Misterne RękopisyChronomanta |
Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4 5 | |
---|---|
Crazy2004-01-02 20:25 |
Tutaj z czystym sumieniem mogę postawić 6.
Powieść jest genialna, żadnych błędów nie znalazłem. 6 się należy. Co prawda powieść na początku potrafi zniechęcić, bo jest bardzo poważna, ale w miare czytania (rodział 2) zaczyna wciągać. Końcówka jest świetna, że aż mnie zatkało, bo ja nie widziałem końca tej opowieści. Sandro (2004-01-05): |
Sulia2004-01-05 14:34 |
Aż boję się wystawić tę ocenę ;)
Mogę obiecać, że przeczytam go sobie za jakiś czas raz jeszcze. Bez obciążeń manerith'owych;) Sandro (2004-01-05): |
Mirabell2004-01-05 17:52 |
Będzie krótko: sześć. Nic dodać, nic ująć!
dodane na prośbę autora opowiadania
Widzę, że przyjdzie mi wyjaśnić, skąd się taocena wzięła. Zatem:
Po 1: Sama fabuła. Może jestem mało domyślna, może to efekt przyzwyczajenia, żeby nie starać się zgadywać i wyprzedzać wydarzeń (lubię niespodzianki), a może (to raczej pewne :) powrotu do szkoły (a więc ogólnego złego samopoczucia), ale mnie tam to zaspoczyło
Po 2: Atmosfera. Krótkie, ale treściwe opisy, które tworzą klimat.
Po 3: Samotność. W tym opowiadaniu występuje (oprócz końcówki) tylko jeden bohater. Nie ma nikogo oprócz niegom, nie można wyznaczyć granicy między tym, co rzeczywiste, a tym, co nieprawdziwe i wszystko trzeba przyjmować na wiarę, czytając jego zapiski. To drażni, ale właśnie o to chodzi
Po 4: Ogromna, przenikająca wszystko beznadzieja. Kompletna bezsensowność losów tego czarodzieja, który zrezygnował z całego świata, aby poczuć tylko pustkę i w końcu zabić się sam.
Za to wszystko razem - szóstka Sandro (2004-01-10): |
Farmerus2004-01-06 08:53 |
Echh... jak nic ? podpadnę...
Oczekiwania
Nie ukrywam, że były wielkie. Ogromne wręcz. A oto dlaczego:
1) tytuł (?Chronomanta?) ? tytuł zwiastujący opowieść o czasie! O czasie, który daje nieskończone możliwości ubarwiania, komplikacji i czynienia akcji ciekawszej. Tytuł zwiastował opowieść z rodzaju tych, które się mie podobają najmocniej... Może nawet, opowieść popularnonaukową?
2) długość (11 rozdziałów) ? po ilości stron, wnioskowałem, ze jest to dzieło obszerne ? tak objętościowo, jak i treściowo ? wyczerpująco opisujące wszystkie wątki, skomplikowane zależności, teorie, paradoksy, problemy, ograniczenia, zalety i sposoby związane z podróżami w czasie. Oczekiwałem chyba wręcz powieści... ;)
3) średnia (5,82 ? gdym ją widział po raz pierwszy) ? średnia i sława, jaką dzieło cieszyło się od samej publikacji. Sądziłem, że jest tak dlatego, iż opowieść zaiste sprostała mym poprzednim oczekiwaniom i dlatego się tak innym Osadnikom podobało...
Rzeczywistość, a dokładniej pierwszy rozdział, tudzież wstęp
Tu mie kopło małe rozczarowanie. Po kilku akapitach wiedziałem już, jak opowieść się skończy. W sumie, niby nic złego, jeśli patrzeć na to tak, jak na zwykłą opowieść. Ale tu w grę weszły me oczekiwania. Spodziewając się ogromnej rzeki pomysłów i akcji zaczerpniętych z gigantycznego oceanu możliwości, jakie dają zabawy z czasem, mała szklaneczka (jaką byłby jeden, samiutki, prościutki motyw zabicia samego siebie) tego, wydała mie się po prostu profanacją.
