Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Sulia

Sulia

31.08.2007
Post ID: 18797

- Czyżby jeden anioł mógł pozbawić nas twego towarzystwa, diable? - Sul wychyliła głowę zza swojego iście królewskiego fotela. Morf, czarny nieokreślony kształt, który dotąd drzemał na jego wezgłowiu, przekrzywił swój łeb i sennie zerknął na MiBa. Głos elfki był donośny. - Na twoim miejscu posłuchałabym rady Samuela i nie przejmowała się zbytnio piekielnymi nakazami. Wątpię, by Jaskiniowcy tak łatwo pozwolili Ci odejść. - zielone oczy elfki przybrały dość niepokojącą barwę w świetle bijącym z kominka.

- Samuelu! Twoje zdrowie! - tym razem uwaga Gospodyni skupiła się na magu - Za niezwykłą zmianę. - Sul wstała, podeszła do Sama i postawiła przed nim kufel. - Nazwałam go Gryfem. Marzenie niemalże każdego gościa zasługuje na imię - Sul uśmiechnęła się - Dziś jest twój. Pamiętaj, wypełnia się piwem, kiedy tylko zechcesz.

Elfka wróciła do swojego ulubionego miejsca przed kominkiem. Goście przysypiali, więc ona również mogła chwilę odpocząć.

MiB

MiB

19.09.2007
Post ID: 19448

- A któż mówi o odchodzeniu? - MiB zwrócił się do Sulii - ja poprostu wiem, że gdyby to, iż obcuję z aniołem, dotarło do moich zwierzchników, byłbym zgubiony. Już i tak okazano mi za wiele łaski, pozwalając zostać w piekle po pamiętnej bitwie... - i diabeł zatopił się we wspomnieniach.

Samuel

Samuel

20.09.2007
Post ID: 19467

Samuel milczał od dłuższego czasu, podziwiając widok za oknem. W tym czasie liście zdążyły już w części opaść z drzew, bądź też przybrać osobliwy kolor. Siedział na wygodnej ławie w przytulnym Zakątku.
Zerknął na Diabła, który zatopił się we własnych wspomnieniach. Nie. Wyobrażenie MiBa jako berbecia z małymi różkami, przepasanego pieluchą i bawiącego się nową kosą sprężynową model dziecięcy stanowczo wykraczało poza jego (Samuela) zdolności umysłowe. Odgonił więc tą myśl z zamiarem kupienia dmuchanego koła z kaczuszką dla Diabła, przecież nie wiadomo czy ONI umieją pływać.
Popatrzył tępo w ofiarowany przez Sulię kufel, upił łyk.
Ciekawe, zazwyczaj po jednym mym łyku kufel jest w połowie pusty, a może do połowy pełny? Jednakże z tego nic nie ubywa, ciekawe... Oberże mają tylko dwa zadania - stać przez wieki i serwować specjały przyrządzane przez Sulię.
Ta nagła myśl uderzyła maga niczym źle skierowana kula ognista.
- Sulio! - wykrzyknął jej imię z wielkim uczuciem. To mogło oznaczać tylko jedno...
- Sulio! Czy mógłbym prosić o dzbanek kawy dla mnie i mego rogatego przyjaciela? No! MiBie kochany - zwrócił się do przyjaciela - Przestań się zamartwiać! Wszak twe urodziny nie trwają już czwarty dzień, acz piąty! A każdy wspaniały dzień trzeba zacząć od kawy, by mieć energię na stawienie czoła nowym wyzwaniom! Dalejże! Ocknij się waćpanie, bo nie ręczę za siebie i różki spiłuję... - Mag umilkł nagle z nadzieją na szybkie wyrwanie Diabła z szponów wspomnień pełnych ckliwych obrazków jak to mama i tata powtarzali małemu berbeciowi, że Anioły są BE, a Diabły CACY.
Samuel oddał się w pełni swemu ulubionemu zajęciu, czyli głaskaniu piór Morfa oraz obserwowaniu uroczej Oberżystki przy jej codziennych czynnościach.

Sulia

Sulia

20.09.2007
Post ID: 19499

- Kawa, kawa i tylko kawa! - marudziła Sul idąc po dzbanek i kubki - Jakby to herbata nie była najlepszym napojem... - przerwała wywód na temat swojego ulubionego trunku, słysząc słowo "urodziny". Elfka zerknęła na Sama zajętego w tej chwili wyprowadzaniem Diabła z jego sentymentalnego stanu.

