Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4
Farmerus

2003-04-15 08:14

Poczuwam się do obowiazku ostrzec was, przyszli czytelnicy.

Niestety (zwłaszcza dla was, ale również i dla mnie) wydaje mi się, że nie zostałem stworzony do bycia pisarzem.
Starałem się pisać ową opowieść w zgodzie ze swym sumieniem i na miarę mych możliwośći, jednak okazały się one chyba zbyt mizerne. Przynajmniej ja tak uważam, kiedy czytam swój włsny twór...

Nie wiem, czy i wy ocenicie opowieść tak surowo, jak i ja ją oceniam, ale podejrzewam, iz tak właśnie będzie. Cóż.
Nie każdy musi mieć talent.

Zapytacie więc, po co piszę dalej, skoro uważam, iż nie jest to moim powołaniem...

A więc, odpowiedź jest taka:

Z uporu. Z chęci dokończenia tego, co zacząłem. Z chęci wyrobienia sobie ręki. Z nemożności porzucenia czegoś, nad czym spędziłem tak wiele godzin (przez ostatnie 2 m-ce). I dlatego, żeby ewentualna porazka odwiodła mnie od kolejnych prób pisania.
To zaoszczędziłoby przyszłych wysiłków wam (czytania) i mi (pisania).

Tak więc...

Mam nadzieję, ze mimo mych obaw, dziełko może się spodobać. Jednak, jeśli tak nie będzie...

...zostaliście ostrzezeni.

Pozdrawiam i dziękuję za ewentualną lekturę.

Starless

2003-04-15 10:52

Witam Gawędziarzu Farmerusie!

Twoje obawy są niepotrzebne.

Twój debiut jest w pełni udany.

"Epizod" ma klimat, napisany jest ciekawym językiem i w dobrym stylu. Można zaliczyć go do Dark Fantasy (szczególnie na początku coś w stylu przypominającym Eriksona, choć jak twierdzi autor Eriksona nie czytał).Potem robi się trochę sielankowo, ale interesująca fabuła zostaje zachowana (coś ciągle wisi w powietrzu) i pasuje do bardzo ciekawie przedstawionego Prologu jakiegoś większego dzieła, bo tak to traktuje, jako opis historii jakiegoś królestwa świata fantasy, który ma na celu wprowadzenie czytelnika w jego historię.

Prolog udany bo ciekawy - nie wszystkie takie być potrafią na początku książek - a pomysł z przedstawieniem go za pomocą wspomnień i opowieści przy piwie dowódcy pokonanej armii jest dla mnie rewelacyjny.

Ocena 5.

Pozdrawiam i zachęcam do kontynuacji (wiedząc że takowa już istnieje)
Gawędziarz Starless

Farmerus (2003-04-15):
Jak to dobrze widzieć, że się zostało dobrze zrozumianym.

Słusznie odczytujesz owo opowiadanie jako wstęp do czegoś większego (choć nie wiem, czy owo "coś" kiedykolwiek powstanie).
Początkowo nawet tytuł (w pierwotnej wersji "preludium") miał o tym świadczyć.

Kiedy rozpoczynałem prace nad opowiadaniem, chciałeme stworzyć opowieść dużo krótszą, majacą wprowadzać czytelnika w wymyśłony przeze mnie swiat, przedstawiać wydarzenia znacząco wpływające na jego historię i utworzyć niejakie podwaliny pod przyszłę dzieła w nim osadzone.
Jednak, choć moje cele nie zmineiły sie, sama opowiadanie wydłużyło mi sie nieznośnie, i teraz poza wprowadzeniem w ogólną historię (prolog, rozdziały 3-ci i 5-ty oraz epilog) królestwa Agnoru, jest to także opowieść o losach Pagieta i jego kompanów.
O jednym dniu z ich życia....
O najzwyklejszym epizodzie, jakich w owym czasie mogło (choć nie musiało) zdarzyć się wiele...

Nie wiem, czy ów rozrost wyjdzie mojej historii na dobre. Może tak, może nie, nie mi to oceniać.

W kazdym razie, mam nadzieję, że losy bohaterów, które mam zaszczyt opisywać, nie znudzą was i nie wywołają sennego ziewania na waszych twarzch.

Tego życzę wam i sobie.


P.S.
A sielankowośći też się obawiałem :-). ALe może doda to "uroku" opowieści... A moze nie... Heh... Jak juz mówiłem, nie mnie to oceniać :-D.


Pozdrawiam (zasiadam do pirackiej opowieśći)

Mat Pierwszy

2003-04-15 15:04

"Ta je baronie"- tak miało być, czy to błąd?

"powiedział cicho do siebie Pogratulował"- tu chyba błąd.

Fajna fabuła i akcja, po prostu bardzo dobrze. Wystawiam 5 i czekam na dalszy ciąg. Może później podwyższę?

Farmerus (2003-04-15):
1) "Ta je baronie" - tak miało być :-)

2) Chyba rzeczywiście bład. Zaraz poprawię. ( dodane później: Zgadza się, kropki zapomniałem :-D )

Dzieki za ocenę. Nie spodziewałem się tak wysokiej noty.

