4.03.2007
Post ID: 9366
|
- Wątpie - powiedział Eru - tylko nasza dwójka moze władać magią, a ja na pewno nie chcę mieć nic wspólnego z nekromancją. Więc pozostajesz tylko ty.
Eru spojrzał na księgę. Przez chwilę wydawało sie że owładnął nim jakiś czar ale po chwili powiedział:
- Księga rzuca uroki na niepowołanych właścicieli, zmuszając ich do bycia posłusznym woli Hektora
- Jaki ci się udało nie być zaczarowanym?
- Umiem odpierać uroki, przynajmniej te słabsze, a i ta księga nie ma pełnej mocy.
- Już wiemy co może zrobić ta księga - powiedziała Nami - teraz pytanie: kto się podejmie jej przczytania? Może ty, Eru?
- O nie! Nie mam zamiaru mieć z nią doczynienia, jak już mówiłem. A może ty?
- Jeśli nie znajdzie się nikt chętny...
- Ja sie zgłaszam... - usłyszeli głos Gabusa - pomogliście mi w mieście, to czas żebym się odwdzięczył. Ale mam jedno pytanie - Gabus zwrócił się do Eru - czy jeśli już wykonamy zadanie, bedziesz mógł mnie odczarować?
- Jestem na dziewięćdziesiątdziewięć procent pewien że tak.
- Ale dlaczego nie na sto?
- Bo jeśli Hektor zdąży cię kompletnie usidlić, musiałbym użyć dużej mocy, której nie posiadam...
- No cóż... raz kozie śmierć, zgadazam się. Gabus otworzył książkę i zgłębił się w jej treść.
|
4.03.2007
Post ID: 9367
|
Gabus czytał. Jeszcze. I skończył. Książka zniknęła. - Hektor jest w Bramach! Znowu zaatakował, a ja zaraz... I znikł.
|
4.03.2007
Post ID: 9368
|
- Masz farta Eru - krzyknął Yaptran
- A ja zawsze myślałem że mam pecha...
- A ja chciałem sama przeczytać tą książkę - żachnąła się Nami
- Najważniesze ze jaesteśmy cali i zdrowi, a jeśli jesteśmy cali i zdrowi to musimy iść w stronę Bram Umysłu!
- Tak
Drużyna ruszyła w strone miasta. Wreszcie dotarli na wzgórze przed miastem , które wyglądało mnie3j więcej tak jak przy poprzednim akatku - ale z jedna róznicą - niegdzie nie było widac istot żywych. Po chwili Nami dostrzegła jeszcze jeden warzny szczegół: nieumarli wydawali sie panami miasta.
- No to co robimy? - spytał się ktoś
- Atakujemy - odpowiedział Grumbellgast, wyjmując broń
- Spokojnie, musimy obmyślic jakis plan działania - uspokoił kieszonkowca Eru.
|
4.03.2007
Post ID: 9369
|
- Słuchaj, Eru. Spróbujemy się, ty i ja, wdrzeć do pałacu. Ty odczarujesz Gabusa, a ja wytłuczę co się da w pałacu. Jak Gabus znów będzie po naszej stronie, to sam rozwali pół miasta. - powiedział Grumbellgast, odwracając się do maga.
- A czemu tylko TY i Eru macie iść? - zapytała Nami.
- POMYŚL. Jak wyobrażasz sobie nas wszystkich wchodzących do miasta? Eru jest magiem, ja złodziejem. Wy skryjecie się gdzieś i na odpalony fajerwerek zaatakujecie. Pasuje?
|
4.03.2007
Post ID: 9370
|
- Nie wiem, czy pasuje... - zaczęła Nami. - Od ataku minął conajmniej tydzień... [ czas podróży ] Poza tym, nie wiadomo, czy jest jeszcze ktoś do uratowania. Może wszyscy są już nieumarli? - Niestety istnieje takie ryzyko. Ale Bramy są jedynym naszym sojusznikiem na tym głupim świecie. MUSIMY im pomóc... - A skąd wiesz, że one pomogły by nam? - To się nazywa "zaufanie"... Jeśli tego nie ma, to nic nie ma sensu... - Idźcie już. - wtrącił się Yaptran. - Ja i Nami będziemy badać sytuację z tego punktu, a Cobalt pójdzie kilkadziesiąt metrów za wami... może być? - Niezupełnie... Nie ma Cobalta. Musiał zgubić się na mokradłach... Grumbellgast i Eru zamyślili się, po czym odeszli bez słowa w stronę zamku. - Powodzenia...
|
4.03.2007
Post ID: 9371
|
Gdzieś z cienia wyłoniła się postać w postrzępionych szatach. Uciekała przed oddziałem szkieletów ciskając w nich Kwasowymi Strzałami Melfa. Minęła kilka uliczek zasypanych gruzami i kilka płonących domów. Udało jej się uciec. - Bogowie, jaka rzeź...