- Morf - szepnęła. Kruk podniósł łeb, spojrzał na gospodynię. Dziobnął głaszczącego go maga w dłoń i zaskrzeczał cicho. Samuel, napotkawszy niecierpliwy wzrok Sulii, zerwał się z miejsca i podbiegł do lady. - Musimy pomyśleć. - Sul otworzyła drzwi do kuchni i wepchnęła Samuela do środka.

MiB

MiB

21.09.2007
Post ID: 19514

-I na co to komu? - myślał diabeł - dusze do piekła zabierać? Cyrografy podstawiać do podpisania? Tyle lat się tym zajmować i jednocześnie żyć w ciągłym strachu przed zwierzchnikami, że dowiedzą się z kim się przyjaźnię... tak dalej być nie może...

- ...dzień trzeba zacząć od kawy... - doszło do uszu diabła. Nim jednak piekielnik ocknął się z odrętwienia Samuel, który wypowiedział był te słowa udał się z Sulią do kuchni.

- Nie lubię kawy - krzyknął MiB do przyjaciół, kórych sylwetki znikały właśnie za drzwiami kuchni.

- A gdyby tak - podjął przemyślenia piekielnik - Może, może.. - wymamrotał pod nosem i zatopił się w myślach.

Sulia

Sulia

6.10.2007
Post ID: 20035

Drzwi do kuchni otworzyły się po raz pierwszy.

Co bardziej ciekawscy i przytomni goście zdążyli zauważyć jak czarna strzała o srebrnym grocie leci w kierunku kominka. Atakują... pomyśleli ci siedzący pod ścianami oberży chwytając za broń. - Morf! - krzyknęli zakątkowicze skupieni wokół centralnych stolików. Po chwili Zakątek pogrążył się w ciemnościach, a ciszę, która zapanowała po nagłym "ataku" kruka, zakłócało jedynie chrapanie któregoś z gości.

Drzwi do kuchni zaskrzypiały ponownie.

- Proszę wszystkich o spokój. To tylko Morf...szaleje. - spokojny głos Sulii niósł się po sali - Muszę dostać się do kominka. Przestawcie stoliki. Nie chcecie chyba, abym złamała rękę i przestała serwować wam miód i piwo… - mimo, iż w jej głosie nie czaiła się żadna groźba, zakątkowicze rzucili się do przesuwania mebli. Sul uśmiechnęła się sama do siebie i pewnym krokiem ruszyła w stronę kominka...

Drzwi odezwały się po raz trzeci.

Podłoga zaskrzypiała. Błysnęło. Kiedy przerażeni goście otworzyli oczy, gotowi byli ponownie bronić Oberży przed atakiem nieznanych sił. Tym razem jednak musieli obejść się smakiem. Ale jakim! Na środku sali znajdował się pokaźnych rozmiarów tort, a tuż przy nim stał niezmiernie szczęśliwy Samuel. Powód zadowolenia maga nie trudno było zrozumieć. Niespodzianka płonęła. Każda warstwa (a tych tort miał aż sześć) otulona była czerwonym płomieniem a świeczki zastępowały nieduże ogniki żółtego koloru.

- Wszystkiego najlepszego, diable. Późno co prawda, ale nie był łatwy w przygotowaniu. Poza tym czas w Zakątku rządzi się własnymi prawymi. – Sul dołączyła do Sama i wskazała MiBowi jego tort urodzinowy – Mam nadzieję, że Ci się spodoba. I przepraszam za zamieszanie – elfka uśmiechnęła się szeroko do gości – ale musieliśmy wprowadzić tort niepostrzeżenie. – Sul chwyciła najbliższy puchar miodu, uniosła go do góry i zanuciła Sto lat... Zakątkowicze poszli w ślady Gospodyni.

Denadareth

Denadareth

12.10.2007
Post ID: 20168

- Sto Lat! Sto Lat! - zaśpiewał Den (mocno fałszując) wchodząc to karczmy. - A komu właściwie śpiewamy? -
- Witaj Den! - zawołał Samuel - Naszemu diabłu śpiewamy! -
- Aaaa... - smok podpełzł do MiBa i poszperał chwilę w astralnej sakwie. - A więc wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, siarki, powodzenia w kuszeniu, psoceniu i wszystkim z czego diabły słyną. Przyjmij oto tą osełkę, bez wątpienia przyda się Twojej kosie - a wykonana jest ze smoczej łuski - długo więc będzie Ci służyła. -

Denadareth oczywiście nie zapomniał o zwyczajach Zakątka i podpełzł również do Sulii, zwracając się do niej:

- Rytuał Powitania O Wspaniała WszechSulio! - Den tym razem wyciągnął jakąś małą sakiewkę. - Kiedyś obiło mi się o uszy, że lubisz rośliny, niech więc te nasiona nasączone eliksirem wzrostu, posłużą Ci do upiększenia tego oto Zakątka. -

Po obdarowaniu solenizanta i gospodyni Denadareth zajął miejsce za stołem i dołączył do śpiewów na cześć MiBa.
"Jak się nazywała ta roślina..." - dumał smok - "Szkarłatokwiat Ostry? Ostrorośl Szkarłatna? Nieważne, Sulia napewno sobie poradzi..."