Pozdrawiam

Faramir

2003-04-16 14:19

Komentarz z dedykacją
dla Farmerusa
za wszystkie komentarze
jakie napisał do moich dzieł ;)


Ha! Otóż to przede mna dzieło Farmerusa niejakiego, przez wielu gawędziaży, bajarzy i minstreli jako krytyka i oceniacza wytrawnego znanego! Jam sam już nieraz doświadczył na własnej skórze jego opinii! O czym zresztą można się dowiedzieć już z dedykacji ;). Tak czy inaczej jak sam Farmerus mówił on nie oceniłby wyżej tego dzieła niż na 3+ - ja go rozumiem, gdyż zawsze się ocenia własną pracę niżej (albo bardzo za wysoko ;) ) więć przystąpiłem do cyztania - opowiadanie (prolog i cztery rozdziały) całe sobie wydrukowałem i ciesząć swe oczka czarnymi literkami na białym tle, przystąpiłem do kacji ;). Cóż, trochę zgrzytów jest...

Jedziemy!

1)"Przebiła mu ona klatkę piersiową" - 'ona' nie potrzebna jest - wiemy, że przebiła jego bez tego słówka z poprzednich zdań.

2)"po środku" - nie pisze się razem?

3)"Poważna i Smutna" - dlaczego smutna z dużej litery?

4)"Pojawi się nowa ale stara siła" - hehehhehehe, skądżeś wiedział nad czym teraz pracuję? :)

5)"(...)dźwięki a kolory i(...)" - przecinek.

6)"zamknął oczy a następnie" - to samo ;)

7)"(...)równiny ustąpiły miejsce południowym(...)" - ustąpiły miejsca

8)"Żołnierze natomiast mięli już dość tej wyprawy(...)" - jestem ciekaw jak można mięlić wyprawę? :) Chciałeś chyba napisać mieli, a nie mięli - ten błąd powtarza się też w innych rozdziałach - zobacz sobie synonimy słowa "mięli" a się zdziwisz jakie bzduru niekiedy powychodziły ;D

9)"(...) ludzi jak Ci(...)" - ci z małej litery w opowiadaniach się pisze

10)"(...) widać było, ze nie jest to naturalna polana(...)" - literówka - że

11)"Kobiery i dzieci ciekawie wyglądały zza rogów chałup(...)" - no nie no! Tutaj w kierunku ich wioski nadjeżdża kawaleria a oni się temu CIEKAWIE przyglądają! Nie uważasz, że to dość dziwne? Oni by się przecież bać takich powinni i siedzieć w domu gotowi do ucieczki! Ja rozumiem, że mogą się przyglądać, ale nie z ciekawością, a zaniepokojeniem tak, ale nie z ciekawością!

12)"Nie kcemy problemóf Panie" - pierwsze skojarzenie: jOjO :). Druga sprawa - nie sądzę, by w tekście pisanym powinno się błędy - literówy walić! Rozumiem, że to jest sposób ich mówienia ale jakoś mi literówy tutaj nie pasują...

13)"zakwaterowaniem oddziału a chłopi(...)" - przecinek

14)"huknął go w głowę tak, ze młodzian(...)" - literówa - że

15)"(...)najpierw strach a potem zdziwienia(...)" - przecinek

16)"Mam rozumieć, ze dziś na kolację(...)" - literówa - że (znowu ;P)

17)'Był zbyt głodny aby czekać na(...)" - przecinek przed aby

18)"entuzjastyczne krzyki a chwilami nawet śpiewy" - przecinek :DD

19)"(...) i jeden po drugim poczęli się oni kłaść spać" - po co to "oni"? Bez tego wygląda nie gorzej, jak nie lepiej!

20)"(...)że nie lubię aby mnie tytułować" - raczej aby tak tytułować, bo mówili na niego kapitan, a to w końcu też jest pewien tytuł i pewne tytułowanie.

21)"Zjemy, napijemy się, zapoznamy się z naszymi gospodarzami(...)" - bez tego drugiego 'się' brzmi lepiej, nie uważasz?

22)"(...) obiecywane wcześniej goębie" - literówa którą chyba bez trudu wychwycisz :)

23)"Tak jak się spodziewał, srebrne monety momentalnie wywołały błysk w oczach wieśniaków i rozwiązało im języki" - jeśli już to rozwiązałY bo to monety zrobiły...

24)"(...)nie w glowach nam(...)" - literówka - głowach

25)"Chłopi w przeciwieństwie do bogaczy nie maja do stracenia nic poza życiem" - jeden: literówka - mają. Dwa: to że nie mają do stracenie nic poza życiem jest cholernie optymistyczne! Farm, zmień to bo wywołało to na mojej twarzy uśmiech a chyba nie o to chodziło. Bo w końcu cóż jest cenniejszego od życia? W naszych czsaach nic, w tamtych... zmień to.

26)"(...) wyjrzał na zewnatrz" - zewnątrz

Kuniec błędów :)

I ten oto sposoby doszliśmy do końca tej wyliczanki! Zresztą, nie jest ona tak duża (pisywało się dłuższe ;) ) a na jak takie dosć długie opowiadanie to jest dobrze! Bo mnie się podobało! Żadnej nawet sielankowości nie zauważyłem! Co tam, że w wiosce siedzą? Dla mnie jest to raczej coś dla zmylenia czytelnika, sposkój, któy potem przemieni się w coś zgoła nieproporcjonalnego! :) Czyli, że akcja przyspieszy, ze wszytsko będzie się układało dużo ciekawiej (choć i tak jest ciekawie). Spodobał mi się stworzony przez ciebie świat. Dużo się w nim może rozegrać - podoba mi się też zapowiedź na początku tego co mozę zdarzyć się potem - bardzo lubię takie przepowiednie i im bardziej są pokrętne, tym lepiej, choć może do mistrzostwa pokrętactwa w twoim wypadku jeszcze trochę brakuje, to jednak jest dobrze! Podobało mi się to! Także od razu przedstawienie zła (czerwony smok, bo chyba dobrze odczytałem jego rolę?) jest niezłe. Bo to opowiadniae jest niezłe, ale... jeszcze nie powalająće na kolaną - zasługuje na mocną czwórkę, fakt, moze dlatego gdyż podwyższyłem swój ranking oceniania i trudniej jest u mnie dostać pięć, nie mówiąć o sześć? Nie wiem, ale jest dobrze - podobało mi się!

