Bryg "Grzmot" i jego załoga

1 2 3
Poprzednia Jesteś na stronie 3.

Podrozdział Pierwszy

(Pokazujący pokrętne poczynania Pupy.)

Pupa paradował po pokładzie. Pierwszy po Panu, przywódca Piratów, prawdziwy pasjonat panoceanicznych przygód, piechotką podreptywał po pokrytych piaskowopopielatą patyną podporach podtrzymujących prawoburtowe półkartauny. Przystanął. Popatrzył ponad poręczą poprzez pierzastą pianę pełnomorskich pofalowań.

"Pieska pogoda - pomyślał ponuro - po prostu pieska. Plucha, pada, pi***i: paskudnie!"

Ponownie przeszedł parę piędzi. Potrząsnął prawą pięścią: potoki pozieleniałego płynu popłynęły pluskając.

"Psiakrew - przyklął Pupa - przemakam potwornie. Pewnie potrzeba porządnego popicia. Powinno pomóc."

Podniósł piersiówkę - pusta! Pech. Przyuważył przykryty przeciwdeszczowym płaszczem półgarniec. Podszedł, podniósł płaszcz - pękaty półgarniec prawie pełen! Piwo? Pociągnął porządnie. Pfu! Paskudne pomyje! Piwo przecież powinno posiadać puszystą pianę! Piwo pozbawione piany przypomina plwociny. Puścił pawia przez poręcz. Przelękłe płaszczki pierzchły.

Pomogło; przywróciło porządek pomieszanemu pomyślunkowi.

"Potrzeba popłynąć po prowiant - przemyśliwał - prowiant, picie, proch, pakuły, pierze. Po pierona pierze? Pikuś... Przetrawmy porządnie prowiant. Pomału: peklowane pomidory, pokrajane pataty, podwędzane piegże, przesuszone podgrzybki, prasowany przysmak pirata, pielona pietruszka. Pięknie!"

Podochocony podskoczył pionowo, potem przemyśliwał ponownie:

"Port, port! Prędko! Płyniemy. Przytaszczymy prowiant, poprawimy przyodziewki, podreperujemy pokład. Potem, popołudniową porą, pyszna pijatyka: pieniste piwko, pyszne potańcówki, prześliczne piersiaste panienki - po prostu przynęty prawdziwego portu. Pif-paf! Płyniemy!"

Pogonił podsternika, przykazał płynąć. Popłynęli.


Poprzednia Jesteś na stronie 3.
1 2 3