- Wszystko zniszczone, chyba Nami miała rację...
- Zawracamy?
- Chyba nie powinniśmy. Dwa męskie głosy zbliżały się do postaci. Zdjęła kaptur, żeby nie wzięli jej za nieumarłą. - Przepraszam! Czy nikt już mi nie pomoże? To miasto... Muszę jak najszybciej je opuścić! - postać odrzuciła swe rude włosy opadające na twarz. Okazała się kobietą. Dość...
- Eee... Czy my się nie znamy?
- Wątpię... - odpowiedziała kobieta. - Przynajmniej ja pana nie znam... Ale to nic. - uśniechnęła się. - Jestem Sharwyn, słynna bard...
- Oczywiście, że pomożemy. Chodź z nami... albo wróć na wzgórze za miastem, tam spotkasz gnoma i elfkę. Pomogą ci, jeśli powiesz, że przysyła cię Grumbellast i Eru. Wybór należy do ciebie. Tylko się streszczaj, nie mamy czasu.
|
4.03.2007
Post ID: 9372
|
- Muszę stąd uciec. Ta księga nie może wpaść w ręce nieumarłych. Za wzgórzem? Elfka i gnom? Dziękuję za pomoc! Do zobaczenia!
Sharwyn zaczęła biec. Otoczyła się w drodze Strefą Zimna, tak na wszelki wypadek.
[i:acad9c7ac9]Zaklęcie Boskiej Interwencji nigdy nie wpadnie w wasze ręce, trupy![/i:acad9c7ac9], pomyślała.
Opuściła miasto i dojrzała niewielkie ognisko, a przy nim efkę i gnoma.
- Przepraszam... Jestem Sharwyn, Eru i Grumbellgast mnie przysłali... Podobno możecie mi pomóc - powiedziała, wciąż kurczowo trzymając złotą księgę.
|
Mistrzyni Zagadek
Nami
4.03.2007
Post ID: 9373
|
Nami przyjrzała się Bardze...
- Czy to co masz w rękach to nie czasem Księga Życia? - zapytała, gdy poczuła impuls mocy...
- Tak, masz rację - odpowiedziała Shar
- Co ona robiła Bramach? - zaciekawił się gnom
- Była skarbem Gildii Magów, ale zostali wszyscy wymordowani, a ja odebrałam Księgę umarlakom - powiedziała kobieta
- No to co siedzimy dalej i obserwujemy... Ehhh nie kulturalna jestem, nie przestawiłam się Nami jestem, a to Yaptran - wskazała na gnoma siedziącego obok niej - może usiądziesz obok nas, napijesz się czegoś i opowiesz trochę o sobie? - zaproponowała elfka z uśmiechem na twarzy.
|
4.03.2007
Post ID: 9374
|
- Cóż. Mam na imię Sharwyn. Skąd pochodzę nie powiem, bo i tak nie uwierzycie. Moje życie jest ściśle związane z tą księgą.
- A co w niej jest? - zapytała Nami.
- Najpotężniejsze zaklęcie nieistniejącej już Magii Światła - Boska Interwencja. Można powiedzieć, że spełnia ono życzenia. Gdyby dostało się w ręce trupów, ta cała przygoda mogłaby się źle skończyć. I dlatego poszukuję miejsca, w którym księga ta będzie bezpiecznie czekać na nowych Magów Światła. Ja sama jestem bardką, jak już widzicie. Wyszkolono mnie w korzystaniu z dwuostrzowego miecza, niezwykle trudnej, a dla was być może egzotycznej. Mam 22 lata i zadziwiająco szybko zrobiłam karierę. A wy? W jakim celu podróżujecie?
|
Mistrzyni Zagadek
Nami
4.03.2007
Post ID: 9375
|
- Eeee, no teges... my sami do końca nie wiemy... Bo wiesz byliśmy gdzieś uwięzieni a później znaleźliśmy się w Bramach Umysłu. Władca coś tam od nas chciał, ale był spisek, atak trupów na miasto, złapaliśmy wroga króla ale nam zwiał do jakieś innej rzeczywistości, wyprawili nas na plantację czegoś tam, abyśmy rozprawili się ze złoczyńcami, tam znaleźliśmy Księgę Śmierci, Czytając Gabus - szef tutejszej straży zniknął no i teraz siedzimy tutaj i pilnujemy a Eru i Cadd łażą sobie po mieście i wybijają umarlaki. Ehhh... - opowiedziała po krótce Nami...
