Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3
Rajst

2002-07-15 09:10

Komentarz z czasów Tawerny.

Nie chodzi mi o drążenie tematu bo to nie ma sensu ? Ty zająłeś już stanowisko, którego, jak widzę, nie popuścisz, ja również nie jestem przekonany do pewnych faktów. Rozstrzygnąć spór mogłaby w tej sytuacji rozmowa w cztery oczy, a nie pisanie tego co leży nam na sercu. Widzisz, teraz zaczęłoby się czepianie słówek ? chociażby podany przeze mnie przykład maszyn oblężniczych :), ja znowu mógłbym ?czepnąć? się Twoich słów ?jakiś rekonesans? czy ?co ICH obchodziła ta kawaleria? ? a wiedz, że powinna obchodzić, nadstawiali przecież własnego karku :).

Podsumowując ? opowiadanie już dawno oceniłem i nie mam zamiaru zmienić tej noty. Uważam nadal, że jest dobre, ale wymaga poprawek. Takie jest moje zdanie, po to się komentuje opowiadania prawda? Pisarz może wziąć to pod uwagę, albo ich zignorować (chociaż podoba mi się to, że bronisz swojego zadnia i przynajmniej starasz się odpowiedzieć na komentarz, a nie wszyscy to praktykują, niestety) ot i cała filozofia :). Ciebie uważam za jednego z lepszych Minstreli, ale to nie oznacza, że zawsze będziesz miał we mnie pochlebcę :(.

Guinea (2002-07-15):
Tak, ja zająłem stanowisko i nie popuszczę, gdyż uważam, że opowiadanie jest od początku do końca logiczne. Cieszy mnie to, że chcesz mnie skłonić do poprawek, ale Twoje argumenty nie za bardzo do mnie przemawiają. Jeśli nawet uznam, że zatrudnienie tych 5 najemników było głupie i naprawdę nic takiego nie mogłoby mieć miejsca, wtedy aby poprawić błąd musiałbym usunąć całą opowieść.

Słówek czepiać się nie zamierzam, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Ale skoro się bronię, to będę się bronił do końca i wyjaśnię, co ICH obchodziła ta kawaleria:

1.Szarży kawaleryjskiej nie stosuje się przeciw pięciu "ludziom". Poza tym kawaleria nie jeździ po murach.

2.Nawet jeśli najemnicy wiedzieli o tej kawalerii, to niby dlaczego mieli informować o niej Edwarda? I skąd mogli wiedzieć, że on o niej nie wie?

Kończymy tą dyskusję czy jedziemy dalej? Bo jak na razie z Twoich argumentów przemówiło do mnie jedynie to, że najemnicy dostali za dużo kasy. Zastanowię się nad tym i może trochę zmniejsze ich honorarium.

Rajst

2002-07-15 14:08

Komentarz z czasów Tawerny.

Widzę, że nie chcesz skończyć, to może teraz ja odeprę Twój atak. Co ICH obchodziła kawaleria ? skoro w zamku była kawaleria to znaczyło, że zamek jest przygotowany na wszelkiego rodzaju ataki, również i te niespodziewane od środka. Pewnie to coś o co chodziło Edwardowi było naprawdę cenne i musiało być mocno strzeżone. Tak więc zapewne były tam i kusznicy, miecznicy i halabardierzy, no i oczywiście warty musiały być wzmocnione na terenie całego zamku, prawda? A skoro tak to jest już sygnał dla naszych najemników (napisałeś przecież, że pewnie mały rekonesans zrobili), że coś tu jest nie tak, prawda? No i oczywiście nie odpowiedziałeś mi co z tym wywiadem ? Edward jest szefem, zatem się na tym zna i pewnie, jako fachowiec, obserwował zamek już od pewnego czasu (pisałem zresztą o tym), prawda? Powiedz mi więc, jak to się stało, że nie zauważył KAWALERII? Jeszcze chcesz drążyć temat? To może powiedz mi jakim sposobem w nocy kawalerzyści ubrali się w swoje zbroje, przygotowali rumaki bojowe, dosiedli je i ruszyli w zwartym szeregu do boju. Nie zaprzeczysz chyba, że to wszystko (po ogłoszeniu alarmu) musiało się dziać zaledwie kilka chwil (zamek przecież był szturmowany przez barbarzyńców)! Czy dalej chcesz drążyć temat?