I twoim zwyczajem...

Pozdrowię Cię :).

I zparoszę do wierszy moich ;)

I teraz małe ogłoszenie: zabieram się na inne debiuty, więć strzeżcie się młodzi gawędziaże! ;)

Farmerus (2003-04-16):
Po pierwsze dziękuję za dedykację. Wmurowała mnie w fotel i sprawiła, ze nic w dalszej części komentarza nie mogło mi popsuć, zdobytego na samym wstępie, dobrego humoru.

Cieszę się takze bardzo, ze spodobało Ci się to, com stworzył w zaciszu umysłu i w stukocie klawiatury. Wiele znaczy dla mnie Twa ocena i cieszę się że przewyższa moją własna, jaką nadaję swej twórczości. Mam nadzieję ze oceny pozostałeych "gigantów" osadowej literatury, będą dla mnie równie łaskawe :-).


A teraz przystępuję do obrony przed błędami :-D.
A więc tak:

Ad 1) wiesz... dużo nad tym myślałem. Conajmniej 5 razy poprawiałem z wersji jaka jest na taką jaką proponujesz i spowrotem. I chyba zrobię to szósty raz :-).

Ad2) przyznam się że nie wiem, ale word nie miał zastrzeżeń :-)

Ad3) ewidentny bład. Zaraz poprawię

Ad4) telepatia, ot co :-)

Ad5) przecinki... coś mi się zdaje, ze takich błedó będzie cała masa...
obiecuję je poprawiać systematycznie

Ad6) jak wyzej

Ad7) oczywiście poprawię :-)

Ad8) heh... ta moja ortografia :-) poszukam i popoprawiam

Ad9) z przyzwyczajenia, poprawię oczywiście :-)

Ad10) jak wyżej

Ad11) poprawię na "z niepokojem ale i ciekawością", czy coś w tym stylu. Uwazam jednak, iż taki widok jest na tyle wujątkowy w życiu wieśniaków, iż jako ludzie ciekawscy, nie odmówią sobie spojrzenia na taki fenomen. Zwłaszcza, że "mężni" mieszkańcy wioski byli (teoretycznie) gotow bronić swych domostw.

Ad12) nad tym też się zastanawiałem, i doszedłęm do tego samego wniosku. Jednak musiałem przeoczyć przy poprawianiu. Więc teraz to przeglądnę jeszcze raz.

Ad13) znowu :-)

Ad14) poprawię

Ad15) kolejny przecinek

Ad16) jak w pkt.14

Ad17) patrz wyżej

Ad18) i znowu :-D

Ad19) racja. Poprawię.

Ad20) fakt. To też poprawię (chyba do wieczora będę slęczał nad tym :-D)

Ad21) i znowu się zgadzam

Ad22) jendakowoż niekjaki trud miałem, ale poprawię niechybnie :-D

Ad23) kolejny raz chlę czoła :-)

Ad24) poprawię

Ad25) hmmm... Tego akurat raczej nie zmienię. Chodziło mi bowiem o to, że gdy pozbawisz biedaka tej resztki pieniędzy (nowy podatek), które go utrzymują i ma do wyboru umrzeć z głodu, czy w walce...
...to większość wybierze walkę. Zawsze to jest jakaś nadzieja.
Bogacz natomisat, nawet jak zabierzesz mu ogromną część fortuny, wciąż ma jej resztkę, cenne konie, posiadłości itp. I w obawie przed utratą pozostałości dawnego majątku, nie będzie tak skory do walki.
Moze moje myślenie jest błedne, ale ja tak to widzę.
No ale zobaczym, co na to powiedzą inni czytelnicy. Jeśli zostanę przegłosowany, poprawię :-)

Ad26) poprawię :-)


ufff...
dużo tego było. Dopiero teraz widzę, jak trudną rzeczą jest oberwanie między ozy takim komentarzem. A wydawało mi się, że opowiadanie dopieściłem :-). Jednak jak się kolejny raz okazało, wprawne oko recenzenta wychwyci wszystko :-D.

Za komentarz kolejny raz dziękuję, i obiecuję poprawić błędy możliwie najszybciej. Może już dziś :-).


I moim starym zwyczajem...

...Pozdraiwam serdecznie :-)

Mat Pierwszy

2003-04-16 16:26

"Jeśli ojciec ci pozwoli a i masz na to ochotę"- po co to "i", a jeśli już to brak przecinka przed "a".

Głupio pisać taki krótki komentarz, ale więcej błędów nie mogłem się doszukać, Faramir nic nie zostawił:).

Po dodaniu nowych rozdziałów.
"Sprawy. co prawda, nie ułożyły"- błąd, przeczytaj sobie wszystkie nowe rozdziały, gdyż było parę błędów.

Jeszcze później.
"wykopanej w ziemi, piwniczce"- nie wiem czy to błąd, czy tak powinno być.

