Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "THE RPG story" |
---|
Voldo13.12.2002Post ID: 13141 |
We wszystkich którzy słyszeli Sandra obudził się nagły, niepochamowany strach. |
Admirał Tarband13.12.2002Post ID: 13142 |
- Grenaturat jeszcze szumi ci w głowie Fuzzy - Źle mnie zrozumiałeś nie będę nikogo atakował, bo się na tym nie znam. Spojrzał na Faramira |
wersalus13.12.2002Post ID: 13143 |
- Panie zwiadowca powrócił – oznajmił szkielet. |
Fuuzy14.12.2002Post ID: 13144 |
Tymczasem karczma wrzała, wielu Osadnków chciało okazać swoje męstwo i zgłaszało się do wyprawy |
Faramir14.12.2002Post ID: 13145 |
Faramir spojrzał na Tarbanda. - No cóż, nie jestem jakims wielkim mistrzem fechtunku. Ale kiedyś trochę się uczyłem władać mieczem. Ale raczej nie będę główną siłą takiego odziału, wolę pomóc was moimi radami, pomysłami. Mam nadzieję, ze się wam przydam... |
Sandro14.12.2002Post ID: 13146 |
*Cos jest nie tak* Sandro poczuł to od razu po opuszczeniu swojej formy. *Muszę wrócić* Szkielet Nekromanty ponownie ożył. Sandro błyskawicznie otworzył drzwi i zbiegł na dół. Minął salę, w której trwały ożywione rozmowy, i wyszedł przed karczme. Bacznie sięrozejrzał. *Bogowie!* natychmiast ja zauważył. Unosia sie pół metra nad ziemia, dla zwykłych oczu w ogóle niedotrzegalna, obserwowała karczmę. W odległosci pieciu metrów od Nekromanty znajdowała sie zjawa. *Szpiegują nas* przemknęło przez myśl Liszowi. Zanim duch zdążył go zauważyć, Sandro wyciągnął w jego stronę dłonie i wyrecytował dziwną mantrę. Zjawa zniknęła, wessana w ręce Lisza. Sandro ponownie sie rozejrzał. Szpieg był samotny. Uspokojony wrócił do karczmy. W głównej sali omawiane były włąśnie szczegóły wyprawy. *Czy ci głupcy nie zrozumieli ani słowa z tego, co mówiłem?* odezwał sie głos w głowie Lisza. Nekromanta poprosił o ciszę, jednak nikt nie zareagował. - CISZA!!! - ze szczęki Sandra wydobył sie głos pdobny do wystrzału armatniego. Wszyscy natychmiast umilkli. Po tych słowach wyraźnie wściekły Sandro wszedł na schody i zniknął na piętrze. wszedł do swojego pokoju, i zamknął dzrwi na klucz. Ponownie stanał na środku pokoju, ponownie jego głowa opadła. |
Sandro14.12.2002Post ID: 13147 |
Świadomosc Sandra wedrowała w poszukiwaniu maga imieniem Ixcesal. W końcu znalazł ślad, który doprowadził go ogromnej wieży, stojącej w centrum puszczy, dziesiątki mil od najblizsyzch zabudowań. Wleciał do niej. Ixcesal akurat drzemał w bibliotece. POd jego głową znajdowała sie książka. Sandro przeczytał tytuł: "Księga NIeumarłych" *Ho ho* pomyślał sobie, *chyba zacznę cenić tego czarodzieja*. Chwila skupienia, i Sandro przeniósł sie tam gdzie chciał. Do snu starego maga. |
Voldo14.12.2002Post ID: 13148 |
Po wyjściu lisza z krzesła podniosła się Voldo. - Ja mogłabym rzucić zaklęcie ochronne na tę karczmę- zabrała głos- istnieje jednak pewien problem. Jest to czar tak, że ani jeden, ani nawet dwóch wyszkolonych magów go nie opanuje. Pytam was zatem: KTO PODEJMIE SIĘ MI POMÓC. Im więcej nas będzie tym lepiej. W karczmie zawrzało. Każdy zastanawiał się co z tego wyniknie. Natomiast magowie rozwarzali wszystkie za i przeciw. |
