym kolejnym pokoleniu jakaś część młodych ludzi samodzielnie odkrywa Lovecrafta, tak jak część ludzi z każdego pokolenia odkrywa Agathę Christie czy Drakulę Brama Strokera i przez najbliższe lata, a nawet stulecia będzie odkrywać, jak sądzę, Harry'ego Pottera." (S. King, 10 grudnia 2004) Z tą tezą Kinga, nie da się nie zgodzić. Kastylia jaki i Leryn są czytelniczkami opowiadań HP FanFiction, sam również od czasu do czasu trafiam na tego typu twory. Niektóre są naprawdę dobre i wciągające. Pozwalają też odkryć na nowo bohaterów w innym świetle.
Podobnież jak i u Tolkiena, czarne jest czarne a białe jest białe. Podobnież sprawa się ma i u kilku jeszcze brytyjskich pisarzy, można by tu mówić o jakimś syndromie prozy angielskiej. ;) Powoli zaczynam się zastanawiać, gdzie ten temat pasuje bardziej, gdyż obecnie zaczynamy robić rozkład książek, filmów a nawet przymierzamy się do FanFiction. ;) |
Def21.09.2009Post ID: 48669 |
Jeśli chodzi o książkę, to Rowling jest na tyle zabójcza, że musiała zabić Pottera chociaż na chwilę, co zniszczyło ostatnią część. Była ona również przepełniona idiotyczną, i mało powiązaną ze sobą akcją - jednymi słowy: "dno". Do poprzednich części nic nie mam... Jeśli chodzi o film to: |
Samuel21.09.2009Post ID: 48675 |
Musiałem to przeczytać kilka razy, szczerze? Dalej nie za bardzo łapię o co Ci chodzi, niemniej spróbuję polemizować. Spróbuję, gdyż nie wiem co masz na myśli. Wszystko przez to "cholerne" FanFiction!"
Jedyne zdanie, które zrozumiałem, jednakże...
Tutaj również, przydało by się kilka słów wyjaśniających dlaczego uważasz dany film za dobry bądź zły. |
Maghdar22.09.2009Post ID: 48681 |
Bo 7 część trzeba zrozumieć Def... On zginął, a potem znowu żył, bo to ON był brakującym horkruksem. Książki fantastyczne trzeba zrozumieć literacko i wczuć się w akcję w nich rozgrywaną.;] |
Lockheart22.09.2009Post ID: 48682 |
Według mnie nie można porównywać cyklu książkowego i filmowego. Są to dwa odrębne działy i jedyne co je łączy, to wzorowanie się podczas robienia filmu na książce (wzorowanie, a nie przenoszenie na ekran książki, bo wtedy scenarzysta nie miałby z tego żadnej frajdy. Nie byłby w pełni twórcą). Cykl o Harrym ja dzielę na: przygodowy(1-3), przejściowy(4) i właściwy(5-7). I w sumie taka jest prawda, bo na samym początku niema podejmowanych w późniejszych tomach motywów. Razem z dorastaniem bohatera jego problemy stają się większe, a miotła i puchary quidditcha chowane są pod łóżko. Seria jest z pewnością arcydziełem, a 'Insygnia...' ukoronowaniem dzieła Rowling. Sposób w jaki rozwiązała wiele wątków jest ciekawy, choć nie zawsze zaskakujący(Harry jako Horcrux), dużo się dzieje(bardzo dużo interesujących lokacji odwiedzonych przez Harrego, Rona i Hermionę), ale w tym wszystkim za dużo zaczęła wyjaśniać(co mnie interesuje jakiśtam duszek Ravenclawu i jego powiązania z duchem Slytherinu? Mogła od razu powiedzieć im gdzie jest Horcrux), a i to całe zwycięstwo jest zbyt ogromne(Malfoy i Harry się nie nienawidzą? Brrr...). Filmy natomiast są na początku dziecinne(1-2), później o wiele bardziej przygodowe(3-4), a następnie przygodowe, ale z dużą dozą czegoś pomiędzy thrillerem(te kolory...), a filmem psychologicznym, choć ten już nie zawsze się udaje w sposób dojrzały(początek 6 części... Harry i jakaś mugolka. Skąd ona się wzięła? Co ją łączy z Harrym? Chyba tylko ta jedna scena...). Reasumując... Dla tych co nie czytali, polecam cykl(to jeszcze takie osoby są na świecie? Dziwne...). Ci co nie oglądali, niech oglądną, bo zawsze jakaś rozrywka(a czy taka na najwyższym poziomie, to już każdy z osobna zawyrokuje)... |
Samuel23.09.2009Post ID: 48741 |
Czyż adaptacja nie powinna być przeniesieniem książki na ekran? Bądź co bądź tutaj scenarzysta miał małe pole do popisu, gdyż musiał ściśle współpracować z J.K. Rowling oraz z reżyserem.
Nie taka jest prawda.(;)) Każdy będzie klasyfikować inaczej. Każdy choć przez chwilę lubi pobawić się w krytyka i próbuje sił w szufladkowaniu.
Sąco jakiś czas wypominane te WIELKIE chwile, najczęściej wypowiadane przez Hermionę, choć i zdarzało się to innym bohaterom (Na ten przykład, Harry w "Świńskim Łbie", część V).
Jego problemy wcale nie stają się większe. Zostają one przedstawione oczami nastolatka, który jest święcie przekonany o swej nieomylności.
Użyłbym raczej określenia "seria".
Książkę czytałem tylko dwa razy, więc zbytnio nie pamiętam tego fragmentu, jednak czy powiedzenie bohaterom "od razu" nie jest pójściem na łatwiznę? Równie dobrze, pani Rowling mogła zakończyć cykl na pierwszej części serii (Pokonał Quirella, w którego ciele przebywał Voldemort). Jednak jaki by to wtedy miało sens.
Czyż nie chodziło o zaprowadzenie pokoju w świecie Czarodzieji? Czyż Malfoy nie zrozumiał swego "błędu". Tenże epilog można potraktować jako stwierdzenie "Jest dobrze". Co zaś tyczy się reszty twej wypowiedzi (Odnośnie filmów). Dorzucę swe trzy grosze później. |