"A mogło w tym być więcej prawdy, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka."- a nie lepiej-A mogło w tym być więcej prawdy, niż się wydawało.

I jeszcze jedno- pisze się spieszył czy śpieszył (chyba spieszył)?
Dodane najpóźniej(mam nadzieję)
Nie popełniłeś błędu z tym spieszył, tylko ja nie byłem pewny.

Farmerus (2003-05-11):
Mi się to wydaje prawidłowe :-).
Ale pomyślę, może zastąpie to czymś odpowiedniejszym.

A z tego,ze błędów więcej nie znalazłeś, cieszę się bardzo. To chyba świadczy na moją korzyść :-).

Pozdrawiam


Ad. nowej części komentarza...

Mam prośbę, mógłbyś ów błąd umiejscwić jakoś dokładniej (przynajmniej rozdział), bo go znaleźć nie mogę :-(.
Z góry dziękuję :-D.


Masz rację we wszystkich kwestiach. Poprawię.
I chyba rzeczywiście pisze się spieszył :-). Tylko nie mogę znaleźć gdzie znajduje się ów błąd.



Życzliwy :-):
(sam nadałem owemu jegomościowi to imię, gdyż nie wiem, kim jest. Mam jedynie podejrzenia :-D)
Do Farmersua: żeby znaleźć wystarczy zrobić ctrl+F - i wtedy będzie łatwiej znajdywać :) SPrawdź każdy rozdział...


Farmerus:
Życzliwemu za radę dziękuję z całego serducha.
Kolosalnie ułatwia pracę, a ja o tej możliwości nie pomyślalem :-D.

Faramir
To ja byłem tym życzliwym ;D


Farmerus:
Tak mi się właśnie wydawało :-). Dzięki Far.

Faramir
Zawsze do usług! Ja też sobie przez długi czas nie zdawałem sprawy z tej opcji i się męczyłem ;) Polecam się na przyszłość. A tak swoją drogą to zastanawiam się jak długo jeszcze będziemy toczyć ta ciekawą dyskusję :D

Farmerus:
Tak długo, jak będzie trzeba. W końcu to żaden problem dla nikogo, a ciekawych rzeczy można ise dowiedzieć :-).

Faramir
Pytanie tylko kiedy zaczniemy lać wodę? :D (ups...)

Ururam Tururam

2003-04-23 11:24

Hmmmm, Farmerusie, bardzo mi to przykro pisać, ale gdzieś w natłoku słów zaginął Ci tak misternie budowany w pierwszych rozdziałach nastrój. Od mniej-więcej połowy piątego rozdziału czyta się coraz mozolniej, a nieokreślona groza tak dobrze na początku oddana - wyparowuje. Mam nadzieję, że to tylko chwilowa zniżka formy...

Farmerus (2003-04-23):
Cóż mogę powiedzieć.
Jeno tyle, że zgadzam sie (niestety) w pełni oraz, ze dziękuję za czytanie.

Długo zastanawiałem się, czy publikować V-ty rozdział w obenym kształcie, czy pozostawić taki, jaki powstał jakieś 2 m-ce temu (prawie 2 x krótszy, nie taki rozlazły - zwłaszcza środek i końcówka). Jak widać wybrałem wersję dłuższą, co było błędem, jako ze dałem się w niej ponieść laniu wody, wdawaniu się w nieistotne szczegóły i w ogóle... Ale cóż...
Często mi się to zdarza.

W wolnej chwili spróbuję nanieść poprawki, skrócić trochę, coby nie usypiać czytelnika.

Co do rozdiałów VI i VII-ego. Miały one wnieść trochę akcji do leniwej opowieści, choć jak widzę niezbyt się to udało. Będę musiał je spobie przeczytać na spokojnie, gdyz wydawały mi się raczej udane, choć muszę przyznać, ze w ogólnym rozrachunku cała opowieść przestaje mi się podobać. A skoro nawet autor nie jest zadowolony ze swego dzieła, trudno, aby podobało się ono czytelnikom...
No ale zobaczymy. Zrobię co bedzie się dało, aby wnieść jakieś poprawki, ale nie liczyłbym na wiele. Ja poprostu nie jestem do tego stworzony.

Bardzo za to mnie ucieszyło, ze udało mi się przedstawić (przynajmniej na początku) ową grozę. Uznaję to jako moje małe zwycęstwo... Co do jej załamania w późniejszych rozdziałach, nie wiem czy jest szansa na jej uratowanie. Opowieść zbliza się ku końcowi i wiąże się to z wyjaśnieniem wielu spraw.
Jak juz bowiem wspominałem, cała ta opowieść, jako główny cel miała przedstawiać losy Agnoru, wprowadzić w realia tego świata i zapoznać czytelnika z częścią jego historii. Na tej podstawie, miały powstawać krótsze, ciekawsze i żywsze opowieści których akcja miała się rozgrywać w owej krainie. Jednak chyba nic z tego nie będzie, gdyż nie zdałem swojego własnego egzaminu pisarskiego. Choć samo pisanie dostarcza mi wiele przyjemnosci, czytanie własnego text'u - już wiele mniej. A to chyba oznacza, ze nie powinienem się za to brać.

