Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Miron

Miron

20.11.2008
Post ID: 36980

Mrucząc coś pod nosem o "niebezpiecznych dzbankach" Miron rozejrzał się po sali. Mając nadzieję nie oberwać za zniszczenie naczynka, postanowił do czegoś się przydać. Ale do czego? Póki co, poproszę o coś do picia pomyślał.

- A pytanie o pobycie skierowane było do mnie czy do kogoś innego? - zapytał Fergarda, po czym dodał
- Sulio, hmm... Chyba mam coś, co nada się na powieszenia na ścianie. - i podał elfce srebrny mieczyk - Chyba się nada, co?

Tabris

Tabris

20.11.2008
Post ID: 36983

-Takiego mieczyka to kiedyś użył taki jeden Niemagiczny Mag, aby komuś... podziękować. Zakątek pełen mistycznych tajemnic... Gdybym je wszystkie wykopał - zamyślił się Anioł

Sulia

Sulia

20.11.2008
Post ID: 37012

- Tylko kopanie ci w głowie, Tab - Sul nie miała żadnych wątpliwości co do toru, jakim biegły myśli Anioła. - Słyszałam, iż ostatnio w modzie jest sport polegający na kopaniu takiej skórzanej, sporych rozmiarów kuli. Zapisać? - elfka uśmiechnęła się słodko i postawiła przed gościem puchar równie słodkiego miodu.

- A co do ciebie, drogi Mironie... - elfka machnęła ręką, co miało zmusić gości do ściśnięcia się na ławie i zrobienia miejsca Gospodyni - pierścionek oczywiście śliczny. Już znalazłam mu miejsce w szkatułce z biżuterią, gdyż jak widzisz nie noszę nic wartościowego na swych palcach. - Po tych słowach pokazała bardowi obie dłonie - Co by było, gdyby któryś z klejnotów wpadł do kielicha? Gości trzeba by było ratować przed uduszeniem.

Sul mrugnęła wesoło do półelfa i zerwała się z miejsca. Swoim zwyczajem wygładziła spódnicę w końcu po drodze do kuchni Taba będzie mijała, chwyciła w rękę mieczyk i podrzuciła go wysoko. Morf zjawił się błyskawicznie. Chwycił oręż potężnymi szponami, by następnie zniknąć w kącie sali. - Odda za parę minut jak już się napatrzy. Uwielbia srebro.

Miron

Miron

21.11.2008
Post ID: 37015

- To tak jak mój krogulec Jorik. Ach, teraz już pamiętam dlaczego na początku go nie podałem, Jorik jak tylko zobaczy cokolwiek co choć przypomina srebro.... Musiałem schować mieczyk, bo by mi ten krogulec oczy wydłubał byle dostać się do tego miecza. A propos, można tu wprowadzić krogulca?

Tabris

Tabris

21.11.2008
Post ID: 37040

Jorik? To imię natychmiast skojarzyło się Tabrisowi z małowesołym wierszem Poetki. "Czas własną głowę w ręce brać/mówiąc jej: Biedny Jorik gdzież twoja niewiedza..."
Tab się zamyślił. Przypomniał sobie resztę wiersza, przy fragmencie: "Ziemia wre, a to oni, którzy są ziemią" powiedział cicho do siebie- I znowu kopanie. Po czym, już głośno - "To nie jest przypadek!" i to tonem 80-letniej zabobonnej wieśniaczki!

