Misterne RękopisyNawałnica |
Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 | |
---|---|
Aiwelosse2003-07-23 23:16 |
Mrrr... dobre, dobre :) Wciągająca fabuła, mocnuy początek, interesujący, choć martwi już niestety, bohaterowie :) Świetny prolog obiecującej powieśc :)
No i te aluzje :) "Naliroka zadrżała pod wpływem zimna, które dokładnie otuliło jej nagie ciało"... Far, Ciebie trzeba z erotomaństwa leczyć :P
Ale ogółem, jako że mnie też by trzeba było, podobało mi się :) Wystawiam piątkę, zasłużoną jak najbardziej :) Faramir (2003-07-24): |
Ilness2003-07-24 10:54 |
No to tak:
1) "Pewnie stawiając kroki przed siebie, jakby dobrze znając okolicę, posuwali się naprzód, nie szczędząc sił, jak gdyby wiedzieli, że gdzieś tam, przed nimi znajduje się upragnione schronienie, gdzie będą mogli uzupełnić nadwątlone siły."
Za długie to zdanie!
2) "kierując się ku - tak, teraz już widocznemu - odległemu, czarnemu punktowi, który ginął i zlewał się z wszechobecną nocą. "
To ten punkt był w końcu widoczny, czy może się zlewał ( bez skojarzeń proszę ;-)??? Napisz, że był słabo widoczny.
3) Naliroka... Powiedzmy, że dziwne to imię....
Ciekawie się zaczyna! Błędów malutko, miło sięczyta. Pięć za to będzie. Faramir (2003-07-25): |
Mirabell2003-07-24 12:29 |
"Z początku cali zamazani, później coraz bardziej wyraźni, by w końcu móc dostrzec ich twarze"- to zdanie nie ma sensu, wychodzi na to, że to on imogli dostrzec czyjeś twarze. Powinno być: "Moża było dostrzec"
"O ile jest tu jakiś stwór, o ile jest tu jakiś skarb"- rozumiem, że to powtórzenie jest tu specjalnie, ale mimo wszystko nie brzmi to dobrze.
Hmmm... całkiem ciekawie się zaczyna. Opowiadanie jest tajemnicze, niejasne, jakby ten świat tonął we mgle, która z kolejnymi rozdziałami zacznie się przerzedzać. Potrafisz tworzyć niepokojącą atmosferę i obrazowo opisywać miejsca, w jakich toczy się akcja.
Na razie stawiam piątkę. Mam nadzieję, żę kolejne rozdziały pojawią się już wkrótce :) Faramir (2003-07-25): |
Grenadier2003-07-25 11:15 |
- Pierwszy akapit jest bez sensu, bo serwujesz nam ciemność, a potem białe plamy. Tak się składa, że czerń i biel to kontrast absolutny i takie prześcia jak u ciebie się qpy nie trzymają. Ponadto ciemność zalegała wokół czego - jeśli miejsca, gdzie jest ta biel, do zaczyna być to bzdurą do kwadratu. "w miarę, jak się całość klarowała" - co się klarowało? zamazane postacie, ciemność, biel - panie autor! - "Siarczyste pocałunki wichru wyły przeraźliwie" - heheheh, wyjące pocałunki :) - "że miejsce to dalej będzie pogrążone w stagnacji" - coś się pomyliło. Trudno mi sobie wyobrazić, by drzewa pogrążone były w pesymiźmie, rezygnacji, tumiwisiżmie i tak dalej czyli stagnacji. Chodziło ci chyba o zwykły, święty spokój i tak trzeba było napisać. Na razie starczy. Jak dla mnie - takie sobie, a z oceną poczekam. Faramir (2003-07-26): |
Samuel2003-07-25 17:16 |
No przeczytałem pierwszy raz i postawiłbym mocne +3... przeczytałem komentarze... każdy doszukał się różnych błędów co też wpłynie na ocenę. Więc 3 miałbyś pewne. Ale... przeczytałem to i drugi raz. I jakoś nie doszukałem się większych błędów. Choć uważam, że początkowi wędrowcy spacerowali w troszkę zawiłym opisie. Mogłeś przecież tę ciemność ukazać jako coś za ich skróconym nocnym widnokręgiem. A tę białą plamę mogłeś przedstawić jako TO co widzieli w odległości metra, czy dwóch... Wiadomo, że wtedy zawsze majaczą ciemne kształty krzaków. A zaśnieżone góry tez można dostrzec na tle ciemnego nieba. Mogłeś to jakoś lepiej przedstawić.
Aha... czy to ognisko było w samym środku wsi? Bo jeśli tak, to zgodzę się, iż rozświetliło wioskę, jednak nie całą. Chyba, że ktoś ratusz podpalił. Dlatego wioska musiała liczyć pięć chat.
Przerwali. Jeden podszedł do ogniska, okrążył je i z kamienną miną spojrzał na towarzysza. Nagle kolana się pod nim ugięły i upadł na śnieg, chowając twarz w dłoniach. - Wiesz jakoś to bez dramatyzmu... Ja rozumiem, że przemęczony ale skoro to jego znajomi, ludzie których codziennie widział, choć niekoniecznie znał. Chyba powinien choć lekko zaszlochać, ale z przemęczenia to mógłby być tylko suchy szloch bez urojenia łzy. Więcej Dramatyzmu..
Krajobraz zmienił się. Co prawda wciąż wokół szalała zima, jednak słońce wisiało wysoko na niebie. I nie było tutaj nikogo. - To ?I? chyba niepotrzebne, ale może zostać, choć psuje gładkość czytania. Takie załamanie w tekście, których jest kilka, ale dopiero pod koniec...
Siarczyste pocałunki wichru wyły przeraźliwie, a to wściekle uderzając o lodowe ściany gór, a to przeciskając się pomiędzy licznymi szczelinami. Niewielkie, iglaste drzewo zatrzęsło się pod kolejnym takim ciosem. Na niebo wstąpiły brunatnoszare chmury, z których obficie posypał się biały puch. - Tu to ja muszę pogratulować! Dwa błędy :). Jeden wytkną Gren, więc ?pocałunki? może zamień na ?podmuchy?. A ?brunatnoszare? raczej pisze się osobno :) więc winno być: Brunatno szare.
I znowu obraz zmienił się. Znowu dwójka dziwnych, północnych mężczyzn. Jeden z nich stał nieruchomo wpatrując się w ogień. Płatki śniegu opadały na jego policzki, lecz on nic sobie z nich nie robił. Cały czas obserwował płomienie. Cholera... długo płonie... dorzucali mieszkańców do ognia? Przecież powinno dogasać. Więc może: Cały czas obserwował dogasające ognisko(płomienie)
Po chwili odwrócił się i... znieruchomiał. Wstrzymał oddech. Krzyknął coś w kierunku tego, który wciąż wpatrywał się w ogień. Tamten odwrócił się.