|
4.03.2007
Post ID: 9376
|
- Hm... Rozplanowane wszystko jak mapa świata wg 5 - letniego dziecka. Nie powinniśmy im pomóc? Bo z tego co widzę, nie za bardzo jest czego pilnować...
|
4.03.2007
Post ID: 9377
|
Ghost i Eru dotarli do mosiężnych drzwi pałacu. Były wyważone, obok leżały ciała ilithidów, których nekromanci nie umieli wskrzesić. Niegdyś wyszorowane rynsztoki teraz spływały krwią. Właściwe Bramy Umysłu* płonęły. Z reszty pozostały tylko zgliszcza... Jednak z pałacu wciąż docierały ich odgłosy walki. Czyli ktoś pozostał jeszcze przy życiu. Grumbellgast wyciągnął racę i odpalił ją. Akcja dywersyjna teraz nie miała sensu. Niebo zapłonęło... - Fajerwerek Grumbellgasta! Atakujemy! * czyli samo centrum - pałac, główne Gildie - wszystko otoczone murem. Wokół muru były osady, obecnie tak rozbudowane, że stanowiły jedność.
|
Mistrzyni Zagadek
Nami
4.03.2007
Post ID: 9378
|
- Idziesz z nami czy zostajesz tutaj? - zapytała elfka
- Idę... - odpowiedziała Shar
- Lepszy wybór, tutaj może cię coś zaatakować, a my może jako tako cię ochronimy - To mówiąc Nami mrugnęła do kobiety.
- No dobra to biegniemy do miasta - powiedział gnom. Gdy dotarli do miasta ich oczom ukazały się same zgliszcza, rzeka krwi i ciał... Widok był wręcz nieprzyjemny.
|
4.03.2007
Post ID: 9379
|
Grumbellgast wyjął sztylet. Przeczuwał, że zaraz straci głowę. Wyjął z plecaka małą, płonącą kulkę, i rzucił nią w szczątki wrót.
BUM!
Złodziej usłyszał chrzęst spadających kości i brzęk stalowej zbroji. Przekroczył próg - a raczej zgliszcza - bramy, i rozejrzał się.
- Jeszcze nie raz, i nie dwa uratuję nam życie! - powiedział Cadd, zakładając pancerz, hełm, naramienniki, rękawice, buty i nagolenniki szkieletów przy bramie, po czym opuścił przyłbicę hełmu.
- Cadd... Ktoś nawołuje z tamtej rozwalonej szopy.
Mag i złodziej podbiegli do sterty desek, i odłożyli je na bok. Ujrzeli grupkę ludzi i ilithidów, którzy cudem przetrwali atak nieumarłych. Rozległy się głosy ulgi, a niektórzy ocalali zaczęli klaskać.
- Dobrze... Doskonale... Słuchajcie, przyjdzie tu grupka ludzi, która znajdzie wam jakieś schronienie. Ja i mój przyjaciel wejdziemy od tyłu do pałacu, wyrżniemy co się da, odczarujemy szeryfa, a potem...
- A potem co? - zapytał Eru.
- A potem się pomyśli.
Jedna z kobiet pośród tłumu wystąpiła naprzód i zwróciła się do złodzieja.
- Masz nas ratować, do diabła, od tego jesteś! - krzyknęła, a po chwili namysłu dodała - Co z ciebie za rycerz?!
- Jedyny w swoim rodzaju.
Grumbellgast i Eru pobiegli w ciemną uliczkę obok pałacu, i zniknęli w mroku.
- Aha. - mruknęła kobieta.
|
4.03.2007
Post ID: 9380
|
Nagle zza muru wyszedł poturbowany szkielet w szacie maga. Prawdopodobnie był liszem. Grumbellgast wyciągnął sztylet. - Stój! - krzyknął nieumarły ludzkim głosem - Ja... nie jestem z nimi. Ale wiem gdzie mają kryjówkę, i chętnie do was dołączę. Nazywam się Nagash... Lisz zaczął mówić. - No dobrze... - ocenił Grumbellgast. - Ale nie próbuj żadnych sztuczek.
|
4.03.2007
Post ID: 9381
|
- Sztuczek? Trzymacie mi nóż na gardle, jestem cały poturbowany i gonią mnie szkielety, w takiej sytuacji nie jestem w stanie nic zrobić jak już to musiał bym poprosić o pomoc mojego boga, Nescausa, ale to by potrwało dość długo, a wy na pewno zauważylibyście, że coś knuję... - odpowiedział arcylisz.
- Eeee ale chyba każdy nieumarły musi być przez kogoś ożywiony? – zapytał Cadd.
- To prawda, ale ja nie jestem ożywiony, ja jestem nekromantą!