Takeda

Takeda

22.01.2008
Post ID: 22448
Samuraj leniwie otworzył oczy, delikatnie pokręcił głową sprawdzając czy aby przypadkiem jest na pewno jego, nie pamiętał kiedy ostatnio tak się czuł.
- Zbyt słaba głowa, zbyt mocne trunki - pomyślał.
Rozejrzał się po Zakątku, większość gości drzemała, nawet Morf spał na ramieniu gospodyni.
Takeda wstał powoli krzywiąc się przy tym niemiłosiernie i jeszcze chwiejnym krokiem skierował się w stronę drzwi mrucząc coś pod nosem o weselu i chochołach. Otworzył je cicho i stanął zdziwiony, zimny wiatr wdarł się do pomieszczenia.
- Zaiste dziwnie czas biegnie w tym miejscu - szepnął zadzierając głowę do góry, gdzie ciemne groźnie wyglądające chmury płynęły leniwie po niebie - takie kłębowiska wróżą opady śniegu, tak z pewnością będzie padać.
Poprawił strój, zamknął drzwi od Zakątka w którym wiatr i tak już zbyt zuchwale sobie poczynał, sapnął i potykając się ruszył w stronę lasu...
Sulia

Sulia

22.02.2008
Post ID: 24179
Drzwi zaskrzypiały. Sul otworzyła leniwie jedno oko. W Zakątku panował półmrok. Ogień w kominku dogasał.
- Morf, zrób coś z tą ciemnością - elfka szturchnęła kruka siedzącego na wezgłowiu fotela - Jeśli ja wstanę, najpewniej zaczepię o dokumenty. A nie chcę na nowo ich segregować.

Na podłodze, między kominkiem a fotelem elfki, znajdowały się stosy papierów. Ale tym razem Sul nie wzdychała na ich widok. Uśmiechnęła się na samą myśl, że to już koniec.

- Morf, proszę. - ptak zerknął na gospodynię, rozłożył skrzydła i zeskoczył z gracją z fotela. Podreptał wolno w kierunku sakwy zawieszonej tuż obok kominka, a następnie zanurzył w niej swój srebrny dziób. Sul zdążyła jeszcze zauważyć, jak Morf zbliża się do żarzących się polan i potrząsa głową, gdy nagły blask zmusił ją do zamknięcia oczu.

- Wynalazki Sama, jak zwykle ogniste. - Sul otworzyła oczy i przeciągnęła się z zadowoleniem. Zerknęła w kierunku stołów. - Goście i kufle z piwem. Wszystko w porządku. - wstała, wygładziła suknię i ruszyła w kierunku kuchni. - Czas na posiłek. A ty, Morf, - zwróciła się do kruka, który już siedział na ramieniu przyjaciółki - udasz się z tą wiadomością do Herolda. I nie marudź. - Gospodyni zapobiegła skrzekliwemu protestowi, umieszczając w dziobie Morfa zwój pergaminu. - Do zobaczenia później.
Black Emper

Black Emper

29.02.2008
Post ID: 24682
*Drzwi otworzyły się i pojawiła się w nich postać arcylisza*

-Witam! Mam nadzieję, że znajdzie się tutaj miejsce i dla mnie. Przyniosłem drobny podarunek dla gospodyni. *wręcza mały sztylet z wyrytymi inskrypcjami w nieznanym języku* Mam też coś dla ciebie, mały przyjacielu *spogląda na kruka* To bagienne jagody...
jOjO

Hetman jOjO

5.03.2008
Post ID: 25042
- Witam... cicho, acz ciepłym i życzliwym głosem wypowiedziane powitanie zwróciło uwagę Gospodyni...

- Znalazłoby się coś dla wędrowca, któren lata całe w te okolice nie zaglądał? Bądź co, wybrzydzał nie będę. Qbek wody, a skibkę chleba.

...