I zobaczył. - trochę bez emocji to... bez przekonania. To jest to kolejne załamanie. Jak dobrze rozpoczynasz... tak też dobrze to partaczysz Faramirze!
jezioro obecnie pokryte grubą warstwą lodu może przecinek pomiędzy jezioro, obecnie wtedy słowo jezioro nabierze jakiegoś znaczenia. A nie tylko puste słowo. To tak jakby ktoś wyschnięty staw nazwał mokrą sadzawką.
Lecz kto by się łakomił na taki żylasty i łykowaty kawałek strawy, mając do własnej dyspozycji suto zastawione stoły? Piękna przenośnia! Brawo!
Księżyc skrył się za brunatnymi chmurami, które wypatrzyć mógłby tylko ktoś o wyjątkowo dobrym wzroku. - wiesz, trochę tego nie zrozumiałem. Przecież każdy widzi chmury i nocą i za dnia. Chyba, że to ślepiec. A Księżyc i słońce trudno zza chmur wypatrzyć. A chmury zawsze ujrzysz.. chyba, że horyzont pusty od tych obłoczków.
Świszczący, północny wiatr uderzył o stare, zamkowe mury, wdzierając się do środka. - znaczy się... wiatr skruszył mury i hula po zamku? A może Imć autor napisze, o jakiś szczelinach w murze, to że stare to nie znaczy, że muszą być dziurawe.
Wielkie płatki śniegu wirowały po świecie w dziwnym, nieokiełznanym, lodowatym tańcu, w oddali zaś wyły wilki, głodne i zmarznięte. - tutaj wilki też nabierają znaczenia. Jako ?muzykanci? do tego zimnego i lodowatego tańca. I to mi się podoba Faramirze. Choć raz potrafisz podkreślić, to dwa zdania dalej nie udaje Ci się ta sztuka.
[Cenzura by Faramir:) - a co! - Far.]
Wrzask ten niczym grzmot przetoczył się po zamku. - Ciekawa przenośnia.. niczym grzmot przetoczył się... to tak jak nasz mnich Ingham po mszy... pije na oczach wiernych a potem schodzi z hukiem :) i tutaj warto polecić strofy pijanego mnicha :)
Naliroka zadrżała pod wpływem zimna, które dokładnie otuliło jej nagie ciało, gdy tylko wychynęła spod ciepłej i bezpiecznej pierzyny. - Ja wiem, że to wieki średnie... ale raczej już wtedy znano koszule nocne... chyba, że służka też nago biegła... :)
Ze zdenerwowania nie mogła wykrztusić słowa.
- Czy, panience nic się nie stało? - wyrzuciła w końcu z siebie. - Ten krzyk... - Tia... nie wykrztusiła słowa...
Twarz dziewiętnastoletniej dziewczyny, która akurat opiekowała się królewską córką - Jakiś ty dokładny....
- Nie, dziękuję. Pójdę lepiej spać. - Patrzcie jaka cholera... na koszulę nocną nie stać a ma dwa łóżka...przynajmniej ja tak wnioskuję :)
jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć. - to słowo ?podświadomie? może zniknąć. Nic nie wnosi oprócz 12 liter.
- A jeśli TO naprawdę się pojawi? - głos Verera odbił się echem po ciemnym wnętrzu jaskini.
- Na to liczę - Mittur uśmiechnął się krzywo i uniósł w górę potężny topór. - Na to liczę, w końcu po to tu przybyliśmy. - Z dużych każde TO, wątpię byś COŚ niebezpiecznego tylko raz mocniej zaintonował... to jak w Harrym Garnku(Potter) ten jakiś zły mag...
- A jeśli ci wieśniacy mówili prawdę?(...) Te wszystkie opowieści wsioków uznawał za niedorzeczne - to już na GG wspomniałem... zmień wieśniaków z wsiokami miejscem. W końcu to poszukiwacz ma ostrzejszy język od narratora.
ale... zasiały w nim ziarno niepokoju, a plotka o tym, jakoby nikt nie wrócił żyw z tej jaskini, tylko dopełniała dzieła. - skoro nikt nie wrócił to gdzie kości? Wystraszyły się ciemności i wyszły... i tak zawitał do nas Sandro? ;) Może jednak napisz, że trochę zdziwił, zaniepokoił ich brak kości... czy coś w tym stylu.
(...) wydawałoby się, niekończących korytarzy, niczego tam(...) - przypomina to historię z korytarzem w Neverhood?zie... wszystkim co to wytrwali ten korytarz... po szklanicy Grenaturatu!
Co to się wogle dzieje z tym światem - jakaś literówka ;)
I wtedy, gdy próbował wstać, usłyszał jakiś szelest. - To mi zgrzyta...
Podsumowując... nawet ciekawe... Jednak nie ustrzegłeś się paru błędów.. zapewne połowa tego co wskazałem tak miała być.. jednak zawsze warto wytknąć to co kogo hm... niepokoi. Tak więc na razie było by ?3 nie ma ulgi dla Minstreli. Powinieneś świecić przykładem panie... Oceny na razie nie postawię... ale na papierze ode mnie masz ?3. Słabo... Choć z drugiej strony... wszyscy jesteśmy Amatorami... Więc dlatego wstrzymuje się z oceną do następnej strony. Faramir (2003-07-25): |
Farmerus2003-07-26 01:29 |
Czytam i zanim zapomnę:
Z początku byli cali zamazani, później coraz bardziej wyraźni, by w końcu móc dostrzec ich twarze. --> zdanie nielogiczne (aż w końcu można było rozpoznać ich twarze)
No i to tyle :). Co prawda jeszcze kilka rzeczy mi nie pasowało (np: najpierw ciemność, a zaraz potem białe plamy czy kilka sztuczek z wiatrem...), ale to takie drobiazgi, że wspominać o nich nawet nie warto.
Co do fabuły, na tyle jej jeszcze mało, że zachwycać nie ma się czym, ale (dzięki tajemniczności i niejasnosci) zapowiada się bardzo ciekawie. Z wytęsknieniem czekam na ciąg dalszy.
Zwłaszcza interesuje mnie moment (jeśli taki anstąpi) pojawienia się nieustraszonego Ejzedrję'a (tudzież: Rmirafa) który pospieszy na pomoc pieknej ksieżniczce Naliroka'ce :-))). I moze jakiś ciekawy wątek miłosny się rozwninie :D.
W kazdym razie, to co jest do tej pory nastraja optymistycznie i każe mieć nadzieję, na równie dobry (albo lepszy) ciąg dalszy.
