Oberża pod Rozbrykanym OgremZatęchłe Archiwum - "Ballada: Bramy Umysłu (BALLADA ZAKOŃCZONA)" |
---|
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9446 |
- Już wolę iść do więzienia, niż czekać tutaj aż rodzeństwo się powybija a jakiś brzydal mnie w między czasie zje. Nie dziękuję, nie skorzystam z tak kuszącej oferty wakacyjnej. Może następnym razem - odezwała się milcząca do tej pory Nami. |
Ghost4.03.2007Post ID: 9447 |
Grumbellgasta nie było. Nie słyszał tego. Pobiegł walczyć z okropieństwem. Wiedział, że to nic nie da, ale chciał tylko zająć czymś swe ciało. Walka z potworem była sto razy lepsza niż stanie w miejscu. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9448 |
- Czyli nie pomożecie nam? Odchodzicie? - zapytała Sharwyn. - W takim razie zabierzcie mnie i Gabusa ze sobą. Gabus pokręcił głową. - Nie, ja zostanę. Bramy są dla mnie wszystkim. |
Eru4.03.2007Post ID: 9449 |
- Nie zostawie przyjaciół. - powiedział Eru - Jeśli Nami, Grumbellgast i Yaptran będą chcieli zostać to zostanę. Nami wydaje się być przeciwna, ale co mówią Cadd i gnom? Złodziej wrócił do reszty, a Sharwyn powtórzyła pytanie: |
DevilOkO4.03.2007Post ID: 9450 |
Gnom tylko jednym uchem słuchał toczącej się rozmowy. Jego myśli były bardzo daleko, w innym świecie. W świecie, który był jego domem. Jego warsztat pracy, kuźnia w której za młodych lat pracował i kominek przy którym pisał swoją książkę. Wizja jak szybko przyszła tak samo szybko się skończyła. - Sharwyn- zwrócił się do bardki Yaptran- czy są szanse abyśmy wrócili do naszego świata? |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9451 |
- Heh, prawda. Ja też już tęsknię za domem - odezwała się elfka. - Na to, wychodzi, że musimy im pomóc. Bo jakoś nie widzi mi się tu kwitnąć na wieczność. Zresztą ta wieczność, długo nie potrwa, jeżeli Hektor zabije króla. - stwierdziła Nami - No to, nie ma na co czekać tylko rozwalić tego brzydala przed drzwiami i jak najszybciej udać się do zamku. - powiedział Grum - Ja i Nami, rozwalamy tego cudaka. Wy biegniecie ile sił w nogach, aby ratować króla, ok? Odpowiedziało mu kiwnięcie głowami. Nami i Grum udali się w stronę Okropieństwa szykując się do ataku, reszta pobiegła w kierunku zamku. |
Eru4.03.2007Post ID: 9452 |
Yaptran, Eru, Gabus i Sharwyn dobiegali do zamku. |
DevilOkO4.03.2007Post ID: 9453 |
Drużyna ruszyła za Gabusem. Miasto o tej porze wyglądało całkiem inaczej niż za dnia, było przerażające, straszne, poprostu okropne. Ale było coś jeszcze... - Hmm... - myślał na głos gnom- jakieś dziwne te budynki. Bardzo stare, zaniedbane... Rozmyślania wynalazcy przerwały dwa bicia dzwonu dochodzące od strony zamku. Po uderzeniach w dzwon, odezwał się dźwięczny głos slyszalny w całym mieście. - Szybciej Szybciej- Gabus ponaglał zostających w tyle maga i gnoma.- Czasu nie ma a niewiadomo co nas czeka w podziemiach. W tym momencie dobiegli do więzienia, Gabus nacisnął jakiś punkt na ścianie. Wszyscy usłyszeli jakiś zgrzyt i ich oczom ukazał się otwór w ścianie. Ujrzeli tylko kilka schodów prowadzących w dół i dalej wszytko ginęło w ciemności. Sharwyn podeszła pierwsza do otworu i powiedziała: |
Mistrzyni Zagadek Nami4.03.2007Post ID: 9454 |
- Ehe, ściemniło się. Ciekawe jak im idzie. - wysapał Grumbellgast Elfka zaczęła coś mruczeć, a wokół Grumbellgasta zawirowały płomienie Znów zaczęła coś mruczeć pod nosem. Elfka rzuciła pociskiem w Wielkie Okropieństwo. O mało stwór nie odbił czaru. Zasłonił rękoma głowę (o ile można było część górną tak nazwać), odłsaniając brzuch w który była skierowana kula. Po mieście rozszedł się wysoki dźwięk, jakby wycie, ale jednak nie było tym do końca. * - Zabili potwora... - odezwał się Gabus * - No, no jestem pod wrażeniem - stwierdził Grum patrząc na resztki jeszcze wijącego się i przypalonego cielska |
