Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Gildia Nekromantów"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Gildia Nekromantów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Mateusz

Mateusz

19.03.2011
Post ID: 60983

Mateusz oderwał się od lektury. Z niemałym zdziwieniem uświadomił sobie, że minęło wiele godzin. Hiro opowiedział mu pobieżnie o ataku Alkarina i o rozpoczętej wojnie z nekromantami.
-Czas iść spać - stwierdził Mateusz i na odchodnym rzucił jeszcze - Jutro rozniesiemy ich pstryknięciem palca.

Hiro

Hiro

20.03.2011
Post ID: 60986

Hiro wracał właśnie ze swojej chaty, gdzie karmił smoki. Niepokojące odgłosy - okrzyki, walące się cegły i charakterystyczny plusk żywiołaków wody zmusiły go to przyspieszenia kroku.
Była noc, mimo to druid zobaczył co się dzieje na polanie, ponieważ ktoś na okrągło miotał rozświetlające otoczenie na ułamki sekundy zaklęcia. Widoczność była jak podczas burzy z piorunami.

Hiro przybiegł w momencie, kiedy Alkarin... roztopił się, w postaci czystej wody wsiąkając glebę, uderzając jeszcze Krzysiowicha, który padł bezwładnie.
Nagle druid kątem oka zauważył smukły kształt, pędzący ku niemu z daleka. Impulsywnie zasłonił twarz słojem miodu (który nadal podświadomie przy sobie nosił). Szkło na szczęście złagodziło siłę pocisku. Grot strzały zatrzymał się tuż przed nosem zaszokowanego druida.

Hiro ze zdziwieniem rozpoznał w napastniku Valora. Elf szukał ręką po omacku kolejnej strzały w kołczanie...

Druid szybko zlustrował wydarzenia na polance. Oprócz elfa dwa tuziny szkieletów biły się z żywiołakami wody, kilka stało bezczynnie, ze zwieszonymi rękoma, kolejnych paręnaście kontynuowało budowę fundamentów budynku.
Elf wziął już strzałę w garść i z właściwą sobie precyzją i powolnością ruchów nakładał ją na cięciwę.
Hiro w porę zobaczył co się święci i wykrzyknął:

- Dość tej bezsensownej rzezi!!

Wypowiedział cicho formułkę magiczną, wykonał odpowiedni gest laską i wszystkie szkielety znieruchomiały, pokrywając się jakby zielonym nalotem. Wyglądały jakby przesiedziały setki lat w głębi lasu, pod wpływem dotknięcia zapewne rozsypią się w drobny pył.
Dla świętego spokoju druid uciszył także żywiołaki, wysyłając je tam, skąd przyszły - czyli donikąd.

Field gdzieś zniknął, a Valor niezdecydowanie zamarł w bezruchu ze strzałą w ręku...

Valor

Valor

20.03.2011
Post ID: 60987

Valor opuścił łuk po czym zdjął naciągniętą na cięciwę strzałę. Krzysiowich zbierał się z ziemi po mocnym uderzeniu wodnego klona elemntalisty, bojowo nastawione szkielety rozsypały się tworząc zabawne mozaiki ze swoich omszonych kości. Elf machnął ręką w geście objętości na dalsze działanie wojenne z owym ruchem oporu. Podszedł do nowego budynku gildii, miał plan, zaczął nadzorować prace kościotrupów, pomagał im magią układać cięższe elementy. Stan surowy budynku był gotowy, smukła wieża wysoka na sześćdziesiąt stóp pięła się dumnie ku niebu. Jednak najtrudniejsza część była przed nimi, bowiem Valor zaplanował aby główne pracownie, pomieszczenia ćwiczebne jak i biblioteki znalazły się w podziemiach, zapewni to lepszą izolacje od świata zewnętrznego. Ożywieńcy targali z lasu długie kłody drzew dębowych, a szkielety ciosały z nich deski o różnej długości. Inna grupa trupów pracowała w podziemiu nad podziemnymi pomieszczeniami. Valor musiał przytrzymywać fundamenty budynku magicznie, by się nie zawaliły podczas robót podziemnych.
Inni nekromanci zajęli się wstawianiem okiennic oraz drzwi, kościotrupy były za mało ostrożne do takiej pracy.
Zmierzch nadchodził szybko utrudniając prace na budowie, najcięższe prace zostały wykonane przez wielka armie kościotrupów przywróconych do życia przez wszystkich nekromantów.
- Teraz zostało tylko udekorować i nałożyć zaklęcia ochronne - zauważył Valor stojąc dumnie przed wysokimi na osiem stóp stóp drzwiami wykonanymi z dębu .
Podobnie reszta nekromantów stanęła przed owocem ich pracy, weszli do środka zaraz za elfem. W środku były już meble, wszystkie masywne wykonane z drzewa dębowego.
Valor usiadł zmęczony na krześle ."Zdaje się że czas opuścić gildie, jutro z rana znikam i wracam do swojej kryjówki" - stwierdził zasypiając.