Jak na razie stawiam: 4+
Pozdrawiam serdecznie Faramir (2003-07-26): |
Samuel2003-07-26 13:46 |
(...)Dochodzę do wniosku, że czytelnik jest inteligentny(...) - Jeśli ty tak uważasz to po cholerę to czytałem? :) Trzeba ogłosić apel:
!Uwaga!
Zabrania się czytanie tego dzieła Crazy?emu, Guinea, i wszystkim innym członkom ZOO ;)
A na re, re, re kontrę ? poczekaj..... Faramir (2003-07-26): |
Samuel2003-07-27 02:23 |
Pisząc komentarz byłem w pełni świadomy.. a, że ty bronisz dzieła to j przypuszczę kolejny atak. A czy będzie on krótszy to się okaże.. jednak partyzanka jest dobra tylko dla strachliwych przywódców. Więc rozpocznę kolejną bitwę myśli. Nie będą to teraz puste i szybkie przelanie myśli. Piszę to gdy jest 23:55 w Krakowie... ale to nie ważne. Tak więc pióro w dłoń..
Do ataku!
Każdy doszukał się błędów, hmm... Tak, rozumiem, że pięć błędów na cztery poprzednie osoby, to naprawdę istna lawina błędów. Tak... Bo reszta to tylko odczucia i sugestie czytelników.
Odpowiedź nie będzie krótka, choć mylić dalej się mogę i będziemy debatować dłużej. Nie chodzi mi o ilość, tylko co te błędy robią z Fabułą i przyjemnością z Lektury. Niektórym to nie przeszkadza, jednak obniżają one troszkę ?loty? opowiadania. Wskaż mi dzieło, w którym nie ma błędu. Dlatego stoi to po twojej stronie. Przespałem się z tym... i zrozumiałem aluzję. Nie można zbytnio zniżać lotów. Pozostają jeszcze inne czynniki przyczyniające się do sukcesu, czy porażki dzieła. Dlategoż czytać będę to jeszcze kilka razy a i mogę po raz kolejny czegoś się doczepić co by komentarze wydłużyć ;) Więc strzeż się.. to dzieło poważnie ?przetrzepię?...
Ja napisałem:
?Choć uważam, że początkowi wędrowcy spacerowali w troszkę zawiłym opisie. Mogłeś przecież tę ciemność ukazać jako coś za ich skróconym nocnym widnokręgiem. A tę białą plamę mogłeś przedstawić jako TO co widzieli w odległości metra, czy dwóch... Wiadomo, że wtedy zawsze majaczą ciemne kształty krzaków. A zaśnieżone góry tez można dostrzec na tle ciemnego nieba. Mogłeś to jakoś lepiej przedstawić.?
Faramir kontrował:
Panie, SAM-UeLu, to tak, jakbym ja Tobie napisał, że mógłbyś swojego Diego trochę śmieszniejszym uczynić. Że mógłbyś w nim zrobić jeszcze to i to, a jako, że tego nie umieściłeś, to ocena idzie w dół.
Hm... Kontrujesz jednak twa kontra zostanie odbita a karta tej potyczki spalona i zapomniana..
Moje gryzmoły:
?Aha... czy to ognisko było w samym środku wsi? Bo jeśli tak, to zgodzę się, iż rozświetliło wioskę, jednak nie całą. Chyba, że ktoś ratusz podpalił. Dlatego wioska musiała liczyć pięć chat.?
Faramir mi powiedział:
Wioska z ratuszem? A wyobraź sobie taką wioskę północną! Czy tam może w ogóle być coś takiego, jak ratusz? Przepraszam, ale ja opisuje tak, aby czytelnik nie miał wszystkiego przedstawionego jak na dłoni i by zostawić trochę miejsce dla jego imaginacji.
Wnioskuję z tego, iż chciałbyś nawiązać klimat do ciężkiego życia Normanów znaczy się Skandynawów, potocznie nazywanych Wikingami. Ale ten mroźny klimat subpolarny ma to do siebie... jednak na to jest miejsce niżej do odpowiednich potyczek myślowych... Więc wrócę do tej części. Wioskę wyobraziłem sobie z łatwością gdyż do Skandynawi mnie ciągnie, krew przodków wzywa o powrót do rodzinnych stron, więc takie wioski to polowa moich myśli... I muszę Cię zaskoczyć, gdyż każdy dom takiego przywódcy grodu, gdyż tak to raczej trzeba nazwać nazywał się Ratuszem jako, że podatki zawsze zbierane są przez najważniejszego, który ma za zadanie ochraniać... w co to się Guinea wpakował... :) A to ognisko... biorąc pod uwagę śnieg... i nierówności na nim, gdyż nie pada jednakowo... To masz rację! Tu się poddam! Ognisko rozpalone w wiosce czy też niedaleko niej, chodzi o niewielka odległość. Śnieg odbija światło słonecznie, więc i jasność ognia odbijać może... tak więc tu honor zwracam.. lepiej teraz to mogę przedstawić w myśli.. Płonie ognisko wesoło, a śnieg odbija promienie jego i nawet najdalsza chata ma darmowe światło ;)
SAM-UeL:
?Przerwali. Jeden podszedł do ogniska, okrążył je i z kamienną miną spojrzał na towarzysza. Nagle kolana się pod nim ugięły i upadł na śnieg, chowając twarz w dłoniach.? - Wiesz jakoś to bez dramatyzmu..
Faramirek:
Prosiłbym o częstsze i bardziej intensywne używanie wyobraźni. Czy musze wszystko opisywać dokładnie?! I prószę, naprawdę proszę na przyszłość nie wypominać tego, czego w opowiadaniu nie ma. Bo to jest najlepszy sposób, na zniszczenie nawet i dobrego dzieła.
Wyobraźnia nic nie pomoże. To ty swoją prozą masz zmusić czytelnika co by wysilił łepetynę i wyobraził to sobie. I ja w tej wyobraźni widzę człowieka nieczułego. Jakby gniewnego, jednak okazującego skruchę. Dalej ujmując, pod koniec tego zdania mogłeś chociaż dopisać: Zaszlochał lekko. Wtedy bym mógł ujrzeć innego człowieka. To jak Opowieść Wigilijna Człowiek bez serca, jednak w opowieści na dobrą drogę kierują go trzy duchy, a tutajty musisz nam przedstawić czy on jednak był sentymentalny. Wierz mi Faramirze taki mały dopisek nie niszczy dzieła, a tylko poszerza wyobraźnię autora i czytelnika. To mi tak jakoś zgrzytnęło, że to bezuczuciowo napisałeś...
Moje niepotrzebne Jednak Faramira dać trzeba ;):
To ?i? jest jak najbardziej potrzebne. Podkreśla różnicę pomiędzy jednym krajobrazem a drugim. MUSI być.
Tak, masz rację krajobraz podkreśla. Popatrzyłem na to z innej strony i trochę zachwiało, jednak sam często tak robię...