Guinea (2002-07-15):
No to walczymy dalej.

1."skoro w zamku była kawaleria to znaczyło, że zamek jest przygotowany na wszelkiego rodzaju ataki, również i te niespodziewane od środka" - to chyba zbyt pochopny wniosek. To, że w zamku była kawaleria, o niczym takim nie świadczy. W końcu ciężkozbrojna kawaleria to wojsko, jak każde inne, tylko trochę bardziej zabójcze.

2.Najemnicy nie wiedzieli tego, co wiedział Edward. I na odwrót. Czyli najemnicy nie znali stanu armii barbarzyńców. Mogli znać jedynie przybliżoną ilość obrońców zamku. Edward natomiast nie wiedział, czego dowiedzieli się podczas rekonesansu.

3.Jak mógł nie zauważyć kawalerii? A mógł. Tej kawalerii w końcu nie było aż tak dużo. Nie podałem co prawda konkretnej liczby, ale było ich gdzieś tak 20-30 sztuk. Konie zwykle stoją w stajni i nie ma w tym nic niezwykłego. Zbroje natomiast nie są wystawione na widok publiczny. Zakładając, że konni ostatnio nie wyjeżdżali (konie odpoczywały czy coś w tym stylu) i że Edward się nie postarał i wysnuł błędne wnioski, można uznać, że mógł o nich nie wiedzieć. Poza tym nie wiadomo, ile tak naprawdę obserwował ten zamek.

4.Może ta kawaleria rzeczywiście pojawiła się trochę zbyt szybko, ale w sprzyjających warunkach wg mnie to jest do zrobienia. Zabrzmiał alarm i wszyscy się budzą. Nie wiadomo z jakiego powodu jest alarm, więc wszyscy się przygotowują do walki. Giermkowie upychają swoich panów w zbroje, a stajenni przygotowują konie. Następnie giermkowie pomagają rycerzom wejść na konie, dają im w łapy kopie i są już gotowi do walki. Dowódca zamku (zapewne był takowy) daje rozkaz do otwarcia bramy. Brama się otwiera, a konni już w szyku bojowym wpadają na barbarzyńców i robią z nich miazgę. Może z tekstu to nie wynika, ale mieli na to kilka minut (patrz co przez ten czas zdążył zrobić krasonlud).

Jeśli jeszcze coś pominąłem to napisz. Tyko nie mów że się upieram przy swoim, bo do niektórych wcześniejszych rad się zastosowałem (dołożyłem kawałek o zaliczce, zmieniłem halabardierów na halabardników).

Grenadier

2002-07-15 21:24

Komentarz z czasów Tawerny.