wersalus14.12.2002Post ID: 13149 |
W sali rady panowała wesoła atmosfera. Sześciu nieumarłych rozprawiało o czymś z duża satysfakcją. Co chwilę było słychać wybuchy śmiechu. |
wersalus14.12.2002Post ID: 13150 |
- Panie kapitanie – powiedział szkielet – rada pana wzywa. Proszę się stawić w sali obrad. - Dziwne, mam przygotować się do inwazji bez armii. Silny jestem, ale nie aż tak. Dziwne to, bardzo dziwne. – Wiele myśli kłębiło się w głowie kapitana Dregina. |
Sandro15.12.2002Post ID: 13151 |
Sandro intensywnie myślał, siedząc w swoim skromnie urządzonym pokoju. *Wkróce Ixcesal powinien się obudzić, i rozpocząć przygotowania do wyprawy. Przesłanie, jakie mu przekazałem jest wystarczająco wyraźne, aby zrozumiał je natychmiast po przebudzeniu. Tymczasem ja muszę cos zrobić* zaczął wyliczać wszystkich, którzy mogli mu pomóc w przygotowani jako takiej obrony *Rajst, Ingham, hmm, Astral także, Kas, Ilness podobno zna trochę magii, takze Voldo i Aerilien mogą się przydać, oczywiście jest takze Irma, no i Lopez, UrTur takze mam moc* liczył na swoich kościstych palcach *Dziesieciu. No i jeszcze ja. Jedenastu, którzy mogą cokolwiek zrobić, jedni mniej jedni wiecej. Hmm, możliwe, że damy radę* Lisz opuścił sowje małe pomiesczenie i wyszedł przed karczmę. Był rześki poranek, Nekromanta spoglądał na Osadowe wzgórza pokryte śniegiem. *Możliwe, ze popełniłem błąd, zbyt szybko wycuiągnąłem wnioski. Finneas wcale nie musi za tym stać, a jedynie ktos, kto go znał. W taki razie muszą znać takze i mnie. Ciekaw jestem, czy już o mnie wiedzą* Zaczął okrążac karczmę. *O co im chodzi? Co im będzie po tym, ze zrównają tę krainę z ziemią? Będą sie potem nazywać jej panami. Panami spopielonych szczątków. Władza nic nie znaczy. O wiele bardziej wartosciowa jest wiedza. Szkoda, ze zrozumiałem to dopiero tak późno, dopiero po wydarzeniach w Erathii* Nagle sie zatrzymał *Prawie każdy nieumarły opętany jest żądzą zniszczenia. A dlaczego? Z zazdrości. Zazdroszczą żywym wszystkich atrybutów życia. Są wściekli, ze pozbawiono ich tych rzeczy, i dlatego chcą zniszczyc wszystko, co ma życiem coś wspólnego. Są tylko małymi, sfrustrowanymi istotami, za któymi niestety bardzo często stoi gigantyczna moc. Ja także początkowo byłem opętany żądzą władzy. Chorą żądzą* *Sam podjąłem decyzję o przeistoczeniu sie w lisza, i do nikogo nie mam o to zalu. Nie żałuję swojego czynu. To, czego pragnę, to tylko własna samotnia i masa ksiażek. Nie chcę panstw, wojen, władzy ani intryg. To wszytko jest chore, i już nie dla mnie* Zatrzymał sie przed grupą dzieci lepiącą bałwana. Młodych wcale nie peszyła obecnosc chodzącego szkieletu. *Małe, głupie, nieświadome istotki. Nie wiedzą, co się dzieje. Zorientują sie dopiero po tygodniu nocncych koszmarów. Czy pozwolę na zniszczenie tej krainy? A raczej, czy pozostanę bierny? Te istoty nic mnie nie obchodzą, a jednak nie chcę oglądać zniszczenia kolejnego świata. Żądza zniszczenia dla samego zniszczenia jest całkowice bezsensowna. Nie, dopóki