Tu to się pobronię!
Nie rozumiem. Dlaczego nie może płonąć? Czy mieszkańcy nie mogli umrzeć dość niedawno? Czy nie mogło być mocno rozpalone zanim umarli? Panie SAM-UeLu, toć to wystarczy lekko wysilić wyobraźnię! Czy czytelnik musi bez żadnego zaangażowania umysłowego czytać? Wystarczy popuścić wodze fantazji! Przecież nie będę wszystkiego dokładnie opisywać! To ognisko równie dobrze mogło już nie palić się mocno. A może się paliło? (...)Przepraszam ale wychodzę z założenia, że taki opisywanie byłoby bezsensu. Jeśli się nie zgadzasz, czy może źle zrozumiałem Twą myśl - walcz dalej. Ja sie bez walki nie poddaje.
Wnioskując z tego i trzymając się jednak trochę ?prawdziwych faktów?:
Dalsze potyczki
?Po chwili odwrócił się i... znieruchomiał. Wstrzymał oddech. Krzyknął coś w kierunku tego, który wciąż wpatrywał się w ogień. Tamten odwrócił się.
I zobaczył.
(...)Ale z chęcią bym chciał wiedzieć jakbyś Ty to widział, by były emocje i przekonanie.
Wyciąłem tamte niepotrzebne słowa... I tak ich znów dużo wypowiemy. A z każdej bitwy będzie można zrobić osobny komentarz o przystępnej wielkości.
To ważne więc bez obcinania, nożyczki wyrzucone
Pozwolę sobie nie rozumieć o co Ci chodzi SAM. Po pierwsze, dlaczego słowo jezioro jest tutaj ?pustym słowem?? Co Ciebie przekonuje do takiego stwierdzenia? Bo porównania nie rozumiem. Nazwanie wyschniętego stawu, mokrą sadzawką, jest, hmm.. sprzecznością. Natomiast u mnie nie ma żadnej sprzeczności, a przynajmniej jej nie dostrzegam. Cały fragment wyglądał tak:
Więc. Przecinki zazwyczaj to krótsze odetchnienie od czytania, opowiadania itepe. Ale niekiedy taka przerwa pozwala jakby bardziej ?wyolbrzymić? i bardziej przykuć uwagę słuchacza. Przeczytaj to jednym tchem, a drugi raz robiąc przerwę pomiędzy tymi wytkniętymi wyrazami. Bez tego przecinka brzmi to jakoś obojętnie. Jednak tego czepiać się nie trzeba. To nie błąd tylko moja głupota, gdyż kto by zwracał na coś takiego uwagę?
Tak, pochwała...
?Lecz kto by się łakomił na taki żylasty i łykowaty kawałek strawy, mając do własnej dyspozycji suto zastawione stoły? Piękna przenośnia! Brawo!? - znaczy się - pochwała? :)
Tak, to była pochwała ;)
Ciemność! Widzę ciemność! Ciemność widzę!
Masz ciemną, bardzo ciemną noc, księżyc, jako że skrył się za chmurami (w dodatku brunatnymi!) nie oświetlał świata, a w dodatku wokół śnieg spadał bardzo obficie. Bardzo, bardzo wątpię, abyś wypatrzył chmury. Paniał?
Wiesz.. tu się mylisz... ja już przeżyłem taką sytuację ;) w Ferie dwa lata temu... będąc na wsi u ciotki wyszedłem koło 22:00 na polko.. z celem... pies się załatwi i wracam przed kominek ;) To co opisałaś pokrywało się z moim doświadczeniem jednak u mnie śnieg nie padał ?obficie? lecz tak że jeszcze w górę dało się spojrzeć nie robiąc z siebie ?bałwanka?. I cholera... widziałem chmury... wzrok jak elf.. ;)
Wybaczam
A po co? Dochodzę do wniosku, że czytelnik jest inteligentny, i jeśli pisze w opowiadaniu, że wiatr dostaje się do środka zamku, to logicznie musi istnieć jakieś miejsce, przez które się on dostaje. No chyba, że przeceniam czytelników (których w tym miejscu bardzo przepraszam, jeśli jakiegoś obraziłem!
No w sumie doczepiłem się szczegółu... a przeprosiny przyjąłem :)
I tak Farmerus blisko doszedł ;)
?[Cenzura by Faramir:) - a co! - Far.]?
Rzesz ty! Ja tu się postarałem a ty mi tu cenzurujesz! I tak Farmerus blisko się wbił. Inteligętny chopok... [CENZURA by Far. - nie ma przebacz - dop. Far.]
Faramir napisał:
Nie rozumiem. Albo to Ty nie rozumiesz. (...)
Znów pudło!
(...)Boziu, czy TO ma być błąd?! Przepraszam bardzo, ale się za swoich bohaterów nie będę tłumaczyć! SAM, przesadzasz!
Jejku czemu to uznałeś za błąd... mnie to po prostu zdziwiło. Zimna noc, zima, wiatr łupie o mury, a kobitka śpi nago... Dobrze, że kataru się nie nabawiła... To nie błąd.. to po porostu cos pozytywnego co naprawdę dobrze wpływa na opowiastkę.. patrząc realnie to był kretynizm i tu musze Gratulować ;)
Oczy.. to ja mam w porządku :)
A zauważył szanowny pan krytykant zwrot ?wyrzuciła w końcu z siebie?? Czy może umknął on jego sokolemu wzroku?...
I dalej przez zaspy...
?Twarz dziewiętnastoletniej dziewczyny, która akurat opiekowała się królewską córką - Jakiś ty dokładny....?
Nie rozumiem. Na początku zgarniem opieprz za to, iż nie dokładnie opisuję, a teraz... Dziwię się, że nie przyczepiłeś się do tego, że nie opisuje dokładnie wyglądu tej służki, historii jej rodziny do trzeciego pokolenia, ani zwyczaju jaki panował wśród tamtejszej służby. Załamanie formy, panie recenzencie?
Chodziło mi o to, że raz piszesz bez opisu, a zaraz jesteś dokładny. Coś tu nie gra. I to właśnie twój błąd. Oba wytykam ponieważ musisz w końcu dojść do wniosku czy postawić na dłuższy opis, czy taki skrótowy. Jednak to tylko styl, który kole jak się naprawdę doczepić. Choć decyzję musisz podjąć niebawem... albo to twoja wena już podjęła decyzję? A tu mi chodziło, że ja bym napisał opowiastkę:
Końcowe potyczki?!
(...)...to ma być błąd?! Przepraszam, ale obawiam, że wysnuwasz wnioski okrężną drogą.
Nie, to nie był błąd, to kolejna część która tak jak ta nagość. I to nie była droga okrężna.