- No ale skąd mamy wiedzieć że nie jesteś szpiegiem?
- Hmmm... Dacie mi piętnaście minut, a udowodnię wam, tyle zajmie mi odzyskanie sił. Więc jak, przyjmiecie mnie?
|
Mistrzyni Zagadek
Nami
4.03.2007
Post ID: 9382
|
Nami, Shar i Yaptran odnaleźli Cadda i Eru. Przy nich stał lisz.
- Eee kim on jest? - zapytała Nami
- Ja go skądś znam... - zamruczała cicho Shar
- Mówiłaś coś? - zwrócił się gnom do Shar
- Nie, nie nic nie mówiłam - odpowiedziała.
- No to najwyżej się przesłyszałem, no dobra a kto to jest? - wskazał na szkielet.
- Eee no przypałętał się - odpowiedział Caad z uśmiechem na twarzy
- Podejrzany jakiś... - stwierdziła Nami
- No to co masz do powiedzenia? - zapytał gnom
|
4.03.2007
Post ID: 9383
|
- Musimy ruszyć dalej! Nie mamy czasu zajmować się jakimś liszem. - powiedział Eru
- Ale ja nie jestem JAKIMŚ liszem! - krzyknał Nagash - Jestem waszym sprzymierzeńcem!
- Wątpię... - powiedziała Sharwyn
- A ja wątpię żebyś była bardką! - krzyknął lisz
- Nieważne co TY myślisz, ważne jest to co myśli reszta!
- Zaczynasz mnie wnerwiać!
Nagle Nagash zamachnał się swoją laską na Sharwyn, ale ta odbił cios i rzuciła się z podniesionym mieczem na nekromantę. Jedynie szybka reakcja reszty uchroniał Sharwyn i Nagasha od bójki.
- Jak tak dalej pójdzie to nas tu znajdą i będzie klapa. - powiedział Grumbellgast, patrząc na nekromantę, jakby chciał mu rozkruszyć kości.
- Mam propozycję - powiedziała Sharwyn - Eru włada magią percepcji, niech więc "przejrzy" myśli naszego nieproszonego gościa.
- Nie mogę. On jest liszem, na nieumarłych to nie działa...
- Jak mam wam pokazac że jestem z wami?! - krzynął lisz
- Bedzimy dużo walczyć, więc bedziesz miał sporo okazji wykazać swoją dobra wolę. A jedna z nich własnie nadeszła. - powiedział Grumbellgast, wskazując jedną z uliczek. Wszyscy obejrzeli się w kierunku wskazanym przez Cadda: zza rogu wyszedł spory oddział nieumarłych, w tym kilku liszów.
|
4.03.2007
Post ID: 9384
|
Jeden z liszy wyszedł przed oddział. - Zdradzi... hhhh... łeshhh nashh, Nagashhh! Wystawił rękę przed siebie, na poziomie oczu i wypowiedział odpowiednią formułkę. Purpurowy pocisk trafił w Nagasha. [zaklęcie: Kara] - Umrzy... hhhh... - zaczął wypowiadać życzenie. Nie dokończył. Spadł na niego czarny, skrzydlaty koń z jeźdźcem wyglądającym jak... - Hektor! - krzyknęła Nami sięgając po katanę.
- Och nie ma czasu! - krzyknął, wrzucając wszystkich na konia. Po kilku minutach byli nad miastem. - Ekhm... O co tu chodzi?
- Zbuntowali się, cóż... Teraz trzeba ich zniszczyć. Ale lepiej odbijmy teraz Gabusa. Jest w pałacowych piwnicach.
- Jakto: odbijmy?
- Pomogę wam. - powiedział Hektor.
|
4.03.2007
Post ID: 9385
|
Drużyna wylądowała na dachu pałacu. Od razu rzuciło się na nich kilkudziesięciu nieumarłych. Na ich nieszczęście drużyna wraz z Hektorem była bardzo potężna.
- Nie mogę zrozumieć tego, że Hektor nam pomaga... - szepnęła Nami.
- A ja nie mogę zrozumieć że mi nie wierzycie - powiedział Hektor na głos. - Jeżeli zabijam własną armię to chyba jestem po waszej stronie...
- ...chyba. Drużyna wraz z Hektorem ruszyła schodami zabijając po kolei kolejne oddziały nieumrłych. Dotarłszy do poziomu sali królewkiej zatrzymali się.
- Na co czekacie? W podziemiach jest uwięziony Gabus - krzknąl Hektor.
- Podziemne korytarze są wąskie - powiedział Eru. - Iść tam całą drużyną to wręcz samobójstwo. Musimy się zastanowić co dalej robimy.
|