Krzysiowich

Krzysiowich

20.03.2011
Post ID: 60988

Krzysiowich wreszcie ocknął się i otworzył oczy (nie wiem jak to wyglądało, a musiało dziwnie bo on zamiast oczu miał puste oczodoły). Obudził się i zobaczył... dziwnie przystrzyżone krzaki!
- Gdzie ja jestem?! - Zaczął podnosić swój tułów i rozglądać się. Dopiero teraz zauważył, że te krzaki to jego (i nie tylko jego) szkielety, tylko, że porośnięte czymś dziwnym.
Żywiołaki zniknęły. Alkarina nie było, za to trochę dalej stał Hiro. Valor stał nie wiedząc czy strzelić czy nie, celował w Hira. Field... Frederica nie było! Wstał i spojrzał na topór Naadira który dalej tkwił w ziemi.
-Co tu się stało? Oprócz tego że była bitwa.

Mateusz

Mateusz

20.03.2011
Post ID: 60996

Mateusz rozkleił powieki. Rozejrzał się dookoła. Całe szczęście był nadal w domu Taro. W sumie podobało mu się w chacie sojusznika. Zauważył, że nie ma z nimi Hiro.
-Gdzie druid? - zapytał Mateusz wstając z materaca.
-O, już wstałeś. - stwierdził z nutą ironii Alkarin
-Gdzie jest Hiro? - Włóczykij ponowił pytanie z wyraźną niecierpliwością w głosie.
Tym razem odpowiedział Taro:
-Chyba stara się w pojedynkę uporać z nekromantami.
-Nie możemy tak ryzykować. Musimy się wszyscy spotkać i razem ruszyć na wroga. To najlepsze rozwiązanie.

Zaczęły się minuty lub godziny do powrotu Hiro. Mateusz nerwowo pukał palcami w stół i popijał solidnie posłodzoną herbatę.

Nebirios

Nebirios

20.03.2011
Post ID: 60997

Demon przeczołgał się za Hira, po czym walnął go patelnią w głowę, epicko kazał Valorowi zawiązać go. Neb miał już dość, kiedy on i Krzysiowich stali na straży, Volk i Valor, odbudowywali Gildię. Nekromanta uwięził związanego Hira w piwnicy Gildii (która na szczęście nie spaliła się). Udało im się już odbudować przedsionek i kawałek muru zachodniego oraz sypialnie i wieże z biblioteką. Valor wskrzesił kilka szkieletów ( Po kilku lekcjach z Nebem i Krzysiowichem. Fieldowi kazał odbudować kuchnie i mur wschodni (fragment). Sam siadł i zaczął uczyć adeptów. Po chwili wpadł na pomysł, zebrał nekromantów.

Nazajutrz wyruszyli daleko w dzikie puszcze zachodu, które Demon znał jak własną zbroje, a w których Rebelia ich nie znajdzie. Z puszczy przeszli niedaleko chaty Taro, która opustoszała po wyruszeniu Rebelii na ich siedzibę. Nekromanci całą swoją moc wycelowali w chatę która się zawaliła, po czym uciekli. W puszczy ogłosił przemowę.
- Bracia, zostaliśmy haniebnie zaatakowani, dlatego ogłaszam wojnę, i każdy sprzymierzeniec tych parszywych kundli ma zostać zabity. Trudno! My nie chcieliśmy wojny! - wygłosił, po czym ustalił kto stoi na warcie.

Mateusz

Mateusz

20.03.2011
Post ID: 60998

Wybaczcie ale muszę posunąć się do pewnego zboczenia z tematu.
Chodzi mi o to, że niektóre osoby uznały, że pałac Neba nie istnieje (między innymi ja). Jako jedyną siedzibę Gildii uznajemy tą stworzoną przez Naadira. Bo może niektórzy nie pamiętają, ale to Naadir stworzył gildię. Z uznawania i pałacu i tej pseudo-atrapy-gildii wynikają nieścisłości. Np. który budynek jest zniszczony.

