Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Zatęchłe Archiwum - "Ballada: Bramy Umysłu (BALLADA ZAKOŃCZONA)"

Osada 'Pazur Behemota' > Zatęchłe Archiwum > Ballada: Bramy Umysłu (BALLADA ZAKOŃCZONA)
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
DevilOkO

DevilOkO

4.03.2007
Post ID: 9327

W chwile po tym jak Grumbellgast opuścił budynek, Yaptran poczuł silne mdłości i musiał wyjść na zewnątrz. Razem z nim wyszła Nami aby w razie potrzeby podtrzymać go przy upadku. Kiedy znaleźli się przed budynkiem gnom zaczął się skarżyć
- W jakie bagno wpadliśmy. Mamy zabić jednego, drugiego, pewnie jeszcze kilku się znajdzie. Jak tak można zabijać bez powodu, wogóle jak można zabijać. To wszytko nie na moje nerwy...- Przerwał ten potok słów aby złapać oddech. Po chwili przerwy dodał cicho i nieśmiało
- Zróbmy coś, cokolwiek byleby nie zabijać...
- Nie wiadomo do czego będziemy zmuszeni, co mamy zrobić - powiedziała Nami - ale z miła chęcią bym opuściła to miejsce i to miasto.
W tej chwili dołaczyli do nich Cobalt i Eru.

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

4.03.2007
Post ID: 9328

Jestem skrytobójcą. Dla mnie to zwykłę kolejne zlecenie. Zabić króla? Jeszcze takiego zlecenia nie miałem, ale rozważam możliwość przyjęcia oferty. Chciałbym jednak poznać najpierw Wasze zdanie. Jeżeli jednak mam to zrobić, to wolałbym zrobić to sam.

Ghost

Ghost

4.03.2007
Post ID: 9329

- Opowiem wam, co się stało... - odrzekł Grumbellgast. - Król powiedział, że Hektor chyba ma złe zamiary w stosunku do niego, więc kazał mi okraść jego pokój i sprawdzić, czy ma rację. Sugeruję, bym najpierw się tam zakradł i dopiero wtedy zobaczymy, co robić dalej. Kto się ze mną zgadza?
Cała drużyna podniosła ręce do góry. Gabus, który stał za oknem, też.

Nami

Mistrzyni Zagadek Nami

4.03.2007
Post ID: 9330

Gabus został na swoim stanowisku. Natomiast drużyna udała się do zamku. Podzieli się zadaniami.

Grumbellgast razem z Nami i Yaptranem udali się w stronę pokoju Hektora. Elfka przyda się do ochraniania tyłów a gnom wyczaruje iluzję, że nikogo tam nie ma.

Eru i Cobalt poszli do króla dowiedzieć się trochę więcej o królestwie, jak równiez po to, aby poobserwować strażników - czy nie zachowują się podejrzanie.

Grumbellgast, Nami i Yaptran bez problemu dostali się do pokoju Hektora. Zdziwiło ich to trochę, że nie ma straży ale nie zastanawiali się dłużej nad tym, tylko wykorzystali sytuację.
Grumbellgast wziął z pomieszcznia to co potrzebował do udowodnienia spisku - plany zamachu, truciznę, imiona pomocników.
Nikt się nie napatoczył po drodze. Zostali niezauważeni.

W tym samym czasie Eru i Cobalt dowiedzieli się...

DruidKot

DruidKot

4.03.2007
Post ID: 9331

... całej historii rodowej króla, jak i tego, jaką herbatę pija...

* * *

Tymczasem Hektor był już daleko za Zakrzywionym Bagnem, gdzieś na plantacjach Vito. Korzystając z kilku zaklęć nekromanckich przywołał spory oddział nieumarłych.

- Dziś wieczorem zaatakujecie Bramy Umysłu. Uwolnicie więźniów, którzy pomogą wam podbić miasto. Musicie być ostrożni. Wygramy tę walkę.

* * *

W Bramach zapanował chaos. Król, dowiedziawszy się o planach Hektora natychmiast ustawił straże.

Jednak Hektor był na to przygotowany.

Bunt straży w mieście doszczętnie zniszczył poczucie spokoju i siły Bram...

