Oberża pod Rozbrykanym OgremZatęchłe Archiwum - "Ogórki Kiszone" |
---|
Hiro2.05.2011Post ID: 62224 |
Hiro wyszedł z karczmy "Pod zbrukanym troglodytą" jako ostatni - miał do zamienienia parę słów z barmanem, który jak zapewne wszyscy pamiętają był jego starym znajomym, potem dodatkowo powstrzymał go pojedynek dwóch rozjuszonych minotaurów, które to zdarzenie nie dość, że połamało prawie wszystkie krzesła to totalnie zablokowało ruch w sali. Zapadł już zmrok, ciemnoniebieski widnokrąg ledwo odcinał się od czarnych konturów drzew i pagórków. Jedynym źródłem światła była zakurzona lampa wisząca nad drzwiami karczmy, z resztą z powodu brudu dająca niewiele światła. Atmosfera była bardzo przyjemna i Hirowi wyprawa po skarb w podobnych warunkach jak najbardziej się uśmiechała, wprost nie do pomyślenia było, że kiedykolwiek może grozić im napad lub inne niebezpieczeństwo. Jednak przyszłość bywa bardzo przewrotna i kto wie, co przyniesie... Lampa oświetlała tylko niewielki skrawek ziemi, toteż po wyjściu wszyscy Poszukiwacze znaleźli się niewidoczni gdzieś w cieniu. Druid uśmiechnął się pod nosem przypominając sobie jedno ze swoich pierwszych zaklęć i machnął magiczną laską. Wszystkie świetliki latające bez wiadomego celu gdzieś w pobliżu zaświeciły się, nieco rozświetlając otoczenie lekką poświatą. - Nieee, Szafirowa Gwardia brzmi jakoś zbyt... pompatycznie. No i skrót taki bezdźwięczny - "SG" (w końcu tak będą nas nazywać dla oszczędzenia czasu, czyż nie?) - zaoponował Hiro, który zdążył jeszcze usłyszeć wypowiedź Alkarina. - Może użyjemy naszej starej nazwy z czasów walki z Nekrusami - Bractwo Pękniętego Słoika? |
Krzysiowich2.05.2011Post ID: 62230 |
- Bractwo Pękniętego Słoika? BPS? Też nie brzmi to najlepiej... - powiedział Krzysiowich. - A tak poza nazwą to powinniśmy się chyba zająć szukaniem wyspy, tego tajemniczego artefaktu lub jeszcze bardziej tajemniczego staruszka, co to pojawia się i znika. A przynajmniej informacji o tych rzeczach/osobach. |
Kanako2.05.2011Post ID: 62232 |
Ręka Kanako powędrowała po niewidocznym półkolu. Ciało pół-demona pochłonęły płomienie. Po elfie pozostały jedynie popioły. Wiatr porwał czarny proszek w stronę obojga towarzyszy. Pył leciał niedaleko Asseo. Przez wiatr lub za inicjatywą jakiejś magii proch układał się w ciało szybko biegnącej istoty. Po pewnym czasie popiół przeleciał przed chłopcem. - Nie poznałem cię jeszcze - pył wirował chaotycznie. Magia kłóciła się z wiatrem deformując ułożoną z drobinek popiołu twarz. |
Taro2.05.2011Post ID: 62233 |
Taro miał dziwne wrażenie, że albo ma cienki łeb albo do piwa ktoś czegoś dosypał. Chwiał się i choć było mu źle, nazajutrz będzie się chwalił, jak to się upił. Jak każdy dobry pijak. - Nazwa teamu? Ja proponuję: Miłosnicy Rockyego Balboy. Hik! xD Na przyszłość moglibyście się bardziej postarać z tymi postami -_- |
Irydus2.05.2011Post ID: 62236 |
Asseo zignorował pytanie i nie przestawał przedzierać się przez gąszcz co jakiś czas wypalając płonącą dłonią kłujące gałęzie. W tym czasie popiołowa twarz wciąż czekała na odpowiedź, irytując się wyraźnie z powodu zupełnego olania pytania. Valor tymczasem milczał jak na sprawnego łowcę przystało. Wszak, w lesie należy zachowywać się cichutko aby zwierzyna nie uciekła. Las powoli się przerzedzał, a na niebie księżyc chylił się coraz bardziej ku zachodowi. Gdzieś na wschodzie wstawała jutrzenka i w lesie budziły się pierwsze ptaki nawołując się głośnym świergotem. W końcu chłopiec zarzucił kaptur na głowę i odezwał się do kupki popiołu lecącej z boku. - Mógłbyś przywrócić swoją naturalną postać, bo wchodzimy do miasta. Nie chcę, aby mnie zatrzymano bo leci za mną jakaś chmura pyłu. Chociaż, ty i w naturalnej postaci rzucasz się w oczy. - właśnie gdy to mówił, wszyscy wydostali się z lasu i stanęli u szczytu wielkiego urwiska. Półka skala dawaje jedyną