Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Jeszcze bardziej leniwe pogawędki"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Jeszcze bardziej leniwe pogawędki
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Hellscream

Hellscream

18.08.2009
Post ID: 47143

Hellscream wszedł i własnym oczom nie uwierzył. Czerwony ork w oberży, gada o rodach i baronach. Grommash już miał łapać się za krzesło, gdy nagle otrzeźwiał po tym nagłym zaskoczeniu. Piekielni orkowie nie są na tyle spokojni, orkowie z klanu Czarnej Skały nie mają takiej hierarchii. Pozostało mu wybadać przybysza.
- Witaj, bracie po rasie? Ciekawe historie prawisz...Czy wasz klan, wasz ród...czy jesteście spokrewnieni z klanem Czarnej Skały? - zapytał Grommash, dość nieskładnie, przynajmniej zazwyczaj wysławiał się lepiej.

Hjonatan

Hjonatan

18.08.2009
Post ID: 47152

Hjonatan uśmiechnął się życzliwie do Gromasha.

- Mogę wpierw prosić, Oberżysto, Rajst Blue? - Ilness podał czerwonemu orkowi zamówiony trunek i wrócił do przysłuchiwania się z zza baru. Hjonatan pociągnął nieduży łyk z kieliszka.

- Otóż, drogi Helscreamie, wątpliwe jest, abyśmy ze sobą spokrewnieni byli. Jak już wspominałem, pochodzę ze znanego na la'Savle rodu de Seve, więc myślę, że wiedziałbym o tym. Genealogia, szczerze powiedziawszy, nigdy mnie nie ciekawiła, jednak nie jesteśmy chyba spokrewnieni z zielonymi orkami. Słyszałem jedynie o dwóch rodach czerwonych orków, z którymi pokrewieństwo i tak jest wątpliwe. Przybyliśmy w okolice la'Savle całkiem niedawno, zaledwie dwieście lat temu. Mój lud zamieszkiwał wcześniej okolice Fioletowego Kanionu, nie wiem gdzie się dokładnie on znajduję, znam o nim tylko legendy. Przed opuszczeniem Kanionu panowała tam wielka bitwa pomiędzy rasami; ludźmi, orkami, trollami, ogrami, chochlikami, diabłami i krasnoludami. Kontynent niedługo opustoszał, ziemia skalana była krwią niewinnych, nie rodziła już plonów, stała się jałowa. Panowały zarazy, głód, brak wody zdatnej do picia pchnął moich przodków do podjęcia decyzji wyruszenia na morze. Czerwoni orkowie nigdy przedtem nie pływali, nie znali się na żegludze, jednak udało im się w końcu zbudować z resztek drwa solidną łódź. Niewielu dane było uratować się, jednak tratwami popłynęli za szlachtą i zwykli ziemianie i rzemieślnicy. Po dotarciu na brzeg przez długi czas nie wiedzieliśmy gdzie trafiliśmy. Ziemia była miła dla oka, porośnięta zielenią. Wszyscy, z początku nawet magnaci, wznosili fundamenty pod domy i miasta. Jako iż orkowie to nie ludzie i więcej krzepy mają, miasto powstało w przeciągu trzech lat. Po dwudziestu osady nasze mogły się dopominać o tytuł narodu. Wtedy to po raz pierwszy zbliżyliśmy się do granic państw krasnoludzkich. Początkowo byliśmy sojusznikami, jednak żadnej ze stron to się nie podobało i rozgorzała wojna. Moi przodkowie mając w pamięci wielkie zniszczenia z Fioletowego Kanionu wynegocjowali z krasnoludami pewne reguły walk, więc wojna nie dotykała cywili.

Ork wypił jednym tchem resztę napoju

- Czyli widzisz, Gromashu, jeśli nie mamy wspólnych przodków z Fioletowego Kanionu, wątpię byśmy byli spokrewnieni.

Hellscream

Hellscream

20.08.2009
Post ID: 47404

Hellscream wysłuchał historii do końca.
- Zaiste, ciekawa. Ale i tak nie jesteśmy spokrewnieni. Ni pochodzę z klanu Czarnej Skały, po prostu to jedyni...naturalnie czerwoni orkowie jakich znam...znałem - powiedział, uśmiechając się. Trochę krzywo, ale zawsze. - Ja sam pochodzę z klanu Wojennej Pieśni. Nazwa Fioletowy Kanion nawet nie obiła mi się o uszy. Mój klan jak i cała moja rasa pochodzi z Dranerou, z Rozbitych Pustkowi Draenoru. To jałowe, wypaczone pustkowia. Żyliśmy tam od...od...Cóż, nasze kroniki nie podawały innego miejsca. Po prostu byliśmy tam od tak dawna, że sami zapomnieliśmy skąd pochodzimy... - zadumał się ork. Po chwili wypił trochę Szajbimbru ze swojej nieodłącznej butelki i nalał trochę Hjonatanowi. - A na pewno nie pochodziliśmy stamtąd, ten świat należał do Dranei, do Eredarów. Mój klan zaś żył ongiś w górach Harriz - Tor, niezbyt przyjemna okolica! - parsknął krótkim śmiechem Grommash. - No i tak tam żyłem dorastałem, a potem...Ech, materiał na inną opowieść.

