Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "THE RPG story"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > THE RPG story
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

14.10.2004
Post ID: 13321

Daron po ok. 5 godzinach drogi znów spojrzał na swój kompas. Jednak coś sie nie zgadzało. Kompas wskazywał wszystkie kierunki dookoła. To oznaczało jedno. Iscandel musiał się przemieścić do innej sfery. Daron westchnął, poczym ruszył w trase w nieznane, mając nadzieje że jednak jakimś trafem spełni któreś z misji. Tracił juz nadzieje. Ostatnie pasma porażek, śmierć przyjaciela, tylko go dobijały. Jednak niepoddawał się woli. Nie chciał wpaść ponownie na ścieżke zła która niegdyś nim kierowała. Wiedział że przeszłość będzie go nękać. Jego jedynym oparciem był sam Torm. Jednak dla niego to oparcie nie było pewne, a to tylko dlatego że Torm jest osobą w 100% boską i widzi tylko i wyłącznie świat w kolorach dobra. Daron czuł że potrzebuje oparcia w osobie przynajmniej w poczęści ludzkiej...jednak po prostu był nieufny. Nigdy nikomu nieufał. Znał elite pozostałych 9 Czempionów Torma, jednak nawet im nie chciał powierzyć sekretów. Zresztą oni też mu nieufali znając jego przeszłość. Ba! Oni wręcz przez pewien moment zwątpili w samego Torma gdy dowiedzieli się że 10 Czempionem zostanie były mnich Zakonu Długiej Śmierci. Daron jednak sie nie przejmował. Wolał być sam, mimo pustki w duszy. Starał się być jak najgorliwszym sługą Torma. Dlatego ostatnie porażki go wybijały z rytmu.
Postanowił zostać przez jakiś krótki czas w Deyji. Rozejrzeć się dookoła. Może nawet pomóc komuś w opałach. Zobaczy. Może faktycznie coś sie stanie...

15.10.2004
Post ID: 13322

Nagle na drodze Darona pojawiły się dwie istoty: kula oślepającego światła i nieuformowany kształt z nieprzeniknionej ciemności. Paladyn odruchowo zachował czujność. Nagle usłyszał cichy, znajomy głos:
- Nie musisz się nas obawiać
Oraz inny:
- Nie jestem w stanie nic ci zrobić - ten drugi był zimny, metaliczny... zły.
- Daronie Snyderthdend z Thayu... Proszę, odpraw modły do Mystry... Wtedy pomożemy ci... Szybko, czeluście Baator jeszcze nie mają nad nami kontroli...
W głowie paladyna kłębiły się pytania, jednak nie był w stanie ich użyć. Zdołał tylko wydusić z siebie krótką modlitwę pochwalną do bogini magii. Nie przypuszczał, że będzie to w czymś pomocne, a jednak...
Obie formy zaczęły nabierać humanoidalnych kształtów. Po chwili Daron je rozpoznał - oto Sharwyn, piękna uskrzydlona bardka, oraz przywódczyni Czarnej Straży z Wieży Strażniczej nr 6 - Neela.
- Nie jestem już twoim wrogiem, paladynie Torma. Iscandel jest zagrożeniem również dla mnie, więc postanowiłyśmy z Sharwyn, że połączone moce naszych bóstw powinny zostać użyte chociaż raz w prawdziwie dobrym celu.
- Więc chodzcie ze mną. To znaczy lećcie - powiedział z uśmiechem paladyn.

Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

15.10.2004
Post ID: 13323

Daron przed samym lotem lekko cofnął się. Popatrzył na Neele i na Sharwyn. Coś tu mu niepasowało.
-Jaką mam mieć pewność że nie chcecie mnie wrobić? I dlaczego nagle pracujecie razem? Przeciez ty Sharwyn miałaś ją zabic...a pozatym co sie z wami stało? Nie było śladu po waszym ataku pulsacyjnym...Nie coś mi tu nie pasuje...

Daron się cofnął do tyłu. Patrzył to na Neele, to na Sharwyn. Wiedział co sie dzieje. Wiedział że wina leży znowu po jego stronie. To on, znowu nie ufał. Nie chciał ufać. Jednak czekał na odpowiedzi...

