Gorące DysputySłowo pisane - literatura - "[F] Inteligentna manipulacja ludzkimi emocjami, czy zwykły horrorshow?" |
---|
Infero4.02.2007Post ID: 7735 |
Czytając „Mechaniczna pomarańczę” (choć powinno powiedzieć się „nakręcaną”) Burgessa miotały się we mnie przeróżne uczucia. Historia młodego zwyrodnialca ubrana w inteligentną wirówkę językową na pewno szokuje, ale już na początku czytania nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że autor mną manipuluje. Ktoś powie, że każda książka jest manipulacją, ale ta wręcz targa moimi emocjami. |
Eru6.02.2007Post ID: 7777 |
Chcesz opinię? To masz! Tylko nie narzekaj ;) Nie czytałem 'Mechanicznej pomarańczy'. W tym momencie felieton ma dla mnie zerową wartość merytoryczną. O stronie technicznej się nie wypowiadam, bo polonistą nie jestem, większych błędów nie zauważyłem. Dobrze by było jakbyś dodała kilka linijek obiektywnego opisu książki(albo link do miejsca gdzie takowy jest) - fabuła, bohaterowie, na czym polega 'inność' tej książki (o co chodzi z tym słowniczkiem? - bardzo jestem ciekaw), dwa słowa o autorze - ot, tak prośba szarego czytelnika. e: Nawet nie musi być obiektywny. Byleby jakiś był. Obiektywny napisałem, bo felieton jest subiektywny, więc coś dla przeciwwagi PS. To jest post 7777 xD |
Strażnik słów Moandor6.02.2007Post ID: 7779 |
Zawsze intrygował mnie tytuł tej książki. Zastanawia mnie, co ma wspólnego mechaniczna pomarańcza (skąd to określenie?) ze światem, o którym opowiada Burgess. Nie czytałem Mechanicznej (Nakręcanej) pomarańczy, więc dorzucę do felietonu Infero kilka luźnych, niekoniecznie trafnych uwag. Pobieżnie się orientuje w fabule powieści, jednak świat młodych zwyrodnialców, już nawet nie przestępców a bandytów, bo tak trzeba nazwać tych dżentelmenów, nie jest tym, o czym lubię czytać. Old Shatterhand jest uosobieniem dobra, postacią wyidealizowaną, jednak chyba mimo wszystko ciekawszą niż psychiczny bohater Burgessa? Lepiej czytać o kimś przesadzonym w dobrą stronę niż odwrotnie. Jak ty to widzisz Infero? PS: Dziękuję za felieton, mamy nadzieję, że nie ostatni. :) |
Infero6.02.2007Post ID: 7802 |
Eru przede wszystkim proponowałabym ci przeczytanie samej książki (i nabycia własnej opinii) a nie tylko opinii innych, ale jeśli bardzo chcesz to proszę (polecam szczególnie to ostatnie): Moa Co do wyidealizowanych bohaterów, wybacz Moa, ale dla mnie są nudni jak flaki z olejem. Popełniają tylko jedną zbrodnie, dla mnie niewybaczalną: są przewidywalni. |
Greenman6.02.2007Post ID: 7810 |
Infero ja także przyznam sie nie czytałem powieści. Oglądałem wiele razy film, który o ile sie nie mylę jest w miarę zbliżony do oryginału. I tu mała dygresyjka o języku, zgadzam się że Burgess musiał sie nieźle bawić pisząc książkę, sądząc po języku jaki jest u Kubricka. Warto obejrzeć film w oryginale aby usłyszeć tę mieszaninę cocney'a i slangu dzielnic robotniczych przemysłowych miast Anglii. Ten język jest wręcz komiczny. Jak dla mnie obecnie mocno wypierany przez pseudokaraibską nowo mode językowa (co za własny neologizm hihi) wśród biedoty, ale wciąż żywy na budowach i białych pubach. Wspaniale jest pokazany w jednym ze skeczy grupy Monty Pythona w pubie, gdy szemrany jegomość zaczepia gościa przy stoliku. Ciekaw jestem jestem jak wygląda u Burgessa w wersji oryginalnej i czy dla kogoś takiego jak ja jest to w ogóle możliwe do przeczytania i zrozumienia, te wszystkie porównania, skróty i metafory... do tego nie jest to normalny angielski. |
Infero7.02.2007Post ID: 7821 |
Filmu nie widziałam, ale z tego co słyszałam różni się zasadniczo od książki. Nie kończy się jak książka, brak ostatniego rozdziału, rozdziału, który wydaje mi się najważniejszy. Zatem nie jestem pewna czy chcę obejrzeć ten film. |
Kanclerz Grenadier8.02.2007Post ID: 7829 |
Co do tytułu - gratulacje, dla polskiego translejtera, bowiem pomarańczę (pomarańcza? ten czy ta? hm...) da się metaforycznie przedstawić i mi pasuje do zamiaru autora jak ulał. Będę teraz przynudzał bo przypomniały mi się czasy dawnej Osady i cieszę, się, że wracają pomaleńku ;) Otóż pomijając autorów, którzy piszą bzdety bo są genialni i reszcie nic do tego, bo maja po prostu paść na kolana z wrażenia obcowania z geniuszem - każdy twórca ma pewien zamiar i pewne środki, którymi chce go osiągnąć. To czy May pisał o kryształowym Łynetu czy nie to jego problem - swoje osiągnął rozbudzając w swoim czasie zainteresowanie Europy Dzikim Zachodem (który zresztą znał tylko z opisów - czapki z głów zatem). Ale fakt - przywołany May jest lekturą dla bardzo wczesnych klas podstawówki w sumie. Przynajmniej pod względem warsztatowym. A język to także środek do celu :) |
Tenar17.03.2007Post ID: 10053 |
W tym tygodniu przeczytałam „Mechaniczną pomarańczę” zaskoczona przyjemnością jaką sprawiła mi lektura tej książki. Jeszcze jedno osobiste odczucie: po fragmencie o praniu mózgu autentycznie mnie zemdliło. |
Infero16.05.2008Post ID: 28006 |
Nareszcie się skusiłam i obejrzałam film Kubricka na podstawie „Mechanicznej pomarańczy” i niestety się rozczarowałam. Wiedziałam już wcześniej, że film nie kończy się tak jak książka, ale to zakończenie totalnie mi nie odpowiada. Mimo rozczarowania końcówką, jest w nim kilka wątków zachowujących klimat no i bardzo dobra rola Malcolma McDowella. Czego mi brakowała (oprócz końcówki) oglądając film, brakowało mi języka, to co było w filmie to tylko przed smaczek całości. |