Ghost

Ghost

4.03.2007
Post ID: 9332

Gabus leżał na hamaku pod swoim domem i patrzył na płynące leniwie po niebie cumulusy. "Robi się bajzel... A ja nic zrobić nie mogę... O, ta chmura przypomina mi dzbanek do herbaty..." - pomyślał chwilę, po czym przeciągnął się i rozejrzał po ulicy. Strażnicy chodzili po mieście z transparentami, na których napisano wielkimi, czerwonymi literami "Predż z kruulem Kraszed Hilz!" ("Gromada gnojków." - pomyślał szeryf, gapiąc się na młodego kusznika, który machał do niego.)
Grumbellgast niepotrzebnie ostrzył sztylet, który ni cholery nie chciał się stępić. Spojrzał na Nami bawiącą się dwoma małymi ognikami, na Yaptrana grzebiącego przy goglach, na Cobalta poprawiającego sobie włosy, i na Eru gryzącego cięciwę swego łuku. W zasadzie, to oni wszyscy starali się zająć czymś ręce.
Gabus złamał z nudów jakąś deskę, którą znalazł na nocnym patrolu, i zaczął rysować palcem w powietrzu jakieś dziwne kształty, wciąż patrząc na leniwie sunące po niebie cumulusy.

"O, ten wygląda jak ja!"

DruidKot

DruidKot

4.03.2007
Post ID: 9333

Zapadał zmierzch...

Strażnicy zatrzymali swoje pochody i poszli do bramy wjazdowej. Ktoś zapukał. Otworzyli. Horda nieumarłych przeszła spokojnie kłaniając się ważniejszym strażnikom.

- Już? - zapytał jakiś Lisz.
- Chyba.
- No to... ATAKUJEMY!

Wszyscy strażnicy i nieumarli rzucili się szturmem na Pałac Bram Umysłu. Portal wejściowy już został sforsowany, i kilku większych strażników biegło w kierunku Więzienia...

Ghost

Ghost

4.03.2007
Post ID: 9334

- Ciekawe, czy plan wypali. - powiedział Gabus, zakładając swój najlepszy mundur.
DYT! Dziwna gałązka przy ustach szeryfa zadragała.
- Cholera... Eru, nie dało się czegoś lepszego zrobić?
- Jestem kim jestem i robię co mogę!
- Dobra...
Gabus połaskotał gałązkę i odezwał się do niej.
- Gabus.
- Szeryfie, czy mnie słyszysz? - z gałązki rozległ się czyiś głos.
- Doskonale, królu.
- Czy już zaatakowali?
- Tak.
- Świetnie. Kazać magom atakować?
- Nie. Sami się rozwalą demolując pałac, teraz czekamy.
- Dobrze... Znikam!
- Zrozumiałem.
Gabus podniósł swoją kuszę.
- Nieumarli się wprowadzają...
Naciągnął bełty na cięciwę.
- ...ale się nie wprowadzą.

Puk. Puk. Puk. Słychać stuk. Lisz zapukał do drzwi mieszkania szeryfa.
- Halo? Jest tam ktoś? - zapytał nieumarły, gdy dopiero po chwili zobaczył dwóch mężczyzn stojących na baczność, ubranych w eleganckie, czerwone szaty.
- E VIVA HEKTOR! - krzyknął Grumbellgast.
- SOCIALISMO EL MUERTE! - zawtórował Cobalt.

Nieumarły już niczego nie widział. Leżał teraz na podłodze pokoiku - każda jego kość leżała w innym miejscu.

Nami

Mistrzyni Zagadek Nami

4.03.2007
Post ID: 9335

Hektor stał na murach miasta i obserwował szturm nieumarłych na miasto.
- No to teraz zacznie się niemiła sytuacja dla króla... który już nie za długo nim będzie. - powiedział do podwładnego stojącego po jego lewej stronie.
- Tak panie, już niedługo to będzie pana miasto. - odezwał się sługa.

Nami i Eru wymknęli się z domu Gabusa tylnim wyjściem. Udali się w stronę murów miasta ponieważ stwierdzili, że może to być najbezpieczniejsze miejsce w mieście w tym czasie. A jeżeli bezpieczne to tchórzliwy dowódca może się tam ukrywać...

Reszta drużyny postanowiła uszczuplić trochę armię umarlaków.
Okrążyli zamek i zaczęli atakować wroga od tyłów. Przez głupotę półmartwego wojska zdążyli wybić ponad pięćdziesięciu żołnierzy zanim Ci uformowali się w koło i otoczyli drużynę.

DruidKot

DruidKot

4.03.2007
Post ID: 9336

Kości poturlały się po podłodze.

- ŁUP!

Kości były poukładane jak miały być.

- Czemuście mnie rozsypali? - zapytał zwłok przyjaźnie. - Chciałem tylko się dowiedzieć, jak ma się król...

