Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "THE RPG story"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > THE RPG story
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Fristron

Fristron

12.11.2004
Post ID: 13441

Fristron odprawił szybko Rytuał Odesłania, ale efekt działania został zniwelowany przez Uśmiercenie lisza. Mag rzucił Burzę i Tornado. Lisz obronił się Kościaną Tarczą przed Burzą, Tornado jednak uniosło go i rzuciło dalej. Fristron począł rzucać Zamrożenie, ale wcześniej został trafiony Strachem. Zaczął się jąkać i nie mógł wypowiedzieć do końca inkantacji. Lisz szybko rzucił Ranę i już szykował sie do zadania Usmiercenia, ale Fristron nagle się teleportował.

Mag dyszał ciężko. Poznał miejsce, gdzie był. To ta wieża, która nawiedziła go w wizji.

Iscandel

Iscandel

13.11.2004
Post ID: 13442

Isli biegł najkrótszą drogą w stronę ruin. Biegł na pomoc przyjacielowi. Smoki oddalały się coraz bardziej, ale Isli nie tracił nadziei że uda mu się go uratować. Smoki powoli znikały za horyzontem, gdy nagle Isliego coś poderwało do góry. Otworzył oczy. Siedział na grzbiecie Isca.

-Zaraz ich dogonimy, przygotuj się do walki - krzyknął Isc.

Isli odpowiedział mu gestem i rozpoczął rzucanie czarów wzmacniających i ochronnych. Smoki dostrzegły nadlatujących przeciwników i rozdzieliły się, mniejszy nadal trzymał Dena i leciał w stronę ruin, a większy, ten sam który pokonał Dena ruszył ku nadlatującym.

Fristron

Fristron

13.11.2004
Post ID: 13443

Fristron dojrzał mały puknt na niebie. Ten się zbliżał i rósł z każdą chwilą. Po chwili mag zorientował się, że to dwa smoki: jeden niósł drugiego. Tuż po tym rozpoznał niesionego smoka: był to Denadareth. Zaczął odprawiać Rytuał Smoka; był to czar, o którym mówiły tylko legendy, czar, którego Ulmar Złoty użył w bitwie o bród Kalaam. Po chwili zakończył i rzucił ów czar ku mniejszemu smokowi. Ten miał teraz jeden czuły punkt na całej skórze. Fristron stworzył barierę wokół wieży. Nie wiedział dokąd prowadzi ów portal, ale wiedział, że nie może dopuścić do sprowadzenia tutaj Dena.

Simba

Simba

13.11.2004
Post ID: 13444

- Echhh...Co teraz zrobimy Lobo?
Odezwał się głos zza Loba...
- Simba?! Nie wiedziałem że tutaj jesteś!
- Ciii! Bo nas jeszcze usłyszą...Nie wiedziałem co robić i po cichu wszystko obserwowałem...Teraz chyba muszę z wami podróżować.

Islington

Mistrz Islington

15.11.2004
Post ID: 13445

Islington zobaczył smoka lecącego na nich z ogromną prędkością.
- Musimy gonić Dena - krzyknął
- Wiem, ale nie możemy dać się zabić - odpowiedział Isc. Isli skoncentrował się i rzucił zaklęcie na niego i Iscandela.
Teraz było ich trzech. Oni i dwie iluzje.
Smok zwolnił, ale po chwili ruszył prosto na nich.
- Nie tak łatwo zmylić smoka - powiedział Isc
- Wiem - odpowiedział gdy Isc zanurkował tuż pod nadlatującym smokiem.
Ten zawrócił i zaczął lecieć za nimi.
- Gdzie jest Dragonthan? Zawsze go nie ma gdy jest potrzebny - krzyknął Islington rzucając w smoka lodową tarczą. Osiągnął zamierzony cel. Smok zwolnił na chwilę dając im czas na zastanowienie się co dalej.
Ale Isc wiedział co dalej. Leciał jak najszybciej za małym smokiem, który miał Dena.