Ja i Faramir:
'jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć. - to słowo ?podświadomie? może zniknąć. Nic nie wnosi oprócz 12 liter."
Podświadomie to opis tego, w jaki sposób nie chciała tego wiedzieć. Powinno by.
No tu masz rację.
I co z tego..
Przepraszam bardzo, ale czy nie zauważyłeś, że potem wysławia się inna osoba? Niedopatrzenie z Twej strony?
I cóż z tego Faramirze, że inna osoba gawędzi. Jednak TO, nadal jest TYM w ustach ich obu. A takie podkreślenie TEGO lepiej wygląda... przynajmniej to mój domysł.
Ach.. I ostatnia strona :)
Olewaj dalej... ja tylko wnioskuję..
To ja olewam sobie takie wytykanie błędów, bo to jest po prostu wskazywanie tego, co się NIE zrobiło. I w ten sposób można zgnoić wszystko, jak ostatnio uświadomił mniej Jacek Dukaj w swoim felietonie.
Czyżby to miało być celowo, gdyż dowiemy się w niedalekiej przyszłości historii tej jaskini? Jeśli tak, to zaniecham tej bitwy.
Sentymentalny jestem...
"(...) wydawałoby się, niekończących korytarzy, niczego tam(...) - przypomina to historię z korytarzem w Neverhood?zie... wszystkim co to wytrwali ten korytarz... po szklanicy Grenaturatu!"
Rozumiem, że to nie bylo błędu wytknięcie? Bo jeśli było, to chyba ja zaraz na głowę dostane, bo nic tutaj złego nie widzę!!!
Broń Boże! To nie błąd.. to po prostu wspomnienie z gry ;)
Ostatnie Małe potyczki
Skądże znowu!? To toć to tak się mówiło kiedyś! Wogle to jak najbardziej dobre słowo. Co najwyżej Ty go nie znasz, ale to już nie moja wina. -
Znać znam.. tylko jakoś... można powiedzieć błędu chciałem doszukać... Choć gdybym miał się doczepić to bym dalej to robił, jednak odpuszczę.
W jaki sposób? W jaki sposób? Może zaraz powiesz, że jako że dwójka tych osób, jak sam napisałem, przez ostatni czas żyła na granicy nędzy, to raczej nie miała czystych uszu, i jeden z nich nie mógłby słyszeć jakiegoś szelestu. A może brakuje Ci jakiegoś przymiotnika, przed szelestem? Np. szeleszczący? Albo proszę o coś więcej, czyli rozwinięcie swej myśli, albo poddanie się:).
Póki co odpuszczę... Ale jeszcze do tego wrócę.. bo cały czas mi to zgrzyta...
Zapewniam Cię, że dużo, dużo, dużo więcej niż połowa:).
Jednak będę się bronił.. a moje błędy są drobne i do doczepienia na chama.. a mówię Ci, że nie odpuszczę Ci tego ;)
"jednak zawsze warto wytknąć to co kogo hm... niepokoi."
Hmmm... mówiąc szczerze, to ja ten komentarz widze, jako przyczepienie się na maksa do czego tylko się da. No i niestety, w większości wypadków nie udało się Tobie.
To się jeszcze okaże ;)
Okej tych ostatnich słów wklejać nie będę by nie dołować długością komentarza ;)
Pisałem, że nawet ciekawe gdyż zapowiada się dobra opowiastka a słabo, gdyż mi ona kuleje z początku... Chyba pojmujesz?
|
Faramir2003-07-27 12:49 |
Przed bitwą
Pokłony w stronę zacnego przeciwnika! Takich batalii dawnom żem nie toczył! Respekt!
Ale tu już koniec dnia dziecka;) teraz będzie ostro:). Znaczy się, normalnie, bez pobłażania.
Przygotowania
Żelazny wzrok spoczywa na krajobrazie, który roztacza się za oknem. Patrzy na niego ze zdecydowaniem, jednak równocześnie ze spokojem. Jakby czerpał stamtąd siłę na nową potyczkę. Zakłada okulary. Odwraca się i podchodzi do szafy. Otwiera ją. Wyciąga koszulkę, na której u góry pisze: "Blind Guardian", natomiast u dołu "Let's Sing the Bard's Song...". Od razu poczuł się pewniej. Prawa ręka spoczęła na myszce. Włączył winampa. Wybrał kilka ulubionych piosenek Blind Guardianu, które wymieszał z zespołem The Analogs. Tak. Teraz czuł, że jest gotów do rozpoczęcia boju.
Nieśmiałe zaczątki
Odpowiedź nie będzie krótka, choć mylić dalej się mogę i będziemy debatować dłużej. Nie chodzi mi o ilość, tylko co te błędy robią z Fabułą i przyjemnością z Lektury. Niektórym to nie przeszkadza, jednak obniżają one troszkę ?loty? opowiadania. Wskaż mi dzieło, w którym nie ma błędu. Dlatego stoi to po twojej stronie. Przespałem się z tym... i zrozumiałem aluzję. Nie można zbytnio zniżać lotów. Pozostają jeszcze inne czynniki przyczyniające się do sukcesu, czy porażki dzieła. Dlategoż czytać będę to jeszcze kilka razy a i mogę po raz kolejny czegoś się doczepić co by komentarze wydłużyć ;) Więc strzeż się.. to dzieło poważnie ?przetrzepię?...
Dobrze, zrozumiałem chyba o co Ci chodzi. Jesli dobrze rozumiem masz na myśli to, iż błędy sprawiają, iż przyjemność czytania jest mniejsza, gdyż kiedy je widzimy to tak jakby odrywają one nas od świata przedstawionego w opowieści. I tutaj się zgodzę. Wiem o tym. Dlatego zawsze starał się kilkanaście razy przeczytać opowiadanie, zanim je wypuszczę. Cóż, oczywiście, nie ostrzegę się wszystkich błędów, ale zawsze jest ich mniej. A w odpowiedzi Tobie, zdecydowałem się ukazac ile i jakich to błędów jak na razie zostało wykrytych w mej opowiastce:
- Uwaga, że nie wiadomo, czy wioska była widoczna, czy nie. - Uwaga o do imienia. - à šle skonstruowane jedno zdanie. - Uwaga, że akurat danej osobie jedno zdanie się nie podoba, aczkolwiek było ono poprawne. - Tutaj znajduje się największy błąd - mała zrozumiałość i "poplątaność" jednego akapitu. - Dziwne porównanie. - à šle użyte słowo.
I to w sumie wszystko. Nie liczyłem jeszcze Twoich uwag, bo one są wciaż "rozpatrywane". Tak że, chciałbym w tym miejscu zapytać, czy jest to naprawdę aż tak wiele błędów? Mówisz iż "nie można zbytnio zaniżać lotów". Owszem zgadzam się, ale przy okazji pytam się, czy w moim wypadku jest aż takier zaniżenie lotu?