Po drugie: Neb, wiemy, że jesteś potężnym demonem, ale czy koniecznie musisz pokazać swoją odrębność i bić wszystkich patelnią?
Po trzecie: Neb, nie przeskakuj dniami. To skraca niektórym czas działania. A ty w dogodnym sobie momencie uznajesz, że jest już kolejny dzień... (tym samym w pewnym sensie sterujesz nami)
Po czwarte: Neb, kto Ci powiedział, że my wychodziliśmy z chaty? Cały czas tam siedzimy. Czyli jednym słowem zabiłeś nas wszystkich. Po raz kolejny pokazałeś swoją siłę. Jesteś zaiste panem wszechświata... - Powiedział Mateusz z nutą ironii w głosie. Amen!

Valor

Valor

20.03.2011
Post ID: 60999

Nie chciałem o tym pisać, ale skoro Mateusz zaczął to ja też dopowiem swoje dwa grosze.

Ja wychodzę z założenia, że opisując jakąś sytuacje, np. swoją robię to w taki sposób, żeby jak najmniej aranżować w to inne postacie. One same zadecydują czy chcą ze mną np. odbudować gildie. Co do gildii, ja piszę, że odbudowuje gildie a krzychu pisze, że stoję jak wryty z łukiem w reku -.-'.
Czytajcie uważnie inne wypowiedzi i starajcie się wszystko splatać razem, a jak nie to chociaż nie piszcie o innych w taki sposób jak to Wy byście pisali o nich tą "historię".
Bo momentami śpię,trzymam łuk i odbudowuję gildie na raz. Rozumiem że robimy to dla zabawy itd. inni podchodzą do tego z całkowitym dystansem, inni trochę mniej, np. ja bym chciał stworzyć fajną spójną historie widzianą z kilku perspektyw i bawiąc się przy tym równie dobrze. Naadir chyba właśnie z tego powodu zrezygnował z zabawy i myślę, że jak dalej pójdzie to reszta też odejdzie.

Krzysiowich

Krzysiowich

20.03.2011
Post ID: 61000

Valor, to co napisałem ja w ostatnim poście działo się w tym czasie co to co ty opisałeś w słowach: "Krzysiowich zbierał się z ziemi po mocnym uderzeniu wodnego klona elemntalisty". A pisalem tego posta wtedy co ty swojego więc nie wiedziałem co ty napisałeś. Neb, twój post pasuje mi tylko w pierwszym akapicie. Wobec tego co napiszę teraz, to co wydarzyło się w drugim jeszcze nie zostało zrobione.

Krzysiowich wziął topór który dawniej należał do Naadira i przyczepił go do swoich pleców. Poszedł stać na straży z Nebirosem.

Słuchał planu Nebirosa, który niezbyt mu się podobał. Mimo wszystko nie lubił rzezi. Niezbyt podobało mu się atakowanie chaty w której nie wiadomo czy są jacyś wrogowie. Może i mieli w puszczy duże szanse, ale atak na chatkę na środku polany wydawał mu się niezbyt przemyślany. Mogli ich zauważyć wcześniej i zacząć się bronić. Nie potrafił odgonić tych obaw.
- Neb, naprawdę jesteś pewny jak skończy się ten atak? - Krzyiowich zapytał Nebirosa.

Gothicdiego

Gothicdiego

22.03.2011
Post ID: 61010

-Gothicdiego ochodzi z powodu braku zaufania nekromantów.

Naadir

Naadir

24.03.2011
Post ID: 61052

Cień Naadira przemknął przed budynkiem. On wyglądał... inaczej... - A więc czas na mój powrót. W imię Kha Beleta! - zachuczał potężny, groźny bas. Było pewne, że Naad ma teraz 3 metry wzrostu, rogi i skrzydła... Nie przypominał już dawnego nekromanty. W noc kiedy znów się pojawił nad osadą szalała burza, mieszkańcy nie mogli zasnąć, a świt wstał w wyjątkowo krwawych kolorach.

Krzysiowich

Krzysiowich

24.03.2011
Post ID: 61053

- Mam dziwne przeczucie... - powiedział Krzysiowich siedząc przy oknie w swoim domu w pobliżu budynku Gildii. Niedługo miało świtać. Zobaczył jakiś cień który przemknął przy ścianie. Zaniepokojony widokiem trzymetrowej postaci odszedł od okna pośpiesznie zakładając swój czerwony płaszcz i wyszedł. Szybko poszedł śladem tajemniczej postaci. Zauważył, że owa postać weszła do gmachu Gildii. Podszedł do okna, wtopił się w tło i spojrzał przez okno.