Fergard

Fergard

19.12.2008
Post ID: 38243

JG, słysząc Tabrisa zachichotał cicho, po czym zwrócił się do Mirona:
- Oczywiście, że to do ciebie było skierowane pytanie: "Gdzieżeś ty bywał przez te wszystkie tygodnie?". - Po tych słowach profilaktycznie omiótł wzrokiem Zakątek - I natychmiast tego pożałował: Przy sąsiednim stoliku siedziała mało wesoła kompania: Ogr, szkielet i dwóch ludzi, którzy bardziej przypominali goryle. Gadali tak teraz do siebie, ignorując resztę. Niestety w tym momencie ktoś(prawdopodobnei Aries) wpadł na pomysł zaintonowania jakiejś ballady. Ćwierćsmok zaśpiewał wspaniale, powołując do życia kilkanaście oklasków. I chwilę później wydarzyło się coś, co musiało się wydarzyć: "Ponura kompania" podniosła się od swojego stolika i ruszyła w stronę stolika JG, Hellscreama, Ariesa, Tabrisa i Mirona.
- Panie, bądź pan łaskaw śpiewać trochę ciszej, bo zagłuszasz nam rozmowę. - Odezwał się jeden z goryli.
- A dlaczego ma być cicho? - spytał wyzywająco Grommash. - To Oberża, tu można śpiewać.
- Ale nam to przeszkadza. - Rzucił drugi goryl.
- Słuchaj, jeżeli wam tak przeszkadza, to znajdźcie sobie inny stolik albo najlepiej się wynieście stąd czym prędzej.
- Problem w tym, że tą kakofonię słychać nawet przed bramami Osady. - Warknął szkielet.
- Nie podoba ci się ton mojego głosu?! - Zapytał ostro Aries.
- Tak, uważam, że pierwszy lepszy bard pokonałby cię w dwie sekundy. - Warknął nieumarły.
- Taki jesteś odważny?!
- Tak, i nie obchodzi mnie to, że masz goryla orka.
- GORYLA?! - Ryknął wściekły Hellscream.
- Winszuję kłopoty. - Mruknął Tabris do Fergarda. Ten tylko skwapliwie przytaknął. - Jeżeli Sulia to zobaczy, to będziemy... ugotowani.
- Ja ci dam goryla, cepie! - Warknął Grom, uderzając szkielet w szczękę. Cios był na tyle mocny, że czaszka odleciała kilka metrów w dal i wpadła do czyjejś zupy - Jak się okazało, była to zupa Ynafa. Widząc to, ogr - dotąd stojący spokojnie - ryknął coś w języku gigancim, po czym zrobił to samo z Hellscreamem, co on ze szkieletem. Siła ogra była zadziwiająca. Ork, mimo krzepkiej postury, przeleciał kilka stołków i wylądował pod ladą. To samo wielki brutal zrobił z Ariesem.
- A wam dostanie się przy okazji, za to, że klaskaliście! - Warknął jeden z goryli, wskazując na Tabrisa, JG i Mirona. Miron pisnął ze strachu, a JG i Tab spokojnie powstali, po czym rzucili się byle dalej od ogra. Bydlę wywróciło stolik, przygniatając przy okazji półelfa.
- Wiedziałem, że nic z tego dobrego nie wyniknie. - Jęknął Anioł Wolnej Woli, czołgając się pod jednym ze stołów.
W Zakątku panowała rozróba na całego. Hellscream wymieniał ciosy z ogrem, a Aries i - oswobodzony z uścisku stolika - unikali pięści goryli. Ktoś okazjonalnie trzasnął Krewala w szczękę, ktoś inny rzucił Ynafem, jeszcze ktoś inny próbował użyć ręki Sandro w charakterze maczugi - Nie można powiedzieć, żeby to się dla niego dobrze skończyło. W każdym razie, w Zakątku panował horror jak w salonach na Dzikim Zachodzie.
- Ja ci dam goryla! - Warknął po raz e - nty Hellscream, powalając ogra na deski. Spod którejś ławy wyczołgał się szkielet, nerwowo wyczekujący końca batalii, którą - chcąc nie chcąc - rozpętał. Tymczasem Tabris i Fergard wydostali się ze strefy zagrożenia i opadli na stołki, przyglądając się armageddonowi.
- Jeżeli Sulia to zobaczy... - Jęknął półdemon, zipiąc.
- Uważaj! - Krzyknął ostrzegawczo Tabris. JG rzucił się do przodu. Mało brakowało, a dostałby w łeb maczugą od jednego z goryli.
- Skoro już trzeba... - Mruknął Fergard ze znużeniem. Uniknął kolejnego ciosu zbira, po czym złapał go wpół i popchnął wprost w "sferę zagrożenia". Chwilę później goryl dostał cios w brzuch i zniknął w kurzawie.
- Chyba czas na opuszczenie tego lokalu. - Mruknął nerwowo Tabris, odwracając się. Nagle wpadł na... Sulię.
- Ojej... - Pisnął przerażony JG.

Miron

Miron

19.12.2008
Post ID: 38244

Miron cudem dosłownie wydostał się spod stołu. Gdy zauważył Sulię, wrzeszcząc - Banzai! - Wyskoczył przez drzwi.... Niestety w locie nie przewidział problemu w postaci szkieletu szukającego swojej czaszki... Resztki szkieletora i półelf wylądowali tuż pod nogami Sulii.
- Mahadevo...- pomyślał przerażony Miron - Już mi się nie uda uciec....