Dragonthan

Dragonthan

15.11.2004
Post ID: 13446

- Ciiiii - wrzasnął Drag do Loba i Simby - przed nami... jakieś 300 stóp... chyba smok... rodzielmy się, ty Lobo idź na lewo, Simba na prawo, ja pójde prosto... nie dajcie się zauważyć...
Rozeszli się na boki. Skradali się po cichu. Coraz bardziej zaczęli słyszeć oddech smoka. Po chwili dotarli w wyznaczone pozycje. Zza krzaków dojrzeli smoka, który rozkoszował się mięsem ludzkim. Ku przerażeniu oczom Draga ukazał się Limer leżący na wpół przytomny pod nogami smoka. Kiedy smok skończył uczte, zaczął zabierać się za Limera. Dragonthan dał znać Lobowi aby odwrócił uwage smoka. Lobo wyszedł na czubek drzewa i cisnął kamieniem w łeb bestii. Ta odwrociła się, lecz w tym samym momencie Drag podbiegł pod nogi smoka, zabrał od Limera diamentowe strzały i wymierzył w smoka. Zaczął coś nawijać obcym językiem. Smok wyraźnie rozumiał co mówi Drag, gdyż odsunął się na bok. Drag sprawdził czy Limer żyje i kazał Simbie odciągnąć go na bok. Smok niezawachał się i uderzył ogonem. Machnięcie było dość silne. Simba poleciał kilka stóp obok. Drag zatrzymał się w pobliskich krzakach. Smok chwicił w swe szpony Limera i odleciał w kierunku szczytu góry mglistej. Drag otrzepał się z kurzu i pobiegł za nim. Przdzierając się przez las dostarł do podnóża góry. Góra ta była najwyższa w okolicy, było ją widać z daleka. Czubek szczytu pokrywała gęsta jasna mgła. Przed oczami Draga ukazała się wielka ściana, niemalże pionowa. Spojrzał w górę i dostrzegł smoka będącego już niedaleko wysokich parti góry. Dragonthan założył łuk na siebie i zaczął się wspinać. Szło mu to dość szybko, chciaż parę razy potknął się i omały włos nie spadł. Wierzył jednak w swoje siły i wspinał się dalej. Był już prawie w połowie drogi na szczyt, kiedy to wielki kawałek skały oderwał się... fala kamieni ogromnym hukiem stoczyła się po ostrym zboczu góry w dół. Drag schował się w szczelinę powstałą na skutek peknięcia skały pod wpływem opadającego głazu. Można rzec, że cudem się uraował. Niestety kiedy głaz spadł, wielki obłok kurzu pojawił się na środkowej ścianie zbocza. Drag nic nie widział przez chwilę, ale mimo to zaczął wspinać się dalej...

Denadareth

Denadareth

18.11.2004
Post ID: 13447

Jeden smok nie był w stanie lecieć z Denem więc otoczył go Siecią Mrozu i Bólu i zaczął ciągnąć w stronę ruin...

Den otowrzył oczy... ale Sieć blokowała go skutecznie... zbyt skutecznie by była dziełem smoka, który właśnie go ciągnął. Najgorsze było to, że Den poznawał ten algorytm magii... czuł coś takiego dawno temu... jeszcze w Araucanii.

Na tle nocy widać było czerwoną poświatę pochodzącą z portalu... byli blisko...

Islington

Mistrz Islington

18.11.2004
Post ID: 13448

Nagle smok goniący ich zniknął, nie zastanawiali sie dlaczego, po prostu lecieli w stronę Dena.
Z góry zobaczyli go... oplątanego w magiczną sieć, ciągnietego przez małego smoka.
Isc zanurkował w dół a Islington przerwal zaklęcie wiążące Dena, jednak mocno go one osłabilo przez co nie mógł walczyć.
Islington elfim skokiem spadł na ziemię zostawiając Isca sam na sam z małym smokiem.
Isli zajął się Denem otaczając go zaklęciami ochronnymi i wzmaciającymi.
Za jego plecami wrzała walka dwóch jak na niego gigantów.