- Siędę, posilę się a precz dali póńdę... Zawadzać nie będę...
Lobo

Lobo

5.03.2008
Post ID: 25051
Siedzący nieopodal wejścia Lobo oczy swe przetarł, bowiem krasnolud był zdecydowanie jedną z ostatnich osób, jakie spodziewał się ponownie zobaczyć - lecz w żadnym wypadku najmniej pożądaną! Pokręcił z niedowierzaniem głową, dopił resztki ciepławego piwa i powitał khuzda kiwnięciem głowy oraz ciepłym uśmiechem.

MiB

MiB

6.03.2008
Post ID: 25058
Piekielnik siedział nad kuflem złocistego trunku i rozmyślał, gdy przy stoliku obok przysiadł Khuzd. Normalnie nie byłoby to nic nadzwyczajnego, wszak w Imperium żyli przedstawiciele różnych nacji, jednak ten krasnal był wyjątkowy.
-...bek wody, a skibkę chleba - usłyszał diabeł
-hmmm... skąd ja znam ten głos... skąd ja znam tego Khuzda? - myślał piekielnik, którego pamięć nie tak dobra jak dawnymi czasy, zaczęła płatać figle - Jak go zwali? DoDo? Ojo? Jeju? Jojo? Tak! jOjO! - i w momencie, w którym piekielnik przypomniał sobie kto usiadł przy stoliku obok, echo poniosło po sali odgłos mocnego uderzenie otwartą dłonią w czoło.

- jOjO! Co za niespodzianka! Miło Cię widzieć! - krzyknął MiB i zwrócił się do elfki - Sulio, prędko! miodu, piwa i co tam jeszcze ukrywasz w kuchni! Gość miły zaszedł do Zakątka!
Opowiadaj Khuzdzie, co się z Tobą działo przez ten czas?!
Dagon

Dagon

6.03.2008
Post ID: 25066
Wyszedł z cienia -ktoś tam był?, skąd on się wziął?- dało się usłyszeć szepty kilku osób po bokach. Podszedł do wesołej gromadki rozmawiającej z przybyłym khuzdem. Uśmiechnął się serdecznie.

- Witaj jOjO! Jestem Dagon. Pewnie mnie nie pamiętasz ale to właśnie Ty mnie tu wprowadziłeś. Wciąż mam list od Ciebie pozwalający mi tu przebywać. Miło Cię znowu widzieć!

Przysiadł się do wesołej kompani i słuchał.
Sulia

Sulia

8.03.2008
Post ID: 25125
Sulia zatrzymała się na dźwięk znajomego głosu. Wolno obróciła głowę. Kiedy upewniła się co do osoby, rzuciła się biegiem w kierunku Hetmana. Minęła go bez słowa. Zatrzymała się dopiero przy Black Emperze. Chwyciła jego dłonie w swoje, skierowała na niego swój błagalny wzrok i rzekła:

- Wiem, że dopiero przyszedłeś, ale czy mógłbyś wziąć ten sztylet… oczywiście, dziękuję za niego… i stanąć w pobliżu drzwi? – widząc zdziwiony wzrok gościa, wyjaśniła – Potrzebuję kogoś, kto nie wypuści nikogo z Zakątka. Nikogo! – powtórzyła donośnym głosem i zerknęła na khuzda. – Oczywiście, wszystkie trunki pijesz od tej pory na mój koszt. Przysuń sobie jeden ze stolików. - Gospodyni pchnęła Blacka w kierunku drzwi, a sama, wolnym krokiem, podeszła do khuzda.

- To chyba będą lata, Hetmanie – elfka zmrużyła zielone oczy patrząc na khuzda. Coś nieokreślonego czaiło się w tych oczach. – Lata – powtórzyła a szeroki uśmiech rozjaśnił jej twarz. – Witaj w domu – Sulia schyliła się i uścisnęła niespodziewanego gościa. – Mogę, prawda? – oczy błysnęły - Zapraszam do stolika.

Kierując jOjO na miejsce, spojrzała na Daga i westchnęła. Dzisiejsza młodzież, z czytaniem u nich nie za bardzo, a tak się starałam ten pergamin na drzwiach wyeksponować. Czyżbym musiała znowu Morfa fatygować… - pomyślała i pokiwała głową z niedowierzaniem.