Fergard

Fergard

19.12.2008
Post ID: 38250

- Mamy przerąbane... - Jęknął Aries, na odchodnym posyłając jednego z goryli na deski. Istotnie, mieli kłopot: Zakątek wyglądał jak po pogromie. Wszędzie walały się resztki stółów, krzeseł, podłogi, ścian... Wszystkiego. Wszędzie walali się też bywalcy: Ogr, a na nim Ynaf leżeli nieprzytomni na ladzie, gdzieś indziej Hellscream powstrzymywał krwotok z nosa, a pod samymi drzwiami leżał dotąd niezauważony Black Emper z przetrąconą czaszką. Jedynymi osobami, które stały byli Fergard, Tabris, chwiejący się Krewal... I Sulia, rzecz jasna. Sandro drzemał na swoim miejscu - Chyba nawet nie zauważył, że przed chwilą coś tu się wydarzyło. Samuel i Hetman, wykorzystując sytuację konwersowali przyciszonym głosem... Oczy Sulii zwróciły się na jęczącego na podłodze Mirona i szkielet nerwowo szukający czaszki. Ta co chwilę pokrzykiwała: "W lewo! W prawo! Nie, w moje prawo! O, a teraz prosto! Nie, nie na stół!". Wzrok Sulii przeniósł się na pobojowisko. Morf zaczął nad nim krążyć z głośnym krakaniem. Teraz oczy elfki powędrowały do JG i Tabrisa...
- My to możemy... wyjaśnić... - Zaczął nerwowo półdemon, ale Anioł Wolnej Woli przerwał mu gestem, po czym wrzasnął, tak by wszyscy go słyszeli:
- To on zaczął! - I wskazał na leżącego na ladzie ogra, po czym rzucił się przez otwarte okno. Fergard został sam.
- To ja się może... Pożegnam... - Półdemon elegancko się ukłonił, po czym wycofał się na zaplecze z nadzieją znalezienia wyjścia awaryjnego...

Tabris

Tabris

19.12.2008
Post ID: 38262

Tabris wrócił. Miał ze sobą kilka mioteł, mopów, jednym słowem zestaw czyszczący. -To my może posprzątamy skoro nabałaganiliśmy, wspólna praca wszak integruje. A oni, dodał wskazując na Ogra & company nie dali gościńca.

Sulia

Sulia

22.12.2008
Post ID: 38427

Sulia rozejrzała się raz jeszcze dokoła.... zrobiło się wyjątkowo zimno. Uczestnicy bijatyki spojrzeli w stronę kominka, którego zadaniem było ogrzewanie Zakątka. Do tej pory spełniał on jednak swoje zadanie bez zarzutu...

- Gol, czyżby zabrakło drewna? - szept Mirona nie był już szeptem, a pytaniem, które niczym echo odbiło się od ścian pomieszczenia, w którym panowała kompletna cisza. Spojrzenia gości podążyły za wzrokiem i pytaniem barda. W kominku płonął ogień. Chciałoby się powiedzieć, że płonął wesoło, gdyby nie fakt, że ogień płonął w sposób wyjątkowo chłodny. Tak, chłodny. To było najlepsze słowo na opisanie ogromnych błękitnych płomieni pełzający po podłodze Zakątka, od których biła zimna aura. Przerażenie odmalowało się na twarzach gości. Osoby z mniej zdrowym sercem zaczęły opuszczać salę mamrocząc pod nosem słowa pożegnania. Jednak kilka osób nie mogło się poruszyć. Zastygli.

- Panowie, panowie, panowie... - głos Sulii dochodził zza oparcia fotela ustawionego przed kominkiem. Kiedy elfka zdążyła w nim zasiąść? Panowie skulili się na dźwięk jej głosu. - Po pierwsze, dziwi mnie fakt, że takie oto typy - niebezpieczne i agresywne - weszły w ogóle do Zakątka. Wiadomo, iż prezent jest potrzebny, a atmosfera tego miejsca nie sprzyja konspiracji i cichym rozmowom. Ale ich pozostawimy straży. - Elfka nadal nie pokazywała im swojej twarzy. Panowie nie wiedzieli jeszcze, czy to dobry znak. - Po drugie, moi goście demolujący mój Zakątek. - podwójne podkreślenie własności nie uszło uwadze uczestnikom rozróby - Powinniście wiedzieć lepiej.