Dragonthan

Dragonthan

18.11.2004
Post ID: 13449

Drag mijał już połowe drogi na szczyt. Ściana zaczęła robić się coraz to bardziej pionowa. Skała była już bardziej krucha, coraz częściej odpadała. Nagle usłyszał za swoimi plecami trzepot skrzydeł. Obejrzał się i dostrzegł dwóch Drakoliczy:
- ...fajnie... - rzekł Drag do siebie
Pierwszy Drakolicz natychmiast rzucił się na Dragonthana, lecz Drag odskoczył w bok chwytając się najbliższego głazu wystającego ze zbocza. Drakolicz wbił się w ścianę poczym odfrunął na bok. Drugi smok nie tracił czasu i zaczął uderzać swoim ogonem o ścianę. Zbocze zaczęło trząść się, Drag nie mógł utrzymać dłużej równowagi i spadł w dół. Chwycił się ogona smoka i wyciągnął sztylet, którym zaczął ciąć kości ogona. Drakolicz kręcił się w kółko próbując odczepić Draga od siebie. Drugi smok zaatakował ogon pierwszego, próbując złapać Draga do swoich szczęk. Drag wykorzystał okazję i rzucił się na jego łeb. Uczepił się szyji i wbił miecz w głowe smoka. Zaczęli spadać... Drag odskoczył i chwycił się konaru drzewa będącego na zboczu. Wyciągnął diamentową strzałę i wystrzelił do drugiego Drakolicza. Ten dostał w skrzydło i nie mógł nim poruszać, zaczął spadać w dół. Drag otrzepał się i zauważył wejście do jaskini 100 stóp wyżej. Zaczął wspinać się w kierunku Groty w zboczu...

Destero

Destero

18.11.2004
Post ID: 13450

Drugi smok jednak nie spadł. Spadając w dół uczepił się zbocza jekieś 300 metrów niżej niż Dragonthan i zaczął wspinać się za nim w straszliwym tempie. Dragonthan wiedział, że walka w takich warunkach będzie bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa i przyspieszył wspinaczkę mając nadzieję znaleźć się jak najszybciej w grocie gdzie smok się nie dostanie. Wspinał się najszybciej jak mógł ale bestia zbliżała się bardzo szybko. Zaklnął głośno pod nosem na co odpowiedział mu dźwięk klekotania kości jakieś 50 metrów za nim. Grota była tylko kilka metrów wyżej... nie wiedział czy zdąży, więc wyciągnął nóż, włożył go sobie w zęby i ruszył szybko w górę. Gdy miał już zrobić ostatni krok spojrzał za siebie po to tylko by spojrzeć w oczodoły nieumarłego smoka. Nie miał wyjścia. Wyciągnął nóż, podniósł rękę do ciosu, bestia rozwarła paszczę.... nagle coś szarpnęło go mocno za rękę i wciagnęło do groty wrzucając do środka. Zanim zdążył się obrócić, eksplozja posłała go ponownie na ziemię, grota zatrzęsła się, poczuł gorąc i dym.. ogień...wszystko uspokoiło się równie szybko jak się zaczęło... obrócił się i ujrzał Destero stojącego, w swoim czarnym płaszczu, u osmalonego wejścia do groty, poszarpana peleryna powiewała na wietrze ale bestii nie było nigdzie widać. Spod kaptura jak zwykle skrzętnie zasłaniającego jego twarz wydobyły sie słowa:
-Dwa Drakolicze... na zboczu góry... i ciągle żyjesz bez najmniejszej rany - tu spojrzał na swój poszarpany płaszcz - może jednak, wbrew temu co kiedyś mówiłem ta praca wcale cię nie przerasta.
Dragonthan spojrzał na swego dawnego przyjaciela:
-Co tu u diabła robisz?
Spod kaptura wydobył się zośliwy śmiech:
-Poluję...

Dragonthan

Dragonthan

18.11.2004
Post ID: 13451

- Bez szwanku? - tu wskazał na ranę ciętą na lewym ramieniu - chyba się już starzeje... Polujesz? Ciekaw jestem na co... Ale bynajmniej musisz mi pomóc... musze sie dostać na sam szczyt góry, Limera porwał Smok, musze go ratować... - nagle poczuł dziwny zapach dobiegający z wnętrza groty, wydawał się znajomy... ręke powoli położył na mieczu...

Destero

Destero

18.11.2004
Post ID: 13452

Destero spojrzał na nerwowe zachowanie przyjaciela. Niewiele rzeczy potrafiło wyprowadzić go z równowagi... poza obecnością za dużych gadów.
-Smok? - "spojrzał" pytająco na łowcę - duży? - katana o czarnym ostrzu zamterializowała się w jego dłoni - mam nadzieję, że tak - nawet zwykle spokojny głos mężczyzny zdradzał dreszczyk podniecienia - Jeśli tylko jego dusza będzie moja to ci pomogę - w jego głosie była stanowczość nieznosząca sprzeciwu, a ostrze zmieniło barwę na krwisto czerwoną.