Ale panowie dzielicie włos na sześć, a może więcej...
Najpierw odniosę się do waszych uwag.
1. Edek wynajął ich bo może chodziło mu o czas. Nie chciał ryzykować szturmu zamku, bo a nóż widelec oblężenie siem nie uda od razu, jakaś odsiecz itd. Zresztą jak widac miał racjem, co nie?
2. Drewno zapłonęło, bo nie wyobrażam sobie zamku z centralnym ogrzewaniem (chociaż na Wawelu było, ale nie dla wszystkich). W ogóle to ognie powinny się tam palić cały czas, ale to szczegół...
3. "Skoro w zamku była kawaleria... itd" - to nie ma nic do rzeczy dla gotowości zamku do obrony lub nie. Gdzieś chłopaki musieli mieszkać. A skoro było ich 20-30, to lepiej wewnątrz murów...
4. Edward nie musiał im niczego więcej mówić ponad to co chciał i odwrotnie. Po co ich zniechęcać. Najemnicy - informacja kosztuje, a za nią nam nie płacą. Tego typu wycieczki opierają się zawsze na ryzyku, które wynosi 50 procent - uda się lub nie. Relacje Edek - Najemnicy są ciekawe, ale być może dla dalszego rozwinięcia - motyw zemsty itp. On jest szpiegiem, czyli graczem, nie wolno mu mówić wszystkiego, a w tym co wydostaje się z ust nie zawsze 100 proc. musi byc prawdziwe. Myślę, że najemnicy o tym wiedzą skoro decydują się na przyjęcie oferty.
To na razie wszystko, zanim przejdę do swoich uwag, chciałem wam tylko pogratulować poziomu dyskusji - tak to powinno wyglądać.
A teraz łodemnie:
1. Szarżowało na niego trzech - trudno to zaakceptować bo podesty na murach są najczęściej wąskie, więc oni biegli gensiego raczej. Ale to drobiazg w sumie. Warto natomiast poprawić co innego - on ich za często roztrąca w tym akapicie. Chodzi o inny wyraz.
2. "dostrzegł pikinierów z nadzianym na piki elfem" - na ostrza raczej, wiadomo, że pik. A jeśli chcesz, by było bardziej zagadkowo dla niektórych to napisz "na liście"... ;)
3. Jeśli wydrukujesz sobie swój tekst to będziesz WSZYSTKO wiedział o co mi chodzi i kiedy SIĘ TO ZACZĘżO, że się czepiam... ;)
4. Nie wierzę, że facet nazywa się Edward. Szef wywiadu nie przedstawia się każdemu w knajpie nie widząc, że tamten dochowa tajemnicy.
5. "I się pożegnał" - ful kultura wśród szpiegów. Nieśmiale proponuję by wyszedł bez słowa pożegnania rewanżując się karłowi za nie podanie ręki.
6. Dlaczego metry? To i tak nie ma znaczenia gdy napiszesz łokcie, stopy..., gdyż ważniejsze są proporcje, ale metry nie są dobre, bo zbyt współczesne.
7. Hłe, hłe - w momencie płacenia to ja na ich miejscu zadźgał bym Edka i pojechał do domu. Po dwa tauzeny na łeb za nic...
8. Halabardnicy i następny akapit H.... (a parę słów dalej znowu i next akapit next) - a nie mogą być żołnierze? Wiadomo, że chodzi o tych, co karła próbowali załatwić.
9. Najważniejszy zarzut nie przesądza o mojej ocenie. Chcę powiedzieć, że z tak krótkiego opowiadania nie da się wywnioskować kto jest jego g. bohaterem - Edek czy krasnolud. Decyduje o tym końcówka.
Z przyjemnością przyznam, że to bardzo fajne opowiadanie i aż chciało by się przeczytać co było dalej. Zostawiasz niedopowiedzenie jak w Holywodzie więc może doczekamy się "Napad 2", "Napad 3", "Napad 287"... Żartuję, ale naprawdę czytałem z przyjemnością. Błędy to drobiazgi nie mające zbyt wielkiego wpływu na moją ocenę.
Pozdrawiam

Guinea (2002-07-16):
Co do uwag do naszych uwag:

2.Drewno zapłonęło żeby żołnierze w zamkuwidzieli co się dzieje i kto ich atakuje. Inne ognie na pewno też były, ale ten był największy, specjalnie przygotowany na takie sytuacje.

Z pozosałymi uwagami do uwag się w 100% zgadzam.

A teraz Twoje uwagi:

1.Załóżmy, że zmieściło się dwóch obok siebie (zostali roztrąceni i spadli, w końcu rzeczywiście tam nie było zbyt szeroko), a trzeci biegł zaraz za nimi i dostał toporem. Rzeczywiście za dużo roztrąceń, któreś zmienię na coś innego.

2.Ostrza będą w sam raz, liście mogą zbić niektórych z tropu.

3.Powtórzenie było celowe, więc się nie czepiaj. Dokładnie tak miało być.

4.Może rzeczywiście nie nazywał się Edward? W każdym razie pod takim imieniem był znany najemnikom, a czy to było prawdziwe imię tu nie ma tu nic do rzeczy.

5.Masz rację, po cholerę się żegnał. Po prostu wziął i wyszedł :).

6.I znowu masz rację. Zmienię metry na coś bardziej średniowiecznego.