ja tu jestem, będę sie jej przeciwstawiał* Lisz odwróćił sie, i wszedł z powrotem do karczmy. Podszedł do jakiegoś młodzieńca stojącego pod ścianą. Z kieszeni płascza wyciągnął trzy złote monety i pokazał mu je. Młodemu zalśniły oczy na widok złota. - dostaniesz je - powiedział Sanro - jeśli przekażesz Inghamowi, Rajstowi, Lopezowi, Astralowi, Aerilien, Voldo, UrTurowi, Kas, Irmie oraz Ilnessowi wiadomosc, ze jak najrychlej chcę sie z nimi tutaj spotkać, w sprawie najwyższej wagi młodzieniec wyszedł z karczmy *teraz* pomyślał Sandro siadając prz stoliku *pozostaje tylko czekać* |
Voldo15.12.2002Post ID: 13152 |
Voldo siedziała w swoim pokoju. Wspominała wszystko czego się dotąd nauczyła pragnąc znaleźć coś co się przyda w obecnej sytuacji. Nagle rozległo się pukanie w drzwi. - Proszę!- krzyknęła. Do środka wszedł czarnowłocy młodzieniec. - Pani- zabrał głos- Sandro prosi cię o zejście do głównej sali. Drzwi zamknęły się za nim. *Hm... czego chce od nas Sandro.- półelfka zorientowała się że wszyscy których wymienił chłopak tpotrafią władać mocą.* Nie chcąc tracić więcej czasu Voldo zeszła do głównej sali i zeuwarzywszy lisza podeszła do niego. -Witaj Sandro. |
Fuuzy15.12.2002Post ID: 13153 |
Fuuzy spojrzał na Wersalusa, wampir nie odpowiedział - Wersalusie, czy odpowiesz na moje pytanie? - spytał łagodnie elf |
Oberżysta Ilness15.12.2002Post ID: 13154 |
Oto i jestem! Czy ktoś mnie wzywał i czego chciał? Z pewnością pomogę, chyba że to bandyckie sprawy, w co wątpię, gdyż to wy mnie wzywaliście! |
Iluminatorka Aerilien15.12.2002Post ID: 13155 |
Aerilien uśmiechnęła się do siebie. Dzięki umiejętności czytania w myślach natychmiast dowiedziała się o wezwaniu Sandro. Teraz zastanawiała się, czy zgodzić się na propozycję. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. |
Admirał Tarband15.12.2002Post ID: 13156 |
Karczmarzu przygotuj mi żelazną rację, opuszczam osadę. Tarband spakował plecak. Wziął swój długi elficki łuk. - Namarie przyjaciele, może jeszcze się spotkamy. Tarband opuścił osadę. |
wersalus15.12.2002Post ID: 13157 |
hm drogi Fuzzy, nie wiem czemu mnie pytasz, mnie tu niema, jedynie dla podkrecenia sytuacji wprowadzam watek zla, nie moge brac udzialu po obu strnach, za duzo wiem ten post skasuje za jakis czas dopiska; |
Fuuzy15.12.2002Post ID: 13158 |
egh, myślałem że skoro piszesz coś o bierzesz udział no dobra, trzeba skasować trochę potów |
Dżinn ixcesal16.12.2002Post ID: 13159 |
Ixcesal obudzil sie w pelni swiadomy tego co wydarzylo sie w jego snie. A wiec dobrze przyjacielu Sandro. Czas rozruszac stare kosci... Niebo nad karczma bylo bezchmurne. |
Lopez16.12.2002Post ID: 13160 |
Lopez ostatnimi czasy rzadko był obecny w Karczmie i Osadzie. Ostatnio na dłużej zatrzymał się w krainie mężnych wojowników i potężnych magów, zwanej Krainą Czerwonego Smoka. Loez właśnie medytował pod potężnym dębem, kiedy biały gołąb zatrzepotał nad nim skrzydłami, usiadł na gałęzi i przekazał zaproszenie Sandra do Karczmy. Lopez nie ociągając się wiele, od razu teleportował się do Osady... |