Tak więc, początkowo miała to być jedynie opowieść o losach królestwa. Wątek Pagieta i wydarezeń w wiosce, został przeze mnie dodany później, aby urozmaicić "suchą opowieść" o królestwie i wojnach. Dlatego też, nie jest on może zbyt porywajcy i napewno nie dostarcza rozrywki intelektualnej. Poprostu część historii, postanowiełm przemycić bezposrednio przez wydarzenia rozgrywające się w czasie obecnym dla barona i jego oddziału. Jak mi to wyjdzie, to się okaże po zakończeniu, do którego juz niedaleko.

Ale się strassznie rozpisałem i coś mi się wydaje, że z tematu zszedłem wiecej niż kilka razy.

Podsumowując:

- niestety nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z Twą opnią. Mozolność i rozlazłość takze zauwazyęłm i choć wiem jak je ukrócić w rodziale V-tym, tak nie mam pojęcia jak dokonać tego w kolejnych;

- trudno mi powiedzieć, czy zniżka formy jest chwilowa. Pamiętam, ze zaraz po zakończeniu nowych rozdiałów, byłem z nich dumny (no może z V-tego nie, ale też byłem z niego w miarę zadowolony). Po kilku godzinach odmieniło mi się jednak zupełnie, ale nie chciałem już mieszać i poprawiać pod wpływem emocji. Dlatego wygląda to jak wygląda. Chciałem przez to powiedzieć... (boziu, nawet streszczenie wychodzi mi rozlazłe :-D), ze choć wiem, co ma się dalej zdarzyć, nie wiem jeszcze jak uda mi się to opisać, co w połaczeniu z samą opowieścią - która ma się ku końcowi - nie rokuje powrotu początkowego nastroju.
Poprostu tajemnice się wyjaśniają. I choć nie sprzyja to atrakcyjności "Epizodu", musi tak być, aby jego cel został osiągnięty - aby świat i historia zostały opisane i aby mogły się w nim rozgrywać inne historie (a nóż widelec, kiedyś powróci mi ochota na pisanie :-)).

Ja poprostu najzwyczajniej w świecie traktuję to opowiadanie jako swego rodzaju prolog do zbioru opowieści, lub jednej - dłuzeszej historii. A jako taki, musi on przekazywać pewne wiadomości, potrzebne mi później.

Koniec
Za bardzo się rozpisuję, choć można było całą tą treść zawrzeć w o wiele mniejszej ilości słów.

Przepraszam za to. Teraz idę się przewietrzyć (chory jesem i trochę ciężko mi się mysłi :-) ), a kiedy wróćę, spróbuję powyższy txt skrócić i ogładzić nieco.

Tymczasem...

...pozdrawiam.

Starless

2003-04-28 03:09

Uff...przebrnąłem przez rozdział nr V.

Farmerusie nie obniżasz lotów - bardzo dobry tekst! Znakomicie ukazana scena ogromnej bitwy. Budowanie napięcia - świetne. Momenty zaskoczenia, umiejscowione wyśmienicie. Masz u mnie ciągle 5, mocne jak krasnoludzkie trunki.

Dyplomacja. Przygotownia. Cisza przed burzą. Atak. Walka. Śmierć. Śmierć. Śmierć. Brak nadziei. Fortuna. Ocalenie.

;)

Czytam dalej...

Farmerus (2003-04-28):
Powiem tylko jedno...


...z zachwytu nad Twymi słowami wmurowało mnie w fotel.

Powoli wraca mi nawet ochota do pisania...

Galador

2003-04-30 17:50

Jak na razie, przeczytałem prolog i pierwsze cztery rozdziały.

Jest dobrze. Nawet więcej niż dobrze... Prolog do gustu mi nie przypadł, przywołał bowiem w mojej pamięci "Przebudzenie Demona" R.A. Salvatore. Natomiast sama historia całkiem niezła. Najlepszy, moim zdaniem, jest wątek ze szlachcicem-podrywaczem:). Ciekawym jak się zakończy.

Oceny na razie nie wystawiam. Muszę znaleźć chwilę czasu i przeczytać kolejne rozdziały... Szczególnie mam tu na myśli rozdział piąty, do przeczytania którego potrzeba dość długiej chwili czasu:)

Farmerus (2003-04-30):
Tak jak już Ci mówiłem "Demona" nie czytałem :-).

Cieszy mnie za to, że podoba Ci się to co jest dalej. Wiem, ze niczym nie zaskakuje, a do wybitności jest temu txtowi dużo dalej niż do chłąmu, ale to niestety wszytsko na co mnie stać (jak na razie - to jest groźba :-D).

A co do V-tego...
rzeczywiście strasznie mi się rozciągnął. W planie mam jego skrócenie, ale to na pewno szybko nie nastąpi.

Pocieszę jednak, zę dalej jest już lepiej, bo krócej :-).


Pozdraiwam i bardzo dziękuję za czytanie mnie.

Galador

2003-05-02 00:04

Począwszy od piątego rozdziału jest coraz gorzej, gorzej, gorzej...

W bitwie, w której wydawać by się mogło, że jedna ze stron osiągneła przygniatającą przewagę, w ostatniej chwili wszystko obraca się o 180 stopni... Zbyt wiele się naczytałem takich cudownych zakończeń żeby mnie to zaskoczyło... (szczególnie w książce "Bramy domu umarłych" Stevena Eriksona, która to powieść strasznie mnie nużyła ze względu na ową przewidywalność cudownych happy endów).

Nie rozumiem też, dlaczego elfy i barbarzyńcy po wygranej bitwie od razu zgodzili się na pokój. W końcu spustoszono ich kraj...

