Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2
Aiwelosse

2003-07-23 23:16

Mrrr... dobre, dobre :) Wciągająca fabuła, mocnuy początek, interesujący, choć martwi już niestety, bohaterowie :) Świetny prolog obiecującej powieśc :)

No i te aluzje :) "Naliroka zadrżała pod wpływem zimna, które dokładnie otuliło jej nagie ciało"... Far, Ciebie trzeba z erotomaństwa leczyć :P

Ale ogółem, jako że mnie też by trzeba było, podobało mi się :) Wystawiam piątkę, zasłużoną jak najbardziej :)

Faramir (2003-07-24):
panie Aiwelosse, panie Aiwelosse...
to ma być erotomaństwo;).
Prosze pana, zobaczymy co pan zrobi jak dojdzie do tzw. scen w pańskim Vedyminie, bo pominąc ich pan raczej nie zamierza... ;))

A za pochwałę - dziękuję!

Ilness

2003-07-24 10:54

No to tak:

1) "Pewnie stawiając kroki przed siebie, jakby dobrze znając okolicę, posuwali się naprzód, nie szczędząc sił, jak gdyby wiedzieli, że gdzieś tam, przed nimi znajduje się upragnione schronienie, gdzie będą mogli uzupełnić nadwątlone siły."

Za długie to zdanie!

2) "kierując się ku - tak, teraz już widocznemu - odległemu, czarnemu punktowi, który ginął i zlewał się z wszechobecną nocą. "

To ten punkt był w końcu widoczny, czy może się zlewał ( bez skojarzeń proszę ;-)??? Napisz, że był słabo widoczny.

3) Naliroka... Powiedzmy, że dziwne to imię....

Ciekawie się zaczyna! Błędów malutko, miło sięczyta. Pięć za to będzie.

Faramir (2003-07-25):
1) Hummm... Wiem, że długie, w sumie racja, że trza by to jakoś skrócić... Zrobiłem z tego trzy zdania:).

2) No cóż, było go widać. jeśli się dobrze przypatrzeć. To tak jak kiedy w nocy patrzysz na coś dużego, coś co znajduje się daleko od ciebie. Widzisz tylko że jest tam coś bardziej ciemnego, ale wiesz, że COŚ tam jest! Tak, było go widać, choć więcej doomysłu było w tym widzeniu, niż szczegółów dostrzeganych.

3) Aj noł, aj noł. Ale tak miało być:).

I cieszę się że się spodobało. Starałem się, coby błedów jak najmniej było! :)

Mirabell

2003-07-24 12:29

"Z początku cali zamazani, później coraz bardziej wyraźni, by w końcu móc dostrzec ich twarze"- to zdanie nie ma sensu, wychodzi na to, że to on imogli dostrzec czyjeś twarze. Powinno być: "Moża było dostrzec"

"O ile jest tu jakiś stwór, o ile jest tu jakiś skarb"- rozumiem, że to powtórzenie jest tu specjalnie, ale mimo wszystko nie brzmi to dobrze.

Hmmm... całkiem ciekawie się zaczyna. Opowiadanie jest tajemnicze, niejasne, jakby ten świat tonął we mgle, która z kolejnymi rozdziałami zacznie się przerzedzać. Potrafisz tworzyć niepokojącą atmosferę i obrazowo opisywać miejsca, w jakich toczy się akcja.

Na razie stawiam piątkę. Mam nadzieję, żę kolejne rozdziały pojawią się już wkrótce :)

Faramir (2003-07-25):
1) Ależ wiem! Ależ wiem, że powinno tam być "można było" tylko, że wtedy powtórzenie będzie, sam chcialem tak z poczatku zrobić, ale w końcu nie zrobilem. Musze się chwilkę zastanowic i zobaczyc jak mogę to zamienić. Na razie dałem tylko słówko "byli" choć wiem że wciąz nie jest poprawnie. Będe musiał się zastanowić.

2) Hummm... dziwne, bo mnie się podoba:). A poniewąz błąd to nie jest - zostawię!

Dziękuje za tak pozytywną opinię! Takich mi trzeba:). A wspomnienie o niepokojącej atmosferze i obrazowych opisach to naprawdę coś za co tylko podziękować mogę:).

A następne rozdziały... nie chce się zatracić w ilości. Wole to drugie - jakość ;). Ale w miarę przypływu weny powinny się nowe ukazywać. Tak myslę, że wciągu wakacji, jeśli dobrze pójdzie to wypuszczę jeszcze ze dwa-trzy rozdziały tej opowieści. Zaznaczam, że jak dobrze pójdzie;).

Grenadier

2003-07-25 11:15

- Pierwszy akapit jest bez sensu, bo serwujesz nam ciemność, a potem białe plamy. Tak się składa, że czerń i biel to kontrast absolutny i takie prześcia jak u ciebie się qpy nie trzymają. Ponadto ciemność zalegała wokół czego - jeśli miejsca, gdzie jest ta biel, do zaczyna być to bzdurą do kwadratu. "w miarę, jak się całość klarowała" - co się klarowało? zamazane postacie, ciemność, biel - panie autor!

- "Siarczyste pocałunki wichru wyły przeraźliwie" - heheheh, wyjące pocałunki :)

- "że miejsce to dalej będzie pogrążone w stagnacji" - coś się pomyliło. Trudno mi sobie wyobrazić, by drzewa pogrążone były w pesymiźmie, rezygnacji, tumiwisiżmie i tak dalej czyli stagnacji. Chodziło ci chyba o zwykły, święty spokój i tak trzeba było napisać.

Na razie starczy. Jak dla mnie - takie sobie, a z oceną poczekam.

Faramir (2003-07-26):
- Poprawione panie Grenadier! Całość jest teraz mniej poetycka, ale za to bardziej poprawna:). Tylko tej zalegajaćej ciemności nie poprawiłem...

- Mam pytanie. Nie może być takiej przenośni?:)

- No racja:). Może być za to uśpione, czy nie?

Heh, cieszy mnie, że opowiadanie jest choćby i takie sobie:). Zawsze coś:).

Samuel

2003-07-25 17:16

No przeczytałem pierwszy raz i postawiłbym mocne +3... przeczytałem komentarze... każdy doszukał się różnych błędów co też wpłynie na ocenę. Więc 3 miałbyś pewne. Ale... przeczytałem to i drugi raz. I jakoś nie doszukałem się większych błędów. Choć uważam, że początkowi wędrowcy spacerowali w troszkę zawiłym opisie. Mogłeś przecież tę ciemność ukazać jako coś za ich skróconym nocnym widnokręgiem. A tę białą plamę mogłeś przedstawić jako TO co widzieli w odległości metra, czy dwóch... Wiadomo, że wtedy zawsze majaczą ciemne kształty krzaków. A zaśnieżone góry tez można dostrzec na tle ciemnego nieba. Mogłeś to jakoś lepiej przedstawić.

Aha... czy to ognisko było w samym środku wsi? Bo jeśli tak, to zgodzę się, iż rozświetliło wioskę, jednak nie całą. Chyba, że ktoś ratusz podpalił. Dlatego wioska musiała liczyć pięć chat.

Przerwali. Jeden podszedł do ogniska, okrążył je i z kamienną miną spojrzał na towarzysza. Nagle kolana się pod nim ugięły i upadł na śnieg, chowając twarz w dłoniach. - Wiesz jakoś to bez dramatyzmu... Ja rozumiem, że przemęczony ale skoro to jego znajomi, ludzie których codziennie widział, choć niekoniecznie znał. Chyba powinien choć lekko zaszlochać, ale z przemęczenia to mógłby być tylko suchy szloch bez urojenia łzy. Więcej Dramatyzmu..

Krajobraz zmienił się. Co prawda wciąż wokół szalała zima, jednak słońce wisiało wysoko na niebie. I nie było tutaj nikogo. - To ?I? chyba niepotrzebne, ale może zostać, choć psuje gładkość czytania. Takie załamanie w tekście, których jest kilka, ale dopiero pod koniec...

Siarczyste pocałunki wichru wyły przeraźliwie, a to wściekle uderzając o lodowe ściany gór, a to przeciskając się pomiędzy licznymi szczelinami. Niewielkie, iglaste drzewo zatrzęsło się pod kolejnym takim ciosem. Na niebo wstąpiły brunatnoszare chmury, z których obficie posypał się biały puch. - Tu to ja muszę pogratulować! Dwa błędy :). Jeden wytkną Gren, więc ?pocałunki? może zamień na ?podmuchy?. A ?brunatnoszare? raczej pisze się osobno :) więc winno być: Brunatno szare.

I znowu obraz zmienił się. Znowu dwójka dziwnych, północnych mężczyzn. Jeden z nich stał nieruchomo wpatrując się w ogień. Płatki śniegu opadały na jego policzki, lecz on nic sobie z nich nie robił. Cały czas obserwował płomienie. Cholera... długo płonie... dorzucali mieszkańców do ognia? Przecież powinno dogasać. Więc może: Cały czas obserwował dogasające ognisko(płomienie)

Po chwili odwrócił się i... znieruchomiał. Wstrzymał oddech. Krzyknął coś w kierunku tego, który wciąż wpatrywał się w ogień. Tamten odwrócił się.

I zobaczył. - trochę bez emocji to... bez przekonania. To jest to kolejne załamanie. Jak dobrze rozpoczynasz... tak też dobrze to partaczysz Faramirze!

jezioro obecnie pokryte grubą warstwą lodu może przecinek pomiędzy jezioro, obecnie wtedy słowo jezioro nabierze jakiegoś znaczenia. A nie tylko puste słowo. To tak jakby ktoś wyschnięty staw nazwał mokrą sadzawką.

Lecz kto by się łakomił na taki żylasty i łykowaty kawałek strawy, mając do własnej dyspozycji suto zastawione stoły? Piękna przenośnia! Brawo!

Księżyc skrył się za brunatnymi chmurami, które wypatrzyć mógłby tylko ktoś o wyjątkowo dobrym wzroku. - wiesz, trochę tego nie zrozumiałem. Przecież każdy widzi chmury i nocą i za dnia. Chyba, że to ślepiec. A Księżyc i słońce trudno zza chmur wypatrzyć. A chmury zawsze ujrzysz.. chyba, że horyzont pusty od tych obłoczków.

Świszczący, północny wiatr uderzył o stare, zamkowe mury, wdzierając się do środka. - znaczy się... wiatr skruszył mury i hula po zamku? A może Imć autor napisze, o jakiś szczelinach w murze, to że stare to nie znaczy, że muszą być dziurawe.

Wielkie płatki śniegu wirowały po świecie w dziwnym, nieokiełznanym, lodowatym tańcu, w oddali zaś wyły wilki, głodne i zmarznięte. - tutaj wilki też nabierają znaczenia. Jako ?muzykanci? do tego zimnego i lodowatego tańca. I to mi się podoba Faramirze. Choć raz potrafisz podkreślić, to dwa zdania dalej nie udaje Ci się ta sztuka.

[Cenzura by Faramir:) - a co! - Far.]