Ghost4.03.2007Post ID: 9455 |
Cadd wyjął sztylet. Machnął nim parę razy, po czym schował sztylet. PYK! Grumbellgast po otwarciu oczu zauważył, że trzyma się jakiegoś drążka w lochach, pod sobą ma garniec z lawą, a jego nóg gorączkowo chwyta się elfka. PYK! |
Eru4.03.2007Post ID: 9456 |
Gabus, Sharwyn, Eru i Yaptran zeszli do podziemi i rozpoczęli bieg tunelami. Nikłe światło POSARa wystarczało na tyle żeby nie upaść i nie zabłądzić. - Możę trzeba by poczekać na nich.. skoro zabili potwora zaraz tu będą - odezwał się Eru do Gabusa. Biegli dalej. Gabus bez problemu odnajdywał drogę w labiryncie podziemi. W pewnym momencie przewodnik podniósł rękę i dał znak aby się zatrzymać. Jednocześnie położył palec na ustał i gestem nakazł zakryć kryształ trzymany przez Yaptrana. Dopiero gdy ucichło echo kroków usłyszeli klekotanie kości i jakąś rozmowę. - Strażnicy. Niestety nie możemy ich wyminąć - szeptał Gabus - za posterunkiem jest wejście na górę. Musimy tych niemarłych wziąść z zaskoczenia. Wchodzimy, Shar rzuca jakieś zaklęcie, Yaptran strzela, a ja i Eru dobijamy pozostałych. Musimy sprawę załatwić szybko, tak żeby nie przesłali sygnału dla Hektora Drużyna podeszła pod otwarte drzwi posterunku. Eru zajrzał do środka. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9457 |
Po kilku minutach drużyna stała nad stertą kości. Wszyscy wyszli z walki bez obrażeń, z wyjątkiem Gabusa, którego noga bardzo silnie krwawiła. Kilkakrotne rzucanie Leczenia Ran Poziomu Drugiego nie przyniosło rezultatu. - Niemożliwe... Jakakolwiek nie byłaby to rana, powinna zniknąć... |
Eru4.03.2007Post ID: 9458 |
- Kiepsko... - mruknął Yaptran - Będziemy musieli poradzić sobie jakoś bez ciebie Ruszyli. Drogę oświetlało znów światło POSARa, ale niestety za przewodnika tym razem robiła Sharwyn. Jak rzekł wcześniej Gabus, za posterunkiem były schody. Jakoże nie było ich specjalnie za dużo i łatwo się po nich wchodziło, trzyosobowa drużyna znalazła się na parterze zamku. Na ich szczęście nie było nigdzie widać nieumarłych. Ruszyli w stroną sali tronowej. Korytarze zamku były zniszczone, nic nie zostało ze świetności twierdzy z poprzedniego ich pobytu. Dotarli wreszcie do przedostatnich dzrwi przed sala tronową. Dalej był już tylko jej przedsionek i samo miejsce ofiary. Sredniej wielkości drewniane drzwi były lekko uchylone. Yaptran zajrzał, ale natychmiast odwrócił się z wyrazem strachu w oczach. - Jeśli zaraz nie przyjdą Grumbellgast i Nami, to nie mamy szans się tędy przedrzeć - wtrącił się gnom. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9459 |
PYK! Nami i Grumbellgast pojawili się obok Sharwyn, Yaptrana i Eru. - Skoro są już wszyscy... - zaczęła Sharwyn. - Przygotujcie się do ataku. To mówiąc bardka wyciągnąła zwój Boskiej Interwencji, weszła do sali i odczytała go na głos. Sala zaświeciła białym światłem, które po chwili ustało. Gdy reszta drużyny wbiegła do komnaty, Sharwyn leżała nieprzytomna na ziemi. Znaczna część nieumarłych była zniszczona. |
Eru4.03.2007Post ID: 9460 |
Drużyna weszła do sali, niegdyś zwanej tronową, ale dziś już nie zasługującą na tę nazwę. Po podłodze walały się szczątki zniszczonych nieumarłych, a ci którzy nie zostali zniszczeni cofnęli się lekko w stronę przeciwległego końca, tworząc zwartą masę kości i strzępków zombie'ich ciał. Sharwyn leżała na wolnej przestrzeni, kilknaśce metrów od nich. Już chcieli iści jej pomóc, ale jej ciało zaczęło lewitować, i poleciało nad nieumarłymi. Po chwili po sali pniósł się donośnych śmiech. Tłum niemurałych rozstapił się. Na dużym ołtarzu lezała nieprzytomni Sharwyn i Waulouifa. Dalej za nimi stał Hektor. - Widzę że przyniesliście mi kolejną ofiarę i wyreczyliście mnie z jej poszukiwania - powiedział Hektor - choć wybiła mi sporo podwładnych, to w gruncie rzeczy jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy. |