7.a)skąd wiesz że Edek nie miał żadnej obstawy na zewnątrz?
b)ale mogli zarobić jeszcze 3 tauzeny, a mieć 3 tauzeny i nie mieć 3 tauzenów to razem 6 tauzenów :)))

8.Znowu racja - za dużo tych halabardników.

9.Ja jestem za krasnoludem... Edek tylko się plątał barbarzyńcom pod nogami i kiepsko szpiegował :). Właściwie ciąg dalszy o Edku wrzuciłem jako urozmaicenie, i żeby pokazać bitwę z trochę szerszej perspektywy.

Poprawki wprowadzę w najbliższym możliwym terminie, czyli prawdopodobnie dzisiaj :). Cieszę się, że Ci się podobało. "Napadu 2" nie będzie (nawet jeśli napiszę sequel to zatytułuję go inaczej, dodawanie cyferek jest trochę lamerskie :))

Thx za wszystkie uwagi.

Lopez

2002-07-16 09:33

Komentarz z czasów Tawerny.

Kilka moich uwag:
Na pobliskim wzgórzu stały dwie postaci.
- postacie

Ale... - zaczął niższy, ale przerwał.
- lepiej by było: lecz przerwał

A potem skoczył z ośmiometrowego muru.
- zakładając że krasnoludy są mniejszego wzrostu, to tak jakby człowiek skoczył z trzeciego piętra. Jeśli nic mu się nie stało to gratuluję twardości krasnalowi!

Guinea (2002-07-16):
1.Postaci, nie postacie, to jedna z najnowszych zmian w polskiej ortografii.

2.Rzeczywiście, lecz przerwał będzie lepsze.

3.W końcu krasnoludy to twarda nacja, nie łamią się tak łatwo jak ludzie.

Rajst

2002-07-16 20:28

Komentarz z czasów Tawerny.

No brawo!!! Guinea, skutecznie zmusiłeś mnie do przeczytania po raz kolejny Twojego opowiadanka :). To co zaczynamy od początku :)?
?(...)Jak donoszą moi szpiedzy w twierdzy nie ma gryfów ani kawalerii. Zamek nie ma nawet fosy. Mury mają około ośmiu metrów wysokości. Twierdza dzieli się na część zewnętrzną i wewnętrzną oddzielone około pięciometrowym murem z jedną bramą. W części wewnętrznej stacjonują wszyscy miecznicy oraz mnisi, tak więc część zewnętrzna jest słabo broniona.(...)? - no myślę, że to dosyć dokładny opis potwierdzający klasę naszego szpiega i nawet coś więcej ? jak donoszą moi szpiedzy ? pełny profesjonalizm, nie pracuje sam tylko ma całą siatkę szpiegowską. Ponadto ? ?(...)Jestem szefem krewlodzkiego wywiadu na Erathię południowo-zachodnią! Tylko sam Imperator może mnie odwołać! - dumnie stwierdził Edward.(...)? ? cytat mówi sam za siebie. Myślę, że każdy zgodzi się ze mną, również i Ty, iż mamy tu do czynienia nie z byle kim, a skoro tak to NIE MÓGż zbagatelizować sprawy i tłumaczenie ?Edward się nie postarał i wysnuł błędne wnioski, można uznać, że mógł o nich nie wiedzieć. Poza tym nie wiadomo, ile tak naprawdę obserwował ten zamek.?, jakoś mnie nie przekonuje :). Dodam jeszcze, że jako wytrawny szpieg nie mógł sobie pozwolić na, powiedzmy, trzy dniową obserwację zamku!!! Co do koni będących w stajni ? też będę się upierał, bo dla mnie (czyli laika, a nie szefa wywiad) obecność ok. 20 koni, którymi trzeba się zajmować, na dodatek koni BOJOWYCH, bo kawaleria właśnie na takich jeździ (i nie mów mi proszę, że nie da się odróżnić rączego rumaka bojowego od jakiejś tak chabety, a na pewno SZEF WYWIADU oraz JEGO LUDZIE doskonale potrafią znaleźć te różnice :) ) oraz ich jeźdźców (można również odróżnić kawalerzystę, chociażby po zachowaniu i ubiorze, od jakiegoś tam byle giermka czy też pazia) w garnizonie, nie może po prostu ujść uwadze SZEFOWI WYWIADU. Nawet argumentacja, że nie musi o wszystkim informować najemników mnie nie przekona, ponieważ takiej samej informacji udzielił Goerghueg-owi, który był przecież wodzem armii Krewlod i podlegał temuż samemu Imperatorowi co Edward!!!

