Polowanie na Lazurowego Smoka
1 2 3 4 5 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
Nazajutrz, gdy wyszli z wieży, zostali uraczeni bardzo malowniczym widokiem. Mag i elf wiedzieli, że dzielni wojownicy nie posprzątają po sobie, ale nie przewidzieli, że będą spać tam, gdzie ucztowali. Piesiec psim zwyczajem leżał pod stołem wśród śmieci. Ungak, Gunduk i Terok leżeli na stole wśród pustych talerzy, kufli i porozlewanych trunków. Na nich leżało to, co akurat jedli, gdy zasnęli. Dziwnym trafem nigdzie nie było widać kości, poza jedną, wystającą Pieścowi z ust. Hendryck natomiast już przebudzony klęczał w pełnej zbroi w kałuży wina i się modlił.
- Pobudka! - krzyknął Anghor i zaczął okładać śpiących swoją różdżką. Barbarzyńcy pospadali ze stołu. Jeden z nich zleciał na wystające spod stołu nogi Pieśca. Ten, nagle przebudzony, chciał wstać i uderzył głową w blat stołu. Jego przeciągły skowyt wszystkich dobudził.
- ...i na pohybel niesprawiedliwości wszelakiej, na wieków wieki, ament. - skończył modlitwę rycerz.
- Na koń! - rozkazał mag, mimo że jego dzielni wojownicy wyglądali, jakby przed chwilą wytarzali się w kupie śmieci.
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
1 2 3 4 5 |