Fristron

Fristron

18.11.2004
Post ID: 13453

Fristrona nagle chwyciła koścista dłoń. Obejrzał się i zobaczył swojego niedawnego przeciwnika, lisza
- Niech to szlag! - zaklął cicho - jednak nie pomogę Denowi - mruknął rozżalony
Stworzył Barierę Światła i zaczął przygotowywać Cios Tytana. Lisz jednak nie próżnował. Nagle rzucił na Fristrona Hipnozę i mag momentalnie skierował się tuż pod portal. Jeden fałszywy krok i mógł się przenieść nie wiadomo gdzie. Lisz już nacierał, więc Fristron szybko próbował go zamrozić. Przeciwnik skontrował go Ścianą Płaczu. Mag w ostatniej chwili uchylił się. Lisz wpadł do portalu, a Fristron na moment zobaczył ogromną czachę. Uśmiechnął się tryumfalnie
- Może i byłes dobrym magiem, ale nad zręcznością winieneś popracować - rzekł.
Nagle z Wieży szwadron smoków wyleciał na pomoc przy Denie. Dwa zaś skierowały się ku Fristronowi. Nim zdążył cokolwiek zrobić, olbrzymie szrzydło zepchnęło go w portal.
Spadał.

Dragonthan

Dragonthan

18.11.2004
Post ID: 13454

- A bierz sobie co tam tylko bedziesz chciał!... Widzę, że wewnątrz tej groty wyjścia nie ma, więc będziemy się wspinać...
Wyszli na zewnątrz, poczym ruszyli po zboczu w górę. Wspinali się oddaleni od siebie o jakieś 10 stóp. Niemalże pionowa ściana stawała się coraz bardziej śliska. Wilgoć panująca u szczytu gory, powodowała spływ wody po ścianie. Wszędzie były glony. Na całe szczęście buty Draga były ze smoczych łusek, więc spokojnie mógł wspinać się po tak trudnym terenie. Destero wspinał się uzywając w tym celu magii. Jak dla niego był to najodpowiedniejszy środek na wspinaczke. Dochodzili już prawie do ostatnich fragmentów pionowego zbocza, kiedy to usłyszeli trzepot skrzydeł za sobą. Dźwięk był inny niż wszystkie jakie do tej pory usłyszeli. Drag przeraził się, przełkną ślinę i powoli obrócił głowe do tyłu...
- ...nie... to nie może byc prawda...
Jego oczy ujrzały coś czego nie chciał ujrzeć nigdy... Ujrzał Błękitnego Smoka... Wielka i masywna bestia była większa od wszystkich smoków jakie istniały, na dodatek była odporna na wszelaką magię... Żaden mag nie mógł uczynić temu smokowi cokolwiek, tylko wojownik mógł stoczyć z nim bitwe, ale Dragonthan był na zboczu śliskiej góry, bez miecza w dłoni, bez łuku...

Destero

Destero

18.11.2004
Post ID: 13455

Destero nie podobał się sposób w jaki układały się wydarzenia. Mógł co prawda spróbować walczyć mieczem ale nie w stanie kiedy jego pana nawoływał głód. Jego umysł pracował na spowolnionych obrotach i nie mógł nawet utzrymać materialnej postaci swego ostrza. Spojrzał na Dragonthana i potężną bestię zataczającą coraz węższe kręgi nad ich głowami. Do szczytu nie było bardzo daleko... ale droga i tak zajęłaby mu za długo... postanowił go wywołać. Przestał słyszeć cokolwiek, przekleństwa rzucane przez Dragonthana, trzepot skrzydeł smoka, szum wiatru... była tylko ciemność i odgłos bicia jego serca. Położył palce lewej dłoni na czole i szepnął:
-Obudź się...
Dragonthan spojrzał rozeźlony na towarzysza i parsknął zirytowany. Smok był coraz bliżej. Destero ponowił prośbę głośniej... zabrzmiał w niej dźwięk magicznego rozkazu:
-Obudź się...
Cisza.... nic się nie stało. Krzyk Destero odbił się echem od ściany klifu:
-OBUDŹ SIĘ BYDLAKU!!!
Krzyk sprowokował bestię. Smok rzucił się z furią na swe przyszłe ofiary chybiając o centymetry, powodując potężny wstrząs, wzbijając tumany kurzu i masę drobnych odłamków skalnych. Destero zaklął szpetnie pod nosem i powiedział spokojnie do Dragonthana:
-Jest twój
-No pięknie - odpowidział ironicznie łowca smoków patrząc jak jego towarzysz jak gdyby nigdy nic zaczyna wspinać się po skale w górę. Smok spojrzał Dragonthanowi w oczy i zaryczał potężnie.