Wyzwanie
Hm... Kontrujesz jednak twa kontra zostanie odbita a karta tej potyczki spalona i zapomniana..
Rozumiem o co Ci chodzi, tak mi się przynajmniej zda. Jednak to i Ty także nie do końca mnie zrozumiałeś:). Porównanie mnie do Ciebie, było tylko przykładem. Chodzi mi o to, że można w sumie każdy fragment uznać za taki, który można by przedstawić inaczej. I jest to prawda - bo wszystko można przedtsawić, napisać inaczej. Jadnakże chyba nie odpowiedziałem wtedy zbyt dokładnie. W tym wypadku racja leży chyba pośrodku. Owszem, masz rację, że można by to dopracować inaczej, jednakże tak, jak było, nie było chyba nieprawidłowo. A dodatkowo należy pamiętać iż każdy ma inny gust i każdego zdanie jest subiektywne. I tak Tobie może proponowane rozwiązanie wydawać się za lepsze, natomiast komuś innemu - nie.
Pierwsza potyczka
Wnioskuję z tego, iż chciałbyś nawiązać klimat do ciężkiego życia Normanów znaczy się Skandynawów, potocznie nazywanych Wikingami. Ale ten mroźny klimat subpolarny ma to do siebie... jednak na to jest miejsce niżej do odpowiednich potyczek myślowych... Więc wrócę do tej części. Wioskę wyobraziłem sobie z łatwością gdyż do Skandynawi mnie ciągnie, krew przodków wzywa o powrót do rodzinnych stron, więc takie wioski to polowa moich myśli... I muszę Cię zaskoczyć, gdyż każdy dom takiego przywódcy grodu, gdyż tak to raczej trzeba nazwać nazywał się Ratuszem jako, że podatki zawsze zbierane są przez najważniejszego, który ma za zadanie ochraniać... w co to się Guinea wpakował... :) A to ognisko... biorąc pod uwagę śnieg... i nierówności na nim, gdyż nie pada jednakowo... To masz rację! Tu się poddam! Ognisko rozpalone w wiosce czy też niedaleko niej, chodzi o niewielka odległość. Śnieg odbija światło słonecznie, więc i jasność ognia odbijać może... tak więc tu honor zwracam.. lepiej teraz to mogę przedstawić w myśli.. Płonie ognisko wesoło, a śnieg odbija promienie jego i nawet najdalsza chata ma darmowe światło ;)
Hmmm... zacznijmy od tego, że argument, jako iż takowy Ratusz znajduje się w wioskach Wikingów, uznaję za niedorzeczny, zbywając go jednym stwierdzeniem: to jest świat FANTASY. A jako iż jest to swiat fantasy, to należy pamiętać, iż mimo że znajdują się tutaj odniesienia i sytuacje podobne do tego, co normalnego, naszego świata, to jednak w ogólnym ozrachunku wszystko jest tam raczej inne. I nie należy wnioskowac, że jesli u Wikingów coś tak było, to tak samo musi być i tutaj.
Starcie
Wyobraźnia nic nie pomoże. To ty swoją prozą masz zmusić czytelnika co by wysilił łepetynę i wyobraził to sobie. I ja w tej wyobraźni widzę człowieka nieczułego. Jakby gniewnego, jednak okazującego skruchę. Dalej ujmując, pod koniec tego zdania mogłeś chociaż dopisać: Zaszlochał lekko. Wtedy bym mógł ujrzeć innego człowieka. To jak Opowieść Wigilijna Człowiek bez serca, jednak w opowieści na dobrą drogę kierują go trzy duchy, a tutajty musisz nam przedstawić czy on jednak był sentymentalny. Wierz mi Faramirze taki mały dopisek nie niszczy dzieła, a tylko poszerza wyobraźnię autora i czytelnika. To mi tak jakoś zgrzytnęło, że to bezuczuciowo napisałeś...
Cóż... mogę się zgodzić na takie dopisanie, "zaszlochania", gdyż rzeczywiście zbytnio to nie wprowadzi zamentu do mego dzieła, jednakże wciąż uważam, iż nie jest to jakiś wielki i straszliwy błąd. Aczkolwiek cenię sobie dokładność. Dobrze, można ten wątek zamknąć, gdyż o sprawie tu poruszonej jeszcze będzie mowa.
Złapanie oddechu
Tak, masz rację krajobraz podkreśla. Popatrzyłem na to z innej strony i trochę zachwiało, jednak sam często tak robię...
Sytuacja wyjasniona, na Colę będę czekać, choć wolałbym coś bardziej wyskokowego:). Bida, bida, z nie ma się z czym kłócić.
Walka!
Wnioskując z tego i trzymając się jednak trochę ?prawdziwych faktów?:
Odpowiedź jest banalnie prosta. Wszystko opierasz na tym, iż pomiedzy "skokami" krajobrazów, jest jakaś wielka różnica czasowa. Że ten drugi obraz jest później. Jednak w tym wypadku się mylisz. Ten drugi obraz jest wcześniej, przed tym, jak dwaj mężczyźni trafili do swej wioski. Żeby nie było, że nie można się było tego domyślić spróbuję ukazac w jaki sposób można do tego dojsć. Pierwszy obraz opowiada o tym, jak dwójka męzczyzn wraca do swej wioski, gdzie znajdują wszystkich wymordowanych. Wracają w nocy. Drugi obraz pokazuje jak coś wyłania się spod śniegu. To coś wyłania się w dzień. Trzeci obraz jest tej samej nocy, co pierwszy, w sumie zaledwie chwilę po tym, jak oni przybyli do swej wioski. Wtedy odwracają się i widze cos.
Kwestia stylu
Wyciąłem tamte niepotrzebne słowa... I tak ich znów dużo wypowiemy. A z każdej bitwy będzie można zrobić osobny komentarz o przystępnej wielkości.
Owszem, ja piszę tak, bo lubię. Lubię kilkoma zwyczajnymi słowami wprowadzać coś, jakieś zaskoczenie, czy coś w tym stylu. Poza tym lubię pisać tak jak pisze i nie chce tego zmieniac. Kwestia stylu, to zaiste trudna i zawiła sprawa i długo by ją roztrząsać. Proponuje zawieszenie broni. Chwilowe.
Bitwa o przecinek
Więc. Przecinki zazwyczaj to krótsze odetchnienie od czytania, opowiadania itepe. Ale niekiedy taka przerwa pozwala jakby bardziej ?wyolbrzymić? i bardziej przykuć uwagę słuchacza. Przeczytaj to jednym tchem, a drugi raz robiąc przerwę pomiędzy tymi wytkniętymi wyrazami. Bez tego przecinka brzmi to jakoś obojętnie. Jednak tego czepiać się nie trzeba. To nie błąd tylko moja głupota, gdyż kto by zwracał na coś takiego uwagę?