Wybaczcie Panowie, ale jak czytałem to co napisaliście o szybkości w ubieraniu, zakutego od stóp do głów w żelazną zbroję człeka, to zwijałem się ze śmiechu (prawie tak samo jak podczas czytania opowiadania o lazurowym smoku:) ). Po pierwsze to pobudka (ogłoszono alarm), po drugie to chaos panujący w takich sytuacjach (wiem, że w tym momencie każdy z Was skontrowałby mnie powiedzeniem ? to byli profesjonaliści, a ja powiedziałbym wtedy ? totalna bzdura, bo co innego coś ćwiczyć, a zupełnie inaczej wygląda rzeczywistość, możecie mi wierzyć ? wiem coś o tym :) ) i zanim to wszystko się unormuje to minie kilka minut (giermkowie po przebudzeniu biegają tu i tam, niejedna zbroja pewnie gdzieś się rozsypała, zresztą sam ciężar jej też stwarza pewne trudności i spowalnia akcję), pozostaje jeszcze przygotowanie rumaków bojowych, a potem w tym całym zamieszaniu jeszcze uformować szyk NA DZIEDZIŃCU!!!!!! O nie Panowie nikt mi nie wmówi, że to działo się zaledwie chwilę! I jeszcze jest to ? ?(...)Z zamku wypadł oddział erathiańskiej konnicy. Konni zdążyli nabrać impetu na dziedzińcu i właśnie prezentowali to, z czego słynęli w całym Antagarich. Szarżę.(...)?. poprawcie mnie jeżeli się mylę ? kawalerię z homm możemy porównać z naszą słynną Polską Husarią, prawda? Hmmm, pewnie tak, a więc do szarży potrzebne będzie jakieś wzgórze, przynajmniej otwarte pole do nabrania rozpędu, a nie kawałek dziedzińca. Bądźmy poważni, w grze tak to jest pomyślane, ale w rzeczywistości to takie coś nie jest możliwe. Pisząc opowiadania nie trzymajmy się więc kurczowo zasad jakie wymyślili Ci z 3DO. Wiem, świat fantasy rządzi się innymi prawami, ale głównie dotyczy to samego klimatu, magii, baśniowych istot, każda z tych istot jest jednak śmiertelna (poza duchami i takimi tam, ale od czego są magowie?) i pewne reguły muszą być i tu zachowane. A czy uważacie, że nie jest przegięciem szarżowanie przez bramę zamkową? Ludzie, ilu ciężkozbrojnych obok siebie się zmieści ? dwóch, nie więcej a i tak będą sobie nawzajem zapewne przeszkadzać.

Nie będę mówił tu o upieraniu się przy swoim, chociaż te poprawki, które naniosłeś to nic ? zmiana w pisowni, kawałek tekstu o zaliczce ? wybacz, ale to wyglądało tak ?macie i odczepcie się?, wiem również że moje uwagi jakbyś chciał uwzględnić to zrobiłoby się z tego zupełnie inne opowiadanie. Myślę, że ta dyskusja do niczego nie doprowadzi, ponieważ nie sądzę abyś zmienił całą tą historię :). Radziłbym Ci jednak nie odrzucać dobrych rad, przed Tobą bowiem jest jeszcze wiele innych podobnych historyjek i właśnie tam powinieneś się bardziej zastanowić i wziąć pod uwagę rady nie jakiegoś tam Rajsta tylko czytelnika, który tak jak on jest wymagający i któremu jakiejś ciemnoty nie wciśniesz. Nie są to słowa pogardy, ponieważ (powtórzę się) uważam Cię za jednego z lepszych tu Minstreli, ale może nauczą Cię one trochę pokory.