Ilness

Oberżysta Ilness

26.08.2009
Post ID: 47760

-Ależ opowiadaj, opowiadaj drogi Hellscreamie! Dawno nie słyszałem żadnej ciekawej historii, tak więc jestem spragniony interesujących bajań o Twojej historii. - mówiąc to podał orkowi szklaneczkę Loch Ilness - pysznej szkockiej wykonanej według własnej receptury Ilnessa. Oberżysta poprosił Dirhavanę o dwie nowe świeczki, zapalił je i przysiadł się do stolika nadstawiając uszu. Zanim Hellscream zdążył otworzyć usta Ilness jednym susem doskoczył jeszcze do okna, zamknął trzaskającą okiennicę i już był z powrotem na krześle.
-Zawsze tak jest, kiedy już sobie usiądę...

Fergard

Fergard

31.08.2009
Post ID: 48036

Fergard chyba lekko przysnął, bowiem nie zauważył wejścia nietypowego - Jak na orcze standardy - czerwonoskórego. "Ale skoro ktoś wysławia się w podobnie kwiecisty sposób, ni chybi jest arystokratą... Bądź mną", pomyślał nieco chełpliwie, uśmiechając się lekko.
- Miło poznać. - Stwierdził, odwzajemniając uścisk ręki. - Fergard Stratoavis, półdemon, założyciel Kotliny Wojowników. Cóż, nieczęstym jest spotkać personę o takowej osobowości i niezwyczajnym pochodzeniu. - Fergard wymienił spojrzenia z Hellscreamem. - Zmieniając temat, tak jak Oberżysta, chętnie posłucham twojej historii. Wszakże większości znana jest ta mniejsza część, opiewająca zwycięstwo nad Mannorothem i siłami Płonącego Legionu. Tymczasem chyba(Choć mogę się mylić) nikt z nas nie słyszał o twych wcześniejszych poczynaniach...

Fuksik

Fuksik

27.12.2010
Post ID: 59703

Szuuu! Oberżę spowił dym. Nagle z dymu wyłonił się człowiek. Wyglądał na zmęczonego.
- Witajcie! Zwą mnie Fuks. Jestem władcą z dalekich ziem. Przybyłem tu z powodu pewnych upiorów.- nagle westchnął i podszedł do stolika. Ledwo słyszalnym szeptem rzekł: - Nienawidzę tracić mojej armii przez te duchy i upiory. Słyszałem, że któryś z was pochodzi z pustkowi? Cóż, to były dobre czasy, jak ja tam mieszkałem. Jadałem z moim przyjacielem, Nekromantą Sandrem. To był równy gość.

Uważaj na stylistykę i poprawność postów. - Sul

Fuksik

Fuksik

31.12.2010
Post ID: 59805

-Cóż. Widzę , że do rozmowy się nie palicie. Hehe.
Uśmiechnął się krzywym uśmiechem.

Tabris

Tabris

31.12.2010
Post ID: 59810

- Żaden nas z pustkowi nie pochodzi, ot co... - Tabris uśmiechnął się prosto, bo zęby miał krzywe wystarczająco.

Fergard

Fergard

31.12.2010
Post ID: 59811

- Ktoś tam może i owszem - Odparł lekceważąco Fergard Stratoavis, czerwonowłosy półdemon. - Ale, ale... Jeżeli jeszcze raz szanowny władca spowije naszą uroczą Oberżę w kłębach dymu, nie pomoże mu nawet immunitet króla. My tu mamy, imć Fuks, pewne zasady, a pierwszą jest: Nie drażnić Oberżystki ani żadnego z jej przybocznych. Ponieważ moja skromna osoba ma tą nobilitację być takim przybocznym... - Stratoavis uśmiechnął się paskudnie, obnażając bielutkie zęby w... po prostu uśmiechu.
- A tak ogólnie, waść mówił, że ma jakieś kłopoty z upiorami? Miałem już okazję mierzyć się z wieloma truposzami, może mogę jakoś dopomóc... - Dodał Fergard, po czym przypomniał sobie te wszystkie nieudane przygody.
Ibn Fallad i jego zastępy.
Bractwo Czarnej Ścieżki wraz ze zdrajcą Vokialem...
Sam Vokial w asyście ogromnego statku-widmo... Och, ile tego było.
"Stare czasy...", pomyślał melancholijnie półdemon, sącząc Kwaśną Smoczą.
Za oknem padał śnieg.