Wrzask ten niczym grzmot przetoczył się po zamku. - Ciekawa przenośnia.. niczym grzmot przetoczył się... to tak jak nasz mnich Ingham po mszy... pije na oczach wiernych a potem schodzi z hukiem :) i tutaj warto polecić strofy pijanego mnicha :)

Naliroka zadrżała pod wpływem zimna, które dokładnie otuliło jej nagie ciało, gdy tylko wychynęła spod ciepłej i bezpiecznej pierzyny. - Ja wiem, że to wieki średnie... ale raczej już wtedy znano koszule nocne... chyba, że służka też nago biegła... :)

Ze zdenerwowania nie mogła wykrztusić słowa.

- Czy, panience nic się nie stało? - wyrzuciła w końcu z siebie. - Ten krzyk... - Tia... nie wykrztusiła słowa...

Twarz dziewiętnastoletniej dziewczyny, która akurat opiekowała się królewską córką - Jakiś ty dokładny....

- Nie, dziękuję. Pójdę lepiej spać. - Patrzcie jaka cholera... na koszulę nocną nie stać a ma dwa łóżka...przynajmniej ja tak wnioskuję :)

jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć. - to słowo ?podświadomie? może zniknąć. Nic nie wnosi oprócz 12 liter.

- A jeśli TO naprawdę się pojawi? - głos Verera odbił się echem po ciemnym wnętrzu jaskini.

- Na to liczę - Mittur uśmiechnął się krzywo i uniósł w górę potężny topór. - Na to liczę, w końcu po to tu przybyliśmy. - Z dużych każde TO, wątpię byś COŚ niebezpiecznego tylko raz mocniej zaintonował... to jak w Harrym Garnku(Potter) ten jakiś zły mag...

- A jeśli ci wieśniacy mówili prawdę?(...)

Te wszystkie opowieści wsioków uznawał za niedorzeczne - to już na GG wspomniałem... zmień wieśniaków z wsiokami miejscem. W końcu to poszukiwacz ma ostrzejszy język od narratora.

ale... zasiały w nim ziarno niepokoju, a plotka o tym, jakoby nikt nie wrócił żyw z tej jaskini, tylko dopełniała dzieła. - skoro nikt nie wrócił to gdzie kości? Wystraszyły się ciemności i wyszły... i tak zawitał do nas Sandro? ;) Może jednak napisz, że trochę zdziwił, zaniepokoił ich brak kości... czy coś w tym stylu.

(...) wydawałoby się, niekończących korytarzy, niczego tam(...) - przypomina to historię z korytarzem w Neverhood?zie... wszystkim co to wytrwali ten korytarz... po szklanicy Grenaturatu!

Co to się wogle dzieje z tym światem - jakaś literówka ;)

I wtedy, gdy próbował wstać, usłyszał jakiś szelest. - To mi zgrzyta...

Podsumowując... nawet ciekawe... Jednak nie ustrzegłeś się paru błędów.. zapewne połowa tego co wskazałem tak miała być.. jednak zawsze warto wytknąć to co kogo hm... niepokoi. Tak więc na razie było by ?3 nie ma ulgi dla Minstreli. Powinieneś świecić przykładem panie... Oceny na razie nie postawię... ale na papierze ode mnie masz ?3. Słabo... Choć z drugiej strony... wszyscy jesteśmy Amatorami... Więc dlatego wstrzymuje się z oceną do następnej strony.

Faramir (2003-07-25):
Pozwoliłem sobie odpowiadać cytując komentarz SAM-UeLa, z którym, nota bene, nie zgadząc się w jakiś 95% :). To chyba mój rekord:). Jedziemy!

"No przeczytałem pierwszy raz i postawiłbym mocne +3... przeczytałem komentarze... każdy doszukał się różnych błędów co też wpłynie na ocenę. Więc 3 miałbyś pewne. Ale... przeczytałem to i drugi raz. I jakoś nie doszukałem się większych błędów"

Każdy doszukał się błędów, hmm... Tak, rozumiem, że pięć błędów na cztery poprzednie osoby, to naprawdę istna lawina błędów. Taakk... Bo reszta to tylko odczucia i sugestie czyytelników.

"Choć uważam, że początkowi wędrowcy spacerowali w troszkę zawiłym opisie. Mogłeś przecież tę ciemność ukazać jako coś za ich skróconym nocnym widnokręgiem. A tę białą plamę mogłeś przedstawić jako TO co widzieli w odległości metra, czy dwóch... Wiadomo, że wtedy zawsze majaczą ciemne kształty krzaków. A zaśnieżone góry tez można dostrzec na tle ciemnego nieba. Mogłeś to jakoś lepiej przedstawić."

Panie, SAM-UeLu, to tak, jakbym ja Tobie napisał, że mógłbyś swojego Diego trochę śmieszniejszym uczynić. Że mógłbyś w nim zrobić jeszcze to i to, a jako, że tego nie umieściłeś, to ocena idzie w dół.

"Aha... czy to ognisko było w samym środku wsi? Bo jeśli tak, to zgodzę się, iż rozświetliło wioskę, jednak nie całą. Chyba, że ktoś ratusz podpalił. Dlatego wioska musiała liczyć pięć chat."

Wioska z ratuszem? A wyobraź sobie taką wioskę północną! Czy tam może w ogóle być coś takiego, jak ratusz? Przepraszam, ale ja opisuje tak, aby czyetlnik nie miał wszystkiego przedstawiuonego jak na dłoni i by zostawić trochę miejsce dla jego imaginacji.

"Przerwali. Jeden podszedł do ogniska, okrążył je i z kamienną miną spojrzał na towarzysza. Nagle kolana się pod nim ugięły i upadł na śnieg, chowając twarz w dłoniach. - Wiesz jakoś to bez dramatyzmu... Ja rozumiem, że przemęczony ale skoro to jego znajomi, ludzie których codziennie widział, choć niekoniecznie znał. Chyba powinien choć lekko zaszlochać, ale z przemęczenia to mógłby być tylko suchy szloch bez urojenia łzy. Więcej Dramatyzmu.."

Prosiłbym o częstsze i barziej intensywne używanie wyobraźni. Czy musze wszystko opisywać dokładnie?! I prosze, naprawdę proszę na przyszłość nie wypominać tego, czego w opowiadaniu nie ma. Bo to jest najlepszy sposób, na zniszczenie nawet i dobrego dzieła.

"Krajobraz zmienił się. Co prawda wciąż wokół szalała zima, jednak słońce wisiało wysoko na niebie. I nie było tutaj nikogo. - To ?I? chyba niepotrzebne, ale może zostać, choć psuje gładkość czytania. Takie załamanie w tekście, których jest kilka, ale dopiero pod koniec..."

To "i" jest jak najbardziej potrzebne. Podkreśla różnicę pomiędzy jednym krajobrazem a drugim. MUSI być.

"Siarczyste pocałunki wichru wyły przeraźliwie, a to wściekle uderzając o lodowe ściany gór, a to przeciskając się pomiędzy licznymi szczelinami. Niewielkie, iglaste drzewo zatrzęsło się pod kolejnym takim ciosem. Na niebo wstąpiły brunatnoszare chmury, z których obficie posypał się biały puch. - Tu to ja muszę pogratulować! Dwa błędy :). Jeden wytkną Gren, więc ?pocałunki? może zamień na ?podmuchy?. A ?brunatnoszare? raczej pisze się osobno :) więc winno być: Brunatno szare."

Po kolei, na początku dziękuję za gratulację, choć chyba bezpodstawne.
Pocałunki. Czy nie może być coś takiego jak poetyckość w opowiadaniu? Jak porównania? Mnie się to akurat bardzo podoba i zmieniać nie zamierzam. Toto panie SAM-UeL nie za bardzo jest chyba błąd.
Brunatnoszare. Przepraszam, ale pisze się to razem. Proszę na przyszłośc o wnikliwszą koretkę komentarzy:P.

"I znowu obraz zmienił się. Znowu dwójka dziwnych, północnych mężczyzn. Jeden z nich stał nieruchomo wpatrując się w ogień. Płatki śniegu opadały na jego policzki, lecz on nic sobie z nich nie robił. Cały czas obserwował płomienie. Cholera... długo płonie... dorzucali mieszkańców do ognia? Przecież powinno dogasać. Więc może: Cały czas obserwował dogasające ognisko(płomienie)"

Nie rozumiem. Dlaczego nie może płonąć? Czy mieszkańcy nie mogli umrzeć dość niedawno? Czy nie mogło być mocno rozpalone zanim umarli? Panie SAM-UeLu, toć to wystarczy lekko wysilić wyobraźnię! Czy czytelnik musi bez żadnego zaangażowania umysłowego czytać? Wystarczy popuścić wodze fantazji! Przecież nie będę wszystkiego dokładnie opisywać! To ognisko równie dobrze mogło już nie palić się mocno. A może się paliło? Czy musze wszystko ze szczegółami opisywać? Że np. "Mężczyzna stał w odległości, mniej-więcej trzydziestu trzech i pół centymetra od ogniska, urtrzymując ciężar na lewej nodze, wpatrywał się swymi niebieskimi oczyma w płomienie, które dogasały już..." Przepraszam ale wychodzę z założenia, że taki opisywanie byłoby bezsensu. Jeśli się nie zgadzasz, czy może źle zrozumiałem Twą myśl - walcz dalej. Ja sie bez walki nie poddaje.

"Po chwili odwrócił się i... znieruchomiał. Wstrzymał oddech. Krzyknął coś w kierunku tego, który wciąż wpatrywał się w ogień. Tamten odwrócił się.

I zobaczył.
- trochę bez emocji to... bez przekonania. To jest to kolejne załamanie. Jak dobrze rozpoczynasz... tak też dobrze to partaczysz Faramirze!"

Cóż, śmiem stwierdzić, że to tylko i wyłącznie Twe odosobnione zdanie SAM-UeLu. Taki mój styl pisania jest. Mnie się on podoba, zresztą znam osoby, którym także. Ale ponieważ zdanie każdy ma włąsne i opinia zawsze jest jak najbardziej subiektywna... Twój wybór! Ja się nie zgadzam. Ale z chęcią bym chciał wiedzieć jakbys Ty to widział, by były emocje i przekonanie.

"(...) [w tym miejscu SAM-UeL obciął kawałek mej prozy, jednak pewnie zapomniał to jakoś zaznaczyć, w czym ja pospieszyłem z pomocą. - dop. Far.] jezioro obecnie pokryte grubą warstwą lodu może przecinek pomiędzy jezioro, obecnie wtedy słowo jezioro nabierze jakiegoś znaczenia. A nie tylko puste słowo. To tak jakby ktoś wyschnięty staw nazwał mokrą sadzawką."