Jedno jest pewne, zaimponowałeś mi swoją stanowczością (choć jak się zastanowisz po kilku latach to może mi przyznasz rację) i tym, że nie boisz się dyskusji (ciekawe jak Ci idzie bezpośrednia konfrontacja :) ), a skoro już przeczytałem go po raz kolejny i rzeczywiście wniosek nasuwa się jeden ? naniesienie moich poprawek wiązałoby się ze zmianą całości to ok. zmieniam swoją ocenę na 5 :). To chyba tyle. Ale naskrobałem jak głupi jakiś, zapewne Ty teraz dodasz swoje dwa zdania i pewnie ciągałoby to się w nieskończoność zatem napisz co Cię gryzie i zakończmy to dobrze? Niestety, jak widzisz Twoje argumenty chyba mnie nie przekonają, a i widzę że Ty nie bardzo skłonny jesteś powiedzieć ? słuchaj stary masz rację, ale nie przerobię całego opowiadania zrozum mnie, postaram się jednak wziąć to pod uwagę podczas pisania kolejnego :) ? zatem zawrzyjmy rozejm dobrze?

Guinea (2002-07-16):
"skutecznie zmusiłeś mnie do przeczytania po raz kolejny Twojego opowiadanka" - mam nadzieję że udało Ci się tego dokonać bez trwałego uszczerbku na zdrowiu? :)

A teraz serio. Zgadzam się z Tobą, że część wydarzeń w tym opowiadaniu jest naciągnięta (naciągnięta, nie nierealna, bo w BARDZO sprzyjających warunkach kawalerzyści będą gotowi do ataku w kilka minut, zwykle rzeczywiście zajmie im to trochę dłużej). Przyznam, że zaimponowałeś mi uporem w wytykaniu mi niedociągnięć, i że w wielu przypadkach masz rację. Ale nie zmienię połowy opowiadania tylko dlatego, że zauważyłeś kilka "naciągnięć". Mógłbym je co najwyżej usunąć (opowiadanie, nie naciągnięcia), ale to chyba nie o to chodzi.

Przyznaję, że masz rację w niektórych (a nawet wielu) sprawach, ale jak napisałeś poprawienie tego zmieni mi pół opowiadania (jesli nie całe) i musiałbym wymyślać je właściwie na nowo, co by mu na dobre z pewnością nie wyszło, gdyż opowiadania wymyślam, że tak powiem, spontanicznie, a nie na siłę.

Oczywiście mógłbym bronić się dalej, ale to ewidentnie nie ma sensu, bo zbijesz moje argumenty, potem ja Twoje i tak w kółko. Tak więc ciągu dalszego tych rozważań nie będzie. I tak chyba napisaliśmy już więcej niż zajmuje to kontrowersyjne opowiadanko :). Możemy to powtórzyć przy moich kolejnych wypocinach (to dopiero za jakiś czas, ale już zacząłem wymyślać fabułę), choć tym razem postaram się, żebyś ze śmiechu nie trafiał palcami w klawisze :).

Aha jeszcze jedno: kawalerzystów w bramie zmieści się tylu, ile ogrów w bramie, więc kawaleria i tak ma przewagę :).

Jeśli jeszcze o czymś zapomniałem to napisz (a może już lepiej nie, chyba naprawdę wystarczy już tego).

Rajst

2002-07-17 08:46

Komentarz z czasów Tawerny.

Oczywiście, po przeczytaniu opowiadania, moje zdrowie nie ucierpiało, nawet nie czytałem na przymus, bo jest ono przyjemne, więc nie usuwaj go tylko dlatego, że ktoś tam znalazł jakieś niedociągnięcia ? tu wszyscy piszący to amatorzy (chyba :)) i rzeczą oczywistą jest, że podobne niejasności się zdarzają. Cieszą się również, że wreszcie się w 100% w czymś ze sobą zgadzamy ? koniec gadania o ?Napadzie? :). Nie mogę się doczekać tej super śmiesznej opowieści, zatem do dzieła!