Ciąg dalszy... i tak do końca
Nie rozwinęła się! Kiedy skończyłem, myślałem, że zawału dostanę. Moja nadzieje, okazałą się złudna, moja wiara w to, że to niemożliwe, żeby w 11 rozdziałach nie było w sumie ?nic? ciekawego, nie wystarczyła...
Zarzuty, tudzież dobre strony textu
Jak już wspomniałem, zarzutem jest fabuła. A dokładniej jej prostota, co w relacji z tym, czego się spodziewałem, równa się praktycznemu jej brakowi. Echh... Wiem, że uzna wielu, że za bardzo się czepiam ? ale poruszając taki temat, taki potencjał, nie można po prostu tak tego skończyć. I zacząć. I rozwinąć. Nie można tak tego napisać, by się mie nie narazić ;).
Do zarzutów wepchnę też narrację (golemowo ? krwawo ? zielono światową). Króciuśkie, suche akapity. Bez dialogów, (zazwyczaj) wyprane z emocji sprawozdanie. Może i dobrze pasuje do krótszych opowieści, ale ?Chronoamnta? miał być czymś większym...
Świat i bohaterowie. Jedno laboratorium, jeden człowiek. To jest cały świat i wszystkie wykreowane postaci. Mało, mało, mało...
Szczegóły txtu. A dokładniej jeden: natrętne przypominanie czytelnikowi (przez maga), jakiego to on wielkiego poświęcenia dokonał. No po prostu miałem ochotę pójść tam (;-D) i go w twarz strzelić! Mogę sobie wyobrazić milion większych poświęceń od pracy nad rzeczą, która mnie fascynuje i interesuje, której efekt jest ucieleśnieniem marzeń nie tylko moich i to pracy, uwieńczonej sukcesem. Zwłaszcza, ze sam bohater przyznaje, że ?było warto!? W tym świetle nijak nie rozumiem decyzji o ostrzeżeniu samego siebie. To po prostu durnota! Tak się zarzeka, że nie chciałby być maluczkim, zwykłym magiem, że nie wyobrażałby sobie siebie w roli ?szaraczka?, a sam sobie chce taką przyszłość zgotować. Mimo sukcesu jego experymentu...
Zaletą zaś, niech będzie:
- bądź co bądź wykonanie ? fabuła jest jaka jest, ale przynajmniej dobrze opisana - zawiodło, ale nie nudziło (choć w dużej mierze ciekawość kolejnych rozdziałów wiązała się z myślą: ?tu się musi coś jeszcze wydarzyć!? - pomysł, na (prostą co prawda i niezupełnie zamkniętą) pętlę czasową - ... brak mie pomysłów na więcej
Ocenka
Chronomantę przeczytałem wczoraj wieczorem, ocenę wystawiam teraz ? miałem więc sporo czasu do namysłu. Najczęściej w mych myślach przewijała się czwóreczka. Bo opowiadanie jest dobre, ale czegoś mu brak. Czego? Nie umiem określić. Poza, oczywiście, brakiem treści, jakich się spodziewałem, opowieść nie ma też ?duszy?. Może to ta suchość opisów? Może...
W każdym razie, miało być 4. Bez plusa.
Tak więc, ode mnie jest: 5 ?
Pozdrawiam!
P.S.
Sandro (2004-01-06): |
AtakeeR2004-01-06 12:53 |
Powiem krótko - 6
Częściowo podobne do Krwi - również męczą go wewnętrzne rozterki - wprawdzie czym innym spowodowane - ale daleka analogia jest :D.
Sandro (2004-01-06): |
Farmerus2004-01-06 22:35 |
Kiedy czasu ciut więcej znajdę, zmajstruję wersję posta do Wieczornych Bajań pasujacą ;) - i tam się ustosunqję do Twych kontr (i nie tylko) argmentów. Ale, skoro 10 minut wolnych mam i tutaj juz coś naskrobię.