Pozwolę sobie nie rozumieć o co Ci chodzi SAM. Po pierwsze, dlaczego słowo jezioro jest tutaj 'pustym słowem'? Co Ciebie przekonuje do takiego stwierdzenia? Bo porównania nie rozumiem. Nazwanie wyschniętego stawu, mokrą sadzawką, jest, hmm.. sprzecznością. Natomiast u mnie nie ma żadnej sprzeczności, a przynajmniej jej nie dostrzegam. Cały fragment wyglądał tak:
"Zamek Nightwind stał na wzgórzu, z którego rozchodził się widok na Whiteye - jezioro obecnie pokryte grubą warstwą lodu". - Nie mam pojęcia po cóż miałbym tam wstawić przecinek. Czy skłamałem mówiąc, że jest tam jezioro? Nie nazwałem je po imieniu? Nie rozumiem Twej argumentacji. Wcale, a wcale. Co jest tutaj pustym słowem? Proszę, wytłumacz mi!

"Lecz kto by się łakomił na taki żylasty i łykowaty kawałek strawy, mając do własnej dyspozycji suto zastawione stoły? Piękna przenośnia! Brawo!" - znaczy się - pochwała? :)

"Księżyc skrył się za brunatnymi chmurami, które wypatrzyć mógłby tylko ktoś o wyjątkowo dobrym wzroku. - wiesz, trochę tego nie zrozumiałem. Przecież każdy widzi chmury i nocą i za dnia. Chyba, że to ślepiec. A Księżyc i słońce trudno zza chmur wypatrzyć. A chmury zawsze ujrzysz.. chyba, że horyzont pusty od tych obłoczków."

masz ciemną, bardzo ciemną noc, księzyc, jako że skrył się za chmurami (w dodatku brunatnymi!) nie oświetlał świata, a w dodatku wokół śnieg spadał bardzo obficie. Bardzo, bardzo wątpię, abyś wypatrzył chmury. Paniał?

"Świszczący, północny wiatr uderzył o stare, zamkowe mury, wdzierając się do środka. - znaczy się... wiatr skruszył mury i hula po zamku? A może Imć autor napisze, o jakiś szczelinach w murze, to że stare to nie znaczy, że muszą być dziurawe"

A po co? Dochodzę do wniosku, że czytelnik jest inteligenty, i jeśli pisze w opowiadaniu, że wiatr dostaje się do środka zamku, to logicznie musi istnieć jakieś miejsce, przez które się on dostaje. No chyba, że przeceniam czytelników (których w tym miejscu bardzo przepraszam, jeśli jakiegoś obraziłem!)

"Wielkie płatki śniegu wirowały po świecie w dziwnym, nieokiełznanym, lodowatym tańcu, w oddali zaś wyły wilki, głodne i zmarznięte. - tutaj wilki też nabierają znaczenia. Jako ?muzykanci? do tego zimnego i lodowatego tańca. I to mi się podoba Faramirze. Choć raz potrafisz podkreślić, to dwa zdania dalej nie udaje Ci się ta sztuka."

Wow, znowu pochwała, dziękuję, kłócić się nie zamierzam:).

"[Cenzura by Faramir:) - a co! - Far.]"
Cenzury komentować nie zamierzam:)) Sam napisał tu coś, co uznałem, że znaleźć się nie powinno;)).

"Wrzask ten niczym grzmot przetoczył się po zamku. - Ciekawa przenośnia.. niczym grzmot przetoczył się... to tak jak nasz mnich Ingham po mszy... pije na oczach wiernych a potem schodzi z hukiem :) i tutaj warto polecić strofy pijanego mnicha :)"

Nie rozumiem. Albo to Ty nie rozumiesz. Grzmot, jak chyba wiadomo niesie się długo w powietrzu, jego echo przebrzmiewa jeszcze jakiś czas po tym jak przetoczy się przez jakieś miejsce. I tak samo ten krzyk, długo odbijał się od zamkowych murów zanim ostatnie jego echo umilkło. Przenośnia jest po to, bym nie musiał własnie tego opisywać. No i nie zrozumiałem co ma chlejastwo Inghammo do mej przenośni. Oświecisz mnie?

"Naliroka zadrżała pod wpływem zimna, które dokładnie otuliło jej nagie ciało, gdy tylko wychynęła spod ciepłej i bezpiecznej pierzyny. - Ja wiem, że to wieki średnie... ale raczej już wtedy znano koszule nocne... chyba, że służka też nago biegła... :)"

Boziu, czy TO ma być błąd?! Przepraszam bardzo, ale się za swoich bohaterów nie będę tłumaczyć! SAM, przesadzasz!

"Ze zdenerwowania nie mogła wykrztusić słowa.

- Czy, panience nic się nie stało? - wyrzuciła w końcu z siebie. - Ten krzyk...
- Tia... nie wykrztusiła słowa... "

A zauważył sznowny pan krytykant zwrot 'wyrzuciła w koncu z siebie'? Czy może umknął on jego sokolemu wzroku?...

"Twarz dziewiętnastoletniej dziewczyny, która akurat opiekowała się królewską córką - Jakiś ty dokładny...."

Nie rozumiem. Na początku zgarniem opieprz za to, iż nie dokłądnie opisuję, a teraz... Dziwię się, że nie przyczepiłeś się do tego, że nie opisuje dokładnie wyglądu tej służki, historii jej rodziny do trzeciego pokolenia, ani zwyczaju jaki panował wśród tamtejszej służby. Załamanie formy, panie recenzencie?

"- Nie, dziękuję. Pójdę lepiej spać. - Patrzcie jaka cholera... na koszulę nocną nie stać a ma dwa łóżka...przynajmniej ja tak wnioskuję :)"

No cóż, rozumiem że wziąłeś sobie poważnie tę krytykę, ale coś mi się widzi, że chyba aż za poważnie. Nigdy tak nie powiedziałeś? Idę spać. przecież to jest normalna mowa! Tak się mówi! I to ma być błąd?! Przepraszam, ale obawiam, że wysnuwasz wnioski okrężną drogą.

'jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć. - to słowo ?podświadomie? może zniknąć. Nic nie wnosi oprócz 12 liter."
Jak to? Przytoczę całośc wyrażenia:
"Prześladowało ją dziwne uczucie. Z jednej strony była ciekawa co wynurzyło się spod śniegu w jej śnie oraz co takiego zobaczyli tamci dwaj, jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć."
Podświadomie to opis tego, w jaki sposób nie chciała tego wiedzieć. Powinno byc.

"- A jeśli TO naprawdę się pojawi? - głos Verera odbił się echem po ciemnym wnętrzu jaskini.

- Na to liczę - Mittur uśmiechnął się krzywo i uniósł w górę potężny topór. - Na to liczę, w końcu po to tu przybyliśmy.
- Z dużych każde TO, wątpię byś COŚ niebezpiecznego tylko raz mocniej zaintonował... to jak w Harrym Garnku(Potter) ten jakiś zły mag..."

Przepraszam bardzo, ale czy nie zauważyłeś, że potem wysławia się inna osoba? Niedopatrzenie z Twej strony?

"- A jeśli ci wieśniacy mówili prawdę?(...)
Te wszystkie opowieści wsioków uznawał za niedorzeczne
- to już na GG wspomniałem... zmień wieśniaków z wsiokami miejscem. W końcu to poszukiwacz ma ostrzejszy język od narratora."

Tu się wyjątkowo zgodze.

"ale... zasiały w nim ziarno niepokoju, a plotka o tym, jakoby nikt nie wrócił żyw z tej jaskini, tylko dopełniała dzieła. - skoro nikt nie wrócił to gdzie kości? Wystraszyły się ciemności i wyszły... i tak zawitał do nas Sandro? ;) Może jednak napisz, że trochę zdziwił, zaniepokoił ich brak kości... czy coś w tym stylu." -

po co? po co?! Po co mam przedłużać dzieło w taki sposób? To nie jest konieczne. A poza tym, czy wszystko należy sobie tłumaczyć w taki sposób? To ja olewam sobie takie wytykanie błędów, bo to jest po prostu wskazywanie tego, co się NIE zrobiło. I w ten sposób można zgnoić wszystko, jak ostatnio uświadomił mniej Jacek Dukaj w swoim felietonie.

"(...) wydawałoby się, niekończących korytarzy, niczego tam(...) - przypomina to historię z korytarzem w Neverhood?zie... wszystkim co to wytrwali ten korytarz... po szklanicy Grenaturatu!"

Rozumiem, że to nie bylo błędu wytknięcie? Bo jeśli było, to chyba ja zaraz na głowę dostane, bo nic tutaj złego nie widzę!!!

"Co to się wogle dzieje z tym światem - jakaś literówka ;)"

Skądże znowu!? To toć to tak się mówiło kiedyś! Wogle to jak najbardziej dobre słowo. Co najwyżej Ty go nie znasz, ale to już nie moja wina.

"I wtedy, gdy próbował wstać, usłyszał jakiś szelest. - To mi zgrzyta..."

W jaki sposób? W jaki sposób? Może zaraz powiesz, że jako że dwójka tych osób, jak sam napisałem, przez ostatni czas żyła na granicy nędzy, to raczej nie miała czystych uszu, i jeden z nich nie mógłby słyszeć jakeigoś szelestu. A może brakuje Ci jakiegos przymiotnika, przed szelestem? Np. szeleszczący? Albo proszę o coś więcej, czyli rozwinięcie swej myśli, albo poddanie się:).

"Podsumowując... nawet ciekawe... Jednak nie ustrzegłeś się paru błędów.. zapewne połowa tego co wskazałem tak miała być.. "

Zapewniam Cię, że dużo, dużo, dużo więcej niż połowa:).

"jednak zawsze warto wytknąć to co kogo hm... niepokoi."

Hmmm... mówiąc szczerze, to ja ten komentarz widze, jako przyczepienie się na maksa do czego tylko się da. No i niestety, w większości wypadków nie udało się Tobie.

"Tak więc na razie było by ?3 nie ma ulgi dla Minstreli. Powinieneś świecić przykładem panie... Oceny na razie nie postawię... ale na papierze ode mnie masz ?3. Słabo... Choć z drugiej strony... wszyscy jesteśmy Amatorami... Więc dlatego wstrzymuje się z oceną do następnej strony."

Cieszy mnie, że oceniasz uczciwie, nie patrząc, czy ktos jest minstrelem, czy bajarzem, czy gawędiarzem, czy kimkolwiek innym, aczkolwiek nie do końca rozumiem Twe zarzuty. Piszesz, że "nawet ciekawie" a po chwili, że słabo. Chętnie dowiedziałbym się czym motywujesz swą opinię. Bo chyba nie ilością błędów, która IMHO jest raczej znikoma. A więc czym? Bo w tym komentarzu to ja zbyt wielu opinii o samym opowiadaniu nie widze, tylko kilka cytatów i twoich komentarzy do nich. Poza tym czepianie się na maksa i tak dalej. Przepraszam, ale nie chodzi o to, by napisać czego NIE MA, tylko może raczej ponarzekać na to co jest? Bo wymieniajac czego nie ma w danym dziele, zgnoić możesz każdego, choćby i był miszczem gatunku. Bo nie da się napisać czegoś tak by było tak wszystko. Więc trochę więcej konkretów o samym opowiadaniu prosze, a nie wytykanie tego, czego, jak już wspomniałem, nie ma.