niepowtarzalną okazję podziwiania widoków. Urwisko jest wysokie na jakieś trzysta stóp i zbudowane z białych wapiennych skał. Z dołu musi wyglądać naprawdę majestatycznie. Pod nim znajdują się rozległe równiny zaanektowane pod uprawę zbóż przez okolicznych wieśniaków. Dalej rozciągają się mury miejskie Thomeheb. Wielkie i ludne miasto Imperatora Behemota, a w nim gdzieś za jego murami znajduje się biblioteka. To właśnie ten budynek był celem tajemniczej trójki bohaterów. Skupiając się jednak na ważniejszych elementach przyrody trzeba wspomnieć o trakcie schodzącym w dół wzdłuż skały. To właśnie tą droga podążył Asseo, Kanako i Valor. |
Kanako3.05.2011Post ID: 62239 |
[color=#CC0000]Dróżka[/color] przemieniła się w polną drogę otoczoną przez pola. Od czasu do czasu zza gęstwiny zbóż wyłaniał się rolnik z kosą, ale zapracowany chłop nawet nie zwracał uwagi na przybyszów. Złociste kłosy pszenicy szeleściły melodyjnie pod wpływem wiatru, który owiewał bohaterów. Długie włosy Kanako rozwiały się w bezkształtny chaos. Głowa elfa wyglądała jakby płonęła. Kanako przykrył ją kapturem zakrywając przy tym oczy. -To jest to miasto? - zapytał Kanako nieco przytłoczony ogromem metropolii. - w życiu nie widziałem tak wielkiego miasta! - dodał zachwycony. Pola otaczające drogę ustąpiły miejsca budynkom. Mieszkańcy nie zwracali uwagi na wyróżniającego się swoim ubiorem Kanako. Byli zbytnio zajęci sprawami codziennego, nudnego życia . Pomimo wczesnej jeszcze pory ludzie kłębili się przy straganach i w domach rzemieślników. W końcu zza budynków wyłoniła się masywna drewniana brama chroniona przez dwie wierze i kilkoro strażników. Kanako spojrzał na Asseo pytająco. |
Mateusz3.05.2011Post ID: 62245 |
-Alkarinie, że tak zapytam, czego chciałbyś szukać w tej bibliotece? Wysp są tysiące, a my o tej konkretnej nie mamy żadnych informacji. |
Valor3.05.2011Post ID: 62267 |
Marsz do miasta, minął Valorowi dość szybko , dużo rozmyślał, a brak rozmowy z towarzyszami podróży widocznie bardzo mu odpowiadał. Jego czarny kaptur głęboko nasunięty na głowę zakrywał twarz prawie do połowy. Młody mężczyzna widział przez niego tylko to, co ma pod nogami. |
Kanako4.05.2011Post ID: 62270 |
Kanako niepozornie ruszył dłonią. Skóra pół-elfa przybrała normalny kolor, a włosy zmieniły ubarwienie na ciemny blond. Po chwili zdjął kaptur ukazując twarz i włosy. |
Pikodragon4.05.2011Post ID: 62286 |
Wszyscy czekali na jakieś objawienia Taro. Wszyscy się niecierpliwili, a Pikodragon najbardziej. --Kiedy coś się wreszcie stanie? Czyżbym niepotrzebnie tu przyszedł? - smok był zupełnie zdenerwowany i nawet jego trawiasto-zielone łuski poczerwieniały ze zdenerwowania, tak że nie wiadomo było jakiego gatunku to smok... |
Naadir4.05.2011Post ID: 62287 |
|
Irydus4.05.2011Post ID: 62288 |
Poranki w Thomeheb należały do tych piękniejszych. Gdy ktoś przybył do miasta odpowiednio wcześnie mógł zobaczyć jak całe miasto zamieszkane przez wszelkiej maści istoty budzi się do życia. Ulice powoli zapełniają się pędzącymi ludźmi i niziołkami. Na dziedzińce wychodzą bardowie i śpiewają ballady, w które wsłuchują się piękne elfki. Po chodnikach biegają kolorowe gromady dzieci. Krótko mówiąc robi się tłum, czyli to czego nie lubi Asseo. Idąc tak przez miasto, trójka bohaterów dotarła do wielkiego dziedzińca na którym znajdowała się biblioteka. Tam Asseo zatrzymał się i powiedział. - Daje wam czas do wieczora, róbcie co chcecie. Możecie uzupełnić zapasy, naprawić broń czy zwyczajnie iść na piwo. Wieczorem spotykamy się przed bramą. Radze się nie spóźnić, bo jak zajdzie słońce to zamkną bramy. Gdy skończył, nie czekał na pytania tylko wszedł do biblioteki pozostawiając Valora i Kanako na placu. |
Mateusz4.05.2011Post ID: 62290 |
Taro nie olśnił nikogo informacjami o umiejscowieniu owej tajemniczej wyspy. Zamiast tego donośnie beknął po czym zwymiotował. |