A tak nawiasem, starajmy się nie dublować postów - Fergard

Fuksik

Fuksik

6.01.2011
Post ID: 59879

-A więc o zjawy mnie waść pytasz? Cóż... Gdy udało mi się z mała grupką harpii oraz złych oczu
na te przeklęte zjawy natknąć, problem miałem wielki, gdyż była ich horda. Po pierwszym boju na nogach dzielnie się trzymałem. Rumak mój zginął, lecz za radami poczciwego licza, ożywiłem jego zwłoki. Na nekromancji się dobrze nie znam. Od razu uprzedzam,by waszych cnych dziewic nie martwić, oraz ich lekko mniej cudnych - tu się uśmiechnął ironicznie - mężów i ojców. Ale wracając do zjaw... Wpadłem owego dnia niestety w istne piekło... - Co poniektóre demoniczne istoty tu się lekko pouśmiechały. - Upiory i nieumarli! Diabli nadali! Parszywe istoty mnie napadły. Ech, nie miałem szans. Uciekłem, a następnego dnia teleportowałem się tutaj.

Post został poprawiony. Proszę zwracać większą uwagę na spację, kropki i pisać uważniej - Fergard

Fuksik

Fuksik

4.02.2011
Post ID: 60286

- Cóż. Byłbym, drodzy panowie, ucieszony, gdyby któryś z was - tu przejrzał po całej oberży - do mnie dołączył. Za niedługi czas wyruszam polować na Behemoty. Czekam na kogoś, kto będzie posiadał regularną armię. Mam nadzieję, iż jest tu jakiś silny mąż gotowy dołączyć do mego zwycięskiego pochodu.

Tabris

Tabris

5.02.2011
Post ID: 60297

- Behemoty mają okres ochronny do lipca ze względu na okres lęgowy. Jeśli się tego nie uwzględni można mieć starcie z Ligą Ochrony Zwierzaczków (Lożą) zwanych też Greenwarem.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

5.02.2011
Post ID: 60300

Ja bym się bał, Greenware nie podlega abandonware'owi.

Fergard

Fergard

5.02.2011
Post ID: 60304

- Bądźcie, panowie, choć krztynę poważni - Zganił towarzyszy Fergard Stratoavis. - Mój panie hrabio. Tutaj przebywają istoty same w sobie posiadające kompetencje na bycie jednoosobowymi armiami. Za przykład podam siedzącego obok mnie Ariesa J. DeMenthora - Tu półdemon wskazał na Kameliasza - Który to miał przyjemność uczestniczyć w wyprawie po Zbroję Andurmana. Gdzieś w zwojach rozrzuconych po moim oberżowym składziku był zapis tej przygody, niestety... Nie zachowała się całość. A szkoda, bo to ciekawa historia była.
- A skoro o walkach mowa... Może będziesz waść zainteresowany tutejszą Areną dla Wojowników? Szukamy chętnych do walk, bo interes ostatnimi czasy podupada.

Volkolak

Volkolak

5.02.2011
Post ID: 60305

- Proszę pamiętać też o nietoperzach! - wtrącił się Volk, uderzając w stół kielichem pełnym krwi - One też są chronione przez prawo - dodał, spoglądając smutno na zmarnowany trunek.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

7.02.2011
Post ID: 60321

WWF dociera wszędzie...

- A, Ferdziu, kochanie. - napomknął Bazaltovy. - Rozważają zamknięcie Kotliny... Uznano, że jest to przedsięwzięcie skazane z góry na zagładę, jego intratność spada...

Fergard

Fergard

7.02.2011
Post ID: 60322

- Coś Ty właśnie powiedział? - Warknął Fergard, łapiąc Ariesa za kołnierz. Jego oczy rozbłysły czerwonawym blaskiem. - Spróbują tylko. Stary dobry Brimstone pomontował tak kuriozalną liczbę mechanizmów obronnych, że zęby bolą.
- Wspaniale, ale może mnie puścisz? - Odpowiedział Bazaltowy, krztusząc się. Półdemon spełnił jego prośbę, choć z pewną niechęcią.
- Pomożesz mi - Stwierdził Stratoavis, celując w DeMenthora palcem. Następnie wskazał na Volkolaka. - Ty też, jeśli możesz.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

7.02.2011
Post ID: 60325

Bazaltovy prychnął, słysząc, jak Ferg mówi "Bazaltovy" przez "w".
Poczuł się nawet lekko obrażony. I dlatego...:
- Przykro mi, Ferg, ale beze mnie Pogawędki nie będą Leniwe. Poproś Tabrisa, ma teraz refundację z NFZu...

Kam, powstrzymaj się od tych współczesnych odniesień - Sul

Volkolak

Volkolak

7.02.2011
Post ID: 60327

- Mogę ci pomóc Stratoavisie. - stwierdził niepewnie Volk - Ale w jakim celu? Potrzebna jest wam moja nadzwyczajna siła, czy może macie dla mnie jakiś prezent w postaci świeżej krwi? - dopytywał się wampir. - Pierwsze powinno łączyć się z drugim, hehehe.

Demon uwielbiał wydawać polecenia i nie do pomyślenia było, żeby ktoś chciał coś w zamian. W wiedział jednak, że tym razem nic nie zdziała - musiał coś zaproponować.

Fuksik

Fuksik

8.02.2011
Post ID: 60345

- Widzę, iż jestem tu zbędny. Cóż, ja o Behemocie, wy o nietoperzu. Powiedzmy, iż ich futra są wiele warte. No to kto idzie?