Co do opowieści...
Nie zupełnie jest tak, że się mie ona nie podobała (mimo tego, żem chyba nawet takich słow użył - mea culpa) - potrafię bowiem dostrzec w niej wartość, o czym ocenka tysz świadczy (mogło być gorzej, nieprawdaż? ;). Główną rolę zagrały w tej sprawie moje nadzieje, którym opowieść na przeciw nie wyszła, co wszak nie jest i nie może być poczytane za błąd. Jednakoż fakt jest faktem, co się stało, już się nie odstanie itp itd. Mimo, iż zawsze staram się nie rozbudzać w sobie nadziei na nic (zgadzam się z Tobą, że po tym człek się zwykle zawodzi), tym razem się mie to nie udało. Średnia, tematyka, sława działa - okazały się silniejsze ode mnie.
Domyślenie się końcówki:
Może, gdyby tytuł nie sugerował zabaw z czasem, nie zgadłbym od razu w pierwszym rozdziale. Jednak już w 3cim bodajze i tak wsjo by było jasne. Z dwóch powodów: 1) szare oczy i 2) tylko jeden bohater - nie było nikogo innego, kto mógłby o zrobić (nie uwzględniam możliwości, by mordercą był ktoś zupełnie obcy - to nie miałoby "smaczq" ;)
O mej inteligencji:
Heh... Dzięqję, choć to do rzeczy niczego nie ma. Wystarczy ciutkę zdrowego rozsądq ;).
O tem, żem niby kciał opowieści typu "powrót do przeszłości", gdzie to bohater kogoś szturchnie i tym samym coś tam namiesza:
Gdybyś napisał cuś takiego, byłyby ze 2 ocenki w dół. Zgadzam się bowiem, że to by kiczem jechało.
O poświęceniu:
Pracować nad czymś tam (niech to bedzie cokolwiek) przez 61 lat, ale nie dlatego, że się tego pragnie ponad życie (bo to by wielu potrafiło), ale dlatego, ze (np:) Cię o to ktoś prosił - masz do roboty wiele innych rzeczy (które są dla Cię ważniejsze i przyjemniejsze), ale zajmujesz się tą jedną, dla kogoś - to jest poświęcenie.
Żyć 60 lat, jako biedny rolnik, tyrać codzień po 16 godzin by wyżywić rodzinę która i tak przymiera głodem, bezilnie patrzeć jak "pan" Cię okrada, jak gwałci Ci córkę. Żyć i nie uciec. Żyć i nie odebrać sobie tego marnego życia.
I takie tam różne w tematach okołomiłosnych (żyć obok osoby którą kochasz, patrzeć jak jest z innym, wiedząc, że nigdy nie będzie Twoją - to jest tortura. Być tak blisko, a jednocześnie nieskończenie daleko...).
Ogólnie: nie jest dla mnie poświęceniem, robienie czegoś, na co ma się ochotę (choćby trwało to 61 lat). Jeśli mam ochotę na banany i dlatego sobie qpię kilogram tychże by zjeść je następnie, nie będę trąbił na lewo i prawo, jak to się poświęciłem, jedząc kilo bananów aż mie brzuch rozbolał ;).
A tymczasem kończyć muszę :/. Echh... Święta się skończyły...
Pozdrawiam!
P.S.
Sandro (2004-01-07): |
Ururam Tururam2004-01-07 10:56 |
Niezłe, choć - jeśli o treść, pomysł i wrażenia chodzi - jak dla mnie wyraźnie słabsze od "Golema", "Perypetii", czy nawet "Zielonego Świata"; porównywalne (może nieco lepsze) niż "Pierwszy Nekromanta". Skoro wiec dwa pierwsze wymienione utwory miały u mnie 5, zaś dwa kolejne 4, czwórkę wystawie i "Chronomancie".