Sharra

Sharra

15.10.2004
Post ID: 13324

- Po ataku pulsacyjnym nie było śladu? Jak to? Pamiętam wielki wybuch! Jak to możliwe, że nie było śladu? - zapytała Sharwyn.
- Może ja wyjaśnię - zaproponowała Neela. - Zostałyśmy zabrane przez Iscandela do czeluści Baator. Postarał się zatrzeć wszystkie ślady po naszym istnieniu, jednak zapomniał o was. Diabły długo zastanawiały się co z nami zrobić, w końcu postanowiły nas zamknąć w celi. Niewyobrażalny błąd, że pozwolę sobie zauważyć. Sharwyn i ja zawarłyśmy sojusz, do czasu pozbycia się tej cholernej devy, która nas tam zabrała. Gdy wróciłyśmy na Antagarich, nie mogłyśmy wrócić do naszych poprzednich form. Sharwyn zasugerowała poczekać na kogoś i spróbować przekonać go do pomocy. I przyszedłeś ty.

Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

15.10.2004
Post ID: 13325

Z twarzy Darona widać lekkie zmieszanie, nieufność...

-Dobra, dobra...ale skąd mam mieć pewność że to nie jakaś pułapka?

Daron nagle zobaczył lekko błękitną, jasną, strużke krwi ściekającą po ręce Neeli. Krew ta napewno nie była ludzka...

- Ki..kim wy jesteście...bo niewyglądacie mi na zwykłych ludzi...Skąd jesteście?

Sharra

Sharra

15.10.2004
Post ID: 13326

- Jesteśmy półboginiami. Co cię tak zaskoczyło? Jej krew? Ona jest dżinnem, jeśli nie zauważyłeś. Mnie przysłała tu Mystra, ją Cyric. Naszym zadaniem było pozbycie się "tej drugiej" oraz szerzenie naszych wyznań. Jednak, jak Neela już zauważyła, mamy teraz inne zadanie. Wykorzystując moją magię i jej zmysł walki, w połączeniu z twoim oddaniem i odwagą, możemy wiele zdziałać.
- Nie wierzę ci.
- Keilaia Nogg Hethas! Spróbuj rzucić jakieś zaklęcie.
Daron spróbował rozproszenia. Nic. Pomoc. Nie działa. Boska potęga. Bez efektu.
- Co mi zrobiłaś?
- Odłączyłam cię od osnowy. Dopóki ponownie cię nie przyłączę, nie możesz korzystać z czarów, magicznych przedmiotów itp. Cavaignac Garra Dass! Teraz już wszystko dobrze. Więc... możemy iść z tobą?

Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

15.10.2004
Post ID: 13327

Daron zawachał się chwile. Wprawdzie wiedział że prędzej czy później takowe zaklęcie by zniego zeszło samo, jednak czasami zaklęcie może trwać wieki, a to jaką moc posiadają obie półboginie tylko mogło umocnić przekonanie o wiecznie trwałym zaklęciu. Po chwili ciszy Daron podszedł krok do przodu.
-Dobra...Pójde z wami...jednak wiedzcie ze czary są tylko mym wzmocnieniem, bez nich takze sobie moge poradzić, a walczyć będę do ostatniego tchu...mówie to tak na wszelki wypadek.

Daron uśmiechnął się poczym Sharwyn, Neela przenieśli się wraz z nim do innego wymiaru...