Dragonthan

Dragonthan

19.11.2004
Post ID: 13456

- Myśl Drag myśl !!! - mówił głośno Dragonthan. W pewnej chwili przyszedł mu do głowy szalony pomysł. Kiedy smok zbliżał się do swojej ofiary pazzzzą, Drag ześlizgnął się na dół i plątał się między nogami smoka. Błękitna bestia nie zdołała zobaczyć swej ofiary, gdyż była ona pod jej stopami, dlatego odleciał na bok. Drag uczepił się pazura smoka i mówił:
- Co to wyprawiasz Drag, zginiesz... - Smok spostrzegł, że po swej ofierze nie ma śladu, wtem zauważył Destera i rzucił się na niego. Drag w ostatniej chwili wbił sztylet w noge smoka, ale... odziwo smok nic nie poczuł. Swoimi potężnymi łapami wbił się w skałe. Destero znalazł się między poazurami smoka, a Drag równie szybko jak wbił sztylet, tak szybko skoczył na skałe. Wstrząs był silny. Kilka dużych kamieni oderwało się od górnych parti szczytu i mknęły w dół. Smok widząc niebezpieczeństwo odleciał na chwilę na bok. Drag i Destero liczyli na łud szczęścia. Trafił się im tym razem. Kamienie ominęły nich. Kiedy fala gruzu przetoczyła się, pojawił się ogromy tuman kurzu.
- Szybko wspinaj siędalej, póki nas nie widzi - krzyknął Drag
- Wiedziałem, że tak będzie... wiedziałem, że jak tylko się pojawisz to będą kłopoty... zawsze kiedy się pojawiałeś one też się pojawiały... wiedziałem...
Marudząc tak obydwaj wspinali się na oślep w górę. Smok nie był jednak głupi i zaczął machać skrzydłami, aby rozwiać kurz. Do mgły, która panowała u szczytu góry mieli tyko 300 stóp. Niestety kurz zaczął opdać, a na dodatek smok temu pomagał. Osuwisko zrobiło jedną dobrą rzecz: osuszyło glony jakie były na ścianie, co sprawiło, że nie było ślisko. Czas nie był po ich stronie... kurz już prawie zniknął, a smok zauważył swe ofiary. Podleciał wyżej i zatrzymał się nad nimi...

Destero

Destero

19.11.2004
Post ID: 13457

Destero, zatrzymał się by ocenić ich, jakże marną, sytuację. Nie mogli iść w górę bo bestia zaraz by ich pożarła, a droga do groty w dół byłaby za długa. Jedyną rzeczą jaką mógł zrobić to kupić im trochę czasu. Bestia była sprytna więc "to" powinno zadziałać... działało tylko na inteligentne istoty. Smok "przysiadł" na zboczu zaczepiając się pazurami o ścianę i powoduję lawinę drobnych kamyczków, które obijały się o nich spadając w dół. Destero obrócił twarz do przyjaciela:
-Nie patrz w moją stronę- ton głosu był spokojny ale nie znoszący sprzeciwu.
Dragonthan najwyraźniej nie miał zamiaru się sprzeczać bo i co im pozostało, a kiedy zobaczył jak Destero sięga do opaski na oczach natychmiast odwrócił wzrok patrząc tylko na bestię. Smok, najwyraźniej zniecierpliwiony biernością zdobyczy, ruszył w dół po skarpie w celu zakończenia polowania. Zbocze trzęsło się mocno a okruchy skalne i pył tworzyły nieprzeniknioną wzrokiem ścianę. Drag i Destero usłyszeli potężny ryk zaledwie kilka metrów nad sobą, poczuli zapach siarki, ledwo trzymali się ściany przy potężnych wstrząsach powodowanych krokami wielkiego gada. Bestia była tuż, tuż, mieli wrażenie, że widzą już rozwartą paszczę smoka i jego rozdwojony język..........
.......Nagle wszystko się uspokoiło. Dragonthan spojrzał na przerzedzającą się chmurę pyłu i ujrzał coś co w normalnych warunkach oznaczałoby pewną śmierć... patrzył w oczy błękitnego smoka znajdujące się zaledwie kilka stóp nad nimi... bestia stała nieruchomo... zaniemówił...
-Masz kilka minut żeby wymyśleć co dalej - głos Destero był cichy, zbliżony do szeptu - potem będę musiał najpewniej zamrugać i wszystko się skończy.
Dragonthan bał się spojrzeć w stronę towarzysza... widział wszystko wyraźnie w oczach smoka... wizje które nawiedziły niegdyś i jego... wizje cierpienia i bólu... Destero ponownie przemówił:
-Więc co teraz słynny pogromco smoków? - w jego głosie było słychać głęboką ironię.
Dragonthan spojrzał na bestię, jej wielkie ślepia, jeszcze większe zęby i opary unoszące się z jej nozdrzy...
-Pięknie... po prostu pięknie...