Lisz zorientował się, że jest sam w pokoju i wybiegł na ulicę. Sieczka trwała w najlepsze...

* * *

Tymczasem Więźniowie już byli wolni, i przyłączyli się do niszczenia Pałacu...

Mr. Rabbit

Mr. Rabbit

4.03.2007
Post ID: 9337

To było coś, czego skrytobójca nie czuł od dawna. Ta żądza niszczenia, miażdżenia, zabijania. Całe szczęście, że całą tą ządzę wykorzystywał na nieumarłych, ale w powietrzu było czuć jakieś wzmocnienie.

Cobalt nigdy się nad niczym długo nie zastanawiał. Teraz również ciosy przychodziły mu z taką łatwością jakby się ich nie uczył, a się urodził z wiedzą i umiejętnościami. Zostawiwszy drużynę gdzieś z tyłu ruszył korytarzem i zabijał 'zabitych'. Nie marnował ani sił ani czasu. Na każdego napotkanego osobnika marnował zaledwie jeden cios. Szedł, tylko szedł. Cios sieczny z prawej. Na wskroś przez ramię następnego. Kolejnemu całą głowę zamachnięciem uciął. Wyszedł z pałacu na zewnątrz. Na ulicy tylko on i całą armia nie umarłych.

- DZISIAJ JEST MÓJ DZIEŃ!! - wykrzyczał i rzucił się w tą żywą masę ciał. Cięcie, wbicie, blok, wbicie, kopnięcie, cięcie, blok, cięcie, cięcie, blok, wbicie, cięcie.... Miecz i Cobalt byli jednością. Byli idealną maszyną zabijania. Już po dwóch minutach na koncie Cobalta znajdowało się około 60 nieumarłych. Kiedy przekroczył setkę wrogów zabitych poczuł w mięśniach zmęczenie. Zaczął się powoli cofać i bronić. Nieumarli wciąż przybywali.

- Tak ich niepokonam, po trzech na raz. Bo mnie wykończą w takiej kupie.

Wycofał się do wejścia do pałacu i tam rozpoczął ponownie walkę. Tam bronił siebie i wejścia...

Był tam osamotniony w walce, ale cieszył go fakt, że nikt mu nie przeszkadza. W trakcie walki zaczął śpiewać, sam nie wiedział dlaczego:

"Leżę jak trup, księżyc mnie nudzi
Nie ma tu roślin zwierząt i ludzi
Pustka dokoła, cisza i spokój
I tylko kości bieleją w mroku.

Nie wiem już nawet co mnie dostało
Gardło przegryzło, mózg wydziobało.
Czaszka się śmieje, szkielet próchnieje.
Jaką tu jeszcze żywić nadzieję.

Nie mam już oczu, uszu i nosa..."

A szkielety, bo głównie one atakowały, padały jeden za drugim...

Eru

Eru

4.03.2007
Post ID: 9338

Eru i Nami dotarli do murów. Nagle mag krzyknął:
- Patrz!
Na szczycie mury stał Hektor i zaledwie piętnastu nieumarłych i żywych strażników.
- Co robimy? - spytał się Eru
- Jak to co? Atakujemy! - odpowiedziała Nami
Elf i elfka weszli najbliższymi schodami na mur i ostrożnie podeszli pod grupkę wpatrującą się w pałac. W tej samej chwili Nami wypuściła w ich kierunku kulę ognia a Eru lodowy krąg. Po tym ataku przeciwników zostało zaledwie kilku, no i Hektor. Nami rozpoczęła wykańczanie pozostałych a Eru rzucił na Hektora zaklęci przytrzymujące, w momencie kiedy ten szykował się do ataku na Nami. Po kilku dłuższych chwila na murze pozostali tylko Eru, Nami i Hektor.
- Co my z tobę zrobimy kochaneczku? - Nami uśmiechnęła się z drwiną do niedawnego dowódcy nieumarłych dźgając go kataną w brzuch.