Trzeba przyznac, że to dośc oryginalne, pisać kilobajty trekstu kłócąc sie o jeden przecinek:). Jednakże - o ile dobrze znam interpunkcję - to jakoś nie wydawało mi się, że powinienem tam znak przystankowy wstawić. Nie jestem tego pewien, więc wolę asekurancko nie zrobić nic.
Ciemność sprzymierzeńcem?
Wiesz.. tu się mylisz... ja już przeżyłem taką sytuację ;) w Ferie dwa lata temu... będąc na wsi u ciotki wyszedłem koło 22:00 na polko.. z celem... pies się załatwi i wracam przed kominek ;) To co opisałaś pokrywało się z moim doświadczeniem jednak u mnie śnieg nie padał ?obficie? lecz tak że jeszcze w górę dało się spojrzeć nie robiąc z siebie ?bałwanka?. I cholera... widziałem chmury... wzrok jak elf.. ;)
Owszem. Istnieje taka możliwość, aczkolwiek różne istnieją rodzaje ciemności. Możliwe, iż wtedy, w sytuacji, którą ty opisywałeś, widać było chmury, jednakże w moim opowiadaniu ich widac nie było. Było tak ciemno i w dodatku ch ury także były ciemne, że zobaczyć tego nie można było. A poza tym aki śnieg naprawde sprawiał, że trudno było zobaczyć śnieg. Zapewniam Cię o tym.
Brać cenzorsko-inkwizytorska
Rzesz ty! Ja tu się postarałem a ty mi tu cenzurujesz! I tak Farmerus blisko się wbił. Inteligętny chopok... [CENZURA by Far. - nie ma przebacz - dop. Far.]
Jeszcze się zastanawiam, czy czasem jego tez nie ocenzurować:).
Nieporozumienie w boju
Jejku czemu to uznałeś za błąd... mnie to po prostu zdziwiło. Zimna noc, zima, wiatr łupie o mury, a kobitka śpi nago... Dobrze, że kataru się nie nabawiła... To nie błąd.. to po porostu cos pozytywnego co naprawdę dobrze wpływa na opowiastkę.. patrząc realnie to był kretynizm i tu musze Gratulować ;)
Huh... znaczy się, że nie wytykasz niczego moim bohaterom? No i dobrze, to ich życie, to oni decydują czy chcą spać nago, czy nie:).
Walka o główną flankę
Chodziło mi o to, że raz piszesz bez opisu, a zaraz jesteś dokładny. Coś tu nie gra. I to właśnie twój błąd. Oba wytykam ponieważ musisz w końcu dojść do wniosku czy postawić na dłuższy opis, czy taki skrótowy. Jednak to tylko styl, który kole jak się naprawdę doczepić. Choć decyzję musisz podjąć niebawem... albo to twoja wena już podjęła decyzję? A tu mi chodziło, że ja bym napisał opowiastkę:
Chłopiec o imieniu Trevor zasmucił się niezmiernie gdyż jego miecz złamał się na jabłku, które kroił
Nie mam pojęcia. Szczerze. Nigdy nie patrzyłem na to, czy pisze opis skrótowy w całym dziele, czy nie. Wychodzę z założenia, że niekiedy pisze tak, niekiedy tak. Niektórym rzeczom warto poświęcić więcej słów, nnym wystarczy ich mniej. I z takiego założenia cały czas wychodzę. Nie miałem pojęcia, że w ten sposób kłócę się z jakas ideologią pokrętną, której nawet nie znałem.
Zmęczenie...
I cóż z tego Faramirze, że inna osoba gawędzi. Jednak TO, nadal jest TYM w ustach ich obu. A takie podkreślenie TEGO lepiej wygląda... przynajmniej to mój domysł.
Ehhh... Zrozum, że inna osoba, może zupełniej inaczej spostrzegać sprawę Tego. Ten pierwszy był lekko (zaznaczam to słowo, on się tylko niepokoił leciutko!) tym, że może jednak coś złego tutaj jest... natomiast drugi był pewny siebie i wyśmiewał to, że byc może w tej jaskini mieszka coś. Poza tym, pierwsze zaakcentowanie TEGO słowa było tylko po to, by zwrócić uwage na to, o co danej osobie chodzi. Paniał?
Odroczenie końcowej potyczki
Czyżby to miało być celowo, gdyż dowiemy się w niedalekiej przyszłości historii tej jaskini? Jeśli tak, to zaniecham tej bitwy.
Jes! Będzie wjaśnienie, przecież nie dałem tylko ot tak sobie:). To będzie bardzo ważny elemen fabuły, który będzie wyjaśniać inny - jeszcze wazniejszy - element:).
Przerwa
Znać znam.. [wyraz "wogle" - przyp.far.] tylko jakoś... można powiedzieć błędu chciałem doszukać... Choć gdybym miał się doczepić to bym dalej to robił, jednak odpuszczę.
Milo mi:). Tymbardziej, że tutaj błędu NIE było. Wogle:).
Jednak będę się bronił.. a moje błędy są drobne i do doczepienia na chama.. a mówię Ci, że nie odpuszczę Ci tego ;)
Aj bi łejting for dis mołment:).
To już jest koniec...
Aż do następnego starcia! Zacny druhu, SAM-UeLu! Dziękuję za tak dokładne "rozebranie" mojego dzieła:). Czekam na Re:Re:kontr-polemike na komentarz:). Aha, kilka spraw tutaj uciąlem, bo uznałem je za zakończone a komentarz już i tak jest dośc długi:). |
Samuel2003-07-28 01:04 |
Przed przystąpieniem do partyzantki...
Powiem jeszcze, iż zdecydowałem się, że pisać w oddzielnym komentarzu, by inaczej było by zbyt trudno chyba się zorientować w tych gigantycznych rozmiarach tej dyskusji:)
O tak.. podkreśliłem to co skomentować trzeba. Komentarz mój ostatni był prawie dwa razy dłuższy od samego dzieła! A i pod koniec postanowiłem zaniechać podejmowania długich dialogów. Więc, jeśli jest potrzeba to dziś poruszę te sprawy, które jeszcze trzeba objaśnić, bądź postawić mocniej na swoim. Przecież obiecałem. Obiecałem zająć się tym dziełem porządnie. Odpuścić nie zamierzam i mam nadzieję, że nie tylko my coś z tego wyniesiemy.
Wojsko zbrojone na akcję czeka
Nie liczyłem jeszcze Twoich uwag, bo one są wciąż "rozpatrywane". Tak że, chciałbym w tym miejscu zapytać, czy jest to naprawdę aż tak wiele błędów? Mówisz iż "nie można zbytnio zaniżać lotów". Owszem zgadzam się, ale przy okazji pytam się, czy w moim wypadku jest aż takie zaniżenie lotu?