DruidKot4.03.2007Post ID: 9305 |
BALLADA ZAKOŃCZONA Uczestnicy Ballady: Jest we wszechświecie miejsce, w którym przetrzymywani są najgorsi zbrodniarze. Miejsce, w którym magia jest tak silna, i tak samodzielna, że nie pozwala na praktykowanie swych tajników. Miejsce, w którym rządzi... Istnieją we wszechświecie siły, które potrafią zakrzywiać czasoprzestrzeń. Są siły, które potrafią wszystko. To właśnie magia... Jest magia, którą można okiełznać i wykorzystywać do swoich celów. Ale tu jej nie ma... Jest magia, która woli sama dbać o swój los... Ta magia jest tutaj. Śpi. A raczej... drzemie. Tak, ona czeka na odpowiedni moment, by Działać. By złapać koleją ofiarę do swojego magicznego więzienia, w którym przez wieki będzie musiała zmagać się ze swymi lękami, słabościami i niepowodzeniami... Ten moment właśnie się nadarzył. Niewidzialne siły otworzyły portal na jednej z planet, która właśnie stała się potężnym ośrodkiem magicznej energii. Niewielka grupa postaci została wciągnięta przez wir magii... ... i wypluta do magicznej celi. Cela była nieskończenie wielka i wybitnie próżna, choć całkowicie zapełniona... Drużyna nie widziała się wzajemnie, choć stali obok siebie. Ciężko było też stwierdzić, że wolna przestrzeń między dwoma więźniami to tak naprawdę kolejny więzień... Cela była wypełniona uwięzionymi, którzy nie widzieli siebie, nie odczuwali swojej obecności i byli dla siebie wzajemnie niematerialni... Tak, jakby ich nie było. A raczej: tak, jakby byli tylko oni... Mogli się wzajemnie zobaczyć tylko wtedy, jeśli zjednoczyliby swoje umysły na tyle, że stali by się jednością. I tylko tak też mogli razem opuścić to miejsce... W przeciwnym razie musieliby sami znaleźć wyjście z tego miejsca, wyjście ze swojego umysłu... wyjście z SIEBIE... Drużyna wpadła w rozpacz... Po kilku latach próżnej wegetacji, która w rzeczywistości nie trwała nawet godziny ich umysły stały się puste. Była tylko rozpacz... I nagle zobaczyli się... Stali obok siebie, choć mogliby przysiąc, że cały czas byli w biegu, każdy w innym kierunku... Uśmiechnęli się do siebie. Eru, Grumbellgast i Cobalt stali uśmiechnięci i rozmawiali ze sobą bez używania słów. Byli jednością... Ale był w tej rozmowie ktoś jeszcze... Dwie osoby... Elfka Nami, i gnom Yaptran Volveryon... Byli blisko, a tak daleko. Mała iskierka nadziei wydarła dziurę w czasoprzestrzeni. Wrócili na ziemię. Byli w celi więziennej Bram Umysłu, ale tym razem, całkowicie już materialnej... |
DruidKot6.08.2007Post ID: 17940 |
Zróbmy to spontanicznie. - powiedziała w myślach Nami, chwilę przed tym, kiedy wykorzystując zaklęcie Zionięcie Smoka dmuchnęła w nieumarłych prawdziwym ogniem. Przez te kilka sekund cała grupa patrzyła ze zdumieniem na Arcymaginię Ognia. Jej ciało było nienaturalnie wyprężone, dłonie zaciśnięte, a oczy z tęczówkami niczym płomienie patrzyły pusto w dal. Mimo całej ekscentryczności tej sytuacji elfka wyglądała niezwykle dostojnie, jak każdy przedstawiciel gatunku, z którego mocy śmiała właśnie czerpać. Kiedy fala ognia ustała, Nami wyprostowała się, westchnęła, wciągnęła powietrze ze świstem i osunęła się na ziemię. Kobiety, a zdolne do takich poświęceń... - przemknęło przez umysły drużyny połączonej