Chyba za bardzo swą rolą się przejąłeś. Nie chodzi przecież o to, by przyczepić się do każdego kawałka, ale przedstawić swą opinię o danym dziele. A jeśli już się chce poszukiwać błędów, to tych prawdziwych, a nie śwadomych zabiegów stylistycznych. Naprawdę, lepiej się porządnie zastanów nastepnym razem zanim uznasz coś za błąd, bo w tym wypadku, w wielu, naprawdę bardzo wielu miejscach sam siebie ośmieszyłeś uważając, że coś jest błędem.

Czekam na kontre. Bo może to ja siebie ośmieszyłem?
Aha, i dziękuję za komentarz:).

PS. Co to się dzieje - moja odpowiedź na komentarz jest dłuższa niż sama opowieść:PPP.

Farmerus

2003-07-26 01:29

Czytam i zanim zapomnę:

Z początku byli cali zamazani, później coraz bardziej wyraźni, by w końcu móc dostrzec ich twarze. --> zdanie nielogiczne (aż w końcu można było rozpoznać ich twarze)

No i to tyle :). Co prawda jeszcze kilka rzeczy mi nie pasowało (np: najpierw ciemność, a zaraz potem białe plamy czy kilka sztuczek z wiatrem...), ale to takie drobiazgi, że wspominać o nich nawet nie warto.

Co do fabuły, na tyle jej jeszcze mało, że zachwycać nie ma się czym, ale (dzięki tajemniczności i niejasnosci) zapowiada się bardzo ciekawie. Z wytęsknieniem czekam na ciąg dalszy.

Zwłaszcza interesuje mnie moment (jeśli taki anstąpi) pojawienia się nieustraszonego Ejzedrję'a (tudzież: Rmirafa) który pospieszy na pomoc pieknej ksieżniczce Naliroka'ce :-))). I moze jakiś ciekawy wątek miłosny się rozwninie :D.

W kazdym razie, to co jest do tej pory nastraja optymistycznie i każe mieć nadzieję, na równie dobry (albo lepszy) ciąg dalszy.

Jak na razie stawiam: 4+

Pozdrawiam serdecznie

Faramir (2003-07-26):
To coś pokazał panie Farmerus jest już poprawione. Znaczy się - jak ty czytałeś to nie:P.

Co do fabuły. Mam nadzieję, że nie zawiodę pokrywanych nadziei, że będzie ciekawie, szczerze sobie tego nie życzę:).

A co do sprawy pojawienia się osobika o dziwnym imieniu... Hmmm... prosze nie mieszać tutaj privat-life! :/ Czuje się nawet lekko... hmm... zły na siebie, że zdecydowałem się na takie rozwiązanie :/... ehhh... ;(.

A na ciag dalszy sobie poczekasz:).

Samuel

2003-07-26 13:46

(...)Dochodzę do wniosku, że czytelnik jest inteligentny(...) - Jeśli ty tak uważasz to po cholerę to czytałem? :) Trzeba ogłosić apel:

!Uwaga!

Zabrania się czytanie tego dzieła Crazy?emu, Guinea, i wszystkim innym członkom ZOO ;)
Chyba, że masz IQ powyżej 80...

A na re, re, re kontrę ? poczekaj.....

Faramir (2003-07-26):
Te, te, te!

Nie mam czytać własnych dzieł?! :)

Samuel

2003-07-27 02:23

Pisząc komentarz byłem w pełni świadomy.. a, że ty bronisz dzieła to j przypuszczę kolejny atak. A czy będzie on krótszy to się okaże.. jednak partyzanka jest dobra tylko dla strachliwych przywódców. Więc rozpocznę kolejną bitwę myśli. Nie będą to teraz puste i szybkie przelanie myśli. Piszę to gdy jest 23:55 w Krakowie... ale to nie ważne. Tak więc pióro w dłoń..

Do ataku!

Każdy doszukał się błędów, hmm... Tak, rozumiem, że pięć błędów na cztery poprzednie osoby, to naprawdę istna lawina błędów. Tak... Bo reszta to tylko odczucia i sugestie czytelników.

Odpowiedź nie będzie krótka, choć mylić dalej się mogę i będziemy debatować dłużej. Nie chodzi mi o ilość, tylko co te błędy robią z Fabułą i przyjemnością z Lektury. Niektórym to nie przeszkadza, jednak obniżają one troszkę ?loty? opowiadania. Wskaż mi dzieło, w którym nie ma błędu. Dlatego stoi to po twojej stronie. Przespałem się z tym... i zrozumiałem aluzję. Nie można zbytnio zniżać lotów. Pozostają jeszcze inne czynniki przyczyniające się do sukcesu, czy porażki dzieła. Dlategoż czytać będę to jeszcze kilka razy a i mogę po raz kolejny czegoś się doczepić co by komentarze wydłużyć ;) Więc strzeż się.. to dzieło poważnie ?przetrzepię?...
Odczucia i sugestie też mogą działać przeciw tobie, a niekiedy mogą i być z tobą. Więc uważnie wybieraj te ?porady?. Przeca one tylko czekają, aż nie wykorzystasz ich dobrze a stoczysz na dno tę przypowieść. O czym? Tego Prolog nie mógł zdradzić. Więc lecę na kolejną potyczkę.

Ja napisałem:

?Choć uważam, że początkowi wędrowcy spacerowali w troszkę zawiłym opisie. Mogłeś przecież tę ciemność ukazać jako coś za ich skróconym nocnym widnokręgiem. A tę białą plamę mogłeś przedstawić jako TO co widzieli w odległości metra, czy dwóch... Wiadomo, że wtedy zawsze majaczą ciemne kształty krzaków. A zaśnieżone góry tez można dostrzec na tle ciemnego nieba. Mogłeś to jakoś lepiej przedstawić.?

Faramir kontrował:

Panie, SAM-UeLu, to tak, jakbym ja Tobie napisał, że mógłbyś swojego Diego trochę śmieszniejszym uczynić. Że mógłbyś w nim zrobić jeszcze to i to, a jako, że tego nie umieściłeś, to ocena idzie w dół.

Hm... Kontrujesz jednak twa kontra zostanie odbita a karta tej potyczki spalona i zapomniana..
Tutaj chodziło mi o to ?lepsze? przedstawienie tej ciemności, a potem białej plamy. Jednak nie do końca zrozumiałeś. Więc potyczka się przedłuży. Co prawda krytyka jest lepsza od pochwał, i Sam teraz wstrzymam się z wydaniem swoich stronic co by dopracować i zadowolić każdego. Jednak przypowieść poważna nie ma takich problemów by dotrzeć do słuchacza. Tworzysz trudną sztukę, jednak tobie idzie to łatwiej niźli mnie. Więc porównywać się chyba tu nie będziemy.
Jednak, powinieneś ?wyczarować? inne rozwiązanie tego fragmentu. Ja tylko wysnułem sugestię, a ta sugestia jednak powinna zostać inaczej rozpatrzona. Źle mnie zrozumiałeś...

Moje gryzmoły:

?Aha... czy to ognisko było w samym środku wsi? Bo jeśli tak, to zgodzę się, iż rozświetliło wioskę, jednak nie całą. Chyba, że ktoś ratusz podpalił. Dlatego wioska musiała liczyć pięć chat.?

Faramir mi powiedział:

Wioska z ratuszem? A wyobraź sobie taką wioskę północną! Czy tam może w ogóle być coś takiego, jak ratusz? Przepraszam, ale ja opisuje tak, aby czytelnik nie miał wszystkiego przedstawionego jak na dłoni i by zostawić trochę miejsce dla jego imaginacji.

Wnioskuję z tego, iż chciałbyś nawiązać klimat do ciężkiego życia Normanów znaczy się Skandynawów, potocznie nazywanych Wikingami. Ale ten mroźny klimat subpolarny ma to do siebie... jednak na to jest miejsce niżej do odpowiednich potyczek myślowych... Więc wrócę do tej części. Wioskę wyobraziłem sobie z łatwością gdyż do Skandynawi mnie ciągnie, krew przodków wzywa o powrót do rodzinnych stron, więc takie wioski to polowa moich myśli... I muszę Cię zaskoczyć, gdyż każdy dom takiego przywódcy grodu, gdyż tak to raczej trzeba nazwać nazywał się Ratuszem jako, że podatki zawsze zbierane są przez najważniejszego, który ma za zadanie ochraniać... w co to się Guinea wpakował... :) A to ognisko... biorąc pod uwagę śnieg... i nierówności na nim, gdyż nie pada jednakowo... To masz rację! Tu się poddam! Ognisko rozpalone w wiosce czy też niedaleko niej, chodzi o niewielka odległość. Śnieg odbija światło słonecznie, więc i jasność ognia odbijać może... tak więc tu honor zwracam.. lepiej teraz to mogę przedstawić w myśli.. Płonie ognisko wesoło, a śnieg odbija promienie jego i nawet najdalsza chata ma darmowe światło ;)

SAM-UeL:

?Przerwali. Jeden podszedł do ogniska, okrążył je i z kamienną miną spojrzał na towarzysza. Nagle kolana się pod nim ugięły i upadł na śnieg, chowając twarz w dłoniach.? - Wiesz jakoś to bez dramatyzmu..

Faramirek:

Prosiłbym o częstsze i bardziej intensywne używanie wyobraźni. Czy musze wszystko opisywać dokładnie?! I prószę, naprawdę proszę na przyszłość nie wypominać tego, czego w opowiadaniu nie ma. Bo to jest najlepszy sposób, na zniszczenie nawet i dobrego dzieła.

Wyobraźnia nic nie pomoże. To ty swoją prozą masz zmusić czytelnika co by wysilił łepetynę i wyobraził to sobie. I ja w tej wyobraźni widzę człowieka nieczułego. Jakby gniewnego, jednak okazującego skruchę. Dalej ujmując, pod koniec tego zdania mogłeś chociaż dopisać: Zaszlochał lekko. Wtedy bym mógł ujrzeć innego człowieka. To jak Opowieść Wigilijna Człowiek bez serca, jednak w opowieści na dobrą drogę kierują go trzy duchy, a tutajty musisz nam przedstawić czy on jednak był sentymentalny. Wierz mi Faramirze taki mały dopisek nie niszczy dzieła, a tylko poszerza wyobraźnię autora i czytelnika. To mi tak jakoś zgrzytnęło, że to bezuczuciowo napisałeś...

Moje niepotrzebne Jednak Faramira dać trzeba ;):

To ?i? jest jak najbardziej potrzebne. Podkreśla różnicę pomiędzy jednym krajobrazem a drugim. MUSI być.
Pocałunki. Czy nie może być coś takiego jak poetyckość w opowiadaniu? Jak porównania? Mnie się to akurat bardzo podoba i zmieniać nie zamierzam. Toto panie SAM-UeL nie za bardzo jest chyba błąd.
Brunatnoszare. Przepraszam, ale pisze się to razem. Proszę na przyszłośc o wnikliwszą koretkę komentarzy:P.