Iscandel

Iscandel

15.10.2004
Post ID: 13328

//Post ten powstał przy współpracy devowo-smoczej czyli mojej i Dena ;)//

Liście zaczęły wirować, gdy nagle oboje rzucili się sobie do gardła, Denadareth wiedziony furią zaatakował tnąc mieczem w twarz bestii. Skuteczny blok Isca powstrzymał uderzenie, ale wytrącił miecz z jego ręki. Niezrażony tym przewrócił przeciwnika kopniakiem i odskoczył chwytając swoją broń w powietrzu. Jeszcze raz zmierzył Dena wzrokiem a jego wściekłość rosła coraz bardziej. Den uderzył prostym zaklęciem ognistej strzały chcąc zdekoncentrować wroga, po czym lewitując, zaatakował. Isc zignorował zaklęcie oparte na magii ognia i przyjął postawę obronną czekając, aż Den zbliży się do niego wystarczająco blisko, lecz tuż przed atakiem ognista strzała zachwiała lekko jego równowagę. Den gwałtownie zanurkował i ciął mieczem po nogach demona licząc, iż to go zaskoczy, jednocześnie spróbował czaru oślepienia. Isc oślepiony zaklęciem wzbił się w powietrze, lecz nie uniknął ciosu. Den zranił go w nogę, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Zanurkował i zaatakował wytrącając broń przeciwnikowi. Wzbił się ponownie i zanurkował drugi raz.
Wtedy Den popełnił błąd - broń złapał bez trudności, ale zamiast unikać, wystawił do góry by nadziać demona. Stwór był szybszy i jego cios rzucił smokiem o ziemię. W ostatniej chwili Den używając zaklęcia Lotu zmienił kierunek i wyrównał lot. Isc widząc, że przeciwnik jednak uniknął upadku rzucił ognistą kule podpalając kilka pobliskich drzew, które zaczęły się przewracać w stronę smoka. Denadareth wybuchnął śmiechem, gdy Iscandel rzucił kulą - ogień go prawie nie ranił. Śmiejąc się stworzył błyskawicę... i wtedy przywaliło go drzewo... na szczęście było małe, więc podniósł je, ale nie miał czasu na czary, jako że Isc już leciał. Po prostu rzucił drzewem w demona i postarał się wzbić poza korony pozostałych. Isc nabrał zbyt dużej prędkości, żeby teraz uniknąć spotkania z lecącym ku niemu drzewem, skoncetrował swoje wszystkie siły wzmacniając swoją ognistą aurę, która spaliła drzewo tuż przed jego nosem. Isc zwolnił, wylądował i nabrał tchu. Ostatnia akcja zmęczyła go. Gdy Isc odpoczywał Den postanowił zaatakować. Podleciał do niego znów próbując oślepienia, ale tym razem demon odparł zaklęcie. Den uderzył mieczem a gdy Isc się zasłonił smok uderzył jednym ze Szponów Ognia mierząc w miejsce połączenia ciała i skrzydła. Trafił. Isc pod naporem ciosu odleciał na odległość kilku metrów. Smok chciał go dopaść jeszcze w locie, lecz demon nagle rozpłynął się w powietrzu. Den nie zastanawiając się długo zaczął lecieć do góry zygzakiem omiatając wzrokiem okolicę - bał się, że Demon teleportuje się za niego, lecz nagle z lasu wyleciało na niego kilkanaście magicznych pocisków. Den miał przeczucie, że to pułapka i nie broniąc się przed nimi odwrócił się atakując jednocześnie mieczem. Przeczucie go nie myliło, lecz demon zdążył sparować cios skrzydłem i kontratakując rzucił przeciwnikiem w stronę ziemi, lecąc ku niej Den został dodatkowo osłabiony przez uderzające w niego magiczne pociski. Kiedy demon myślał, że wygrał stało się coś o czego nie przewidział...

CDN - tego możecie być pewni ;)

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

15.10.2004
Post ID: 13329

Cobalt wkroczył w świat nieumarłych. Dziwnie się czuł. Czuł, że jest w domu. Mijały go szkielety, zombie, wampiry i nie zwracały na niego uwagi. Tak jakby był jednym z nich. Podszedł do jednego Necromanty, który wydawał mu się wyglądem jednym z sympatyczniejszych.
- Nie wiesz może gdzie znajdę Mivrencolgida?
Zaraz po tym jak wypowiedział zaczął się zastanawiać skąd zna imię samotnika. Ale po chwili stwierdził, że to nieważne. Tym bardziej, że uzyskał ciekawe informacje.
- Nowy? Mivrencolgida znajdsziesz na zachód stąd na pustyni Kortelgin.
- Jak daleko to jest?
- Ze trzy dni drogi.
Skrytobójca nie podziękował. Znałcel swojej wędrówki. Postanowił też nie wracać po smoka. Na pewno da sobie sam radę, a nie chciał też go narażać na taką podróż. Ruszył samotnie w kieunku wskazanym przez Necromantę.

Sharra

Sharra

16.10.2004
Post ID: 13330

Nagle Denadareth poczuł szybki przypływ energii, natomiast Iscandel - szybkie jej ubywanie. Smok wyczuł dwie znajome i - o dziwo - współpracujące ze sobą istoty, a także kogoś jeszcze, również pochodzącego z ich świata. "Później ich poszukam. Teraz czas to skończyć!"

Denadareth

Denadareth

16.10.2004
Post ID: 13331

Denadareth odwrócił się w stronę Sharwyn i Neeli... o dziwo zamiast podziękować w jego oczach zapłonęła furia.
Energię którą od nich dostał oddał Iscandelowi.