Jest jeszcze parę dziwacznych lub naiwnych rozwiązań fabuły, których teraz szczegółowo nie pamiętam, ale podczas czytania rzuciły się w oczy.

Rozdziały zaczynają dzielić się na wiele scen nie wnoszących nic do fabuły, za to epatujących okrucieństwem, krwią i rzezią.

Nie ma ani jednego pozytywnego bohatera. Pagiet - który z nie do końca jasnych dla mnie powodów zdradził króla i skazał na śmierć ludzi walczących po jego stronie, co wiązało się także z osłabieniem królestwa -nie może być do takowych zaliczony.

Nie ma więc nikogo, z kim można by się utożsamić, a żadna ze stron nie ma racji.

Nie widzę też żadnej myśli. Przedstawione konflikty są dość absurdalne (np. chłopi są grupą społeczną, która nie interesuje się polityką i mają w nosie zdrady dokonujące się na górze;
nie wiedzieć czemu Pagietowi wydaje się, że tylko porażka w wojnie może uchronić jego państwo od zguby, podczas gdy jedynie sukcesy militarne mogłyby dać odpowiedniego kopa gospodarce, żeby można było spłacić dług wobec cesarza, zresztą jeśli inwestuje się w wojsko naturalne jest, że trzeba je wykorzystać;
nie wiadomo skąd przy drzewcach wzięły się niechciane przez nikogo gobliny itp.itd.).

Zapowiadało się dużo lepiej, a tak... Przykro mi, ale wystawiam 2.

sam warsztat pisarski jest ok, więc mam nadzieję przeczytać lepsze dzieła Twojego autorstwa

pozdrawiam

Farmerus (2003-05-06):
Spróbuję odpowiedzieć możliwie krótko, coby nie przynudzać, ale jak znam siebie, raczej mi sie to nie uda (przynajmniej nie do końca).

No wiec tak...
...że jest gorzej, to już wiem niestety. Ale cóż - nic już na to nie poradzę.

Bitwa i happy end: nie wiem, czy jest sens rozwodzić sie nad tym, co chcialem przedstawić, wszak liczy się tylko to, co przedstawić mi się udało - a to sami widzicie. W kazdym razie, jako, że znam całą historię, nie uważam tego wyniku owej batalii za szczęśliwy, choć oczywiście z punktu widzenia zwycięzców taki jest w istocie. Jednak co do samej budowy owego fragmentu - masz rację. Rzeczywiście (stwierdzone po namyśle i patrząc z punktu widzenia czytelnika) jest to cudowne ocalenie godne bajek i supermenów (czego nie znoszę). Nie tak to miało wyglądać, ale efekt pisemny jest u mnie jak zawsze inny niż zamierzony - myślowy. "A fe" dla samego siebie :-).

Pokój: Na tym, kto spustoszył ich kraje, zemstę wywarli. Na zdobycie Agnoru sił nie mieli (ponieśli ogromne straty). Anarion od początku ich ostrzegał i miał dobre chęci. Poza tym podczas bitwy, nie wspomógł swego suwerena, czym dowiódł chęci sojuszu. Skoro więc obalono starego władcę, niosącego zagrożenie, to po co walczyć dalej? Zwłaszcza, że nowy król, jest przyjaźnie nastawiony...
Naciągane, ale może (przy odrobinie dobrej woli :-D) przejść.

Dziwaczne i naciągane rozwiązania fabuły: zapewne na większość mam wytłumaczenie, choć tego nie gwarantuję. Swoją drogą ciekawym szczegółów... (co nie znaczy, ze masz je tu przytaczać. Po co psuć sobie krew.)

Rozdziały i okrucieństwo: Co do pierwszego - jak dla mnie (znającego zakończenie) rozdizały o mniej więcej takiej treści są potrzebne dla przedstawienia fabuły, choć zapewne dałoby się ją zrealizować inaczej. Ale, wyszło jak wyszło.
Okrucieństwo. Cóż. Zamierzone. Życie to nie je bajka.

Bohater: Zamierzone. Jak wyżej (życie to nie je bajka). Osobiscie denerwuje mnie, kiedy w opowieści jest bohater tak biały, ze aż świeci. Szczeże mówiąc, to tego nie znoszę. Nie ma przecież idealnie biłych i idealnie czarnych charakerów.
Są jedynie odcienie szarości.
A ja za dużo naczytałęm się już o przesadnie dobrych herosach, któym wszystko się zawsze udaje. Pewnie dlatego tutaj znajdziesz tylko ludzi (i nieludzi) z wadami i zaletami, lepszych i gorszych, ale nie idealnych.
Wiem, ze nie działa to na dobro dzieła, ale ja chciałem to napisać tak, jak to widziałem, a nie tak, jak to lubią tłumy. Choć nie ukrywam, ze miałem nadzieję, na to, że się spodoba. Ale wyszło, jak wyszło :-). Mówi się trudno...

Myśl przewodnia (jej brak): to aspekt opowiadania, jaki mi najbardziej się NIE podoba. Zgadzam się bowiem z Tobą - nie ma tu morału, myśli przewodniej, tematu skłaniającego do rozmyślań etc.
To nic innego jak "zwykła" opowieść o czynach i wydarzenaich, bez głębi i przemyśleń. Minus ogromny jak Syberia, ale od początku tak to miało wyglądać. Z założenia miał to być (jak juz kilka razy mówiełm) jeno wstęp, przedstawiający część historii i świata, do dzieł kolejnych.
Chociaż może jedna myśl przewodnia jest, co uświadomiłęm sobie pisząc tą odpoweiedź:
"Świat to nie je bajka" :-D.