Nie byłbym jednak sobą gdybym na odchodnym nie skomentował tego co mnie gryzie (zresztą tak jak i Ty to uczyniłeś :)) ? ?Aha jeszcze jedno: kawalerzystów w bramie zmieści się tylu, ile ogrów w bramie, więc kawaleria i tak ma przewagę :).? ? pędzi sobie powiedzmy dwóch kawalerzystów na dwóch ogrów, którzy stoją właśnie w bramie. Chłopaki na koniach muszą bardzo uważać na siebie nawzajem aby zmieścić się w dziurę :), a nasi ogrowie zaś wystarczy, że wezmą potężny zamach swoimi maczugami i trach, konie po nogach, może nawet uda im się złamać biednemu zwierzęciu goleń, ale na pewno spadający kawalerzyści i leżący konie (potem ich trach w łeb) stanowiliby skuteczną zaporę dla reszty oddziału :).

Guinea (2002-07-17):
Cieszę się, że Waść nie ucierpiałeś. :) Usuwać tgo opowiadania nie zamierzam, zresztą jak na amatora chyba jest całkiem niezłe. Jeśli kiedyś będę zamierzał coś gdzieś opublikować (w co raczej wątpię) to się najpierw z Tobą skonsultuję czy nie ma żadnych niejasności. Co do dwóch kawalerzystów na dwóch ogrów to oczywiście masz rację, tyle że brama akurat leżała na tych ograch, więc nie mogły zrobić zamachu (proszę już nie komentuj, wiem, że mogły się dźwignąć i wtedy jeźdźcy szarżujący po skosie mogliby uderzyć łbami w mur :))

WWalker

2002-07-17 12:36

Komentarz z czasów Tawerny.

Pięknie poprowadzone opowiadanie!

Kilka uwag.
1.powtórzenia:
- Halabardnicy wcale nie mieli ochoty na spotkanie z krasnoludzkim toporem. Ale halabardy mają większy zasięg od topora.

mamy tu 2 razy topór, skończyłbym na zasięg.

- Żołnierz usłyszał furkot, jakiego jeszcze nigdy nie słyszał ... Już wiedział, co to był za furkot

mamy tu 2 razy słyszał/usłyszał a potem dwa razy furkot, może "rozległ się furkot, jakiego żołnierz jeszcze nigdy nie słyszał"
i dalej "teraz już wiedział co oznaczał ten odgłos"

- Goerhueg, wódz armii z Krewlod, stał na wzgórzu, skąd zwyczajem wielu wybitnych dowódców wydawał rozkazy. Ale nie miał już żadnych rozkazów do wydania

mamy tu 2 razy rozkazy i 2 razy wydawać, zmieniłbym drugie zdanie np. na "Ale właściwie teraz nie miał już komu rozkazywać."

2. szyk zdania
- Ale sytuacja się diametralnie odwróciła.

bardziej płynnie wpasowuje się w zdania poprzedzające i następne "Ale sytuacja odwróciła się diametralnie."

3. Pratchet-style :)
- Wbiegł między drzewa i kierował się ku środkowi lasu. Miał nadzieję, że jego prześladowca zgubi ślad. Goerhueg popędził za nim. Od tej pory nikt o nich nie słyszał.

Wiem, ze jesteś konkretny ale pożegnanie na wieki bohaterów, wokół których właśnie się kręci akcja JEDNYM ZDANIEM i w sposób nie mający żadnego związku z resztą opowieści to wyraźna rysa na szkle.
Jeśli ten absurd to wpływ Pratchetta to wiedz, że pasowałby tylko gdyby całe opowiadanie było tak napisane. Tutaj wyskoczyło to ni z gruszki ni z pietruszki.

4. Zakończenie
- Ruszył przed siebie, zastanawiając się, jak i gdzie wyda zarobione pieniądze. Nie wiedział, jak skończyła się bitwa. Ale nic go to nie obchodziło.

Ta kolejność ostatnich zdań zabija wrażenie, że coś się kończy a jednocześnie coś nowego zaczyna (w życiu krasnoluda). na ostatnie zdanie najlepsze jest "ruszył przed siebie".
Ja napisałbym tak: "Nie wiedział, jak skończyła się bitwa, jednak nic go to już nie obchodziło. Zastanawiając się, jak i gdzie wyda zarobione pieniądze ruszył przed siebie..."