Sulia wstała i podeszła do kominka. Oparła się o jego gzyms i westchnęła. Błękitne płomienie owinęły się wokół jej sukni, nie szkodząc jednak ani materiałowi ani właścicielce w żaden sposób. Kiedy odwróciła głowę, panowie nie zobaczyli na jej twarzy zwyczajowego uśmiechu. Zielone oczy nie kryły w sobie ochoty do żartów. - Zastosujcie się do rady Tabrisa. Przez kolejny miesiąc nie dostajecie ode mnie nic prócz wody i chleba. Miód i piwo wyraźnie wam szkodzą. Rozejść się. - elfka machnęła ręką, po raz ostatni omiotła spojrzeniem nieruchomych i milczących gości, a następnie wróciła na swoje miejsce przy kominku.

- Jak wypadłam, Morf? - Sul pogładziła kruka po piórach. - Dzięki za efekty specjalne. Należało się im. - Uśmiech, który pojawił się na jej twarzy, zostałby pochwalony nawet przez diablicę Infero.

Vokial

Vokial

23.12.2008
Post ID: 38430

//"Tabris z mopami?! Ciekawe co znów się stało..." - pomyślał wampir zobaczywszy Anioła biegnącego z sprzętem do sprzątania. " Trzeba się dowiedzieć co znów ktoś przeskrobał..." - pomyślał znowu i udał się za Tabrisem. Gdy Anioł wszedł do zakątka, Vokial podbiegł i chciał otworzyć drzwi, ale zauważył kartkę informującą, że każdy nowy gość musi dać jakiś przedmiot gospodyni lub jej krukowi. Gdy przeczytał kartkę poszperał w kieszeniach w poszukiwaniu jakiegoś podarku. Zaczął wyjmować z kieszeni różne rzeczy, ale nie znalazł według niego wystarczającego prezentu.
- Teraz jak muszę wymyślić dobry prezent to nic mi do głowy nie przychodzi... - mruknął pod nosem i rozejrzał się. Dookoła niego zalegał biały śnieg, a niektóre kałuże zamarzły.
"Mam!"// - krzyknął w myślach i wyczarował dość duży kawał lodu i poprzecinał go swoim wyczarowanym nożem tak by mieć 8 równych sześcianów. Później za pomocą magii nadał lodowym sześcianom kształt kuli z małym otworem. Rzucił wtedy na lodowe kule czar, by nigdy nie topniały. Wyczarował później 8 małych płomyków i umieścił je w kulach. Jeszcze później rzucił czar na ogniki by nigdy nie gasły. Na końcu wyczarował małe pudełko i wsadził do niego wszystkie kule. Z takim prezentem wmaszerował do środka. Ledwo wszedł zobaczył Sulie opierającą się o gzyms kominka i mówiąca coś do kilku dość znanych wampirowi osób. Gy odwrócił wzrok od Fergarda i reszty, zobaczył całe wnętrze które wyglądało jak po jakieś bitwie. Gdy gospodyni usiadła na swoim fotelu podszedł do niej i zaczął mówić:
- No bo ja przyniosłem ten podarek, bo pisało tam na kartce na drzwiach, by każdy przyniósł jakiś podarek dla... Tak a więc przyniosłem Ci lampiony które będą przypominać w lecie o zimie, a w zimie o lecie. - skończywszy mówić, Vokial dał Suli pudełko i czekał na jej odpowiedź.

Fergard

Fergard

23.12.2008
Post ID: 38444

- Mogło być... gorzej. - Mruknął Hellscream, sącząc Szajbimber. Aries zrzucił z siebie szkielet i złapał za jedną ze szczotek, podobnież uczynili ci, co mogli się poruszać. JG też(choć ze zniechęceniem - to oni zaczęli...) złapał za mop i zaczął sprzątać.
- To my już sobie pójdziemy... - Jęknął jeden z goryli, rzucając się do wyjścia. Drogę zagrodził mu rycerz w lśniącej zbroi z pawężą w jednej ręce, a włócznią w drugiej. Strażnik ryknął gromkim głosem:
- A co wy, chudopachołki, wyczyniacie za rzeczy?! Kto wam dał takie prawo, pytam się?! - Goryle i szkielet struchleli. Do Zakątka wmaszerowało jeszcze 8 takich rycerzy. Mieli nieco mniej ozdobne zbroje i nieco gorsze włócznie, ale wyglądali na równie zaprawionych w boju co ich przywódca. Wywlekli oni skamlących goryli i zakłopotany szkielet na zewnątrz, po czym korzystając z pomocy Hellscreama wynieśli ogra. Zapanowała cisza...