Tak, masz rację krajobraz podkreśla. Popatrzyłem na to z innej strony i trochę zachwiało, jednak sam często tak robię...
A drugiego się czepiając, masz rację pomijając tę wpadkę zacząłem później chwalić cię za przenośnię tę krytykując. To błąd niewybaczalny, Colę na konwencie masz zapewnioną ;) A co do ?brunatnoszarego? koloru to zależy to od sytuacji ;)

Tu to się pobronię!

Nie rozumiem. Dlaczego nie może płonąć? Czy mieszkańcy nie mogli umrzeć dość niedawno? Czy nie mogło być mocno rozpalone zanim umarli? Panie SAM-UeLu, toć to wystarczy lekko wysilić wyobraźnię! Czy czytelnik musi bez żadnego zaangażowania umysłowego czytać? Wystarczy popuścić wodze fantazji! Przecież nie będę wszystkiego dokładnie opisywać! To ognisko równie dobrze mogło już nie palić się mocno. A może się paliło? (...)Przepraszam ale wychodzę z założenia, że taki opisywanie byłoby bezsensu. Jeśli się nie zgadzasz, czy może źle zrozumiałem Twą myśl - walcz dalej. Ja sie bez walki nie poddaje.

Wnioskując z tego i trzymając się jednak trochę ?prawdziwych faktów?:
Dotarli do wioski. Okej. Ognisko z ciałami paliło się w najlepsze. Okej. Przenosisz nas w inne miejsce. Okej. Ale robiąc z nocy ranek zmieniasz ?naświetlenie na ziemi? ? fajnie to zabrzmiało :). Tak samo ognisko.. Swój szczyt ma tylko raz... potem można co najwyżej patrzeć jak gaśnie, bądź utrzymać ogień. Patrząc na to realnie ognisko powinno zgasnąć bądź dogasać. Powód? Jest prosty.
Ogień nie został podtrzymywany, a na dodatek mamy mroźny klimat, o który mi tu się dobijasz ;). A w mrozie nie pielęgnowane ognisko dogasa szybko. A i jest kolejny powód... padał śnieg! Więc Jednak panie Faramirze... moja wyobraźnia pracuje dobrze, ale nie każdy ma tak łatwo. Postaw jednak na lepszy opis tego ogniska.

Dalsze potyczki

?Po chwili odwrócił się i... znieruchomiał. Wstrzymał oddech. Krzyknął coś w kierunku tego, który wciąż wpatrywał się w ogień. Tamten odwrócił się.

I zobaczył.

(...)Ale z chęcią bym chciał wiedzieć jakbyś Ty to widział, by były emocje i przekonanie.

Wyciąłem tamte niepotrzebne słowa... I tak ich znów dużo wypowiemy. A z każdej bitwy będzie można zrobić osobny komentarz o przystępnej wielkości.
Powołując się na styl dajesz argument nie do odparcia. Styl samemu się szlifuje, a jak robisz pod czytelnika to jest już komercja. A ja w niedługim odstępie czasowym postaram się cos zdziałać i przedstawię Ci moją wizję. Jednak skoro to twój styl to chyba powinienem uszanować to i grzecznie się odczepić od tego fragmentu?

To ważne więc bez obcinania, nożyczki wyrzucone

Pozwolę sobie nie rozumieć o co Ci chodzi SAM. Po pierwsze, dlaczego słowo jezioro jest tutaj ?pustym słowem?? Co Ciebie przekonuje do takiego stwierdzenia? Bo porównania nie rozumiem. Nazwanie wyschniętego stawu, mokrą sadzawką, jest, hmm.. sprzecznością. Natomiast u mnie nie ma żadnej sprzeczności, a przynajmniej jej nie dostrzegam. Cały fragment wyglądał tak:
?Zamek Nightwind stał na wzgórzu, z którego rozchodził się widok na Whiteye - jezioro obecnie pokryte grubą warstwą lodu?. - Nie mam pojęcia po cóż miałbym tam wstawić przecinek. Czy skłamałem mówiąc, że jest tam jezioro? Nie nazwałem je po imieniu? Nie rozumiem Twej argumentacji. Wcale, a wcale. Co jest tutaj pustym słowem? Proszę, wytłumacz mi!

Więc. Przecinki zazwyczaj to krótsze odetchnienie od czytania, opowiadania itepe. Ale niekiedy taka przerwa pozwala jakby bardziej ?wyolbrzymić? i bardziej przykuć uwagę słuchacza. Przeczytaj to jednym tchem, a drugi raz robiąc przerwę pomiędzy tymi wytkniętymi wyrazami. Bez tego przecinka brzmi to jakoś obojętnie. Jednak tego czepiać się nie trzeba. To nie błąd tylko moja głupota, gdyż kto by zwracał na coś takiego uwagę?

Tak, pochwała...

?Lecz kto by się łakomił na taki żylasty i łykowaty kawałek strawy, mając do własnej dyspozycji suto zastawione stoły? Piękna przenośnia! Brawo!? - znaczy się - pochwała? :)

Tak, to była pochwała ;)
Ach... już tylko dwie i pół strony do kontrowania... :)

Ciemność! Widzę ciemność! Ciemność widzę!

Masz ciemną, bardzo ciemną noc, księżyc, jako że skrył się za chmurami (w dodatku brunatnymi!) nie oświetlał świata, a w dodatku wokół śnieg spadał bardzo obficie. Bardzo, bardzo wątpię, abyś wypatrzył chmury. Paniał?

Wiesz.. tu się mylisz... ja już przeżyłem taką sytuację ;) w Ferie dwa lata temu... będąc na wsi u ciotki wyszedłem koło 22:00 na polko.. z celem... pies się załatwi i wracam przed kominek ;) To co opisałaś pokrywało się z moim doświadczeniem jednak u mnie śnieg nie padał ?obficie? lecz tak że jeszcze w górę dało się spojrzeć nie robiąc z siebie ?bałwanka?. I cholera... widziałem chmury... wzrok jak elf.. ;)

Wybaczam

A po co? Dochodzę do wniosku, że czytelnik jest inteligentny, i jeśli pisze w opowiadaniu, że wiatr dostaje się do środka zamku, to logicznie musi istnieć jakieś miejsce, przez które się on dostaje. No chyba, że przeceniam czytelników (których w tym miejscu bardzo przepraszam, jeśli jakiegoś obraziłem!

No w sumie doczepiłem się szczegółu... a przeprosiny przyjąłem :)

I tak Farmerus blisko doszedł ;)

?[Cenzura by Faramir:) - a co! - Far.]?
Cenzury komentować nie zamierzam:)) Sam napisał tu coś, co uznałem, że znaleźć się nie powinno;)).

Rzesz ty! Ja tu się postarałem a ty mi tu cenzurujesz! I tak Farmerus blisko się wbił. Inteligętny chopok... [CENZURA by Far. - nie ma przebacz - dop. Far.]

Faramir napisał:

Nie rozumiem. Albo to Ty nie rozumiesz. (...)
Ja to rozumiem i mówiłem w pozytywnym słowa znaczeniu, tylko ty nie szukałeś odpowiedzi z odpowiedniej strony. A Ingham to tylko na myśl mi przyszedł... bo raczej po cichu to on z Mszy nie wraca, a i jeszcze się toczy :). Czego to nie rozumieć?

Znów pudło!

(...)Boziu, czy TO ma być błąd?! Przepraszam bardzo, ale się za swoich bohaterów nie będę tłumaczyć! SAM, przesadzasz!

Jejku czemu to uznałeś za błąd... mnie to po prostu zdziwiło. Zimna noc, zima, wiatr łupie o mury, a kobitka śpi nago... Dobrze, że kataru się nie nabawiła... To nie błąd.. to po porostu cos pozytywnego co naprawdę dobrze wpływa na opowiastkę.. patrząc realnie to był kretynizm i tu musze Gratulować ;)

Oczy.. to ja mam w porządku :)

A zauważył szanowny pan krytykant zwrot ?wyrzuciła w końcu z siebie?? Czy może umknął on jego sokolemu wzroku?...
Nie, nie umknął.. ale fajnie to zabrzmiało. Serio ;)

I dalej przez zaspy...

?Twarz dziewiętnastoletniej dziewczyny, która akurat opiekowała się królewską córką - Jakiś ty dokładny....?

Nie rozumiem. Na początku zgarniem opieprz za to, iż nie dokładnie opisuję, a teraz... Dziwię się, że nie przyczepiłeś się do tego, że nie opisuje dokładnie wyglądu tej służki, historii jej rodziny do trzeciego pokolenia, ani zwyczaju jaki panował wśród tamtejszej służby. Załamanie formy, panie recenzencie?

Chodziło mi o to, że raz piszesz bez opisu, a zaraz jesteś dokładny. Coś tu nie gra. I to właśnie twój błąd. Oba wytykam ponieważ musisz w końcu dojść do wniosku czy postawić na dłuższy opis, czy taki skrótowy. Jednak to tylko styl, który kole jak się naprawdę doczepić. Choć decyzję musisz podjąć niebawem... albo to twoja wena już podjęła decyzję? A tu mi chodziło, że ja bym napisał opowiastkę:
Żył sobie chłopiec. Trevor. Twarz tego dziesięcioletniego chłopca była smutna, gdyż jego miecz z stali i domieszki czegoś tam złamał podczas krojenia jabłka.? ? I to jest ta twoja rozpisana wersja.. a w skrócie:
Chłopiec o imieniu Trevor zasmucił się niezmiernie gdyż jego miecz złamał się na jabłku, które kroił
Musisz zdecydować jak pisać! Takie mieszanie nie jest dobre, przynajmniej nie widzę sensu by mając ¾ opisów skrótowych wwalać tu tę ¼ takich dokładnych.

Końcowe potyczki?!

(...)...to ma być błąd?! Przepraszam, ale obawiam, że wysnuwasz wnioski okrężną drogą.

Nie, to nie był błąd, to kolejna część która tak jak ta nagość. I to nie była droga okrężna.

Ja i Faramir:

'jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć. - to słowo ?podświadomie? może zniknąć. Nic nie wnosi oprócz 12 liter."
Jak to? Przytoczę całość wyrażenia:
"Prześladowało ją dziwne uczucie. Z jednej strony była ciekawa co wynurzyło się spod śniegu w jej śnie oraz co takiego zobaczyli tamci dwaj, jednak z drugiej strony... podświadomie nie chciała tego wiedzieć."

Podświadomie to opis tego, w jaki sposób nie chciała tego wiedzieć. Powinno by.

No tu masz rację.

I co z tego..

Przepraszam bardzo, ale czy nie zauważyłeś, że potem wysławia się inna osoba? Niedopatrzenie z Twej strony?

I cóż z tego Faramirze, że inna osoba gawędzi. Jednak TO, nadal jest TYM w ustach ich obu. A takie podkreślenie TEGO lepiej wygląda... przynajmniej to mój domysł.

Ach.. I ostatnia strona :)

Olewaj dalej... ja tylko wnioskuję..

To ja olewam sobie takie wytykanie błędów, bo to jest po prostu wskazywanie tego, co się NIE zrobiło. I w ten sposób można zgnoić wszystko, jak ostatnio uświadomił mniej Jacek Dukaj w swoim felietonie.

