Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki" |
---|
Maffej25.10.2004Post ID: 12243 |
- Droga Cyro znam twą osobę zaledwie od kilku godzin, ale brzebywając w towarzystwie Twoim oraz Tych oto tu zebranych osób czuję, że powinienem także - z okazji tak wspaniałego święta - podarować Ci coś co umili Tobie ten oto czas... Podobnie jak Hellburn nie jestem przygotowany na zaistniałą sustuację lecz jako Mag i artysta mogę przedstawić ci malutki programik artystyczny... Będę potrzebował jednak pomocy... Są chętni :D :?: |
Cyra25.10.2004Post ID: 12244 |
Jestem naprawdę wzruszona... -czarodziejce brakuje słów- Bardzo dziękuję za wasze życzenia... Życzliwość i serdeczność przyjaciół w dniu urodzin to najpiękniejszy prezent. *uśmiecha się* |
Mistrz Islington25.10.2004Post ID: 12245 |
- Najlepszego! - krzyknął Islington wznosząc puchar szampana |
Lobo25.10.2004Post ID: 12246 |
- Ech ja nie mam zbytnio czego Ci dać... - spochmurniał Lobo - gdyż sam niewiele posiadam. Przyjmij jednak to, na pamiatkę, wraz z moimi najserdeczniejszymi życzeniami. To powiedziawszy zdjął z szyi swój medalion w krztałcie głowy jednorożca, symbolu Melikki i podał go czarodziejce uśmiechając się ciepło. |
Maffej25.10.2004Post ID: 12247 |
Islington wydobył swój magiczny flet spod poły płaszcza. Przyłożył instrument do ust. Popłynęła wesoła muzyka... Maffej wykonał ruch ręką. Wokół Cyry i wszystkich zebranych w koło pojawił się zielony las. Mag stanął na małym wzniesieniu i począł opowiadać historię miłości. Miłości pięknej kobiety i elfa. Wśród gąszczy pojawiał się postaci kochanków, biegające, trzymające się za dłonie... Nagle w jego dłoniach pojawiła się mandolina, zeskoczył z pagórka. Jego miejsce zajął Islington, który kontynuował przepiękną opowieść. Maffej grał na swej mandolinie... Islington snuł opowieść rzucając na wszystkie strony płatkami róży, które unosiły się w powietrzu... |
WorldDragon25.10.2004Post ID: 12248 |
//WD się wreszcie obudził. Spytał Gila o co chodzi no i ruszył do Cyry. - Hmm, tyleż już prezentów rozdałem, cieszę się z tego, że coraz to nowe dawać mogę i cieszyć nimi przyjaciół. Tak więc dla Ciebie Cyro droga bransoleta ze smoczej skały, z krainy w której kiedyś byłem królem, lecz przyszedłem tu do Jaskini i cieszę się, że tak postąpiłęm. Tam się urodziłem, tam się uczyłem, w środku mego dotychczasowego życia, za pomocą czarów wykułem tą bransoletę ze skały, na której wiele smoków poległo w walce, historia mówi, że kamień ten jes święty. Pod koniec, kiedy miałem gotową bransoletę, rozciełem sobie dłoń i smocza krew przepłynęła przez kamień, nadając mu piękny kolor i elastyczność. Nosząc tą ozdobę jezdeś prawie niesmiertelna, gdyż jest w nim cząstka mnie - smoka, a wiadomo, ze my żyjemy długooo i jesteśmy o wiele odporniejsi od coniektórych ... Nie zważaj zbytnio na mój tekst ... zawsze przed wręczeniem prezentu ględzę i ględzę ... czasem bez sensu, czasem z sensem ... z reguły połowa tekstu to nie prawda, ale co tam. Tak po krótku, niech żyje Cyra! Po wielekroć! - - Cyro oto bransoleta ;) *Wręczył* Po wszystkim nieco dziwnie czujący się po swej opowieści, gdyż za dużo nagadał i chyba dużo tam lekko zdramatyzował odszedł od Cyry.// |
Dragonthan25.10.2004Post ID: 12249 |
Dragonthan siedział spokojnie na krześle i oglądał całe zamieszanie jakie panowało w karczmie. Po chwili kiedy to był już jednym z ostatnich, którzy nie złożyli życzeń zrobiło mu się głupio. Wstał i podszedł do Cyry. |
Cyra27.10.2004Post ID: 12250 |
*czarodziejka podziękowała wszystkim jeszcze raz, po kolei każdego ścikając serdecznie* |