Miron

Miron

23.12.2008
Post ID: 38447

- Zaciągnijcie się mówili - mruczał pod nosem półelf. - Nic nie wspomniano o elfkach-berserkerkach. - Dodał inny. Jednakże wystarczyło tylko jedno warknięcie Sulii - Cisza! - aby bard i reszta zamilkła. Zakątek wygląda jak po burzy - pomyślał Miron - trudno to będzie posprzątać. - po czym rzucił wściekłe spojrzenie grupce maszerującej z strażą, a następnie wrócił do pracy....

Thausael

Thausael

16.01.2009
Post ID: 39735

//Tas postanowił wreszcie zawitać do tej jakże osławionej Oberży pod Rozbrykanym Ogrem. Wesoło wyciągnął rękę by zapukać w drzwi... Te niestety okazały się bardzo złośliwymi drzwiami i uderzyły go prosto w nos. Z pewnością zapamięta na przyszłość, by nie ufać takim wrednym drzwiom. Szczególnie takim, zza których wychodzi cały oddział gwardzistów w pełnych zbrojach niosąc wielkiego, nieprzytomnego Ogra przy pomocy pewnego zielonego wojownika.
- Już wiem czemu "pod Rozbrykanym Ogrem"... Haha, chyba wpadłem nie w porę, ale co tam.
Powiedział do siebie po czym wszedł do środka, dalej trzymając się za bolący nos. Zastał dość ciekawą scenę sprzątania tawerny przez dziwnie dobrane towarzystwo ze spuszczonymi głowami, jednak zaraz oderwał od niej wzrok na rzecz pięknej elfki. Od razu pomaszerował w jej kierunku, gdyż znał zwyczaj gospody i to on właśnie nim kierował (choć prawdopodobnie postąpił by tak samo w przypadku każdej innej pięknej elfki, nawet gdyby nie zwała się Sulią).
- Witaj, o gospodyni tej jakże wspaniałej tawerny. Nawet w tak... Chaotycznym stanie widać jak bardzo jest zadbana, jak wiele wspaniałych drobiazgów nazbierałaś od gości. Moje uszanowanie! Cóż za urok! Byłoby mi niezmiernie miło, gdybym mógł dołączyć do twojej kolekcji coś od siebie.
Thausael zręcznie wyciągnął jakby zza mankietu piękny kwiat kolczasty, soczyście żółty, pozawijany w nietypowe kształty.
- To Formoizest, kwiat o najpiękniejszym aromacie, jaki może tylko istnieć. Po włożeniu do miodu wydziela zapach, który sprawi iż każdy wieczór będzie magiczny, błogi i niezapomniany. Niestety, jak nic co piękne nie jest wieczny - po pewnej ilości użyć rozsypuje się, więc używaj go rozważnie. Rośnie tylko pod złotymi górami, daleko na południu, to prawdziwy rarytas.
Uśmiechnął się uroczo, ukłonił, po czym wręczył kwiat Elfce.
Tas był przekonany, że zrobił dobre wrażenie. Gdyby tylko Sulia wiedziała, iż lubiący podróżować pół elf aż tak daleko jak do złotych gór nigdy nie zawędrował, a kwiat wygrał oszukując w karty pewnie byłoby inaczej, jednak Thausael umiał dobierać słowa, i nie kłamiąc zachowywać część prawdy dla siebie.//

Fergard

Fergard

23.01.2009
Post ID: 40039

Minęło kilkadziesiąt minut od zakończenia "batalii". JG, Tabris, Miron i parę innych osób uwijało się ze szczotkami, mopami, a także szuflami do odgarniania gruzu. W końcu jednak wszystko wróciło do normy. To znaczy, stan Zakątka wrócił do normy. Goście z pewnością nie byli tacy sami jak przedtem. Ktoś chlipał nad brakiem trunków.
- Może to i dobrze, że tak to się skończyło? - Mruknął Miron, zamiatając gruz.
- Czy ja wiem... Właściwie to wszystko było efektem działań tych troglodytów. - Mruknął Tab, wycierając rozlane piwo i... Krew? Z pewnością tak to wyglądało. - Alkohol szkodzi.
- Powiedz to tym, którzy nic nie zrobili. - Odmruknął Fergard. - Nienawidzę zbiorowej odpowiedzialności. O, patrzcie: Pojawili się chętni do pomocy. - Mruknął półbies, wskazując rączką szczotki nowoprzybyłych Vokiala i Thausaela.