Czyżby to miało być celowo, gdyż dowiemy się w niedalekiej przyszłości historii tej jaskini? Jeśli tak, to zaniecham tej bitwy.

Sentymentalny jestem...

"(...) wydawałoby się, niekończących korytarzy, niczego tam(...) - przypomina to historię z korytarzem w Neverhood?zie... wszystkim co to wytrwali ten korytarz... po szklanicy Grenaturatu!"

Rozumiem, że to nie bylo błędu wytknięcie? Bo jeśli było, to chyba ja zaraz na głowę dostane, bo nic tutaj złego nie widzę!!!

Broń Boże! To nie błąd.. to po prostu wspomnienie z gry ;)

Ostatnie Małe potyczki

Skądże znowu!? To toć to tak się mówiło kiedyś! Wogle to jak najbardziej dobre słowo. Co najwyżej Ty go nie znasz, ale to już nie moja wina. -

Znać znam.. tylko jakoś... można powiedzieć błędu chciałem doszukać... Choć gdybym miał się doczepić to bym dalej to robił, jednak odpuszczę.

W jaki sposób? W jaki sposób? Może zaraz powiesz, że jako że dwójka tych osób, jak sam napisałem, przez ostatni czas żyła na granicy nędzy, to raczej nie miała czystych uszu, i jeden z nich nie mógłby słyszeć jakiegoś szelestu. A może brakuje Ci jakiegoś przymiotnika, przed szelestem? Np. szeleszczący? Albo proszę o coś więcej, czyli rozwinięcie swej myśli, albo poddanie się:).

Póki co odpuszczę... Ale jeszcze do tego wrócę.. bo cały czas mi to zgrzyta...

Zapewniam Cię, że dużo, dużo, dużo więcej niż połowa:).

Jednak będę się bronił.. a moje błędy są drobne i do doczepienia na chama.. a mówię Ci, że nie odpuszczę Ci tego ;)

"jednak zawsze warto wytknąć to co kogo hm... niepokoi."

Hmmm... mówiąc szczerze, to ja ten komentarz widze, jako przyczepienie się na maksa do czego tylko się da. No i niestety, w większości wypadków nie udało się Tobie.

To się jeszcze okaże ;)

Okej tych ostatnich słów wklejać nie będę by nie dołować długością komentarza ;)

Pisałem, że nawet ciekawe gdyż zapowiada się dobra opowiastka a słabo, gdyż mi ona kuleje z początku... Chyba pojmujesz?
Na opinie idzie wiele czynników.. wyjaśnię ci w następnej kontrze jakie to czynniki. W końcu powinieneś odgadnąć ;)
Okej... Opowiadanie jest jak mówię zachęcające jednak styl twój jakoś mi tu nie podszedł. Ta zmiana miejsc była dobra i na miejscu. Zima normandzka jednak przy niej trochę kulejesz.. przeżuć się na ciepły klimat ;) Wypowiadać się na razie nie będę o samym dziele, bo jest go za mało.
Ale czekaj, a skomentuje je tak jakżeś sobie obmyślał...

Faramir

2003-07-27 12:49

Przed bitwą

Pokłony w stronę zacnego przeciwnika! Takich batalii dawnom żem nie toczył! Respekt!

Ale tu już koniec dnia dziecka;) teraz będzie ostro:). Znaczy się, normalnie, bez pobłażania.
I przy okazji powiem jeszcze, iż zdecydowałem się, że pisać w oddzielnym komentarzu, by inaczej było by zbyt trudno chyba się zorientować w tych gigantycznych rozmiarach tej dyskusji:).

Przygotowania

Żelazny wzrok spoczywa na krajobrazie, który roztacza się za oknem. Patrzy na niego ze zdecydowaniem, jednak równocześnie ze spokojem. Jakby czerpał stamtąd siłę na nową potyczkę. Zakłada okulary. Odwraca się i podchodzi do szafy. Otwiera ją. Wyciąga koszulkę, na której u góry pisze: "Blind Guardian", natomiast u dołu "Let's Sing the Bard's Song...". Od razu poczuł się pewniej. Prawa ręka spoczęła na myszce. Włączył winampa. Wybrał kilka ulubionych piosenek Blind Guardianu, które wymieszał z zespołem The Analogs. Tak. Teraz czuł, że jest gotów do rozpoczęcia boju.

Nieśmiałe zaczątki

Odpowiedź nie będzie krótka, choć mylić dalej się mogę i będziemy debatować dłużej. Nie chodzi mi o ilość, tylko co te błędy robią z Fabułą i przyjemnością z Lektury. Niektórym to nie przeszkadza, jednak obniżają one troszkę ?loty? opowiadania. Wskaż mi dzieło, w którym nie ma błędu. Dlatego stoi to po twojej stronie. Przespałem się z tym... i zrozumiałem aluzję. Nie można zbytnio zniżać lotów. Pozostają jeszcze inne czynniki przyczyniające się do sukcesu, czy porażki dzieła. Dlategoż czytać będę to jeszcze kilka razy a i mogę po raz kolejny czegoś się doczepić co by komentarze wydłużyć ;) Więc strzeż się.. to dzieło poważnie ?przetrzepię?...
Odczucia i sugestie też mogą działać przeciw tobie, a niekiedy mogą i być z tobą. Więc uważnie wybieraj te ?porady?. Przeca one tylko czekają, aż nie wykorzystasz ich dobrze a stoczysz na dno tę przypowieść. O czym? Tego Prolog nie mógł zdradzić. Więc lecę na kolejną potyczkę

Dobrze, zrozumiałem chyba o co Ci chodzi. Jesli dobrze rozumiem masz na myśli to, iż błędy sprawiają, iż przyjemność czytania jest mniejsza, gdyż kiedy je widzimy to tak jakby odrywają one nas od świata przedstawionego w opowieści. I tutaj się zgodzę. Wiem o tym. Dlatego zawsze starał się kilkanaście razy przeczytać opowiadanie, zanim je wypuszczę. Cóż, oczywiście, nie ostrzegę się wszystkich błędów, ale zawsze jest ich mniej. A w odpowiedzi Tobie, zdecydowałem się ukazac ile i jakich to błędów jak na razie zostało wykrytych w mej opowiastce:
- Sugestia że jedno zdanie jest za długie.

- Uwaga, że nie wiadomo, czy wioska była widoczna, czy nie.

- Uwaga o do imienia.

- Źle skonstruowane jedno zdanie.

- Uwaga, że akurat danej osobie jedno zdanie się nie podoba, aczkolwiek było ono poprawne.

- Tutaj znajduje się największy błąd - mała zrozumiałość i "poplątaność" jednego akapitu.

- Dziwne porównanie.

- Źle użyte słowo.

I to w sumie wszystko. Nie liczyłem jeszcze Twoich uwag, bo one są wciaż "rozpatrywane". Tak że, chciałbym w tym miejscu zapytać, czy jest to naprawdę aż tak wiele błędów? Mówisz iż "nie można zbytnio zaniżać lotów". Owszem zgadzam się, ale przy okazji pytam się, czy w moim wypadku jest aż takier zaniżenie lotu?

Wyzwanie

Hm... Kontrujesz jednak twa kontra zostanie odbita a karta tej potyczki spalona i zapomniana..
Tutaj chodziło mi o to ?lepsze? przedstawienie tej ciemności, a potem białej plamy. Jednak nie do końca zrozumiałeś. Więc potyczka się przedłuży. Co prawda krytyka jest lepsza od pochwał, i Sam teraz wstrzymam się z wydaniem swoich stronic co by dopracować i zadowolić każdego. Jednak przypowieść poważna nie ma takich problemów by dotrzeć do słuchacza. Tworzysz trudną sztukę, jednak tobie idzie to łatwiej niźli mnie. Więc porównywać się chyba tu nie będziemy.
Jednak, powinieneś ?wyczarować? inne rozwiązanie tego fragmentu. Ja tylko wysnułem sugestię, a ta sugestia jednak powinna zostać inaczej rozpatrzona. Źle mnie zrozumiałeś...

Rozumiem o co Ci chodzi, tak mi się przynajmniej zda. Jednak to i Ty także nie do końca mnie zrozumiałeś:). Porównanie mnie do Ciebie, było tylko przykładem. Chodzi mi o to, że można w sumie każdy fragment uznać za taki, który można by przedstawić inaczej. I jest to prawda - bo wszystko można przedtsawić, napisać inaczej. Jadnakże chyba nie odpowiedziałem wtedy zbyt dokładnie. W tym wypadku racja leży chyba pośrodku. Owszem, masz rację, że można by to dopracować inaczej, jednakże tak, jak było, nie było chyba nieprawidłowo. A dodatkowo należy pamiętać iż każdy ma inny gust i każdego zdanie jest subiektywne. I tak Tobie może proponowane rozwiązanie wydawać się za lepsze, natomiast komuś innemu - nie.

Pierwsza potyczka

Wnioskuję z tego, iż chciałbyś nawiązać klimat do ciężkiego życia Normanów znaczy się Skandynawów, potocznie nazywanych Wikingami. Ale ten mroźny klimat subpolarny ma to do siebie... jednak na to jest miejsce niżej do odpowiednich potyczek myślowych... Więc wrócę do tej części. Wioskę wyobraziłem sobie z łatwością gdyż do Skandynawi mnie ciągnie, krew przodków wzywa o powrót do rodzinnych stron, więc takie wioski to polowa moich myśli... I muszę Cię zaskoczyć, gdyż każdy dom takiego przywódcy grodu, gdyż tak to raczej trzeba nazwać nazywał się Ratuszem jako, że podatki zawsze zbierane są przez najważniejszego, który ma za zadanie ochraniać... w co to się Guinea wpakował... :) A to ognisko... biorąc pod uwagę śnieg... i nierówności na nim, gdyż nie pada jednakowo... To masz rację! Tu się poddam! Ognisko rozpalone w wiosce czy też niedaleko niej, chodzi o niewielka odległość. Śnieg odbija światło słonecznie, więc i jasność ognia odbijać może... tak więc tu honor zwracam.. lepiej teraz to mogę przedstawić w myśli.. Płonie ognisko wesoło, a śnieg odbija promienie jego i nawet najdalsza chata ma darmowe światło ;)

Hmmm... zacznijmy od tego, że argument, jako iż takowy Ratusz znajduje się w wioskach Wikingów, uznaję za niedorzeczny, zbywając go jednym stwierdzeniem: to jest świat FANTASY. A jako iż jest to swiat fantasy, to należy pamiętać, iż mimo że znajdują się tutaj odniesienia i sytuacje podobne do tego, co normalnego, naszego świata, to jednak w ogólnym ozrachunku wszystko jest tam raczej inne. I nie należy wnioskowac, że jesli u Wikingów coś tak było, to tak samo musi być i tutaj.
Sprawa ogniska - jako że załatwiona, może zostac uznane za skończoną.