DevilOkO

DevilOkO

4.03.2007
Post ID: 9339

Cobalt walczył cały czas z hordami, ale zamiast ubywać szkieletów, wciąż pojawiały się nowe. Skrytobójca powoli tracił siły. Ta pieśń cały czas dodawała mu odwagi i energi ale czuł, że niedlugo będzie koniec. W pewnej chwili kątem oka zobaczył jakiś ruch z prawej strony. Coś bardzo dziwnego się zbliżało ale nie wiedział co. To coś zauważyli także nieumarli i skierowali się w tamtą stronę, osłabiając natarcie na Cobalta. Na tym czymś siedział Yaptren, który nie zauważony skonstruował raktor. Maszyna była niewielka, cała drewniana z metalową wieżyczką i lufą wystająca z niej. Raktor przypominał swoim wyglądem dyliżans, tylko z tyły wydobywała się para. Gnom włożył do lufy szklana kulę i wystrzelił w środek szkieletów. Kula trafiąjąc jeden z szkieletó, rozbiła się i ulotnił się zielony dym. Jeśli Yaptren nie pomylił składników, to mieszanka powinna sparaliżować nieumarłych. Jednak nigdy nie próbował tego w takich wielkich proporcjach i na szkieletach. Dlatego odrazu wystzrzelił drugą kulę o całkiem innym działaniu. Kiedy ta kula trafiła, wszycy dookoła usłyszeli wybuch.

Nami

Mistrzyni Zagadek Nami

4.03.2007
Post ID: 9340

- Ale ja nic nie zrobiłem... - tłumaczył się Hektor.
- Tak, tak a ja jestem królową. - odezwała się Nami, krępując mu ręce ognistymi więzami.
- Auuuu. To boli. - obruszył się więzień.
- I będzie bolało jeżeli będziesz się za bardzo wiercił i kręcił... acha te więzy mogę zdjąć tylko ja, więc nie radze uciekać no chyba, że chcesz się spalić. - odburknęła Nami.
- Co teraz robimy? - zapytał Eru.
- Hmm idziemy do zamku, pomóc reszcie. Tylko jedno z nas będzie musiało z nim zostać albo zaprowadzić go do Gabusa, chociaż jemu to średnio ufam. - odpowiedziała Nami.
- No, ok to idziemy. Później zobaczymy najwyżej co i jak. - zakończył Eru.

Na samym przedzie szedł Hektor a za nim Nami i Eru. Gdy zeszli z murów, Eru i Nami zaczeli iść po prawej i lewej więźnia.. Wyglądaliby jak obstawa możnego, no ale pozory rozwijały skrępowane ręce Hektora.

Ghost

Ghost

4.03.2007
Post ID: 9341

Gabus siedział za oknem swojego domu i strzelał do resztek nieumarłych. Nagle, zauważył dwa szkielety siedzące na dachu jednego z budynków i celujące z łuków w Nami i Eru.
BACH! KRACH! GRUCH!
Szkielety leżały już na ziemi z przebitymi czaszkami.

Tym czasem Grumbellgast powalał kolejnych nieumarłych w jednej z sal pałacu. Król siedział na krześle i poklaskiwał złodziejowi, sam co jakiś czas wstając z miejsca i waląc truposzy po czaszkach młotkiem.

Gabus i Cobalt, którzy dołączyli już do kieszonkowca w pałacu, kłócili się o to, który ma walnąć ostatniego szkieleta. Skończyło się na tym, że skrytobójca i szeryf położyli truposza pięściami, krzycząc "Nie przeszkadzaj!".

DruidKot

DruidKot

4.03.2007
Post ID: 9342

- To już koniec? - zapytał król.
- Na to wygląda...

Do sali weszła Nami z Eru. Prowadzili Hektora.

- Nie... - powiedział Hektor. - To dopiero początek...

I przerwał ogniste więzy, a jednym ruchem ręki doprowadził do teleportacji.

- Ale... to niemożliwe! Te więzy były nierozerwalne! - wyszeptała Nami.

Eru

Eru

4.03.2007
Post ID: 9343

Zanim za Hektorem zamknął się portal, Eru rzucił za nim małą magiczną sondę.
- Teraz przynajmniej wiemy gdzie on jest - uśmiechnął sie mag.
- Czyli gdzie? - rzucił król
- Daleko stąd ... pełno tam magii ... złej magii ... nie mogę dokładnie odczytać współżędnych ... portal do tamtego miejsca znajduje sie na plantacji Vito - Eru skupił sie i zamknął oczy - Hekotr zniszczył sondę.
- Znowu ta przekleta plantacja - zamyślił sie król - musicie tam ruszyć
- A co jeżeli bedzie powtórny atak?
- Bramy Umysłu są potęzniejsze niż myslicie. Jeżeli znamy właściwości wroga to ponownie się tutaj nie wedrze.
- Okej

Następnegop dnia drużyna była gotowa do drogi.

Ghost

Ghost

4.03.2007
Post ID: 9344

- Idę z wami. I tak miałem rozwalić tą cholerną plantację vito... - wysapał Gabus, podbiegając do drużyny. - No i znam jako tako drogę... Może się przydam.
Drużyna zgodziła się, biorąc pod uwagę jego wkład w nocną bitwę.