Valor

Valor

24.03.2011
Post ID: 61055

Valor siedział samotnie w swojej chatce wysoko w poszyciu drzew, studiował kolejną księgę zawierającą informację o nekromancji. Minęło trochę czasu od jego odejścia, mimo wszystko bardzo cichego, stracił dawną żywą chęć do obcowania z ludźmi, wolał teraz chłonąć wiedzę na temat czarnej magii w osamotnieniu. Długie cienie padały na różne przedmioty w małej mrocznej izbie. Twarz elfa przybrała teraz surowy wyraz, mimo młodego wieku przypominał raczej zgorzkniałego starego pustelnika, ubiór nie wiele się zmienił- dalej nosił dobrze dopasowaną odzież w odcieniu czerni i ciemnego brązu, włosy sięgające krzyża splecione w ciasny warkocz były białe jakby pozbawione życia. Siedział spokojnie na fotelu wyrastającym bezpośrednio z podłogi, jakby był częścią drzewa na którym mieściła się kryjówka Valora.
Krzątający się po pomieszczeniu kościotrup niósł tace z drewnianym pucharem oraz kiść świeżych winogron. W momencie gdy ożywieniec postawił tace na stole elf zerwał się gwałtownie na równe nogi z wytrzeszczonymi oczami. Poszedł pewnym krokiem do wielkiego okna, uniósł górną wargę w złowieszczym uśmieszku ukazując spiłowane zęby.
- Zdaje się, że ktoś ponownie zaszczycił nas swoją osobą - powiedział patrząc na sterczącą ponad korony drzew wieżę, nad którą krążyło stado wron.

Naadir

Naadir

26.03.2011
Post ID: 61082

Naadir wkroczył do Gildii. Była pusta. Pstryknął palcami. Po chwili budynek zaroił się od demonów.
- Przeszukać! - dał rozkaz i rozsiadł się w fotelu, czekając na bywalców.

Fergard

Fergard

26.03.2011
Post ID: 61088

Huknęło, grzmotnęło, pojawiły się obłoki dymu... Po czym przez kominek ktoś wpadł. Naadir obrócił spojrzenie ku palenisku, po czym dał znak paru demonom sobie podległym, by te sprawdziły, co się tu dostało. Kilku rogaczy zawarczało, oglądając sylwetkę, która wpadła do pomieszczenia.
Była to z grubsza humanoidalna istota, mierząca nieco ponad dwa metry. Zamiast ludzkiej głowy posiadała ona idealnie nagą czaszkę. Na sobie miała czarny, połyskujący pancerz, ciemne spodnie w plamy, obite żelastwem wysokie buty, długie rękawiczki ze skóry aż do łokci oraz naramienniki nabijane czerwonymi kolcami, które nachodziły aż na łokcie, czyniąc tym samym głowę jedynym widocznym elementem ciała tego stwora. W jednej z dłoni trzymał coś, co przypomniało prymitywną strzelbę. Jeden z demonów Naadira tknął stwora palcem tylko po to, by szybko go utracić. Istota, która dostała się do siedziby Gildii, zwyczajnie zgniotła całą dłoń rogacza.
- Witajcie, dobre dzieci. Przyszedł Święty Mikołaj i ma dla Was całą masę prezentów! - Po tych słowach, demon błyskawicznie się podniósł, okręcił w miejscu, po czym wypalił w pierwszego z demonów, jednocześnie kopniakiem wpychając następnego na stojący obok świecznik i nadziewając go niczym na szaszłyk. Kolejnego złapał wpół i złamał niczym zapałkę, zaś następnemu odstrzelił oba rogi jednym wystrzałem, po czym prawym prostym posłał go na deski. Otrzepał się z kurzu, po czym westchnął, oglądając masakrę, jaką urządził.
- Kiedyś to demony robiono lepsze - Stwierdził marudzącym tonem. - Kreeganie, to było coś, a nie jakiś szajs, co nam Kha-Beleth serwuje... - Stwór dostrzegł przywódcę rogaczy, zaś na jego "twarzy" pojawił się uśmiech.
- Och, Pan wygląda na kogoś, kto jest zorientowany w tutejszej geografii. Szukam niejakiego Nebiriosa, co tu gdzieś rezyduje. Możesz mi, szefie, wskazać, gdzie mogę go znaleźć?