Starcie

Wyobraźnia nic nie pomoże. To ty swoją prozą masz zmusić czytelnika co by wysilił łepetynę i wyobraził to sobie. I ja w tej wyobraźni widzę człowieka nieczułego. Jakby gniewnego, jednak okazującego skruchę. Dalej ujmując, pod koniec tego zdania mogłeś chociaż dopisać: Zaszlochał lekko. Wtedy bym mógł ujrzeć innego człowieka. To jak Opowieść Wigilijna Człowiek bez serca, jednak w opowieści na dobrą drogę kierują go trzy duchy, a tutajty musisz nam przedstawić czy on jednak był sentymentalny. Wierz mi Faramirze taki mały dopisek nie niszczy dzieła, a tylko poszerza wyobraźnię autora i czytelnika. To mi tak jakoś zgrzytnęło, że to bezuczuciowo napisałeś...

Cóż... mogę się zgodzić na takie dopisanie, "zaszlochania", gdyż rzeczywiście zbytnio to nie wprowadzi zamentu do mego dzieła, jednakże wciąż uważam, iż nie jest to jakiś wielki i straszliwy błąd. Aczkolwiek cenię sobie dokładność. Dobrze, można ten wątek zamknąć, gdyż o sprawie tu poruszonej jeszcze będzie mowa.

Złapanie oddechu

Tak, masz rację krajobraz podkreśla. Popatrzyłem na to z innej strony i trochę zachwiało, jednak sam często tak robię...
A drugiego się czepiając, masz rację pomijając tę wpadkę zacząłem później chwalić cię za przenośnię tę krytykując. To błąd niewybaczalny, Colę na konwencie masz zapewnioną ;) A co do ?brunatnoszarego? koloru to zależy to od sytuacji ;)

Sytuacja wyjasniona, na Colę będę czekać, choć wolałbym coś bardziej wyskokowego:). Bida, bida, z nie ma się z czym kłócić.

Walka!

Wnioskując z tego i trzymając się jednak trochę ?prawdziwych faktów?:
Dotarli do wioski. Okej. Ognisko z ciałami paliło się w najlepsze. Okej. Przenosisz nas w inne miejsce. Okej. Ale robiąc z nocy ranek zmieniasz ?naświetlenie na ziemi? ? fajnie to zabrzmiało :). Tak samo ognisko.. Swój szczyt ma tylko raz... potem można co najwyżej patrzeć jak gaśnie, bądź utrzymać ogień. Patrząc na to realnie ognisko powinno zgasnąć bądź dogasać. Powód? Jest prosty.
Ogień nie został podtrzymywany, a na dodatek mamy mroźny klimat, o który mi tu się dobijasz ;). A w mrozie nie pielęgnowane ognisko dogasa szybko. A i jest kolejny powód... padał śnieg! Więc Jednak panie Faramirze... moja wyobraźnia pracuje dobrze, ale nie każdy ma tak łatwo. Postaw jednak na lepszy opis tego ogniska.

Odpowiedź jest banalnie prosta. Wszystko opierasz na tym, iż pomiedzy "skokami" krajobrazów, jest jakaś wielka różnica czasowa. Że ten drugi obraz jest później. Jednak w tym wypadku się mylisz. Ten drugi obraz jest wcześniej, przed tym, jak dwaj mężczyźni trafili do swej wioski. Żeby nie było, że nie można się było tego domyślić spróbuję ukazac w jaki sposób można do tego dojsć. Pierwszy obraz opowiada o tym, jak dwójka męzczyzn wraca do swej wioski, gdzie znajdują wszystkich wymordowanych. Wracają w nocy. Drugi obraz pokazuje jak coś wyłania się spod śniegu. To coś wyłania się w dzień. Trzeci obraz jest tej samej nocy, co pierwszy, w sumie zaledwie chwilę po tym, jak oni przybyli do swej wioski. Wtedy odwracają się i widze cos.
Pomyslmy teraz logicznie. Zabić tych w wiosce musiało coś nienaturalnego. Więc co to musiało być? Oczywiście to, co wynurzyło się spod śniegu. Logiczne chyba, że na początku musiało się to wynurzyć, a dopiero potem ich zabić a nie odwrotnie:). Mam nadzieję, że nie pomieszałem... Mam nadzieję, że to trochę wyjaśnia.

Kwestia stylu

Wyciąłem tamte niepotrzebne słowa... I tak ich znów dużo wypowiemy. A z każdej bitwy będzie można zrobić osobny komentarz o przystępnej wielkości.
Powołując się na styl dajesz argument nie do odparcia. Styl samemu się szlifuje, a jak robisz pod czytelnika to jest już komercja. A ja w niedługim odstępie czasowym postaram się cos zdziałać i przedstawię Ci moją wizję. Jednak skoro to twój styl to chyba powinienem uszanować to i grzecznie się odczepić od tego fragmentu?

Owszem, ja piszę tak, bo lubię. Lubię kilkoma zwyczajnymi słowami wprowadzać coś, jakieś zaskoczenie, czy coś w tym stylu. Poza tym lubię pisać tak jak pisze i nie chce tego zmieniac. Kwestia stylu, to zaiste trudna i zawiła sprawa i długo by ją roztrząsać. Proponuje zawieszenie broni. Chwilowe.

Bitwa o przecinek

Więc. Przecinki zazwyczaj to krótsze odetchnienie od czytania, opowiadania itepe. Ale niekiedy taka przerwa pozwala jakby bardziej ?wyolbrzymić? i bardziej przykuć uwagę słuchacza. Przeczytaj to jednym tchem, a drugi raz robiąc przerwę pomiędzy tymi wytkniętymi wyrazami. Bez tego przecinka brzmi to jakoś obojętnie. Jednak tego czepiać się nie trzeba. To nie błąd tylko moja głupota, gdyż kto by zwracał na coś takiego uwagę?

Trzeba przyznac, że to dośc oryginalne, pisać kilobajty trekstu kłócąc sie o jeden przecinek:). Jednakże - o ile dobrze znam interpunkcję - to jakoś nie wydawało mi się, że powinienem tam znak przystankowy wstawić. Nie jestem tego pewien, więc wolę asekurancko nie zrobić nic.

Ciemność sprzymierzeńcem?

Wiesz.. tu się mylisz... ja już przeżyłem taką sytuację ;) w Ferie dwa lata temu... będąc na wsi u ciotki wyszedłem koło 22:00 na polko.. z celem... pies się załatwi i wracam przed kominek ;) To co opisałaś pokrywało się z moim doświadczeniem jednak u mnie śnieg nie padał ?obficie? lecz tak że jeszcze w górę dało się spojrzeć nie robiąc z siebie ?bałwanka?. I cholera... widziałem chmury... wzrok jak elf.. ;)

Owszem. Istnieje taka możliwość, aczkolwiek różne istnieją rodzaje ciemności. Możliwe, iż wtedy, w sytuacji, którą ty opisywałeś, widać było chmury, jednakże w moim opowiadaniu ich widac nie było. Było tak ciemno i w dodatku ch ury także były ciemne, że zobaczyć tego nie można było. A poza tym aki śnieg naprawde sprawiał, że trudno było zobaczyć śnieg. Zapewniam Cię o tym.

Brać cenzorsko-inkwizytorska

Rzesz ty! Ja tu się postarałem a ty mi tu cenzurujesz! I tak Farmerus blisko się wbił. Inteligętny chopok... [CENZURA by Far. - nie ma przebacz - dop. Far.]

Jeszcze się zastanawiam, czy czasem jego tez nie ocenzurować:).

Nieporozumienie w boju

Jejku czemu to uznałeś za błąd... mnie to po prostu zdziwiło. Zimna noc, zima, wiatr łupie o mury, a kobitka śpi nago... Dobrze, że kataru się nie nabawiła... To nie błąd.. to po porostu cos pozytywnego co naprawdę dobrze wpływa na opowiastkę.. patrząc realnie to był kretynizm i tu musze Gratulować ;)

Huh... znaczy się, że nie wytykasz niczego moim bohaterom? No i dobrze, to ich życie, to oni decydują czy chcą spać nago, czy nie:).

Walka o główną flankę

Chodziło mi o to, że raz piszesz bez opisu, a zaraz jesteś dokładny. Coś tu nie gra. I to właśnie twój błąd. Oba wytykam ponieważ musisz w końcu dojść do wniosku czy postawić na dłuższy opis, czy taki skrótowy. Jednak to tylko styl, który kole jak się naprawdę doczepić. Choć decyzję musisz podjąć niebawem... albo to twoja wena już podjęła decyzję? A tu mi chodziło, że ja bym napisał opowiastkę:
Żył sobie chłopiec. Trevor. Twarz tego dziesięcioletniego chłopca była smutna, gdyż jego miecz z stali i domieszki czegoś tam złamał podczas krojenia jabłka.? ? I to jest ta twoja rozpisana wersja.. a w skrócie:

Chłopiec o imieniu Trevor zasmucił się niezmiernie gdyż jego miecz złamał się na jabłku, które kroił
Musisz zdecydować jak pisać! Takie mieszanie nie jest dobre, przynajmniej nie widzę sensu by mając 3/4 opisów skrótowych wwalać tu tę 1/4 takich dokładnych.

Nie mam pojęcia. Szczerze. Nigdy nie patrzyłem na to, czy pisze opis skrótowy w całym dziele, czy nie. Wychodzę z założenia, że niekiedy pisze tak, niekiedy tak. Niektórym rzeczom warto poświęcić więcej słów, nnym wystarczy ich mniej. I z takiego założenia cały czas wychodzę. Nie miałem pojęcia, że w ten sposób kłócę się z jakas ideologią pokrętną, której nawet nie znałem.

Zmęczenie...

I cóż z tego Faramirze, że inna osoba gawędzi. Jednak TO, nadal jest TYM w ustach ich obu. A takie podkreślenie TEGO lepiej wygląda... przynajmniej to mój domysł.

Ehhh... Zrozum, że inna osoba, może zupełniej inaczej spostrzegać sprawę Tego. Ten pierwszy był lekko (zaznaczam to słowo, on się tylko niepokoił leciutko!) tym, że może jednak coś złego tutaj jest... natomiast drugi był pewny siebie i wyśmiewał to, że byc może w tej jaskini mieszka coś. Poza tym, pierwsze zaakcentowanie TEGO słowa było tylko po to, by zwrócić uwage na to, o co danej osobie chodzi. Paniał?

Odroczenie końcowej potyczki

Czyżby to miało być celowo, gdyż dowiemy się w niedalekiej przyszłości historii tej jaskini? Jeśli tak, to zaniecham tej bitwy.

Jes! Będzie wjaśnienie, przecież nie dałem tylko ot tak sobie:). To będzie bardzo ważny elemen fabuły, który będzie wyjaśniać inny - jeszcze wazniejszy - element:).

Przerwa

Znać znam.. [wyraz "wogle" - przyp.far.] tylko jakoś... można powiedzieć błędu chciałem doszukać... Choć gdybym miał się doczepić to bym dalej to robił, jednak odpuszczę.

Milo mi:). Tymbardziej, że tutaj błędu NIE było. Wogle:).

Jednak będę się bronił.. a moje błędy są drobne i do doczepienia na chama.. a mówię Ci, że nie odpuszczę Ci tego ;)

Aj bi łejting for dis mołment:).