- O, widzisz, tutaj się uruchamia. Na tym przycisku.
- Aha, rozumiem... Ale najpierw trzeba rozłożyć uchwyt, żeby zadziałało?
- Tak. To moja własna blokada na wypadek, gdyby ktoś mnie okradł... Nic tym nie zrobi nikomu, jeśli nie opuści uchwytu na dół.
- Aha... Mówisz, że to działa na kryształy księżycowe?
- Tak. Ta różdżka jest ekonomiczna, więc powinieneś odbyć kilka walk bez wymiany kryształu. Jeden kryształt to chyba jakieś trzydzieści pocisków...
Yaptran tłumaczył Gabusowi obsługę POSARa (Purpurowa Operacyjna Somalatyczno-Akuracyjna Różdżka. Cokolwiek by to znaczyło.), jednego ze swoich wynalazków.

TIUM! BACH!

Gabus przypadkiem rozwalił kram jakiemuś sprzedawcy, przypadkiem wystrzeliwując pocisk z POSARa.

DruidKot

DruidKot

4.03.2007
Post ID: 9345

- CZEGO TYM STRZELASZ?! ŚLEPYŚ? - krzyczał sprzedawca. - RZĄDAM ODSZKODOWANIA! NA TYM STANOWISKU MIAŁEM CAŁY MÓJ MAJĄTEK! JAKIEŚ... OSIEM TYSIĘCY SZTUK ZŁOTA! CO TY SOBIE MYŚLISZ BIEGAJĄC Z TYM BADZIEWIEM PO TARGU? W MUCHY STRZELASZ? PO CO CI TO? GŁUPIŚ! RZĄDAM BYŚ [size=13:d6a01a9cac]ODDAŁ RÓWNOWARTOŚĆ TEGO, CO LEŻAŁO NA STRAGANIE![/size:d6a01a9cac] [size=14:d6a01a9cac]NATYCHMIAST!!![/size:d6a01a9cac]
- Eee... Chwilkę. - powiedział Gabus, korzystając z chwili, gdy rozwścieczony sprzedawca zaczerpnął powietrza. - Narazie nie mam takiej kwoty, ale oddam. Obiecuję.
- GUZIK MNIE TO OBCHODZI! MASZ DWADZIEŚCIA CZTERY GODZINY, A JAK NIE, TO ZGŁOSZĘ TO STRAŻY!
- Hmmm... - szepnął Grumbellgast. - Przecież to ty jesteś tu strażą.
- No fakt, ale pieniądze muszę oddać. Nie wiem, czy mogę iść z wami na plantację. Musielibyście poczekać, chyba, że... macie taką kwotę...
- Przykro nam, ale jesteśmy bez grosza. Ale... może możemy poczekać? Trzeba by się naradzić... Kto jest za tym, żeby czekać?

Ghost

Ghost

4.03.2007
Post ID: 9306

Grumbellgast zerknął w kąt Bramy Umysłu. "Powinienem zostać szambonurkiem, skoro zawsze się wplątuję w takie bagno..." - pomyślał złodziej, po czym zaśmiał się i podrapał bo brodzie. Nie golił się już od paru tygodni.
Brama Umysłu w wersji materialnej bardziej przypominało szlachecki pokój gościnny niż więzienie, a w sali roznosiła się delikatna woń różanych perfum. Wszystko było tu ładne - poczynając od gobelinów na ścianach, przez ściany pomalowane na uspokajajace kolory, kończąc na drogich dywanach, meblach i starannie wyrzeźbionych popiersiach jakichś zapewne ważnych ludzi. Czas zdawał się jakby płynąć tu wolniej. Grumbellgast mrugnął parę razy. Wszystko co widział było nieco rozmazane, a jego ruchy były zdecydowanie wolniejsze i pozbawione siły. Uwagę złodzieja zwrócił brak drzwi... Zabezpieczenie, mała wpadka architektoniczna czy może coś zupełnie innego?
- Nie podoba mi się tu. - powiedziała nagle Nami, wyrywając Grumbellgasta z transu.
- A komu się podoba? To miejsce śmierdzi, i nie mam wcale na myśli perfum które nas tu odurzają. - odpowiedział złodziej, waląc łokciem w ścianę.
Nie poczuł bólu, a marmurowy blok nie był nawet naruszony. Grumbellgast zaklnął szpetnie. "Co to, do cholery, za więzienie?!"