Do uwag zbieraj się powoli, rozpatruj dobre i złe strony. I czy to właśnie tobie się podoba tak jak jest, a gdy zmienisz coś przy takim rozpatrywaniu to sprawdź czy aby na pewno uważasz to za dobrą zmianę, bądź popytaj znajomych. W końcu dużo osób oferuje pomoc przy dziełach. Więc rozpatruj. Szukaj plusów i minusów. Piszesz dla siebie, dla naszego imperium. Jednak. Nie jesteśmy komercyjni i nie narzucamy swej woli, po prostu staramy się pomóc by ?frajda? z czytania była większa. Tak na marginesie... który to dupek (czyt. Polityk) uważa, że młodzież nic nie czyta tylko ćpa, pije i pali? Toż to on swą młodość przedstawia!. Ulżyło mi, jakoś polityków nie lubię.
Przemarsz oddziałów
(...)jest to prawda - bo wszystko można przedstawić, napisać inaczej(...) Owszem, masz rację, że można by to dopracować inaczej, jednakże(...) należy pamiętać iż każdy ma inny gust(...) I tak Tobie może proponowane rozwiązanie wydawać się za lepsze, natomiast komuś innemu - nie.
Postanowiłem zrobić zlepkę z tego twojego fragmentu. Teraz widać te najważniejsze części. I jednak tutaj masz rację. Prawda leży po środku. A tę debatę porzućmy tymczasowo. Muszę uzbierać odpowiednią argumentację choć troszkę mam ochotę powalczyć i w tym komentarzu. Jednak. Wolę uzbierać mądrych słów tuzin, niż ?wklepać? trzy tuziny z czego nic nie przedłuży i nie zaowocuje przyszłościowo.
Atak na ratusz!
Atak uprzedzę przedawnionym fragmentem:
Wioska z ratuszem? A wyobraź sobie taką wioskę północną! Czy tam może w ogóle być coś takiego, jak ratusz?
I nowe słowa:
Hmmm... zacznijmy od tego, że argument, jako iż takowy Ratusz znajduje się w wioskach Wikingów, uznaję za niedorzeczny, zbywając go jednym stwierdzeniem: to jest świat FANTASY. A jako iż jest to świat fantasty, to należy pamiętać, iż mimo że znajdują się tutaj odniesienia i sytuacje podobne do tego, co normalnego, naszego świata, to jednak w ogólnym rozrachunku wszystko jest tam raczej inne. I nie należy wnioskować, że jeśli u Wikingów coś tak było, to tak samo musi być i tutaj.
Musiałeś mnie źle zrozumieć! Ratusz to główna chata takich grodów! Miejsce spotkań ?ważnych? w wiosce, a zarazem dom najważniejszego. Nie chodzi mi o rezydencję z wieżą na dwadzieścia metrów. Po prostu chatka... zresztą po co o tym rozmawiamy, gdy to nawet nie jest część opowiastki. Ognisko wyjaśniliśmy więc ratusz odpuśćmy.
Nie płacz! Nad przelaną krwią
Cóż... mogę się zgodzić na takie dopisanie, "zaszlochania", gdyż rzeczywiście zbytnio to nie wprowadzi zamętu do mego dzieła, jednakże wciąż uważam, iż nie jest to jakiś wielki i straszliwy błąd. Aczkolwiek cenię sobie dokładność. Dobrze, można ten wątek zamknąć, gdyż o sprawie tu poruszonej jeszcze będzie mowa.
Nie to nie jest wielki błąd, tylko brak uczuć ze strony autora kreującego charakter tego chwilowego bohatera. Skoro uważasz, że mowa będzie na ten temat domyślam się, iż przygotowujesz jakieś ?smutne? fragmenty, w których za dobrze Ci nie idzie? A może się mylę.
Walka nie podjęta
Tutaj musze uznać twą wyższość i rację. To twoje dzieło i teraz widzę je w coraz jaśniejszym świetle.
Zawieszenie w Stylu
Broń odłożona, ale tylko chwilowo. Wojsko jest żądne krwi...
Przecinek na tle historii
Dobrze, nic nie rób w końcu to nie aż takie ważne. Ja też zaniecham argumentacji pod tym adresem. To twoje dzieło.
Ogłupiały białym puchem!
A poza tym taki śnieg naprawdę sprawiał, że trudno było zobaczyć śnieg.
Jak początek komentarza rozumiałem, tak tutaj za cholerę straciłem orientację. Może coś nie wyszło... Ale wojska z tej bitwy wycofałem.
Bohater jak bohater....
Nic im nie wytykam. Więc zostawmy ich jednak w spokoju. W komentarzach rzecz jasna.
Bitwa ideologiczna
Nie miałem pojęcia, że w ten sposób kłócę się z jakąś ideologią pokrętną, której nawet nie znałem.
Wiesz. Ta ideologia to jest tylko po to by trochę nachalny pan (czyt. SAM-UeL) przyczepił się tego. Po prostu zostało to przeze mnie doczepione, gdyż niekiedy powstrzymujesz się od kilku słów, które rozpisują dzieło i staje się ono bardziej przystępne. A niekiedy wręcz zadziwiasz dokładnością. Np. dziewiętnastoletnia służka.
Zmęczenie to tylko mała przerwa...
...więc skontruję twoje Zmęczenie w następnym komentarzu. Trzeba dobrze dobrać słowa na ważniejsze potyczki. Choć ta może okazać się i tak prowadzącą do niczego. Ale to sobie objaśnimy prywatnie.
Podczas przerwy kibice szaleją...
Znać znam.. [wyraz "wogle" - przyp.far.] tylko jakoś... można powiedzieć błędu chciałem doszukać... Choć gdybym miał się doczepić to bym dalej to robił, jednak odpuszczę.
Milo mi:). Tym bardziej, że tutaj błędu NIE było. Wogle:).
Wierz mi do tego ?wogle? można się doczepić. To słowo wypowiada narrator, a narrator powinien wypowiadać się piękną mową a nie skracając sobie drogę do dalszych części opowiadań. Więc błędem to nie jest, jednak przyczepiając się naprawdę... gadałbym o tym jak z tymi ?wsiokami?
Wojska zmęczone...
...wycofały się na z góry upatrzone pozycje. A głównodowodzący oddziałami zebrali się w namiocie głównym, by przygotować kolejne ataki, oraz by wspomóc swych rodaków w tej potyczce. Słowa teraz starannie zostaną dobrane.. by niedomówień nie było. Do następnej kontry! Faramirze!
PS. Faramirze.. czyżbyśmy swoimi komentarzami do twego dzieła odstraszali czytelników? :) Faramir (2003-07-29): |
Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2 |