To już jest koniec...

Aż do następnego starcia! Zacny druhu, SAM-UeLu! Dziękuję za tak dokładne "rozebranie" mojego dzieła:). Czekam na Re:Re:kontr-polemike na komentarz:). Aha, kilka spraw tutaj uciąlem, bo uznałem je za zakończone a komentarz już i tak jest dośc długi:).

Samuel

2003-07-28 01:04

Przed przystąpieniem do partyzantki...

Powiem jeszcze, iż zdecydowałem się, że pisać w oddzielnym komentarzu, by inaczej było by zbyt trudno chyba się zorientować w tych gigantycznych rozmiarach tej dyskusji:)

O tak.. podkreśliłem to co skomentować trzeba. Komentarz mój ostatni był prawie dwa razy dłuższy od samego dzieła! A i pod koniec postanowiłem zaniechać podejmowania długich dialogów. Więc, jeśli jest potrzeba to dziś poruszę te sprawy, które jeszcze trzeba objaśnić, bądź postawić mocniej na swoim. Przecież obiecałem. Obiecałem zająć się tym dziełem porządnie. Odpuścić nie zamierzam i mam nadzieję, że nie tylko my coś z tego wyniesiemy.

Wojsko zbrojone na akcję czeka

Nie liczyłem jeszcze Twoich uwag, bo one są wciąż "rozpatrywane". Tak że, chciałbym w tym miejscu zapytać, czy jest to naprawdę aż tak wiele błędów? Mówisz iż "nie można zbytnio zaniżać lotów". Owszem zgadzam się, ale przy okazji pytam się, czy w moim wypadku jest aż takie zaniżenie lotu?

Do uwag zbieraj się powoli, rozpatruj dobre i złe strony. I czy to właśnie tobie się podoba tak jak jest, a gdy zmienisz coś przy takim rozpatrywaniu to sprawdź czy aby na pewno uważasz to za dobrą zmianę, bądź popytaj znajomych. W końcu dużo osób oferuje pomoc przy dziełach. Więc rozpatruj. Szukaj plusów i minusów. Piszesz dla siebie, dla naszego imperium. Jednak. Nie jesteśmy komercyjni i nie narzucamy swej woli, po prostu staramy się pomóc by ?frajda? z czytania była większa. Tak na marginesie... który to dupek (czyt. Polityk) uważa, że młodzież nic nie czyta tylko ćpa, pije i pali? Toż to on swą młodość przedstawia!. Ulżyło mi, jakoś polityków nie lubię.
O ?lotach? mówiłem i zbytnio ich nie zaniżyłem... za błędy obniżyłem ocenę o 0.25 stopnia. Więc to mogę ujawnić. Nie jest to dużo. Ale w moją ocenę wchodzą jeszcze inne czynniki, których dla dobra sprawy nie ujawnię. W twoim wypadku lotów zbytnio nie zaniżyłem. Wierz mi.

Przemarsz oddziałów

(...)jest to prawda - bo wszystko można przedstawić, napisać inaczej(...) Owszem, masz rację, że można by to dopracować inaczej, jednakże(...) należy pamiętać iż każdy ma inny gust(...) I tak Tobie może proponowane rozwiązanie wydawać się za lepsze, natomiast komuś innemu - nie.

Postanowiłem zrobić zlepkę z tego twojego fragmentu. Teraz widać te najważniejsze części. I jednak tutaj masz rację. Prawda leży po środku. A tę debatę porzućmy tymczasowo. Muszę uzbierać odpowiednią argumentację choć troszkę mam ochotę powalczyć i w tym komentarzu. Jednak. Wolę uzbierać mądrych słów tuzin, niż ?wklepać? trzy tuziny z czego nic nie przedłuży i nie zaowocuje przyszłościowo.

Atak na ratusz!

Atak uprzedzę przedawnionym fragmentem:

Wioska z ratuszem? A wyobraź sobie taką wioskę północną! Czy tam może w ogóle być coś takiego, jak ratusz?

I nowe słowa:

Hmmm... zacznijmy od tego, że argument, jako iż takowy Ratusz znajduje się w wioskach Wikingów, uznaję za niedorzeczny, zbywając go jednym stwierdzeniem: to jest świat FANTASY. A jako iż jest to świat fantasty, to należy pamiętać, iż mimo że znajdują się tutaj odniesienia i sytuacje podobne do tego, co normalnego, naszego świata, to jednak w ogólnym rozrachunku wszystko jest tam raczej inne. I nie należy wnioskować, że jeśli u Wikingów coś tak było, to tak samo musi być i tutaj.

Musiałeś mnie źle zrozumieć! Ratusz to główna chata takich grodów! Miejsce spotkań ?ważnych? w wiosce, a zarazem dom najważniejszego. Nie chodzi mi o rezydencję z wieżą na dwadzieścia metrów. Po prostu chatka... zresztą po co o tym rozmawiamy, gdy to nawet nie jest część opowiastki. Ognisko wyjaśniliśmy więc ratusz odpuśćmy.

Nie płacz! Nad przelaną krwią

Cóż... mogę się zgodzić na takie dopisanie, "zaszlochania", gdyż rzeczywiście zbytnio to nie wprowadzi zamętu do mego dzieła, jednakże wciąż uważam, iż nie jest to jakiś wielki i straszliwy błąd. Aczkolwiek cenię sobie dokładność. Dobrze, można ten wątek zamknąć, gdyż o sprawie tu poruszonej jeszcze będzie mowa.

Nie to nie jest wielki błąd, tylko brak uczuć ze strony autora kreującego charakter tego chwilowego bohatera. Skoro uważasz, że mowa będzie na ten temat domyślam się, iż przygotowujesz jakieś ?smutne? fragmenty, w których za dobrze Ci nie idzie? A może się mylę.

Walka nie podjęta

Tutaj musze uznać twą wyższość i rację. To twoje dzieło i teraz widzę je w coraz jaśniejszym świetle.

Zawieszenie w Stylu

Broń odłożona, ale tylko chwilowo. Wojsko jest żądne krwi...

Przecinek na tle historii

Dobrze, nic nie rób w końcu to nie aż takie ważne. Ja też zaniecham argumentacji pod tym adresem. To twoje dzieło.

Ogłupiały białym puchem!

A poza tym taki śnieg naprawdę sprawiał, że trudno było zobaczyć śnieg.

Jak początek komentarza rozumiałem, tak tutaj za cholerę straciłem orientację. Może coś nie wyszło... Ale wojska z tej bitwy wycofałem.

Bohater jak bohater....

Nic im nie wytykam. Więc zostawmy ich jednak w spokoju. W komentarzach rzecz jasna.

Bitwa ideologiczna

Nie miałem pojęcia, że w ten sposób kłócę się z jakąś ideologią pokrętną, której nawet nie znałem.

Wiesz. Ta ideologia to jest tylko po to by trochę nachalny pan (czyt. SAM-UeL) przyczepił się tego. Po prostu zostało to przeze mnie doczepione, gdyż niekiedy powstrzymujesz się od kilku słów, które rozpisują dzieło i staje się ono bardziej przystępne. A niekiedy wręcz zadziwiasz dokładnością. Np. dziewiętnastoletnia służka.

Zmęczenie to tylko mała przerwa...

...więc skontruję twoje Zmęczenie w następnym komentarzu. Trzeba dobrze dobrać słowa na ważniejsze potyczki. Choć ta może okazać się i tak prowadzącą do niczego. Ale to sobie objaśnimy prywatnie.

Podczas przerwy kibice szaleją...

Znać znam.. [wyraz "wogle" - przyp.far.] tylko jakoś... można powiedzieć błędu chciałem doszukać... Choć gdybym miał się doczepić to bym dalej to robił, jednak odpuszczę.

Milo mi:). Tym bardziej, że tutaj błędu NIE było. Wogle:).

Wierz mi do tego ?wogle? można się doczepić. To słowo wypowiada narrator, a narrator powinien wypowiadać się piękną mową a nie skracając sobie drogę do dalszych części opowiadań. Więc błędem to nie jest, jednak przyczepiając się naprawdę... gadałbym o tym jak z tymi ?wsiokami?

Wojska zmęczone...

...wycofały się na z góry upatrzone pozycje. A głównodowodzący oddziałami zebrali się w namiocie głównym, by przygotować kolejne ataki, oraz by wspomóc swych rodaków w tej potyczce. Słowa teraz starannie zostaną dobrane.. by niedomówień nie było. Do następnej kontry! Faramirze!

PS. Faramirze.. czyżbyśmy swoimi komentarzami do twego dzieła odstraszali czytelników? :)

Faramir (2003-07-29):
Odpowiedź będzie tylko odnosić się do tych punktów zktórymi się nie zgadzam, a i tak odpisze skrótowo, bo sił już wiele nie mam, a przecież musze je zachowac na napisanie dalszego ciage tejże opowiastki.:)

Musiałeś mnie źle zrozumieć! Ratusz to główna chata takich grodów! Miejsce spotkań ?ważnych? w wiosce, a zarazem dom najważniejszego. Nie chodzi mi o rezydencję z wieżą na dwadzieścia metrów. Po prostu chatka... zresztą po co o tym rozmawiamy, gdy to nawet nie jest część opowiastki. Ognisko wyjaśniliśmy więc ratusz odpuśćmy.

To Ty mnie chyba nie zrozumiałeś:). Ogólnie chodzi mi o to, że jeśli coś było w świecie wikingów to nie musi być tutaj. I tyle. Jak wygląał taki ratusz - nie obchodzi mnie.

Nie to nie jest wielki błąd, tylko brak uczuć ze strony autora kreującego charakter tego chwilowego bohatera. Skoro uważasz, że mowa będzie na ten temat domyślam się, iż przygotowujesz jakieś ?smutne? fragmenty, w których za dobrze Ci nie idzie? A może się mylę.

Mylisz się czy nie - zobaczysz sam w przyszłości.

"A poza tym taki śnieg naprawdę sprawiał, że trudno było zobaczyć śnieg."

Jak początek komentarza rozumiałem, tak tutaj za cholerę straciłem orientację. Może coś nie wyszło... Ale wojska z tej bitwy wycofałem.


Sorry, tam na końcu miały być chmury, tylko śnieg z rozpędu wpisałem:).

...więc skontruję twoje Zmęczenie w następnym komentarzu. Trzeba dobrze dobrać słowa na ważniejsze potyczki. Choć ta może okazać się i tak prowadzącą do niczego. Ale to sobie objaśnimy prywatnie.

Będę czekał na Twe arGGumenty w poGGadance:).

Wierz mi do tego ?wogle? można się doczepić. To słowo wypowiada narrator, a narrator powinien wypowiadać się piękną mową a nie skracając sobie drogę do dalszych części opowiadań. Więc błędem to nie jest, jednak przyczepiając się naprawdę... gadałbym o tym jak z tymi ?wsiokami

Taaakk... bo jak ktoś czyta by znaleźc błąd, a nie by czytać, to można we wszystkim znaleźć błąd ;))... To był dżołk oczywiście:).

Jesteś na 1 stronie. Przejdź do: 1 2