Pagiet, zdrada i chłopi: po krótce, Gerolg był królem popieranym przez ogół ludności (chłopstwo) i nienawidzonym przez klasy wyższe (moznowłądztwo i szlachtę). Dlatego ci ostatni go zdradzili (sojusz z sąsiadami), coby przejąć włądzę, w ich mniemaniu dla ratowania kraju. Nowym królem został Anarion, dla odmiany popirany przez wielmożów, a z kilku powodów (o nich nizej) znienawidzony przez lód.
Elfy i barb. nie walczyli więc przeciw Agnorowi w ogóle, ale przeciw samemu władcy (Gerolgowi) i jego (praktycznie) osobistej armii. Dlatego po jego unicestwieniu, wojna skończyła się.

Co do wojny chłopskiej. Walczą, bo kochali Gerolga, bo czuli się pod jego władzą bezpiecznie, bo po jego śmierci miał wrócić stary (czyt: gorszy) porządek, bo chcieli powrotu Gerolga, bo byli naiwni, bo zostali do tego popchnięci przez... (dalsze rozdziały).
Pagiet nie widzi nadziei w przegraniu owej wojny, ale w jej zakończeniu. Tyle, zę sposobów na takowe nie widzi. Żadna ze stron nie ma dostatecznej przewagi.
To swego rodzaju pat.

Drzewce i gobliny: wstyd mi bardzo, strasznie i w ogole. Wychodzi na to, ze zapomniałem o tym wspomnieć (choć z drugiej strony nie jest to zbyt ważne). Musisz mi wybaczyć. Nie wiem, czy u Ciebie jest tak samo, ale u mnie ta opowieść siedzi w głowie już kilka dobrych lat (rozpoczeło się od scenariusza do gry planszowej) i wszystkie te wydarzenia znam doskonale i wiele rzeczy jest dla mnie oczywistych (a przez to niewartych umieszczania w txt'cie). Dlatego zdarza mi się zapomnieć o wspomnieniu o czymś-tam.
Poza tym, Pagiet opowiadał tylko o tym, co widział i co wiedział. Akurat o tym aspekcie wojny (jak i o przygotowaniach i planach Gerolga - któe również mogą stać się tematem opowieści - ale innej) nie wiedział prawie wcale. Jako człowiek, nie był wszechwiedzący, ani nie mógł być w kilku miejscach jednocześnie. Starałem się trzymać tych załozeń.
W kazdym razie, Drzewce nadrabiając nieco drogi, szły przez tereny zajmowane przez gobliny, gdzie niejako przypadkiem (heh - kolejna rzecz o której nie wspomniałem, i juz chyba nie będę. Wiedz jednak, ze nie był to do końca przypadek - tak jak wiele rzeczy, pozornie tak wyglądających) natrafili na armię, właśnie zbierającą się (u gobasów trwa to długo - sa mało zdyscyplinowani) do ataku odwetowego na Agnor (jako zemsta za wojnę sprzed dwóch lat - jest o tym napokmnienie gdzieś w txt'cie). Zielonoskórzy łatwo dali się więc namówić do sojuszu, zwłaszcza, iz w innym przypadku czekało ich rozgniecenie :-).

Tak w ogóle, to bardzo wiele motywów i wydarzeń, pozornie bezsensownych i bezcelowych - takimi nie jest. Nie mogłem zawrzeć w owej opowieści wszystkich punktów widzenia i wydarzeń, mających wpływ na to, co się rozgrywało w owym czasie. Po pierwsze dlatego, że: Pagiet opowiadał tylko to co sam wiedział (a wiele mu umknęło, lub poprostu działo sie gdzie indziej, w zaciszu komnat władców, odległych miastach itd). Po drugie dlatego, że akcja własciwa obejmuje jedynie jedną dobę (epizod) z wojny trwającej rok.
W następnych opowieściach (hehe) niektóre z tych motywów i wydarzeń, mogą stać się głównym wątkim akcji, w innych mogą być jedynie wspomniane...
W założeniu, mają stanowić spójną całość, róznych opowieści, o róznych bohaterach (ważnych jak i zwykłych szaraczkach, pseudo dobrych i pseudo złych), róznych miejscach i czasach oraz wymowach (spokojne, okrutne, zabawne). Coś jak "świat czarownic" Andre Norton lub "Świat dysku" Pratchett'a.

"Zapowiadało się...": Jeszcze lepiej zapowiadało się w mojej głowie, nim zacząłem pisać. Nie powinno Ci być przykro. Kazdemu podoba się to, co utrafia w jego gust. "Epizod" nie utrafił w Twój. To przecież nie Twoja wina :-). A ja takze przyznaję, że nie jest to dzieło, które ja sam wysoko bym ocenił. Niestety, jak na razie na więcej mnie nie stać...

Warsztat: Dziękuję. To dla mnie dużo znaczy. Wnioskuję bowiem, że większość minusów jakie załapałem, jest za fabułę, która w każdym opowiadaniu jest inna - więc łatwo ją ulepszyć w kolejnym dziele. Warsztat zaś jest niezmienny, więc o niebo cenniejszy. Choć i on pozostawia wiele (bardzo) do życzenia.
Nie każdy rodzi się z talentem.

Kolejne dzieła: nie liczyłbym na to. Brak czasu, umiejętnosci i motywacji.