magiczną siecią przesyłu myśli. Yaptran pierwszy wyrwał się z bezruchu i wystrzelił z POSARa pocisk, który rozerwał ostatniego nieumarłego. - A więc znowu będziemy walczyć? - zaczął Hektor pytająco, chociaż tak, jakby nie oczekiwał odpowiedzi. Hektor złożył dłonie i wyciągnął ręce przed siebie. Grumbellgast biegł już na niego, a Eru szeptał jakieś zaklęcie, ale illithid był szybszy. Plugawe Uderzenie otworzyło na środku sali wir, który zaczął wsysać energię wszystkich o dobrym charakterze i przekazywać ją magowi. Wszyscy zostali jakby otumanieni. Poza jedną osobą. Jedno z dwóch ostrzy miecza Sharwyn przebiło na wylot ciało Hektora. Wszyscy poczuli ulgę, kiedy ukradziona przez Plugawe Uderzenie energia życiowa wróciła do nich. - Ja... - zachrypiał Łupieżca. - To nie tak miało... Cadd nie pozwolił jej jednak dokończyć. Odbił się od ściany, przeskoczył leżący w sali gruz i po asekuracyjnym rollu wylądował u stóp Sharwyn. W tym samym czasie Yaptran i Eru wystrzelili pierwsze pociski. Ona jednak była już przygotowana. Schyliła się do swoich stóp, po czym momentalnie wyprostowała ciało, a łuk, który zarysowała dłońmi stał się ścianą wody, która na jedno skinienie bardki runęła na trójkę mężczyzn i odepchnęła ich w kierunku ściany. - A teraz siedźcie tam i patrzcie na moje przeobrażenie. - powiedziała Sharwyn wyciągając zza pasa zgniłozielony, dziwnie poskręcany kij długości około czterdziestu centymetrów. Wyciągnęła przed siebie magiczną laskę, a długie pędy momentalnie oplotły Cadda, Eru i Yaptrana. - Jaka ja jestem sprytna! - ucieszyła się z opętaniem w oczach chaotyczna zła elfka. Nami już dłuższą chwilę była przytomna, oglądała to wszystko czekając na właściwy moment. Ten właśnie nadszedł. Poderwała się z miejsca i pobiegła w stronę uradowanej Sharwyn. - Nienawidzę tego miasta, nienawidzę tych intryg, nienawidzę tych zwrotów akcji, TY - PUSTA - ZDZIRO! - ostatnie trzy słowa zaakcentowała wyprowadzając dwa chaotyczne ciosy z otwartej dłoni i finalny, już zaciśniętą pięścią. Z nosa bardki pociekła strużka krwi. Męska część drużyny z zapartym tchem i lekkim rozbawieniem oglądała scenę walki dwóch kobiet, które po kobiecemu szarpały się za włosy, popychały, biły po twarzy i po piersiach. Arcymagini Ognia płonęła rumieńcami złości, a Czarodziejka Wody zsiniała lodową wściekłością. Dopiero kiedy nieprzytomna Sharwyn upadła na ziemię, drużyna zobaczyła unoszący się lekko nad Waulouifem nóż rytualny. - Uwolnij nas, zabieramy króla i uciekamy! - krzyknął Yaptran. Nami pobiegła po swoją katanę, którą upuściła będąc nieprzytomna i kilkoma pewnym cięciami rozcięła magiczne pędy więżące jej towarzyszy. - Cholera, jaki on ciężki. W życiu nie pomyślałbym, że Łupieżcy TYLE ważą. Położono króla na ziemi. Eru podszedł do nieprzytomnej bardki, wyciągnął zza jej pasa różdżkę spętania. * * * - Uch, wystarczy mi przygód na najbliższy miesiąc. - powiedział Yaptran wrzucając swoje bagaże na konia. Zbadanie wszystkich dziwnych urządzeń, które zakupił w Bramach z pewnością zajmie mu sporo czasu. KONIEC [scalenie: Poniedziałek, 6.08.2007, 12:03] Uczestnikom ballady przyznaję następujące premie: Nami ==> +1 siły, dodatkowa umiejętność WALKA WRĘCZ na poziomie marnym Dziękuję wszystkim, którzy w tej najdłuższej dotychczas balladzie chociaż się przewinęli, zostawili jakiś swój ślad. Premie dałem wszystkim, którzy dotrwali do końca rozgrywki. Mam nadzieję, że nagłe zmiany akcji i charakterów niektórych postaci irytowały Was tylko trochę oraz że dane będzie mi jeszcze prowadzić balladę z takimi jak Wy graczami. No, to by było na tyle. Powodzenia w kolejnych rozgrywkach! |