- To jest pojedynek ! - wysyczyał - Jeden na jednego... honorowy ! Jeśli wygra możecie go zabić, ale póki stoję mówię, że ON JEST MÓJ !

Smok z wysiłkiem się uspokoił

- Naprawdę Sharwyn... Iscandel był moim przyjacielem... sam chcę to załatwić. Proszę - po czym przeniósł wzrok na demona - dobrze Ci idzie... za dobrze

Błysk płomieni. Ogon Denadaretha zaczął kreślić dziwne znaki w powietrzu, długa wężowa szyja wysunęła się w stronę Iscandela... czerwono - złote łuski zalśniły odbijając płonący las...

- zobaczymy jak teraz Ci pójdzie - wysyczał

Sharra

Sharra

16.10.2004
Post ID: 13332

- Nie bądź głupi! Nie poradzisz sobie sam! Już cię osłabił, zginiesz! Nie pozwolę na to! - krzyknęła Sharwyn
- To jest honorowy pojedynek! - Denadareth nie ustępywał.
- On jest szalony! Zdominowany przez diabły! Nie zna takiego słowa jak honor!
- Daj mu spokój, nie chce to nie. Proponuję pozostać biernymi obserwatorami i poczekać na rozstrzygnięcie.
- Może masz rację, Neelo. Denadarethu, powodzenia - w oku Sharwyn zakręciła się łza.

Iscandel

Iscandel

16.10.2004
Post ID: 13333

*
-Panie, te dwie półboginie przypadkiem nie uciekły z Baatazu, wszechpotężny słup czaszek na pewno łaknie zemsty. Przekaż mu, że znajdują sie tutaj i przekaż ,że przeszkadzają mi!
-Iscandelu twa lojalność na pewno zostanie wynagrodzona
*

Kiedy Isc skończył rozmawić telepatycznie z Sheogardem niemal natychmiast koło niego otworzył sie portal, z którego wyszły trzy potężne istoty czarne - Abiszai niepodatne na wszelką broń, golem chaosu odporny na magię i champion jednego z panów piekieł, Khreg z zasłużonym mianem pogromcy palladynów. Istoty te niemal natychmiast zaatakowały nowoprzybyłych zajmując ich i odciagając od pojedynku.

-Teraz bedziemy mieli spokój, dość tej rozgrzewki. Zacznijmy prawdziwą walkę!
Den uśmiechął sie pod nosem i zmienił swoją słabą ludzką postać w smoka.
-Zobaczymy jak teraz Ci pójdzie - wysyczał.

Sharra

Sharra

16.10.2004
Post ID: 13334

- Heh. Żenada! Cebegas elann sespa! - powiedziała Sharwyn, a wszelkie zaklęcia w promieniu 5000 km zostały przerwane lub cofnięte.
- Obidao Etha Emperia! - krzyknęła Neela, a skrzydła Iscandela zniknęły. - To będzie przykładna kara.

Nie tak łatwo się nas pozbyć :P

Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

18.10.2004
Post ID: 13335

Wszystkie trzy potężne stworzenia chaosu wezwane przez Iscandela nawet nie drgneły. Zaczęły śmiać się z Sharwyn i jej nędznych magicznych sztuczek.
-Myśmy sami przybyli na rozkaz Iscandela...nie zostaliśmy przywołani- uśmiechnął się cynicznie Abiszai. W końcu Abiszai zaatakował Sharwyn, golem chaosu ruszył na Neele, zaś Khreg stanął naprzeciw Darona.
Paladyn słyszał historie o nim gdy przechodził szkolenie na paladyna, jednak uważał że jest to jedynie historia by wystraszyć młodych adeptów. Nie zraził się jednak tym. Daron rzucił na siebie Boską Potęgę i Boską Tarczę. Ku jego zdziwieniu czary prysły. Nie miał wyboru musiał walczyć bez magii. Obaj ruszyli na siebie po czym wspólnie uderzyli. Siły były wyrównane. Daron ustawił się w pozycji obronnej. Khreg atakował zaciekle. W dodatku widać, że znał technike paladynów. Wyglądało na to że wie jak atakują. Jednak paladyn dzielnie bronił się ile sił. W końcu odepchał kopnięciem napierającego Khrega i sam ruszył do ataku. Champion piekieł cofnął się do tyłu poczym zaczął rzucać czary wzmacniające. Daron wykorzystał okazję i zaatakował go nim zdążył rzucić ostatnie zaklęcie. Khreg padł na ziemie. Jednak po chwili wstał, popatrzył się na Darona. Obaj byli osłabieni. Khreg znów rzucił się z szałem na Darona. Pokonanie paladyna było dla niego sprawą honoru. Nie zamierzał się poddać. Daron uderza młotem ponownie. Khreg blokuje po czym wytrąca broń Daronowi i powala go na ziemie. Champion piekieł wyskakuje w górę chcąc dobić Darona, ten jednak wyciąga sztylet i w ostatniej chwili wbija go w brzuch Khrega. Paladyn wstaje i podnosi młot Boskiego Gniewu. Daron uderza z całą mocą. Khreg ginie. Daron zdejmuje rękawice po czym leczy się szybko poprzez Nałożenie Rąk. Teraz pozostał Iscandel...