Miron

Miron

23.01.2009
Post ID: 40049

- Ciekawe czy ów podróżnik podczas choć jednej ze swoich podróży używał mopa. - mruknął ironicznie połelf, wspierając się na miotle której chyba udzielił się sarkazm barda, bo ślizgnęła się na podłodze, a powyżej wymieniony Miron, padł rozkrzyżowany na podłodze.
Masując obolałą ( z wiadomego powodu) szczękę, wstał i patrząc na miotłę jakby miał ochotę ją rozszarpać na kawałki i pożreć, podniósł ją i wrócił do sprzątania...

Tabris

Tabris

5.02.2009
Post ID: 40556

//-Hymmm, miesiąc chyba już minął, tak mi się widzi. Może Oberżystka po Kiju zastosuje jakąś Marchewkę?// - rzucił z nadzieją Tabris

Sulia

Sulia

5.02.2009
Post ID: 40561

- I rok sprzątania w Zakątku byłby zbyt małą karą dla tych, którzy zakłócają spokój tego miejsca - Sul szturchnęła Taba trzymaną w ręku tacą. Rozejrzała się po sali z zainteresowaniem. Spojrzała na winnych osobników, którzy przybrali jak najbardziej niewinny wyraz twarzy. Uśmiechnęła się w końcu. Westchnienie ulgi uderzyło oberżystkę niczym podmuch wiatru. - Usiądźcie, panowie. W nagrodę... herbata. Woda byłaby jednak okrucieństwem. - uśmiech elfki przybrał ów niebezpieczny kształt tak dobrze wyryty w pamięci gości.

JG, Miron oraz Tabris chwycili za kubki bez słowa protestu. Sul pokiwała z uznaniem głową, machnęła im ręką na pożegnanie i podeszła do nowoprzybyłych Vokiala i Thausaela.

- Przepraszam za zamieszanie. Takie przypadki dzieją się tu raz na parę lat, więc zapewniam, że nie będziecie świadkami ani jednej bójki w Zakątku. - Pod koniec zdania podniosła głos do tego stopnia, by winowajcy ją usłyszeli. - A teraz zapraszam na miejsce. Polecam stolik z tą niewyraźną trójką pijącą herbatę. - Sul kiwnęła głową w kierunku najbardziej przygnębionego stolika. - Przyniosę wam za chwilę najlepszego miodu. Pijcie i okazujcie, jak wam smakuje. - widząc zdziwiony wzrok Thausaela i Vokiala, elfka roześmiała się głośno. - Zemsta bywa słodka. I dziękuję za prezenty. Niedługo będę miała tu prawdziwe muzeum kwiatów i sprzętów oświetleniowych. - Oberżystka rozejrzała się dokoła. - Kwiat stanie zapewne na oknie, lampiony zawisną pod sufitem...

Rozmyślania na temat wystroju wnętrza przerwał jej Morf, który szponami zasygnalizował swoją obecność na jej ramieniu. Sul otrząsnęła się z transu ozdabiania i spojrzała raz jeszcze na gości. - Wybaczcie, kolacja i miód za chwilę będą. Usiądźcie, proszę.

Kameliasz

Archidyplomata Kameliasz

6.02.2009
Post ID: 40586

Aries przysiadł w jasnym kącie (bo ciemny kąt był już zajęty) i zastanawiał się, czy Sulia pozwoli mu zawiesić tu głowę ścierwojada.

Darts - pomyślałby Stirlitz.

Fergard

Fergard

6.02.2009
Post ID: 40588

JG spojrzał najpierw na kubek pełen herbaty, potem przeniósł wzrok na Sul, by znowu wrócić do azjatyckiego napoju. Półbies zaczął mamrotać pod nosem:
- Nienawidzę zbiorowej odpowiedzialności...