Denadareth27.10.2004Post ID: 12251 |
- No Cyro - uśmiechnął się Den - Wy Młode Rasy macie zwyczaj życzenia sobie czegoś w Rocznice Waszego Wyklucia... to znaczy narodzin... a więc pomyśl i zdmuchnij - |
Cyra27.10.2004Post ID: 12252 |
*Cyra zaśmiała się perliście* |
Denadareth27.10.2004Post ID: 12253 |
Denadareth stał, wyciągnął zza pasa długi sztylet i zaczął kroić i rozdzielać tort... największy kawałek oczywiście dał Cyrze... zaś gdy nie patrzyła na warstwie lukry drobny run... na szczęście... Po chwili wszyscy już mieli po porcji i usiedli wkoło stołu. |
Cyra27.10.2004Post ID: 12254 |
*Cyra wstała, wzięła kielich wina i uśmiechnęła się do gości* |
Mistrz Islington27.10.2004Post ID: 12255 |
- No tak, nawet urodziny są okazją do flirtu - westchnął Islington samotnie wpatrując się w kieliszek wina |
Denadareth27.10.2004Post ID: 12256 |
Denadareth z najwyższym wysiłkiem oderwał wzrok od oczu Cyry. Wstał, podszedł do Islingtona spojrzał na Maffeja... znów na Islingtona... szeptana konwersacja po czym smok wyszedł z Oberży. - Den przeprasza, że musi nas opuścić ale chce się zająć atrakcjami na ten wieczór - poinformował wszystkich Islington po czym zwrócił się do Maffeja - możesz mu pomóc, pichci coś z ogniskiem a ogień to wasza wspólna branża... - potem zaś mruknął do siebie - nie żeby on potrzebował pomocy... ale niech lepiej ktoś pilnuje by Obezy nei spalił - po czym wykrzyknął - Radujmy się ! Impreza toczyła się w najlepsze gdy Sharwyn ujrzała błyska za drzwiami Oberży... zaciekawiona wyjrzała i zamarła... - Jakie kiełbaski można smażyć na TYM - wykrztusiła Cyra - pokazując na... ognisko - chyba żywą Hydrę "Ognisko" było wielkim słupem ognia sięgającym nieba... |
Cyra27.10.2004Post ID: 12257 |
*Cyra wpatrywała się w ogień sięgający gwiazd z zachwytem w oczach, w których odbijały się płomienie* Den rozejrzał się wokół i znalazł trzy odpowiedniej wysokości drzewka. Z karczmy wyszedł oberżysta, taszcząc dwie tace pełne kiełbasek. |
Denadareth27.10.2004Post ID: 12258 |
Den dostarczył "patyki" po czym usiadł na ławie z brzegu karczmy... - Za długo... - wyszeptał Den w noc zasypiając... Jedynym kto to widział był Islington który ciągle męczył się z nabiciem kiełbasy. Spojrzał na przyjaciela - spodziewał się czegoś takiego - Den dawno nie szafował tak mocą w ludzkiej postaci. Nie rozumiał dziwnych ataków melancholii przyjaciela ale nie przeszkadzało mu to. Rozejrzał się szybko okrył Dena swoją peleryną, otoczył niewidzialnością, nabił kiełbaskę i gdy Dragonthan przyniósł piwo dołączył do przyjęcia. |
Włodarz Hellburn27.10.2004Post ID: 12259 |
- Ja pójdę... - powiedział Hellburn. |
Cyra27.10.2004Post ID: 12260 |
-A gdzie Den?-spytala z niepokojem Cyra, widząc, że zza oberży wraca sam Islington. |
Denadareth27.10.2004Post ID: 12261 |
Denadareth Ognisty spał. Rozległe nieba Araucanii pęłne smoków... tylko on pełznie po ziemii... bez skrzydeł... Wioski płoną... zniszczone wioski i twarze ludzi których zabił tylko dlatego by wyładować swoją furię... Sainis poraniona leży w grocie... ostatnie dotknięcie ogonami... "na zawsze będę pamiętać"... odejście, ucieczka... lewiatany... Theranie... Wszystkie obrazy zastąpione jednym. - Daleką drogą przebyłeś Bezskrzydły... - drwi - Masz rację: zbyt długo... to jest odpowiedź. Ale ona nic Ci nie da prawda ? Żegnaj więc. Pozdrów ode mnie robactwo... Denadareth błyskawicznie obudził się tnąc na oślep sztyletem... nikogo nie było w pobliżu - oprócz przeciętej peleryny Islingtona. Zbyt długo... |
Mistrz Islington27.10.2004Post ID: 12262 |
- Tu jestem - odezwał się zza pleców smoka Islington |