Nagash

Nagash

19.11.2004
Post ID: 13458

W tym samym czasie niewiadomo skąd za plecami smoka pojawił się arcylisz który zaczął celować w jego plecy krzycząc przy tym :
-Ej ty wielki dziwolągu zmierz się ze mną !!- poczym wystrzelił kilka razy ze swojej laski prosto w smoka co spowodowało że smok zostawił Dragonthana i Destera lecz z furią odwrócił się i zaczął szarżować na nekromante który jakgdyby nigdy nic przywołał krwawe smoki które oczywiście nie zdołają pokonać przeciwnika ale dadzą czas na ucieczkę. Widząc to podbiegł do wiszacych an skale Dragonthana i Destera i pomógł im wspiąć się na górę.
-Coś ty za jeden i czemu nam pomagasz?? – spytał zdziwiony łowca smoków
-Nie czas na wyjaśnienia więc jeżeli zależy ci na twoim życiu to idź za mną póki ten gigant ma jeszcze co robić z moimi smokami...... - krzyknął zniecierpliwiony nekromanta.

Destero

Destero

20.11.2004
Post ID: 13459

Destero nie był zainteresowany tożsamością ich wybawcy... obchodziła go jedynie dusza tak potężnego przeciwnika; warknął poirytowany.
-Dopadnę go jeszcze...
Dragonthan i Destero ledwo dotrzymywali kroku nieumarłemu nekromancie, który z racji swego stanu "nieżycia" w ogóle się nie męczył. Biegli po płaskowyżu, na którym nie było ani jednego drzewa więc ich szanse na ukrycie się były raczej marne. Dragonthan najwyraźniej również zdający sobie tego sprawę zapytał ich nowego towarzysza:
-No i co teraz mości liszu...
-Po prostu biegnijcie - odkrzyknął nekromanta
tymczasem w głowie Destero zaczynał powoli układać się szaleńczy plan... akurat jeden z niewielu które potrafiły obudzić w nim resztki emocji...

Dragonthan

Dragonthan

20.11.2004
Post ID: 13460

- Gdzie się ta mgła podziała? Ona cały czas unosi się w górę...
Nagle Dragonthan zauważył gniazdo czerwonego smoka na występku skalnym. Wytężył swój wzrok i ruszył w tamtym kierunku.
- Muszę się jeszcze zająć pewną sprawą! Schowajcie się we mgle! Wróce za pare chwil...
Drag wbiegł między drzewa i powoli szedł w kierunku gniazda smoka. Smok wyraźnie spał. Dragonthan wykorzystał ten moment, powoli i pocichu wszedł na górę do gniazda. Limer leżał półprzytomny obok ogona. Drag zbudził go i zszedł razem z nim do małego lasu. Smok spał dalej.
- Widzę, że póki co jeszcze żyjesz...
- Nie bój sie braciszku, przeżyję jeszcze ciebie!
- Niedoczekanie - zaśmiali się obaj i zaczęli iść w kierunku gęstrzej mgły. Limer wyraźnie był słaby i wyczerpany, co chwilę potykał się. Drag wziął go za ramię i razem weszli w mgłe. Widoczność była ograniczona do 5 stóp. Słońca nie było widać. Wszędzie unosiła się jedynie gęsta, jasna mgła. Szli przed siebie, a Drag liczył, że trafią na polanę...