No i zawsze wyobrażałem sobie gobliny jako mniejsze od ludzi, w przeciwieństwie do orków. Chociaż u Tolkiena to jedna rasa...
Generalnie kończysz wszystkie opowiadania nie obniżając lotów i nie psując stworzonego klimatu a to bardzo trudna sztuka. Tak trzymać!

Guinea (2002-07-17):
1. i 2. Zgadzam się i poprawiłem. I jeszcze raz thx za furkot.

3. Nie wiem czy to akurat był Pratchett-style, ale coś z tymi bohaterami musiałem zrobić. Nie mogłem przecież napisać, że uścisnęli sobie dłonie i wyruszyli piechotą do Krewlod :). Tak samo odpuściłem sobie opis malownicej sceny, w której nasi bohaterowie natrafili w lesie na elfy i w chwilę potem wyglądali jak para jeżozwierzy. A full Pratchett-style byłby, gdybym ich zrzucił z krawędzi świata :) Chociaż skoro to aż tak razi, to może coś z tym zrobię. Jakieś sugestie?

4.Zmieniłem, zamierzałem dać "ruszył przed siebie" na koniec, ale coś mi się poplątało.

Aha i ten goblin to był wyjątek, standardowe rzeczywiście są mniejsze od człowieka: "(...) Wydaje ci się, że jesteś mądrzejszy tylko dlatego, że ty jesteś człowiekiem, a ja goblinem? (...) Na to samo pytanie zadane przez jakiegokolwiek innego goblina bez wahania odpowiedziałby: "Tak!". Ale ten goblin był od niego o głowę wyższy. (...)" - z tego można wywnioskować, że zwykły goblin był niższy od człowieka. Ten się pewnie z jakim ogrem skrzyżował, czy coś w tym guście :).

WWalker

2002-07-18 11:29

Komentarz z czasów Tawerny.

co do końca goblina i szpiega to moją sugestią jest, żeby osobistości tej rangi (szefowie wojsk i wywiadów)nie ginęli w sposób przypadkowy - przez głupie wejście do lasu, do którego jak pewnie świetnie wiedzieli niebezpiecznie było wchodzić.

Zrozumiałbym jeszcze szpiega, który mając do wyboru pewną śmierć a marną szansę przeżycia wybrałby to drugie (trzeba by to wtedy czytelnikowi wyjasnić), ale goblin choć głupi nie pobiegłby tam na pewno.

Nawet Geralt zginął mniej absurdalnie, bo wypełniając wcześniejszą przepowiednię związaną z widłami i miał niezależne od swojej klasy uzasadnienie porażki (litość i tłok)
AS podkreślił prawdę, że śmierć może dopaść każdego z niezależnych od niego lub usprawiedliwiających go przyczyn i w tym kierunku powinieneś pójść zamiast sugerować czytelnikowi, że szef armii i szef wywiadu to były głupki.

Lopez

2002-07-23 13:43

Komentarz z czasów Tawerny.

Po tych wszystkich poprawkach przeczytałem raz jeszcze opowiadanie i podniosłem o stopień ocenę.

Mam też dwie uwagi, które mogą poprawić nieco klimat i styl:

Gobliny nie są najlepsze z matematyki, więc oszukujemy trochę na żołdzie. - to zdanie burzy troche nastrój, matematyka to słowo dość nowoczesne, może lepiej "z rachunków", albo "w liczeniu, rachowaniu" itp.

i kolejne powtórzenia:
"...i jeśli poradzi sobie z trzema halabardnikami.

Halabardnicy wcale nie mieli ochoty na spotkanie z krasnoludzkim toporem. Ale halabardy mają większy zasięg." - 2 razy halabardnicy i jeszcze do tego halabardy. Może drugich halabardników zastąpić innym słowem i wtedy halabardy nie bedą przeszkadzać

Guinea (2002-07-23):
Gobliny niezbyt dobrze liczą, a żołnierze się zamienili miejscami z halabardnikami. Chyba będzie dobrze.

Sandro

2002-11-04 18:02

jedno słowo - milusia historia. świetnie prowadzona, i ciekawa. Zasłużyłeś na 5.

Jesteś na 2 stronie. Przejdź do: 1 2 3