- No to czego się napijecie? – zwróciła się do gości Zakątka
Black Emper

Black Emper

8.03.2008
Post ID: 25132
Arcylisz spojrzał na Sulię i niechętnie pomaszerował w kierunku drzwi.
- Wolałbym jakbyś go zachowała. Nieraz uratował mnie przed hordami elfów. *widząc, iż wyraził się niestosownie do sytuacji postanowił zmienić temat* Poproszę litr Qanal-qua. O przepraszam, zapomniałem, że nie jestem w Ashan. To poproszę zieloną herbatę.
Denadareth

Denadareth

9.03.2008
Post ID: 25163
Denadareth podpełzł to stolika, przy którym siedział jOjO i wysyczał:

- Na mą łuskę! Wieki chyba minęły odkąd po raz ostatni ujrzałem Ciebie, o Hetmanie! - powiedział smok kłaniając się - Rytuał Powitania dla Ciebie, Messer. -
jOjO

Hetman jOjO

12.03.2008
Post ID: 25323
Uśmiech Gospodyni rozjaśnił oblicze khuzda.
Odwzajemnione spojrzenie zielonych, pełnych leśnego czaru ócz rozpaliło w ciemnych oczodołach dawno przygasły żar.
Tak, są osoby, są miejsca, w których można odzyskać to co - zda się - dawno utracone. Coś tak ważnego, jak poczucia bycia we właściwym miejscu, wśród...
*tu rozmyślania przerwał jakiś plask! ale i coś jakby zwruszenie ścisło za gardło*
swoich.

- Ekhm... w domu... Tak... ale o tem jeszcze nie pora.

- Lata... Ano na pewno długie miesiące. Tak to czasem u nas khazadów bywa, że Mahal wzywa i nie ma sposobu, by zrozumieć dlaczego, póki wyzwanie nie zostanie podjęte i wypełnione. Mówić o tem nie da się. Ale - mam nadzieję - więcej się to nie zdarzy (przynajmniej nikt o takim przypadku nie słyszał, by dwakroć Mahal wzywał).

- Zwyczaj znam i szanuję, tak i przyjmij Pani tę fibulę. Skromna z wyglądu, ale tę moc ma, że szata nią spięta w lecie chłodzi, a zimą grzeje. Tak i wierę, iż przypadnie Ci do gustu, nawet gdybyś musiała ją kwiatem dodatkowo ozdabiać (co jak wiem i tak lubisz).

- Zdrożonym, tak i posiliłby się ja chętnie. Towarzystwo nieliczne, ale zacne. Tak i chętnie puchar mniodq, jak i qfel pyfka wychylę.
Sulia

Sulia

17.03.2008
Post ID: 25545
- Zielona herbata, oczywiście na mój koszt. - elfka uśmiechnęła się do Blacka i postawiła przed nim sporych rozmiarów kubek jak i dzban wypełniony po brzegi aromatycznym napojem. - Dziękuję za ochronę drzwi, ale widzisz tego khuzda tam... - Sul przysunęła się bliżej lisza i wskazała mu jOjO - Ten gość może niedługo zechcieć się oddalić, a ja na to pozwolić za bardzo nie mogę. Sztylet przyjęłam, prezentów nie odmawia się przecież. Nie miałam pod ręką po prostu innej, tak skutecznej w obronie drzwi... - Gospodyni zawahała się - rzeczy. Jak tylko upewnię się, że Hetman nie ma zamiaru w najbliższym czasie opuścić Zakątka, zwolnię Cię z tego obowiązku. A tym czasem, zbiorę wszystkich przy najbliższym stoliku, byś mógł przysłuchiwać się rozmowie. Smacznego, oto specjalność dnia - elfka postawiła przed Blackiem talerz faworków.

Sulia rozejrzała się po Zakątku. Hetman i jego towarzysze otrzymali już swoje puchary i kufle. Na pewno wypiją razem więcej niż jedną kolejkę. Nie szkodzi jak na zapas otrzymają swoje ulubione trunki. Uśmiechnęła się sama do siebie przypominając sobie rytuał Dena. Czyżby go skrócił...
Elfka podeszła do lustra wiszącego tuż obok lady. Przyjrzała się zapince - kolejnemu podarunkowi od khuzda. Teraz odpowiedni kwiat, tak jak wspomniał Hetman.

- Poczekamy, zobaczymy - Sul zaśmiała się głośno i zerknęła na drzwi. Jeszcze raz omiotła spojrzeniem salę. - Komu faworki?
MiB

MiB

18.03.2008
Post ID: 25549
- Faworki? Z przyjemnością zjem - rzekł diabeł i sięgnął po smakołyki przygotowane przez gospodynię, po czym zwrócił się do Khuzda - opowiedz coś więcej o tym, co się z Tobą działo przez ostatnie miesiące. Gdzie bywałeś, co widziałeś, z kim miałeś okazję się spotkać?
I najważniejsze - na jak długo zatrzymujesz się w Imperium?
MiB zasypał Khuzda pytaniami po czym zabrał się za zjadanie faworków.