Krzysiowich

Krzysiowich

27.03.2011
Post ID: 61091

Obserwował ktosia który usiadł na krześle tak, że Krzysiowich widział jego plecy. Nie wyglądał miło. Nagle w górze rozległ się huk. Krzysiowich momentalnie spojrzał w górę, zobaczył chmurę czarnego dymu u ujścia komina i, domyślając się co się zaraz stanie, spojrzał z powrotem do wnętrza Gildii. Coś, a raczej ktoś, wpadł do Gildii, przez komin! Krzysiowich patrzył na rozgrywającą się scenę. Potem szybko wspiął się na dach Gildii, i zaczął schodzić kominem. Wtopił się w tło i wyjrzał (do góry nogami) z wylotu komina, do wnętrza Gildii. Gdy rozpoznał twarz Naadira, spadł, wzniecając chmurę pyłu i popiołu.
-Ajj! Lądowanie mi nie wyszło. - Po tych jękach wstał i ukłonił się elegancko - Witaj Naadirze! Witaj Śnięty Mikołaju! Zechciałbyś się przedstawić? Mnie zwą Krzysiowichem.

Nebirios

Nebirios

27.03.2011
Post ID: 61092

Do budynku wpadł Nebirios, skoczył na Naadira, obydwaj zaczęli się bić. Nie ma co, różnica metra była duża, a Nebirios znacznie silniejszy.
- A masz ty podły sługo Kabla! - ryknął Nekromanta. - Krzysiu, pomóż mi! - krzyknął do Krzysiowicha, po czym zaczęli go okładać i związali. Demon przywitał się z tajemniczym "Świętym Mikołajem".
- Więc jestem, ale nie jestem sługą Kha Beletha - odpowiedział z uśmiechem, patrząc na uwięzionego (magicznie) Naadira.

Valor

Valor

27.03.2011
Post ID: 61095

Ręka opadła na twarz młodego elfa w geście zażenowania,"Bójki demonów, w sumie czego innego się miałem spodziewać" pomyślał elf wracając do swojego zajęcia. Potrafił na odległość wyczuć obecność różnych stworzeń a z takiej krzątaniny wywnioskował jakieś sprzeczki.
- Przynieś wino ! - Skarcił kościanego sługe .

Naadir

Naadir

27.03.2011
Post ID: 61098

Naadir zaczął się śmiać. Wszyscy ze zdziwieniem spojrzeli na niego. Rozerwał magiczne więzy ogromną siłą mięśni.
- Taak, miło znów was widzieć, ale czy tak się traktuje starego przyjaciela? - zaczął się śmiać, aż cała Gildia zaczęła się trząść.
- Kha Belet przechwycił moją duszę po opuszczeniu Jaskini. Dał nowe ciało i moc. Jestem jakieś 10 razy mocnejszy, niż przedtem. Neb, bracie? Nie chcę Cię zabić. Sam widziałeś, że nawet z tobą zbytnio nie walczyłem, gdy się na mnie rzuciłeś.
Po tych słowach skoczył na Neba. Zdezorientowany demon już miał wyciągnąć broń.... gdy nagle Naad zamiast go walnąć wyciągnął poprostu do niego rękę. - Witam ponownie - rzekł, po czym chwycił medalion Kha Beleta przypięty do swej zbroi. Był to znak posłuszeństwa wobec władcy demonów.Po chwili oderwał go z takimi słowami - Kha Belet. Dałeś mi moc, broń i siłę. Dlatego już cię śmieciu nie potrzebuję. Do zobaczenia w piekle. Pewnie kiedy się tam zjawię będzie to ostatni dzień twej nędznej egzystencji. - wszyscy wiedzieli co się stało. Naadir wypowiedział posłuszeństwo, a zarazem wojnę Kha Beletowi. -
- Naprawdę myśleliście, że zdradzę was i Brata Nebiriosa? Jedno jest pewne - zwrócił się do Neba - teraz Kabel ściga nas oboje.

Fergard

Fergard

27.03.2011
Post ID: 61100

- Wino? Potrzebny Nam spirytus, a nie byle szczyny! - Huknął czaszkogłowy demon, otrzepując się z pyłu.
- Ktokolwiek pytał, jak mnie zwą, to wiedzcie, Panowie, że zwę się Nocnym Strzelcem. Neb zapewne mnie jeszcze pamięta - Szczęki stwora wykrzywiły się w parodii grymasu uciechy. - Tak tylko wpadłem, by Was poinformować, że Fergard tu zmierza. Biedaczynie odbiło przez te lata wojowania z nekromantami... Tfu, parszywy Vokial, parszywy... A więc uznał Was za zagrożenie dla Thomeheb i tym samym zbiera skład do rozbicia Was w pył. Fajnie, nie? - Wyglądało jednak na to, że ponownie tylko Nebirios ma jakąkolwiek wiedzę na temat tego, o czym mówił Nocny Strzelec.
- Kto to jest Fergard? - Zapytał zaciekawiony Krzysiowich.