Do Sharwyn i Neeli. To że jesteście półboginiami nie oznacza wcale że macie super-extra moce i rozpierniczacie wszystko co sie da :/.

Iscandel

Iscandel

18.10.2004
Post ID: 13336

Dwie półboginie były zbyt pewne siebie. Rzucając czary nie przewidziały konsekwencji. Efekty czarów zostały wchłonięte przez golema chaosu, który tylko głośno roześmiał się. Jego energia została poważnie wzmocniona. Szybkim krokiem ruszył ku zdezorientowanej Neeli i silnym ciosem powalił ją wytrącając jej broń z ręki. W tym samym czasie Abiszai teleportował sie za Sharwyn i niespodziewanie wbił w nią swoje pazury. Dwie półboginie były poważnie zranione. Jedynie Daron podołał zadaniu i rozprawił się ze swoim przeciwnikiem, po czym uzdrowił siebie i swoje towarzyszki za pomocą nakładania rąk. Jego zdolności palladyńskie w tej dziedzinie zostały poważnie nadwątlone, ale nie patrząc na zagrożęnie ruszył ku dwóm pozostałym demonom.

Podczas tych całych wydarzeń, upadła deva i smok cały czas wpatrywali się w siebie tak, jakby świat wokół nich nie istniał.

Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

18.10.2004
Post ID: 13337

Daron już chciał walczyć z golemem chaosu i Abiszai, jednak nagle w głowie usłyszał głos...cichy, znajomy, gruby głos Torma.
-Iscandel...Neela...oni tu są...Iscandela moze zniszczy ten półsmok...ale Neele...Neele zniszcz TY!
Głos ucichł. Na Darona spadł strumień boskiej energii, wszystkie jego moce zostały zregenerowane. Nagle taki sam strumień spadł na golema chaosu który walczył z dżinką. Golem Chaosu zmienił nagle kierunek i zaczął wraz z Abiszai walczyć z Sharwyn. Neela była wolna. Szanse wyrównane. Daron stanął naprzeciw Neeli w pozycji do ataku...

Iscandel

Iscandel

18.10.2004
Post ID: 13338

Den cały czas był myślami przy swoim przyjacielu.

Tymczasem na, nie tak znowu odległej, pustyni Kortelgin Cobalt odnalazł nieumarłych strażników patrolujących te ziemie. Strażnicy postanowili eskortować zamaskowanego skrytobójcę do Mivrencolgida. Gdy chmury zasłonily słońce wydawało się, że nadszedł zmierzch. Wtedy nieopodal małej grupki wojowników otworzył się portal, z którego wyskoczyły demony.
-Inwazja kreegans - błyskawicznie zareagował pewien wampir.
Walka nie trwała zbyt długo, demony miały przewage liczebną. Po kilku minutach na polu bitwy pozostał jedynie Cobalt. Wiedział, że nie ma większych szans, ale mimo to walczył jak lew. Kiedy czuł, że siły zaczynają go opuszczać stało sie coś niesamowitego. Wszystkie demony i czarty zaczęły lewitować i nagle każda z piekielnych istot wybuchła. Cobalt nie wiedział co się dzieje. Zza wydmy wyszedł lisz, który podał mu skostniałą rękę...

Tu wizja się urwała a Den odetchnął z ulgą.
-Twój przyjaciel jest bezpieczny. Nie musisz się o niego martwić. Mój pan nie planuje dalszych ataków w tamtym rejonie więc teraz przejdź do walki smoku.
Isc nie wytrzymał i przeszedł do ofensywy...