Sandro (2004-01-10): |
Aiwelosse2004-01-08 23:51 |
Ok, będzie szybciutko, metodą plusów i minusów...
+ ciekawa, niebanalna fabuła, której (tu od razu drugi plus) nie byłbym w stanie sam wymyślić... + główny bohater, co lekko faustyczny :) + opisy i zachwycająca - moim zdaniem - wyobraźnia co poniektórego Autora (rytułał z ptakiem, na przykład) + pomysł z dziennikiem... + no i te pentagramiki... :)) + język, co pomaga, a nie przeszkadza :) + ogrom pracy, co włożona [W, że tak fizyką zarzucę :)]
- epilog. Moim zdaniem nie jest potrzebny: co się z kolegą Chronomantą stało i tak się bez niego domyślić można :)
7 plusów, 1 minus... 7-1=6... I taką ocenę też wystawię :) Sandro (2004-01-09): |
Grenadier2004-01-16 01:07 |
Cóż, ja jakoś nie mogę podzielić waszych zachwytów. Doceniam wkład pracy autora (ale jak na sześć miesięcy to spodziewać się można było więcej) jednak czytając, zgadzam się tu z UT, niczego szczególnego nie czułem, poza momentami dyskomfortem.
Są jednak błędy, i to nie tylko językowe, ale i merytoryczne. Na szczęście wszystkie są w rozdziale drugim.
R2
- "Lata pod powierzchnią ziemi" - co to ma znaczyć? Że jest od wielu lat pod ziemią (w takim razie zdanie jest niepoprawne), że coś lata (fruwa) pod ziemią czy lata to jednostka odległości (lata świetlne)? - "ucieleśnieniem więzienia" - było by dobrze, gdyby był uwięziony w czyms cielesnym, a nie jest... Chyba, że to poetycka metafora... - "wajch" - brrr, co to za germanizm, może jeszcze "gashebli"... - "Od ciosanych w proste bryły korundów niespotykanych wielkości" - pierwsze słyszę, że korundy można ciosać. Korund - materiał od którego twardszy jest tylko diament ma według skali Mohsa 9 i nie da się go ciosać, niestety... - "Całe mnóstwo zegarów" - język bardzo potoczny... niecałe mnóstw, częśc mnóstwa, małe mnóstwo...
Pomijam mase drobiazgów, których nie chciało mi się wyminiać. Sandro (2004-01-16): |
Ururam Tururam2004-01-16 11:34 |
Przeczytałem sobie "Chronomantę" raz jeszcze, z niejaką przyjemnością. Ocena (4) się nieco umocniła, moze nawet wyrósł jej mały plusik. Tym razem jednak poza pewnym brakiem oddzałującejo na mnie klimatu znalazłem kilka konkretnych szczegółów, które niezbyt mi się spodobały.
1) Raz bohater mówi że będzie potężniejszy od bogów, a już w chwilę później, że cała ta chronomancja nie da mu możliwości przedłużenia sobie życia chocby o chwilę. Podobnych niekonsekwencji w jego notatkach jest wiele. Choć pewnie niepotrzebnie się czepiam, po szećdziesieciu latach samotnie każdy by sfiksował...
2) Skoro czacha leżała dalej, znaczy, że wcześniejsza wersja bohatera ścięła późniejszą sztyletem. Żeby to był kord, nie pisnąłbym słówka, ale ścięcie kogoś sztyletem jest trudne.
3) Już drugi raz uciekasz przed wymyslaniem imion bohaterom. Ja wiem, ze to niełatwe, ale tym razem mogłes nie napisac nic o imieniu, a pozostałoby to nieazuważone. A tak - rzuca się w oczy.
I jeszcze komentarz do komentarza Grenadiera:
- Nie widze problemu w ciosamiu chocby i diamentu jakimiś magicznymi mocami. Sandro (2004-01-16): |
Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3 4 5 |