Słowo końcowe: Dziękuję za przeczyatnie i poświecenie czasu mej twórczości. Szkoda, ze był to czas zmarnowany, ale nic na to nie poradzę. Zwłaszcza, ze byłeś ostrzeżony (hehe) i to kilkakrotnie.
To chyba tyle. Jeśli o czymś zapomnałem, daj znać, a ja chętnie odpowiem :-). Na koniec pozostaje mi jeno dodać...

...pozdrawiam

Galador

2003-05-05 18:35

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź na moje zarzuty. Przydała ona nieco światła pewnym aspektom opowiadania.

Apropo bohatera:
Mnie też wkurzają super-hiper-szlachetni, zawsze-dobrzy-a-przeciw-złu-walczący bohaterowie. Jak najbardziej uważam, że nie ma na świecie ludzi białych ani czarnych, a są tylko różne odcienie szarości.

Nie chodzi mi więc o bohatera "dobrego" (tzn. narażającego zawsze życie w obronie naiwnie pojętego dobra, widzącego świat czarno-biały), ale o bohatera "pozytywnego".

Bohater pozytywny to dla mnie ktoś, kto jest jaśniejszym odcieniem szarości. Nie jest wyidealizowanym herosem, ale człowiekiem z krwi i kości - z zaletami, ale i wadami. Pozytywny bohater to ktoś, z kim można się utożsamić, choćby czasami przyszło potępiać jego postępowanie. To ktoś, kogo można zrozumieć.

Pagiet natomiast, na początku wydaje się wyidealizowanym dobroczyńcą (robi wszystko, by nie być ciężarem dla chłopów, dba o swoich podwładnych itp.), by okazać się krótkowzrocznym zdrajcą (głupotą jest opowiadanie chłopom historii swojej zdrady), a w końcu przepełnionym nienawiścią mścicielem.

Oczywiście, owe przemiany są w jakimś stopniu uzasadnione. W pewnym momencie jednak przestałem po prostu "czuć" tę postać. To moje subiektywne odczucie. Może miałem zły dzień;)

mimo wszystko liczę na kolejne opowiadania i wierzę w Twoje umiejętności (warsztat naprawdę dobry, więc umiejętności nie brakuje, reszta jest kwestią pomysłu)

pozdrawiam

Farmerus (2003-05-06):
Co do odpowiedzi: nie ma sprawy. Po to w końcu jestem - by odpowiadać na... i ewentualnie odpierać zarzuty.

Co do bohatera.

Zgadzam się w pełni.
Rolę takiego pozytywnego bohatera miał rzeczywiście pełnić Pagiet. Jest on najbliższy temu typowi postaci.
Szkoda, że nie wyszło mi to tak, jak miało wyjść (a jest tak niestety - skoro myślimy podobnie, a ty tego nie czujesz...), ale cóż...

Jednak co do wyidealizowanego dobroczyńcy, czy zdrajcy pozwolę sobie, nie zgodzić się do końca (to niepodwazalne prawo autora :-)).
Chciałem go bowiem przedstawić, jako człowieka spokojnego, pseudodobrego (czyt: bardzo jasno szarego :-D), pragmatycznego, praktycznego, sumiennego, obowiązkowego, dbajacego o swych podwładnych (w ich interesie nie chciał narażać się chłopom - bo po co ich wkurzać, skoro tak wiele mozna zyskać, unikając tego?), honorowego (z oczywistym wyjątkiem).
Tak więc, miał być dobry, ale miał w tym też własne cele. Chciał zachować przy życiu resztki swego oddziału, za który czuł się odpowiedzialny. A że przy tym był trochę naiwny, wierzący w sprawiedliwość, tchurzliwy (w bitwie na Czerwonych Wzgórzach umierał ze strachu) i niemądry... cóż... Tak bywa.

Co do zdrajcy.
Starałem się pisać to w ten sposób, alby czytelnik nie potepiał go, za dokonanie tego czynu (w kórym Pagiet nie był wyjątkiem, wraz z nim wyrzekło sie Gerolga dziesiątki tysięcy szlachty i arystokracji). Zrobili to bowiem w szczytnym celu (choć także, aby przestać płacić podatki i zyskać spowrotem wpływ na władzę), jakim był pokój i zaprzestanie wojen oraz podbojów.
I choć zdrada jest zdradą, ta konkretnie była niejako usprawiedliwiona. Mimo to, honorowe serce Pagieta nie jest pewne, czy postąpili slusznie.

A co do jego nienawiści i rządzy mordu...
Wydaje mi się, że w takiej sytuacji (brak nadziei, brak innego wyjscia, przyparcie do muru, oblicze śmierci wpatrujace się z uporem w Twe oczy), większość postapiłąby podobnie. W końcu, nie miał nic do stracenia, a mógł przynajmniej pociągnąć ze soba do piekła kilku wrogów. Zasłużyli.
(Miał ten fragment pokazać także, że nawet ktoś taki jak Pagiet - w sumie postać dobra, za dobra jak na tamten świat - ma w sobie pokłady nienawiści... Jak zapewne każdy z nas - niestety).

Gdybyś jednak wytknął mi fragment, w którym dokładniej przestajesz "czuć" (utożsamiać się z...) bohatera, byłbym wdzięczny. Może da się jeszcze coś z tym zrobić.

Coś jeszcze chciałem skrobnąć, alem zapomniał.

Dokończę, kiedy sobie przypomnę :-).

Pozdrawiam

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4