Taro4.05.2011Post ID: 62292 |
- Chwila! - nagle ryknął Taro. Wszyscy byli nieco zaskoczeni tym nagłym wybuchem, ale przynajmniej wiadomo było, że kontaktował. - Ja wszystko słyszę... I widzę! Myśleć! Nie znamy tego paskudnego dziada, nie wiemy o jakim artefakcie mówił i nie wiemy gdzie ta wyspa. Nawet nie wiemy czy ten dziadek mówił prawdę. Trzeba być skończonym idiotą by iść na ślepo albo szukać informacji w JAKIEJŚ bibliotece. Więc proponuję, abyśmy znaleźli jakiegoś wieszcza albo kogo kogokolwiek, kto or... orientuje się w magii poznania i wykryje nam tego dziadka. Choć znając życie, będziemy musieli zapłacić za to fortunę albo wykonać jakieś zadania, które najprzyjemniejsze nie będą. Co wy na to? Towarzysze spojrzeli po sobie... |
Valor4.05.2011Post ID: 62294 |
Valor spojrzał na zmieszanego Kanako, po czym usiadł na znajdującej się nieopodal ławce. Wyciągnął mały flakonik z kieszonki w zbroi i otworzył go wprawnym ruchem. Woń owocowego nektaru rozeszła się wokół elfa i pół-demona. Wziął porządny łyk i posłał pytające spojrzenie do Kanako, ten jednak prychnął pogardliwie. |
Kanako4.05.2011Post ID: 62295 |
Kanako szybko wszedł w najciemniejszą uliczkę. po chwili nad domem przeleciała ledwo widoczna czarna chmurka. Przedzierający się dyskretnie pomiędzy budynkami pył dotarł do najbliższej karczmy po czym wleciał przez komin wprost do przeludnionego pomieszczenia śmierdzącego dymem, potem i brudem. Pół-demon w postaci milionów drobinek popiołu cicho przefrunął na górną część zatęchłej karczmy. Kanako przedarł się do pustego pokoju. Niechlujnie pościelone łóżko stało pod oknem zamkniętym na klucz. Pokój przypominał raczej cele. Pół-elf przeszedł do działania. Przyłożył ręce do drewnianych drzwi. Z podłogi wystrzeliły czerwone ramiona, które przyłożone do drzwi utkwiły nieruchomo. Po krótkim zaklęciu mającym na celu umocnić drzwi, Kanako wykonał czarny znak na podłodze. Nad demoniczną inskrypcją uniosła się szara dziura, w której pojawił a się Karczma. Było to niestety jedyne miejsce które mógł obserwować. Nie znał bowiem innej lokacji w której mogliby przebywać Poszukiwacze. |
Krzysiowich4.05.2011Post ID: 62306 |
Krzysiowich patrzył na Taro. Uśmiechnął się. Nareszcie coś się działo. Wręcz chciał by "informator", do którego mają pójść, wymyślił im jakieś zadanie. Nareszcie by coś się działo. |
Mateusz4.05.2011Post ID: 62307 |
Mateusz popatrzył na Krzysiowicha, który wydawał się dziwnie pobudzony. |
Alkarin4.05.2011Post ID: 62308 |
-Też jestem za, ale myślę, że powinniśmy rozdzielić się na dwuosobowe grupy, by przyśpieszyć poszukiwania tego wieszcza, czy tam innego maga, który ma nam pomóc w poszukiwaniach. W końcu to duże miasto, a my nie wiemy ile mamy czasu i czy nikt nas nie wyprzedzi w poszukiwaniach, bo nie mamy żadnych informacji, czy ten dziadek powiedział komuś jeszcze o tej wyspie - oznajmił reszcie elementalista. |
Naadir4.05.2011Post ID: 62313 |
Naadir stał przed czarnymi, dębowymi drzwiami. Był w siedzibie tępicieli Kha Beleta i nigdy nie lubił odpraw u Ariena Madrinksa - Paladyna, który nie cierpiał Naadira za demoniczne pochodzenie. Naad wszedł do ciemnego pokoju. - Naadir Shegeroth, oficer główny - zameldował. - Naadir, nie siadaj. Słuchaj - powiedział Paladyn. - I znów ten głupi sposób gadania - krótkie rozkazy - pomyślał Naad. - Masz udać się do pewnego miasta. Podążać śladem poszukiwaczy potężnego artefaktu. Pozwalam sprzymierzyć się z inną grupą, która im przeszkadza. Zabrać artefakt, przynieść do mnie. Rozumiesz? Naad kiwnął głową, a za chwilę pojawił się portal. Arcydemon wszedł w niego i już po chwili stał na środku ulicy. Nagle zobaczył pewną postać. - Valor! Nie może być. Ile to już minęło. Masz prawo mnie nie poznać. To ja, Naadir, dawny szef Gildii Nekromantów. Wiele się zmieniło, jestem teraz demonem. Ale ty nic się nie zmieniłeś. Co tu robisz? |