Eru

Eru

19.10.2004
Post ID: 13339

Eru obudził się na szczycie wzgórza. Obok niego leżał Grumbellgast a dalej lewitował leczący kryształ. Mag poszukał za pomocę umysłu przyjaciół.
Następnie Eru przyjrzał sie dokładnie kryształowi i doszedł do wniosku że przy jego pomocy może się teleportować do Cobalta i przyjąć postać słabego lisza. Zostawił tylko kartke dla Grymbellgasta z wyjaśnieniem całej sytuacji i kawałkiem kryształu, który będzie mógł go teleportować do maga.

W momencie kiedy lisz podawał rekę skrytobójcy, obok nich pojawił się Eru. Natychmiast broń lisza i Cobalta skierowała sie przeciw niemu.
- Kim ty jesteś?
Eru spojrzał głęboko w oczy skrytobójcy i w myślach wyjaśnił mu całą stytuację.
- W poprządku, to jeden z moich przyjaciół, lisz-eksperymentator.
- Wariat? - spytał potężny nekromanta
- W pewnym sensie - odpowiedział skrytobójca
- Jęsli tak, to w porządku. Wiem, że macie sprawę do mnie, więc chodżmy do mojej chatki.

Dotarli do "chatki" nekromanty - był to malutki budyneczek w całości zbudowany z kości. Weszli do środka i usiedli przy kościanym stoliku.

- Więc o co chodzi?

Daron Snyderthdend

Daron Snyderthdend

19.10.2004
Post ID: 13340

-Daron! Co ty robisz!? Pomóżmy Sharwyn! - krzyknęła Neela, która nie wiedziała co się dzieje.
-Miałem cię zabić wcześniej, zniknęłaś. Teraz mam okazje.
-Widzę że nie pozostawiasz mi wyboru...
Neela lekko uniosła się nad ziemią i ustawiła w pozycji do ataku. Oboje spojrzeli na siebie po czym Neela ruszyła do ataku.
-ZMIAŻDŻENIE DOBRA!
-ZMIAŻDŻENIE ZŁA!
Oboje uderzyli równocześnie. Zderzenie spowodowało potężną eksplozje. Daron i Neela padli na ziemie równocześnie. Wstali. Neela znów uniosła się nad ziemią. Przywołała dwa Większe Żywiołaki Powietrza. Daron dwoma ciosami zniszczył żywiołaki i uderzył Neelę. Neela by uniknąć drugiego ciosu teleportowała się 20 metrów dalej.
-No nieźle...nie doceniłam cię...PULSACYJNY ATAK!
-BOSKA TARCZA!
Potężny strumień energii poleciał w kierunku Darona równając wszystko z ziemią. Strumień uderzył w paladyna. Kolejna eksplozja. Neela uniosła się około 3 metrów nad ziemią. Szybkim ruchem rzuciła czar Podmuch Wiatru by usunąć pył jaki sie unosił. Daron stał nadal, przeżył tylko dzięki rzuconej w ostatniej chwili Boskiej Tarczy. Jednak jego rany nie pozwalały mu dalej walczyć. Paladyn jednak nie poddawał się. Zdjął rękawice. Neela już wiedziała co chce zrobić. Szybko wykorzystała okazje i rzuciła dwie ogniste kule. Daron padł.
-NEELA! POMÓŻ! - krzykneła nagle Sharwyn, która ledwo dawała sobie radę z Abiszai i golemem chaosu.
Neela rzuciła się do ataku. Połączyła siły z Sharwyn i razem pokonały Abiszai. Następnie wezwały do pomocy Żywiołaki, po czym wzmocniły się czarami i zniszczyły również Golema Chaosu. W tym czasie Daron przy użyciu resztki sił, uleczył się połowicznie przy użyciu Nałożenia Rąk. Wstał.
-Jeszcze z tobą Neela nie skończyłem...
Neela i Sharwyn odwróciły się. Sharwyn podeszła do Darona:
- Keilaia Nogg Hethas!
-Tym razem nie zadziała - Daron uśmiechnął się, po czym popchnął ręką Sharwyn w bok i ruszył kolejnym atakiem na Neele.
-PORAŻENIE ZŁA!
Trafił. Neela padła gwałtownie na ziemie. Daron szybkim ruchem wyciągnął sztylet i już chciał wbić go Neeli gdy coś go uderzyło w plecy.
-Ja ci dam tak popychać kobietę... -Sharwyn lekko unosiła się nad ziemią.
Wyglądało na to że teraz ma trzecią osobę którą będzie musiał zabić...